Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Mary&Shena']To ja może z innej beczki, ale o chamstwie.


Mieszkam na wsi. Może się wydawać, że to idealne miejsce do mieszkania z czterema psami, bo wokół pola, lasy, łączki. Ale tak nie jest. teoretycznie godzinny spacer z psem zamienia się w 1,5 h, bo musimy chodzić "na około", bo nagle wyskakuje jakiś podbiegacz, a ja nie jestem pewna co do jego intencji ( ani do tego, jak zareaguje mój pies). Wprawdzie wiem, gdzie znajdują się "punkty strategiczne", ale i tak muszę miec oczy "dookoła głowy". Ostatnio spotkały mnie dwie bardzo nieprzyjemne sytuacje. Szłam z jedną z moich dwóch suk collie (ogółem pies bardzo cierpliwy, jakiś pies za ogrodzeniem po drugiej stronie ulicy może miotać się i ujadać, a ona nawet nie szczeknie), w stronę "centrum wsi", niestety jedyna droga, jaką mogę dam dojść zawiera pewien "punkt strategiczny", koło którego zawsze musimy przejść, bo nie ma jak inaczej. Jest to gospodarstwo, gdzie mieszkają dwa agresywne psy podwórkowe (jamnikowaty i burek wielkości mojej suki), na szczęście są dwie bramy. Gdy szłyśmy na spacer, obydwie były zamknięte, gdy wracałyśmy - niesety juz tylko jedna, za którą ujadały psy. W którymś miejscu musiała być niedomnknięta, bo jamnikowaty kundel wyleciał. Szybko poebiegłam z suką do domu (miałam bardzo blisko), przy furtce pies nas dogonił, ale jak na niego krzyknęłam, żeby poszedł, to chyba sobie uśiwadomił, że suka jest od niego dwa/trzy razy wieksza i wrócił do sb.
Niestety, kilka dni później okazało się, że drugi pies tez umie wyjść i nim się spostrzegłam, wybiegł za nami ujadający, wściekły pies wielkości mojej suki i szybko dogonił. Trzymał się na odległość kilku metrów i chciał zaatakować, puściłam smycz i suka ustawiła się między nami, więc pies nie był pewny czy się rzucić, a ja się bałam, że za chwilę przybiegnie mały kurdupel i psy będą miały przewagę, ale udało mi się z psem na tyle odejść od podwórza psa, że ten, jak skumał, że nie jest u sb, tylko na środku ulicy, a jeszcze na niego krzyknęłam, to poszedł.
Najlepsze byo to, że moja suka nawet nie szczeknęła O_O Tylko obserwowała mnie i moją reakcję, cała napięta. Nie rozumiem, jak można zostawić otwarta bramę, wiedząc, że psy potrafią przejść, są agresywne, a ta drogą codziennie wracają dzieci ze szkoły. Sama mam agresywnego psa i nie pozwalam mu biegac po otwartym podwórku/ogrodzie. Rozumiem, że pies może się zgubić, uciec, ale świadome otwieranie bramy przy agresywnych psach ? Właściciele wiedzą, że psy wybiegają na ulicę, bo ostatnio właścicielka nawet wołała na psa, który miał ją w głębokim poważaniu, gdy wyleciał z 'japą' na moją mamę idącą po prostu chodnikiem :shake:

Jeszcze jest druga "wiejska" sprawa, wypuszczanie nawet łagodnych psów 'na spacerek'. Regularnie widuję może 5 osób, które wychodzą z psami średnimi lub dużymi na spacer, reszta albo tego wgl nie robi, albo otwiera bramę na oścież i piesek biega sobie gdzie chce i kiedy chce :shake: Większość jest nauczona, że auta się omija, a do domu i tak wróci zjeść - więc dla właścicieli problemu nie ma. Podbiegacze w obrożach z adresówkami, więc nikt nie weźmie takiego psa za bezdomnego, nie zadzwoni do schronu. Ja dotąd też nie dzwoniłam, bo jeśli jest to mały i łągodny psiak, z którym nie ma problemu to ok, rozumiem, że ma skłonność do ucieczki. Ale jeśli widzę, że pies lata po wsi regularnie, wiem, gdzie mieszka...To chyba zapiszę sobie w telefonie nr schroniska i kupię gaz pieprzowy na agresywne burki :diabloti:[/QUOTE]



20 lat mieszkałam (i od 4 lat regularnie bywam) na wsi i mam zupełnie inne odczucia ;) wręcz WOLĘ żeby leciał w moją stronę wiejski pies niż te "miastowe".

Mi nie przeszkadzają biegające luzem na wsi psy i przede wszystkim- nie boję się. Żadna z moich suk nigdy nie została poważnie pogryziona (nawet do kropli krwi!) i z doświadczenia wiem, że te wiejskie burki są mocne w gębie dopóki się nie zorientują, że się ich nie boisz ;) nigdy w żadnego nie rzucałam kamieniami czy nie psikałam gazem, żeby się natręta pozbyć.

Generalnie to im bardziej drący sie pies tym większe prawdopodobieństwo, że to zwykły pieniacz, który 10 razy głośniej będzie zawodzić uciekając z powrotem na podwórko jak nagle ruszysz w jego stronę. Z kolei im bardziej będziesz się wycofywać, uciekac, krzyczeć czy pokazywac, że się boisz tym bardziej dodasz mu energii i może posunąć się do ataku.

Jeśli Ty się obawiasz, uciekasz (?) to niestety ale spacery rzeczywiście nie będą dla Ciebie przyjemne. Mentalności ludzi puszczających psy luzem/ nie potrafiących zabezpieczyć ogrodzenia nie zmienisz.

Edited by klaki91
Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']bzdury gadasz.
moja siostra ma np. 2 bullteriery na nowiutkim osiedlu, gdzie mieszka pelno rodzin z dziecmi i wszedzie sa zakazy wyprowadzania psow. i wiesz co? NIKT NIC DO NICH NIE MA. ludzie ich lubia, sa dla nich grzeczni, wymieniaja sie pozdrowieniami i nie lapia dzieci i swoich yorkow na rece, gdy ich widza. wiesz czemu? bo moja siora zrobila WSZYSTKO, aby w sposob bezkolizyjny funkcjonowac ze swoimi psami w takich warunkach.

ja sama mam 3 duze czarne psy i rowniez wszyscy sasiedzi nas lubia.

tez widzac twoj wpis pomyslalam "znowu sie zaczyna", bo to tak wyglada-gdzie nie mieszkasz, tam masz klopoty.
to nie przypadek.[/QUOTE]

widzisz - "na nowym osiedlu" często implikuje tzw. 'nowobogackich' i 'młodych, wykształconych z wielkich miast', są różne typy ludzi i różne metody 'dogadywania się'.

znam - nawet z autopsji - miejsca, do których określenia inne niż 'paskudna dziura' nie pasuje i nie ma to nic wspólnego z moim brakiem umiejętności dogadywania się, bo raczej należę do osób podchodzących 'sposobem' (nawet do psa :diabloti:) i znam miejsca, w których nie szło by się dogadać z kimkolwiek w kwestiach 'psich' - nie znam Wałbrzycha, skąd jest darunia, więc kto wie - może trafia na osiedla z dużą ilością 'cebulaków', że pozwolę sobie nie rozwijać tego terminu.
w moim rodzinnym mieście, na blokowisku, nie obowiązuje JAKAKOLWIEK psia etykieta, co się w domu nie pojawię, to mam terror ze strony podbiegaczy, agresorów, samowyprowadzających się parówek i wszelkiej maści bezmózgich posiadaczy zwierząt.

Link to comment
Share on other sites

trzeba mieć wybitnego pecha, żeby w każdym miejscu, gdzie się mieszka mieć wojne z sasiadami o psy. Albo mieć niewychowane psy, albo byc chamem i burakiem. Albo wszystko naraz :roll:

Ja mieszkałam z 3 dużymi psami, niekoniecznie bezproblemowymi i zawsze udało się dogadać i jeżeli jakikolwiek konflikt się pojawiał, zwyczajnie go rozwiązać. A mieszkałam i na wsi i w mieście, i na osiedlach i w blokach. Widać wielkopolska kraina mlekiem i miodem płynąca :evil_lol:

Natomiast czytając co niektóre wypowiedzi i tu na dogo i na fb mam wrażenie, że mitomania zatacza coraz szersze kręgi. Jednego goni sąsiad z siekiera, inny spotyka na spacerach same agresywne dogi, trzeci ma pitbulla w wersji mikro... Serio tak nudne życie mają ludzie, ze muszą je ubarwiać na dogo? :diabloti:

Nie mam nic przeciwko lekkiemu podkoloryzowaniu, lepiej się to czyta- i wiadomo, że czasami trzeba opisać konkretny obrazek, w celu lepszego zrozumienia historii. Tyle, że niejednokrotnie miałam "WTF?" wymalowane na twarzy, bo serio brakowało tylko na końcu klaskającego kierowcy autobusu :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']
Natomiast czytając co niektóre wypowiedzi i tu na dogo i na fb mam wrażenie, że mitomania zatacza coraz szersze kręgi. Jednego goni sąsiad z siekiera, inny spotyka na spacerach same agresywne dogi, trzeci ma pitbulla w wersji mikro... Serio tak nudne życie mają ludzie, ze muszą je ubarwiać na dogo? :diabloti:
[/QUOTE]

Z jednej strony tak, ale z drugiej...Uwielbiam rozmowy z stylu: ja wiem lepiej, bo ja tak mam/nie mam. A moi znajomi to tak też nie mają/mieli/nie mieli, więc nie masz racji, Ja widziałem więc wiem itd itp etc ;)
Koloryzowanie swoją drogą, ale ile ludzi tyle przypadków. Plus...zauważ, że raczej nie opisuje się kolejnego spokojnego spaceru i kolejnego sympatycznego dnia, tylko właśnie te specyficzne, kiepskie sytuacje. A że ludzie o tym coraz chętniej piszą to powoduje wrażenie, że jest tego cała masa...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Faustus']Z jednej strony tak, ale z drugiej...Uwielbiam rozmowy z stylu: ja wiem lepiej, bo ja tak mam/nie mam. A moi znajomi to tak też nie mają/mieli/nie mieli, więc nie masz racji, Ja widziałem więc wiem itd itp etc ;)
Koloryzowanie swoją drogą, ale ile ludzi tyle przypadków. Plus...zauważ, że raczej nie opisuje się kolejnego spokojnego spaceru i kolejnego sympatycznego dnia, tylko właśnie te specyficzne, kiepskie sytuacje. A że ludzie o tym coraz chętniej piszą to powoduje wrażenie, że jest tego cała masa...[/QUOTE]
Myślę, że gdybyś poczytał wątek Daruni to jednak też przeszłoby ci przez myśl, że coś tutaj nie pasuje ;) Bo było gonienie siekierą, próba rozjechania na parkingu, przebita opona, próba zatrucia i Bóg wie co jeszcze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Faustus']Z jednej strony tak, ale z drugiej...Uwielbiam rozmowy z stylu: ja wiem lepiej, bo ja tak mam/nie mam. A moi znajomi to tak też nie mają/mieli/nie mieli, więc nie masz racji, Ja widziałem więc wiem itd itp etc ;)
Koloryzowanie swoją drogą, ale ile ludzi tyle przypadków. Plus...zauważ, że raczej nie opisuje się kolejnego spokojnego spaceru i kolejnego sympatycznego dnia, tylko właśnie te specyficzne, kiepskie sytuacje. A że ludzie o tym coraz chętniej piszą to powoduje wrażenie, że jest tego cała masa...[/QUOTE]

wszystko się zgadza, tyle, że ja tu nie "piałam" do wątku o chamstwie, a raczej do całości, to trzeba sobie poczytać w galeryjkach, a są takie, które serio dostarczają mi ogromu radości, bo co historia to bardziej barwna i kolorowa. ;)


[quote name='dog193']Myślę, że gdybyś poczytał wątek Daruni to jednak też przeszłoby ci przez myśl, że coś tutaj nie pasuje ;) Bo było gonienie siekierą, próba rozjechania na parkingu, przebita opona, próba zatrucia i Bóg wie co jeszcze.[/QUOTE]


no i przeciez były badania zlecone przez szefa, dot. poziomu agresji w internecie :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']trzeba mieć wybitnego pecha, żeby w każdym miejscu, gdzie się mieszka mieć wojne z sasiadami o psy. Albo mieć niewychowane psy, albo byc chamem i burakiem. Albo wszystko naraz :roll:

Ja mieszkałam z 3 dużymi psami, niekoniecznie bezproblemowymi i zawsze udało się dogadać i jeżeli jakikolwiek konflikt się pojawiał, zwyczajnie go rozwiązać. A mieszkałam i na wsi i w mieście, i na osiedlach i w blokach. [B]Widać wielkopolska kraina mlekiem i miodem płynąca [/B]:evil_lol:

Natomiast czytając co niektóre wypowiedzi i tu na dogo i na fb mam wrażenie, że mitomania zatacza coraz szersze kręgi. Jednego goni sąsiad z siekiera, inny spotyka na spacerach same agresywne dogi, trzeci ma pitbulla w wersji mikro... Serio tak nudne życie mają ludzie, ze muszą je ubarwiać na dogo? :diabloti:

Nie mam nic przeciwko lekkiemu podkoloryzowaniu, lepiej się to czyta- i wiadomo, że czasami trzeba opisać konkretny obrazek, w celu lepszego zrozumienia historii. Tyle, że niejednokrotnie miałam "WTF?" wymalowane na twarzy, bo serio brakowało tylko na końcu klaskającego kierowcy autobusu :evil_lol:[/QUOTE]

Dawno już to mówiłam, że mieszkam w jakimś dziwnym miejscu, zwanym rajem:evil_lol:.
Psy mam od jakichś 20 lat, a musiałabym bardzo długo i intensywnie myśleć, żeby znaleźć choć kilka chamskich sytuacji.
Owszem, kilka by się znalazło, ale albo niektórzy z dogomaniaków mają sporego pecha, albo wybujałą fantazję.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Czekunia']Dawno już to mówiłam, że mieszkam w jakimś dziwnym miejscu, zwanym rajem:evil_lol:.
Psy mam od jakichś 20 lat, a musiałabym abardzo długo i intensywnie myśleć, żeby znaleźć choć kilka chamskich sytuacji.[/QUOTE]

:loveu:
ja bym może kilka znalazła, ale to takie pierdółki, ze zapominam o nich szybciej niż się wydarzą. Nie mam się czym chwalić, nikt mnie palcami nie wytyka ( a mogli by :evil_lol:) nikt nie ucieka, nikt mi psów nie próbuje skrócić o głowę. A mało tego czasami to nawet z obcymi ludźmi pogadamy, pośmiejemy się mimo, ze ich okropny piesek podbiegł do mojego, albo zarąbał nam piłeczkę :razz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asiak_kasia']

no i przeciez były badania zlecone przez szefa, dot. poziomu agresji w internecie :diabloti:[/QUOTE]

Oczywiście, ale raczej miałam na myśli "przykre Daruni przypadki" :eviltong: Jesli chodzi o zmyślanie to badanie internetowe jak najbardziej można dodać do listy :D



A na nas dzisiaj zaszczekał pies z balkonu. Woof woof :diabloti: Skrajne chamstwo :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Kwestia psa , miasta i osoby prowadzącej psa .
Ja slysze co chwile jakieś durne komentarze (nie przjemuje się już , minęło mi to ) i nie starczyło by w tym wątku miejsca jakbym miała je wszystkie opisywać .
Z tym samym psem wychodzi moja mama która faktycznie czasem coś usłyszy ale nie takie jak ja no i dużo rzadziej ( ona częściej słyszy coś o groźnych psach) mój brat też wychodzi z tym samym psem i nie słyszy nic pewnie dlatego że odstrasza ludzi , chłop jak dąb .
Więc dlaczego ja ciągle coś słysze na nasz temat ? Ano dlatego że jestem raczej drobna , wyglądam na mniej niż mam w dowodzie i ludzie się mnie nie obawiają , wyglądam grzecznie . Ja nie raz już słyszałam " Taka gówniara z takim psem " albo " Pani tego psa nie utrzyma " .
A hitem było " Tatuaże , taki pies , na pewno jakaś patologia " :loveu: a usłyszałam to mijając przy kościele dwie starsze panie .
No ale nikt mi psa nie chce truć ani nikt nas nie wyzywa , tylko nie groźne głupie gadki .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']Oczywiście, ale raczej miałam na myśli "przykre Daruni przypadki" :eviltong: Jesli chodzi o zmyślanie to badanie internetowe jak najbardziej można dodać do listy :D



A na nas dzisiaj zaszczekał pies z balkonu. Woof woof :diabloti: Skrajne chamstwo :diabloti:[/QUOTE]

I nie wezwałaś policji? SM? Nie zbluzgałas właściciela jazgota? :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Czekunia']Dawno już to mówiłam, że mieszkam w jakimś dziwnym miejscu, zwanym rajem:evil_lol:.
Psy mam od jakichś 20 lat, a musiałabym bardzo długo i intensywnie myśleć, żeby znaleźć choć kilka chamskich sytuacji.
Owszem, kilka by się znalazło, ale albo niektórzy z dogomaniaków mają sporego pecha, albo wybujałą fantazję.[/QUOTE]

ja też mam total spokój. ee, czasem psy sie spotkają niespodziewanie i afera i czasem jest tekst: prosze trzymać na smyczy!, ale to tyle, tyle, więcej nic. pomyślał by kto, ze to raj, ale ludzie ubrani, więc chyba nie ;-)

Link to comment
Share on other sites

Asiak kasia- mnie zdarzyło się dwa razy,że ktoś na mnie bluzgał ale byli to pijani faceci więc można zakładać,że zbluzgaliby każdego kto byłby na moim miejsca.Personalnie nic nie było.Mało tego- mój pies jest lubiany,nikomu nie przeszkadza gdy załatwi się na trawniku a ja posprzątam. Więc w zasadzie mogę stwierdzić,że te historie o drących ryja sąsiadach,że pies defekuje a właściciel trzyma w ręku woreczek i czeka a ten wredny sąsiad/sąsiadka oczywiście tego nie widzi,o tych ludziach co to uśpić chcą Wasze pieski- też być może wyssane z paluszka,nieco brudnego? Ale zakładam,że takie rzeczy się dzieją i mnie szczęśliwie omijają.Kto wie czy z Darunią nie jest tak samo? Gdybym Wam opowiedziała o mojej teściowej to nie uwierzylibyście,że tacy ludzie istnieją,hehe :)A ja przyjeżdżam,otwieram oczy i wiem,że istnieją:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Asiak kasia- mnie zdarzyło się dwa razy,że ktoś na mnie bluzgał ale byli to pijani faceci więc można zakładać,że zbluzgaliby każdego kto byłby na moim miejsca.Personalnie nic nie było.Mało tego- mój pies jest lubiany,nikomu nie przeszkadza gdy załatwi się na trawniku a ja posprzątam. Więc w zasadzie mogę stwierdzić,że te historie o drących ryja sąsiadach,że pies defekuje a właściciel trzyma w ręku woreczek i czeka a ten wredny sąsiad/sąsiadka oczywiście tego nie widzi,o tych ludziach co to uśpić chcą Wasze pieski- też być może wyssane z paluszka,nieco brudnego? Ale zakładam,że takie rzeczy się dzieją i mnie szczęśliwie omijają.Kto wie czy z Darunią nie jest tak samo? Gdybym Wam opowiedziała o mojej teściowej to nie uwierzylibyście,że tacy ludzie istnieją,hehe :)A ja przyjeżdżam,otwieram oczy i wiem,że istnieją:)[/QUOTE]


:evil_lol:
serio polecam sobie poczytać i samodzielnie ocenić. ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marmara_19']Miala psy na smyczach i placila za brak kaganca? Bzdura! Moje laza na 8m flexi. Jest kawal niuzytku, zielonej laki po starych dzialkach. SM wprost mowi "tu mozesz psa spuszczac". Jest to centrum :) Widok psa biegajacego bez smyczy i bez kaganca na "polach" nie robi na nich wrazenia.

Mam dom i podworko. Teren jest tak ogroszony.. ze maly pies wyjdzie;p Owczar jakby mial super stawy i pstro pod czaszka to tez by wyszedl. Bo "brama" jets otwarta. Tzn otwarty jest wjazd do garazu- tym smaym czesc "wyzszego" trawnika jest za plotkiem wiec pies nie skacze. Czesto stoi w rogu i drze morde na innego psa. Reakcja SM? Zadna. Bo pies po zaincydentem 8.5 roku temu okolo kiedy wyszedl inna droga i naszczekal jako szczeniak na innego psa- nie rusza sie. A mialby spsobnosc jakby chcial;p

Gliwice nie sa zle dla psiarzy. Mowie to jako wlasciciel psow malych jak i duzego-od prawie 9 lat razem.
[/QUOTE]

Nah, może znajoma ma schizofrenię :diabloti: Nie wiem, gdzie to było, bo ja do Gliwic tylko do Forum jeżdżę czasem. Może macie jakiś park, gdzie jest nakaz trzymania psów w kagańcu? W każdym razie mandat dostała. Ale na lotnisko chodzi i psy luzem puszcza i tam nie ma problemu podobno. Ma straszne problemy z sąsiadami, dostała pogróżki, że jej psy otrują, zgłaszała to na policję. Zgłoszenie przyjęli, ale zainteresowali się średnio z tego, co pamiętam. To już nie jest raczej kwestia Gliwic jako takich, tylko akurat jej konkretnego sąsiedztwa.

Ja mam 4 psy, w porywach do 5, sąsiedzi mnie nie lubią (za sam fakt posiadania psów, bo nigdy nie są na podwórku same, nie drą mordy, zbieram po nich)... No ale właśnie, nie daję nikomu powodów, żeby mnie jakoś wyjątkowo nienawidził, więc eskalacji problemu nie ma. Mieszkam w bliźniaku z ogrodem między dwoma blokami. Jako dziecko słyszałam od mieszkańców bloku: "won na swoje podwórko!", mimo że przecież trawników nie obsrywałam :diabloti: Także wiem, że z czystej zawiści ludzie potrafią być bardzo chamscy. Jednak jeśli nie daje się powodów do nienawiści, to zwykle konflikt nie eskaluje. Tylko trzeba mieć nerwy na wodzy, nie kłócić się z każdym i robić swoje. (U nas jak któryś sąsiad, który nas tak "kocha", znajduje psa albo ma problem z psem, to zgadnijcie do kogo leci pierwszy...)

A że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i progu wrażliwości na pewne sytuacje i rzeczy, to wiadomo ;) Dla kogoś będzie strasznym chamstwem usłyszenie, że ma "utopić te cholerne kundle", dla kogoś innego takie coś jest nawet niewarte uwagi. Dla mnie pies luzem, który do nas podbiega to żaden problem (chyba że gryzie na serio), ale dla kogoś to już tragedia.. No i stąd te tragiczne opowieści w stylu "pies podbiegł-nagadałam właścicielowi-on mnie sklął-ja jego sklęłam-cóż za chamstwo" :cool3: Czasem, jeśli nic złego się nie dzieje, lepiej się nie odezwać i mieć nadal dobry dzień :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

na niektórych osiedlach są kartki na trawnikach, że nie wolno przechodzić z psami
mnie to ostatnio rozśmieszyło bardzo, bo szłam gdzieś z psem i akurat przechodziłam przez takie osiedle - no i co mam zrobić jak idę do kogoś z wizytą albo tam mieszkam?
przenieść psa na rękach przez to osiedle?
w sumie, po przemyśleniu, uznałam, ze ostrzeżenia sa tylko na trawnikach -więc szłam tak z psem, żeby nawet łapą nie wszedł na trawnik

szczerze -jest to bez sensu
mój pies sika ze dwa razy na dwu godzinnym spacerze-lepiej jak nasika na chodnik?

takie zastrzeżenia mają sens -jeśli obok jest informacja, gdzie jest ta trawa dla psa

a kiedyś nawet widziałam w parku miejskim
zwykłym, nieogrodzonym
napisy na trawnikach -[I]zakaz[/I] wchodzenia z psem
czyli mam go samego puszczać luzem do parku? bo z psem ja nie mogę wejśc?
czy mam go po parku na rekach nosić

mój pies trochę na to za ciężki

( w szkole podstawowej, do którego chodziło moje dziecko był kiedyś napis
[I]zakaz wchodzenia z dzieckiem do szatni
[/I]czyli dziecko szło samo do szatni, a rodzic wracał do domu

i te napisy
[I]zakaz wchodzenia z psem[/I]
zawsze robi wrażenie na mnie, ze powinnam puscic psa, a sama tam nie wchodzić -że ten zakaz jest dla osoby towarzyszacej psu;)

Edited by Patmol
Link to comment
Share on other sites

Ja mam dużego, agresywnego psa i mieszkam na wielkim osiedlu. Niektórzy mnie lubią, a niektórzy nie. Ci, którzy mnie nie lubią skarżą się do ADM, że uwaga, pies jest głośno... To akurat skrajna bzdura, bo psy są cicho jak mnie nie ma, wiem bo nagrywałam, ale to jest jedyna rzecz jaką mogą zrobić, żeby naskarżyć ;). Ran szarpanych ani wybitych zębów nie mogą pokazać, więc są pewnie niepocieszeni. Całe szczęście skargi były dwie i na razie cisza.

Reszta nie ma się o co przyczepić, bo pies jest wyprowadzany na smyczy i w kagańcu oraz jest zawsze pod kontrolą. Jari aniołkiem nie jest, ani do ludzi ani do psów, ale przy odrobinie chęci można zrobić tak, żeby nikomu życia nie uprzykrzać. Jeżeli ktoś ma cały czas problemy mimo to, to moim zdaniem albo trafił na naprawdę wrednych ludzi, albo (skoro w 3 miejscach zamieszkania historia się powtarza) jednak coś z nim jest nie tak :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

...dalej z pełną świadomością podtrzymuję, że są na mapie naszego kraju miejsca, w których psia etykieta nie obowiązuje :cool3: i nie mówię o czepianiu się do mnie (tutaj akurat fakt, trzeba mieć pecha, żeby ciągle trafiać na problemy), ale o puszczanie psów luzem, agresory bez smyczy, obsrane po kolana wszelkie kawałki zieleni na osiedlu, itd., itd.
jakbym miała opisywać spacery na moim osiedlu w rodzinnym mieście, to też bym dostała łatkę mitomanki, dlatego wrzucam tylko wybrane smaczki, jak np. sąsiad - katatonik, który staje dęba z ujadającym bokserem wyrywającym mu się ze smyczy i nie reaguje na żadne "idź pan w cholerę", bo etap "czy może pan za mną nie iść?" przerabiałam bardzo krótko :loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jaddi']U mnie także na osiedlu jest jazda, co chwilę ludzie wywieszają na klatkach że na terenie osiedla nie można wyprowadzać psiaków na tereny zielone itd. Po prostu jakaś nagona na czarownice. Dodam że osiedle ma 4-5 lat dopiero i wszyscy są przewrażliwieni.[/QUOTE]

to jakis standard, nowe osiedle na przedmieściach, kredyt na 30 lat, poczucie elitarności i kombinacje- co by tu jeszcze uregulować, bo inaczej wyjdziemy na wieśniaków.

Link to comment
Share on other sites

Kurczę, może dogomaniacy powinni zorganizować cohousing :D Spiknąć się, wyłożyć kasę i razem wybudować osiedle dog-friendly, małe domki naokoło dużego zielonego terenu z torem agi, wydzielonym ogrodzonym miejscem na wybieganie trudniejszych psów i tak dalej :diabloti: Tylko znając życie i tak pewnie byśmy się o wszystko gryźli mimo wszystko :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

u nas (Legnica- ja mieszkam w samiutkim centrum) jest całkiem dobrze
ludzie mili
tereny zielone (kilkanaście kilometrów łąk nadrzecznych - wystarczy 20 minut z centrum, żeby dojść z psem - i idzie się najpierw deptakiem, a potem przez park)
dużo fajnych ludzi z psami -
Sudety w miarę blisko

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Kurczę, może dogomaniacy powinni zorganizować cohousing :D Spiknąć się, wyłożyć kasę i razem wybudować osiedle dog-friendly, małe domki naokoło dużego zielonego terenu z torem agi, wydzielonym ogrodzonym miejscem na wybieganie trudniejszych psów i tak dalej :diabloti: Tylko znając życie i tak pewnie byśmy się o wszystko gryźli mimo wszystko :evil_lol:[/QUOTE]

Oczyma wyobraźni już widzę ten armagedon:evil_lol::evil_lol:, bo ten źle rzucił frisbee, a tamten ma za dużo szelek i obróżek:diabloti:...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dardamell']Sunshine, to że ludzie boją się psów to nie jest tylko ich problem. To jest problem większości psiarzy. Gdyby to był tylko problem bojących się to nie było by tylu nakazów i zakazów dotyczących psów.
Tak samo można powiedzieć, że to, że Twój pies gaśnie jak ma kaganiec to jest Twój problem i nikt nie widzi powodu abyś obarczała nim wszystkich dookoła.[/QUOTE]
proszę Cię nie rozśmieszaj mnie, wystarczy że pies jest na smyczy w miejscu publicznym... człowiek bojący się zmusza mnie do krzywdzenia psa a do czego ja zmuszam tych ludzi? Jeśli się boją mogą odejść, ominąć a nie wymyślać jakiś głupich nakazów... cioci amstaff anioł w psiej skórze dostawał odparzeń od wszelkich kagańców... otwarte rany na pysku... z resztą ematii troszkę... jestem tak bardzo anty ludziom z paranojami że aż się we mnie gotuje

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...