Jump to content
Dogomania

Szczeniak - porady dotyczące wychowania


xdreadx

Recommended Posts

[quote name='Kasi i Lena']Może i tak ale na moje psy w sytuacji jak się na przykład zapomną i w zabawie mi dom demolują najlepiej działa krótkie donośne EEEJJJJ. Od razu nieruchomieją i ciekawie patrzą co ja od nich chce.[/QUOTE]

Czyli wychodzi, że nie wiedzą co od nich chcesz?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 567
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='rasowa2410']Czyli wychodzi, że nie wiedzą co od nich chcesz?[/QUOTE]

Wychowywałaś kiedyś psa innego niż wrażliwy, chętny do pracy szczeniak?
Psy są różne. Krzyk może zaszkodzić psu wrażliwemu, po przejściach. W momencie, kiedy masz charakternego, psotnego podrostka, który próbuje wejść Ci na głowę i robi coś mimo zakazu - bo to lubi, musisz nauczyć się go opanowywać, po prostu. Przyrównujesz tu podniesienie głosu na psa niemal do jakiegoś znęcania się. Źle by było, gdyby pies bezmyślnie był prany po tyłku za każde przewinienie, czy wiedział, że nie wolno, czy nie. Ale kiedy pies próbuje na ile możesz sobie pozwolić, musisz pokazać, że gdzieś jest granica. Nikt tu nie mówi o biciu psa, znęcaniu się, wydzieraniu na psa przez kwadrans - tylko o jednym ostrym krzyknięciu. Psy nie komunikują się werbalnie, nie ostrzegają ostrym warczeniem, szczekaniem, czasem wręcz rykiem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Wychowywałaś kiedyś psa innego niż wrażliwy, chętny do pracy szczeniak?
Psy są różne. Krzyk może zaszkodzić psu wrażliwemu, po przejściach. W momencie, kiedy masz charakternego, psotnego podrostka, który próbuje wejść Ci na głowę i robi coś mimo zakazu - bo to lubi, musisz nauczyć się go opanowywać, po prostu. Przyrównujesz tu podniesienie głosu na psa niemal do jakiegoś znęcania się. Źle by było, gdyby pies bezmyślnie był prany po tyłku za każde przewinienie, czy wiedział, że nie wolno, czy nie. Ale kiedy pies próbuje na ile możesz sobie pozwolić, musisz pokazać, że gdzieś jest granica. Nikt tu nie mówi o biciu psa, znęcaniu się, wydzieraniu na psa przez kwadrans - tylko o jednym ostrym krzyknięciu. Psy nie komunikują się werbalnie, nie ostrzegają ostrym warczeniem, szczekaniem, czasem wręcz rykiem?[/QUOTE]

TWOJĄ METODĄ WYCHOWYWANIA MOŻNA DOJŚĆ DO TEGO, ŻE GRYZIENIE PSA W KARK JEST DOBRE BO TAK SAMO SUKA ROBI ZE SZCZENIAKIEM. Do tego metody Cesara millana dochodzą i ... klęska! MOIM ZDANIEM Krzyk do niczego nie prowadzi na dłuższą metę. Ale to moje zdanie. :) Psy (owszem) porozumiewają się rykiem ale to nie znaczy, że my musimy robić to samo. Nie warczymy przecież na psa. nie gryziemy go po karku :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rasowa2410']TWOJĄ METODĄ WYCHOWYWANIA MOŻNA DOJŚĆ DO TEGO, ŻE GRYZIENIE PSA W KARK JEST DOBRE BO TAK SAMO SUKA ROBI ZE SZCZENIAKIEM. Do tego metody Cesara millana dochodzą i ... klęska! MOIM ZDANIEM Krzyk do niczego nie prowadzi na dłuższą metę. Ale to moje zdanie. :) Psy (owszem) porozumiewają się rykiem ale to nie znaczy, że my musimy robić to samo. Nie warczymy przecież na psa. nie gryziemy go po karku :)[/QUOTE]

Dziewczyno, opanuj się :razz: i sama się nie wydzieraj, bo nie robisz dobrego wrażenia :roll:
Czy ja coś pisałam o gryzieniu w kark? Albo o Millanie, za którym zresztą nie przepadam i każdemu odradzam kopiowanie jego metod? Ustosunkuj się do tego co piszę, a nie tego, co sobie wymyślasz.
Nie trawię jakiejkolwiek ingerencji w cielesność psa przy układaniu szczeniaka, bo uważam ją za niepotrzebną - ale w takim razie jak mam się z psem porozumiewać? Telepatycznie? Pisać mu tabliczki? Wygłaszać przemowy? Operuję przede wszystkim modulacją głosu - i mam świetne efekty. I tak, czasem porządnie się na psa wydrę. Pies się mnie nie boi, jest bardzo posłuszny i jestem bardzo z niego zadowolona - a do najłatwiejszych ras nie należy. Więc krzyknięcie na psa owszem, prowadzi do dobrych efektów, ale trzeba wiedzieć kiedy i jak to robić, żeby do psa coś dotarło, a nie żeby krzyk był tylko wyżywaniem na nim naszych emocji.
I ponawiam pytanie, jakie jest Twoje doświadczenie w pracy z psami, także twardszymi rasami? Bo w teorii to każdy się wymądrza, dopiero praktyka weryfikuje pewne utopijne przekonania.

Link to comment
Share on other sites

Czy ktoś tu krzyczy? "Wydziera się" jak DOKŁADNIE NAPISAŁAŚ? Wykrzyknik dodałam tylko przy słowie klęska, a duże litery piszę by zwracać uwagę na tekst. Czy pracowałam z "twardymi" psami? Czy mam doświadczenie? Rzeczywiście nie miałam "przyjemności z WIELKĄ agresją ale moje doświadczenie to wolontariat w schronisku i posiadanie własnych psów (setera - raczej nie ugięty, jamnika - koci pies i kundla. Żaden pies nie ma rodowodu). Szkolę psy w programie Lira, sprzątam boksy, szkolę psy znajomych. Szkoleniowcem (przyznaję się -nie jestem) ale do żółtodziobów też nie należę. A czy ja chcę zrobić wrażenie? Jestem tu by wyrażać własne zdanie i naprowadzać ludzi. Ty krzycz na psa ile chcesz ale pragnę by inni co to czytają opanowali się i przestudiowali na własny sposób.

Link to comment
Share on other sites

Według netykiety wielkie litery to właśnie krzyk. Ja czytam dokładnie to, co Ty piszesz, więc nie musisz aż tak tego podkreślać.
Ja wcale nie mówię o psach agresywnych - tylko przykładowo o takich które mają ubaw, kiedy po raz osiemnasty (nie, nie przesadzam) każesz im zostawić śmieci przygotowane do wyrzucenia (bo może teraz nie widzę i da się coś zwędzić). Albo o sytuacji, kiedy pies drze paszczę na balkonie, bo zobaczył nielubianego psa, i zwyczajnie nie usłyszy mojego wypowiedzianego normalnym tonem "spokój", bo jest za bardzo nakręcony.
Napisałam na dogomanii już chyba morze postów na temat wychowania psów, i to ile razy poleciłam wrzasnąć na psa, mogę policzyć na palcach jednej ręki. W tym konkretnym przypadku uważam to za uzasadnione, bo mówimy o szczeniaku terriera - czyli małym szatanku, dla którego wielką uciechą jest wypróbowywanie cierpliwości właściciela i w nieskończoność może powtarzać niepożądane zachowania, żeby wytrącić nas z równowagi - i to takie, których nie da się zignorować. I trzeba szybko pokazać psu, że tak się nie robi - bez brutalności, a zarazem stanowczo. To nie jest pies po przejściach ani zahukany collie czy chi, który po wrzaśnięciu na niego nabierze urazu na 5 lat.
W samym tym wątku pisałam o nagradzaniu, o manipulowaniu naszą uwagą dla podkreślenia psu co się opłaca, a co nie, bo to podstawa. Nigdzie nie poleciłam uderzenia psa czy jakiejkolwiek formy wyżywania się na nim, ani naśladowania Millana, wilków, matki szczeniąt czy innych bzdur - więc nie rób ze mnie furiatki, która drze się na psy całymi dniami i zapatrzona w Millana będzie je targać za kark "bo suka tak robi". Mam wrażenie, że zobaczyłaś hasło "krzyknąć na psa" i uruchomiła Ci się seria skojarzeń, i automatycznie przypisałaś mi wszystkie najgorsze rzeczy jakie można zrobić szkoląc psa - i szczerze mówiąc, nie mam pojęcia dlaczego. No, chyba, że jesteś zwolenniczką wychowania bezstresowego w wersji "nie kop pana bo się spocisz" - tylko w przełożeniu na psy - jeśli tak, nie mam więcej pytań...

Link to comment
Share on other sites

Dziwi mnie, że nie odniosłaś się do mojego posta... No to jeszcze raz, konkret: co zrobisz, gdy Twój pies pruje do innego psa z chęcią walnięcia mu łupnia? Nie reaguje na komendy, smaczki możesz sobie zjeść a piłkę wsadzić w tym konkretnym momencie. Co robisz, skoro krzyk jest niedozwolony? Umieram z ciekawości :razz:

Link to comment
Share on other sites

Ja również..
Fakt,że mój pruje z chęcią zabawy, ale tylko ja o tym wiem.
Właściciel drugiego psa w tym momencie dostaje prawie zawału..
Do dziś nie wymyśliłam skuteczniejszej metody, niż głośne i ostre "stój".
I jest to wrzask.
Jestem otwarta na propozycje mądrzejszych- podpowiedz, co w tym momencie innego robić.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Dziwi mnie, że nie odniosłaś się do mojego posta... No to jeszcze raz, konkret: co zrobisz, gdy Twój pies pruje do innego psa z chęcią walnięcia mu łupnia? Nie reaguje na komendy, smaczki możesz sobie zjeść a piłkę wsadzić w tym konkretnym momencie. Co robisz, skoro krzyk jest niedozwolony? Umieram z ciekawości :razz:[/QUOTE]
No to jest nas więcej ciekawych... :p (zwłaszcza, że zdarza się, że pies w takiej sytuacji sam może się zachowywać dość... głośno :D )

Link to comment
Share on other sites

Wyjmujesz chorągiewkę i machasz za psem? Ilu psiarzy znam, tylu psiarzy podnosi glos na psa. To tak samo, jak z dzieckiem - czasem trzeba krzyknąć ostrzegawczo, np. przy ulicy. No i sie przestraszy - i co? I skojarzy, że NIE WOLNO samemu do jezdni, bo jest wtedy źle. Tak samo pies.
Powiem tak: moje psy są traktowane delikatnie, cezara nie lubię (chyba, ze jako rozrywka, ale czasem mnie wkurza), ale na psy czasem się wydzieram, jak któryś pogna gdzieś. Jak ryknę, wiedzą, gdzie ich miejsce, wracają i bawimy się dalej. Jeśli pies nie słucha, a nie chcesz na niego w ogóle krzyczeć - prowadź go na lince szkoleniowej, aż Was śmierć nie rozłączy. I tyle. No, chyba, ze gwizdek, ale widze na osiedlu, ze bywa, że ludziom przybiegają nie ich psy, bo ich mają gwizdek gdzieś, a inne się zaciekawią..

Link to comment
Share on other sites

No to chyba umrzemy w niewiedzy, miłe panie :(


Co do gwizdka - ludzie nie mają bladego pojęcia jak gwizdek uwarunkować, parę razy widziałam jak świstają w ten gwizdek a pies sobie dalej hasa wesoło gdzie chce :niewiem:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Jeśli pies nie słucha, a nie chcesz na niego w ogóle krzyczeć - prowadź go na lince szkoleniowej, aż Was śmierć nie rozłączy.[/QUOTE]

No coś Ty, jakbyś miała smaczki i się wcześniej przyłożyła pracy z pieskiem, to byś nie musiała krzyczeć :p
I takie przeświadczenie mają wszyscy, którzy w szkoleniu psa ograniczają się do czytania teorii ideałów MP, a w praktyce pracy z w miarę łatwymi psami bez kryzysowych sytuacji, bo np. na zamkniętym terenie, na pustej łące, etc.

Akurat dziś w nocy miałam okazję ryknąć - druga w nocy, wyszłam z potworami luzem na osiedle, nigdzie żywej duszy (jedna z nielicznych sytuacji kiedy moje psy są luzem niedaleko bloków) i znienacka wynurza się z krzaków wróg nr 1 staffika... I jeszcze Barył podeszła się przywitać :evil_lol: Buc się napompował i z burkotem bojowym wystrzelił na tamtego i wtedy ja, zła pańcia, ryknęłam wniebogłosy "CO TY ROBISZ!" - zawahał się, zdążyłam wejść przed niego i pokierować towarzystwo w inną stronę, jeszcze raz wrzeszcząc na niego, kiedy znów się przymierzał, żeby wystartować. Był tak nakręcony, że aż się trząsł. I ciekawe, co by się stało gdybym nie wrzasnęła, tylko rozmyślała nad pokojowymi metodami czy szukała smaczków (które Buc zresztą ma w nosie na spacerach). Pewnie dziś bylibyśmy na szyciu, bo ów wróg jest ze 3 razy większy od Buca i doświadczony w bójkach, bo to, nazwijmy to, miejski pies.
No tak, w zasadzie mogłam mieć go na smyczy. Tylko w takim razie musiałby być na smyczy zawsze, bo tamten pies bywa dosłownie wszędzie.
O dziwo, wbrew proroctwom przeciwników podnoszenia głosu mój krzyk wcale nie nakręcił psa na atak, ba, poskutkował jak należy i uchronił nas przed jatką, i do tego mój pies nawet później się mnie nie bał :razz: No, chyba że sam agresywny atak mojego psa na tamtego był efektem mojego znęcania się nad psami w postaci krzyku ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']
O dziwo, wbrew proroctwom przeciwników podnoszenia głosu mój krzyk wcale nie nakręcił psa na atak, ba, poskutkował jak należy i uchronił nas przed jatką, i do tego mój pies nawet później się mnie nie bał :razz: No, chyba że sam agresywny atak mojego psa na tamtego był efektem mojego znęcania się nad psami w postaci krzyku ;)[/QUOTE]
Bo prawda jest taka, że to nie są proste zależności i trudno wskazać jeden konkretny czynnik czy to "nakręcania" się psa, czy też jego "zastraszenia", czy czegokolwiek innego. O tym da się powiedzieć znając "całokształt" więzi jaka łączy psa i jego przewodnika; ich codziennych "rytuałów", pracy, zajęć itd. Dlatego też tak trudno radzić przez internet; w rękach czy ustach jednego człowieka dane "narzędzie" (odpowiednio modulowany głos, gest, ruch ciała, spojrzenie itd. itp) będzie skutkowało, a u innego w ogóle lub też przez nieumiejętnie zastosowanie przyniesie wręcz odwrotny od pożądanego skutek.
Ale to przecież wszyscy wiedzą. :)

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że ta nasza dyskusja do niczego nie prowadzi a nie lubię się kłócić. I jak tak bardzo jesteście ciekawi co w takich momentach robię to odpowiem - w moim przypadku na 100% wystarczy krótkie gwizdnięcie. A jak już dojdzie do tego, że psy zaczną się gryźć to krzyknę - bo przecież nie napisałam, że nigdy nie wolno krzyczeć - napisałam, że to powinna być ostateczność. Jednak jest to już mój ostatni post w tej sprawie.

Pozdrowienia i nie myślcie sobie o mnie najgorzej :)

Link to comment
Share on other sites

No ja musiałabym chodzić z gwizdkiem, bo... nie umiem gwizdać :evil_lol: Skutkiem czego moje psy całkowicie ignorują czyjekolwiek gwizdanie, nie interesuje ich ten dźwięk, bo nie mają go nijak uwarunkowanego.
Żeby odwołać psa z ataku czy dać mu do zrozumienia że tego ma do diabła ciężkiego więcej nie robić, musiałabym zagwizdać naprawdę głośno i trochę nie rozumiem, czemu to jest ok, a krzyknięcie nie. Mi tak empirycznie bardzo glośny gwizd wydaje się dużo gorszy dla ucha niż krzyk - a pies ma uszy bardziej wrażliwe.

Rasowa, ja nie myślę o Tobie źle - miałam cały czas wrażenie, że jest dokładnie odwrotnie ;)

Link to comment
Share on other sites

Bo tutaj chodzi o to jak wykrzykujecie to "ej" Zależy - raczej większość ludzi robi to głośnym i długim "eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeejjjjj!" (czego nie lubię) dobre jest jednak rzeczywiście krótkie i ostre (ale ważniejsze, że krótkie) "ej!". I tu nie chodzi o wrzaśnięcie na psa tylko na zwrócenie uwagi - chociaż już naprawdę to jest mój ostatni post w tej sprawie bo nie chce nadal mi się opisywać tego i tłumaczyć. Spróbuję jednak was zrozumieć :)

Link to comment
Share on other sites

Dla rozluźnienia: jak Bono był szczeniorkiem i uczyłam go przywoływania, to nosiłam w kieszeni piszczącą zabawkę - skutkowało w 100% ! :lol: Ale podkreślam, że chodziło o psa młodego, który zapędził się za daleko w poszukiwaniu atrakcji, nie o odwołanie nakręconego samca, z którym niewiele miesięcy później musiałam sobie radzić...
Dla szczeniaków - polecam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rasowa2410']Bo tutaj chodzi o to jak wykrzykujecie to "ej" Zależy - raczej większość ludzi robi to głośnym i długim "eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeejjjjj!" (czego nie lubię) dobre jest jednak rzeczywiście krótkie i ostre (ale ważniejsze, że krótkie) "ej!". I tu nie chodzi o wrzaśnięcie na psa tylko na zwrócenie uwagi - chociaż już naprawdę to jest mój ostatni post w tej sprawie bo nie chce nadal mi się opisywać tego i tłumaczyć. Spróbuję jednak was zrozumieć :)[/QUOTE]

Ależ przecież parę postów wyżej wyraźnie napisałam że chodzi o krótkie eeejjj a ty mi zarzuciłaś że moje psy nie wiedzą co od nich chce bo reagują i się patrzą. Gwizdać nie będę bo nie umiem tego odpowiednio głośno robić.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...