Jump to content
Dogomania

Jak mnie mój pies urządził :)


Kori

Recommended Posts

  • Replies 197
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote=Gosia>>>;2389959]Co tam brudne spodnie-to mam na porząku dziennym. Kiedys mój kochany psiak wytarzał się w kupie na łące a później przyszedł się powycierać w pańcię, a raczej w pańciowe spodnie...[/quote]
Ja miałam podobną sytuacje:evil_lol: Brat stwierdzil po przyjściu z podwórka, że Ozon uciekł. Ja cała spanikowana wybiegłam na ulice i długo go szukałam. W końcu spotkałam rodziców którzy wpadli na genialny pomysł wyprowadzenia psa (bardzo rzadkie zjawisko:cool3:) z tej radości przytuliłam się do Ozoniastego. Dopiero po chwili zauważayłam a raczej poczułam, że Ozon postanowil wytarzać się w kupsku. Myslałam, ze tam zwymiotuje ja i pies bylismy umazani w krowim placku(uff na szczęscie nie ucierpiała moja twarz :cool3:).

Link to comment
Share on other sites

Kiedyś gdy Gucio był jeszcze nie zaprawionym w boju PT, uczyłam go chodzenia przy nodze bez smyczy, po raz pierwszy od tygodnia Gucio przeszedł przy nodze ok 1o kroków na pięknym kontakcie. Tak się ucieszyłam że pochyliłam się do niego żeby go wytarmosić, Gucio w tym samym czasie podskoczył i tak mnie walnął głową w nos że aż mi krew poleciała, nie mówiąc o tym że popłakałam się zamiast cieszyć tymi 10 krokami. Przez 2 tygodnie nos miałam potwornie obolały. Wczoraj zresztą zdarzyło się to samo, ja pochylona on skaczący, skończyło się na rozciętej wardze i ruszającym się zębie:)

Link to comment
Share on other sites

Nie będę pisała, jakież to obrażenia na moim ciele powstały na skutek psiej nieostrożności, hehe, ale za to mogę z Wami podzielić się inną historyjką.:cool3:
Na zawodach agility, odbywających się przy okazji wystawy w Mlada Boleslav dojrzalam na stoisku śliczną piłeczkę dla mojego BC. :lol: Fioletowe cudeńko zwróciło moją uwagę i chwilę później już niosłam ją radośnie w stronę mojego psa. Nie taka zwykła piłka na sznurku, ale na GUMIE! :multi: Ha!
Wystawa bardzo duża. Sporo widzów i kibiców.
Av jak tylko dojrzał nową piłkę skoczył ku niej z poczwórną radością. Jak szaleni bawimy się w przeciąganie:diabloti: ... Jak on tą piłkę puścił, czego zapewne się domyślacie, śmignęła mi prosto w oko. Na chwilę zatraciłam zdolność odczuwania wszystkich bodźców...:lol: :lol:
Piłka na gumie dla border collie, eh...:crazyeye: :oops: :oops: :oops: :oops:
W sumie dobrze, że takie piłki rzadko się spotyka w wolnym handlu:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

kiedyś mój ś.p.dobek na polu zaatakował kota, Uzo był w kagańcu więc kociska nie uszkodził, a ja chciałam dobrze i próbowałam odciągnąć szczekacza, kot wgryzł się w moją łydkę! objął pazurkami dodatkowo, krew lała się okrutnie, a w przychodni byłam atrakcją, teraz to jest śmieszne....( do dziś 3 gustowne blizny, 4.kła chyba nie miał)
wbieganie od tyłu w kolana to już normalka, gdy nasz obecny dobek, Ren chcę wyjść w nocy przychodzi do mnie, a że czasami sen mam ciężki to obudził mnie pazurami, dobrze, że to były wakacje bo strupki były dość widoczne i czas gojenia strasznie się dłużył:)

Link to comment
Share on other sites

Moja sunia postanowiła mnie nauczyć latać w wakacje. Byłyśmy na spacerku na 10 metrowej lince i trzymałam za koniec podczas gdy moja sunia gryzła sobie patyczek. Zamyśliłam się trochę i nie zauważyłam, że moja sunia przygotowywała się do biegu. Jak mnie pociągnęła to wykonałam lot supermana z ręką w której miałam smycz wyciągniętą do przodu. Dziwne, że się nie połamałam. I dobrze, że nikt nie widział, bo dosyć śmiesznie musiałam wyglądać przy tej nauce latania :lol: .

Link to comment
Share on other sites

Nie mam aż takich strasznych przeżyć, pies nieduży; te dziury w palcach, drapanie żeby zwrócić na siebie uwagę, fikołki na oblodzonym chodniku i w mieszkaniu, kiedy wpadał pod nogi, wspominam z rozrzewnieniem ;) Najprzykrzejsze było uderzenie w tchawicę - ja się schylałam, żeby ubrać buty, a Nik podskoczył ucieszony, że wychodzi na spacer. Długo dochodziłam do siebie ;) W ten sam sposób załatwił też moją mamę łamiąc jej żebra.
Nie moja natomiast lecz cudza (z rodziny) ONkowata suka trzasnela mnie łapą w oko, i to wcale nie przypadkiem, bliznę mam do dziś niewielką, a przez dobry mieisąc chodziłam z wielką śliwą, strupami i ledwo otwierając oko.
Pamiętam też koleżankę, która wyprowadzając swojego wodołaza tak niefortunnie owinęła palec smyczą, że skończyło się na otwartym złamaniu i chyba też zszedł jej paznokieć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nesuniaaa']Jak dobrze, że ja mam tylko jamniki:D[/quote]
Tak sobie powtarzaj, myślisz, że jamnik nic "mądrego" nie wymyśli? Skoro z Twoim jeszcze nie miałaś takich przejść, to po prostu jeszcze wszystko przed Tobą :evil_lol:
;)

Link to comment
Share on other sites

1x rozerwane ucho, półtora miesiąca gojenia. "No czemu panciu śpi zamiast się bawić?".
500tys szt zadrapań na rękach i nogach "testujemy kiełki"
2x podcięcie smyczą :)
kilka szt przeciągnięcia po krzakach, trawach czy błocku, 1x zawał gdy mala zamiast zejść z piętra to skoczyła w dół schodów....
A ona jeszcze nawet 4 miesięcy nie ma więc lista się pewnie powiększy :)

Link to comment
Share on other sites

Właśnie się z nią w to bawię :) Jak na razie wynik brzmi: Po mojej stronie pozagryzane 3 łapcie i uratowane glany, zjedzonych kilka róznych pierdół, uratowane meble, po jej stronie trzy zęby na dole, dwa na górze i jeden jeszcze się rusza. Daję radę :)

Link to comment
Share on other sites

Mi sie jeszcze przypomniało ze nasz pierwszy pies jakiego mielismy uwielbiał gonic biegnacych ludzi (i jak jego gonili tez). Kiedys wracalismy ze spaceru przebiegł przez ulice jakis chłopak to pies za nim wystartował i ciagnał mnie podobno jakies 10 metrów, efekt: podarte spodnie i chyba otarte kolano.
A hodowca Bogara bawił sie ze szczeniakami kawałkiem króliczej skóry. Jak go raz wyprowadziłam na spacer w płaszczu zimowym który miał kaptur który miał brzeg z jakiegos sztucznego futerka. Bogar musiał sobie cos przypomniec bo z nienacka skoczył na mnie od tyłu i oderwał od kaptura futerko

Link to comment
Share on other sites

Spacer z Demonem - rozdarte spodnie, rozwalone prawe kolano (trzy tygodnie problemów z chodzeniem) :evil_lol: Moje kochane 35 kilo rozpędziło się podcinając mnie.
Spacer mojej Mamy z Demonem - wypadnięcie barku:diabloti: Rozpędził się będąc na smyczy.
W pierwszym i drugim przypadku był szczeniakiem.
Kaja jak na razie poza parokrotnym obiciem mi tyłka (podcięcie) i paroma siniakami nie zrobiła mi krzywdy:cool1:

Link to comment
Share on other sites

Czterokrotne nurkowanie o róznych porach roku... 2 razy Pałek i 2 razy KrAksa... Przy czym Pałek był dużo gorszy- raz łowiłam go w listopadzie, kiedy skoczył na liście pokrywajace kanał (no fakt, wody nie było wcale widać...) a raz chyba w lutym- gonił kaczki po lodzie i lód sie załamał:eek2: Na szczęście było płytko... jak dolazłam do domu z psem pod kurtką, byłam sztywna:angryy:
KrAksa mniej strasznie- w lipcu wracałam mokra do pasa, ostatnio tylko buty mi zamokły- udało się ją wyłowić z brzegu:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...