Jump to content
Dogomania

Bezwzgledna przyjazn czy dyscyplina??


diabelkowa

Recommended Posts

Nooo. Tak bywa. Superatrakcyjna suczka, chętna do zabawy, wszystko pięknie, aż tu nagle mój pies znienacka odchodzi, bo coś tam sobie wypatrzył...

On ma jakieś problemy w kontaktach z innymi psami. Piszczy za każdym, nawet za niewykastrowanym psem, nie suką. Taki ich jest ciekawy, co nie jest dla niego tak do końca dobre! Ale szybko się nimi nudzi... W domu też: zabawa, przytulanie, aż tu nagle hop, pies przerywa zabawę, bo wypatrzył/usłyszał coś za oknem (choć oczywiscie ja też przerywam zabawę pierwsza).

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 217
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

tak tak moj pies byl tak uczony jest dalej na lince ale my sie juz taaak bardzo dlugo uczy my tego przychodzenia co jak co ale przychodzenia mu nie odpuszczam NIGDY ale po kilku miesiacach on dalej nie przychodzi jak jest pies ... to mnie czasem zalamuje ;(( uczymy sie przychodzic za kazdym razem odkad stopnial snieg ...

Link to comment
Share on other sites

no to faktycznie może zniecierpliwić, gdy nie widzisz efektów. Tak cięzko jest naprawdę poradzić coś przez internet, zawsze będą to rady ogolne, takie wynikajace z zasad, albo wynikające z doświadczenia z własnym psem. A ani Ciebie, ani Twego psiaka nikt z nas nie widział, więc moze się okazać, ze nie umiemy rozpoznac istoty problemu.
A moze sprobuj jakiegoś szkolenia, przynajmniej podstawowego, nawet 2-3 lekcji, by ktoś dowswiadczony w pracy z psem powiedział Ci, skad te trudności się biorą :)

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Kazdy pies ma inne wrodzone predyspozycje charakteru. Dlatego w hodowli tak wazne sa te cechy wrodzone, dziedziczne, wtedy jest wieksza szansa na psa o cechach, jakie nam odpowiadaja, i lepiej wiadomo, w jaki sposob do psa trafic.
Do tego my sami nieswiadomie popelniamy bledy.
Wiec rzeczywiscie najlepiej, aby ktos zobaczyl Twoje relacje z psem w domu - i na spacerach, i wskazal sposoby.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

No to ja serdecznie wspolczuje,
wiesz, pracowalam lata cale z moim goldkiem i niestety nic z tej naszej pracy nie wyszlo. On byl dla mnie za twardy, psychika doskonala a ja nie umialam sobie z tym dac rady. Pracowali rozni z nami, trenerzy ze Zwiazku, "zaklinacze" roznej masci;) - bylam naszpikowana teoria cala - i niestety nic a nic - jak juz mi sie wydawalo, ze jest postep - zas 10 krokow do tylu. Jestem najzwyklejsza posiadaczka psa , umiem pracowac z nim na pewnym poziomie ale nie ma we mnie jakiejs pasji - po prostu wyrobnikiem jestem, robie, co mi kaza, probuje, staram sie - ale gdy nie wychodzi po prostu zalamka.Lubie lazic na dlugie spacery, jezdzic w gory ale nie ma we mnie checi pracy. Z Bertem nie udalo - choc znajomi wiedza jak bardzo sie staralam. Mam w domu pourywane i poprzegryzane smycze na wieczna pamiatke.
To byl moj pierwszy pierwszy pies .
Wiem juz na pewno, ze nie ma mozliwosci zebym kiedykolwiek psa mysliwskiego do domu wziela. To jest ponad moje sily.
Teraz mam znajde schroniskowa, takiego mniej wiecej ONa - bez szkolenia chodzi za mna jak cien.
Znam osoby kompetentne wydawaloby sie - ktore nie radza sobie ze swoimi psami.
To jest trudna sprawa - a nie kazdy jest szkoleniowcem i kazdy psi ruch odczytac potrafi.
Nie kazdego psa mozna ulozyc.
Gdyby tak bylo, wlascicielami psow byliby tylko czlonkowie zwiazku
Trzymam kciuki za Was, bedzie dobrze.

Link to comment
Share on other sites

Alaa, ale warto próbować, szukać metod skutecznych, testować itd.
Mój pies jest pewnego rodzodzaju królikiem doświadczalnym, to mój pierwszy pies uczę się wszystkiego razem z nim, popełniamy błędy, ale motywuje mnie to , ż einne psy mogą "być normalne" , posłuszne.
Mi to sprawia frajdę i wydaje mi się, że Gbur jakoś tęksni za tym, że czasem nie ćwiczymy .

Link to comment
Share on other sites

nathaniel, ja pasuje, to nie dla mnie.
Bercik zginal pod kolami samochodu a ja musze zyc z tym, ze nie umialam sobie z nim poradzic. To jest nauczka na cale zycie. Kupilam psa z bardzo dobrej hodowli, jechalam po niego 1000 km w jedna strone, wydawalo mi sie ze bedzie latwo, nie bylo.No moze nie latwo a latwiej.
Ja sie nie nadaje.
Biorac Brusa ze schroniska zaufalam Jogi i Murce, ktore zapewnialy mnie o dobrym charakterze piesia. I taki wlasnie jest. Wlasciwy pies dla wlasciwego czlowieka.
Bercik nie tesknil - ani za mna ani za szkoleniem. On za wolnoscia tesknil.

Link to comment
Share on other sites

myśle, ze jest też jeszcze jedna zasada. Jesli masz psa trudniejszego do nauki, to nie ma co zakładać, ze zrobi się z niego psa cywila ;). Natomiast przy nauce tych koniecznych komend trzeba do konca zachować cierpliwość, cierpliwość, cierpliwość. Nie wsciekac się bo znowu nie wyszło, nie zakładać, że teraz to juz musi- bo pies to wyczuje i nie bedzie chciał wspołpracować. Trzeba obserwować psa - w koncu na pewno są sytuacje, gdy słucha- i samemu przeanalizować - kiedy slucha, na jaki ton, minę, postawe najlepiej reaguje i takich właśnie uzywać. Ja przynajmniej do tego doszłam ze swoim.
Początkowo, szczególnie w sytuacjach, gdy szybko chcialam osiagnac efekt przyjscia, bo np. bylo coś niebezpiecznego, tarzał się w jakims smierdzielstwie albo bral do pyska zdechła rybę (cholera-skad to paskudztwo na trawnikach w srodku miasta na osiedlu bloków?) to przybieralam surowy ton typu "chodź tu natychmiast". Szybko się przekonałam, ze to kompletnie nie skutkuje, a wrecz przeciwnie- pies po 2 razach przekonał się, że ten ton oznacza- zaraz Ci zabiorę to, co tak Ci się strasznie podoba - i gdy tylko to slyszal, szybiutko chyłkiem oddalał sie ze zdobyczą, albo okrązał mnie, by moc wrócić w to cudnie smierdzące miejsce, jak tylko mi zwieje. Moglam się oczywiscie wsiekac, nawet jeszcze glosniej krzyczeć, czy dać klapsa w takiej sytuacji. Pewnie osiagnelabym to, ze albo pies (jak mojego znam) uciekałby jeszcze sprytniej, albo czasem ze strachu podporzadkowywałby mi się, a moze i capnął ( to tchórzliwy agresor - niestety). Widząc jednak, że kiedy wołam go "radośnie", zero zlosci, paniki w glosie, czy innych negatywnych emocji, pies zawsze biegnie do mnie, az po fafle drgają w pędzie - zaczełam tego tonu uzywać także w takich dla mnie negatywnych sytuacjach. I udalo się, okazało się, ze to jest jakas metoda. Oczywiście dochodzą też inne formy zachęcania- ale to jest bardzo ważne.
I tak chyba mozna z wieloma sprawami- patrzec, w jakich okolicznosciach pies najlepiej reaguje i uzywać ich do takich, kiedy pies ma opory ze sluchaniem.

Link to comment
Share on other sites

A ja poradziłam sobie z Aresem w inny sposób. Pies jest zadowolony i ja też. Ale jak to zrobiłam, nie będę pisać, bo gromy się na mnie posypią. Większość z was tak by nie zrobiła, jedno jest pewne: pies nie ucierpiał fizycznie ani psychicznie, a dałam mu to, czego tak bardzo chce. I mam wrażenie, że jest szczęśliwy - i jeszcze bardziej nas docenia.

Link to comment
Share on other sites

Nie sądzę, większość ludzi nie puszcza psów luzem:lol: Po prostu od dwóch dni wypuszczam Aresa w kagańcu na dwór samego. On nie szaleje do obcych psów w tym sensie, ze gdy widzi psa, który nad nim dominuje, woli odejść. Puszczam psa koło 9-tej, kiedy u nas na osiedlu jest praktycznie bezludnie i mam na niego oko przez okno. Co się okazuje, Ares biega w okolicy naszego bloku tak, że często widzę go przez okno, a gdy ma dosyć, usadawia się pod naszym balkonem, a my schodzimy po niego. Wtedy leci jak szalony na nasze zawołanie i idziemy do domu. Mordka mu się śmieje, tuli się potem jak wariat i jest taki szczęśliwy...

Owszem, boję się, żeby inny pies go nie pogryzł, ale nie obawiam się, że potrąci go auto (nie mieszkamy blisko ruchliwych ulic a on aut się boi), zgubić się nie zgubi, bo ma przypięte nasze dane, nie ukradną go, bo nie jest rasowy.

Później wychodzę z nim na spacer na smyczy i ludzie, nie wiem dlaczego, ale mniej ciągnie i bardziej się słucha... jakby był mi wdzieczny, że od czasu do czasu daję mu margines swobody.

Większość was nie zgodziłaby się na takie rozwiązanie, ale ja widzę, że pies jest szczęśliwy i to mi wystarczy. Chwała Bogu, że lata pod blokiem i mam go na oku:cool1:

Link to comment
Share on other sites

Myślę że to kiepski pomysł. Na pewno zachowanie psa się w ten sposób nie poprawi. Chyba że zadowolą Cię te chwile posłuszeństwa, gdy pies radośnie wita się z Tobą, bo wreszcie się zjawiłaś. Pies utwierdzi się za to w przekonaniu, że warto samemu szukać sobie rozrywek i człowiek nie jest psu do niczego potrzebny. Ani pies człowiekowi, skoro wyrzuca go na dwór i zostawia samego.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Piesik'] Po prostu od dwóch dni wypuszczam Aresa w kagańcu na dwór samego. On nie szaleje do obcych psów w tym sensie, ze gdy widzi psa, który nad nim dominuje, woli odejść. Puszczam psa koło 9-tej, kiedy u nas na osiedlu jest praktycznie bezludnie i mam na niego oko przez okno.
[/quote]

... i w ten sposób przyczyniasz się do powstania złej opinii o właścicielach psów.
Już nie wspomnę o tym, że psu może stać się krzywda (albo on może skrzywdzić kogoś/innego psa/kota, itd.), zanim zdążysz do niego zbiec.
Nie zdziwię się, jeżeli kiedyś ktoś uzna Twojego psa za bezpańskiego i wezwie SM, by go zabrała do schroniska.

Link to comment
Share on other sites

A nie mówiłam, ze niepopularne rozwiązanie?

Tyle, że ja obserwuję mojego psa przez okno i widzę, że psy omija... A oczywiście, że oberwie, to jego ryzyko.

A ja widzę poprawę w zachowaniu. Pies zaczyna doceniać chwile spędzone ze mną na spacerze.

I na tym chyba zakończę dyskusję w tym topicu. Wybaczcie, ale na moim osiedlu są psy biegające większość dnia bez opiekunów, mój pies w kagańcu nie stwarza zagrożenia dla innych - stwarza je dla siebie, ale nie jest głupi i wie, co mu się opłaca, a co nie... Poza tym to małe osiedle, ludzie mnie tu znają, większość posiadaczy psów nie tknie mojego... że tak powiem, zbytnio są ode mnie w pewnych sprawach zalezni:diabloti: Widzę, że pies jest szczęśliwy, już nie podnieca go na smyczy taka wiewiórka czy suczka tak, że trudno go od niej odciagnąć. Przynajmniej tak jest na razie. On najprawdopodobniej przy mnie robił się taki bohater, a gdy mnie nie ma w pobliżu, to kalkuluje, co mu sie bardziej opłaci:lol: A kontakt z nim jest super, wychodzę, pies wraca z dziką radością i szalone przytulanie:cool1: Może to wg was pójście na łatwiznę i coś w tym pewnie jest, ale raz dziennie w godzinach, gdy na dworze mało kto się pałęta, zwłszcza w brzydką pogodę, w raczej odludnej okolicy, z psem na widoku... Ja na szkolenie z psem nie pójdę.

Taki jest mój sposób i tyle. A zanim mnie ktoś zlinczuje, niech zwróci uwagę na to, że pies w schronie byłby o wiele bardziej zaniedbany:eviltong: Zresztą podejrzewam, że oddano go z powodu trudności w wychowaniu. Ja go kocham takim, jaki jest. Koniec, kropka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Piesik']
Tyle, że ja obserwuję mojego psa przez okno i widzę, że psy omija... [B]A oczywiście, że oberwie, to jego ryzyko.[/B]

[/quote]

Cóż, skoro masz takie podejście.... to chyba sobie nie pogadamy :cool1: Po prostu nie czujesz się odpowiedzialna za swojego psa - i tyle :cool1:

Link to comment
Share on other sites

No to sobie nie pogadamy... I nie wmawiaj mi, że nie jestem za niego odpowiedzialna, bo i tak ci nie uwierzę. Każdy czuje się odpowiedzialny inaczej. Kiedy matka puszcza swoje dziecko na dwór to też jest nieodpowiedzialna? I nie mówcie mi, ze pies to nie dziecko, bo to oczywiste.

Jak powiedziałam, koniec. Wy okazujecie psu miłość w jeden [B]s[/B]posób[B],[/B] ja kochammojego psa i pokazuję mu to inaczej.pa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Piesik']No to sobie nie pogadamy... I nie wmawiaj mi, że nie jestem za niego odpowiedzialna, bo i tak ci nie uwierzę. Każdy czuje się odpowiedzialny inaczej. [/quote]

Wyjaśnij mi, gdzie tu odpowiedzialność (cytuję Twoje słowa):

"Ares biega w okolicy naszego bloku tak, że [B]często[/B] widzę go przez okno".

A więc zdarza się i tak, że Ci znika z oczu? A co robisz, jeśli go nie widzisz?

Link to comment
Share on other sites

[quote]pies w schronie byłby o wiele bardziej zaniedbany[/quote]
Ulubione powiedzenie ludzi którzy robią psu coś nie do końca pozytywnego po wzięciu ze schroniska. Np zakładają kolczatkę. Coraz częściej to spotykam.

Piesik skoro tak wolisz, Twoja sprawa. Nie chce Ci się psa szkolić, no trudno, niech i tak będzie, byle by się tylko psu nic nie stało. Z ciekawości na jak długo go tak wypuszczasz ? Na godzinę ? Pół ?

Link to comment
Share on other sites

ja nie zaryzykowałabym nawet widząc, ze pies czuje się przez to lepiej i reaguje lepiej na mnie.
8 lat remu mialam kota. Nie pamietam, jak do tego doszło, ale nauczył się wyłazić na całe noce na dwór ( chyba kilka pierwszych razy poszedł przez otwarte w lecie okno na parterze ). Codziennie raniutko wracał do domu, skakał na klamkę zawiadamiajac, ze jest no i znosił mi prezenty- podduszone myszy. Czułam, że dzieki temu naprawdę jest mu dobrze. Trwało to przez rok. Były momenty, gdy chcialam to przerwac, bo np były bardzo zimne noce, jednak potrafil przez całe noce miałczec przerazliwie chodzac od okna do drzwi i po kilku nocach nieprzespanych wypuszczalam go. Zreszta, w sumie wydawało mi się, ze nic mu nie grozi, wracał zawsze, o tej samej godzinie jak w zegarku i naprawdę był wtedy szczęsliwy.
No i chyba nie muszę mowic, ze pewnego ranka nie wrócił. Szukałam go wszedzie, po całym miescie, w schronisku, po okolicznych zaroslach.
Moj ból i płacz mojej córki, ktora na jego wspomnienie jeszcze po 2-3 latach miala łzy w oczach skutecznie oduczyły mnie po 1) nadmiernego zaufania do zwierzaka i 2) dawania mu niekontrolowanej swobody.
Na szczęście teraz nie mam dylematów. Jak mojego psiaka zostawilam raz na dworze pod opieką sasiada tylko po to by wniesc zakupy, bo sie super bawil z innym psem, to po moim poworcie okazało sie, ze całe 5 minut, gdy mnie nie bylo, spedzil pod drzwiami skomląc.
Ale pewne doswiadczenia trzeba samemu przejsc,zyczę Piesik i Tobie i Aresowi, by Was ominęły i aby faktycznie same plusy z tego wyjscia dla Was wyszły.

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Jest jeszcze takie niepopularne w Polsce slowo jak prawo.

Nikt nie ma prawa puszczac psa bez kontroli, bo kontrola przez okno nie jest zadna kontrola. Tak - bez kaganca - to sobie mozna puscic psa na wlasnym ogrodzonym terenie. W publicznych miejscach - osiedle, ulica, obowiazkiem wlasciciela jest kontrola nad tym, co robi pies.

NIE WOLNO psa wypuszczac bez kontroli, nawet jak ma kaganiec na pysku.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

loozerka jak ja cie rozumiem u nas tez zawsze byly koty ktorym nie ograniczano wolnosci, wychodziły i wracały po tygoniu brudne i za śladami o bójce tyle że chyba żaden nie był u nas dłużej niż rok, w końcu naszą ostatnią koteczkę znajdę postanowiłam wysterylizować i prawie przez rok trzymaliśmy ją w domu ktoś powie że to zabieranie kotom wolności ale kicia taki się piecuch zrobiła że potem to z domu wychodziła tylko jak bylo ciepło, nie musiałam się martwić że zginie, bo nie wychodziła poza ogródek, nie przynosiła świństw do domu i nie łaziła po śmietnikach zbierając choroby i jako jedynyny kot przeżyła z nami ponad 10 lat
wiele osób uważa że szkolenie psów to odbieranie im wolności, ja uważam że wymagając od psa przychodzenia na zawołanie może uratować psu życie, nie da się przewidzieć wszystkich sytuacji

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...