kaskadaffik Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 Ja też myślę, że to kwestia czasu i załapie że to co jej dynda to nie gryzie i nie trzeba się bać, Ambo za to boi się niezmiernie podniesionej ręki, też chyba musiał nieźle dostawać, jak nieraz się z nim szarpię i podniose rękę, to się kuli .. a boi się też bardzo głośnego męskiego głosu, też się kuli, ma jakieś skojarzenia nieprzyjemne, ale nie ma co porównywać , Twoja Koluśka napewno ymaga dużo więcej czasu i cierpliwości Pańci, nie miałam jeszcze okazji pogratulować nowego nabytku, Redzik ucz koleżankę korzystać z życia :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaNS Posted November 25, 2009 Author Share Posted November 25, 2009 Powiem Wam dziewczyny, że mam kolejny kryzys związany z moimi psiakami i po głowie wciąż mi się tłucze "czy to w ogóle miało sens, może byłoby im lepiej gdzie indziej", tyle czasu nie potrafię sobie poradzić z Kolusią, może ja się nie nadaję do opieki nad trudnymi psami, cały dzień w pracy, małe dziecko, dom, może to była zbyt pochopna i nieodpowiedzialna decyzja, nie wiem... To chyba listopadowa chandra, jeść mi się nie chce, łeb mi osiwiał w kilka dni, tylko bym spała.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 Nieraz widzialam taka panike u psow w schronisku, czy to po przypieciu smyczy, czy glaskaniu, kompletny bezruch i przestrach, czasami nawet sikanie ze strachu. Taka strachliwa jest Finezja, zdawalo sie nam z Halcia, ze zdjec przytulankowych i na rekach jej nie zrobimy, a jednak nam sie udalo. I Finezja niedlugo pojedzie do domu. Albo Brawurka u Murki w hoteliku, ile sie Murka z nia musiala napracowac, zeby pokonac lęki, a i tak jeszcze nie wszystkie pokonaly. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 [B]Magda[/B], kazdy z nas ma tyle na glowie, tylko w roznych wariantach, ale zawsze praca w roznym stopniu stresujaca, dom, dzieci/chlop, zwierzaki. Kazdemu jest ciezko, kazdy ma trudniejsze dni. Nie ma co sie martwic na zapas, chociaz wodniki tak maja, wiem to po sobie :wink: Inni mowia : jakos to bedzie, wodnik :ale moze wyjsc to czy tamto. Takie zamartwiacze na zapas z nas. Uszy do gory :fadein: Polecam : Deprim, Nervomix (rano przy sniadaniu) oraz czerwona swieczke na dlugie, ciemne wieczory. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
yoko100 Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 A bo listopad to taki miesiac szary ze i czlowiek ma czasami ma dosc.Ale jak to sie mowi po burzy zawsze wychodzi slonce:) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Murka Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 [quote name='MagdaNS']Powiem Wam dziewczyny, że mam kolejny kryzys związany z moimi psiakami i po głowie wciąż mi się tłucze "czy to w ogóle miało sens, może byłoby im lepiej gdzie indziej", tyle czasu nie potrafię sobie poradzić z Kolusią, może ja się nie nadaję do opieki nad trudnymi psami, cały dzień w pracy, małe dziecko, dom, może to była zbyt pochopna i nieodpowiedzialna decyzja, nie wiem... To chyba listopadowa chandra, jeść mi się nie chce, łeb mi osiwiał w kilka dni, tylko bym spała....[/QUOTE] [B]Madziu[/B], podejrzewam, że gdyby nie Ty, to Kolusia by została w schronisku do końca swoich dni, nawet jak ktoś by ją adoptował to na pewno szybko by oddał, bardzo mało jest osób tak zdeterminowanych jak Ty. Kolusia ma u Ciebie świetne warunki i nie martw się na zapas, dałaś jej szansę, zobaczysz, że z czasem się wszystko ułoży. Do nas też trafiają psy, które na początku nie rokują żadnej nadziei i początki przyprawiają mnie o bezsenne noce. Ale czas działa cuda. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaNS Posted November 25, 2009 Author Share Posted November 25, 2009 [quote name='Ulka18']Polecam : Deprim, Nervomix (rano przy sniadaniu) oraz czerwona swieczke na dlugie, ciemne wieczory.[/QUOTE] To wracając z pracy zahaczę chyba o aptekę, obiecałam sobie kiedyś, jak mnie Emi ['] wyciągnęła z dna depresji (niestety przy wspomożeniu psychotropów), że się już nigdy do takiego stanu nie doprowadzę, żeby mi się naprawdę żyć odechciało. Chyba najbardziej w kość daje mi się brak wsparcia w domu, dobrze że przynajmniej cioteczki ciepłe słowo szepną. Ciekawe w jakim stanie zastaną dziś Kolusię, oby w lepszym niż rano :) [B]Murka -[/B] dziękuję... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 Magda, chlopem sie nie przejmuj na tyle na ile nie musisz :wink: Jestes dzielna, madra, dobra kobitka, dasz rade. Mloda dorosnie, bedzie miala w niej wsparcie; masz Martusie i dwa kochane psiaki z polamanymi zyciorysami, ktore wychodza na prosta dzieki Tobie. Badz DUMNA !!! Zapewniam Cie, ze kazda z nas dopada jesienny dołek. Ja sie wspieram w/w zielskiem i jakos funkcjonuje, chociaz nie lubie upalow, to slonca bardzo mi brakuje. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Energy Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 Magda będzie dobrze,ciepliwością i miłościa na pewno w końcu zdobędziesz zaufanie Kolusi, bo rozumiem, że z Redzikiem jest ok? A faceci to zło konieczne:diabloti:[SIZE="1"]mam nadzieję, że nie ma żadnego na wątku:cool3:[/SIZE] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
halcia Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 Madzia,wierz mi,ze i mnie dopadła depresja listopadowa,dopiero w styczniu pewnie odzyje.To u wielu osób normalne.A Ty sie nie martw, ze gdzies mogło byc jej lepiej.Nie sądze.Trzymajcie sie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
magenka1 Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 Dziewczyny bardzo mądre słowa, Magdo trzymaj się! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
anciaahk Posted November 25, 2009 Share Posted November 25, 2009 Musi być dobrze, nie ma innego wyjścia :cmok:. Magdo mnie też czasem dopada jesienny smutek, ale jakoś trzeba z tym żyć. Dałaś wspaniały domek psiakom, są u Ciebie bezpieczne i na pewno na swój sposób szczęśliwe. A reszta to tylko kwestia czasu :). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaNS Posted November 26, 2009 Author Share Posted November 26, 2009 Cześć kochane cioteczki! U nas chyba jeszcze długo nie będzie spokojnie :evil_lol: Kiedy poszłam po 18 dać psiakom jedzenie, Koluśka tylko mi śmignęła między nogami i już jej nie było. Oczywiście chodziłam, wołałam, myślałam że pod świerkami siedzi, ale po 20 minutach okazało się, że biega już u sąsiada :cool1: Obeszłam z latarką płot dookoła, nie znalazłam żadnego miejsca, w którym można by się prześlizgnąć, chyba się teleportowała :cool1: Oczywiście moje wołania i prośby na nic się zdały. Wychodziłam co kilkanaście minut, żeby sprawdzić, czy już wróciła, czasem słyszłam, że gdzieś jej adresówka dzwoni o zapięcie, czasem nie. Po godzinie wróciła. Obłęd z tym psem. Chyba naprawdę ma szwędactwo we krwi i jak raz dziennie nie zwieje to jest chora. Ona zwiewa, obejdzie rewir i wraca, ale boję się, żeby nie wywlekała ze sobą Reda, bo nie wiem, co on by zrobił. Co do Reda, to z każdym dniem się przekonuję, jaki to jest mądry i kochany psiaczek przytulaczek. Biega za tą Koluśką jak jej wierny giermek, a ona raz się z nim pobawi, a za chwilę ma go w nosie. Muszę dzisiaj znowu wcześniej wyjść z biura, żeby iść z Redzikiem na spacer, a potem naprawić płot sąsiadowi, rozszarpany przez psią małpę :cool1: Nie wiem, czy zrobiła to wczoraj, czy wcześniej, ale rozerwała płot sąsiadowi pomiędzy jego posesją a drogą. Chyba czeka mnie dziś zaginanie kombinerkami w pozycji na kolanach setek końcówek drutu, tylko wtedy, jak będą podgięte do góry to Koluśka nie będzie mogła ich rozszarpywać łapami, teraz drapie, a one się sypią... :cool1: Dobrze, że wiem, do czego służą różne narzędzia i jak ich używać :evil_lol: No to miłego dnia cioteczki, może uda mi się dziś zrobić zdjęcia z Redzikiem :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted November 26, 2009 Share Posted November 26, 2009 [QUOTE]Na pomoc TZ nie mam co liczyć, powiedział, że zrobiłam co chciałam, biorąc psy i psy to mój problem [/QUOTE] Moj eks-tesc tez mi podobnie powiedzial podczas skladania zyczen po slubie, doslownie : 'cos se wziela, to masz'. Dziwnie egoistyczni ci faceci, to oczywiscie dosc delikatnie powiedziane :wink: Pasowaloby inaczej to okreslic. Moze przydaloby sie zapytac jakiegos specjalisty dlaczego Kolusia tak notorycznie ucieka? Pan Andrzej Klosinski czy Jacek Galuszka odpowiadaja mailowo. Magda koniecznie napisz do Pana Galuszki, moze poradzi cos dobrego. Tutaj jest formularz. [URL]http://wesolalapka.pl/konsultacje-indywidualne-pies-z-problemem.html[/URL] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaNS Posted November 26, 2009 Author Share Posted November 26, 2009 już piszę do Pana, bardzo dziekuję Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Reno2001 Posted November 26, 2009 Share Posted November 26, 2009 Matko, to ja na prawdę powinnam Bogu dziękowac, bo mój TZ jest w stanie dla naszych psików zrobic wszystko i słowem nigdy nic nie powie. A przecież psy to był mój pomysł. Może Kolusia była przez całe lata włóczęgą i tak jej zostało? No bo widac ewidentnie, że ona nie ucieka, a po prostu rewiruje. Myslę, że skonsultowanie tego z J. Gałuszką to dobry pomysł. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaNS Posted November 26, 2009 Author Share Posted November 26, 2009 Wysłałam formularz, będę czekała na odpowiedź. Kocham tę psinkę jak nie wiem co, no bo jak nie kochac takich psich oczu, ale jestem naprawdę wykończona fizycznie tymi pracami przy ogrodzeniu, wierzcie mi, ale ledwie ruszam rękami po sobotnio - niedzielnym drutowaniu płotu i cięciu metalowej siatki.... Psychicznie też odpadam, bo listopad, jesień, ciemno, nie ma kto przytulić i ktoś, kogo kochasz, wciąz ucieka na tych czterech łapach, ciągle się zastanawaim, co robię źle, co mogłabym lepiej, ciągle mi sie wydaje, że kogoś zaniedbuję... Idę do psów, a Martusia zostaje sama w domu, to się martwię o nią, siedzę i bawię się z Martą to się martwię, że za mało czasu poświęcam psom.. Obłed... Tak jak pisała Ulka - wodnicza przypadłość...No i boję się o Reda. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
yoko100 Posted November 26, 2009 Share Posted November 26, 2009 Moje psy gdyby tylko byla mozliwosc wyjscia poza bramke to by ich pewnie nie bylo calymi dniami.Uwielbiaja lazic.Najwazniejsze ze Kolusia wraca.Wie gdzie jej miejsce i do kogo ma wrocic:) A jesli chodzi o facetow to mozna byloby rozwinac ten temat , ja mam troche poglady feministyczne.Ale liczyc na nich kiedy naorawde potrzeba to nie mozna.I to norma wszedzie chyba. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ulka18 Posted November 26, 2009 Share Posted November 26, 2009 Ja tez mam poglady feministyczne :-) Do tego wolnosciowo-niezaleznosciowe jak to Wodnik. Uwazam, ze w PL faceci maja za duzo wladzy - wszedzie, za malo obowiazkow i za bardzo sie rzadza. Na mojego ex-TZ'a od lat juz nie licze, za to mam super Tate, ktory choc troche konserwatywny (jak to Panna), to bardzo dobry i mozna zawsze na niego liczyc, taka meska odpowiedzialnosc i solidnosc to wlasnie on. Psy i koty tez zawsze byly moim/Ulki pomyslem, troche trwalo zanim sie Tata przyzwyczail do nowych domownikow (pamietacie Casablanke i jej DT u mnie), ale jak juz sie przyzwyczai, to dba o zwierzaki, jezdzi z nimi na wies na cale dnie, chodzi na dlugie spacery, itd. Odpowiedzialnych, dobrych facetow jest niewiele, znam kilku np. Jarek od Reno, Mariusz od Murki, Bogdan od Halci. [B]Magda[/B], nie martw sie tyle, jakos sie to ulozy wszystko. Pan Galuszka na pewno odpowie. Poszukamy tez innych specjalistow, na dogo jest tez doddy, specjalistka od amstaffow, moze tez cos poradzi. PS. Dzisiaj u nas swieci slonce :fadein: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaNS Posted November 26, 2009 Author Share Posted November 26, 2009 [quote name='yoko100']A jesli chodzi o facetow to (...) liczyc na nich kiedy naprawde potrzeba to nie mozna.I to norma wszedzie chyba.[/QUOTE] Święte słowa :evil_lol: Zawsze trzeba mieć przy sobie jakąś babę, co wspomoże, bo na chłopa nie ma co liczyć :evil_lol: (pomiąwszy chwalebne wyjątki wskazane przez Ulkę :) ) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
eloise Posted November 26, 2009 Share Posted November 26, 2009 można dorzucic do listy mojego "prawie" idealnego męża ;) kwalifikuje się, pomimo tego prawie :evil_lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tola Posted November 26, 2009 Share Posted November 26, 2009 [quote name='eloise']można dorzucic do listy mojego "prawie" idealnego męża ;) kwalifikuje się, pomimo tego prawie :evil_lol:[/QUOTE] To ja dorzucę tez swojego;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
halcia Posted November 26, 2009 Share Posted November 26, 2009 No to paru jest jednak.Ja ujme troche swojemu.Jak mój pierwszy psiak uciekał,prosiłam o wybrukowanie kostka pod płotem.Wysmiałał mnie,ze nic sie psiakowi nie stanie jak sobie pobiega/główna przelotowa 30m.dalej/W koncu zrobiłam zaprawe i sama łaczyłam kostke brukowa pod płotem w nocy,by sasiedzi nie widzieli.Pies na drugi dzien,nauczył sie przeskakiwac górą.Bogdan "lał"ze mnie.Ale musze przyznac,ze jak Dafi uciekał i nie było go ponad godz,ryczałam tak ,ze przyjezdzał z drugiego konca Rz-wa i szukał autem i na rowerze.Teraz mamy Filipa z interwencji,pierwszy rok gryzł nas/bał sie dotyku/i pomimo,ze wzięłam go bez Jego zgody,pod jego nieobecnosc,pokochał i sam siebie winił,ze nie potrzebnie pchał sie z łapami do niego.Madzia,musisz być silna i wierzyc w to,ze jestes taka,to i chłop z tonu spusci.A my Cie tu bedziemy podnosic na duchu,bo czy chwalimy chłopów czy nie to tu wiekszosć feministek. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
MagdaNS Posted November 27, 2009 Author Share Posted November 27, 2009 [B]Halciu [/B]i inne kochane dziewczyny, wspierajcie, bo jest coraz gorzej. Wczoraj po południu okazało się, że Kolusia zrobiła kolejną dziurę w płocie naszym, sąsiada i wybiegła na drogę, gdzie dość agresywnie obszczekała dzieci wracające ze szkoły. Dzieci, jak wracają ze szkoły i głośno się śmieją, obszczekiwała od zawsze, ale będąc po drugiej stronie płotu. Więc Koluska, jak tylko wróciła do garażu, została wczoraj zamknięta pod klucz, a ja kombinerki, nożyce, druty i znów naprawianie płotu, póki było coś widać. Sąsiad doniósł jeszcze trochę metalowych prętów do wbijania w ziemię, ale ja mam wrażenie, że to robota głupiego, bo ona i tak znajdzie kolejny sposób, by zwiać. Czekam na kontakt od Pana Gałuszki, bo jestem bliska obłędu. Rozmawiałam wczoraj z Ulką i Szermanem, radzą trzymać psy zamknięte i wypuszczać na spacery tylko w mojej obecności, a Kolusie to tylko na smyczy, bo jak pryśnie w ogród, to jej nie złapię. Oczywiście Kolusia na smyczy prawie nie chodzi, a z każdą chwilą, gdy jest przypięta, coraz bardziej się boi i telepie. Dzisiaj rano było ciut lepiej, trochę na parówki szła, potem po prostu trzymałam ją pod brzuchem, żeby się nie mogła kłaść, to jakoś szła... Bedę dzisiaj gadać z Ulką, żeby mi łopatologicznie wyjaśniła, jak ćwiczyła z Casablanką chodzenie na smyczy... Jestem załamana i tak zmęczona, że nie mam słów, jak to opisać, wstaję rano bardziej wykończona niż się położyłam, ledwie podnoszę ręce do góry, łeb opada mi na klawiaturę, na dodatek Marta weszła w "bunt trzylatka", ja nie wiem, jak to ogarnąć... Siedzę, ryczę i wspominam czasy, kiedy po całym ogrodzie całymi dniami biegała Emi ['], która nie szarpała płotów, nie obsikiwała drzewek, nie chciała pożreć dzieci i tylko jak chodziła na smyczy to mi chciała pourywać ręce... Jestem zmęczona i jest mi wciąż zimno... [COLOR=Green][B]Redzik w poniedziałek o 10.00 jedzie na ciachanko[/B][COLOR=Black], będzie w przychodni przez cały dzień pod opieką lekarza, będą go pilnować po zabiegu, podawać środki przeciwbólowe i dbać, żeby mu się nic nie stało. Moja wetka Dorotka pociesza mnie, że u psów to zabieg prawie kosmetyczny, ale ja i tak się strasznie boję, żeby mu się nic nie stało...[/COLOR][/COLOR] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agusiazet Posted November 27, 2009 Share Posted November 27, 2009 Myślę, że z tym kojcem to wcale nie jest zły pomysł!!! Zabieg kastracji u psów to wg wetów nie operacja i komplikacje są rzadko, więc tutaj nie musisz martwić się za wiele!!! Co do męża - musi zaakceptować Cię taką jaka jesteś, bo mamy tylko jedno, wcale nie za długie życie i pragniemy się w nim zrealizować. Wcale nie zaniedbujesz ani córki, ani męża, ani zwierzą, dzielisz z nimi swój czas i to jest właśnie wspaniałe!!! Powodzenie, trzymam kciuki za wytrwałość!!! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.