Jump to content
Dogomania

Kolusia i Red łobuziak z nową kaczką :)


MagdaNS

Recommended Posts

:shake:Dzień dobry,
mam na imię Magda i mieszkam pod Nowym Sączem. 09.08.2009 r. w zupełnie bezsensowny sposób straciłam w wypadku samochodowym moją 6-letnią sunię BC "EMI" z hodowli ALDERAAN. Gdy już rozpacz opadała na tyle, że mogłam jakoś jeść, spać i myśleć podjęłam decyzję, że nie chcę, aby śmierć Emi poszła zupełnie na marne i postanowiłam dać dom psiaczkowi ze schroniska. Kolusię wypatrzyłam na Allegro. Od razu wpadła mi w serce, ale bałam się, czy podołam. Byłam w stałym kontakcie z Ulką18, wolontariuszką opiekującą się Kolusią w schronisku. Bałam się, czy sobie dam radę z tak przestraszonym świata psiakiem. Po kilku tygodniach myślenia stwierdziłam, że nie da się całe życie stać w rozkroku i zadzwoniłam, że ją biorę.
Kolusię odebrałyśmy razem z moją córeczką w sobotę rano 19.09. Biedna psinka tak się bała tej podróży, że dojechała do nas w stanie nadającym się do ponownej kąpieli, choć tak ładnie ją wykąpano i uszykowano dzień wcześniej w schronisku. Całą drogę oglądałą świat prze szyby samochodu i była bardzo spokojnym pasażerem. Po przyjeździe trafiła na "szybkie mycie podwozia", bo zapach był niczego sobie. Potem - korzystając ze słonecznego dnia - zabrała się za zwiedzanie swojego nowego miejsca na świecie , czyli domu z ogrodem ponad 2000 m.kw. Niestety, po 3 godzinach okazało się, że nie tylko zwiedzała nowy dom, ale też znalazła sposób, jak z niego zwiać. Myślałam, że oszaleję z rozpaczy, bo gdzie szukać psa, któy zwiał w nowym dla siebie otoczeniu??? Szukaliśmy jej najpierw na własną rękę, a gdy to nie dało rezultatu, szybko wydrukowałam ogłoszenia z jej zdjęciem i powiesiłam, gdzie się dało. W nocy nawet nie zmrużyłam oka. Rano dostałam telefon - jest znalazła się!!! Wróciła do nas jeszcze bardziej przestraszona, niż przyjechała dzień wcześniej. Siedziała wciśnięta w kąt swojej budki i nawet nie chciała słyszeć o wychodzeniu stamtąd. Pierwsze jedzenie zjadła z budki, bo nie chciała z niej wyjść, na szczęście po następne już wyszła. Był ogromny problem z załatwianiem się, bo trzymała ze strachu, ale i to mamy już za sobą :))).
Na razie jest bardzo przestraszona światem. Dziewczyny poradziły mi, żeby zabrać jej budkę i zrobić legowisko, żeby nie miała się gdzie chować przed światem i to był chyba strzał w dziesiątkę. Dziś rano nie siedziała już przyklejona do ściany ze strachu :). na razie boi się wszystkiego, każdego szelestu, hałasu, szumu. Nie chce w ogóle chodzić na smyczy - no a luzem to ja jej długo nie puszczę nawet w ogrodzie :). Staram się przy niej być co jakiś czas, pogłaskać, pomiziać. Wczoraj wieczorem przy takim mizianiu udało jej się nawet przysnąć, choć z początku leżała w pozycji "na baczność". Dzisiaj rano zrobiła też kilka pierwszych kroków na smyczy w ramach "spaceru" po ogrodzie.
Myślę, że przed nami baaaardzo dużo pracy, by ją przekonać, że trafiła w dobre miejsce. W zasadzie to się jej nie dziwię, nie wiem, ile przeszła w życiu, ile razy ktoś ją zawiódł. Nam też ciężko zaufać po raz kolejny, gdy jesteśmy po przejściach. Więc trzeba czasu. Mam nadzieję, że właśnie czas, miłość i dobre rady tych wszystkich z forum, którzy przeszli taką drogę ze swoimi psiakami - że to wszystko sprawi, że Kolusia już za niedługi czas będzie wesołym psem, który z podniesioną głową i merdającym ogonem biegnie radośnie w świat i bierze z życia wszystko, co najlepsze.
Postaram się wrzucać tutaj też zdjęcia Kolusi, na razie jest z tym problem z dwóch powodów - chowa się tak, że nie idzie jej w ogóle zrobić jakiegoś sensownego zdjęcia, a poza tym jeśli chodzi o wklejanie zdjęć, robienie banerków i inne takie piękne rzeczy na forum to ja jestem totalna noga :))).
Pozdrawiam serdecznie wszystkich, którzy kibicowali Kolusi w drodze do nowego domku i postaram się na bieżąco pisać, co u nas.
WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA ULKI18 - TO DZIĘKI NIEJ KOLUSIA DO NAS TRAFIŁA, A JA NIE OSIWIAŁAM ZE ZMARTWIENIA PRZEZ OSTANIE 72 GODZINY :lol:

[COLOR=green][B]W związku z tym, że od 21.11.2009 mieszka z nami także zamojski Red, będzie to wątek Reda i Kolusi, żeby nie pisać dwa razy to samo w różnych miejscach [/B][/COLOR]

[B][COLOR=green][COLOR=red]KOLUSIA MIESZKA W NOWYM DOMKU, NADAL BEDĄ TU O NIEJ WSZYSTKIE INFORMACJE ;)[/COLOR][/COLOR][/B]

Edited by MagdaNS
Link to comment
Share on other sites

Mielecka Kolusia zamieszkala u Pani Magdy :p Pisalysmy z Pania Magda kilometry maili, nadal piszemy, bo Kolusia to sunia wrazliwa, delikatna, trudno znosi zmiany. Potrzebuje wiecej czasu na akceptacje nowej Rodziny. Ale P. Magda ma cierpliwosc i podejscie, Kolusia niedlugo sie otworzy.

Tak biedusia wygladala w schronisku :
[IMG]http://www.mielec.bezdomne.com/galeria/DSC0m66%20(6).JPG[/IMG] [IMG]http://www.mielec.bezdomne.com/galeria/DSC0m66%20(7).JPG[/IMG] [IMG]http://www.mielec.bezdomne.com/galeria/DSC0m66%20(8).JPG[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Witamy na dogo i przyznam,ze 2 pierwsze zdania mnie rozwaliły.Mój psiak tez nie powinien umrzec i moja pomoc dla bezdomnych psiaków,to taki pomnik dla niego.Teraz od 8 lat mam 2 ze schroniska,/jeden z interwencji./Życze sukcesów i wytrwałosci.Mój tez nawiał,jak sie poczuł pewnie w domu/po 5m-cach,ale zwiedził okolice i wrócił sam po godz./Co wtedy przezyłam,to moje,więc to rozumie....

Link to comment
Share on other sites

ja też mam psiaka z Mielca :loveu:
kiedyś jak to mój mąż stwierdził "zgubił się" :mad: sam oczywiście. był i znikł.teleportował sie z krzaków, w które wbiegł :mad: jak to usłyszałam, to wróciłam z pracy do domu w takim tempie, że do dziś nie udało mi sie pobić tego rekordu :evil_lol: psiak jak zobaczył, ze podjeżdżam pod blok to tak szybko wskoczył mi do auta i tak szybko wyłożył się kołąmi do góry, że mnie rozczulił totalnie :loveu: a mężowi sie dostało :mad: za brak wyobraźni i puszczanie psa bez smyczy
(Ofik prawdopodobnie pobiegł do garażu pod blokiem i tam został zamknięty, musiał wyjść tuż przed tym jak podjechałam)

Link to comment
Share on other sites

No to wszyscy sie cieszmy nasza kiedys mielecka Kolusia, teraz Kolusia Pani Magdy :loveu: Zdjecia swiezutkie :p

[URL=http://img182.imageshack.us/i/dsc04767b.jpg/][IMG]http://img182.imageshack.us/img182/8265/dsc04767b.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://img513.imageshack.us/i/dsc04768.jpg/][IMG]http://img513.imageshack.us/img513/6519/dsc04768.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img182.imageshack.us/i/dsc04769.jpg/][IMG]http://img182.imageshack.us/img182/7748/dsc04769.jpg[/IMG][/URL] [URL=http://img101.imageshack.us/i/dsc04770.jpg/][IMG]http://img101.imageshack.us/img101/5589/dsc04770.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img182.imageshack.us/i/dsc04774.jpg/][IMG]http://img182.imageshack.us/img182/989/dsc04774.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://img19.imageshack.us/i/dsc04780d.jpg/][IMG]http://img19.imageshack.us/img19/4001/dsc04780d.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img182.imageshack.us/i/dsc04782j.jpg/][IMG]http://img182.imageshack.us/img182/4256/dsc04782j.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img147.imageshack.us/i/dsc04784x.jpg/][IMG]http://img147.imageshack.us/img147/2875/dsc04784x.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img62.imageshack.us/i/dsc04785.jpg/][IMG]http://img62.imageshack.us/img62/5453/dsc04785.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img19.imageshack.us/i/dsc04787k.jpg/][IMG]http://img19.imageshack.us/img19/7629/dsc04787k.jpg[/IMG][/URL]

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://img148.imageshack.us/i/dsc04789q.jpg/][IMG]http://img148.imageshack.us/img148/3437/dsc04789q.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img169.imageshack.us/i/dsc04788.jpg/][IMG]http://img169.imageshack.us/img169/5998/dsc04788.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://img148.imageshack.us/i/dsc04786o.jpg/][IMG]http://img148.imageshack.us/img148/6419/dsc04786o.jpg[/IMG][/URL]

Od Kolusi bije spokój i dostojenstwo. Przepiękne ma oczka i postawę :p

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry :).
Dziękuję Pani Agnieszko za wrzucenie zdjęć Kolusi :).
Noc jak noc, popołudnie to było ciekawe :). Zerwałam się wcześniej do domu z biura, żeby pozakuwać trochę do egzaminu (za jakieś 10 dni w Warszawce, cena powtórki "tylko" 640 zł więc trzeba zdać za pierwszym razem :) ), w czasie, gdy moja córeczka śpi jeszcze u opiekunki. Podjeżdżam pod dom i oczom swym nie wierzę - Kolusia znów zupełnie luzem biega po całej działce. Przed oczami od razu mi stanęła sobotnia "łapanka" i jej ucieczka, dosłownie prawie zawał. Porzuciłam samochód przed płotem, bo bałam się, że ucieknie ja będę wjeżdżała. Chyłkiem myknęłam do domu, przebrałam się w ogrodowe ciuchy, kieszenie napakowałam plasterkami szynki i kiełbasy i postanowiłam tym razem "po dobroci" zachęcić Kolusię do powrotu do legowiska pod kontrolę Panci :). Dobrze że popołudnie było ciepłe. No więc siedzę sobie na naszej skarpie, Kolusia jakieś 2 m dalej też siedzi. Ja na trawie, ona pod świerkiem, ja na trawie, ona pod jodłą. Owszem, chętnie podjadała podrzucane co jakiś czas smakołyki, ba, nawet z ręki delikatnie ściągała - po czym wracała na "bezpieczne pozycje", gdzie nie mogłam jej dosięgnąć :). Ja się minimalnie przysuwałam do niej, ona się o tyle samo odsuwała :). Udawałam że na nią nie patrzę, nawet udawałam, że leżę na trawie i śpię - wszystko na nic :). Koluśka dalej siedziała w bliskiej, acz "bezpiecznej" odległości. Nauczona doświadczeniem z moją 2,5 letnią córeczką mówiłam sobie: spoko, wszystko jest kwestią czasu, w końcu zawsze ktoś pęka :). No pękłam ja, po godzinie tych podchodów byłam nie tylko cała brudna, ale niemiłosiernie pogryziona przez komary i mrówki, poparzona przez pokrzywy i podrapana przez iglaki. Stwierdziłam, że gdyby Kolusia chciała znowu zwiać pod siatką, tak jak w sobotę, to miała dość czasu, żeby zwiać, gdy mnie nie było. Poszłam więc do domu po aparat, żeby zrobić jej kilka zdjęć, skoro tak "karnie" siedziała w jednym miejscu - w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, dla której każdy spust migawki był za wolny, żeby ją "złapać w obiektyw" :). Wyszłam z tym aparatem i - Eureka!!! Koluśka wprawdzie trzyma się dalej, ale cały czas za mną chodzi. Co idę się ustawić w dobrą pozycję do zdjęć, ona idzie za mną. Zawędrowałyśmy tak z tyłów domu na podjazd nawet i nagle ktoś wystrzelił kapiszona (pewnie po niedzielnym odpuście miejscowi chłopcy mają tego jeszcze niezły zapas). Więc Koluśka podwinęła ogon pod siebie, zawinęła się na pięcie i ... potruchtała do swojego legowiska :). No cóż, gdybym wiedziała, że do powrotu na miejsce skłonią ją kapiszony, to bym się wcześniej w nie zaopatrzyła :) - żartuję oczywiście.
Po sobotniej ucieczce boimy się ją zostawiać zupełnie luzem, dopóki nie zrobimy kompleksowego przeglądu płotu i nie powkładamy dodatkowych zabezpieczeń, by nikt nie mógł się przeczołgać pod siatką :). Żeby 9 godzin nie siedziała zamknięta, gdy jest taka ładna pogoda, na razie jest niestety uwiązana, mam nadzieję, że w sobotę uda się uszczelnić na 200% płot, a i Kolusia będzie już chętniej przychodziła na zawołanie. Boję się, że znów ją coś na tyle zaintryguje lub spłoszy, że da nogę, a z terenem jeszcze się nie obeznała.
Wieczorem znów miałysmy "sesję integracyjną". Najpierw było głaskanie i mizianie, w czasie którego Kolusia rozluźniła się o wiele szybciej niż poprzedniego dnia. Martwi mnie, że bardzo mało je i mało pije wody. Martwią mnie również jej tylne łapki, ma na nich coś, czego nie przypominam sobie widzieć u Emi, a mianowicie powyżej "stopek" ma na łapach jeszcze tak jakby po jednym paluchu, a tam pazury, które urosły tak długie, że się zawinęły wokół siebie, tworząc obręcz, i wbiły z powrotem w te "paluchy" i wyszły drugi raz na zewnątrz. Miałam to pokazać wetce w poniedziałek, ale Mała była tak przestraszona, że jej nie ruszałyśmy i w końcu zapomniałam o to zapytać. Jej to chyba przeszkadza, bo ciągle sobie wylizuje te miejsca na łapkach. No po głaskaniu Pancia zabrała się za zakuwanie do egzaminu, a psineczka chwile patrzyła, jak Pancia miesza kredkami i co chwilę coś podkreśla, po czym... poszła spać :). Najpierw miała niespokojny sen, całe psie ciałko się trzęsło, ale po kilku minutach wybudziła się z tego, otworzyła oczka i zasnęła, tym razem spokojnie.
Zobaczymy co przyniesie nowy dzień, a w zasadzie popołudnie i wieczór :).
Dziękuję wszystkim, którzy o nas czytają i piszą ciepłe słowa, ja jestem coraz lepszej myśli, jeśli chodzi o socjalizację Kolusi z nami i z nowym otoczeniem :).

Link to comment
Share on other sites

Witamy Magdo na forum :loveu:.
Kolusia rzeczywiście wygląda ślicznie. Wierzę, że praca nad nią przyniesie szybko efekty. Ona taka collaczkowata jest, a niestety już z doświadczenia wiemy, ze collie potwornie przyżywają zmiany życiowe. W schroniskach często popadają w depresję.
Może na początku nie będzie Wam łatwo, ale ja wiem, że nie ma potem większej satysfakcji, jak oglądanie postępów własnego psiaka.

Link to comment
Share on other sites

Ja tez uwazam, ze bedzie dobrze, przy tak solidnym podejsciu Panci :p
Jeszcze tylko kilka dni i Kolusia bedzie tuptac za Pancia. Apetyt jej wroci, gdy poczuje sie pewniej. Kolaki niestety sa bardzo wrazliwe, delikatne, trzeba z nimi wszystko cichutko i powoli.

Co do pazurkow na tylnych lapach, to na pewno sa to wilcze pazury, ktore u rasowych szczeniat sa od razu usuwane, u szczeniakow ktore nie pochodza z renomowanych hodowli, czesto pazury zostaja. One normalnie rosna, zawijaja sie i wbijaja w skore. Trzeba by je przyciac, zeby sie nie wbijaly (tylko jak to zrobic?), a za jakis czas usunac w czasie zabiegu.

Link to comment
Share on other sites

Witam miłe cioteczki. :). Spieszę donieść, że przez ostatnie 2 godziny robiłam bynajmniej nie to, co zaplanowałam :). Ledwie skończyłam wpis na dogo, dostałam telefon od mojej drugiej połowy, że Kolusia znowu samopas biega po całej naszej działce. No to kluczyki w rękę i wio z powrotem do domu. Faktycznie, rozebrała się ze wszystkiego - swoją drogą jak ona sobie ściąga szelki, bo obrożę to jeszcze potrafię pojąć ???? Oczywiście prośby, by wróciła do swojego legowiska sepłzły na niczym :). Więc zdjęłam szpilki, załozyłam ciuchy robocze i w te pędy wzięłam się za przegląd i uszczelnianie płotu :). Okazało się, że nie jest tak źle, szansa na zwianie jest na połączeniu między nami i sąsiadem, od ulicy i od strony pustej działki jest OK. Mamy po prostu płot z siatki, teren jest nierówny, więc tam, gdzie brakło do dołu, bo było równo górą, to sąsiad dał jeszcze trochę siatki, tyle że to jest miękkie cholerstwo i jak od słupka do słupka jest 3 m to taka zdolniacha jak Kolusia bez problemu się wczołguje, podnosząc sobie ten kawałek doczepionej siatki. Emiśka była trochę bardziej okrągła, a poza tym nigdy nie miała zapędów do uciekania, przeprowadziła się tam, jak miała 3 lata i była zupełnie zadomowiona :). W czasie mojej pracy Młoda oczywiście z bezpiecznej odległości przyglądała się temu, co robię :). Zrobiłam co tylko się dało, żeby nie było szans na zwianie, choć jak będzie chciała zwiać, to zwieje niestety (oby nigdy już nie!!!). "Druga połowa", która dziś kładzie panele w kuchni, dostała prikaz, że ma w ogóle na nią nie zwracać uwagi, żeby jej niepotrzebnie nie stresować. Oczywiście śniadanie wraz z lekarstwem obniżającym napięcie i lęki stoi nietknięte. Mam w tym miejscu pytanie - czy z Kolusią robic tak samo, jak robiłam z Emi, że jeśli w ciągu 30 min od przyniesienia jedzenia nadał było coś w misce to zabierać miskę?
Trudno, Kolusia postawiła na swoim, będzie się z nami socjalizować biegając zupełnie luzem i przychodząc do nas, kiedy zechce. Mam tylko nadzieję, że zechce spać w swoim miękkim legowisku, a nie pod świerkami :).
W drodze powrotnej zajechałam od razu do weta, żeby kupić obrożę adresówkę, ale doradził mi, żeby lepiej u grawera wygrawerowac malutki breloczek z numerem telefonu i przypiąć do obroży, bo z adresówki zawsze może gdzieś wypaść kartka albo się rozmazać treść. Poradził mi też zaczipowanie Małej za drobne 80 zł :).
No to tyle, biorę się do roboty :).
Magda

Link to comment
Share on other sites

Adresowke powinien miec kazdy pies, tym bardziej pies po przejsciach, to bardzo wazna rzecz. Moje suczki maja grawerowane, ba, nawet kocina mielecka adoptowana ponad miesiac temu jest w nia zaopatrzona ;)
Szelki trzeba by dosc ciasno zapiac, lepsze sa takie z dwoma rzedami. Obroze z luzem na 1 palec, nie wiecej. Takie nieufne psy potrafia sie ze wszystkiego wywinac, Murka z hoteliku na pewno potwierdzi swoje przygody.



[IMG]http://www.zooplus.pl/bilder/hunter/szelki/dla/psa/vario/ypsilon/1/400/48552_hunter_geschirr_vario_1.jpg[/IMG]


Jesli chodzi o jedzenie, to uwazam, ze czy to pies po przejsciach czy nie, trzeba miske po jakims czasie zabierac. Jedzenie musi byc cenne dla psa. Jesli jest latwo dostępne, to zaczyna sie wybrzydzanie i grymaszenie.

A moze leki uspokajające wzielaby Kolusia w mięsnej kulce podanej z reki? Albo w jakiejs parówce.

Spanie pod swierkiem nie jest takie zle, moje koty czesto mozna znalezc w takich miejscach. Kolusia lubi miec dobry, bezpieczny punkt obserwacyjny.
Fakt, ze opuszcza legowisko i sobie tupta chyba nie jest taki zly. Oby tylko nie myslala o zwiewaniu.

Link to comment
Share on other sites

Wielkie dzięki za wszystkie rady :). Co do szelek to właśnie z takich się rozbiera :loveu:. Wczoraj jeszcze byłam pewna, że miała je źle założone - nie zakładałam ich osobiście, zakładał je w sobotę pan kierownik, było trochę zamieszkania przy tym. No ale wczoraj osobiście ją zapięłam z powrotem w szelki, poskracałam wszystko na tyle ciasno, żeby dobrze dolegało, ale jej nie gniotło, ale jak widać Kolusia jest sprytniejsza :).
Adresówkę muszę załatwić jeszcze dzisiaj choćby nie wiem co. Jest kurcze problem z tymi obrożami, bo wszędzie są takie z dwoma plastikowymi zapięciami, nie ma tych "na igiełkę", gdzie zawsze można wypalić dodatkową dziurkę i ciaśniej zapiąć. A te z plastkiowymi końcówkami mają ograniczone możliwości co do regulacji - niestety Kolusia jest bardzo drobniutka i to co jej kupiłam, jest na nią za luźne, więc obrożę jest sobie w stanie zdjąć bez żadnego wysiłku ;). Poszukam dzisiaj jeszcze czegoś lepszego, choć na tym zadu... jest problem z psimi akcesoriami :shake:

Link to comment
Share on other sites

Co do ceny za czipowanie też mnie zatkało, kilka lat temu, jak jeszcze w Szczecinie (skąd pochodzę) czipowałam Emi, to nie tylko, że nic za to nie płaciłam, ale jeszcze miałam niższy podatek od psa, bo pies zaczipowany. Ale tam to chyba miasto za wszystko płaciło w ramach programu zapobiegania bezdomności zwierząt.
No a teraz nieco o głównej bohaterce :). Wracając do domu miałam duszę na ramieniu, czy ją jeszcze zastanę :). Była, na swoim "punkcie obserwacyjnym" pod świerkami, gdzie ona widzi wszystko, a jej nie widzi nikt :). Gdy się zbliżałam do domu, usłyszałam jej popiskiwanie i skamlanie, myślałam, że może coś jej się stało, a tymczasem to z radości było!!! Wybiegła spod tych drzew, wprawdzie nie dobiegła aż do mnie, ale odtańczyła w kółko taki taniec z radości na mój widok i było takie machanie ogonem, że oniemiałam z wrażenia!!! Chyba nie będzie z nami jednak aż tak źle :). Gdy koło 18.30 zaszło słońce i zrobiło się chłodniej, to Kolusia jak gdyby nigdy nic - choć się nieco bała - poszła na swoje legowisko, choć, żeby tam się dostać, musiała przejść naprawdę blisko nas :).
Wygląda na to, że socjalizacja z nowym Panciostwem idzie nieźle :).
A teraz zmykam zakuwać na egzamin w towarzystwie tej przeuroczej psiej damy :).
PS. Moja córcia w kąpieli przytuliła sie do mnie i powiedziała mi na uszko : "Wiesz co mamusiu? Bardzo kocham naszego nowego pieska". Ma 2,5 roku :). Córcia oczywiście, bo Kolusia 7 :).

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...