Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Ja też nigdy nie przepraszam jak do mojego psa się pluje jakiś agresor i właściciel ledwo go może utrzymać;)

Posted

[B]Fly [/B]- chyba źle mnie zrozumiałaś... Mój pies był agresywny to fakt, ale się nie zaczynał. Maja wierciła się, pokazywała ząbki, york cały czas ją obwąchiwał, a facet patrzył na tą całą sytuację i nic... :roll: Nie przywołał psa, nawet nie raczył podejść czy coś.

Posted

FLY, jeśli Twój pies podszedłby do innego, który sobie tego nie życzy (i jego właściciel także nie), to chamstwem byłoby nie przeprosić i koniec. Nie doszukuj się dziury w całym - bardzo często dlatego psy się rzucają na psy idące sto metrów dalej, bo ileś razy zostały już napadnięte przez yorki takich właścicieli jak tamten facet. I to facet jako właściciel tamtego psa bierze częściową odpowiedzialność (razem z innymi właścicielami, błędami aniawis39) za agresję Mai.

Posted

napadnięta przez yorka to nie została raczej odwrotnie. York podszedl, powąchał,zignorował warczenie i sobie poszedl.
Dobra bo zaraz znów się zacznie jazda o odpowiedzialności, chamstwie, dobrym wizerunku itd. Mnie to rozbawiło bo sama się parę razy spotkałam ze ściśnieniowanym właścicielem agresora, który był święcie oburzony na wszystkich dookoła,za to że mają czelność sobie wyluzowani chodzić z własnymi psami zamiast spieprzać bo przecież chyba widzą, że jego psu już piana z pyska leci a właściciel ledwo utrzymuje. "może Pani odejść bo ja go nie utrzymam?!" ;)

Posted

[quote name='FLY'] Mnie to rozbawiło bo sama się parę razy spotkałam ze ściśnieniowanym właścicielem agresora, który był święcie oburzony na wszystkich dookoła,za to że mają czelność sobie wyluzowani chodzić z własnymi psami zamiast spieprzać bo przecież chyba widzą, że jego psu już piana z pyska leci a właściciel ledwo utrzymuje. "może Pani odejść bo ja go nie utrzymam?!" ;)[/QUOTE]
a jakie było moje zdziwienie jak mijałam pare dni temu na rynku dorosłą kobiete koło 40stki z jrt na smyczy i usłyszałam właśnie "może Pani pójść na około bo ja mojego nie utrzymam " pies miał może 10kg (był grubawy) moja suka na takie małe rzucające się psy raczej nie reaguję i tylko patrzała z politowaniem , ale dla własnego spokoju poszłam naokoło .

Posted

my wczoraj umowilysmy sie na spacer z moja siora i jeszcze kumpela.
razem 5 psow.
moje psy i psy mojej siory sie strasznie lubia, wiec natychmiast, kiedy tamte wyskoczyly z bagaznika, to rozpetal sie szal radosci i powstala kula zlozona z dwoch gordonow i dwoch bulli.

zeszlysmy z tym wszystkim na trawnik, zeby laski mogly dac upust swojej siostrzanej milosci.
naprawde gleboko na trawnik-tak, zeby caly chodnik byl wolny i zeby w zadnym wypadku kula futra nie mogla sie z tego trawnika stoczyc.

w pewnej odleglosci obserwowala te scenke starsza pani z malym czarnym pieskiem.
mogla spokojnie kolo nas przejsc majac do dyspozycji chodniki po obu stronach uliczki, po ktorej prawie w ogole nie jezdza samochody. pomijajac juz fakt, ze wszystkie nasze psy sa grzeczne i dobrze wychowane (oczywiscie kula futra na trawniku mogla dac jej inne wrazenie) to jeszcze byly na smyczach. no ale nie, stanela i stoi.

w koncu zebarlysmy towarzystwo z trawnika i idziemy w kierunku tej pani, bo tam wlasnie jest park. babka stala na chodniku, my kazda po dwa kundle, wiec szlysmy jezdnia, zeby jej nie zawadzac.
i nagle pies tej kobiety wpadl w dziki szal, zaslinil sie, postawil kite, zaczal sie ciskac na smyczy jakby go cos gryzlo w dupe i uwaaaga...wyszedl z obrozy, podbiegl do starszej suki mojej siory, ktora jednak nie zwrocila na niego zbytniej uwagi, bo szczerze mowiac nie bylo na co.

babka ledwo zlapala tego gnojka wykonujac skoki jak zolw ninja po czym wydarla sie na moja siore stojaca na srodku ulicy miedzy dwoma sukami rasy bullterrier, ktore siedzialy neruchomo wpatrzone w nia jak w obrazek z pytaniem "co robimy?" na mordach, ze czemu jej psy (TAKIE psy) nie maja kagancow i moglby przeciez jej psa rozszarpac i w ogole dlaczego kolo niej przechodzimy i jestesmy bezczelne oraz bezmyslne. powtorze raz jeszcze; kazdy pies z naszego stada byl na smyczy, zaden nie spojrzal na tego malego kundla inaczej niz z poblazaniem i zaden nie wydal z siebie zadnego odglosu. poza oczywiscie tym malym kundelkiem.

to tyle w temacie agresorkow i pretensji ich wlascicieli.

Posted

z reguły jest tak, że Ci którzy mają psy nad którymi nie panują mają pretensje do całego świata...
u mnie jest takie małżeństwo z Donkiem..pies jak widzi jakiegokolwiek psa nawet daaaaleko od siebie, to szaleju dostaje. Pan jakoś tam go utrzymuje, pani nie bardzo...wiec co? mają mega dużo pretensji do mnie, bo ja ośmieliłam się wyjsc na spacer ze swoimi dwoma yorkami w tym samym czasie co oni:-D Pomijam fakt, ze moje psy nawet nie patrzą na tego Donka i żaden nie wydał nigdy nawet najmniejszego dzwięku w jego kierunki, nie podszedł ani w żaden inny sposob go nie sprowokował (no chyba, że pojawienie się na horyzoncie jest prowokacją hihi). Oczywiscie jak mam taka możliwość, to skręcam gdzie sie da by sie z tym psem nie mijać...ale czasem jest tak, że wyjdziemy z uliczek osiedlowych wprost na siebie i co wtedy robić...Donek się wścieka, pani go ledwo na smyczy utrzymuje, ja łapie na ręce psy i staram się jakoś przejsc bokiem a pan się drze na mnie, że zachciało ludziom się jakis wypierdków i łażą z nimi jak święte krowy i utrudniają normalnym spacerowanie ze swoimi psami:-D

Posted

ja jeszcze dodam, ze moja mlodsza sunia nie lubi innych psow ani obcych ludzi. ma swoich kumpli zarowno wsrod dwunoznych jak i wsrod czworonoznych, a cala reszte olewa tak dosadnie, ze naprawde jeszcze takiego psa nie widzialam.

i wczoraj mijalysmy rozwscieczonego jamnika, wszystkie psy zapiete wlasnie poza moim juniorem, ktory szedl za nami tak, aby byc jak najdalej od tego jamnika i tej pani...i babka z rzucajacym sie na flexi jamnikiem wydarla sie na mnie, ze to jest duzy pies i powinien byc na smyczy. na jej wrzask pies moj wykrzywil sie z obrzydzenia i odsunal jeszcze glebiej i zaczal isc z odwrocona od niej glowa:)))

Posted

[quote name='a_niusia']
i wczoraj mijalysmy rozwscieczonego jamnika, wszystkie psy zapiete wlasnie poza moim juniorem, ktory szedl za nami tak, aby byc jak najdalej od tego jamnika i tej pani...i babka z rzucajacym sie na flexi jamnikiem wydarla sie na mnie, ze to jest duzy pies i powinien byc na smyczy. na jej wrzask pies moj wykrzywil sie z obrzydzenia i odsunal jeszcze glebiej i zaczal isc z odwrocona od niej glowa:)))[/QUOTE]
haha jakbym swojego Ajusia widziała:-D on czasem spogląda na mnie z takim wyrazem: "czemu ten jołop tak sie drze? aż mi bębeki pekają! na wszelki wypadek mine go półkolem fuuuu"

Posted

moja tak reaguję na yorki ,patrzy z niedowierzaniem że takie małe fajne a się rzuca , odwraca często głowe i idzie łukiem , a przy bezpośrednim kontakcie wąchaniu kocha wszystkie yorki i chcę się bawić niestety najczęściej właściciele się boją i nie ma zabawy .
yorki to ulubione psy mojej suki , wszyscy mówią że powinnam jej takiego kupić żeby miała kumpla ale dla mnie to za małe jest .

Posted

Zdarza się też zobaczyć obrazek jak właściciel na widok mnie z psem robi szybki unik w bok do najbliższego drzewa lub latarni i oplata pędem smycz wokół tegoż drzewa żeby pieska utrzymać;) w sumie to trochę mi ich szkoda, musi być mega stresujący taki spacer..

Posted

FLY, podszedł, powąchał i odszedł? Psy nie mają podchodzić do innych psów same z siebie - niby z jakiej paki tamten sobie na to pozwolił? Dla wielu to już atak.

Posted (edited)

Ja rozumiem, że można nie lubić psów. Wszystko rozumiem. Dlatego też na polu biwakowym rozłożyliśmy się najdalej jak tylko mogliśmy od wszystkich innych ludzi, Avril biega luzem, ale ona zawsze wraca jak ją wołam, a oddalać jej się pozwalam jedynie w stronę jeziora, które jest kilka metrów dalej. Iwan zawsze będzie na smyczy. Nikomu nie wchodzimy w paradę, psy nie są głośno (kurze zdarzy się szczeknąć na patyk czy zabawkę, ale zaraz ją uciszam), sprzątam po nich, w ogóle nas nie widać, ale oczywiście już poszła skarga od pewnej pani, której kura bardzo przeszkadza bo.. jest. Poszła na skargę do faceta pilnującego pola, on oczywiście przyjął skargę, przyszedł do nas ze swoim jamnikiem Jogurcikiem i ostrzegł przed nią. Podobno lubi się czepiać. Teraz dziwnie się patrzy jak nasze psy się ze sobą bawią spuszczone.. luzem. Cóż, nie mam odgórnego nakazu trzymania psów na uwięzi na polu, Iwana będę trzymać, bo mu nie ufam, ale kury nie zamierzam 'więzić' a paniusia się będzie musiała z nami przemęczyć ;)

Edited by omry
Posted

[B]omry[/B] niestety są ludzie, którzy się czepiają o to, że pies po prostu jest..u mnie w klatce jeden sąsiad ostatnio porozpowiadał po sąsiadach, że moja Tosia sika na klatce :/ oczywiście nieważne, że ona nigdy w życiu nie załatwiła się na klatce, w ogóle nie szczeka (nigdy) i ja i mój mąż jako jedyni chyba sprzątamy kupy na spacerach mimo, że nie mamy ich gdzie wyrzucić, bo na moim pięknym osiedlu nie ma ani jednego kosza na psie odchody czy nawet takich zwykłych małych koszy ogólnych..na każdy spacer muszę brać ogromny klucz do dużych zamykanych śmietników - tak kazał pan z administracji, bo na zebraniach stwierdzili, że małe kosze są za drogie i kupy mamy do dużych ogólnych wywalać..ale to i tak mój pies sika na klatce i teraz wszyscy sąsiedzi się na nas gapią jak na brudasów :/

Posted

[quote name='kopra'][B]omry[/B] niestety są ludzie, którzy się czepiają o to, że pies po prostu jest..u mnie w klatce jeden sąsiad ostatnio porozpowiadał po sąsiadach, że moja Tosia sika na klatce :/ oczywiście nieważne, że ona nigdy w życiu nie załatwiła się na klatce, w ogóle nie szczeka (nigdy) i ja i mój mąż jako jedyni chyba sprzątamy kupy na spacerach mimo, że nie mamy ich gdzie wyrzucić, bo na moim pięknym osiedlu nie ma ani jednego kosza na psie odchody czy nawet takich zwykłych małych koszy ogólnych..na każdy spacer muszę brać ogromny klucz do dużych zamykanych śmietników - tak kazał pan z administracji, bo na zebraniach stwierdzili, że małe kosze są za drogie i kupy mamy do dużych ogólnych wywalać..ale to i tak mój pies sika na klatce i teraz wszyscy sąsiedzi się na nas gapią jak na brudasów :/[/QUOTE]

Maskara skąd ja to znam. Mój pies jest przez pewnego pana ciągle oskarżany że biega luzem bez nadzoru i oszczekuje wszystkich, tyle że to nie mój pies tylko trochę podobny niższy i inny kształt ma zupełnie ale cóż. Na początku tłumaczyłąm że ja psa samego nie puszczam żeby się po osiedlu wałęsał ale pan i tak wie swoje więc już mu tylko przytakuje .

Posted

Swoja droga może mi ktoś wytłumaczy co z tymi psami nie tak niektórymi. Ja rozumiem chamstwo psiarzy którzy ich nie odwołuje ale czemu same psy nie reagują na sygnały ostrzegawcze od innych psów takie jak warczenie pokazywanie zębów, czy jeżenie się. Tylko dalej biegną radośnie za innym pieskiem, wąchają, mu pod tyłkiem i skaczą na grzbiet (czego mój pies już przeboleć nie może).

Posted

[quote name='zootechniczka']Swoja droga może mi ktoś wytłumaczy co z tymi psami nie tak niektórymi. Ja rozumiem chamstwo psiarzy którzy ich nie odwołuje ale czemu same psy nie reagują na sygnały ostrzegawcze od innych psów takie jak warczenie pokazywanie zębów, czy jeżenie się. Tylko dalej biegną radośnie za innym pieskiem, wąchają, mu pod tyłkiem i skaczą na grzbiet (czego mój pies już przeboleć nie może).[/QUOTE]

Dlatego, że to też jest chamstwo psiarzy, którzy nie zapewnili psu odpowiedniej socjalizacji. Pies sam z siebie nie umie się porozumiewać z innymi psami, tak jak człowiek sam z siebie nie zna wszystkich metod porozumiewania się z ludźmi. Do tego potrzeba socjalu ze zrównoważonymi psami, a niewiele psów ma właścicieli, którzy im to zapewniają.

Posted

[quote name='Soko']FLY, podszedł, powąchał i odszedł? Psy nie mają podchodzić do innych psów same z siebie - niby z jakiej paki tamten sobie na to pozwolił? Dla wielu to już atak.[/QUOTE]
z tego co wyczytałam to oba psy na smyczy, oba przed właścicielem, york wącha, suka się piekli, wścieka, szarpie właścicielkę i co tam jeszcze. Dlaczego jeden właściciel miałby przepraszać drugiego? Bo akurat tamten to bardziej "przeżył"? żeby jeden pies był na smyczy/w kagańcu a drugi nie, albo oba puszczone jeden przyjazny drugi agresywny - to rozumiem. Ale tu są w jednakowej sytuacji tylko że york nic poza wąchaniem nie robi (gdyby miał być agresywny to raczej by sam nie odszedł nie wiadomo kiedy, tylko odpowiedział na warczenie i agresje tym samym) a suka swoją właścicielkę poniewiera.


Przynajmniej z opisu bardziej mi to podpada pod historię " Debil idzie jakby nigdy nic i ma w dupie, że mój pies zaraz mi łapy powyrywa"

Posted

Jakim prawem york obwąchał innego psa? Nie miał takiego prawa. Smycz, właściciel - co z tego? Nie ma kontroli nad psem. Należy się pytać właściciela drugiego psa, czy mogą się powąchać, a nie pozwalać swojemu psu podlecieć i bez pytania obwąchiwać innemu psu tyłek.
To historia z typu "Debil idzie jakby nigdy nic i ma w dupie, że jego pies stresuje mojego przez napraszanie się".
Tak, napraszanie się to też wąchanie. Gdyby york przechodził obok, nie wchodząc w interakcję z Mają, wtedy można by na to patrzeć pod Twoim kątem.

Posted

[quote name='aniawis39'][B] Ona z przodu, jak zwykle niezbyt się mną przejmuję[/B] (ach te błędy wychowawcze :roll:). Nasz ukochany, cieplutki domek już blisko. Nagle, jakby spod ziemi pojawił się facet z yorkiem. Modliłam się, żebym doszła do domu i nie spotkała się z tym yorkiem, który oczywiście bez smyczy, albo na flexi - dokładnie teraz nie pamiętam - szedł sobie środkiem chodnika.[B] Miałam pecha i 10m od furtki do domu trzeba było minąć się z tym psem.[/B] Maja była strasznie agresywna w stosunku do psów, była ślepa, brak socjalizacji... [B]York szedł przed swoim właścicielem[/B]. Doleciał do Mai, zaczął obwąchiwanie. Maja warczała, wykręcała się na wszystkie strony, byleby tylko nie mieć kontaktu z tym psem.[B] Właściciel szedł z tyłu[/B], wszystko widział jednak nie przywołał psa. Mimo, że moja suńka była ledwie 10kg, ale gdy się wkurzyła ciągnęła, jak pies 30kg. Ręka mi już odpadała, gdy właściciel w jakiś tam sposób (nie pamiętam jaki) poszedł z psem dalej, a ja w końcu bezpiecznie dotarłam do furtki. [/QUOTE]

jak DLA MNIE to sytuacja jasna - oba psy niby na smyczy ale tak naprawdę poza kontrolą, idą przed właścicielem, w momencie "mijanki" dochodzi do kontaktu psów, jeden wącha drugi się piekli. "Dres" nie spytał czy mogą do siebie podejść i nie przeprosił, ale także autorka postu nie wyartykułowała prośby o odejście i dokładnie tak samo nie miała kontroli nad psem. Ale wina jest "dresa" bo jemu to zwisało, a autorka mało zawału nie dostała.

Posted

"Doleciał do Mai", "Maja warczała, wykręcała się na wszystkie strony, byleby tylko nie mieć kontaktu z tym psem". Czyli, to nie Maja jako pierwsza zaczęła się witać, obwąchiwać z tamtym psem.. co do prośby o odejście to często brakuje języka w gębie gdy szamoczesz się ze swoim psem, bo inny mimo jego wyraźnych sygnałów nie potrafi odejść. Myślę, że pretensje aniawis nie były bezpodstawne.. ona się nikomu nie napraszała swoim psem, Maja się nie nadstawiła do wąchania, tylko szła do przodu - zaczęła się szamotać gdy york zaczął się z nią witać.

Posted

dobra...chamstwo ludzi bez psa.

siedze sobie w rynku na lawce z wielkimi lodami i moim mlodszym psem. czekamy az moj tz przyjdzie do nas ze swoimi lodami.

moj pies bardzo grzecznie siedzi i udaje, ze nie zwraca uwagi na to, ze jem, bo dobrze wie, ze jak bedzie sepic, to mnie wkurzy a jak nie bedzie to byc moze bedzie mogl wyciaagnac profity i zostawie jej kawalek wafelka.

moj mlodszy pies wyglada jak z obrazka. ma mnostwo wlosow, wielkie oczy, dlugie rzesy i jest po prostu bardzo ladnym stworzeniem.
zaraz pojawila sie pani z dwojka bachorow, ktore chcialy ja glaskac.
pani byla bardzo mila i zapytala, czy dzieci moga ja poglaskac. wiec ja rownie grzecznie, z pelna kurtuazja odpowiedzialam, ze lepiej nie. naprawde bylam bardzo grzeczna itd.

a babka...przysiegam zaczela na mnie szemrac pod nosem i wygadywac swoim dzieciom o mnie glupoty na granicy wulgaryzmow...

wiecie...ja nie mam oporow, zeby mowic ludziom, ze nie chce, zeby dotykali mojego psa.
naprawde nie widze potrzeby, zeby ktos pchal do niej lapy skoro ona nie czerpie z dotyku obcych rak zadnej najmniejszej przyjemnosci...
co wiecej...uwazam, ze informowanie ludzi o tym, ze ona nie chce, zeby ja dotykano, za swoj obowiazek.

chyba nastepnym razem powiem, ze jest chora albo gryzie...

Posted

Ja znam idealne hasło na sytuację, gdy dzieci zaczynają głaskać obcego psa bez pozwolenia - wystarczy powiedzieć co mamusi/babci "widzę, że dziecko się Pani znudziło". Działa natychmiastowo ;)

Natomiast na miau przeczytałam kiedyś sytuację opisywaną przez jedną z dziewczyn. Pojechała ze swoimi kotami, chyba maine coonami, nad jezioro - koty na smyczach się taplały przy brzegu, w oddaleniu od reszty stada opalających się, powiedzmy, ze przy szuwarach. Kotów pilnował partner dziewczyny, a ona sama siedziała sobie bliżej opalających. Nagle podchodzi do niej babcia, która siedziała z trójką dzieciaków w różnym wieku, podniesionym głosem mówiąc "zabieraj te koty! tu są dzieci! a to grzybica, choroby!". Na co dziewczyna, w pełni opanowana, krzyknęła przez całą plażę do swojego chłopaka "Kochanie, zabierz koty z wody, bo te dzieci mają grzybicę!" :diabloti: Mina pani nie do opisania, ale więcej nie podeszła - odbiegła, złorzecząc. Dodam, że działo się to nad jeziorem, na dzikiej "plaży", nie na strzeżonej czy coś ;)

Ja za to przyjechałam do rodziców i już pierwszego dnia pan na rowerze darł na mnie ryja, że pies sra i ciekawe,kto to posprząta (stałam nad psem z workiem). Więc posprzątałam i w moim stylu :lol: zapytałam, czy ma może jeszcze jakieś problemy ze sobą? Dziś natomisat dwie sąsiadki stały i patrzyły na mnie jak na ufo, jak sprzątałam po psie. Co ciekawe, patrzyły bez słowa.

Posted

taaak...no my tez kilka dni temu mialysmy taka sytuacje. wycieczka na siku i kupe. jedno leje, drugie stawia klocka, pelna synchronizacja, ja stoje w rozkroku, bo oczywiscie kazde chce miec troche intymnosci przy tych sprawach:))

i nagle widze, ze kawalek dalej husky tez stawia...i to porzadnie. pies zaczal to zakopywac, a babka udawala, ze nie widzi. szczerze mowiac ja od dluzszego czasu nie zwracam juz ludziom na to uwagi, ale kuuurde ten pies narobil na jednym z czystszych trawnikow.
wiec po prostu zapytalam babke, czy chce worek. ona na to, ze nie dziekuje.
i wtedy... ja w rozowym dresie obok mnie moje pieski w rozowych obrozach, wszystkie razem spojrzalysmy na te babke z niemalym zdziwieniem i ja jako jedyna obdarzona zdolnoscia mowy zapytalam glosem kretynki "tooo jak to pani posprzata? reka?".

i babka wziela worek:)))

Posted

[quote name='LadyS']Ja znam idealne hasło na sytuację, gdy dzieci zaczynają głaskać obcego psa bez pozwolenia - wystarczy powiedzieć co mamusi/babci "widzę, że dziecko się Pani znudziło". Działa natychmiastowo ;)

Natomiast na miau przeczytałam kiedyś sytuację opisywaną przez jedną z dziewczyn. Pojechała ze swoimi kotami, chyba maine coonami, nad jezioro - koty na smyczach się taplały przy brzegu, w oddaleniu od reszty stada opalających się, powiedzmy, ze przy szuwarach. Kotów pilnował partner dziewczyny, a ona sama siedziała sobie bliżej opalających. Nagle podchodzi do niej babcia, która siedziała z trójką dzieciaków w różnym wieku, podniesionym głosem mówiąc "zabieraj te koty! tu są dzieci! a to grzybica, choroby!". Na co dziewczyna, w pełni opanowana, krzyknęła przez całą plażę do swojego chłopaka "Kochanie, zabierz koty z wody, bo te dzieci mają grzybicę!" :diabloti: Mina pani nie do opisania, ale więcej nie podeszła - odbiegła, złorzecząc. Dodam, że działo się to nad jeziorem, na dzikiej "plaży", nie na strzeżonej czy coś ;)

Ja za to przyjechałam do rodziców i już pierwszego dnia pan na rowerze darł na mnie ryja, że pies sra i ciekawe,kto to posprząta (stałam nad psem z workiem). Więc posprzątałam i w moim stylu :lol: zapytałam, czy ma może jeszcze jakieś problemy ze sobą? Dziś natomisat dwie sąsiadki stały i patrzyły na mnie jak na ufo, jak sprzątałam po psie. Co ciekawe, patrzyły bez słowa.[/QUOTE]

Idealny pomysł! ;) Szkoda, że nie wpadłam na to, kiedy byłam nad dzikim jeziorkiem (zakwitającym: sinice, różne bakterie, dużo syfu, zresztą to zbiornik do regulacji poziomu okolicznych rzek, więc nie najczystszy) i pan zaczął mieć jakieś ale, że on nie ma zamiaru z moimi brudnymi kundlami pływać i nie mam szacunku do ludzi. Mogłam zawołać coś w stylu: "Chodźcie, pan mówi, że jest brudny, jeszcze się zarazicie!" :cool3: w każdym razie powiedziałam panu co tam pływa w tej wodzie oprócz niego i moich psów... Dał mi spokój.

Ja ostatnio mam problemy z trzema paniami starszymi z małymi pieskami. Jeden z nich to york oczywiście. Dwie panie siadają na ławeczce, ich psy pod ławką ... Nigdy ich nie zauważę w porę i przepuszczają atak na moje psy. Kiedyś jedna z kobiet siedziała ze znajomą i słyszałam z tyłu "ten jeden pies... on ją pogryzł! dlatego tak!". Odwróciłam się, spojrzałam pani prosto w oczy i promiennie się uśmiechnęłam. Jakoś się zatkała. Inna złorzeczyła mi: "ta wredna dziewucha, chodzi specjalnie tam gdzie ja!" - hm, pani siedzi na ławce przy bardzo uczęszczanym skwerku, którym muszę przejść, aby dojść do połowy innych miejsc w moim mieście (moja miejscowość to rozbudowana wieś, nie ma tu za wiele tras :lol:). Moje psiaki totalnie nie reagują na te ataki - raz nawet zdarzyło mi się je puścić, żeby kobietom unaocznić, co robią. Czemu ich mogą być bez smyczy, a moje nie? (Jeszcze słyszałam, że powinny mieć kagańce - przecież mogą ugryźć ich atakujące pieski.) Zrobiłam przy tym piękny pokaz posłuszeństwa i sztuczek. W sumie to bardziej dla przechodniów, skoro baby mnie oczerniają, to bronię się idealnym wychowaniem moich psów...

No i trzecia to sąsiadka, pies od jej rodziny. CAŁY czas szczeka, piskliwie i przenikliwie. Nie przestaje, naprawdę. Moja mam się aż cieszyła, że jak inni sąsiedzi zobaczą jak się zachowuje ten pies, to nasze im się wydadzą przy nim aniołami :evil_lol: Piesek raz pani uciekł, podbiegł do moich. Moje radosne (lubią małe psiaki), a piesek ... wpadł w panikę, bo nigdy nie jest puszczany. Więc pisnął i wrócił do właścicielki, nie zbliżył się na metr nawet. Możecie się domyśleć, że pani twierdzi, że mój pies go ugryzł. I gada DO PSA: "one są niedobre, zostaw, ugryzły cię, niedobre, złe psy". Mówię do niej: "Proszę panią, przecież nie podbiegł - nie ugryzły". Ona patrzy na mnie i znów do psa "Takie wredne paskudne, agresywne...". W tym czasie jej pies NON STOP się drze i oczywiście "słucha" ją jak nic :wallbash: Najgorsze, że jak ten pies jest u niej, to nie ma chwili spokoju. Wystarczy, że usłyszy moje psy jak wychodzę na spacer to drze się... w domu. Nikt go nie ucisza. Ale na podwórku na leżaku już się wysiedzieć nie da :roll:

Nooo... Ale mam złe i agresywne psy. Szczerze, to jestem pełna podziwu, że takie nie są, po tych wszystkich akcjach :eviltong:

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...