Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy?


Gosia>>>

Recommended Posts

[quote name='evl']hmm, w miejscu mojego ee zameldowania... takie watahy psów "samowyprowadzających się" w nocy są normą... ja tam na razie nie mieszam, ale jakbym mieszkała (a nie daj Boże z psem) i bym musiała tamtędy między tymi burkami chodzić... to chyba bym na policję dzwoniła, że potrzebuję obstawy, żeby się przejść z psem... :shake: do tego dochodzą jeszcze stada poodpinanych "łańcuchowców" z pobliskiej wsi... wesoło jest :cool1:[/quote]

żeby to tylko w nocy. :cool1:
u mnie takie często w dzień można spotkać.
Nie wychodzę sama ze swoim psem na dłuższe spacery po osiedlu, bo się boję, czasami sama się boję koło takich psów przejść.
Niby większość z nich nic nie robi, ale nie wiem czy na mojego psa zareagowałyby tak samo jak na ludzi (tzn. obojętnością), a mój ze wzg. na swoje niewielkie rozmiary raczej nie umiałby się bronić, boi się innych psów..


gops, współczuję Ci. Gdyby nas taki pies zaatakował, Axel nie miałby szans.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

No to mam kolejny problem do odkręcania. I kolejny powód, żeby nie pałać miłością do Dobków, albo raczej mixów. Spacer z moimi burkami, po mojej wsi. Wszystko fajnie, ładny dzionek, słowem sielanka.
Mijamy nowy domek z nowymi sasiadami nowym pieskiem. Oczywiście furtka otwarta, wybiega sobie pieseczek i z zębami do Diega. Rotek nie bardzo wiedząc co i jak panika pisk i dawaj w nogi. Joko, stanęła w obronie "stada" i sie niezle poszarpała z pieseczkiem. Niagara jazgot na całego, a ja wrzeszcze do Diega "stój", próbuję odciągnać 56kg Joko, i wepchnąc pieseczka za bramę. Cała sytuacja jakies 10 minut, hałas okropny, zero zainteresowania ze strony właścicieli. Dzięka bogu wyleciał inny sąsiad i pomogł mi opanować sytuację, przy okazji sam został ugryziony przez "nowego". Paranoja!
po 30 minutach pukania do drzwi łaskawie ktos wyszedł i oczywiście z fochem, że pieseczek poszarpany. Szczęście w nieszczęściu, że głównie leciało futro, bez poważnych ran. Teraz Diego na wszelki wypadek drze japę na każdego psa, Joko zaprawiona w bojach jeszcze w schronisku znowu zaczyna pokazywać różki, a Niagara standardowo schowała sie pod łóźko. :shake:
Ile jeszcze razy moja praca z psami pójdzie w las? :angryy:

Link to comment
Share on other sites

U mnie także standardowe chamstwo.

Idę sobie rano z sukami. Las, sarenki, zające, szum wiatru i te sprawy. Wszystko super ekstra, dopóki nie widzę jednego psa... Drugiego psa... I trzeciego - sukę-wroga, która parę razy już zaatakowała moje psy. Wszystkie trzy od tej kobiety, której psy już mnie kilka razy zaatakowały, pisałam tu zresztą. Sadzam więc suki i czekam. Psy zaczynają się skradać, szczerzyć zęby. W końcu zza krzaków wyłania się właścicielka, drze się na psy i idzie w drugą stronę. Cieszę się, że moje suki nie straciły cierpliwości i nie rzuciły się/szczeknęły, bo byłaby jak zawsze jatka na całego. Ja za to cierpliwość straciłam, więc drę się do kobiety- "Czemu psy ZNOWU nie są na smyczy? Ile razy mam prosić? To są tereny leśne, psy nie mogą być luzem!". No cóż, dowiedziałam się, iż: -drę się jak szmata, -mam se dzwonić na policję jeśli chcę, -mam dać jej spokój. Odpowiedziałam jej oczywiście w podobny sposób... Ale ile można? :angryy:
Kobieta ma te swoje 40 -50 lat, wydaje się, że poważna osoba już rozumie, że są zasady, których trzeba przestrzegać i uczy się na błędach (psy rzucały się już kilkanaście razy na moje psy i na znajomych, szczerzą zęby na ludzi). A tutaj... ona nawet nie ma smyczy dla nich, nie ma linki, flexi, nic. Gdyby się rzuciły to musiałabym je chyba skopać do utraty przytomności, żeby przestały, bo ona nie byłaby w stanie ich odciągnąć - bo jak? Obroży też nie mają.

Jedyny normalny teren spacerowy został opanowany przez to babsko :placz:

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam dzisiaj rano dziwną przygodę...

Mamy w pobliżu fajny teren, dzikie łąki, laski... łażę tam często z Nomirem...
Jako,że teren ten jest zasypany tonami śmieci, zorganizowaliśmy akcję "odśmiecania"... Więc szlajamy się z psem, ja z nosem w trawie, ale rozglądam się czy nikt nie idzie...
Widzę - idzie facet z dwoma psami - też spuszczone, więc wołam Nomira - przyleciał, "noga" i idziemy dalej... obeszlismy gościa - niósł w ręce jakis długi przedmiot owinięty w szmatę - specjalnie się przyglądałam, czy nie chce go gdzies "fizgnąc" w krzaki...:lol:

Wracamy i wylazł mi ten gośc zza krzaka...nie zdążyłam odwołac mojego gada...:angryy: Nomir podbiegł, a facet ODWINĄŁ Z TEJ SZMATY MIECZ...:crazyeye:
Na szczęście wszystko działo się blisko, szybko, podbiegłam, złapałam cholerę, przeprosiłam i pytam po co mu TO COŚ?...
Powiedział,że on się tym broni przed psami, że już DWA ZABIŁ...:angryy:

Kurcze, ja wiem,że moja wina, bo Nomir podbiegł... (czasem głuchnie cholera...:angryy:), rozumiem,że czasem trzeba się bronic przed atakującym psem na różne sposoby (mój akurat nie atakuje, ale różne są futra)...ale żeby nosic broń i zabijac?
Ja dwa razy w życiu byłam zmuszona kopnąc psa i do dziś się krzywię na samą myśl o tym...bo przyjemności mi to nie sprawiło...

I tak się zastanawiam, czy gdzieś to zgłosic...
W końcu facet chodzi z bronią...
Gdzieś chyba jest jakaś granica "obrony koniecznej"?

Link to comment
Share on other sites

W mojej rodzinnej wiosce też jest dom ze stadem psów. Sztuk 6-7. Małe, jazgotliwe kundelki. Nie raz musiałam iść okrężną drogą żeby nie mieć z nimi przyjemności. Rzucają sie na każdego: samochody, rowery, ludzi samych i z psami. Nie wiem czy plotka czy nie ale podobno jeden kogoś ugryzł. Kiedyś miałam "szczęście" bo jak przechodziliśmy z psiamem z domu wyszedł właściciel: chłopak ok 16 lat. Pomyślałam sobie super, wreszcie ktoś się nimi zajmie a on zamiast zawołać zaczął rzucać w nie kamieniami :crazyeye::angryy::mad: nie ma to jak cywilizowany kraj :roll:

Właśnie przez wałęsające się po ulicach psy zakupiłam sobie gaz pieprzowy (pisze że głównie na zwierzęta, ale nie wiem czym się różni od innych). Mała poręczna puszeczka, bez problemu mieszcząca się w kieszeni :cool3: Psisko do walecznych nie należy, więc ktoś w razie "w" musi stanąć w jego obronie :evil_lol:

A gaz najlepiej kupić w sklepie z militariami internetowym albo stacjonarnym (na Allegro nie zawsze są). Kosztuje pare złoty, a w przypadku ataku psa nie jesteśmy bezbronni.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Arwilla']I tak się zastanawiam, czy gdzieś to zgłosic...
W końcu facet chodzi z bronią...
Gdzieś chyba jest jakaś granica "obrony koniecznej"?[/QUOTE]

Zgłosić na policję. Zabronione jest chodzenie z nożem, który ma długość powyżej iluśtam cm, więc jak przypuszczam z mieczem tym bardziej :roll: I tym akurat powinni się poważnie zająć, bo facet stwarza zagrożenie dla zdrowia i życia, nie tylko psiego. Nie mów zresztą, że chodzi tylko o psa, możesz powiedzieć, że sama się bardzo bałaś o siebie, zachowanie faceta budziło Twój niepokój, etc. Wtedy powinni potraktować cię poważniej.

Gdybym ja zobaczyłam kogoś na łące z mieczem, pewnie od razu pomyślałabym że jakiś fan RPG podąża na sesję w plenerze, i niezłe zdziwko bym miała gdybym nagle została posiadaczką psiej głowy i reszty ciała osobno :razz:

Link to comment
Share on other sites

Z mieczem?! :-o

Ładnie bym zdębiała :mad: Ludzie mają czasem chore pomysły...

W ogóle to ten wątek jest jednym z moich ulubionych, mimo, że czasem historie mrożące krew w żyłach :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Ostatni jak mama była na spacerze z psem to taki gostek specjalnie dobił do niego:angryy::angryy::angryy: A jak mu powiedziała,że jest cham, to tak przeklinać zaczął,że :bad-word: A jak ja byłam na spacerze, spuściłam psa ze smyczy i nagle przechodzi obok nas taka babka z psem na krótkiej smyczy , a jak mój podbiegł to powiedziała :"Bo ja swojego spuszczę" :angryy::angryy::angryy: Normalnie psa nie można spuścić ze smyczy !!!Co to za idiotyczne zasady?Po jej psie z resztą było widać, że na szczeniaka potrafi się rzucić bo na zaciśniętej na szyi kolczatce!Jeszcze mi baba grozić będzie:chainsaw:! Ehh... Szkoda gadać!:shake:

Link to comment
Share on other sites

[B]Jeśli groził zwierzęciu mieczem, to oczywiście powinno się takie zachowanie zgłosić na policję.[/B]

Ale że facet sobie chodzi z mieczem, to bez przesady, żeby go za to ścigać - może trenuje fechtunek. Gdzie ma trenować, jak nie w plenerze? W Szczecinie chłopaki z Drużyny Grodu Trzygłowa (odtwórstwo historyczne, X wiek) trenują na Różance, w normalnym miejskim parku. Miecze, włócznie, topory.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wilczanda']A jak ja byłam na spacerze, spuściłam psa ze smyczy i nagle przechodzi obok nas taka babka z psem na krótkiej smyczy , a jak mój podbiegł to powiedziała :"Bo ja swojego spuszczę" Normalnie psa nie można spuścić ze smyczy !!!Co to za idiotyczne zasady?Po jej psie z resztą było widać, że na szczeniaka potrafi się rzucić bo na zaciśniętej na szyi kolczatce![/quote]
Twój pies nigdy nie powinien podchodzić bez kontroli do psa, którego właściciel sobie tego nie życzy. A już szczególnie, gdy tamten pies wygląda na agresywnego - pomijając, że "uszczęśliwianie" kogoś obecnością Twojego psa jest po prostu nieuprzejme, to jeszcze narażasz w ten sposób własne zwierzę!!!!

Link to comment
Share on other sites

Wiesz... jeśli twój pies podbiega do innych [nieważne w jakich zamiarach] to spuszczaj go tam, gdzie nikogo nie ma...
Lepiej, żebyś nie wiedziała co by się z tobą i twoim psiaczkiem stało, jakby tak do moich dziewczynek podbiegł :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wilczanda']A jak ja byłam na spacerze, spuściłam psa ze smyczy i nagle przechodzi obok nas taka babka z psem na krótkiej smyczy , a jak mój podbiegł to powiedziała :"Bo ja swojego spuszczę" :angryy::angryy::angryy: Normalnie psa nie można spuścić ze smyczy !!![U][B]Co to za idiotyczne zasady?[/B][/U]Po jej psie z resztą było widać, że na szczeniaka potrafi się rzucić bo na zaciśniętej na szyi kolczatce!Jeszcze mi baba grozić będzie:chainsaw:! Ehh... Szkoda gadać!:shake:[/quote]

te idiotyczne zasady to po prostu kultura osobista. co byś zrobiła, gdyby nagle podbiegła do Ciebie obca osoba i zaczęła Cię przytulać i obejmować? :cool1:
skoro pies był na kolcach to może rzeczywiście był agresywny i babka tylko tak była w stanie go opanować :roll: ciesz się, że Ci z psa kupka kłaków nie została...

Link to comment
Share on other sites

Co ta kobieta miała niby jeszcze zrobić? Miała psa na smyczy, trzymała go pod kontrolą, miała go na kolcach - może inaczej się nie dało - a ktoś beztrosko puszcza swojego psa (który potencjalnemu agresorowi pcha się pod zęby) I JESZCZE MA PRETENSJE.

Mój poprzedni pies, który obcych psów bardzo nie lubił i potrafił się rzucić, nie lubił podbiegaczy równie mocno jak ja.
I TEŻ ZAWSZE mówiłam, że jeśli właściciel łaskawie psa nie zabierze, to ja swojego spuszczę :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven'][B]Jeśli groził zwierzęciu mieczem, to oczywiście powinno się takie zachowanie zgłosić na policję.[/B]

Ale że facet sobie chodzi z mieczem, to bez przesady, żeby go za to ścigać - może trenuje fechtunek. Gdzie ma trenować, jak nie w plenerze? W Szczecinie chłopaki z Drużyny Grodu Trzygłowa (odtwórstwo historyczne, X wiek) trenują na Różance, w normalnym miejskim parku. Miecze, włócznie, topory.[/quote]
No w porządku, ale on w jakimś sensie groził, chwaląc się takimi makabrycznymi wyczynami. Poza tym uważam, że jak ktoś wychodzi z psem/psami, to zwierzęta te winny być pod kontrolą ( tu nie wiadomo czy były), a facet łapska ma zajęte jakimś mieczem i uważa, że "w razie czego" rozpłata podbiegacza.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']No w porządku, ale on w jakimś sensie groził, chwaląc się takimi makabrycznymi wyczynami.[/quote]
No masz rację, że groził, dlatego napisałam, że powinno to zostać zgłoszone na policję.

Mnie chodzi tylko o to, żeby nie robić od razu nagonki na ludzi chodzących sobie z mieczami (bosz, jak to brzmi :evil_lol: ), ale jednocześnie nieodpowiednie zachowanie - czyli groźby - piętnować.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']Abstrahując jednak od ostrzeżeń/gróźb to do faceta można się czepiać o to, że zamiast się na psach koncentrować w trakcie przechadzki, to on ma ręce/rękę zajętą i uwagę czemu innemu poświęca.
Dużo niepotrzebnych zdarzeń między psami ma miejsce często tylko dlatego, że ktoś wychodząc z psem zajmuje się czymś innym niż kontrolą swego psa właśnie.[/quote]
On nie miał na przechadzce psa, tylko miecz :evil_lol:
Arwilla miała psa i jej pies podbiegł do gościa z mieczem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']No masz rację, że groził, dlatego napisałam, że powinno to zostać zgłoszone na policję.

Mnie chodzi tylko o to, żeby nie robić od razu nagonki na ludzi chodzących sobie z mieczami (bosz, jak to brzmi :evil_lol: ), ale jednocześnie nieodpowiednie zachowanie - czyli groźby - oczywiście piętnować.[/quote]
Nagonka na ludzi chodzących z mieczami, to przesada.;)
Abstrahując jednak od ostrzeżeń/gróźb to do faceta można się czepiać o to, że zamiast się na psach koncentrować w trakcie przechadzki, to on ma ręce/rękę zajętą i uwagę czemu innemu poświęca.
Dużo niepotrzebnych zdarzeń między psami ma miejsce często tylko dlatego, że ktoś wychodząc z psem zajmuje się czymś innym niż kontrolą swego psa właśnie.

Link to comment
Share on other sites

Ok, rozumiem. Ale Arwilla najpierw pisze:

[quote]Widzę - idzie facet z dwoma psami - też spuszczone, więc wołam Nomira - przyleciał, "noga" i idziemy dalej... obeszlismy gościa - niósł w ręce jakis długi przedmiot owinięty w szmatę - specjalnie się przyglądałam, czy nie chce go gdzies "fizgnąc" w krzaki...[/quote]

... a potem:

[quote]Wracamy i wylazł mi ten gośc zza krzaka...nie zdążyłam odwołac mojego gada... Nomir podbiegł, a facet ODWINĄŁ Z TEJ SZMATY MIECZ...
Na szczęście wszystko działo się blisko, szybko, podbiegłam, złapałam cholerę, przeprosiłam i pytam po co mu TO COŚ?...
Powiedział,że on się tym broni przed psami, że już DWA ZABIŁ...[/quote]

... z czego ja wywnioskowałam, że za drugim podejściem - gdy pies Arwilli podbiegł, a on rzucał groźby - gość już był bez tych dwóch psów. Bo gdyby był z psami, a one latały luzem, to by pewnie wybiegły psu Arwilli na spotkanie i zrobiło się zamieszanie. No chyba, że to super ułożone zwierzaki, odwołane na czas i usadzone w dystansie przez miecznika... wtedy po części mogę jego wybuch zrozumieć.

Myślę, że Arwilla najlepiej będzie potrafiła wyjaśnić, jak dokładnie wyglądało całe zajście ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Arwilla']
Widzę - idzie facet z dwoma psami - też spuszczone, więc wołam Nomira - przyleciał, "noga" i idziemy dalej... obeszlismy gościa - niósł w ręce jakis długi przedmiot owinięty w szmatę - specjalnie się przyglądałam, czy nie chce go gdzies "fizgnąc" w krzaki...:lol:

Wracamy i wylazł mi ten gośc zza krzaka...nie zdążyłam odwołac mojego gada...:angryy: Nomir podbiegł, a facet ODWINĄŁ Z TEJ SZMATY MIECZ...:crazyeye:
Na szczęście wszystko działo się blisko, szybko, podbiegłam, złapałam cholerę, przeprosiłam i pytam po co mu TO COŚ?...
Powiedział,że on się tym broni przed psami, że już DWA ZABIŁ...:angryy:

[B]Greven[/B], do tego fragmentu z wypowiedzi [B]Arwilli[/B] się odniosłam.

Link to comment
Share on other sites

równie dobrze mógł to powiedzieć dla świętego spokoju - wezmą go za świra i będą pilnować swoich psów:evil_lol:

Wilczanda jeżeli Twój pies podbiegł by do mnie to cóż...też byłabym nie miła. Bo ja nie biegam i nie ściskam obcych ludzi i nie życzę sobie aby coś naruszało spokój mojego psa.

hehe dziś pani postanowiła się obrazić w autobusie że mój pies siedzi na kolanach, a nie na podłodze 'bo takie zwierzęta to na podłodze jeżdzą' później przeszła do epitetów - że jestem pusta i durna, oraz że pójdzie do kierowcy :evil_lol: Kierowca zlał to totalnie i albo panią wysadził, albo sama poszła bo się obraziła:evil_lol::evil_lol: Ehh jeszcze komentarze że co jak będzie jechał ktoś uczulony - tak czy tak futro z moich ciuchów może się w autobusie znaleść każdego dnia. Jak ja nie cierpię takich ludzi przypieprzających się o głupoty:mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']równie dobrze mógł to powiedzieć dla świętego spokoju - wezmą go za świra i będą pilnować swoich psów[/quote]
To samo przyszło mi na myśl.

[quote name='WŁADCZYNI']hehe dziś pani postanowiła się obrazić w autobusie że mój pies siedzi na kolanach, a nie na podłodze 'bo takie zwierzęta to na podłodze jeżdzą' później przeszła do epitetów (...)[/quote]
Bo nie masz pitbulla :evil_lol:

Jak 30 kg Tanga wchodzi mi na kolana w poczekalni u weterynarza, to zapada cisza... a potem są nieśmiałe uśmiechy, no to my z Tangą też się uśmiechamy i grzecznie ustosunkowujemy do różnych pytań. Jak ktoś chce zostać wycałowany, to zostanie - przez Tangę.

Jak jestem z innymi psami - psami, które nie budzą respektu - to czasem poleci głupi komentarz. I muszę produkować jakąś celną riopstę :mad: A tu proszę, pitbull, czasem dwa, albo pitbull i bullterier, jakiś amstaff, dog kanaryjski... i nikt nas nie zaczepia :niewiem:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']hehe dziś pani postanowiła się obrazić w autobusie że mój pies siedzi na kolanach, a nie na podłodze 'bo takie zwierzęta to na podłodze jeżdzą' później przeszła do epitetów - że jestem pusta i durna, oraz że pójdzie do kierowcy :evil_lol: Kierowca zlał to totalnie i albo panią wysadził, albo sama poszła bo się obraziła:evil_lol::evil_lol: Ehh jeszcze komentarze że co jak będzie jechał ktoś uczulony - tak czy tak futro z moich ciuchów może się w autobusie znaleść każdego dnia. Jak ja nie cierpię takich ludzi przypieprzających się o głupoty:mad:[/quote]
Mały off
Mnie kiedyś jakaś kobieta zaczęła się czepia,bo książkę w autobusie czytałam! :roflt:

Link to comment
Share on other sites

Witam...napisałam trochę nieskładnie byc może...

Więc...

Po pierwsze - facet szedł z psami - jego psy były luzem,
Po drugie - mój pies podbiegł do jego psów - MEA CULPA...:oops: Nie wypieram się,że mój błąd...
Po trzecie - goził, bo machał tym mieczem i wyglądało to tak, jakby chciał Nomira nim dźgnąc,
Po czwarte - na rycerza nie wyglądał...raczej był z tych, którzy na spacery chodzą z kijem i oganiają się od psów... Tyle,że zamiast kija miał miecz...

Ja wiem,że moja wina, bo pies mój pobiegł, a nie powinien...
Przeprosiłam faceta - w sumie z rozpędu (choc oczywiście było to jak najbardziej na miejscu), dopiero jak dotarło do mnie,że on tym mieczem macha nad moim psem, to się zapytałam po co mu to i co robi....
Wydaje mi się,że to lekka przesada, chodzic z mieczem...
Na policję zadzwoniłam z ciekawości, co powiedzą...i... "Pan może sobie chodzic z mieczem, byc może odebrał go z naprawy, a to,że pochwalił się zabiciem psów, to nie musiała byc prawda"


Jeśli chodzi o posłuszeństwo mojego psa, to na 90% jest odwoływalny....
Potrafi zignorowac miotające się po polach zające, czy bażanty... sarna czasem jest zbyt dużą pokusą...:oops:
Niestety, zostaje 10%, jednak nie wyobrażam sobie,żeby spędził całe życie na lince...:shake:
Nauczyłam się miec oczy dookoła głowy i wyprzedzac jego reakcję...
Tutaj facet wylazł mi zza krzaka (z psami), Nomir podbiegł (nie był agresywny, choc to żadne wytłumaczenie), a gośc odwinął ten miecz ze szmaty i zaczął wykonywac jakieś dziwne "próby dźgnięcia"...

No cóż...mam cichą nadzieję,że więcej nie spotkamy tego "rycerza"....:roll:


[B]Władczyni[/B] trzeba było psicę postawic na podłodze,żeby ją zdeptali....:roll:
Mój waży prawie 40 kilo, a też często ktoś po nim depcze twierdząc,że "nie zauwazył"....
Ludzie się pierdół czepiają...:roll:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...