Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='zaginiona sara']U mnie było podobnie tylko, że gówniarz znajomy to robił, opierdziel nic nie pomagał więc psiak wziął sprawy w swoje małe ząbki. Kilka ugryzień i skończyły się głupawe zabawy. Teraz już wiem co robić - walę po łapach jakby głupi pomysł się pojawił skoro cham nie rozumie to nastolatek był ale o mózgu gówniarza. I opierdziel ostry i już głupawe pomysły wyparowały ale co się owkurzałam i mój sierściuszek to nasze.[/QUOTE]
ależ ten pies gryzł.
pies gryzł i jego pilnowanie zasobów było coraz bardziej obsesyjne i energiczne.
ja płakałam i błagałam żeby psa zostawić w spokoju,ale przecież gównażerię się ignoruje,nie?
dzieci i ryby...
od lat powtarzam,że gdyby ten pies ważył choćby i 10kg więcej,to dawno by poszedł pod igłę,za agresję.
no ale że 'gówienko' nawet 5kg nie waży...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Koszmaria']ależ ten pies gryzł.
pies gryzł i jego pilnowanie zasobów było coraz bardziej obsesyjne i energiczne.
ja płakałam i błagałam żeby psa zostawić w spokoju,ale przecież gównażerię się ignoruje,nie?
dzieci i ryby...
od lat powtarzam,że gdyby ten pies ważył choćby i 10kg więcej,to dawno by poszedł pod igłę,za agresję.
no ale że 'gówienko' nawet 5kg nie waży...[/QUOTE]

Szkoda psa :( Moja znajoma miała sukę, ważyła z 8 kg, i dzieci sąsiadów radośnie jej tupały pod drzwiami, zaczepiały psa. Potem nad życie nienawidziła dzieci i się nie dziwię. Właśnie czytam na facebooku dyskusję o tym, jak to dzieci to święte istotki i trzeba je chronić i mi się bebechy przewracają - czy tylko ja tak mam? Dzieci są nieostrożne, bezmyślne, często okrutne i fakt, że przez to są narażone na o wiele więcej niebezpieczeństw niż dorośli ludzie. Tylko czy to świętość? Może ja akurat byłam takim kiepskim dzieckiem, ale od innych dzieci wiele złego zaznałam i jakoś nie wierzę w słodkie i niewinne istotki :diabloti: Część tak, jasne, to naprawdę fajne dzieciaki, ale część jest bardzo wyrachowana... I to nie zawsze od rodziców zależy, znam świetnych rodziców, a w dziecko jakby diabeł wstąpił :evil_lol:

PS. Opolski dodatek Wyborczej wydrukował mój list o "kartach psiego obywatela"! :multi: Tylko co z tego, skoro to nic nie zmieni - co najwyżej zaostrzą się przepisy w sprawie kagańców :roll:

Link to comment
Share on other sites

myślę, ze tam działa coś podobnego jak i w każdej dziedzinie życia. wystarczy przejrzeć dogomanię chociażby, tu też niejeden (nawet miłośnik psów) się złapie za głowę czytając niektóre wątki czy wypowiedzi i tak samo będzie w sprawach dzieci. znajdzie się parę osób pozwalającym "słodkim aniołkom" na wszystko, zaczną ze sobą rozmawiać, nakręcać się nawzajem i już powstaje obraz takich a nie innych rodziców.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']myślę, ze tam działa coś podobnego jak i w każdej dziedzinie życia. wystarczy przejrzeć dogomanię chociażby, tu też niejeden (nawet miłośnik psów) się złapie za głowę czytając niektóre wątki czy wypowiedzi i tak samo będzie w sprawach dzieci. znajdzie się parę osób pozwalającym "słodkim aniołkom" na wszystko, zaczną ze sobą rozmawiać, nakręcać się nawzajem i już powstaje obraz takich a nie innych rodziców.[/QUOTE]

Masz rację ;) Tak samo mi się przewraca w brzuchu, kiedy słyszę, że pieski są dobre i kochane i zawsze jakikolwiek kłopot czy złe zachowanie to wina właściciela. Nie zawsze, zależy od psa. Zabezpieczenie psa zależy oczywiście od właściciela tylko i wyłącznie, ale rzecz jasna, są psy które z natury są reaktywne i mają problemy z behawiorem mimo prób i starań. Wydaje mi się, że tutaj można to samo odnieść do dzieci i w przypadku żadnej istoty żywej nie można generalizować, czy to "psy", "dzieci", "koty", "łysi", "wysocy" ... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica'] Tak samo mi się przewraca w brzuchu, kiedy słyszę, że pieski są dobre i kochane i zawsze jakikolwiek kłopot czy złe zachowanie to wina właściciela.[/QUOTE]
albo przypadkowej osoby, bo jest złym człowiekiem i pieseczek to wyczuł i dlatego np. ugryzł:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Właściciela - niekoniecznie. Ale zawsze człowieka.
Jakiekolwiek psy niestabilne psychicznie biorą się z tego, że były źle traktowane, albo urodziły się w pseudo i są po maksymalnie agresywnych rodzicach, itp. itd.
Ja wychodzę z tego założenia ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Właściciela - niekoniecznie. Ale zawsze człowieka.
Jakiekolwiek psy niestabilne psychicznie biorą się z tego, że były źle traktowane, albo urodziły się w pseudo i są po maksymalnie agresywnych rodzicach, itp. itd.
Ja wychodzę z tego założenia ;)[/QUOTE]

Nie uwzględniasz mutacji genetycznych, genów warunkujących niepohamowaną agresję, nadreaktywność wynikającą z podłoża biologicznego (geny, hormony itd), chorób (guzy, hormony, urazy mechaniczne)? To trochę jakby ignorować biologię psów i uznać je tylko za samą psychikę, którą można dowolnie kształtować... Ogólnie, samo istnienie psów można uznać, że to "wina człowieka" (choć z tym można polemizować) i do tego sprowadza się chyba Twoja wypowiedź. Ale znowu pseudohodowca też jest pseudohodowcą, bo został niedoedukowany, źle wychowany jako osoba nieempatyczna i tak dalej i tak dalej... Więc może pojęcie "winy" jest tu w ogóle nieużyteczne ;)

Co nie zmienia faktu, że nie uważam, że psy są świętymi i niewinnymi istotami i tak samo z dziećmi. "Niewinność" to też pojęcie bardzo abstrakcyjne. Kiedy w ogóle można mówić o odpowiedzialności za swoje czyny? No ale za bardzo filozofuję ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Jeśli agresja jest spowodowana hormonami czy chorobą to nadal nie jest to wina psa ;)[/QUOTE]

Już pisałam, że kryterium "winy" jest w ogóle mgliste ;) Hormony i choroby to nie "wina" ale w tym momencie to coś, co "wychodzi od psa". Więc tutaj zadziałać można lecząc lub usypiając, nie ma opcji obwiniania człowieka, co na psich forach często się zdarza.
Agresję wielu ludzi uznajemy za ich właściwość, wsadzamy do więzienia, a często jest spowodowana nadmiarem testosteronu, nadmiernym pobudzeniem.. Czy to ich "wina"? A jednak te zachowania wychodzą od nich, są niebezpieczne, co oznacza, że takie osoby powinny być izolowane. No i ze zwierzakami tak samo: dla nas nie ma znaczenia powód, zwierzę naprawdę niebezpieczne, niezależnie jak skrzywione, nie powinno mieć miejsca w społeczeństwie. (Nie mówię o sznaucerach obszczekujących rower, tylko o prawdziwej agresji ;))

Link to comment
Share on other sites

Ja bym rozwinęła Twoje zdanie:
....niezależnie jak skrzywione, nie powinno mieć miejsca w społeczeństwie CHYBA że są warunki do tego (człowiek z doświadczeniem, stała pomoc behawiorysty itp.), aby w bezpiecznym miejscu (jakieś odludzie, obrzeża miast) pozwolić mu się poczuć komfortowo i albo dać mu tam dożyć do końca swoich dni, albo w wypadku sukcesów zacząć wprowadzać go między ludzi.

Link to comment
Share on other sites

Cóż, masz najpewniej rację, tylko ja zawsze się zastanawiam: czy naprawdę warto walczyć o skrzywione psy, jeżeli bezdomnych jest tak dużo zwierząt bezproblemowych? Czy naprawdę warto wydać ogromną kwotę na ratowanie jednego niepewnego i trudnego zwierzęcia, jeżeli ta sama kwota mogłaby pomóc kilku lub kilkunastu innym, o lepszym charakterze i bardziej stabilnych?

Tutaj nie ma dobrej odpowiedzi. Wydaje mi się, że to zależy od tego człowieka, który decyduje się pomóc takiemu zwierzęciu. Tylko, znowu filozofuję, w imię czego? Weźmy agresywnego psa, który potrafi ugryźć swojego człowieka. Możesz uprzeć się, że mu pomożesz, wydasz mnóstwo pieniędzy na szkolenia i behawiorystów, weterynarzy. W imię odpowiedzialności, litości czy miłości, zwał jak zwał. Doskonale wiemy, że zwierzę się nie odwdzięczy, bo nie ma świadomości, że się dla niego "poświęcasz". Jest niebezpieczne dla Ciebie, prawdopodobnie Ci nie ufa. Możemy uznać, że pomoc takiemu psu to szczyt moralności albo szczyt głupoty - za te pieniądze możesz adoptować świetnego i kochanego psa i wspomóc kilka innych zwierząt w potrzebie. Więc czy warto? Nie wiem, ale znając siebie, pewnie bym walczyła o takiego psa. Chociaż rozum podpowiada, że to głupie w czasach nadmiernego zapsienia i kilkudziesięciu psach przypadających na jednego chętnego.

Link to comment
Share on other sites

Mam takiego psa.
Dzięki Happy zakładam własną szkołę dla psów, bezpłatnie doradzam, pomogłam już kilku psom. Nie uważam, żeby czas jej poświęcony był zmarnowany chociażby dlatego, że dowiedziałam się co chcę robić w życiu :) problemowe psy są ważną częścią społeczeństwa, czasami ludzie uświadamiają sobie na widok takiego psa, że np. nie są gotowi na bycie właścicielami jeśli wystąpi taki problem, itp. Uważam, że "nosić się" z bezproblemowymi psiakami i tym samym promować już uwiecznioną wizję, że pies sam się wychowuje i generalnie każdy sobie psa może mieć można będzie tylko wtedy, jakby wszystkie problemowe byłyby zlikwidowane (i wszystkie psy po agresywnych rodzicach nie wykazujące agresji - w końcu w którymś pokoleniu może to się pojawić, no nie? Tym samym kundle w schroniskach, bo nie wiadomo, po kim są) - żeby przypadkiem taki pies do kogoś nie trafił, bo ktoś będzie święcie przekonany, że jak każdy mijany na ulicy pies jest grzeczny to ten też będzie.
Im więcej takich psów (pod kontrolą oczywiście) będzie wychodzić na ulice, startować w zawodach itd. tym większa będzie świadomość społeczeństwa, tym mniej będzie kupowania psów dzieciom pod choinkę.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj ide sobie z psem, zaczal cos tam wachac pod blokiem sasiadow. No to czekam bo moze mu sie kupe chce czy cos.
A na parterze na balkonie stal facet i wywiazal sie dialog :P
-Bezczelnosc! Zeby tak z psem na trawnik przychodzic, zeby tu sral.
-A co to za roznica czy zrobi tu czy 5 metrow dalej skoro i tak sprzatam po swoim psie?
-Ja tez mam psa. W ktorym bloku mieszkasz, to pojde z nim i tez tam bedzie kupe robil, nie przeszkadzaloby?
-Gdyby Pan posprzatal to w czym mialoby mi przeszkadzac?
-pff, a pani sprzata? prosze sie nie osmieszac!
-mam pokazac worki czy jakies zaswiadczenie?
-zalosna!
usmiechnelam sie ladnie i odeszlam, ale jak wkoncu Frodo zrobil kupe to mialam ochote rzucic mu workiem w okno.
Najsmieszniejsze jest to ze nigdy nie widzialam u mnie na osiedlu(noo raz, ale to babka nie od nas, przynajmniej ja nie kojarze) zeby ktos sprzatal po swoim psie, wszystko jest tak zasrane ze przynajmniej co 2 dzien czyszcze buty. A nigdy nie widzialam tez zeby sie przyczepili jakiejs babci z burkiem czy faceta.
Albo moje ulubione sytuacje - pies robi kupe na trawniku, patrze na blok obok a tam przynajmniej w 3 oknach stoja i sie gapia czy napewno posprzatam. Gadki o tym ze tego nie robie sa na pozadku dziennym, a jak wyciagam worek i zaczynam sprzatac to okazuje sie ze tak naprawde tego nie robie, ale ze sie przyczepili to dlatego go wyciagnelam :roll: Nie sprzatasz zle, sprzatasz jeszcze gorzej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katasza1']Dzisiaj ide sobie z psem, zaczal cos tam wachac pod blokiem sasiadow. No to czekam bo moze mu sie kupe chce czy cos.
A na parterze na balkonie stal facet i wywiazal sie dialog :P
-Bezczelnosc! Zeby tak z psem na trawnik przychodzic, zeby tu sral.
-A co to za roznica czy zrobi tu czy 5 metrow dalej skoro i tak sprzatam po swoim psie?
-Ja tez mam psa. W ktorym bloku mieszkasz, to pojde z nim i tez tam bedzie kupe robil, nie przeszkadzaloby?
-Gdyby Pan posprzatal to w czym mialoby mi przeszkadzac?
-pff, a pani sprzata? prosze sie nie osmieszac!
-mam pokazac worki czy jakies zaswiadczenie?
-zalosna!
usmiechnelam sie ladnie i odeszlam, ale jak wkoncu Frodo zrobil kupe to mialam ochote rzucic mu workiem w okno.
(...) [/QUOTE]
Lepiej kupą w okno :diabloti:

Mnie dzisiaj starsza pani uświadamiała, żeby nie krzyczała na swojego psa.
Nie krzyczałam, tylko wydawałam komendy zdecydowanym głosem, bo mój pies się rwał do jej psa.

"Nie krzyyyyczy pani na niego, on taki grzeczny jest" a j sobie myślę: "Nie krzyyyyczy pani na niego, a on mi później nasra na głooowę" :roll:
Nie była to żadna chamska sytuacja, bo porozmawiałyśmy sobie miło z tą panią. Musiałam jej wytłumaczyć, że pies się mnie mniej słucha niż mojego partnera, dlatego muszę tak, a nie inaczej. Pies waży połowę tego co ja, jest młody i silny. Może mi powybijać barki jak nagle szarpnie, dlatego muszę go opanować podnosząc nieco głos, bo on jak zaklęty, itd, itd. Ale on taaaaki grzeeeeczy...i prawie mnie wlecze po trawniku, bo koniecznie się z innym pieskiem musi przywitać :lol:

I teraz się zastanawiam: czy ludzie mnie mają za terrorystkę jakąś? :-?

Link to comment
Share on other sites

Ja ostatnio wsiadlam do windy i Frodo byl juz o krok od skoczenia na reklamowke jakiejs babki ktora tez jechala winda, wiec go chcialam przywolac do pozadu i kazalam usiasc. Jakis dziadek i ta babka stwierdzili ze jeszcze takiego madrego psa nie widzieli. 'Pani to on tresowany jak z cyrku' :crazyeye:
A wczoraj szlam z dwojka znajomych i jakis zmutowany jamnik z rottkiem na fleksi zaczal obskakiwac kolezanke i kolege, uwalil im spodnie a wlascicielka ze on tylko sie tak wita bo on to lofcia wszystkich ludzi :roll:

Link to comment
Share on other sites

No piesek mial szczescie ze na mnie nie skoczyl (widzialam co sie dzieje wiec odeszla na bok ;p ), bo babka dostala by opierdziel za to ze skacze a pewnie dostalaby podwojny bo mialam wtedy rajstopy wiec pewnie mialabym juz po nich.

Ostatnio klocilam sie za facetem bo chcialam zostawic psa pod zabka a tam biegal jakis maly bez smyczy i musialam je rozdzielac bo tamten sie na froda rzucil a gosc po wyjsciu ze sklepu stwierdzil ze on moze bo dluzej mieszka na osiedlu :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katasza1']
Ostatnio klocilam sie za facetem bo c[B]hcialam zostawic psa pod zabka[/B] a tam biegal jakis maly bez smyczy i musialam je rozdzielac bo tamten sie na froda rzucil a gosc po wyjsciu ze sklepu stwierdzil ze on moze bo dluzej mieszka na osiedlu :lol:[/QUOTE]
Znaczy uwiązać i pójść po zakupy?
Nie rób tego.

Link to comment
Share on other sites

znaczy uwiazac przy drzwiach otwartych i kupic fajki, gdzie kasa jest przy drzwiach. zostawiam go pod sklepem tylko w tej jednej sytuacji i mam dogadane z babka ze zostawiam drzwi otwarte ta ze dwoma lapami pies jest w sklepie ;) spokojnie, nie zostawiam go na dluzej niz minute i mam na wyciagniecie reki.

Link to comment
Share on other sites

[B]Soko -[/B] ja myślę, że ludzie mają duuużo do czynienia z problemowymi psami, bo w Polsce świadomość wychowywania i szkolenia psa jest na poziomie prawie zerowym ;) Na każdym spacerze spotykam 2-3 psy naprawdę problemowe i kilka po prostu niewychowanych. Co nie zmienia faktu, że nie uważam, że każdy pies powinien być łagodny jak baranek, potulny i milutki, bo to w ogóle zaprzecza naturze wielu psów (moich też). Tylko czasem trzeba pomyśleć, na ile warto w takiego psa inwestować - Tobie się udało, poznałaś swoją pasję, gratuluję. Mój pies był nie do życia z cyrkowaniem i świrowaniem, włącznie z ryczeniem i staniem na tylnych łapach na widok czegokolwiek psopodobnego (np człowiek z teczką = na pewno człowiek z małym psem, wraaau! :roll:). Też go z tego wyciągnęłam, nauczyłam się od niego wiele i nie żałuję tych godzin treningów zupełnie. Ale moja znajoma ostatnio znalazła na ulicy psa, który pogryzł jej męża, miał straszne odpały (dostawał szału i gryzł) i nie zainwestowała w niego, oddała go do schronu (mówiąc co i jak), gdzie stwierdzono u psa poważne zaburzenia - możliwe, że zostanie uśpiony, bo jednego dnia jest normalny,a drugiego gryzie do krwi wolontariuszy. I ani trochę jej się nie dziwię, bo nie była zupełnie gotowa na psa, nie ma w ogóle doświadczenia, nikt normalny takiego psa nie zaadoptuje sam z siebie. Możliwe, że u tego psa człowiek coś zepsuł, ale to nieważne, skoro umiał się rzucić do twarzy i gryźć jak oszalały...

[quote name='zaginiona sara']Wiele osób uwiązało psa na chwilę pod sklepem. Zrobili to po raz ostatni...[/QUOTE]

Nie przesadzajmy, akurat katasza opisała sytuację - psa ma pod ręką, widzi go cały czas, praktycznie jest tuż obok i tak dalej :) Jednak to fakt, że u nas w mieście kilka właścicieli w ten sposób straciło swoje psy, swego czasu to była plaga - kradzieże kundli, pewnie jako worki treningowe dla astowatych, bo i walki tu się odbywały. Jakoś teraz to minęło, albo o czymś nie wiem... Więc nigdy nie można psa stracić z oczu, szczególnie jeśli jest w typie rasy, ale tak jak pisałam - kundle czasem też kradną, nie warto psa narażać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']

Nie przesadzajmy, akurat katasza opisała sytuację - psa ma pod ręką, widzi go cały czas, praktycznie jest tuż obok i tak dalej :) Jednak to fakt, że u nas w mieście kilka właścicieli w ten sposób straciło swoje psy, swego czasu to była plaga - kradzieże kundli, pewnie jako worki treningowe dla astowatych, bo i walki tu się odbywały. Jakoś teraz to minęło, albo o czymś nie wiem... Więc nigdy nie można psa stracić z oczu, szczególnie jeśli jest w typie rasy, ale tak jak pisałam - kundle czasem też kradną, nie warto psa narażać.[/QUOTE]
Ile to było historii jak psy z rąk wyrywali i uciekali?
Sorki ale ja jak idę z psem to idę z psem a jak na zakupy to na zakupy. Nie mam problemu z fajkami bo ich nie palę.
Teraz nie przesadzajmy a później będzie szukanie psa. Lepiej dmuchać na zimne.
Raz uwiązałam psa tak jak katasza1 pod maleńkim osiedlowym sklepikiem i też miałam go na oku ale co się ostresowałam to moje a trwało to chwilę i powiedziałam sobie, że albo zakupy albo spacer.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...