Leaderboard
Popular Content
Showing content with the highest reputation since 03/25/22 in all areas
-
Po kąpieli i nawodnieniu i dobrym jedzeniu ostatnich dni Łatuś wygląda lepiej, ma już ładniejszą sierść, na pewno teraz lepiej się czuje, choć wychodzi mu ona przy głaskaniu ale musi się pozbyć tej słabej brzydkiej okrywy. Zaraz po kroplówkach zważony przytył ale myślę że to jest związane raczej z nawodnieniem, bo nadal czuć kosteczki pod skórą :(. Jak go biorę na ręce to zawsze się zastanawiam jak go podnieść, jak trzymać żeby go nie urazić, żeby mu spowodować jak najmniejszy dyskomfort, on nie piszczy, ale nie wiemy jak wygląda tył po wypadku, jak poważny jest uraz. Wszystko okaże się z konsultacją i badaniami u specjalisty ortopedy. A tutaj jeszcze dwie fotki nocne z wczoraj, nie za wyraźne bo z lampą, ale takie fajne to chciałam Wam pokazać - Łatuś słodziak ❤️ i starsi panowie dwaj :).13 points
-
Nawet jak u dwóch 😁 wciąż się waham czy bardziej kocha mnie, czy jedzenie 🙄 Pochłania wszystko w mgnieniu oka, skuteczność miski spowalniającej to urban legend .... Wciąż pełna energii i radości. Pracujemy nad nadpobudliwością, na spacerach chodzi już bardzo ładnie, choć widać że jednak miasto to nie jej klimaty, boi się obcych, staje, czeka aż przejdą. Za to w domu nie boi się niczego 🙂 Adaptil od wtorku włączony, podsuwam jej też lick matę - bardzo ją lubi dopóki jest na niej jedzenie i ja jestem w pobliżu, a gdy zaczyna mnie lizać po rękach czy nogach zasłaniam się lick matą, ale ona usilnie stara się ją ominąć, a ja ciągle jej ją podtykam, liczę, że w końcu załapie ... Dalej jest zafiksowana na moim punkcie, nic jej nie przechodzi, choć minęły już trzy tygodnie. Dobra wiadomość jest taka, że już nie płacze gdy wychodzę do pracy, jest cichutko, chyba zrozumiała że zawsze do niej wracam. Kolejne badanie krwi mamy za tydzień w czwartek. Pomijając dietę i leki, na razie życie Nuukusi toczy się tak, jakby była zdrowa - z wszystkiego się cieszy, biega, bawi się, przytula, nic jej boli się, tak bym chciała żeby tak zostało...13 points
-
13 points
-
13 points
-
12 points
-
Już przyzwyczaiłyśmy się do siebie. Sunia bardzo kontaktowa. Po przyjeździe obejrzała wszystkie pomieszczenia, posłanie, zjadła kolację, napiła się wody. Bez stresu, trochę niespokojna i czujna ale macha ogonkiem. Wobec kotów obojętna ale karmię osobno bo wydaje mi się, że będzie pilnowała miski. Je suche bez problemu. Niepewna wobec mężczyzn choć w schronisku tuliła się do pracowników, Wojtkowi przygląda się z uwagą. Wieczorem i dziś rano była na spacerze na smyczy i w ogródku. Na razie nie wychodziłyśmy poza bramę, mam szczelne ogrodzenie to bez stresu. W południe planuję wyjść na spacer razem z mężem na dwóch smyczach, w szelkach i w obroży. Nie zna okolicy i choć jest posłuszna, nie wyrywa się, ładnie chodzi na smyczy, to tak na początek będziemy ostrożni. Spróbuję też wypuścić ją luzem w ogrodzie jak będę robiła porządki z liśćmi, może jutro. Jak jest na smyczy przychodzi do ręki ale zobaczymy jak będzie luzem. Do domu wchodzi bez problemu. Generalnie jest strasznie brudna i śmierdząca. Posłanie po jednej nocy do prania. Ponieważ nie widzę w niej specjalnego stresu umówię się dziś na pranie bo nie sposób wytrzymać w domu a koty też już cuchną bo z lubością wchodzą na jej koc i tarzają się w smrodzie. Perfuma. Często się drapie ale nie zauważyłam śladów po pchłach więc to pewnie z brudu. Może też mieć uczulenie bo gryzie skórę na grzbiecie. Po kąpieli zastanowię się kiedy wizyta u weta na konieczne badania i doszczepienia. Ma ślady po kleszczach, chyba były usunięte. Sierść brzydka i jakby wyliniała, włos wystrzępiony, za uszami miękka, zlepiona, poskręcana i w strąkach. Sunia kontaktowa i miła, drepce za mną po domu, macha ogonkiem, ruchliwa, dopomina się głasków. Co chwila muszę myć ręce. W realu dosyć masywna i krępa. Szelki z Bajki, która wydawała mi się większa, trzeba było poluzować bo się nie dopinały. Zdjęcia z domu, w południe postaram się zrobić na spacerze.12 points
-
O nie, znowu tyle nieszczęścia.... Ja nadal mam problemy z internetem i nie mam jak uzupełnić wątku Karmelka. Napiszę więc tutaj w skrócie. U nas wszystko ok, nie licząc momentów, gdy Leoś próbuje na Karmelka zapolować. Byliśmy dzisiaj na szczepieniu ( koszty ponownie pokryje ZEA, za co bardzo dziękuję). Karmelek tak lamentował, jak szliśmy, iż stwierdziłam, że decyzja w końcu musi zapaść: KARMELEK ZOSTAJE NA STAŁE 😃. Kocham go całym ❤️ i nie wyobrażam sobie go oddać12 points
-
11 points
-
Distałam dzisitaja wiadomość od Pani Franeczka "Pani Kasiu, czekalam całe dwa tygodnie i od kiedy Franek nie wskakuje na fotel nie mial żadnego ataku😀 wiec to chyba naprawdę była taka silna reakcja bólowa. Rozochocil się do spacerów i robimy już dosyć długie dystanse. Lubimy się ale na głeęboką więź jeszcze stanowczo za wcześnie. Pozdrawiam 😀"11 points
-
Bardzo się cieszę, że znowu parę psów Nowy Rok rozpocznie poza schroniskiem💙💙💙. A ja mam jeszcze jedna wspaniałą wiadomość - zgłosiła się pani z okolic Zamościa , technik weterynarii, która chce zaopiekować się tym niewidomym staruszkiem, który w środę ma operację.💙💙 Dla mnie to kolejny cud, bardzo się cieszę, nie wiem co dalej, ale zaraz po operacji staruszek być może będzie miał opiekę.💙💙11 points
-
Dzień dobry. Zorganizowałam w przedszkolu kiermasz świąteczny - zebraną kwotą chciałabym wesprzeć zamojskie staruszki. Przelew wyślę w przyszłym tygodniu (około 800 zł).11 points
-
Tak,adoptowaliśmy w sobotę ze Schroniska w Świdnicy.Jest mocno zabiedzony,pogryziony przez psy,ma kilka szwów założonych(nie chcieli wydać ale jakoś wydali)Był najmniejszy w boksie,trząsł się i siedział w kącie zdominowany przez psy.Waży 6kg i wg.weta ma 6 lat. Daliśmy mu imię Tino. Zdjęcia po pierwszej toalecie.11 points
-
11 points
-
Dzisiaj nie ten pies. Razem z Isią ganiali po wybiegu z 40 minut. Ogon w górze, wszystko go interesuje. Jest mniej odważny niż Isia, ale jest super. Ona idzie za człowiekiem, a jego Anecik wzięła pod pachę i zaniosła do domu. Jest szczupły i powinien trochę przytyć, na oko może ważyć ok. 12 kg. Ale się cieszę, że udało mu się pomóc.11 points
-
Łatuś już u mnie. Dawno mi nie było tak smutno na widok psiaka :(. Zdjęcia nie oddają jego stanu, jest tak zabiedzony, chudy w tylnej części jak przecinek, tylna łapa nie chodzi, są zaniki mięśni, oczka zaropiałe, jak sikał to mocz taki dziwny, drapie się, sierść bardzo brzydka, zapach wiadomo. Leży teraz w przedpokoju, zostawiłam go niech sobie odpocznie spokojnie, miał dzisiaj wrażeń. Jak Asia przyjechała - wreszcie miałam poznać tę wspaniałą osobę ❤️, byliśmy z moim Guciem na przywitanie, psiaki się zobaczyły, Gucio był zaciekawiony - tyle psiaków w aucie w tym dziewczyna. Łatuś spokojny, powolutku dreptał, nogi go słabo niosły ale był zainteresowany otoczeniem, zapachami, kilka raxzy podsikał, obok klatki zaraz mam trawę, teraz to bardziej liście, klapł sobie na nie, wniosłam go po schodach, przywitała go Tofinka, jak tylko wszedł do mieszkania to wypił całą miskę wody. Zjadł ładnie kilka kawałków z ręki, położył się, odpoczywa, do psiaków zaciekawiony. Zostawiłam go, niech się oswoi, chociaż on wygląda na domowego. Bardzo jest biedny :(, żal mi go, mam nadzieje że uda mu się poprawić komfort życia.11 points
-
Maksio, bo tak go nazwałam ma już DS. W sumie zatoczył koło, z Zamościa pojechał do Nowej Soli, stamtąd go odebrałam i pojechał do mnie na BDT do Gorzowa Wlkp. A DS znalazł pod Katowicami :). W DS jest od tygodnia. Maksio to przekochany piesek, trochę jeszcze taki nieoszlifowany diament, jak się opanuje ciągnięcie na smyczy i rzucanie się na przejeżdżające auta to będzie ideał. A poza tym to wspaniały, wesoły, uwielbiający piłeczki psiaczek. Bardzo długo biłam się z myślami, czy nie zostawić go u mnie bo całkowicie zawładnął moim sercem. Przeważyło to, że mieszkając w domu jednorodzinnym , w spokojnej okolicy, gdzie nie jeżdżą non stop auta będzie mniej bodźców i będzie miał lepiej. I nawet nie zaczęłam go ogłaszać, DS sam się zgłosił :). Ten DS adoptował ode mnie 3 lata temu Axę z Radys. Wtedy Państwo jeszcze mieszkali w Katowicach. Potem kupili dom i wyprowadzili się pod miasto a teraz dojrzeli do decyzji o drugim piesku, towarzyszu dla Axy i dla siebie. Zadzwonili do mnie z pytaniem czy nie mam jakiegoś pieska do adopcji, chcieli psiaka z domu tymczasowego. To bardzo fajny dom, przez te wszystkie lata cały czas są ze mną w kontakcie, dzwonią i przysyłają zdjęcia. Państwo chcieli nawet przyjechać do Gorzowa po Maksia ale ponieważ ja jechałam do rodziny za W-wę więc umówiliśmy się w Strykowie niedaleko Łodzi na przecięciu autostrad A2i A1 i tam nastąpiło przekazanie Maksia. I chociaż wiem że ma super domek to ja nadal w żałobie...11 points
-
11 points
-
Taki strasznie głodny byłem😻 URL=https://www.fotosik.pl/zdjecie/9068ea30d351c2db][/URL] Ładnie zjadł,zrobił już siku do kuwetki. Mądraliński bardzo. Teraz się bawi z Karola....biega za różdżką że wstążkami.❤️11 points
-
Dokładnie rok temu w naszym życiu pojawiły się dwa wychudzone, 8-miesięczne słodziaki. Baloo nie podchodzący do tej pory do nikogo i Luśka odważniejsza, ale tylko na pozór. Byłam pewna, że to tymczasy, którym znajdziemy z Elunią wspaniałe domki. No i jak zwykle kiedy mówię "na pewno nie", życie płata mi figla i jest na odwrót. Nie planowałam adopcji dwóch dużych, młodych psów. To było miesiąc po śmierci Barsiczki, psychicznie i finansowo nie byłam na to przygotowana. Jacek od początku wiedział, że chce adoptować Baloo, o Luśce nawet nie marzył, zresztą ona pojechała na DT do Marty. Kiedy w końcu mój mąż przyznał się, że Balutka nie odda, wróciła do nas Luśka. Pamiętacie pewnie nasze dylematy, zastanawianie się, czy damy radę i czy to dobry pomysł, żeby została z nami. Dzisiaj wiem, że to była najlepsza decyzja, jaką mogliśmy podjąć i nie rozumiem, jak mogliśmy tak długo się zastanawiać. Może to zarozumiałe co napiszę, ale wiem, że one są z nami szczęśliwe. My z nimi też. Musieliśmy włożyć dużo pracy, żeby zrozumiały, zwłaszcza Luśka, że jest z nami bezpieczna. Ta praca ciągle trwa, bo lęki w niej zostały, ale radzi sobie z nimi świetnie i co najważniejsze dla nas ufa nam. Tak pięknie reagują na odwołanie, tak bardzo się pilnują teraz. Biegają swobodnie, bawią się z innymi psami, ale odwołane przybiegają. W zasadzie każde zwrócenie się do nich powoduje merdanie ogonków. Są bardzo wielkimi pieszczochami, mogłyby cały czas być głaskane. Nie umiem sobie wyobrazić ich życia tam na podwórku bez dotyku człowieka. Kiedy pracuję, Balutek kilka razy dziennie podchodzi i trąca mi rękę noskiem, po czym siada, dwie przednie łapki wkłada mi w ręce i prosi o głaskanie. Nie umiem mu tego odmówić 🙂 Są stale przy mnie, nawet jak się kąpię, to pilnują pod drzwiami albo wręcz wchodzą do łazienki i sprawdzają, czy nic się złego nie dzieje. Ich relacja z Figą jest wspaniała. Bawią się razem, wylizują pyszczki. Peruszka też w końcu zaakceptowała to wyrażanie miłości, chociaż są dni, kiedy wyraźnie stawia granice. One to szanują i nie są namolne i za to kocham je jeszcze bardziej. Patrzę na nie, są śliczne, odkarmione, wesołe, szczęśliwe, posłuszne - czego chcieć więcej? Wywróciły nasze życie do góry nogami, ale dały tak dużo miłości, szczęścia, satysfakcji. Rok minął błyskawicznie. Teraz jesteśmy na etapie czerpania radości i satysfakcji z efektów naszej wspólnej pracy. Oby tych lat było jak najwięcej. Luśka, Baloo - jesteście naszą rodziną, kochamy Was bardzo i nigdy nie pozwolimy Was skrzywdzić❤️11 points
-
Dzień dobry, jesteśmy już w domku 🙂 Maszka po odejściu P. Andrzeja troszkę poplakała , ale jak ruszyłyśmy w drogę to do A1 głaskałam jedna ręką ( mam nadzieje ,że nie czyta tego żaden policjant) i już było w miarę ok , do Częstochowy troszkę pospała ,łypając na mnie jednym okiem 🙂 Po drodze natknęłyśmy się na dwa wypadki drogowe więc miałyśmy przestoje, ale wykorzystane zostały na dodatkowe głaskania. Od Łodzi jechała już zupełnie pewnie mi się przyglądając 🙂 a w domu to nawet ogonek zamerdał. Zaczynamy nowy rozdział w naszych życiach. Wszystkim zaangażowanym BARDZO DZIĘKUJĘ !11 points
-
10 points
-
10 points
-
Wyznanie To co Misiu lubi najbardziej 🙂10 points
-
Łatuchna pozdrawia :D. Co u dziadzia ? - Dalej łobuje ;), chodzi już na dłuższe jak na niego spacerki, szczeka na wszystko i wszystkich, ostatnio usiłował być także psem obronnym - szedł w naszym kierunku duży młody psiak ok 4okg, zaczął stawać do Łatusia na tylnych łapkach, Gucio ogonek pod siebie (akurat szli razem ), a Łatuś obrońca na tego dużego a co - nie będzie mu tu jakiś młokos podskakiwał To nic że czasem dziadulek jak za dużo szczeka to aż się zatoczy bo sił jednak aż tak dużo nie ma, ale wszyscy wiedzą jak Łatuś idzie na spacer :D. W domu wydaje fajne dźwięki zwłaszcza jak niecierpliwi się że coś jedzenia mu się nie daje. I szczeknie ponaglająco. Ostatnie postępy łatusiowe to - uwaga - 🙂 - Łatuś gramoli się na moje łózko :0, jak ostatnio przyszłam z pracy do domu to mu się nawet zejść przywitać mnie nie chciało tak się ładnie zaszył w moich podusiach :D. No i wypróbował też małe legowisko 6kg Tofinki, zwinął się w nim jak precelek. Dowody są na zdjęciach poniżej :). Natomiast jeśli chodzi o jego stan zdrowia, to pan ortopeda ustalił że narazie zostajemy przy Enkortonie do końca miesiąca plus zabiegi z lampą na podczerwień w domu, będziemy też w grudniu na kontroli tej ogólnej plus badania kontrolne, narazie uzupełniliśmy leki. No i zobaczymy co z tym jego niskim przybieraniem na wadze.10 points
-
Dziękuję że zaglądacie do Łatusia 🙂 , za Wasze dobre myśli, słowa :). Przyszły pieniążki dla Łatka , Aldrumka ❤️ - 80zł skarpeta im. Talcott ❤️ - 250zł bardzo dziękuje za wsparcie :). A Łatuś jest przekochany, widać że się już zadomowił, wciąż głównie śpi i odpoczywa, ale uczestniczy też w życiu rodzinnym :D. Ostatnio usiłuje wywalić się kołami do góry, to dobry znak, bo oznacza że psiak czuje się dobrze i bezpiecznie tam gdzie jest. U Łatusia biednego tylko jest taki problem, że tylna część ciała słabiutka, na zdjęciach tego nie widać ale można mu kości policzyć :(. Ale udało mu się na chwilkę wszystkimi czterema łapinkami do góry wystawić :). Trenował w nocy ;).10 points
-
Sunia wykąpana. Choć walczyła w wannie i podczas suszenia, została wykąpana i wyczesana, uszki wyczyszczone, strąki rozczesane. Sierść stała się puszysta i mięciutka, przestała cuchnąć - wielka ulga. Okazało się, że nie jest lękliwa. Po wszystkim znów była pogodna, machała ogonkiem i podchodziła bez leku do pani, która ją myła. Na spacerze trudno robi się zdjęcia bo jest ruchliwa. I zdjęcia z domu, futerko po kąpieli.10 points
-
Może ktoś zajrzy, to napiszę, że Inka ma dom. Pani od zawsze ma psy, obecnie słodką Tosię. Zoja umarła w kwietniu, chyba miała guza mózgu. Oprócz psów pani kocha konie i ma własnego konika. Jeździe na nim i umie przygotowywać źrebaki pod siodło. Tosia jest wypieszczona i zapatrzona w pańcię, bardzo łagodna i słodka. Pani ma spore doświadczenie z psami. Jej wszystkie były szkolone w dobrej wrocławskiej szkole. Obok domu jest wybieg dla psów, ale pani i tak jeździ na spacery do dużego parku. Pani zabiera psy ze sobą na urlop do agroturystki. Pani chce pojechać po Inkę w sobotę razem z zięciem i Tosią i wziąć kilka dni urlopu. Była obecna też córka pani, która wyraziła zgodę na wpis do umowy i chęć zaopiekowania się psami w razie potrzeby.10 points
-
To mam bombę! Kama wczoraj pojechała do nowego domu! Rok i 9 miesięcy... Nie przypuszczałam, że zadzwoni TEN telefon, za chiny ludowe!...A tu nagle: nazywam się Justyna, czy Kama nadal szuka domu? Od słowa do słowa, pani Justyna, młoda, energiczne osóbka, jest domem tymczasowym dla psów, zwłaszcza szczeniaków z różnych schronisk/kojców tymczasowych/fundacji. Okazało się, że mamy wiele znajomych osób z fb (na Dogo nie była), że taka z naszej bajki, że odeszła jej stareńka ONka, też zabrana ze schroniska, że pies rezydent tęskni i wracają traumy z przeszłości, że obiecała sobie wyszukać kolejną staruszkę i zabrać na dożycie... Jak bajka to zabrzmiało! Kama nie musi spędzić kolejnej zimy w budzie, zabierana na większe mrozy do kuchni, że nie musi już spać w kojcu na betonie, ze będzie miała człowieka cały czas... Wczoraj przyjechała pani Justyna, Kama jakby na nią czekała!... łasiła się, brała smaczki, i już usiadła przy samochodzie, i sama się władowała na tylne siedzenie. Za 3 godziny dostałam zdjęcia - Kama bez wahania weszła do windy, ogonem machała do psa rezydenta, i nawet próbowała za nim wdrapać się na kanapę. Ale spokojnie, są dostawiane schodki, by stary pies mógł się wyspać na łóżku 🙂 Pani Justyna kupiła jej wielkie nowe posłanie, obrożę, smaczki, smycze, umówiona na wtorek wizyta w spa!... No, nadal nie wierzę!.... 🙂 Ale bardzo się cieszę 🙂10 points
-
Dziękuję Wam za opinie o preparatach, sama mam za każdym razem zgryz jak mam coś podać psu 😞 U Pręguska też trzeba ostrożnie, bo to starszy psiak i chyba niestety dość schorowany. Na razie nic mu nie podajemy, kupy z dziś, jutra i pojutrza p.Kasi zawiezie w poniedziałek do badania, a na kleszcze też jeszcze chwilę się wstrzymamy, bo za 2-3 dni będzie próba wykąpania psinka i zmycia syfu i smrodu schroniskowego. Na razie jeszcze p. Kasia nie chce go stresować, niech się trochę przyzwyczai do niej i miejsca. I wieści z dzisiaj są takie, że Pręgusek jest coraz śmielszy, coraz chętniej wychodzi na spacery, jest coraz ciekawszy otoczenia, nabiera chyba chęci do życia 😃 Pani Kasia twierdzi, że był na pewno kiedyś w domu, przy człowieku. Ładnie idzie przy nodze, zatrzymuje się gdy p. Kasia się zatrzyma. A dzisiaj na spacerze nawet brodził w strumyku 😄 Fajnie słucha się tych relacji. Piesio chyba powoli rozumie, że jego sytuacja się zmieniła 😉10 points
-
Na ten moment Nuukunia zastaje z nami, chyba żeby zdarzył się jakiś cud i cudownie ozdrowieje, wtedy będę jej szukać hoteliku lub DT. Teraz nie umiałabym jej oddać w obce ręce wiedząc, że jej stan i życie zależy od bezwzględnego przestrzegania diety, częstych wizyt u weterynarza i dużej uważności w obserwowaniu maleńkiej, a nie będąc pewna, że tam gdzie trafi, wszystkie te warunki będą spełnione.10 points
-
Jesteśmy już w domu. Nuuka żwawa i ruchliwa. Trochę się to wszystko przedłużyło, bo nie mogłam wyjść z pracy by być punktualnie na 12.00 by odebrać Nuukę, byłam 12.15 a pani doktor już miała pacjenta z którym spędziła ponad godzinę. (jesteśmy z malutką ponadplanowo, bez wcześniejszego zapisywania, bo akurat do tej pani doktor trzeba się zapisywać min. dwa tygodnie wcześniej). Rokowania ostrożne, pani doktor uważa, że kluczowe będą najbliższe 5 dni. Jutro jedziemy na kroplówke, potem w poniedziałek. Maleńka ma jeść puszki kidney care lub renal, mam dodać trochę rozgotowanego ryżu. Kupiłam kidney. Na razie nie zleciła podawania enzymów. Mam robić zdjęcia kup i liczyć ich ilość, i co wieczór jej wysyłać. Miała dziś podaną krew i leki, ale nie zapamiętałam jakie, miałam dostać kartę informacyjną, ale w recepcji wydano mi przez pomyłkę kartę innego pacjenta. Jestem mocno zmęczona i zauważyłam dopiero w domu .... Jutro będąc na kroplówcę poproszę o wydruk i wkleję tutaj. Cieszę się, że Nukusia jest u mnie, ale martwię się moim Dżekusiem. Jest gorzej niż wczoraj, nie chce jeść, chowa się do szafy, jest zdenerwowany, Nuuce się to trochę udziela, czuje że on jej nie lubi. byłam z nią na godzinym spacerze, nie chciała wracać, ciągnęła w stronę drzew i krzaków, podnosi główke jak surykatka i rozgląda się, wypatruje. W końcu musiałam ją zanieść do domu, pod same drzwi, bo do windy też nie wejdzie - dobrze że taka leciutka, bo mieszkam na IV piętrze 🙂 Myślę, że już mnie lubi bo na mój widok - nawet jak nie mam jedzenia - macha ogonkiem jak szalona i aż się cała wygina. Co jakiś czas siadam koło niej i głaszczę, wtedy się wtula i mam wrażenie , że chcialaby tak siedzieć cały czas. Zrobiłam w przychodni kilka zdjęć, ale marne bo pacjentka bardzo żwawa a poza tym nie lubi aparatu i nie chce pozować :-)10 points
-
10 points
-
10 points
-
Jutro minie miesiąc jak Max zamieszkał z p. Agnieszką, z p Markiem i kotami. Wieści i zdjęcia z domku❤️ Jest najlepszym psem na świecie W sobotę zmęczył się tak porządnie po raz pierwszy od miesiąca, po tym, jak przeszliśmy 15 km wokół Zalewu Zemborzyckiego. Jak wieczorem wracał z dworu, to tylko stanął przed schodami na klatce i patrzył jakby prosząc, żeby ktoś go wniósł I gdy jesteśmy z nim blisko domu, to wydajemy komendę „szukaj domu" i nas do niego prowadzi. Wczoraj wieczorem naprawdę spory kawałek od domu wydałam mu tę komendę, nagle przyspieszył kroku i prowadził, prawie wcale nie zatrzymywał się po drodze (a jak już się zdarzyło, to stawałam za nim, żeby nie wskazywać mu kierunku). Co prawda nie poszedł najkrótszą trasą, ale doszedł do głównej ulicy, dalej prowadził wzdłuż niej, potem skręcił w głąb osiedla i doprowadził prosto do klatki10 points