Jump to content
Dogomania

baller

Members
  • Posts

    48
  • Joined

  • Last visited

baller's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. baller

    Gryzie !

    Zabawki zabawkami, ale jak dla mnie pies moze gryzc po rekach, ale powinien to robic z "wyczuciem". Ja z moja bokserka stosowalem taka metode, ze pozwalalem jej na zabawe z moimi rekoma o ile byla delikatna i nie wbijala mi swoich zebow z calej sily. Kiedy zaczynala za bardzo sie nakrecac i przestawala sie kontrolowac mowilem od razu "spokoj", konczylem zabawe i odchodzilem. Na poczatku, gdy potrafila gryzc tylko mocno, stosowalem jeszcze taka metode, że pomiedzy jej zab a moja dlon delikatnie zawijalem jej fafla, tak ze gry tylko ugryzla moja reke mocniej to sama przy okazji tez czula, ze jest to nieprzyjemne. Dodatkowo podczas zabawy z rekoma wprowadzalem elementy zagladania jej do pyska, otwierania paszczy rekoma i grzebania jej w srodku, tak zeby nie miec w przyszlosci z tym problemow. Efekt jest taki, ze suka bardzo ladnie potrafi bawic sie ze mna, nawet gdy nie mamy zadnej zabawki. Ma bardzo dobre wyczucie i nie klapie paszcza ma lewo i prawo w zabawie, a na kazde "spokoj", nawet gdy jest mocno nakrecona, reaguje bardzo szybko. Dodatkowo jest przyzwyczajona do dotyku rak na pysku i moge jej zrobic tam praktycznie wszystko. Widac tez, ze suka lubi taka zabawe, bo ma wtedy blizszy kontakt ze mna. Oczywiscie zabawkami tez sie potrafi normalnie bawic, ale sama czesto przychodzi "possac paluszka", czy np. jak lezy na lozku to bierze moja reke do pyska i dopiero tedy zasypia. A swoja droga to cos malpa sie z niej zrobila, bo chyba troche za bardzo rozpieszczona jest. Innych domownikow juz sobie okrecila w okolo ogona i zwykle tancza jak im zagra, ale ze mna gorzej jej idzie, wiec stosuje taktyke obrazania sie :evil_lol:
  2. Moim zdaniem metoda izolacji kiedy szczeniak zrobi cos zlego jest skuteczna, ale chyba jeszcze lepiej byloby gdyby to szczeniak "wylatywal" za drzwi, a nie jego pan wychodzil. Moja malpe nauczylo to w miare dobrych manier, a sztuka z niej jest straszliwie uparta :lol:
  3. Dziekuje za odpowiedzi. Komende daj ma dosc opanowana, jezeli chodzi o oddawanie maskotek, linek czy patykow. Jezeli jednak chodzi o oddawanie rzeczy ktore ukradnie to daj dziala kompletnie w duga strone. Wtedy wlasnie ucieka i sie chowa ze zdobycza, co jest wlasnie wynikiem zabawy rodziny z nia "w ganianego". Wszystko tak na prawde zalezy od jej aktualnego "humoru", bo czasem ukradnie cos wlasnie zeby to pozrec, a czasem zeby sie poganiac. Jak chce sie poganiac to wystarczy ja olac, to sama zostawi. Ale jak chce pozrec - tak jak chusteczki i kupon dzisiaj - to wtedy musze zareagowac bardziej stanowczo, bo to przeciez moze jej zaszkodzic. Wymiana tez niekoniecznie u nas byla skuteczna, bo malpa wtedy specjalnie zgarniala rozne rzeczy zeby nam pokazac, ze je ma, potem sie z nimi schowac i czekac az damy jej smakolyka. Chociaz z dwojga zlego to chyba jednak lepiej zeby robila wlansie tak, niz warczala. Chociaz, jak postanowila cos pozrec, to nawet i wymiana byla nieskuteczna. Na dworze tez jej sie to czasem zdarza. A jesli chodzi o dzisiejsza sytacje to na pewno to nie bylo tak, ze ja na nia sie darlem i targalem ja za ta obroze po scianach. Na pewno nie krzyczalem i nie szarpalem jej, ale bylem mocno "zagotowany" i stanowczo probowalem jej z pyska to wyjac. Wczesniej juz zauwazylem, ze ona w takich sytuacjach reaguje tez dosc niespokojnie i dokladnie na odwrot niz bym sobie tego zyczyl, ale dzisiaj to na prawde przeszla sama siebie. Chcialbym wiedziec jak postepowac w takich sytuacjach, bo na razie z tego co widze, to chyba jednak problem sie poglebia.
  4. Dzisiaj mialem niemila sytuacje z moja suka. Samba ma teraz 1,5 i jest bokserka. Od zawsze byla straszliwie uparta, ale dzisiaj to przeszla sama siebie. Na skutek nie-za-madrych zabaw mojej rodziny z nia jak byla mala Samba lubi cos ukrasc i potem uciekac zeby tego nie oddac. Ostatnio jednak zaczela sie przy tym znacznie gorzej zachowywac, ale dzisiaj to na prawde przegiela i nie do konca wiem jak mam reagowac na takie sytuacje. Wszedlem do pokoju dzisiaj i widze, ze znowu cos ma, bo schowala sie pod lozko. Podnioslem wiec lozko i zlapalem ja za obroze i kazalem jej oddac, ale ona zaczela to jak najszybciej polykac, zamiast mi oddac. "Zdobycz" byla paczka husteczek w opakowaniu, wiec nie za bardzo moglem jej pozwolic na to zeby to polknela, wiec siegnalem jej do pyska i wyjalem czesc. Kiedys jednak jak tak robilem to rozluzniala szczeki, teraz miala je jednak mocno zacisniete, a jak siegnalem jeszcze raz do pyska, to zaczela troche warczec. Wkurzylem sie wiec i po prostu wyjalem jej z pyska cale opakowanie i odlozylem na stol. Nie minelo jednak nawet 10s, a ona od razu znalazla cos innego (kupon lotto, nie sprawdzony :lol:) ktory widac spadl podczas szarpaniny, wziela go do pyska i szybko uciekla. Wtedy wkurzylem sie jeszcze bardziej i poszedlem zaraz za nia. Zlapalem ja w drugim pokoju na lozku za obroze i chcialem jej wyjac znowu z pyska ten kupon, ale tym razem bylo jeszcze gorzej niz poprzednio. Zacisnela szczeki i zaczela mocno warczec, na tyle "agresywnie", ze powaznie zbila mnie z tropu, bo nigdy wczesniej sie tak nie zachowywala. Jak tylko przysuwalem jej reke do pyska to od razu uderzala mnie pyskiem (nie zebami) jeszcze mocniej warczac, a przy okazji polykajac ten kupon. Bac sie to na pewno sie jej nie boje, ale nie bylo szans bym wyjal jej ten kupon i przyznam, ze to warczenie dosc mocno mnie zaskoczylo, tak ze nie do konca wiedzialem co zrobic, a mialem tylko 1 wolna reke, bo druga trzymalem ja za obroze. Jak tylko go polknela to przestala warczec, wiec szybko otworzylem jej pysk zeby zobaczyc czy ma go jeszcze w gardle moze (z gardla tez nie raz jej cos wyciagalem), ale nic tam nie bylo. Przyznam jednak, ze byla widocznie niezadowolona, ze otwieram jej pysk, co wczesniej sie jej nie zdarzalo. Po calej akcji od razu zrobilem jej ok 5 min musztre - siad, lezec, lapa, zostan, do mnie itd, ktora na poczatku wykonywala srednio chetnie, ale potem juz normalnie. 2 razy probowala mnie sprawdzic czy na pewno bedzie musiala wykonac polecenie, ale nie miala wyjscia. A na koniec trafila do swojego legowiska na ok 25min na przymusowe lezenie. Jak tylko wstala byla od razu odprowadzana na miejsce i zwolniona z lezenia tez zostala na moja komende. Teraz jest wyraznie grzeczniejsza i spokojniesza. Na koniec pytanie. Jak mam postepowac w takich sytuacjach? Pierwszy raz praktycznie (nie liczac problemow z przekierowaniem agresji, gdy mielismy troche problemow w domu z druga suka) wyraznie na mnie warczala i nie chciala dac sobie odebrac zdobyczy, a potem wziela jeszcze 1. Wczesniej oczywiscie tez kradla, ale jak wyjmowalem jej to z pyska to nie miala wiekszych sprzeciwow, a teraz taka niespodzianka. Przyznam jeszcze, ze moze po czesci to jej zachowanie moglo byc sprowokowane przeze mnie, poniewaz az mi cisnienie skoczylo jak widzialem, ze wziela ta druga rzecz jak dopiero co zbralem jej pierwsza. Nie jest jednak tak, ze sie mnie bala w tym momencie oczywiscie, ale ona praktycznie zawsze jak ja sie denerwuje to robi dokladnie na przekor i wtedy nigdy nie slucha. Ja oczywiscie sie staram byc spokojny, ale nie zawsze mi wychodzi - taki charakter :lol: A sunia ogolnie jest bardzo lagodna, przyjacielska, dosc usluchana, ale na pewno bardzo rozpuszczona, bo ja wszyscy bardzo kochamy. Moze tez tak byc, ze probuje nam teraz troche narzucic swoja wole, bo kilka sytuacji bylo takich, ze nas sprawdzala, ale nigdy warczeniem :roll:
  5. Ale czy takie podniecienie w czymkolwiem przeszkadza podczas jazdy? Suka szczeka, pisczy i moze szaleje w samochodzie? U mnie sytuacja wyglada podobnie, bo moja bokserka strasznie lubi jezdzic samochodem. Wiec gdy tylko idziemy do samochodu to zawsze jest podniecona (ona tak na prawde podniecona jest przez wiekszosc dnia, bodzcow jest wiele :lol:), ale jak wsiadziemy do srodka to ladnie siedzi i jest grzeczna. Czasem polozy sie nawet spac podczas jakiejs dluzszej trasy. Nie specjalnie przeszkadza mi to jej zachowanie, wiec nawet nie zastanawialem sie nigdy nad tym, by jej to jezdzenie samochodem jakos obrzydzic.
  6. baller

    Stop łowiectwu

    Nie bede sie udzielal w dyskusji, bo widze, ze jest dosc "na poziomie", a ja najzwyczajniej nie posiadam takiej wiedzy w temacie. Nie przeszkadza to jednak w tym zebym czytal ten temat, w zwiazku z czym mam jedno spostrzezenie. Po czesci rozumiem argumenty obu stron, ale te ze strony "lisa" sa jednak moim zdaniem bardziej rzeczowe. Zauwazylem jednak, ze wlasnie te sa zwykle "omijane" przez "Juzera", ktory w swojej odpowiedzi najczesciej ich nie komentuje. Mam wiec wrazenie, ze sie moze z nimi po czesci zgadzac, ale moze nie do konca chce to ujawinic. To takie tylko moje 2 grosze, Pozdawiam.
  7. Ja na swoim osiedlu mam 2 powazniejsze problemy. Pierwszy to ok 10letni chlopak z ADHD, ktoremu nigdy nie zamyka sie buzia, jest w ciaglym ruchu i potrafi drzec sie do mojego psa w nieboglosy jezdzac rowerem w okolo nas. Sami mozecie sie domyslac jak to nakreca mloda bokserke :diabloti: Drugi problem to koles z calkiem masywnym i niewychowanym rhodesianem. Pies jest na prawde ladny, na prawde mi sie podoba. Tylko nie jestem pewien, ale mam wrazenie, ze jego wlasciciel jest nie do konca normalny. I nie mowie tutaj o zwyklej glupocie, facet moze byc z tych o powaznie mniejszym ilorazie inteligencji. Widzialem juz jak ten pies rzucal sie na przechodzacego obok rotka, ktory jednak na szczescie zareagowal na pierwsze "spokoj". Rhodesian pociagnal go tak, ze prawie mu reke wyrwal, na co on zaczal sie smiac i mowic jaki to jest super pies, "bo one kiedys w afryce polowaly na lwy". Prawie za kazdym razem jak mnie widzial z psem to do mnie zagadywal, opowiadjac mi jakies niestworzone historie o rhodesianach. W tym czasie jego pies probowal brutalnie "zapoznac sie" z moja suczka, ktora wyraznie sie go bala. Za kazdym razem mowilem zeby troche bardziej uwazal, albo sciagnal psa do siebie (moj na komende siedzial przy prawej nodze), a w odpowiedzi slyszalem jakas nowa historie o silnych rhodesianach i afrykanskich lwach, albo ze moja boksa jest taka mala, ze na pewno "nie dalaby rady" rhodesianowi. W koncu kiedys przy 3cim chyba naszym spotkaniu jego pies tak popchnal moja bokse, ze ona az zapiszczala. Wiec w koncu nie wytrzymalem i powiedzialem mu co mysle, o tych naszych spotkaniach i ze nawet jego pies na lwy go nie obroni jak jeszcze raz beda meczyc moja suke albo mnie :roll: Zwykle osobom wyraznie "innym" popuszczam i staram sie byc wyrozumialy, ale tym razem koncu nie wytrzymalem. Teraz zawsze jak mnie widzi to idzie w druga strone, albo przechodzi co najmniej na druga strone ulicy. :roll:
  8. [quote name='mala_czarna']Nie chcę Cię martwić, ale u nas tak się właśnie "powolutku" i cicho rozwijała mocznica :( Ze 3 razy w odstępach tygodniowych moja sunia nasiusiała mi do łóżka, a później zdarzało jej się już nie wytrzymać w domu, czego nigdy w życiu nie robiła. Później się niestety okazało, że to był początek choroby.[/quote] A co to za choroba? Cos szczegolnie powaznego? Jakies jeszcze szczegolne objawy na ktore powieniem uwazac? Z moja to jest tak, ze ona bardzo dlugo robila w domu i do teraz niestety jej troche zostalo. Ma poltora roku, a i tak czesto zdarza sie jej nasikac/nakupac w domu jak zostaje sama. Nawet czasem jak ktos jest, a ona jest "zmeczona" i nie zglosi potrzeby to pojdzie sobie do korytarza i walnie kupsko jakby nigdy nic. Do takich jej "zagrywek" jestesmy dosc przyzwyczajeni, wiec w sumie moze dlatego troche bagatelizujemy problem posikiwania w domu czy na lozkach.
  9. Dziekuje za rady. Na razie jeszcze sie wstrzymam z wizyta u weta, tym bardziej, ze suki wyciela dzisiaj taki numer, ze znowu nasikala na dywan w pokoju :roll: W tym miejscu to ona praktycznie nigdy nie lezy, wiec musiala jednak wiedziec co robi, mimo ze w trakcie sikania jej nie przylapalem. Cos mi sie zdaje, ze ona jednak jest za bardzo rozpieszczona i robi to z lenistwa :evil_lol: Wieczorem to codziennie musze ja zanosic na rekach do lozka, bo zwykle jest juz tak "zmeczona", ze nie przejdzie z jednego pokoju do drugiego, wiec o czym my mowimy :lol:
  10. Witam wszyskich, poptrzebuje malej porady. Moja suka w ciagu ostatnich kilku dni "narobila" na lozko 2 razy i nie do konca jestem pewien co z tym teraz zrobic :lol: Susza ma teraz poltora roku, sterylke miala w grudniu, po pierwszej cieczce, kiedy zrobilo jej sie ropomacicze. Na poczatku troche popuszczala, ale jak juz wyzdrowiala to zupelnie przeszlo. Teraz niestety 2 razy zrobila na lozko, prawdopodobnie w czasie snu, ale wlasnie tego nie jestem pewien. Malpa jest taka, ze jak jest zmeczona to jest straszliwie leniwa i sila musze ja wyciagac z lozka zeby wyszla na dwor laskawie "na siku". Obie sytuacje mialy miejsce wieczorem, okolo 21-22, kiedy ona zwykle juz sie wybiegana, kladzie spac i nie ma ochoty na zadne zabawy/gosci/wychodzenie na dwor. Zdarzaly sie juz sytuacje, kiedy ona zwlekla sie z lozka, zmeczona zrobila kilka krokow za kanape (zeby nikt nie widzial :cool3:) tam sie wysikala i wrocila zaraz do spania. Oczywiscie zlapana na goracym uczynku na "nie wolno", od razu sie rozbudza i biegnie do drzwi zeby wyjsc na dwor, po drodze udajac, ze za kanapa to wcale nie ona :evil_lol: Biore wiec pod uwage opcje, ze zrobila na lozko, bo nie chcialo jej sie wstac. Nie do konca jestem jednak do tego przekonany, bo sama na boku byla tez mokra troche, wiec jednak obstawiam, ze z wlasnej woli by w sikach nie lezala. Teraz pytanie co mam z tym zrobic? Isc juz teraz do weta po jakies leki, czy jeszcze chwile poobserwowac rozwoj sytuacji? Jak suki znosza taki problem? Dla nas oczywiscie jest to uciazliwe, ale jakos to przezyjemy. Nikt jej nie bedzie przez to gorzej traktowal, bo bardzo ja kochamy, wiec specjalnie z tego powodu stresowac to sie nie powinna. Z drugiej strony to jednak calkiem duzy pies - bokser - wiec jak by miala teraz tak codziennie sikac na lozko to troche zasmierdniemy :lol:
  11. Moja bokserka tez spi w lozku, praktycznie od polowy pierwszej nocy odkad ja mam. Tak wyla i plakala, ze po 4tej rano sie poddalem i ja wzialem pod koldre i usnela od razu :lol: W nocy na lozko narobila mi raz. Jak tylko widzialem, ze sie obudzila, to od razu zdejmowalem ja na dol na folie (zawsze niebieska :lol:) zeby sobie siku zrobila i wtedy z powrotem pod koldre. Ja w strasznie nie lubie jak mnie ktos budzi w nocy, wiec wszelkiego typu zachety do zabawy w lozku byly od razu tlumione - jak tylko mala chciala szalec to od razu ladowala na podlodze, a sama na lozko wejsc nie potrafila. Jak sie uspokoila to wracala "do gory", a jak znowu zaczepiala to od razu "na dol". Szybko zalapala jak sie ma zachowywac i 3ciej nocy juz nawet nie probowala zabaw :razz: Metoda skuteczna, wiec polecam :lol:
  12. Dla mnie to jest az niewyobrazalne jak mozna byc tak nieodpowiedzialnym. Strasznie wspolczuje wlascicielom straty pieska. Gdyby to mnie sie przytrafilo pewnie doszloby do rekoczynow. Gdyby to byl moj szczeniak tez na pewno nie zostawilbym tak sprawy. Skoro oni juz wiedza, gdzie ta baba mieszka to moze mogliby sie wybrac do niej? Ja bym "pozyczyl" duzego asta i wtedy z jego wlascicielem wybral sie pod jej dom. Gdy wyszlaby ze swoim psem podszedlbym blizej zeby powiedziec jej o stracie jamniczki i powiedzial, ze mam teraz nowego psa i bardzo czesto bywam na miejscu zdarzenia i pies tez lubi biegac luzem bez smyczy i kaganca, wiec pewnie chetnie sie "pobawi" z briardem. Jakby ast w tym momencie "wyrywal sie" do tamtego psa to mogloby to pewnie pomoc sprawie. Na glupote nie ma rady, ale moze wlasnie tak by sie czegos nauczyla, bo widac jedna tragedia z jamniczka wcale nie zapobiegla drugiej, i to jeszcze tego samego dnia :shake:
  13. Naskoczyliscie na dziewczyne jakby to, ze teraz jej powiecie, ze szczeniak powinien miec 8 tygodni mialo cos zmienic. Szczeniak jest juz w nowym domu i trzeba znalezc rozwiazanie, a nie mowic o tym co powinna byla zrobic wczesniej. Takie jest moje zdanie :razz: Tak sie stalo, ze moja bokserka tez trafila do nas za szybko, bo wlasnie w wieku mniej wiecej 6 tygodni. Troche musielismy wlozyc w to pracy, ale teraz gdy ma juz poltora roku mozna powiedziec, ze nie ma z nia zadnych problemow. Przede wszystkim pies zanim bedzie mogl miec kontakt z innymi zwierzakami musi miec wszystkie szczepienia. Wtedy tez mozna stopniowo zapoznawac go z innymi. Nie wolno go na sile zmuszac do kontaktu i nalezy wybierac szczegolnie takie pieski, ktore go nie przestrasza np. szczekaniem czy zbytnia natarczywoscia w zabawie. Za wszelka cene nalezy unikac niekontrolowanego kontaktu, ktory moglby mu zaszkodzic - gdyby szczeniaka ugryzl lub mocno poturbowal jakis pies, strach na pewno by sie jeszcze nasilil. Szczeniak w miare mozliwosci powinien tez poznawac rozne psy - duze, male. Kontak z lagodnym i dobrze wychowanym psem zawsze jest czyms dobrym dla szczeniaka, wiec pomysl z psem ciotki wydaje sie dobry. Psie przedszkole to jtez est bardzo dobry pomysl, pod warunkiem, ze takie przedszkole jest dobrze prowadzone. Gdyby taki niezsocjalizowany szczeniak wpadl w wielka gromade szalejacych psow w przedszkolu moglby sie powaznie przestraszyc, a to nigdy nie jest dobre. Z moja bokserka mialem troche problemow, bo na poczatku strasznie bala sie psow. Potrafila na przyklad bac sie szczeniaka ratlerka mniejszego od niej 3 razy, wtedy tez o jakiejkolwiek zabawie z psami nie moglo byc mowy. Najbardziej bala sie szczekajacych psow i dostawala wtedy atakow paniki i chciala uciekac, nawet bedac na smyczy. To jednak jej rowniez przeszlo i o ile inny pies nie jest agresywny to bardzo chce go poznac i sie z nim pobawic :lol: Trzeba tez pamietac o socjalizacji szczeniaka z ludzmi, roznymi miejscami czy zapachami. Slowem wszystkim z czym moze miec/bedzie mial kontakt w przyszlosci jak bedzie juz dorosly.
  14. [B]Juzer,[/B] Ja po części rozumiem Twoj punkt widzenia. Rozumiem, ze problem psow wiejskich, ktore ganiaja zwierzyne czy nawet ja zagryzaja, jest powazny. Musicie nad nimi panowac, skoro nie robia tego ich wlasciciele. Co tak na prawde raczej trudno wymagac, jezeli wziac pod uwage stan polskiej wsi i mentalnosc tych ludzi wzgledem zwierzat. Dla nich przeciez to, ze pies w nocy zagryzie sarne i sie naje moze byc na reke, bo nie beda musieli go karmic i nastepnym razem tym bardziej go puszcza na "lowy". Mnie te psy rowniez przeszkadzaja, bo nie koniecznie podczas spaceru lubie sie od nich odganiac, czy ryzykowac zdowie mojego psa zastanawiajac sie czy go taki pies pogryzie czy nie. Ale musisz tez zrozumiec moj punkt widzenia. Ja nie bywam w lesie czesto, a jak juz pojade to mozliwie staram sie przestrzegac zasad zachowania sie. Mam psa wzglednie ulozonego (mniej wiecej na tyle, na ile moze byc ulozony poltoraroczny dzikus rasy bokser), zadbanego i nie przejawiajacego zadnych objawow "zdziczenia". Wczesniej nawet o tym nie pomyslalem, ale teraz sie dowiedzialem, ze mimo to moze sie zdarzyc, ze moj pies zostanie zastrzelony przez mysliwego bez ostrzezenia. Przypadki takiego typu tez sa opisywane w Internecie, wiec widocznie sie zdarzaly. Skoro ja przestrzegam zasad ze swojej strony to chcialbym zeby mysliwy rowniez ich przestrzegal i zeby w sytuacjach, kiedy zobaczy mojego psa podczas spaceru nawet przez mysl mu nie przeszlo zeby do niego strzelic. Jezeli bedzie trzeba to podczas przypadkowego spotkania w lesie moge go "przekonac" uzywajac srodkow mniej lub bardziej drastycznych. Jezeli jednak nie bedzie trzeba to na pewno nie bede od razu wyskakiwal do niego z kur**mi tylko dlatego, ze jest mysliwym. Bo tak na prawde nie mam zwyczaju wtracac sie w sprawy innych, o ile nie dotyczy to mnie bezposrednio. Jesli jednak mysliwy zasad nie przestrzega to ja rowniez nie mam najmniejszego zamiaru przestrzegac przepisow i bede sie staral za wszelka cene zapewnic bezpieczenstwo sobie/mojej rodzinie/mojemu psu. Dla mnie wydaje sie to dosc oczywiste, ze tak postapie jezeli bedzie trzeba, ale moze dla Ciebie nie do konca, bo domyslam sie, ze jednak nie wszyscy podejmuja "takie" kroki.
  15. [quote name='Juzer']To nic nie da. Nie mam władzy, jeżeli uważam, że popełniłeś wykroczenie, dzwonię po kogo trzeba, niech oceni policja czy ktoś tam. Nie wylegitymuję się.[/quote] Oczywiscie i tak moze sie zdazyc, ze nie zobacze danych mysliwego. To jednak nie zmienia faktu, ze bede probowal go przekonac co do tego, ze ma uwazac na mojego psa. Szczegolnie w przypadku, kiedy wyszedlby z nienacka i zaczal w sposob wulgarny mowic mi, ze zastrzeli mojego psa, bo ma do tego "prawo". Nie mow mi prosze, ze takie sytuacje sie nie zdarzaja. [quote name='Juzer'] Czyli pies hula luzem, jak uważasz, że nikt nie widzi. Gania zwierzęta, ale tylko trochę, i uważasz, że masz nad nim kontrolę. Miejmy nadzieję, że masz.[/quote] To oczywiscie nie tak. Pies biega luzem nie wtedy "kiedy nikt nie widzi", a wtedy kiedy nie ma realnego problemu, ze moglby byc nieodwolywalny lub mial przeszkadzac innym. Przejezdzajacym rowerzystom, chlopakom na quadach, babciom na koniach itd pies rowniez nie moze przeszkadzac, dlatego zawsze przy spotkaniu z takimi ma wydawana komende "siad" i w takiej pozycji ma czekac, az tamci przejada. [quote name='Juzer'] Każda akcja wywołuje reakcję, więc się potem nie dziw. Nie dziw się, też, że jak wypisujesz takie rzeczy, to nie biorę Cię za dorosłego faceta. Dlatego pisałem o sądzie dla nieletnich.[/quote] Taki rodzaj reakcji wlasnie u mnie wywola u mnie realne zagrozenie w stosunku do mnie/mojego psa/mojej rodziny. Ja nie wiem jak Ty bys postapil podobym momencie, ale wiem co ja bym zrobil i o tym tutaj napisalem. Pisze to na podstawie opisanych przypadkow, ktore przeczytalem tutaj czy na innych forach o podobnej tematyce, gdzie mysliwi sa zwykle opisywani jako tacy, z ktorymi ciezko jest sie dogadac. Jak bym spotkal na swojej drodze mysliwego (moze takiego jak Ty?), ktory poglaskalby za uchem mojego psa i w normalny sposob powiedzial zebym np. na spacer przy drodze w lesie na wszelki wypadek zakladal mu kamizelke pomaranczowa, zeby byl widoczny dla zwierzyny/mysliwych, to na pewno zareagowalbym inaczej. Ale gdybym uslyszal "ku**, wez tego jeban*** kundla, bo zaraz go ku*** zastrzele albo dostaniesz mandat" to wiem, ze na pewno nie zareagowalbym milo, nawet jezeli bym sie bardzo staral. [quote name='Juzer'] Czytałeś o czymś w internecie, myśliwego na oczy nie widziałeś, a już się nakręcasz i grozisz chamstwem i agresją. Pięknie. Ja lubię psy, nie boję się ich, radzę sobie z psami dobrze, własnymi i cudzymi. Strzelanie do zdziczałych psów to przykry obowiązek, a nie coś co można kochać. Nie znam nikogo, kto "od razu strzela". Natomiast głupkowatym czy nieświadomym właścicielom zwraca się uwagę, a jak nie reagują, bo są bardzo ważni, to niech się nimi zajmują ci, którym płacimy za to podatki. Ja osobiście, jeżeli pies trzyma się blisko człowieka, nawet luzem na leśnej drodze, problemu nie widzę. Natomiast między deklaracjami a rzeczywistością jest czasem przepaść. Bo tak się składa, że las w pierwszej kolejności nie jest ani dla myśliwych, ani dla Ciebie i Twojego psa, tylko dla leśnych zwierząt. I trzeba zapewnić im możliwie dużo spokoju. A jeszcze po drodze są enduro, quady, bo oni też chcą korzystać, i grzybiarze, i jagodzianki różne. Lepiej mieć więcej kultury, niż mniej, ale jak chcesz.[/quote] Ja wcale nikomu nie groze. Mowie tylko jak bym sie zachowal w takiej sytuacji. Wczesniej nie wiedzialem nawet, ze taki problem istnieje, bo praktycznie kilka dni temu przeczytalem dopiero, ze mysliwy moze zastrzelic mojego psa. Teraz wiem, ze taka sytuacja moze zaistniec i probuje sie przed nia uchronic, a tym bardziej uchronic mojego psa. Zasady zachowania on juz (mniej, wiecej) ma opanowane, ale teraz dowiedzialem sie, ze to nie jest wystarczajace, bo mimo to zdarzaly sie przypadki, ze pies zostal zastrzelony na lesnej drodze przez mysliwego. Wzialem to wiec po uwage i bede sie staral za wszelka cene uniknac takiej sytuacji, nawet jezeli musialbym "ostrzej" porozmawiac z mysliwym.
×
×
  • Create New...