Naprawde ciężko odpowiedziec co u nas,bo każdy dzien,a nawet w ciągu dnia jest inaczej.Przez ten czas,było tak,ze 2x w tyg.podejmowałam decyzje.ze pewnie juz...ale zawsze czekałam do następnego dnia,zeby nie postanowic pochopnie.A Etka kolejny dzień mi wynagradzała.Była jeszcze jedna noc,że wyła,ale juz rano szła ładnie i do tego...szok, merdała ogonem.Ogłupia mnie totalnie swoimi zmiennymi stanami.Ja juz mysle,ze ona jesli cały dzien przespi,nudzi sie w nocy.Ale to ze śpi,nie znaczy,ze moge wyjść,spi na włączonym czujniku.Jesli wyjade,/30 min/zawsze cos sie "stanie"A to głowa włozona w ratanowe meble,a to wywrócona w paskudny sposób,ze ciężko odgadnąc która noga która.Ma głowe albo nogi wbite w nieprawdopodobne miejsca,które w życiu nie przyszły by do glowy.Dla niej zagrozeniem sa nawet malutkie uchwyty na żaluzje na dole okna/obdarła udo z siersci/juz zarasta/Ona moment wyczai ,ze mnie nie ma obok i wyczynia cuda by mnie odnalezć,albo wywołac poczucie winy ze wyszłam.Ten tydz.odpukac,chyba czuje wiosne,jest zdecydowanie ożywiona.Z jedzeniem cyrk,picie z łyzeczki/od 1.5 roku/O koo,sioo,zawiadamia gwałtownym kręceniem i zawsze robi na spacerkach.Teraz znów chodzi ładnie,w domu gorzej,ale bez skarpet daje rade,a 2 m-ce nie było szans.I wszystkie sygnały gwałtownie,natychmiast...gdybym nie była obok,natychmiast spadnie podrzucając ciałkiem,a na dole nie ma mowy by ją połozyc.Najlepiej jej na kolanach albo tak w pionie/pupa na kolanach,łepek i łapki na szyi.Tak moze spędzac cały dzień...ja niekoniecznie :)Znowu wygląda na to ,ze wraz ze słoneczkiem zbiera sie do życia.A tfu,tfu tfu,znowu grobek podkopywałam głębiej podczas tych mroznych dni...bo tak to wtedy sie zapowiadało.
Mam świadomosc,ze ostatnio podczas choroby sama sobie tak zgotowałam swoją nadopiekuńczoscią,ale to wtedy wyglądało,ze to ostatnie jej dni.Od tej pory mija prawie póltora roku...a ona ma jelenia który jest na kążdy jej ruch.Miała tez takie dziwne drgawki w miedzyczasie...