Jump to content
Dogomania

W mieście pies się męczy. Na wsi są warunki na psa...


zebra12

Recommended Posts

Często słyszę takie zdanie. I naprawdę nie mogę wyjść z podziwu. Gdy widzę pluchę za oknem, ziąb, wietrzysko, a mój pies słodko śpi na kanapie, to naprawdę nie rozumiem.
Codziennie idę do pracy mijając kilka gospodarstw i wiejskich domów (pracuję na wsi). I widzę psy wiecznie przywiązane do budy, śpiące na gołej ziemi... Codziennie mijam wyrośniętego szczeniaka, który stoi obok swojej budy, do której otwór jest za mały by wszedł. I taka myśl mnie naszła: gdy psa przypną do łańcucha, to odepną dopiero po śmierci. Obok tego domu są dwa psy i oprócz szczeniaka stoi buda starego, schorowanego psa. Nadal ma łańcuch na szyi. Niedługo będzie wolny... Szkoda, że nie tak jakby chciał.
Przy innym domu na łańcuchu stoi pekińczyk...
Czy naprawdę na wsi psu jest lepiej?
Z drugiej strony ludzie ze wsi, gdzie pracuję, nie mogą pojąć jak można trzymać psa w domu i jeszcze pozwolić mu wchodzić na łóżko...
Dwa światy. Nie możemy się dogadać. Dzieci się wciąż chwalą szczeniakami, które rodzą się co pół roku i budowych suczek...
Wiem, wiem, że są na wsi ludzie i ludziska - jak wszędzie. Ale tych pierwszych raczej ze świecą szukać w tej społeczności.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 267
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Cóż nie zgadzam się z tym stwierdzeniem , że psu jest lepiej na wsi .W domu czy w bloku psu poświęca się dużo więcej uwagi , bo większość tych , którzy hodują psy na wsi:shake: uważa że psu wystarczy tylko miska z wodą i karmą buda i pies biega na łańcuchu albo nudzi się w ogrodzie. Jednak takich ludzi , którzy hodują psa na wsi i wychodzą z nim na długie spacery trenują jakieś sporty , szkolą jest coraz mniej.Popieram założycielkę tematu .

Link to comment
Share on other sites

I na wsi, i w mieście może być psu dobrze - to jest tylko i wyłącznie kwestia opieki właściciela.

W bloku poświęca sie psu dużo czasu?! Mam odwrotne obserwacje, większość psiarzy na moim osiedlu wkurza już sam fakt, że 2-3 razy dziennie wyprowadzają psa za potrzebą na kilka minut - o ile w ogóle to robią, a nie wypuszczają psa samego przed blok...

Link to comment
Share on other sites

No właśnie....wszystko jest względne... Zdawałoby się, że salomonowym rozwiązaniem jest dom z ogródkiem. Ale to też nieprawda. Pies jest zwierzęciem społecznym i lubi być tam, gdzie właściciel. Reszta zależy od właściciela. "Znam" domy z ogródkiem, a w nich psy, które nigdy nie wyszły poza teren, nigdy też nie są wpuszczane do domu. Znam też właścicieli mieszkających w blokach, którzy skracają swój sen o dwie godziny, żeby pójść z psem na długi spacer. I tak naprawdę nie ma znaczenia, czy to będzie park, czy betonowe boisko. Pies jest zwierzęciem ciekawskim, a jego inteligencja rozwija się wtedy, kiedy jego życie, nie podlega wyłącznie rutynie. Piętnaście lat, tą samą ścieżką, w tym samym parku, to dobre, ale nie najlepsze rozwiązanie. No i wysiłek umysłowy...jakieś zadania które uda się zrobić z powodzeniem...To, jak dla nas, rozwiązywanie krzyżówki... Nie wiem, czy akurat wieś to najlepsze miejsce dla psa. 100 metrów od domu zaczyna się las, a tam byle myśliwy może go bezkarnie zastrzelić...
A najlepsze, jest każde miejsce z człowiekiem, który kocha i rozumie swojego psa....

Link to comment
Share on other sites

Ja mieszkam w Warszawie ale kilka lat temu kupiliśmy dom na wsi. W mieście idealnie mi sie żyje z szelciakiem- to mały, niegroźny piesek. Mogę go puścić luzem w parku i spokojnie ćwiczyć i rzucać piłkę, nie mam obaw że komuś zrobi krzywdę, że ucieknie bo nie jest strachliwy. Lubi jeździć autobusem, bez problemu porusza się w zatłoczonych miejscach. Z takim psem można spokojnie egzystować w mieście.
Drugi mój pies, gdyby nie dom na wsi całe życie spędziłby na smyczy-jego lękliwość wyklucza swobodne spacery luzem. Dalsze spacery po mieście są bezsensowne bo pies się telepie ze strachu. Na wsi mam spory, ogrodzony teren gdzie możemy ćwiczyć frisbee i elementy agility, suka jak tam jedziemy do staje się innym psem, odważnym i skorym do zabawy. To jest pies, który wymaga sporo ruchu i ćwiczeń i śmiało mogę powiedziec że w mieście się jednak męczy.
Generalnie psy na "mojej" wsi są traktowane w miarę dobrze. Niestety słabo zabezpieczone posesje i moda na duże rasy sprawia, że swobodne spacery po okolicy do najbezpieczniejszych nie należą .Pojawiło się sporo Onków, amsatffów, pitów, CC. Bywało, że okoliczne psy przedostawały się na mój teren-przeskakują przez ogrodzenie:shake: Jest też dużo psów porzuconych, błąkających się od domu do domu. Tworzą watahy, które zachowują się często agresywnie. Egzemplarze socjalne trafiają zazwyczaj do okolicznych gospodarzy i żyje im się całkiem dobrze. W okolicy nie mam psów łańcuchowych-no może jeden bardzo duży i agresywny. Jak się zrywa to wtedy na całą wieś pada blady strach.

Link to comment
Share on other sites

Wszystko zależy od właścicieli. Widziałam w Białym Dunajcu pekińczyki na łańcuchu. Ale tam 97% domostw ma małe psy uwiązane na metrowym sznurze lub czymś podobnym. Zamiast wakacji przeżywałam frustracje i koszmarek.

Co do ludzi w bloku...też róznie bywa. Ostatnio szok. Otwierają się wieczorem drzwi klatki obok w moim bloku. Zza drzwi wychyla się ręka ze smyczą, spaniel wybiega na skraweczek zieleni przy samym bloku gdzie rosną krzewy i kwiaty, robi kupę, reka wciąga go z powrotem. Niestety, zanim podeszłam drzwi się zamknęły, a mamy domofony. To dopiero był cud.
A trzymanie Malamuta w kawalerce, gdzie panuje sauna w zimie, bo właścicielce zimno? Nie wychodzi z nim długo bo....zimno, nie wypuszcza go na balkonik bo...jej zimno....pies lezy jak nieżywy całe dnie...

Link to comment
Share on other sites

ja też mieszkam na wsi od 6 lat i niestety nie widzę żeby psy tutejsze miały dobrze dam taki przykład sąsiadka załatwiła se szczeniaka niestety okazała się suką(niestety ponieważ będzie non stop rodzić małe)ma ze 4 msc. i już została uwiązana do budy , zaskoczyło mnie czemu nie wychodzi z niej dalej tylko stoi zaraz koło niej ,szkoda gadać pies na zwiniętym w ciu... łańcuchu a zamiast obroży łańcuch skręcony drutem:-( szkoda słów ale po kryjomu założyłam jej obroże i przedłużyłam łańcuch o jakieś 2 metry z kółkiem żeby się nie skręcał a zrobiłam to po kryjomu bo mąż prosił żeby się nie kapła bo nie chciał żeby się obraziła do tej pory nic nie gadała a zrobiłam to prawie tydzień temu chociaż tyle mogłam zrobić:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ania10512']ja też mieszkam na wsi od 6 lat i niestety nie widzę żeby psy tutejsze miały dobrze dam taki przykład sąsiadka załatwiła se szczeniaka niestety okazała się suką(niestety ponieważ będzie non stop rodzić małe)ma ze 4 msc. i już została uwiązana do budy , zaskoczyło mnie czemu nie wychodzi z niej dalej tylko stoi zaraz koło niej ,szkoda gadać pies na zwiniętym w ciu... łańcuchu a zamiast obroży łańcuch skręcony drutem:-( szkoda słów ale po kryjomu założyłam jej obroże i przedłużyłam łańcuch o jakieś 2 metry z kółkiem żeby się nie skręcał a zrobiłam to po kryjomu bo mąż prosił żeby się nie kapła bo nie chciał żeby się obraziła do tej pory nic nie gadała a zrobiłam to prawie tydzień temu chociaż tyle mogłam zrobić:shake:[/QUOTE]
A próbowałaś rozmawiać z tą sąsiadką? Często jest tak, że ludzie są przekonani, że robią dobrze, bo niby co taki pies może więcej potrzebować do szczęścia? Wiem, że przeważnie nikt nie lubi jak ktoś obcy wtrąca się w jego sprawy i udziela dobrych rad, ale może udałoby Ci się ją jakoś przekonać. Warto też zasugerować sterylizację, bo rzeczywiście może być kłopot.
Moi znajomi mają domek na Mazurach, spędzają tam średnio 4 miesiące w roku. Sąsiedzi mieli mieszańca w typie owczarka podhalańskiego i ten biedny pies był karmiony od maleńkości obierkami od ziemniaków!! :shake: Od święta dostawał odpadki ze stołu i jakąś kość. No i oczywiście przy budzie, bo po co ma gdzieś łazić, jeszcze jaką krę by zadusił. I faceta za chiny nie szło przegadać, skoro je i żyje to znaczy że jest okej. Pies choć przez te kilka miesięcy jak znajomi tam jeździli nie miał pieskiego życia.

Link to comment
Share on other sites

Mieszkam w mieście, ale od zawsze każde wakacje spędzam na wsi. Moje spostrzeżenia są takie. Standard życia na wsi w ostatnich latach bardzo się podniósł, wyrosły piękne domy w zadbanych ogrodach, ale niestety stosunek do psów i kotów jest taki sam jaki był odwiecznie na wsi. Psa i kota do domu (teraz na salony) się nie wpuszcza. Rozlatujące się budy, krótkie łańcuchy, w lecie budy w pełnym słońcu, grama cienia i ani pół miski z wodą, w zimie mróz, byle jakie jedzenie (suchy chleb polany tłuszczem, wodą lub czasem mlekiem to norma). Mam w oczach jednego psa, który mi się śni po nocach, piesek średniej wielkości, włos krótki biały( a raczej szary od kurzu w jakim stoi), buda stoi blisko drogi więc każdy kto przejeżdża obok go widzi. Brak ogrodzenia. On tam jest dobrych kilka lat, ale teraz jakby zmarniał, schudł, w jego oczach ogromny smutek. Dom stoi obok, ale ludzie niewiele się nim interesują, widziałam w jego pożal się Boże misce kawałki chleba, w lecie miska przewrócona bez wody, a najgorsze jest to, że bałam się im zwrócić uwagę, by psu nie zaszkodzić. Nie znam dobrze tych ludzi, ale niektórzy mają taką mentalność, że nie tylko nie dadzą psu lepszego jedzenia, ale wręcz będą go gorzej traktowali. Straszny jest los takich psów:-(
Moja suczka w mieście na pewno mniej przebywa na swieżym powietrzu, choć staramy się bywać z nią jak najczęściej na naszej działce, gdzie czuje się najlepiej, ale jest kochana, śpi oczywiście w łózku i jest po prostu członkiem rodziny. Kiedyś jednej babie na wsi powiedziałam, że mój pies śpi ze mną w łóżku, to myślałam, że jej oczy z orbit wyjdą.

Link to comment
Share on other sites

Ja na wakacje wlasnie jezdze do rodzinnego domku letniskowego,ktory jest polozony w srodku lasu. Po prostu raj dla psow-jeziora,laki,pola,lasy. 0 obcych psow,0 nieprzyjemnych ludzi,0 kup bezdomnych alkocholikow... no i generalnie 0 odpadkow. Jedyny minus to brak weta ,zadnych klubow i mozliwosci pracy z psem pod okiem szkoleniowca...
Na codzien porykam sie z szaroscia wroclawskiego osiedla :/ masakra. Wszedobylscy pijacy i odpoadki w kazdym koncie. Jedynym bezpiecznym miejscem spacerow sa parki a i tak musze tam ciagle czyms(wieczne aporty hihi) psy zajmowac bo tez wszedzie jakies chleby dla ptakow itp egh...mimo wszystko chetnie zmienilabym sie na domek na wsi :D

Link to comment
Share on other sites

Ulubione zdanie mojej mamy:shake: Naszą rozmowę zaczynam ja, a kończy ona. Przykładowa rozmowa.
- Kupisz mi psa? - pytam
- NIE - warczy mama
- Czemu?
- Mieszkamy w bloku
- No i?
- Jak będzie plucha i ziąb to nie będę musiała wychodzić z psem, tylko wypuszczę go do ogrodu
- Ale ja chciałabym oduczyć psa załatwiania się w ogrodzie
- To k**** poczekaj na psa, aż zamieszkasz sama!

Kocham poglądy mojej mamy:shake: Bo "w bloku się męczy", a "na wsi to z psem wychodzić nie trzeba i to są warunki na psa". Na ścianie w pokoju mam powieszony cytat z książki "Okiem psa": [I]
- W mieście nie ma warunków na psa
- Wiellkość więzienia nie zmienia faktu, że jest więzieniem
[/I]Czy jakoś tak. Chyba oplakatuje nim ściany u ludzi myślących "w bloku się męczy". Ech... Polak potrafi.

Link to comment
Share on other sites

A ja mam ogrod i co z tego? Wypuszcze psy, one się zalatwia, przejda pod plotem i po paru minutach wracaja do domu. Chyba wola moje towarzystwo od nudzenia się w ogrodzie. Chociaz jak jest ladna pogoda to czasem poleza na trawie, ale ogolnie, to jak ja z nimi nie wyjde się pobawic to nie pojda. W miescie przynajmniej ludzie nie maja cie za wariata dlatego ze wychodzisz z psem na spacer.

Link to comment
Share on other sites

Pies w mieście może faktycznie się męczy gdy ma kiepskiego właściciela .Ja mieszkam w mieście mam dwa owczarki niemieckie i trzymam je w domu .jednak każdego dnia zabieram moje futra na łąki tam biegają robimy elemęty posłószeństwa i tak każdego dnia deszcz czy słońce ogony cztery godzinki brykają po łąkach.Wracają zmęczone szczesliwe do pełnej michy.a na wsi pies mały czy wielki to narzędzie do pilnowania obejścia wiszace na przykrutkim łańcóchu a zamiast miziania kopniak z rana że kura zgineła:angryy:

Link to comment
Share on other sites

Ja mieszkam na wsi od dziecka i kiedys mialam psy „lancuchowe”, które nie mialy wstepu do domu ale wyprowadzalam je na spacery, nauczylam je nawet paru komend. To było kilkanascie lat temu, teraz mieszkam sama, i nie wyobrazam sobie żeby mój pies wisial przy budzie. Nie wiem czy tylko ja jestem takim wyjątkiem?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebra12']Często słyszę takie zdanie. I naprawdę nie mogę wyjść z podziwu. Gdy widzę pluchę za oknem, ziąb, wietrzysko, a mój pies słodko śpi na kanapie, to naprawdę nie rozumiem.
Codziennie idę do pracy mijając kilka gospodarstw i wiejskich domów (pracuję na wsi). [/QUOTE]

Świat nie jest czarno-biały w przeciwieństwie do Twojego posta. Tak się składa, że mieszkam na wsi (i w zasadzie mogłabym poczuć się dotknięta takim stawianiem sprawy). Mam psa, którego trzymam w domu. Nie śpi wprawdzie na kanapie, bo nie, ale też nie waruje 27/7 na łańcuchu. Jestem zdania, że w miejscach publicznych (a za takie uważam ulice i miejskie parki) pies powinien być wyprowadzany na smyczy. Mój ma do dyspozycji własne podwórko, a nawet jak wychodzimy na zewnątrz, to są miejsca, gdzie mogę go puścić luzem, bo aż po horyzont nie widać człowieka.

Mój pies nie męczy się ani tak jak męczyłby się w mieście ani tak jak Twoim zdaniem męczą się psy na wsi.

PS. Ktoś tu wspomniał, o podniesieniu komfortu życia na wsi i nowych domach ze starym sposobem traktowania psów. Niestety ludzie ci na wieś sprowadzają się z miast. So...

Link to comment
Share on other sites

Ja w zasadzie nie do końca widzę sens istnienia tego wątku, bo jak już pisano, pies może być szczęśliwy i w mieście, i na wsi, o ile jego właściciel odpowiednio się nim zajmuje; możemy się conajwyżej pospierać o statystyki.
A męczy się podobnie na łańcuchu, jak siedząc 10-12 godzin sam w mieszkaniu i mając 2 krótkie spacerki wokół bloku.

Btw mieszkam w małym miescie, i tu można sobie poobserwować wszystkie patologie, począwszy od psów życie spędzających na łańcuchu w dzielnicach domków jednorodzinnych, po spacerki, na których ledwo zdąży się wysikać - w blokach.

P.S. [B]BAGI02[/B], jesteśmy prawie sąsiadami ;) Mało na dogo psiarzy z tych okolic.

Link to comment
Share on other sites

Martens popieram post w całej rozciągłości w moiej mieścinie są ludzie robiacy coś ze swoim psem ,ale jest ich mało niestety większośc wyprowadza pieska na siusiu ciągnącgo gdy ten podniesie łapę do dmu.Isiedzą te bidule same po kilka godzin.To samo jest z psami w kojcach siedzą i patszą na świat zza krat .pies jaK CZŁOWIEK MA PRAWO DO MIŁOŚCI I CZUŁOŚCI INACZEJ JEST ZBĘDNYM BALASTEM WIĘC PYTAM PO JAKIEGO DJABŁA LUDZIE BIORĄ PSIAKI I TRAKTUJĄ JE JAK PRZEDMIOTY

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...