Jump to content
Dogomania

Wegetarianizm - za czy przeciw?


Stevie Rae

Recommended Posts

Dopisuję się jako wegetarianka - z kilkunastoletnim stażem. Nie jem mięsa przede wszystkim ze względów zdrowotnych, ale aspekt etyczny też jest dla mnie istotny. Dlatego staram się informować i zachęcać znajomych np. do kupowania jajek od kur w wolnego wybiegu, a nie z hodowli klatkowej. Podobnie z mięsem - jeśli ktoś czuje że musi, to warto zwracać uwagę na jakość. Lepiej kupić mniej mięsa, ale za to wysokiej jakości, nie z produkcji przemysłowej.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 873
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

To ja trochę z innej beczki. Jak przestaliście jeść mięso, było wam ciężko????
Ja za mięsem, jako takim nie przepadam, ale już wędliny to lubię. Jak dlugo ciągnie człowieka do mięsa. Bo nie wierzę, że nie. W końcu jeśli ktoś całe życie je mięso, to ciężko tak nagle przestać.

Link to comment
Share on other sites

Mnie akurat było łatwo, bo nigdy nie przepadałam za mięsem. Jedyne czego mi było żal, to kiełbasa z ogniska. Ślinka mi ciekła, kiedy znajomi sobie robili. W tym momencie w ogóle nie patrzę na mięso jak na jedzenie i nie rusza mnie wcale - ani nie kusi, ani nie brzydzi. Jedyne czego nie lubię, to całowania się z mężem, kiedy akurat zjadł coś mięsnego i mu tym zalatuje z paszczy :D Na szczęście jada mięso bardzo rzadko, kilka razy w roku.

Link to comment
Share on other sites

[B]dagos1[/B] Ja też nie miałam z tym problemu. Obrzydza mnie widok surowego mięsa w sklepie. A nie jem mięsa stosunkowo niedługo. Jakieś 5 lat. Jak już ktoś ma z tym ogromny problem, to istnieją kotlety sojowe, które nie smakują jak z soi, parówki sojowe również są... A nawet paszszszszsztety tofu i.. Sojowe :multi:

Link to comment
Share on other sites

No właśnie, ja też smakoszem nie jestem, ale są rzeczy, które lubię, chociażby wspomniana kiełbasa z grilla, karczek z grilla, parę wędlin i kotlet schabowy. Może w końcu dojrzeję do rezygnacji z mięsa, ale wiem, że latwo nie będzie.

Link to comment
Share on other sites

A co za różnica, czy karczek, czy antrykot, czy sushi? Mięso to mięso - je się albo nie. Flaki sojowe albo flaki z boczniaka też nazywają się niezbyt fajnie :)
[B]Dagos1[/B], mnie się wydaje, że reakcja na odstawienie mięsa jest osobnicza - są różne organizmy. Ja nie jadłam mięsa przez jakieś trzy kwartały - samo przyszło, samo poszło, bez żadnych ideologii. Widocznie organizm z jakichś powodów zaordynował sobie taką zmianę. Teraz nie jadam wędlin - bo mi nie smakują. A mięso mi smakuje, owszem, ale nie jakoś kosmicznie. Są natomiast rzeczy, bez których byloby mi się bardzo trudno obejść - np. nabiał. Jak karmiłam córkę, która miała poważną alergię na krowie mleko, musiałam odstawić wszelkie produkty mleczne na dwa lata - było mi bardzo ciężko - przechodząc obok stoiska z nabiałem odwracałam głowę, jak pies, który wie, że nie wolno mu się skusić :D. Dla mojego męża odwrotnie - dla niego sery i jogurty mogą zniknąć z powierzchni ziemi - nawet się nie zorientuje, że ich nie ma. Są różne smaki i różne potrzeby - niektórzy twierdzą, że to zależy m.in. od grupy krwi ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja również nigdy nie przepadałam za mięsem.
Jedyne, co lubiłam to pieczonego kurczaka, kotlety z piersi i wędzoną makrelę.
Z mięsa jednak rezygnowałam etapami- młode dziewczę ze mnie było, rodzice bali sie anemii.
Pierwsze do kosza poszło mięso czerwone, po kilku miesiącach drób. Najdłużej chyba jadłam ryby.
Nigdy potem nie ciągnęło mnie do tego typu potraw.
Jak poprzedniczka nie traktuję mięsa jako pożywienia.
Nie mam za to problemów z jego przygotowaniem dla innych.
Powiem więcej- mąż rozgłasza na wszystkie strony, że gotuję dużeo lepiej niż jego babcia, a nawet- mama!
Gotuję prawie bez przepisów, intuicyjnie, doprawiam na oko.
Tak mięsne jak i swoje potrawy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dagos1']To ja trochę z innej beczki. Jak przestaliście jeść mięso, było wam ciężko????
Ja za mięsem, jako takim nie przepadam, ale już wędliny to lubię. Jak dlugo ciągnie człowieka do mięsa. Bo nie wierzę, że nie. W końcu jeśli ktoś całe życie je mięso, to ciężko tak nagle przestać.[/QUOTE]

Nie.
Rzuciłam z dnia na dzień. :)
Pokusa była lekka, ale teraz raczej nie mogłabym zjeść z przyjemnością kotleta, jakoś się odzwyczaiłam, chociaż wiem, że niektóre rzeczy nadal by mi smakowały.
Nie mam natomiast oporów siedzieć w towarzystwie jedzącym mięsa, czy zrobić bratu kanapkę z szynką :).
Ryby jadłam jakiś czas, ale potem przestałam.
Jak miałam ochotę na szynkę szukałam sobie substytutu, np. ser wędzony, czy taki b solony w kształcie oscypka ser żółty- smakują trochę podobnie jak wędliny:evil_lol::evil_lol:
No i parówki sojowe;)
Kotletów sojowych nie cierpię za to:eviltong:

Po kilku latach się odzwyczajasz.
Po za tym ja jestem leniwa więc jakichś wykwintnych dań wege nie znam, bo nie mam chwilowo na to czasu, ale potrafią być b smaczne.
Spróbuj parówki sojowej z grilla.:cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mamuśka_3']A ja nie rozumiem dlaczego skoro ktoś je świnki czy kurczaki, nie je kotów, psów czy chomików?[/QUOTE]

Uwarunkowania kulturowe tudzież indywidualne - emocjonalne w stosunku do konkretnych zwierząt.

[quote name='Sabina02']Pozdrawiam goraco wszystkich nie-mięsożernych oraz wszystkie zwierzątka, ktore wciąz mogą cieszyc sie zyciem dzięki naszemu wyborowi! :bye:[/QUOTE]

Druga część zdania brzmi bardzo ładnie, pytanie czy naprawdę jest tak w praktyce. Skłoniłabym się raczej do tego, że po prostu większa ilość mięsa idzie na karmy dla zwierząt, czy do utylizacji, ewentualnie świnia siedzi trochę dłużej w koszmarnym boksie, zanim uda się ją sprzedać - a nie że dzięki komuś szczęśliwa świnka może biegać po pachnącej łące w sielskim krajobrazie.

[quote name='ladySwallow']Otóż to. Napisałam ładnie, że szanować należy każdego człowieka - niezależnie, co je - a dostałam odpowiedzi, że jak można jeść świnki, a chomików nie... No cóż, poziom dyskusji - wspaniały.[/QUOTE]

Prawda...?

[quote name='Kaja i Aza']Ja tylko chce napisac, ze zaden miesozerca nie przywiazuje wagi do wlasciwego komponowania swojej diety, wiec nie rozumiem skad te uwagi o tym, ze zeby byc wegetarianianem to trzeba miec ogromna wiedze i spedzac duzo czasu i pieniedzy na dobieranie odpowiednich skladnikow.[/QUOTE]

Witam, nazywam się Marta, jem mięso i przywiązuję cholernie dużą uwagę do komponowania swojej diety :eviltong: więc na przyszłość czuję się przez Ciebie szczególnie upoważniona do konstruktywnego krytykowania pewnych rzeczy.

[quote name='Kaja i Aza']Walka o poprawe losu zwierzat "gospodarskich" - notabene nie ma zwierzat gospodarskich, to ludzie je oswoili i uznali, ze beda zrodlem pokarmu - to walka z wiatrakami, zreszta nie zmieni to faktu, ze ostatecznym celem jakiejkolwiek hodowli jest rzez.
[/QUOTE]

Dla mnie walką z wiatrakami jest uznawanie wegetarianizmu za realny środek w celu znaczącego ograniczenia czy likwidacji hodowli zwierząt gospodarskich, czy poprawy ich losu. Ile jest procent wegetarian wśród ludzi na świecie? Realistycznie rzecz biorąc, do jakiego pułapu ta liczba musiałaby wzrosnąć, żeby hodowla zwierząt stała się totalnie nieopłacalna? Dla mnie to czysta utopia, dlatego jakoś preferuję przekonywanie ludzi do zdrowej diety zawierającej mało mięsa (bo żadna zdrowa racjonalna dieta nie zaleca codziennie schaboszczaka na obiad, czy kilo wędliny na tydzień; ludzie jedzą o wiele za dużo mięsa) i właśnie walkę o godziwe warunki utrzymania tychże zwierzaków. Dla przeciętnego człowieka wegetarianizm jest skrajnością - a ludzie jakoś nie przepadają za skrajnościami. O wiele większe wymierne korzyści przyniosłoby ograniczenie spożycia mięsa przez dużą część osób przykładowo o połowę, niż namówienie garstki ludzi na bycie wege (bo większość nie chce z mięsa rezygnować na stałe, i na to chyba nic nie poradzimy).

Licząc w przybliżeniu, ile mięsa zjadłam przez ostatnie 2 tygodnie, bo akurat mam notatki: mniej niż 100 g wędliny, ok. 1 kg drobiu w różnej postaci, i jakieś 400 g wieprzowiny (tej i tak za dużo). Statystyczny Polak, jeszcze facet, spokojnie zżera tyle w kilka dni. Gdyby 50% ludzi ograniczyło spożycie mięsa o połowę, cierpiałoby o 1/4 mniej zwierząt hodowlanych! To jest ogromna zmiana - bardziej efektywna niż przejście jakiegoś małego odsetka ludzi na 100% wege - i bardziej realna niż myślenie, że ludzie masowo będą przechodzić na całkowicie jarską dietę. A niestety agresywne propagowanie całkowitego przejścia na wegetarianizm robi złą reklamę samemu faktowi ograniczania mięsa. Zamiast być jakimś synonimem zdrowej diety, ludziom hasło "jedz mniej mięsa" zaraz kojarzy się z zielonymi czubkami i wege-terrorystami, którzy płaczą nad kotletem.

Wegetarianizm ideowy, religijny ja bardzo popieram, podziwiam i sama może kiedyś do niego dojrzeję, choć nie mam złudzeń, że przejdzie na niego jakaś większa część ludzi - to raczej zawsze będzie zarezerwowane dla małej części społeczeństwa, ba, małej części wegetarian. Nie lubię tylko dorabiania do niejedzenia mięsa przez promil społeczeństwa jakiegoś wielkiego wpływu na przemianę całego świata.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Uwarunkowania kulturowe tudzież indywidualne - emocjonalne w stosunku do konkretnych zwierząt.[/QUOTE] Ale nazwijmy rzecz po imieniu^^
Mamy już rasizm, szowinizm, feminizm, antysemityzm i homofobię. Czas wyodrębnić nową chorobę społeczną: Gatunkowizm.

Co do zmniejszenia porcji mięsa w posiłkach. Pisałam już wcześniej o piramidzie żywieniowej. Jednak nikt nie zwrócił na to uwagi. :razz: W każdym bądź razie... Mięsa w naszej diecie powinno być jak naj mniej. Znajduje się on na samym szczycie tegoż tworu.[IMG]http://kulturystyka.pl/wp-content/uploads/2008/02/1.gif[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ladySwallow']A ja własnie spotkałam się z wegetarianami, którzy potrafi prawie że wymiotować na widok tego, że jem pizzę z mięsem... To nie jest miłe - a działa w obie strony. Dlatego nie lubię mięsożerców, którzy komentują dietę wege - ale i wegetarian, którzy przesadnie próbują sterroryzować otoczenie.[/QUOTE]
ja w tym względzie staram się działać wedle zasady 'nie czyń drugiemu co tobie nie miłe',często znajomi nie wiedzą że jestem wege do pierwszego wspólnego posiłku.
+staram się stwierdzać."jestem wegetarianką"-dla mnie to jedynie stwierdzenie faktu,a nie wstęp czy zachęcanie do dyskusji.

Link to comment
Share on other sites

To pewnie byśmy się polubiły, bo kiedy przykładowo ma być u mnie na imprezie koleżanka wege, robię też wege jedzenie; na babski wieczór nie robię mięsnych potraw, etc. Ale ona zachowuje się podobnie do tego, jak ty opisujesz. Druga niestety nie może się powstrzymać od obrzydzających uwag ani wysyłania mi filmików z serii czemu powinnam zjeść moje psy - stąd nasz kontakt jest dość rzadki i nie mam ochoty go pogłębiać...

Link to comment
Share on other sites

Ja nie jem mięsa dopiero od roku, wcześniej starał się nie jeść ale nie raz się skusiłam...
Bo karkówka z grilla taka dobra, albo kiełbasa z ogniska mmm... ale w końcu przemyślałam wszystko i teraz obrzydza mnie mięso... wystarczy że pomyśle patrząc np na piersi z kurczaka że to wcześniej była kura, żyjąca, oddychająca, czująca i jakoś potrafie się powstrzymać. ALe pzyznam że czasem jest ciężko. W domu wszyscy mnie namawiają zjedz! zjedz! Bo już nie chce mówić ile razy się o to z chłopakiem pokłóciłam... ale już na szczęście to zaakceptował :) Większość znajomych też się przyzwyczaiło że nie jem mięsa, ale nowi znajomi dziwnie na mnie patrzą gdy mówię że "nie jem mięsa", a dla babci która hoduję świnki, kury na "obiad" to już całkowicie to nie pojęte było a teraz zawsze "a ty nie jesz mięsa, to może sałatke chociaż zjesz?"
A dlaczego nie jem? Bo nie mogę patrzeć jak zwierzęta męczą sie i giną tylko po to żeby zapełnić mój brzuch... przecież jest XXI wiek i w sklepach mamy ogromny wybór, a mięso w cale nie jest takie potrzebne, ludzie mówią czesto że mieso daje duzo kalorii i np budowlaniec nie wydolił by na sałatce, ale przecież wegetarianie nie jedzą tylko "sałatek" .

a co myślicie o przestawianiu psów na wegetarianizm? Bo ja naprawdę nie wiem co o tym myśleć...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='runo']a co myślicie o przestawianiu psów na wegetarianizm? Bo ja naprawdę nie wiem co o tym myśleć...[/QUOTE]
Osobiście uważam, że to przypomina wczesnośredniowieczne akcje chrystianizacyjne ;) - uszczęśliwimy Cię na siłę, chcesz czy nie chcesz. I w ten sposób, idea, którą można by uznać za słuszną na określonych warunkach, zamienia się w krucjatę. Jeśli karmienie psa/kota mięsem stanowi dla kogoś problem moralny, to moim zdaniem nie powinien mieć psów/kotów. (Zasadniczo powinien pikietować także ich hodowle tak w ogólności ;))

Link to comment
Share on other sites

A dla mnie to po prostu zaślepienie i zagubienie się we własnych poglądach - narażanie zdrowia własnego zwierzęcia bez jego świadomości i zgody dla własnego widzimisię, o hipokryzjo, dla dobra innych zwierzątek... Jak ktoś nie może znieść, że pies je mięso, to niech sobie wymieni na królika - zwierzak 100% vege.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Koszmaria']ad post początkowy-
z czym Ty się Nar-Mar nie zgadzasz?z indywidualnym wyborem danej osoby?
(...) nie dość że nie rozumieją,to jeszcze na siłę próbują nawracać.
a co powiesz na to,że jestem wegetarianką,bo uważam że póki nie będę miała bezpośredniego wglądu w warunki chowu i uboju zwierzęcia na mój talerz,póty mięsa jeść nie będę?[/QUOTE]

Wybaczcie, ale nie za bardzo wiem, do jakiego towarzystwa się zwracam. Ależ, myślałam, że przynajmniej jesteście w stanie prześledzić cały wątek. O, popsuł mi się internet, długo więc wiadomości nie wyślę. Ale - przechodzę do konkretów.
Ile razy mam podkreślać, pogrubiać, powiększać - NIE NAWRACAM WEGETARIAN - WYRAŻAM SWOJE ZDANIE. Szanuję Wasze, lecz Wy mojego - nie!
Kończę tą żenującą dyskusję - ladySwallow - zaraz ty też oberwiesz za własne zdanie ;/ Dziewczyny, chciałam normalnie pogadać, podyskutować, a nie dostawać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']To pewnie byśmy się polubiły, bo kiedy przykładowo ma być u mnie na imprezie koleżanka wege, robię też wege jedzenie; na babski wieczór nie robię mięsnych potraw, etc. Ale ona zachowuje się podobnie do tego, jak ty opisujesz. Druga niestety nie może się powstrzymać od obrzydzających uwag ani wysyłania mi filmików z serii czemu powinnam zjeść moje psy - stąd nasz kontakt jest dość rzadki i nie mam ochoty go pogłębiać...[/QUOTE]

O to może wpadnę kiedyś na kolacyjkę:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

a gdyby któryś z Twoich kotów miał tak głęboką nietolerancję pokarmową że musiałabyś szukać mięs po różnych dziwnych miejscach?
bo ja nie ukrywam że gdyby tak się złożyło i mój przyjaciel np.nie tolerował by mięcha ze sklepowych tacek,to byłabym skłonna mu nawet podawać mrożone terrarystyczne 'specjały',czy szukać dla niego po gospodarstwach rolnych świeżej jagnięciny,koziny,cielęciny,przepiór,królików.
ponieważ nie jestem pod murem koty mają w zamrażalniku wołowinę i kaczkę,a obok mnie leży saszetka animondy ze strusiem:)
co do karm wegetariańskich dla psów-psy są drapieżnikami względnymi,więc ich dieta bogata w mięso musi być urozmaicona warzywami,owocami,są psy które w ekstremalnych warunkach jakoś przeżywają na chlebie z wodą.jeśli więc pies jest w jakiś sposób chory i nie toleruje mięsa,to daje mu się tę karmę.zresztą nie wiem czy zauważyłyście,ale przy tego typu karmach nie ma wielką czcionką:"i twój pies może być bio,wege i eko!!!"-to są najczęściej właśnie karmy adresowane do chorych piesków.[jedna z nich oprócz tego że może być karmą to także może być smakołykiem,widziałam na zooplusie]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Witam, nazywam się Marta, jem mięso i przywiązuję cholernie dużą uwagę do komponowania swojej diety :eviltong: więc na przyszłość czuję się przez Ciebie szczególnie upoważniona do konstruktywnego krytykowania pewnych rzeczy.
[/QUOTE]
naśmieszniejsze jest dla mnie to,że dopiero po przejściu na wegetarianizm zaczęłam mieć bardziej urozmaicone posiłki.
wcześniej to 'polski standart'-pyry,surówa i kotlet.różne wariacje.codziennie.w weekendy może coś ekstra typu pizza,lasagne.
dopiero jak przeszłam na wegetarianizm musiałam zacząć kombinować-np.ze szpinakiem...:)
jakby ktoś chciał trochę moich patentów na jakieś wegetariańskie przysmaki,to służę:)

Link to comment
Share on other sites

Bo Polacy w ogóle odżywiają się koszmarnie... Jeszcze pół biedy jak w domu jest ktoś, kto umie gotować czy dopóki mieszka się z mamusią; wtedy chociaż kotlet, pyry i surówka jest. Mnie przerażenie ogarnia, kiedy widzę, jak moi kumple mieszkający sami czy z dziewczynami mającymi kuchniofobię, odżywiają się odgrzewanymi lazaniami z Lidla, kebabami na zamówienie, piwem i kiełbasą z chlebem...

Przykładowo całe mięso w moim dzisiejszym żarciu to mały kawałek fileta z indyka na obiad. Reszta wege. Ostatnio robiłam placki z bakłażana, dziś chyba znowu zrobię na kolację. Szkoda tylko, że takie odżywianie to dla większości moich znajomych głodówka, o całkowitym wege nie mówiąc :roll:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...