Jump to content
Dogomania

Tymczasy wcale nie tymczasowe czyli gromadka psiaków szuka domków


Recommended Posts

Ciągle niekończąca się opowieść.

Szkoda tej podhalanki. A ten facio nie wyjeżdża czasami na dłużej ,żeby można było sunię ciachnąć pod jego nieobecność?

 

Albo może sunia mu nie ucieka w czasie cieczki? ;) Bo wtedy mogłaby "uciec" do lecznicy :)

kiedyś czytałam takie zdanie: "Nigdy nie dyskutuj z idiotą, bo najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"... i coś w tym jest :(  jego matka się nie odważy, żona raczej też nie... trudno z nią się dogadać ;) niby inteligentni.... niby... :(

Jednak im nie odpuszczę, dopilnuję, żeby szczeniąt nie było, bo  " 14 mieli i rozdali, po co ten cyrk !"...oj, "pochwalili się" i będą pod nadzorem.

 

przepraszam za nieobecność - tradycyjnie już nie nadążam za życiem i jego niespodziankami...

Puszek już chodzi, a nawet biega, za to niedomagają Maksiowe łapki i sunia bardzo źle zniosła sterylkę - niby wszystko w porządku, ale ona kilka dni nie chciała jeść, leżała tylko, była apatyczna. Dzisiaj rano zdjęłam jej ubranko pooperacyjne, bo się w nie jakoś dziwacznie zaplątała.... no i od razu poweselała, ożywiła się :) apetyt też wrócił! Ona chyba tym ubrankiem tak się stresowała, a ja się zamartwiałam.

Ponieważ Dino bardzo znaczy teren ( czyli meble i futryny w domu) chciałam go zostawić Słupkowi do towarzystwa - niestety Słupek strasznie mocno zaatakował pieska, tak więc w dzień Dino mieszka z Łatkiem i Pusiem, a wieczorem wraca do domu (właśnie zajął pontonik, potem "obowiązkowo" wskoczy na łóżko obok mnie). Sama nie wiem - domowy on czy podwórkowy..... ale jedno wiem: FAJNY PIES ! I już reaguje na imię Dino.

Muszę mu szybko kastrację umówić, może przestanie tak wszystko obsikiwać.

I do zabrania z ulicy jest jeszcze jeden piesek - podobny do Dino, a błąkający się od ponad roku po ulicy, niby pod opieką naszych strażaków.... ech, niech się oni gaszeniem pożarów zajmą, nie psem :( ten biedak już pod samochód wpadł, jest przeganiany i bity, bo do suk łazi.... zabierać go trzeba i ciachać koniecznie! Tylko kiedy i gdzie? Samców dużo w domu, nie wiem, czy się dogadają.

Link to comment
Share on other sites

Jak zwykle młyn.

mari, jesteś jedyna do pomocy psim bidom na tym ugorze? Nie ma nikogo w pobliżu do pomocy? Jako DT choćby dla jednego psa?

jest jedna tylko chętna do pomocy, ale mieszka w bloku,ma 2 psy i 3 koty,  więc pies pod jej opieką mieszkałby na ogródku działkowym oddalonym od terenów zabudowanych, dobrze karmiony, ale z minimalnym kontaktem pies-człowiek :( tak więc zabieram jej wszystkie, jakie się da, Misiek tylko tam siedzi i żal mi go...

 

Mam problem z Morelką, bo jest bardzo energiczna, o ile cieszy mnie jej zabawa z psami i udaje mi się wytrzymywać jej straszliwą hałaśliwość, to jednak niszczy w domu - wczoraj po powrocie z pracy złapałam ją "na gorącym uczynku", bo dotąd się zastanawiałam - ona czy Pikuś - niszczy pontoniki....

wygryzła dziurę w prześlicznym, nowym pontoniku, jednym z tych, które " Mikołaj" dostarczył pieskom niedawno :(

Na razie te nowe nowe pontoniki przełożyłam do "kociej" części domu i myślę, jak ten problem rozwiązać...

a Kicia i Węgielek z pewnością są Morelce wdzięczni, pontoniki bardzo im się podobają ;) ;)

Link to comment
Share on other sites

Nasza obecna tymczasia Czetka też we wszystkim wygryza dziury - nie wiem o co chodzi... W nocy potrafi wygryźć dziurę w kołdrze, w psim posłaniu obgryza suwak od starego śpiwora. A zabawkami interesuje się chwilę i pędzi popsuć coś, czego psuć nie powinna ;)

Link to comment
Share on other sites

Może Czetka i Morelka w ten sposób rozładowują nadmiar stresu.... któ to wie, co w tych słodkich psich główkach siedzi ;)

A ja od dwóch dni na najwyższych obrotach, wczoraj miałam wyjazd na pogrzeb ( po drodze mijaliśmy dwa samochody po dachowaniu w rowach na zakrętach).

 

Dzisiaj od 10-tej biegiem.... na 10.30 zawoziłam ( a potem odwoziłam) sunię husky z tego samego domu, z którego przed rokiem zabierałam szczenięta i sterylizowałam ich matkę Perełkę ( poznała mnie!). Pani "przygarnęła" ciężko chorą teściową wraz sunią husky po mastektomii, ostatnio mąż "wybył", sunia została, a że po cieczce.... trzeba było  robić zabieg, udało mi się wynegocjować, że koszty tej sterylki pokryje nasza gmina ( w końcu suka  przygarnięta przez panią, właścicielka chyba wyjechała razem z synem, sunię porzucając).

 

Potem wiele czasu ( i sił) poświęciłam zaszczepieniu Kici i Węgielka, bo okazało się, że nagle jakaś śmiertelna wirusowa choroba panuje na tym terenie ( w jednym kocim DT odeszło 9 kotów!), tak więc Węgielek i Kicia zostały zaszczepione.

 

I zupełnie nie planowane - kastracja Dino - chciałam go dzisiaj zapisać na zabieg, pytam na kiedy, a pani na to: "proszę po niego jechać". Na wadze postawiłam psa... i uśmiech wielki! Przytył 1,5 kg, to widać też i bez ważenia - stwierdziła wetka :)

Zabieg przebiegł dobrze, Dino  był dzielny, ale okazało się, że tylko jego zachowanie wskazywało na młody wiek, stan zębów nie jest "optymistyczny", po prawej złamany ząb przed kłem, osad spory.... tak więc "adopcyjnie" 3-4 lata, ale tylko dlatego, że "adopcyjnie"  szacowany wiek, Właśnie wróciłam i chwilkę odpoczywam, bo spacery i  "obrządek" czeka, dzisiaj Cyryl przyjeżdża do Łatka, więc Puszkowi muszę przygotować miejsce, żeby się nie stresował obecnością Księcia Cyryla.

 

Jeszcze tylko o Żabce - miała USG serca ( koszt wizyty 160 złotych pokryłam z funduszy dla moich psiaków), serce jest OK, zalecona jest diagnostyka płuc - czyli prześwietlenie.

 

Posiedziałam 10 minut, "naładowałam akumulatory" na dogomanii i..... pora pędzić do obowiązków...

Link to comment
Share on other sites

Marys, zadyszki dostałam od samego czytania opisu Twego dnia ;)

ja już do zadyszki przywykłam ;) ostatnio to zawału omal nie dostałam :(

od dwóch dni to nie tylko pracy, ale i wyjątkowo mocnych wrażeń mi nie brakuje....

Jest u nas cudny Cyryl - wygląda pięknie, niestety lata niedożywienia odbijają się teraz na jego zdrowiu.... albo raczej - dopiero teraz ktoś zauważa i leczy jego schorzenia. Zdjęcia zrobię mu później, jak siły odzyskam, bo wczoraj miałam "krwawy" dzień w domu...

Przybiegł do nas kochany jamnik Filip - z przegryzioną smyczą i nieco pokrwawiony, z ogromną radością wpadł do domu ( furtkę na podwórko otwiera sobie sam! ;)). Pojadł, odpoczął, no i zaczęły się harce, zabawy... nagle Filip pisnął, trzepnął głową.... ściana i podłoga w czerwone wielkie grochy, z lewego ucha Filipka lała się mocno krew, z samej końcówki. Co zatamowałam krwotok - kolejne potrzepanie uszyskami i kolejna fontanna. Nie było więc wyjścia - opaska uciskowa, bandaż wokół głowy z "przyklejonym" uchem.... na nic! Zerwał i znów krwotok. Już miałam dzwonić do wetki, kiedy sobie przypomniałam, że wśród "darów" jest kołnierz... i od nowa dezynfekcja, opatrunek i kołnierz. Filip miał problem z zaakceptowaniem tego abażura, choć twarzowy jest, w łapki nawet :) Ale położyłam go i głaskałam, dopóki nie zasnął ( bo to już po 22-giej było;)), od rana jest dobrze, choć Filip próbuje zdjąć kołnierz, to jednak nie udało mu się. Bandaże zdjęłam, ale na końcówce ucha pozostał przyklejony krwią opatrunek - nie odrywam, bo pewnie znów fontanna by była.

[attachment=17952:Zdjęcie2781.jpg][attachment=17954:Zdjęcie2786.jpg][attachment=17953:Zdjęcie2785.jpg]

[attachment=17955:Zdjęcie2787.jpg][attachment=17956:Zdjęcie2790.jpg][attachment=17957:Zdjęcie2792.jpg]

Filipek ma wciąż kołnierz, właśnie dzwonił jego pan - wynegocjowałam, że Filip u mnie zostanie dzisiaj i jutro, żeby zasklepiła się ta ranka na uchu.

 

A ja lecę, bo sunię husky i Dinusia trzeba zawieźć do wetki na zastrzyki i kontrolę po zabiegach.

Link to comment
Share on other sites

Nie lubię tego pana od Filipka :(

gdyby nie to, że znam go trochę i żal mi go - dawno odebrałabym mu Filipka  (albo nie oddała przy którejś ucieczce), ale....on ma tylko Filipka, żona mu umarła, a dzieci wszystkie wyjechały do Anglii...

A Filip...ech, naprawdę mam wielką ochotę go nie oddać! Wciąż w kołnierzu, choć już bez opatrunku, słodka przylepka z niego  kochana![attachment=18151:Zdjęcie28031.jpg]

Cyryl już pojechał wczoraj, a Filipa nie odwiozłam, bo mi w nocy tatę pogotowie do szpitala zabrało, więc niedzielne popołudnie spędziłam we Wrocławiu, a po powrocie...sama zasłabłam :(  ale już trochę lepiej, tylko chyba jednak zrobię sobie ten rezonans głowy  ( jeśli gdzieś jeszcze limit z NFZ mają na ten rok).

 

Dino wesolutki, bardzo szybko odzyskał siły po zabiegu, mikro sunieczka też już radosna, jutro ściągamy szwy.

Koty po szczepieniu całkiem dobrze, tylko Węgielek od jakiegoś czasu atakuje Kicię, gdy podchodzi blisko do niego - nie wiem czemu, są już tak długo razem i nagle coś mu się jej towarzystwo nie podoba :(

 

Muszę jeszcze załatwić prześwietlenie płuc dla Żabki, no i chyba jakieś badania zrobić Miłeczce. Dzisiaj w nocy nagle zaczęła się wiercić, a potem pojękiwać tak głośno ( spała koło mojej głowy), zeskoczyła i położyła się na podłodze, potem już nie jęczała. Nie wiem, co to było, ale wyglądało, jakby ją coś bolało.

Puszek chwilami ma problemy z chodzeniem, ale też częściej kaszle - chyba stan serduszka się pogarsza :(

Piratowi ucho wyleczyłam przy pomocy kropli Aurizon i czyszczenia - na razie jest dobrze.

Niestety drapie się Pirat i Pikuś - zapewne od Dina złapali pchełki, znów trzeba chyba całe stadko zakropić.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję z serca za troskę i dobre życzenia! :) Tato wciąż w szpitalu,dostaje leki i ma robione badania, conajmniej tydzień musi tam zostać.

Chciałam się dzisiaj zarejestrować na rezonans głowy... najbliższy termin to maj 2016.... prywatnie na pojutrze, koszt "tylko" 600zł...

 

Dzisiaj kolejną biedę "zakwaterowałam", ech, najprawdziwsza bieda :( :(

pisałam o piesku - "podopiecznym" naszych strażaków - to on właśnie. Przesiadywał ostatnio pod gabinetem, na moja prośbę wetka go złapała do kastracji... okazało się, że to chyba ostatni moment na uratowanie mu życia. Oprócz jąderek usunęła mu nadziąślaka, do tego wyniki wszystkie są dramatycznie złe, a mocz.... wygląda jak sok truskawkowy - sama krew :(

W dodatku piesek jest tak zestresowany, że gryzie przy próbie dotyku, łapały go na "dutkę", bo podchodził do nich, ale ze strachu gryzł. Mnie na razie nie próbował ugryźć, leży sobie spokojny "u kotów". Jest bardzo smutny. No i jego  wiek nie jest "adopcyjny" niestety.

Wielkością i wyglądem przypomina Dino, ale ma taką "spłaszczoną" kufę,a Dino terierkową bardziej.

[attachment=18213:Zdjęcie28061.jpg][attachment=18214:Zdjęcie2807.jpg][attachment=18215:Zdjęcie2808.jpg][attachment=18216:Zdjęcie2809.jpg][attachment=18217:Zdjęcie2813.jpg][attachment=18218:Zdjęcie2814.jpg][attachment=18219:Zdjęcie2815.jpg]

biedak jest tak zrezygnowany, że nawet nie zareagował na "wizytę" ciekawskiej Kici ( na trzecim zdjęciu Kicia wlazła mi w kadr)

Link to comment
Share on other sites

tak, kolejna bida u mnie..... oj, jeszcze większa bida, niż wczorajsza :( :( oto ona:

[attachment=18232:Zdjęcie2816.jpg][attachment=18233:Zdjęcie2817.jpg][attachment=18234:Zdjęcie2818.jpg][attachment=18235:Zdjęcie2819.jpg][attachment=18236:Zdjęcie2821.jpg][attachment=18237:Zdjęcie2822.jpg][attachment=18238:Zdjęcie2825.jpg]

15-letnia sunia po kolejnym poważnym pogryzieniu przez mieszkającą z nią na podwórku onkę.... pani "litościwie" do eutanazji przywiozła... sunia szyta po raz kolejny, "na żywca", bo wiek i dwie narkozy ( raz sterylka, raz mastektomia) już za nią :( taka grzeczna i spokojna, że serce się ściska na sam widok staruszki,wetka mówi, że imię Łatka pasuje do niej idealnie - cała już "łatana" była....grubiutka jest, zupełnie bez ogonka, z zamglonymi oczkami.... starunia - bardzo ufna i posłuszna.

 

a to wczorajszy biedak dzisiaj - wciąż smutny i bez apetytu :(

[attachment=18239:Zdjęcie2823.jpg][attachment=18240:Zdjęcie2824.jpg]

Link to comment
Share on other sites

O matko, Maryniu, Łatka też u Ciebie wylądowała?!?!?!?

właśnie tak.... i biorąc pod uwagę jej wiek - pewnie zostanie tu już "do końca"....

 

O rany,a te psiaki dostają jakieś leki przeciwbólowe,antybiotyk.

oczywiście, że dostają, są spokojne i chyba  nie cierpią, tylko oboje nie chcą jeść :(

jestem w stałym kontakcie z wetką, bo zabiegi u niej były.

Przed chwilą sunia zjadła troszkę z ręki, piesio też niedużo, ale zjadł :)

 

za to.... w progu mojego domu spotkali się: pan szukający dużego psa do adopcji i... pani, która znalazła sunię przywiązaną przy składzie złomu na kolczatce.... no i pan wziął sunię, a ja dopilnuję tylko sterylki i formalności adopcyjnych.... a niewiele brakowało....

sunia w kolorze jasnego kakao, duża, jakby mix doga, bardzo miłą, sympatyczna, chuda strasznie

Link to comment
Share on other sites

oj tam, przecież nic nadzwyczajnego...aż się zarumieniłam

 

a wzięłam sobie dzisiaj dzień wolny.... i tak oto wyglądał mój odpoczynek:[attachment=18404:Zdjęcie28271.jpg][attachment=18407:Zdjęcie28291.jpg]

Byliśmy dzisiaj u wetki, najpierw ze Strażakiem - stan piesia się poprawia, a jak widać na powyższych zdjęciach - kamapowo-łóżkowy już jest :) spał ze mną w nocy ( nie tylko on ;)), całkiem ładnie chodzi na smyczy, niestety z tęsknotą spogląda za ogrodzenie, po  ponad rocznej tułaczce  chyba go troszkę ciągnie na ulicę...

W gabinecie była też Łatka, jej rana źle wygląda, oj, brzydko się sączy, ale wetka i tak optymistycznie oceniła stan staruszki.

Sunia dostała zastrzyki, dzielna była bardzo.

Wczoraj przywiozła książeczkę zdrowia córka zmarłego pana Łatki, sunia ją poznała i bardzo się ożywiła, niestety po wyjściu pani Łatka pół godziny tak żałośnie płakała, że i ja razem z nią płakałam.

 

a jakieś pół godziny temu "zakwaterowałam" w kenelu kociątko znalezione przez dzieci..... bo do mnie przyniosły oczywiście

[attachment=18405:Zdjęcie28331.jpg][attachment=18406:Zdjęcie28321.jpg]

Kicia bardzo brzydko powitała gościa, aż warczała na dzieciątko, Węgielek zignorował, Łatka wogóle nie zwraca uwagi na koty, ona zresztą ma słaby wzrok

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...