Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 1.3k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='_Goldenek2']A nie przyszło Wam do głowy, że US bedzie bardziej czujny i możemy narobić klopotu dobrym BDT?[/QUOTE]

w jaki sposób BDT ? B = BEZPŁATNE

Posted

[quote name='brazowa1']Mnie martwi coś innego- za każdym razem,gdy pokazywałam starego psa z "mojego schronu",pojawiało się wiele osób,ktore miały cudowny pomysł na pomoc-daj go do hoteliku,nawet od ręki znajdowały sie osoby,które deklarowały po 10,po 20 zł. Gdy odmawialam ,dziewczyny obrażały się. I będąc w schronisku,w bezpiecznym schronisku ,ten sam pies nie otrzymywał z dogomanii pomocy,a tak wiele w jego zyciu zmieniłyby worek dobrej jakościowo karmy,czy witamin. Za to były w stanie wyłozyć kilka setek zł,na poczekaniu,aby płacic komuś za to,że psa u siebie trzyma. Schronisko też psa trzymało - za darmo . Kojec i spacery tez jak w hotelu, tylko psów więcej. Fotki bez ograniczeń.
Mariamc napisala niedawno,z okazji afery hotelu u czarodziejki,czy nie lepiej wspierac Wasz lokalny schron,albo jakis zaufany,niz pakować kupe kasy w szemrane biznesy?

Oczywiście sa też hotele dobre i te należy promowac.[/QUOTE]


No bo, widzisz, akurat w "twoim" schronie może ta karma i te witaminy trafiłyby do danego psa. A w wielu schroniskach (o ile nie w większości) - nie. Nawet we Wrocławiu nie zaufałabym na tyle, żeby zostawiać ekstra karmę- niestety nie wierzę, że trafiałaby do beneficjenta.

Tyle, ze Jurand nie pojechał do hoteliku ze złego schronu, miał miec lepsze warunki i indywidualną opiekę, a trafił do koszmaru :(

Posted

Chauwa pobierała opłaty za hotelowanie (części psów)- nie na swoje konto - tu UWAGA - na konto swojej matki, która jest sparaliżowana. Ona sama pod względem finansowym może być nie do ruszenia, ale jej matka za to odpowie bo do niej wpływały pieniądze.
Początkowo była BDT, ale zmieniła to w trakcie działania.
Ja mam swoje konkretne zdanie na temat chauwy - poczytałam jej wypowiedzi - uważam, że ona ma jakiś głębszy problem natury psychicznej. Dla mnie jest prostą, nieogarniętą dziewczyną, która wyczuła łatwy pieniądz, nie jest dla nas tu żadnym partnerem do dyskusji.
Jeśli Jurand był u niej i miał podpisaną umowę to ja bym w pierwszej kolejności poszła z tym na policję i poprosiła o asystę przy sprawdzeniu co się dzieje z psem. Szybko, bo może ten pies żyje.

Posted

[quote name='gameta']w jaki sposób BDT ? B = BEZPŁATNE[/QUOTE]


Ale bezpłatne DT dostają wsparcie i zbierają kasę, chociażby na karmę, czy leczenie, prawda?

*sorki za post pod postem, ale dogo po zmianach robi sobie jaja i nie mogę ani edytowac, ani uzyć multicytatu

Posted

[quote name='ulvhedinn']Ale bezpłatne DT dostają wsparcie i zbierają kasę, chociażby na karmę, czy leczenie, prawda?

*sorki za post pod postem, ale dogo po zmianach robi sobie jaja i nie mogę ani edytowac, ani uzyć multicytatu[/QUOTE]

Tak, ale nie dostają tej pomocy w tysiącach od jednej osoby, a jest pewien próg darowizny finansowej dla osoby fizycznej i US nie będzie się czepiał.

Posted

[quote name='ulvhedinn']Ale bezpłatne DT dostają wsparcie i zbierają kasę, chociażby na karmę, czy leczenie, prawda?
[/QUOTE]

No właśnie to nie problem podobno - chyba Taks gdzieś bardzo szeroko się rozpisała na ten temat

Posted

[quote name='gameta']w jaki sposób BDT ? B = BEZPŁATNE[/QUOTE]

Gameta, goldenek ma rację, bo tak naprawdę BDT, to często po prostu niedochodowe domy tymczasowe, a nie bezpłatne... Chcąc utrzymywać psy bez zarabiania na tym, ale za zwrot kosztów za karmę leczenie, wożenie do wetów i inne wydatki udzie musieli zbierać kasę na swoje konto. Urzędu nie będzie interesowało ile zostało wydane na psa, ile na benzynę, szampon itp... ale tylko to, że pieniądze na psa wpłynęły i trzeba za to zapłacić podatek. Po to, żeby odliczac koszty trzeba mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą i to nie ryczałtową. Jeśli masz ryczałt, bez względu na koszty placisz stałą stawkę podatku od przychodów. Jakiś czas temu jeden z zaprzyjaźnionych hotelików przerabial tę sprawę sam zgłaszając się do US z pytaniem jak można formalnie załatwić sytuację, w którym przed założeniem działalności gospodarczej pobierane były pieniądze na utrzymanie psów. No i musieli zapłacić za każdy wpłacony im grosz.

Posted

Jeden z psów, które są u Chauwy to Kacper, umieszczony tam przez Panią, którą znam.
Zaraz będę dzwonić, zresztą już dawno mówiłam, co dzieje się u Chauwy. Ta Pani jeździ tam regularnie, co 2 tygodnie, chodzi z psem na spacery ale nigdy nie jest wpuszczana do domu. Pies wygląda dobrze.
Nie stać jej na umieszczenie psa w hotelu a BDT nie możemy dla niego znaleźć.

Myślę, że niestety Jurand nie żyje od dłuższego czasu a ona ciągnęła pieniądze :( Straszny dramat :(

Jeśli chodzi o PDT to są jak najbardziej potrzebne, pod warunkiem, że dają rzetelną opiekę, opiekun jest w domu i dobrze zajmuje się psem. Chauwa była pomyłką, zresztą od początku o tym pisałam i wszystkim odradzałam na pw umieszczanie tam psów ale nikt się nie przejął ;)

Posted

Rany... w głowie się nie mieści!!! Tyle już afer było, a ludzie nadal wysyłają psy w miejsca, gdzie nie mogą OSOBIŚCIE kontrolować, czy tam w ogóle ktokolwiek był zanim zaczęły psy jeździć do tej ***** ? bo widziałam, że się mocno reklamowała - mnie od razu takie coś odstrasza, pomijam, że nie daję psa nigdzie, gdzie nie mogę sama jechać i psa odwiedzić.

Cholerni oszuści, naciagacze, sadyści... słów brak na to wszystko już!

Posted

Następny "hotelik" :placz:.
Chyba pora gruntownie przemyśleć sens wyciągania psów ze schronisk, żeby nie trafiały w takie miejsca a zastanowić się nad pomocą im w schroniskach. Brązowa ma wiele racji w tym co pisze.

Posted

Mysza, czy złe zdanie o chauwie miałaś jak już Lola i Fortuna tam były i nie mogłaś się doprosić zdjęć czy informacji?... Przepraszam, że pytam, ale nie byłam na wątkach, na których pisałaś, że coś tam jest nie tak. Dla mnie sprawa "wypłynęła" dopiero po tym, jak Dixie jechała do domu i okazał się, że jest chuda i zastraszona czyli zupełnie inna niż gdy tam trafiała.
Zaraz poproszę Edek o info skąd ona się dowiedziała o chauwie i jak załatwiała miejsce dla Dixie, bo ja znałam chauwę tylko z opowieści Ani Tygrysiczki i Gallegro. Wiedziałam, że wyadoptowali jej Tobiaszka i zostawili na BDT Kiko (tego samego dnia trafiła do mnie Masza, zabrana z tego samego miejsca, co Kiko). To zdecydowanie uśpiło moją czujność i podejrzliwość, bo poznałam Anię i Tomka osobiście i do głowy mi nie przyszło, że zostawiliby psa w nieodpowiedzialnym domu. Widocznie dobrze się początkowo maskowała...

Posted

[quote name='mestudio']Chauwa pobierała opłaty za hotelowanie (części psów)- nie na swoje konto - tu UWAGA - na konto swojej matki, która jest sparaliżowana. Ona sama pod względem finansowym może być nie do ruszenia, ale jej matka za to odpowie bo do niej wpływały pieniądze.
Początkowo była BDT, ale zmieniła to w trakcie działania.
Ja mam swoje konkretne zdanie na temat chauwy - poczytałam jej wypowiedzi - uważam, że ona ma jakiś głębszy problem natury psychicznej. Dla mnie jest prostą, nieogarniętą dziewczyną, która wyczuła łatwy pieniądz, nie jest dla nas tu żadnym partnerem do dyskusji.
Jeśli Jurand był u niej i miał podpisaną umowę to ja bym w pierwszej kolejności poszła z tym na policję i poprosiła o asystę przy sprawdzeniu co się dzieje z psem. Szybko, bo może ten pies żyje.[/QUOTE]

W tym miejscu muszę coś sprostować.
Przede wszystkim matka chauwy nie jest sparaliżowana, choć sama tak twierdziła w rozmowie z pewną osobą. Jest starszą, schorowana panią, cierpiącą m.in. na astmę. Wiemy to ponad wszelką wątpliwość, a świadczy to o tym, że i ona zwykła się mijać z prawdą. Nie prawdą jest też to, że jest z córką skłócona. Wygląda na to, że są w zmowie, dlatego też udostępniła swojego konta do niecnych praktyk córeczki.
O ile wiem, tylko nasza Kiko miała status BDT (zwrot kosztów wyżywienia i leczenia), natomiast reszta to PDT, choć kwoty były "przystępne". Nie wiemy też jaki był status Bulby, którą przygarnęła na prośbę znajomej.
Tobi do chauwy pojechał do BDT (zareagowała na nasz apel) i przez krótki okres był jej jedynym psem. Wtedy wydawało się, że wszystko jest O.K. Już po 2 tyg pobytu u niej, z własnej woli poprosiła o możliwość pozostawienia go na stałe. Niczego nie świadomi wyraziliśmy zgodę, ale z uwagi na odległość nie było jeszcze okazji podpisać stosownej umowy.
Naszym zdaniem Tobi miał robić za wabia, a kolejne psy miały jej zapewnić łatwą kasę.
Kiedy zaczęły do nas docierać niepokojące sygnały, przez cały czas rozważaliśmy konieczność odebrania od niej zarówno Kiko, jak i Tobiego. Dzięki mestudio, taka możliwość zaistniała właśnie teraz.
Podzielam opinię Ewy, że chauwa ma poważne problemy z psychiką, dlatego sposób dalszego postępowania powinien to uwzględniać.
Moim zdaniem należy wymóc na niej lokalizację ciała Juranda. Wczoraj nie było to możliwe, gdyż po odebraniu Tobiego nie chciała z nami rozmawiać, a my baliśmy się dłużej pozostawać z dwoma odebranymi psami w samochodzie pod jej domem.
Jeśli została podpisana stosowna umowa, wystarczy ją wyegzekwować w obecności przedstawiciela org. prozwierzęcej i policji (z oględzinami domu włącznie, o ile to możliwe).
Aaliza wszystkich faktów nasuwa nam podejrzenie, że Jurad faktycznie nie żyje, a okoliczności jego odejścia ewidentnie obciążają chauwę. Nie wydaje się, żeby odszedł w wyniku choroby, bo za to nikt by jej nie "powiesił". Najbardziej prawdopodobnym jest to, że został dotkliwie pogryziony przez inne psy, kiedy nie było nikogo w domu (pomijając matkę, która praktycznie nie schodzi na dół). Przemawia za tym fakt, że właśnie przed kilkoma dniami doszło do poważnego spięcia pomiędzy Tobim i Kacprem, w wyniku czego obaj byli solidnie pokąsani. Być może Jurand znajdował się w pobliżu i padł ofiarą tej potyczki. Nie można jednak wykluczyć, że Jurand w wyniku ran "dogorywa" gdzieś w piwnicy, dlatego należy bezzwłocznie to ustalić.
Tak czy inaczej, żywy Jurand lub jego ciało gdzieś jest i nie ma takiej opcji, żeby nie dało się tego ustalić. Jest troje świadków, którzy potwierdzą jej wczorajsze słowa, więc tego się nie wyprze.
Wprawdzie opowiadając o tym kilkakrotnie zmieniała wersję (raz ona osobiście, a innym razem znajomy jej tz-ta zakopywali ciało), ale ufam, że w końcu uda się dojść do prawdy...
Bardzo nam żal Juranda...

Posted

Prawda jest taka, że każde miejsce, do którego wysyla się psy trzeba kontrolować, a brak zdjęć, informacji powinien od razu wzmóc czujność. Nie generalizujcie, że wszystkie PDT są do niczego. Ja się z tym nie zgadzam, mam pełne zaufanie do hotelu, w którym mam podopiecznego, jeżdżę tam, rozmawiam przez telefon, dostaję aktualne zdjęcia, a jeśli coś się dzieje, natychmiast o tym wiem.
Nie ma tylu BDT, które zaopiekowalyby się wszystkimi naszymi podopiecznymi. Tyle, że absolutnie niezbędny jest kontakt i odwiedzanie psiaków.

Posted

[quote name='Nutusia'](...)znałam chauwę tylko z opowieści Ani Tygrysiczki i Gallegro. Wiedziałam, że wyadoptowali jej Tobiaszka i zostawili na BDT Kiko (tego samego dnia trafiła do mnie Masza, zabrana z tego samego miejsca, co Kiko). To zdecydowanie uśpiło moją czujność i podejrzliwość, bo poznałam Anię i Tomka osobiście i do głowy mi nie przyszło, że zostawiliby psa w nieodpowiedzialnym domu. Widocznie dobrze się początkowo maskowała...[/QUOTE]

Dokładnie tak, do pewnego czasu maskowała się dość dobrze.
W tym miejscu jednak muszę wspomnieć, że kiedy zorientowaliśmy się, że coś jest na rzeczy, Tomek osobiście odradzał kilku osobom oddanie psiaków pod opiekę chauwie, a mimo to psy tam trafiały. Na początku były to tylko delikatne sugestie, ale potem już wyraźne ostrzeżenia.
Na wątku Tobiego do samego końca celowo nie wspominaliśmy o zamiarze odebrania psiaka, aby jej nie spłoszyć. Gdyby była ostrożna, nie wyszłaby przed posesję z kilkoma psiakami, a wtedy odjechalibyśmy tylko z Kiko.
Jak widać, nasz plan przyniósł zamierzony skutek i odbyło się bez większych problemów.

Posted

wszystko "super" to może czas na konkrety? Jesteście na miejscu - czy możecie porozumieć się z jakąś organizacją, której ufacie i która pojedzie tam jak najszybciej? Czas działa na niekorzyść, bardzo na niekorzyść...

Posted

[quote name='Nutusia']Mysza, czy złe zdanie o chauwie miałaś jak już Lola i Fortuna tam były i nie mogłaś się doprosić zdjęć czy informacji?... Przepraszam, że pytam, ale nie byłam na wątkach, na których pisałaś, że coś tam jest nie tak. Dla mnie sprawa "wypłynęła" dopiero po tym, jak Dixie jechała do domu i okazał się, że jest chuda i zastraszona czyli zupełnie inna niż gdy tam trafiała.
Zaraz poproszę Edek o info skąd ona się dowiedziała o chauwie i jak załatwiała miejsce dla Dixie, bo ja znałam chauwę tylko z opowieści Ani Tygrysiczki i Gallegro. Wiedziałam, że wyadoptowali jej Tobiaszka i zostawili na BDT Kiko (tego samego dnia trafiła do mnie Masza, zabrana z tego samego miejsca, co Kiko). To zdecydowanie uśpiło moją czujność i podejrzliwość, bo poznałam Anię i Tomka osobiście i do głowy mi nie przyszło, że zostawiliby psa w nieodpowiedzialnym domu. Widocznie dobrze się początkowo maskowała...[/QUOTE]
Złe zdanie miałam od początku pobytu Loli i Fortuny tam. Wypisywała głupoty na wątku i na niczym się nie znala.
Wiem, ze wcześniej był u niej na BDT inny psiak, który znalazł dom. Może stąd o niej inni wiedzieli, założyła tez wątek w temacie o hotelach.
Pisałam na pw, jeśli ktoś mnie pytał, że nie polecam tego miejsca.
Podobnie jak stale rozmawiałyśmy z Tripti i Malvą o tym, że opieka jest słaba i szukałyśmy innych opcji.
Tylko, że Lola i Fortuna opuściły umieralnię, pojechały na miejsce psa, który na oczach dziewczyn umarł w Korabiewicach, bo wtedy tak tam się działo.
W porównaniu z Korabiewicami, u Chauwy miały lepiej. Gdyby Fortuna została w schronisku, mogłaby juz nie żyć, bo była bardzo zagłodzona.

Posted

[quote name='mala_czarna']Wiedziałyście o tym, że pod koniec listopada, ubiegłego roku, u Chauwy było parwo??"[/QUOTE]
Tak, jakaś sunia, która trafiła do niej, miała. Nasze suki miały szczepienia na wirusówki.

Posted (edited)

ogonek mnie powiadomiła co sie stało.
Nie wiem czy mogę coś dodać, bo tu słów brakuje.
Mam bdt. miałam 5 kotów i 5 psów na prawie 50m.
To bardzo dużo, ale te skrzywdzone zwierzaki maja u mnie dobrze.
Mój dom "wizytują" Asiaczek, Anette, Noemi1.
Najbardziej czepliwa jest Asiaczek, ale tez nie ma jakiś dramatów.
Głównie czepia się nagradzania smaczkami na spacerach.
Ja wyznaje zasadę, że przede wszystkim przytulanie jako nagroda dla psa kopanego, kamieniowanego czy klatkowego.
Smaczki dostają w domu.
Nie chcę, żeby spacery kojarzyły się ze smaczkami, bo pies może nie rozróżnić kiedy nagroda, kiedy przekupstwo, a kiedy obcy człowiek.
Ważny będzie smaczek.
Można się z tym zgodzić albo nie.
Jednak na ten stan w jakim trafiały do mnie, poza Mimi, pozostałe sa juz normalnymi lub prawie normalnymi szczęśliwymi zwierzami. zostały cztery koty i cztery psy.
Nie wyobrażam sobie głodzenia, katowania czy innych sadystycznych praktyk.
Zobaczcie jaki mam dług. Malo kto pomaga mi.
Dziś zamówiłam karmę i suplementy za 810 zł, tydzień temu za 250. Dług rośnie do 7000, pomijając inne drobne wydatki.
Karmy weterynaryjne, bo dwie panienki maja nietolerancję pokarmową i do tego nerwicę układu pokarmowego, dwa staruszki - problemy z nerkami, trzy koty - nerkowe, jeden z dziura w sercu.
I co? mam im nie dawać tego co powinny dostać??????
Nie kumam takich charakterów, chociaz jestem psychologiem.

Edited by inga.mm
Posted

Inga, a skąd bierzesz psy? Bo ja trochę nie rozumiem ludzi, którzy umieszczają Ci psy w BDT a potem Ty masz długi. Chyba powinni się poczuć i pomagać.
Ale nie znam sytuacji, nie chciałabym nikogo urazić, taka dygresja.

Dobra, bo offujemy, przepraszam.

Posted

niestety psy sa uliczne lub kradzione ze schronu (serio), nie powiem którego.
koty zostawione na zsocjalizowanie, są u mnie na amen.
miałam tymczaske, za którą miałam mieć zwrot kosztów + 200 zetów, bo była ekstra, poza możliwościami, ale nie tylko nie dostałam tych 200 zetów, to i zwrotu kosztów tez nie dostałam. Dodam jeszcze, że była z dogo

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...