Jump to content
Dogomania

prawo nakazujace kazda suke nie rasowa sterylizowac!!!


DALMATYNKA0987

Recommended Posts

mocz- racja
tarczyca- racja
oczywsicie dotyczy to kilku % (w przypadku nietrzymania moczu im większa suka tym wieksze ryzyko) - ale wiadomo ryzyko jakies tam jest
ale skąd wziełaś ze ryzyko smierci przez ropomacicze wynosi 1% !!!!????
dla mnie brzmi ( no sorry) jak totalna bzdura .
Zaawansowane ropomacicze praktycznie zawsze jest stanem zagrażajacym żyiu zwierzęcia i powinno być szybko operowane.. nieleczone kończy sie tragicznie....

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 52
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Popieram Martens w 100%

Dziwi mnie dlaczego nikt nie bierze tutaj pod uwage, bólu jaki sprawia suce taka operacji!!!!! (rozmawiałm z kilkoma kobietami po usunięciu macicy - mowiły o ogromnym bólu, który był prawie nie do wytrzymania mimo podania srodków przeciwbólowych i to silnych)
I nie mówcie, że suki to nie boli (albo boli krótko), z pewnością boli i to bardzo - pies nie umie mówić i wam tego nie powie! A ze wstaje na drugi lub trzeci dzien po operacji ? - ludzie tez nie leża plackiem tylko chodzą mimo bólu i nie wyja tylko sie skarżą.

Miała juz kilka suczek w swoim zyciu i tylko jedna była po sterylce, ale tylko dlatego ze miała ropomacicze , a to z powodu podawania srodków atykoncepcyjnych (wet zapewniał nas wtedy(początki lat 90-tych), ze one w ogóle sukom nie szkodzą (kasa!!!!) a nasza w wieku dwóch lat musiała byc wysterylizowana) Pozostałe suczki dożyły niesterylizowane sędziwych lat i żadna nie odeszła z powodu choroby narządów rodnych czy tez gruczołów mlekowych!!!!.

Link to comment
Share on other sites

Nie powiem Ci w tej chwili, bo czytałam tego mnóstwo na dogo i nie tylko, i nie pamiętam gdzie dokładnie to było. Nie powtarzam bzdur, jeśli mam wątpliwości co do danych w artykule, zostawiam wiadomości dla siebie.
Były to po prostu dane statystyczne dotyczące przyczyn śmierci suk - ropomacicze to 1%. Dlaczego miałaby być to bzdura? Przeciez nie każda suka choruje na ropomacicze, tylko jakiś procent. Z tych suk ogromną większość daje się uratować - operacją czy w niektórych przypadkach leczeniem zachowawczym (cenne suki hodowlane). Ten odsetek, który umiera wskutek choroby, podczas operacji, etc. to 1 % wszystkich suk ogółem, nie tych które zachorowały.

Ja czepnę się statystyk z drugiej strony :evil_lol:
Zbadano, udowodniono na wszystkie strony, itd. itp. że sterylizowane suki rzadziej zapadają na nowotwory sutka; niesterylizowane o wiele częściej. Tylko czy ktokolwiek sprawdził, jaki procent tych niesterylizowanych suk z rakiem miał w czasie swojego życia podawane hormonalne środki antykoncepcyjne? Takowe bardzo podnoszą ryzyko raka sutka jak również ropomacicza.
Czy po prostu do jednego worka wrzucono suki niesterylizowane w których organizm w żaden sposób nigdy nie ingerowano hormonalnie z tymi, które były raczone hormonami w wysokich dawkach, żeby zapobiec cieczce (tymi samymi hormonami, które odpowiadają za rozwój tego hormonozależnego nowotworu)?
Na tę chwilę twierdzi się, że na nowotwory sutka (łagodnie i złośliwe) zapada 50% niesterylizowanych suk. Może powinno się rozgraniczyć to na suki "nie ruszane" i te, które przynajmniej raz w życiu dostały hormony?

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam sie z MARTENS W 100%.W mom otoczemiu są suki niekastrowane ,ale brały zastrzyki hormonalne przynajmniej raz w życiu.Parę wzięło juz po 2-3 razy...a dlaczego.???...a dlatego,że tu wakacje ,więc wypada cieczke przesunąć....tu niechcciana ciążą,więc trzeba podać dawke hormonu na poronienie...a potem będzie ropomacicze i znowu się zacznie ,że brak kastracji bylo powodem ropnego zapalenia macicy.....i tak w kółko i tak na okrąglo...można by pisać.

Moi znajomi traktują zastrzyki hormonalne jak ja porcje lodow polanych czekoladą...bomba kaloryczna ,ale od czasu do czasu nie zaszkodzi.....

Link to comment
Share on other sites

Miałam suczkę niesterylizowaną, jamniczkę. Co cieczka - urojona ciąża (to były lata 70-80, nikt jeszcze w Polsce o sterylkach nie słyszał). Nie dostawała żadnych hormonów. W wieku 5 lat ropomacicze, leczone, po jakimś czasie guzy na sutkach - 8 - 9 lat (już dobrze nie pamiętam) operacja guzów, sterylka z powodu nawracającego ropomacicza, 14 lat - rak, przerzuty z sutków na inne organy, praktycznie wszystko było już zaatakowane. A dla purystów rasy dodam, że sunia była bardzo mocno rasowa i rodowodowa. Drugą suczkę moi rodzice wysterylizowali (niestety została uśpiona z powodu paraliżu) - zero problemów z cieczkami, urojonymi ciążami - apetyt owszem, żarta była niemożebnie :) Wybaczcie ale po takich doświadczeniach nie zawachałabym się ani chwili przed sterylizacją...
Mam psa, niewidomego boksera, z zaburzeniami równowagi, spacery z nim były koszmarne, ciągnął jak parowóz. Niestety praca z nim niewiele daje jeśli chodzi o ciągnięcie, on musi mieć "kotwicę" na drugim końcu smyczy. Był agresywny do innych psów, suczek i szczeniaków, szczególnie kiedy w okolicy pojawiała się suka z cieczką. Został wykastrowany, ciągnie dużo mniej, przestał być agresywny, uspokoił się i wyciszył. Na pewno zrobiłabym to po raz drugi.
Tak naprawdę większość problemów wynika z wieku psa poddawanego zabiegowi. Im młodszy, tym większe ryzyko późniejszych powikłań. Dlatego to bardziej powinna być kwestia "kiedy" a nie "czy".

Link to comment
Share on other sites

Martens, mamy szczęście, że możemy się od Ciebie czegoś nauczyć.

Ja miałam kilka suk w życiu. Obecna suńka ma 13 lat, i mimo notorycznych ciąż urojonych (do , chyba, 8 roku życia), nie była sterylizowana, nie zaszła w niechcianą ciążę, ani jak na razie, nigdy na nic nie chorowała. Na dodatek ta suńka mieszka z dwoma niekastrowanymi samcami pod jednym dachem. Miałam w dzieciństwie sukę która dożyła co najmniej 20 lat w zdrowiu i też nie była sterylizowana. Jeden z moich psów został wzięty ze schroniska w bardzo ciężkim stanie. Nie pozwoliłam go wykastrować. Chociaż wróżono mu całą masę chorób, wygląda dziś kwitnąco. Nie mam problemów z moimi psami, i na pewno nie pokryją żadnej suki. Wszystkie moje psy weterynarza widzą w zasadzie przy szczepieniach ( czasem robię też jakieś badania).

Nie widzę powodów do krojenia zdrowego psa. I nawet gdyby posłowie uchwalili dyskutowaną ustawę o przymusowej kastracji, ja na pewno swoich psów nie wykastruję.
Poza tym, taka ustawa to szczyt idiotyzmu. Kto będzie płacil odszkodowania za zejścia śmiertelne? I za czyje pieniądze będą leczone chore zwierzęta? Aż przykro, że mamy takich (mówiąc eufemicznie) ograniczonych posłów.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']Miałam suczkę niesterylizowaną, jamniczkę. Co cieczka - urojona ciąża (to były lata 70-80, nikt jeszcze w Polsce o sterylkach nie słyszał). Nie dostawała żadnych hormonów. W wieku 5 lat ropomacicze, leczone, po jakimś czasie guzy na sutkach - 8 - 9 lat (już dobrze nie pamiętam) operacja guzów, sterylka z powodu nawracającego ropomacicza, 14 lat - rak, przerzuty z sutków na inne organy, praktycznie wszystko było już zaatakowane. [/QUOTE]

Tylko, że ciąże urojone zwiększają ryzyko ropomacicza i guzów - i moim zdaniem w obecnych warunkach, gdy ciąża urojona nie spełnia już tej roli co u dzikich psowatych, jest to wskazanie do sterylizacji, choćby ze względu że jest to z pewnością nieprzyjemne dla suki jako niezaspokojony instynkt macierzyński, stany zapalne w sutkach, etc. i lepiej ją wyciąć niż żeby miałą się 1/3 czy pół życia męczyć z taką urojoną ciążą.
Aczkolwiek zdania są podzielone; jedni twierdzą, że owszem, ciąże urojone to wahania hormonów, dłuższe ich działanie niż tylko w czasie cieczki i większe ryzyko schorzeń, ale są inne teorie (pisała o tym na dogo chyba [B]asher[/B]) twierdzące, że tak naprawdę badania poziomu hormonów u różnych suk wykazały, że nie ma jakiejś widocznej różnicy między tymi, które nie mają objawów ciąży urojonej po cieczce, a tymi, które je mają.
Ale to, że niektóre suki mają ciąże urojone nie znaczy, że trzeba z tego powodu koniecznie sterylizować wszystkie ;)

[quote name='hecia13']Tak naprawdę większość problemów wynika z wieku psa poddawanego zabiegowi. Im młodszy, tym większe ryzyko późniejszych powikłań. Dlatego to bardziej powinna być kwestia "kiedy" a nie "czy".[/QUOTE]

To akurat zależy. [B]Bura[/B] pisała, że problemy z tarczycą zdarzają się częściej u suk sterylizowanych w starszym wieku.
Z kolei sterylizacja przed pierwszą cieczką czy u dużych ras przed 2-3 rokiem życia ma już opisany pokaźny katalog możliwych zaburzeń rozwoju i związanych z tym chorób, między innymi znacznie większe ryzyko złośliwego raka kości - hormony płciowe odpowiadają przykładowo za kostnienie miękkich nasad kości długich po zakończeniu wzrostu.

[quote name='Joan od Wolanda']Aż przykro, że mamy takich (mówiąc eufemicznie) ograniczonych posłów.[/QUOTE]

Z tego co wiem u nas taka ustawa nawet nie jest w planach ;)

Różni ludzie mają różne doświadczenia - jak komuś suka zejdzie na raka sutka czy ropomacicz, będzie żałował, że nie wysterylizował.
Jak ktoś wysterylizował w 100% zdrowego psiaka i potem boryka się z przewlekłymi chorobami, 10 razy pomyśli zanim ot tak hopsasa wytnie kolejne swoje zwierzę.

Ale pomysły nakazu powszechnej kastracji po prostu napawają mnie przerażeniem i najgłośniej zwykle krzyczą o tym osoby nie mające bladego pojęcia o fizjologii psiego organizmu, roli hormonów i w ogóle równowadze hormonalnej, a wiedzę o sterylizacji czerpią z lukrowanych opisów na stronach schronisk czy fundacji, które mają niestety za zadanie do sterylizacji zachęcać, a nie rzetelnie informować o plusach i minusach, i niewiele mają wspólnego z tekstami naukowymi.
I to właśnie to mi się nie podoba, a nie sama sterylizacja w ogóle.

Jak ktoś jest miłośnikiem psów i usiłuje rozpropagować pomysł przymusowego poddania operacyjnemu usunięciu kilku ważnych narządów 99% populacji psów w Polsce, powinien mieć wiedzę o tym zabiegu i jego skutkach w małym paluszku. Bo ręce opadają jak czytam czyjeś "okrzyki" o kastracji wszystkiego co niehodowlane, i na mojego posta taka osoba odpowiada: "To sterylizacja ma jakieś wady???" :mdleje:

Link to comment
Share on other sites

[url=http://www.dziennik.pl/polityka/article323947/Poslowie_chca_kastrowac_psy_i_koty.html]Posłowie chcą kastrować psy i koty - Polityka - Dziennik.pl[/url]

Ja mówiłam o tym pomyśle...Znając nasz Sejm.......

A co do ciąż urojonych mojej sznaucerki, to chowałam jej obiekt uczuć i robiłam wszystko, żeby nie miała czasu oddawać się urojonemu macierzyństwu. Pomagało. Nigdy nie miała żadnej wydzieliny w sutkach...

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Wiecie co , w Polsce i tak jest zbyt dużo różnych głupich nakazów i zakazów ( te wszystkie smycze, kagańce i pozwolenie na odstrzał ). Zawsze znajdzie się taki spryciarz, który potrafi przepisy obejść.Powie, że sukę ma od wczoraj,albo ukryje pseudohodowlę w środku lasu, na jakiejś zapuszczonej posesji.Przepisy jak zwykle uderzyłyby by w prostego obywatela.
Moim zdaniem ludzi trzeba edukować, konsekwentnie przedstawiać korzyści ze sterylizacji , mówić o tym, że nie tylko pozwala uniknąć nieprzyjemnych sytuacji z adoratorami na spacerach ale ratuje zdrowie suczek przed rakiem macicy i jajników ( najczęstsza przyczyna przedwczesnych zgonów),ropomaciczem a w przypadku psów poprawia charakter , eliminuje agresję do innych samców, ułatwia szkolenie ogólnie taki pies bardziej skupia się na zadaniach i właścicielu .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pinkmoon']o wiele bardziej logiczne - i łatwiejsze do przeprowadzenia - jest apelowanie o nierozmnażanie psów.[/QUOTE]
Apeluj, apeluj ;)

Łatwiejsze to może i jest, ale czy logiczne? No cóż. Apelować można zawsze, to nic nie kosztuje.
I zazwyczaj też nic nie daje, ale życzę Ci powodzenia.

Link to comment
Share on other sites

Greven jak zwykle szuka gdzie by się czepnąć :)

Oczywiście że jest bardziej logiczne, w kontekście tego jaki efekt chcemy osiągnąć. Jeśli rozmawiam z osobą niezorientowaną w temacie bezdomności zwierząt, znacznie łatwiej przekonać ją do tego, aby zrezygnowała z zostania matką chrzestną słodkich szczeniaczków, niż do tego żeby ciachnęła swoją sukę/psa. Małymi kroczkami do celu. Wiadomo, że nawet w namawianiu do sterylek chodzi o to, żeby uniknąć rodzenia się kolejnych szczeniaków; argumenty medyczne padają jako uzasadnienie naukowe, ale tak naprawdę kogo z wołających "a twoja suka nie będzie miała ropomacicza", obchodzi rzeczywiście jej stan zdrowia?
Dla wielu ludzi samo słowo 'sterylizacja' ma na tyle złe skojarzenia, że przyjmują postawę 'nie i już'. I wtedy jest taki mur beton, że najlogiczniejsze argumenty nie docierają, zresztą pewnie sama wiesz o co chodzi. Więc wolę już mówić o tym, żeby nie dopuszczali suk.

Miło, że życzysz mi powodzenia, nie mam ambicji robić osobiście kampanii na skalę ogólnoświatową, ale cieszy mnie na przykład to, że w zeszłym tygodniu znajoma po rozmowach ze mną zrezygnowała z rozmnażania swojej suki. Na sterylizację w życiu się nie chce zgodzić, ale przynajmniej kolejnych szczeniaków nie będzie. A to chyba ważniejsze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pinkmoon']Greven jak zwykle szuka gdzie by się czepnąć [/quote]
Tu [B]nie chodzi o czepianie się, to po prostu bezsilność[/B], gdy ciągle ktoś dzwoni, albo pisze maile, albo prosi wprost: pomóż, zrób coś z tymi psami, odbierz, znajdź im domy. Patrzysz na to wszystko i nie ogarniasz, nie wiesz w co ręce włożyć. Czy wyciągać labradora od roku trzymanego non-stop na balkonie, czy przyjechać po błagalnym telefonie miejscowego weterynarza, bo u ktoś pod gabinetem zostawił karton ze szczeniakami i "pani Sandro, mam usypiać czy pani je weźmie", a może jechać na wysypisko śmieci, gdzie komunalka wsadziła do betonowego kojca mieszczące się w dłonie maleństwa znalezione w reklamówce na przystanku autobusowym. To po prostu jest bezsilność, a potem człowiek jedzie i znajduje ślepego, głuchego staruszka pieska w lesie, chwilę wcześniej dostając od rolnika gładką suczkę, która mieszka w metalowej beczce i ma metrowy łańcuch.



[quote name='pinkmoon']cieszy mnie na przykład to, że w zeszłym tygodniu znajoma po rozmowach ze mną zrezygnowała z rozmnażania swojej suki. Na sterylizację w życiu się nie chce zgodzić, ale przynajmniej kolejnych szczeniaków nie będzie. A to chyba ważniejsze.[/QUOTE]
Na jak długo zrezygnowała, do następnej cieczki? Aż jej rodzina, czy sąsiedzi nie namówią? Aż suki coś nie bzyknie przypadkiem podczas rui? Nie piszę tego przeciwko Tobie, po prostu znam mentalność ludzi, nauczyłam się ich zachowań. I wiem, jakie mają w większości podejście do "problemu".

Link to comment
Share on other sites

[quote name='pinkmoon']
Oczywiście że jest bardziej logiczne, w kontekście tego jaki efekt chcemy osiągnąć. Jeśli rozmawiam z osobą niezorientowaną w temacie bezdomności zwierząt, znacznie łatwiej przekonać ją do tego, aby zrezygnowała z zostania matką chrzestną słodkich szczeniaczków, niż do tego żeby ciachnęła swoją sukę/psa. Małymi kroczkami do celu. Wiadomo, że nawet w namawianiu do sterylek chodzi o to, żeby uniknąć rodzenia się kolejnych szczeniaków; argumenty medyczne padają jako uzasadnienie naukowe, ale tak naprawdę kogo z wołających "a twoja suka nie będzie miała ropomacicza", obchodzi rzeczywiście jej stan zdrowia?
Dla wielu ludzi samo słowo 'sterylizacja' ma na tyle złe skojarzenia, że przyjmują postawę 'nie i już'. I wtedy jest taki mur beton, że najlogiczniejsze argumenty nie docierają, zresztą pewnie sama wiesz o co chodzi. Więc wolę już mówić o tym, żeby nie dopuszczali suk.

Miło, że życzysz mi powodzenia, nie mam ambicji robić osobiście kampanii na skalę ogólnoświatową, ale cieszy mnie na przykład to, że w zeszłym tygodniu znajoma po rozmowach ze mną zrezygnowała z rozmnażania swojej suki. Na sterylizację w życiu się nie chce zgodzić, ale przynajmniej kolejnych szczeniaków nie będzie. A to chyba ważniejsze.[/QUOTE]

W 100% się zgadzam.
Bo może i faktycznie wysterylizowanie wszystkich psów ogarniczyłoby populację (nawet do zera :lol:) - ale jakie są szanse, żeby to się udało? Miło się buja w obłokach, nie biorąc pod uwagę realiów...

Link to comment
Share on other sites

Jeśli mam do wyboru powiedzieć 'sterylizacja', na które to słowo jak na magiczne zaklęcie niektórzy reagują zakończeniem rozmowy, to wolę wybrać mniejsze zło i skupić się na samych szczeniakach, a nie na jajkach i macicach.
I problem nie jest mi obcy, też znam dobrze tę bezsilność, w Dąbrówce mamy w tej chwili około 30 szczeniaków w wieku od 5 tygodni do 4 miesięcy - najczęściej podrzucają pod dom kierowniczce przytuliska, bo już się nauczyli gdzie ta od psów mieszka, często przyjeżdżają z bagażnikiem pełnym szczyli "bo sąsiad chciał utopić a my nie mogliśmy pozwolić", ile wiejskich suk w zaawansowanej ciąży przychodzi to już ciężko ogarnąć. Przyjeżdżają do nas szczeniaki z Leśnej Jani, gdzie chora psychicznie baba trzyma na prywatnej posesji 50 psów które mnożą się między sobą na potęgę, a powiatowy umywa ręce. I uwierz mi, mając świadomość tego wszystkiego, też chciałabym żeby nie było już więcej szczeniaczków kundelków.

Pamiętam jak miałam 8 lat i prosiłam mamę żeby nasza suka miała szczeniaczki. I nie miała ich nie dlatego, że ktoś był u nas w domu uświadomiony pod względem bezdomności, rasowości, itd. Powód był prosty i logiczny - a co to ja mam, mało na głowie, żeby mi się jeszcze szczeniaki po domu plątały. I teraz w rozmowach nazwijmy to szumnie 'edukacyjnych' też lepiej czasami postawić na zdroworozsądkowe, pragmatyczne argumenty, niż naukowe teorie. A akurat w przypadku szczeniaków, takie argumenty łatwiej - przynajmniej mi - znaleźć dla nierozmnażania, niż sterylek. Może nie chodzi nawet tyle o argumenty pro, bo te dla sterylek też są - choćby brak problemów z cieczką i adoratorami w przypadku suk, prawie analogicznych jeśli chodzi o samce - ale o argumenty contra. Wiele osób nie chce ciąć bo to niezgodne z naturą, bo krzywdzenie psa, a czy pani by chciała żeby panią ktoś wykastrował (mój ulubiony argument :evil_lol:), i są to argumenty natury moralno-etycznej; przekonania które trudno zmienić.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

ja również jestem za sterylizacją, mam wykastrowanego psa
ludzie są nieodpowiedzialni, wezmą szczeniaka a jak im się znudzi to na ulicę, a schroniska są przepełnione, poza tym czy ktoś z nas chciałby mieszkać w Domu Opieki, Dziecka itp????

Link to comment
Share on other sites

tak chcialabym -gdyby mojej mamie 10 lat temu wszystko wycieli teraz nie miala by raka jajnika:((

znam kilka kobiet bez narzadow- i sa normalne ,szczesliwe ...sama osobiscie uwazam ze w pewnym wieku lepeij jest wszystko usunac zeby uniknac chocby tak czestego u kobiet RAKA JAJNIKA LUB INNEGO NARZADU ROZRODCZEGO

ALE TO MOJA ZDANIE -KAZDY MA PRAWO DO INNEGO

Link to comment
Share on other sites

Gdyby twojej mamie 10 lat temu wycieli jajniki mialaby teraz nowotwor innego narzadu, przykre ale taka prawda.
jezeli dyskutujemy o kobietach to moze popytaj rodziny tych kobiet jak sie zyje z sekutnicami ktore maja ciagle hustawki nastrojow spowodowane nagla menopauza....i naglym brakiem hormonow plciowych. popytaj tych kobiet jak sie zyje w swiadomosci ciaglego zagrozenia osteoporoza....czy to takie wielkie szczescie? nie wiem.
Mam nadzieje ze prawo nigdy nie bedzie regulowac sprawy w sposob - masz obowiazek wykastrowac niehodowlanego psa i juz, niezaleznie od dbalosci wlasciciela, niezaleznie od wskazan zdrowotnych

Link to comment
Share on other sites

Nie przekonuje mnie to co piszesz nie ma czegos takiego jak nie rak jajnika to rak krtani!!
Chyba sobie zartujesz tak piszac ...

Nie trzeba wycinac narzadow zeby ktos byl sekutnica
- jak ktos byl to i bedzie sekutnica , moja babcia ma narzady rozrodcze a jakos ma osteoporozę-wiec to nie jest regula
ze jak ci wytna to bedziesz ja miala a jak nie to nie bedziesz miala

Link to comment
Share on other sites

[quote name='DALMATYNKA0987']Nie przekonuje mnie to co piszesz nie ma czegos takiego jak nie rak jajnika to rak krtani!!
Chyba sobie zartujesz tak piszac ...[/QUOTE]
Przeczytaj sobie o komórkach rakowych.
Jeśli ktoś ma skłonność do nowotworu to niestety jest coś takiego - 'jak nie rak jajnika to rak krtani'. I uwierz że znam to na przykładzie ze swojej rodziny.

[quote]Nie trzeba wycinac narzadow zeby ktos byl sekutnica
- jak ktos byl to i bedzie sekutnica , moja babcia ma narzady rozrodcze a jakos ma osteoporozę-wiec to nie jest regula
ze jak ci wytna to bedziesz ja miala a jak nie to nie bedziesz miala[/quote]Wiesz w ogóle co to znaczy życie bez hormonów płciowych?
Hormony - są to substancje regulujące czynności organizmu (definicja jak z książki).
Jednego hormonu zabraknie, już jest jakiśtam problem z pracą organizmu.
Ktoś tu dobrze powiedział - porozmawiaj sobie z rodziną tej kobiety, z tą kobietą też, ale przede wszystkim z rodziną.
Żeńskie hormony są nie tylko od regulacji cyklu miesiączkowego, ale także od że tak to nazwijmy 'zachowań kobiety'.
Dziwne, że tego nie wiesz.. Jesteś kobietą.
A i tak się zastanawiam (nie odbieraj tego wrednie), ale z tego co piszesz to zrozumiałam że jak kobieta kończy 50 to powinno jej się usunąć macicę z jajnikami (ta 50 to przykładowo). Ciekawe czy Ty się takiemu zabiegowi poddasz?
Organizm jest tak skonstruowany, aby mieć ten narząd do końca życia, i wybacz, ale nie masz racji mówiąc 'gdyby macica została wycięta wcześniej raka by nie było'. Nie jest to reguła, to po prostu 'wina' organizmu, który miał skłonności rakotwórcze, a nie organizmu jako organizmu. Ludzie chorują w dzisiejszych czasach na raka i to nie z powodów takich jak niewycięcie macicy, ale przebywanie w 'złym', zanieczyszczonym środowisku, skłonności dziedziczne, złe żywienie itp..

p.s: osteoporoza jest chorobą spowodowaną także przez inne czynniki. Wcale nie musiała mieć wycinanej macicy z jajnikami żeby mieć osteoporozę..:roll:

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

W Polsce niestety zwierzęta traktowane są jak przedmioty. Mam nadzieję, że kiedyś sterylizacja będzie obowiązkowa. Dowiedziałam się dzisiaj, od mojej sąsiadki, że kilka dni temu urodzone szczeniaki, jej uwiązanej na łańcuchu suczki zostały prawdopodobnie utopione. Ten proceder powtarza się w jej rodzinie od zawsze.Może w tym roku przekonam ją na sterylizację. Wieś polska to wciąż głęboki ciemnogród, a weterynarze wiejscy mają często gdzieś rozgrywające sie tu tragedie.

Link to comment
Share on other sites

Myślałam , że sterylizacja nie przynosi szkody dla zdrowia . Wydawało mi się , że jeśli zwierzęta nie mogą realizować swoich popędów , to lepiej dla nich jeśli ich nie odczuwają . Po przeczytaniu Martensa już sama nie wiem co o tym myśleć :hmmmm: To sterylizować czy nie ?

A co z kotkami ? Lepiej dawac tabletki lub zastrzyki ? Już wysterylizowałam 8 koteczek . Mam nadzieję ,że bez szkody dla ich zdrowia :roll:.

Kilka osób , które znam daje suczkom zastrzyki hormonalne . Jedna suczka jest bardzo otyła . Myślę , że przyczyną są te zastrzyki , bo ona jest karmiona ryżem z kurczakiem . Ostatnio zrobiłam wykład właścicielce , że powinna była ją wysterylizować . Również namawiam moją siostrę , żeby wysterylizowała swoją sunię . Siostra też daje zastrzyki , więc chyba już lepsza byłaby sterylka ?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...