Jump to content
Dogomania

Młody jamnik z lasu. ZOSTAJE NA STAŁE U KOCHANEJ TAKS !!!! :)))))


maciaszek

Recommended Posts

[quote name='JOMA']No, [B]maciaszku[/B] jestem pod wrażeniem - taki kawał drogi przejechać sama nie swoim samochodem, tyle dobrych rzeczy zrobić po drodze, no i uściski dla TZ-ta, mój to by mnie już chyba zwolnił na dobre :evil_lol:[/QUOTE]Sama jestem pod wrażeniem ;). To była moja pierwsza taka długa trasa i w zasadzie mnie nie zmęczyła, o dziwo. Samochód rodziców, jedyny jakim jeżdżę, więc dobrze mi znany (na szczęście). A TZ kochany, tylko czasami się pociska na te zamieszania wokół ratowania psów, ale jak trzeba to pomaga. Bo chce :loveu:.


[QUOTE]Jamniorek nie mógł lepiej trafić - własna dziewczyna w domu ;) [/quote]To sunia Kenny, a u Kenny jamniś spędził tylko noc. Dziś wędruje na tymczas do pani, która nie ma innych zwierzaków.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 528
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

no więc byliśmy dzisiaj u weta, szczepienia zrobione, książeczka założona, odrobaczenie dostał, witaminki na sierść też. Był bardzo grzeczny i nawet dał sobie ząbki pooglądać. Ma ok.2 lat tak jak mówiłaś Maciaszku...wieczorem przyjedzie po niego pani i pojedzie Stupi do DT. Mam nadzieję, że już teraz wszystko będzie ok ;) bo inaczej być nie może ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kenny']no więc byliśmy dzisiaj u weta, szczepienia zrobione, książeczka założona, odrobaczenie dostał, witaminki na sierść też. [/QUOTE]Kenny, a jak z finansami? Przelać Ci jakąś kasę?

[quote name='Kenny']wieczorem przyjedzie po niego pani i pojedzie Stupi do DT. Mam nadzieję, że już teraz wszystko będzie ok ;) bo inaczej być nie może ;)[/quote]To czekamy na wieści z przekazania i trzymam kciuki za Stupika :loveu:.

Link to comment
Share on other sites

Nie Maciaszku, mówiłam, że nic nie trzeba ;) do transportu się nie dołączyłam to chociaż za weta mogę. Pani jeszcze nie ma, czekamy....;)
A przed chwilą na spacerku mały biegał ze mną jak wariat :loveu: tak się rozkręcił...a pieszczoch jest taki że hoho :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kenny']Nie Maciaszku, mówiłam, że nic nie trzeba ;) do transportu się nie dołączyłam to chociaż za weta mogę.[/QUOTE]Dzięki :loveu:.
[quote name='Kenny']A przed chwilą na spacerku mały biegał ze mną jak wariat :loveu: tak się rozkręcił...a pieszczoch jest taki że hoho :loveu:[/quote]Stupik "mój" kochany :loveu: :loveu:.

A co uszkami? Oglądał wet tą dziurę/rozerwanie? A do środka zaglądał?
No i czy chłopak pije?

Link to comment
Share on other sites

Z uszkami ok wszystko, rozerwanie jest zagojone i już nie trzeba go leczyć...jedyne zastrzeżenia do ząbków, bo troszkę kamienia jest i do sierści, ale na to witaminki już kupiłam.
A pije pije :lol: wszystko już w porządku ;) pani dzwoniła, że już jest w drodze do nas, więc czekamy. 3majcie kciuki;)

Link to comment
Share on other sites

Maluch już pojechał! Przypadli sobie do gustu zdecydowanie :cool3: Pani go wygłaskała za wszystkie czasy a on ją lizał po rękach i wystawiał brzuchol do głaskania jakby w ogóle się nie bał :loveu: spodobał się pani bardzo! Ona jemu też zresztą! :lol: A pani powiedziała, że nie chciałaby go już oddawać, bo by jej serce pękło, ale w razie czego jest ze mną w stałym kontakcie. W razie gdyby mały się nie zaklimatyzował to powiedziałam, że zawsze może tu do nas wrócić lub znajdziemy nowe lokum, ale narazie o tym nie myślmy.Dajmy mu czas na przyzwyczajenie się do sytuacji. Pani to rozumie i będzie się starać, żeby się jak najszybciej oswoił. Stupik ładnie szedł na smyczce przy swojej nowej pani do autka, a później zasiadł na honorowym miejscu z przodu i widać było, że jest zadowolony ;) no i pojechali...:p

Link to comment
Share on other sites

Jaka szczęśliwa akcja :loveu::loveu::loveu: maciaszku, gratulacje dla Ciebie i Twojego TZ :loveu: biedny kociak... :( :(

Jaki on jest ładny... sama bym go chętnie przytuliła, bardzo bardzo jamnikowaty. Kochany. Aż serce ściska jak na niektórych zdjęciach był taki przerażony :-( ale ważne, że już jest u siebie w domku i coś czuje, że już tam zostanie :loveu::loveu: kochana maciaszek, jak to dobrze, że nie dałaś mu zginąć! :loveu::loveu::loveu: Kenny oczywiście jak zwykle niezawodna :loveu::loveu::loveu:

Link to comment
Share on other sites

[B]Kenny[/B], Twój post to miód na moje serce :loveu: :loveu: :multi: :multi:. Nawet nie masz pojęcia jak się cieszę :multi:. Choć na razie (przez rozsądek...) nie cieszę się do końca, ale :cunao::cunao: :multi::multi::multi:.
Wzruszyłam się...
Zaraz dam znać rodzicom, niech też się cieszą (TZ cieszy się już ze mną :lol:).
Bardzo Ci dziękuję za pomoc, za to, że wpadłaś na pomysł, żeby do tej pani dać jamnisia i w ogóle :loveu::loveu::loveu:.

Link to comment
Share on other sites

Ja też się strasznie cieszę :lol: narazie pani nie dzwoni więc pewnie sobie radzą :lol: super, że się tak ładnie wszystko potoczyło...teraz tylko czekam na wieści od pani, mam nadzieję że dobre :lol:
Podziękowania należą się Tobie Maciaszku :Rose: razem z rodzicami uratowałaś tego bidaka :calus:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kenny'] Podziękowania należą się Tobie Maciaszku :Rose: razem z rodzicami uratowałaś tego bidaka :calus:[/quote]Dzięki :oops:. Przeczytałam mamie wczoraj wieczorem Twój post z przekazania Stupika, miała płacz na końcu nosa ;). Ze wzruszenia oczywiście.

[quote name='leni356'] Jamniś śliczny, ale taki smutny na pierwszych zdjęciach :-( [/quote]Kenny, jak myślisz, będzie jakaś szansa na fotki od pani?

Link to comment
Share on other sites

Niestety bardzo złe wieści...:-(
dzwoniła pani, że piesio usycha, odkąd go wzięła nic nie zjadł, nic nie wypił, nie sika, ani nie kupka...pani się stara gotuje mu różne przysmaki a on nic...:placz: podobno leży i ciężko oddycha. Pani się boi że zaraz zdechnie, chce mi go dzisiaj odwieźć. Wzięłabym go z powrotem gdyby nie fakt, że dziś w nocy zmarł mój dziadziu i muszę jechać do domu, pomóc mamie z pogrzebem i tym wszystkim, jest to wyjątkowa sytuacja, której się nie spodziewałam :-( Pierwszy raz nie wiem w ogóle co robić :placz: załamałam się :placz: proszę pomóżcie coś wymyślić, bo nie można go tak zostawić...dzwoniłam do Maciaszka, ma wieczorem zadzwonić do pani, spróbować pogadać. Być może to bebeszia...:placz:dlatego nie chce jeść ani pić...ale u mnie nie zauważyłam tych objawów bo był zbyt krótko. Poza tym obiadek zjadł, wodę pił...Już zupełnie nie wiem co robić :placz: cioteczki pomocy !

Link to comment
Share on other sites

Kopiuję to, co wpisałam w pierwszy post:

[SIZE=4][COLOR=Red]BŁAGAM O POMOC !!!

[SIZE=2][COLOR=Black]Stupik pojechał do dt. Od 2 i pół dnia nic nie je, nie pije, nie załatwia się, jest apatyczny. Opiekunka poinformowała nas o tym dopiero dziś z "pięknym": "proszę psa zabrać". Już, natychmiast. Ona nie chciała i nie chce chorego psa. Mimo tego, że umawiała się z nami, że jak coś będzie nie tak to da nam kilka dni na znalezienie lokum, to kazała psa zabierać od razu.
Po rozmowie z Kenny i ze mną zgodziła się łaskawie przetrzymać go do jutra.
Do weta z nim nie pójdzie, bo jest na wsi poza Krakowem i rzekomo w okolicy nie ma weta. Jutro też go nie weźmie, bo jak wróci to idzie do pracy. Mamy sobie sami psa zabrać i leczyć.
Kenny nie może go wziąć, bo dziś w nocy zmarł jej dziadek :-( i jedzie do domu. Ja dzisiaj i jutro pracuję. Wziąć go nie mogę. Mam dużego psa, który nie toleruje innych, zwłaszcza samców. jest agresywny. Na dodatek ma chore serce i każdy stres, emocje mocno odchorowuje :-(. A mieszkanie malutkie, możliwość odizolowania kiepska.
Do tego w trakcie ostatnich wojaży padła rura wydechowa w samochodzie moich rodziców, samochód jest w warsztacie i nie mam czym jechać. Pani psa może kawałek podwieźć, ale przecież do Katowic (gdzie mieszkam) wieźć go nie będzie...
Błagam, pomóżcie nam coś wymyśleć.
Nie wiadomo co psu jest. Do końca pobytu u Kenny (i wcześniej) zachowywał się normalnie (poza stresem w podróży), nie miał żadnych objawów choroby. Jadł, pił, żył.
Jak na razie opcje są 3:
- babeszjoza (i tu niestety liczą się minuty, tempo reakcji, leczenia psa :placz:). Pies latał po lesie, mógł go jakiś kleszcz użreć...
- reakcja poszczepienna (ale tak długa?)
- stres, depresja, kolejna zmiana. Próbowałam babce wytłumaczyć, żeby dała mu jeszcze chwilę, że może on musi się przyzwyczaić, ale ta rozmowa to jak walenie głową w mur...
[B]Niewątpliwie pies musi zaliczyć KONIECZNIE wizytę u weterynarza. [COLOR=Red]Ale przede wszystkim musimy DO JUTRA znaleźć dla niego jakieś lokum.[/COLOR][/B]
Jestem załamana... :placz: :placz: :placz:.
Może udałoby się go umieścić na 3 doby w lecznicy na Brynowie w Katowicach. Tylko co potem? I jak go tu przywieźć?
Moja mam obiecała pokryć koszty transportu jeśli znajdzie się ktoś, kto go do Katowic przywiezie.
Najlepszy byłby jednak dom, w którym ktoś się nim zaopiekuje, okaże mu miłość.
[SIZE=4][COLOR=Red][B]RATUNKU !!!!!!!!

[/B][/COLOR][/SIZE][/COLOR][/SIZE][/COLOR][/SIZE][SIZE=4][COLOR=Red][SIZE=2][COLOR=Black][B]godz. 18.30[/B]
Psiak zjadł coś i wypił troszkę. Jeśli będzie z nim źle pani pojedzie na nocny dyżur wet. Zabrać mamy go jednak nadal. Mamy czas do jutra, do wieczora.
[/COLOR][/SIZE][/COLOR][/SIZE]Moim zdaniem Stupik jest po prostu mocno zestresowany i teraz ten stres z niego schodzi powoli.
Boję się tylko, że takie przerzucanie go, brak jednego człowieka tylko pogorszy sprawę :-(. Najlepiej byłoby dać go od razu do jakiegoś sensownego dt (wiem, wiem... marzenia...), a nie rzucać na chwilę tu, na chwilę tam (bo tak będzie)...
Dt byłby potrzebny na 2 tygodnie. 17.09. Kenny będzie go mogła wziąć do siebie (w nast. tygodniu ma ważny wyjazd) i będzie mógł u niej czekać na kochający, cierpliwy domek.
[COLOR=Red][B]Potrzebujemy więc lokum na 14 dni! Ciotki z Krakowa, błagam, pomyślcie.[/B][/COLOR] Może jakiś hotel? Chociaż to dla jego psychiki niezbyt chyba dobre...

Link to comment
Share on other sites

Ale ona nie zawiezie i już. :( Próbowałam wytłumaczyć, przekonać. Nic... Wiem, ze jeśli to babeszja to jutro może trzeba będzie psa uśpić, bo tak będzie dla niego lepiej :(.

[B]Dario[/B], dzięki. Zadzwonię do tej fundacji. A Wiewiórka wyjechała teraz na 10 dni. Poza tym wciąż ma zajęty tymczas.

A ja jeszcze, jak na złość mam kołomyję dziś w pracy i z trudem wyrywam chwilę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maciaszek']Ale nie chce mieć problemu na głowie i nie chce mieć umierającego psa, więc proszę go zabrać i już.
[/quote]
Nawet nie skomentuję tego:angryy:
Moja stara dożywotnia tymczasowiczka-ON,była słaba,to pojechałam z nią do weta,siedziałam po 2 godz,bo leciały kroplówki,dawałam zastrzyki w domu,dwoiłam się i troiłam,bo mam jeszcze oprócz niej 9 psów.O godz.22 leciałam z mężem na pieszo do szpitala(bo nam samochód nie chciał odpalić:mad:)6 km,żeby zanieść jej krew do badania....nie rozumiem tej kobiety,na prawdę.Jak można patrzeć na cierpienie psa i mu nie pomóc :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...