Martens Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='dog193']Więc myślę, że możliwość skierowania agresji na człowieka w przypadku tak ONa, jak i TTB jest taka sama, jeśli psy są tak samo chowane.[/QUOTE] To posłużę się przykładem. U moich znajomych w rodzinie była 6 czy 8 lat ONka. Państwo kupili 2-letniego asta. Psy się znienawidziły, były izolowane, aż pewnego dnia się pogryzły. Po rozdzielaniu psów ich właściciel miał kilkanaście szwów po swojej ONce i ani zadrapania od zębów ASTa. ONka absolutnie nie była skundlonym szczutym stworzeniem, tylko domowym psem, ułożonym, wychodzącym na spacery, przy którym swobodnie mogli przebywać goście. Ast przy rozdzielaniu merdał ogonem, kiedy się do niego mówiło; ONka rozjuszona gryzła kogo się dało, w tym osobę, która ją odciągała, swojego pana. I o tym cały czas mówię; TTB i ON mają zupełnie inny styl ataku i gryzienia, ich agresja ma zupełnie inne podłoże i zazwyczaj obiekty na które jest kierowana. W przypadku dobrze wychowanego, normalnego TTB praktycznie nigdy nie są to ludzie, bo agresję wobec ludzi u TTB bardzo brutalnie tępiono - u ON niekoniecznie. [quote name='Kiłi']To ja będe zła i powiem, że każdy pies wg mnie zasługuje na drugą szanse, nie ważne czy pogryzł czy zagryzł, to tylko pies, nie wiadomo jakie były czynniki wywołujące jego zachowanie, nie wiadomo czy pies odpowiednio zresjocjalizowany byłby inny, dlatego każdy pies powinien mieć drugą szanse.[/QUOTE] Moralnie może i zasługuje, ale przy nadpopulacji psów w Polsce i sytuacji jaką z nimi mamy uważam za niemoralne wydawanie grubych tysięcy na wątpliwą w skutkach resocjalizację psa, który zmasakrował dzieciaka, podczas gdy za te pieniądze można przygotować do adopcji kilkanaście nieagresywnych psów. [quote name='Balbina12']YT nie jest w stanie zabić i tyle.może posiniaczyć, podrapać ale nie przesadzajmy z zabijaniem...[/QUOTE] [quote name='Balbina12']KAŻDY pies który zabije człowieka nie powinien dalej funkcjonować w społeczeństwie.Problem w tym ,że taki 2 kg york naprawdę,wierzcie mi nie jest w stanie zabić.Dla mnie EOT.[/QUOTE] Nie, nie wierzymy, bo widzimy czarno na białym w statystykach, że pomeranian zabił dziecko!!! Skoro pomeranian zabił dziecko, to york nie może? Owszem, mało prawdopodobne, ale możliwe. Wiesz, jak wygląda pomeranian...? Hipokryzja Balbiny bije rekordy, w jednym poście "mój pies nie chodzi w kagańcu bo jestem pewna, że nie ugryzie dziecka", kilka stron dalej "mój pies ugryzł kobietę, która weszła na działkę"... Nieźle. Mam ttb i mam ONkowatego mixa, który lubi postróżować, kilkakrotnie wchodzili na działkę obcy ludzi i nikt nigdy nie został ani ugryziony, ani podrapany - psy poszczekały chwilę i pobiegły po mnie. Ale ja mam ttb, który "potencjalnie" może zmasakrować dziecko. Szkoda, że mój ttb robi krzywdę tylko potencjalnie, york Balbiny całkiem realnie, a mimo to mierzy się je całkiem inną miarką.
engelina_88 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 Różnica polega na tym, że resocjalizacja agresywnego malucha to nie to samo, co resocjalizacja agresywnego dużego psa. Nie rozumiem jak można to zestawiać ze sobą. Mam wrażenie, że niektórzy nie pojmują najprostszej zasady: ratuje się psa, którego da się uratować. O ile z małym jest łatwiej próbować, bo każdy dorosły człowiek jest w stanie zapanować nad nim choćby fizycznie, o tyle nie wyobrażam sobie, żeby ktoś narażał swoje życie lub zdrowie w imię zasady "ratować wszystkie, albo żadnego". Ciekawa jestem ilu z was weszłoby do jednego zamkniętego pomieszczenia z agresorem ważącym 50 kilo... Dobrym przykładem jest Piegusia z mojej sygnatury (choć nigdy [B]dotkliwie[/B] nie pogryzła człowieka). Wiem, że to przykre, ale podejrzewam, że gdyby należała do grona większych psów miałaby małe szanse na DT i resocjalizację.
anorektyczna.nerka Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [QUOTE]Szkoda, że mój ttb robi krzywdę tylko potencjalnie, york Balbiny całkiem realnie, a mimo to mierzy się je całkiem inną miarką. [/QUOTE] Otóż to. Nie rozumiem jak można nie mieć pojęcia w której kolejności ratować psa czy dziecko. Toż to nawet dla mnie jest oczywiste, choć dzieci mieć nie będę przez co najmniej 10lat.
stroosia83 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 I właśnie taka jest prawda, że TTB nie przenosi agresji na człowieka, nawet w trakcie rozdzielania. A tu tak parę słów odnośnie rozdzielania, bo mnie nie było i temat mnie ominął:razz: Kopanie wydaje się ludziom najlepszym sposobem na rozdzielanie psów, ale w niektórych przypadkach może to mieć odwrotny skutek od zamierzonego. Gdy do mojego psa dolatywały agresory i mój takiego złapał i trzymał, to wtedy budzili się tamci właściciele "bo psa trzeba ratować" i pierwsze co robili to z kopa mojego psa:angryy: Kopanie tylko potęguje u niego zacięcie i nie ma szans, żeby puścił. W przypadku pitów "standardowe" metody nie działają. Tu nie pomoże bicie, kopanie, gwizdki, klaksony, polewanie wodą, czy podniesienie za tylne łapy, mam wrażenie, że nawet jak bym go za jaja (za przeproszeniem) podniosła to by to nic nie dało. Mój pies puści dopiero po "zaaplikowaniu" prosto w nos jednego, a czasem dwóch tubek gazu pieprzowego, albo (a czasem +) po podważeniu szczęk. Dlatego też nienawidzę beztroskich właścicieli puszczających swoje pieski agresory-podlatywacze luzem.
Szura Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 Rozumiem, że jesteście w mojej głowie i za mnie wiecie, co bym zrobiła. ;) Ale nie martwcie się, dzieci mieć nie będę. ;)
omry Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='HelloKally']Nie rozumiem jak można nie mieć pojęcia w której kolejności ratować psa czy dziecko.[/QUOTE] Widocznie wcale nie musisz tego rozumieć :)
dog193 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 Martens, w podanym przez ciebie przykladzie rzeczywiście masz rację i to widać. Tylko ja się jeszcze nie spotkałam z takim zdarzeniem ;) Kiedy ONka mojej cioci wdała się w jatkę z inną suką (która tą jatkę sprowokowała), to ciocia bez problemu ją odwołała, suczka nie zaatakowała ani cioci (ktora jest jej przewodnikiem i słucha się jej bezwzględnie), ani mnie (a mnie traktuje raczej jako towarzysza zabaw, bo posłuchu to u niej nie mam ;)) i nie wyobrażam sobie, że mogłaby to zrobić. Natomiast właściciel drugiej suki musiał się za nią nieźle nabiegać, żeby ją złapać, ponieważ ciągle podbiegała i podjudzała ONkę cioci, mimo że ta była już na smyczy. No ale może ja nie jestem obiektywna, bo ONy uwielbiam od kołyski ;) Mój ideał psa, zarówno pod względem wyglądu, jak i charakteru.
stroosia83 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 A ja doskonale rozumiem, o co Martens chodzi. ONki (i nie tylko) kłapią gdzie i jak popadnie, nie zwracając uwagi, czy to ręka człowieka, czy inny pies, dlatego muszę rozdzielać psy gazem, bo chociaż wiem, że mój mnie nie tknie, to boję się ugryzienia ze strony drugiego psa.
dog193 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 No już nie rób z ONów morderców, co ślepo rzucają się na wszystko, co się rusza ;) Ja (na szczęście) takich ONów nie znam.
stroosia83 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 Ja nie mówię, że ogólnie ślepo i na oślep w każdej sytuacji:razz: ale podczas walki tak właśnie jest
Arwilla Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='Szura']Rozumiem, że jesteście w mojej głowie i za mnie wiecie, co bym zrobiła. ;)[/quote] Nie musimy być, wystarczy przeczytać co piszesz... Samo zastanawianie się nad kolejnością też wiele o Tobie mówi... Może wyłącz komputer i idź porozmawiać z mamą... zapytaj jej, kogo by ratowała, swojego psa, czy swoje dziecko... może ona wytłumaczy Ci to, co dla mnie jest oczywiste... [quote]Ale nie martwcie się, dzieci mieć nie będę.;) [/QUOTE] Będziesz mieć... dlatego się właśnie martwię.... Z psychologicznego punktu widzenia nie ważny jest obiekt, tylko zachowanie... Niestety, to zwariowane na punkcie swoich psów osoby mają największe szanse stać się zwariowanymi na punkcje swoich dzieci rodzicami...
filodendron Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='stroosia83'] Kopanie tylko potęguje u niego zacięcie i nie ma szans, żeby puścił. W przypadku pitów "standardowe" metody nie działają. Tu nie pomoże bicie, kopanie, gwizdki, klaksony, polewanie wodą, czy podniesienie za tylne łapy, mam wrażenie, że nawet jak bym go za jaja (za przeproszeniem) podniosła to by to nic nie dało. Mój pies puści dopiero po "zaaplikowaniu" prosto w nos jednego, a czasem dwóch tubek gazu pieprzowego, albo (a czasem +) po podważeniu szczęk. [/QUOTE] Ale to się jednak trochę strasznie czyta, zważywszy, że 90% astów, jakie mijam, z pewnością jest bezpierowa, nieznanego pochodzenia, a ich właściciele wyglądają mało wiarygodnie. I w tym kontekście naprawdę wolę już wszelkie inne wyżły, husky, laby - bo za każdym razem jak mi do psa podbiega taka jedna suka asta, bez smyczy i bez kagańca, i za każdym razem słyszę - ona jest młoda, nic nie zrobi (już rok czasu jest młoda), to mi się przypominają takie opisy i czuję się niezbyt komfortowo.
dog193 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 Strosia, to widzę masz doświadczenie w tych walkach :roll: Nie ma się czym chwalić szczerze mówiąc :roll: ONka mojej cioci ma już 6 lat, przebywam z nią naprawdę dużo czasu i często u cioci jestem, w bójkę wdała się RAZ i jak pisałam, została od razu odwołana. Nie trzeba jej było aplikować gazu pieprzowego do nosa :roll:
Arwilla Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 Hmmm... a ja właśnie niedawno rozdzielałam kopniakami asta, lub astopodobnego (bardzo ładny zresztą) psa, który bez powodu, bez ostrzeżenia, od tyłu zaatakował mojego psa... Dwa kopniaki spowodowały, że przestał atakować mojego psa i mogłam go przegonić....
Martens Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 No to nie była porządna bójka tylko małe spięcie, bo ODWOŁAĆ jakiegokolwiek psa z naprawdę zajadłej walki zwyczajnie się nie da... Sęk w tym, że ast kopany czy szarpany w trakcie walki zazwyczaj umocni chwyt na psie z którym walczy - innego typu pies... bardzo możliwe, że odwinie się z zębami i przekieruje agresję na tego, kto go kopie/odciąga. Paradoksalnie prawdiłowa psychika psa bojowego sprawia, że jest bardzo bezpieczny dla człowieka.
stroosia83 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='dog193']Strosia, to widzę masz doświadczenie w tych walkach :roll: Nie ma się czym chwalić szczerze mówiąc :roll: ONka mojej cioci ma już 6 lat, przebywam z nią naprawdę dużo czasu i często u cioci jestem, w bójkę wdała się RAZ i jak pisałam, została od razu odwołana.[/QUOTE] Wiesz, wolałabym nie mieć ani jednego takiego doświadczenia. Nie ma to, jak starać się wychowywać psa na spokojnego, zsocjolizowanego i natrafiać na swojej drodze na właścicieli, którzy duże, nieodwoływalne i agresywne psy puszczają luzem, przez co dochodzi do takich sytuacji. Posiadanie agresywnego psa nie jest przyjemne, a często jest udręką i dlatego wolałabym, aby mój pies nie miał ani jednej takiej akcji za sobą i co za tym idzie nie miał negatywnych doświadczeń i rozbudzonej agresji.
dog193 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 Nie wiem czy porządna czy nieporządna, trwała może z 5 sekund, psy zaczęły się szarpać, jak dla mnie wyglądało to poważnie, ale ciocia krzyknęła, sucz przybiegła, a ta druga poleciała za nią, tylko ja ją już wtedy odganiałam, zanim właściciel ją złapał.
Arwilla Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='Martens']No to nie była porządna bójka tylko małe spięcie, bo ODWOŁAĆ jakiegokolwiek psa z naprawdę zajadłej walki zwyczajnie się nie da... [/QUOTE] Zdaję sobie z tego sprawę... Tylko trzeba też pamiętać, że prawdziwe walki przytrafiają się raczej rzadko... Większość spięć między psami to właśnie bójki, które dla człowieka wyglądają czasem bardzo groźnie, a dla psów to bardziej darcie futra i groźne odgłosy, niż walka na śmierć i życie... Co nie zmienia faktu, że ani ja, ani mów pies, nie mamy ochoty być narażanymi na takie atrakcje... :)
Szura Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='Arwilla']Nie musimy być, wystarczy przeczytać co piszesz... Samo zastanawianie się nad kolejnością też wiele o Tobie mówi... Może wyłącz komputer i idź porozmawiać z mamą... zapytaj jej, kogo by ratowała, swojego psa, czy swoje dziecko... może ona wytłumaczy Ci to, co dla mnie jest oczywiste... Będziesz mieć... dlatego się właśnie martwię.... Z psychologicznego punktu widzenia nie ważny jest obiekt, tylko zachowanie... Niestety, to zwariowane na punkcie swoich psów osoby mają największe szanse stać się zwariowanymi na punkcje swoich dzieci rodzicami...[/QUOTE] Z mamą, wyobraź sobie, niejednokrotnie rozmawiałyśmy na tematy dzieciowo-psie, tym bardziej, że moja mama jest po pedagogice (ja z psychologii zrezygnowałam po 2 latach). Nie podziela mojego podejścia (zwierzęta owszem, lubi, ale nigdy nie były dla niej ważne), ale je rozumie i szanuje. Już się tak bardzo nie martw, za kilka lat planuję podwiązać sobie jajowody - będziesz mogła spać spokojnie. :evil_lol: To, że pies jest dla mnie priorytetem nie oznacza, że jestem zwariowana na jego punkcie. Kocham go mądra miłością i wiem, że gdybym (tfu, tfu) matką została, byłabym świetną mamą. ;) Nie ma co się zasłaniać biologią, że 'jesteśmy zaprogramowani' na to czy tamto... Gdyby tak było, nie byłoby jednostek, które dzieci nie lubią, które dokonują aborcji, oddają do domów dziecka czy porzucają noworodki na śmietniku...
zaba14 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='engelina_88']Różnica polega na tym, że resocjalizacja agresywnego malucha to nie to samo, co resocjalizacja agresywnego dużego psa. Nie rozumiem jak można to zestawiać ze sobą. Mam wrażenie, że niektórzy nie pojmują najprostszej zasady: ratuje się psa, którego da się uratować. O ile z małym jest łatwiej próbować, bo każdy dorosły człowiek jest w stanie zapanować nad nim choćby fizycznie, o tyle nie wyobrażam sobie, żeby ktoś narażał swoje życie lub zdrowie w imię zasady "ratować wszystkie, albo żadnego". Ciekawa jestem ilu z was weszłoby do jednego zamkniętego pomieszczenia z agresorem ważącym 50 kilo... Dobrym przykładem jest Piegusia z mojej sygnatury (choć nigdy [B]dotkliwie[/B] nie pogryzła człowieka). Wiem, że to przykre, ale podejrzewam, że gdyby należała do grona większych psów miałaby małe szanse na DT i resocjalizację.[/QUOTE] Ja się z tym nie zgodzę, dlatego że agresywny york czy inny jakiś duży pies powinien trafić w ręce osoby doswiadczonej u laika każdy pies może zrobić krzywdę, trzeba umieć odczytać mowe ciała psa a tak sie składa że york jak i rottweiler ma taką samą.. :) więc pracuje się z nimi dokładnie przez takie same zasady, jeśli ktoś nie poradzi sobie z naprawdę aresywnym yorkiem to tak samo nie poradzi sobie z rottkiem.. Fakt może łatwiej osobie mniej doświadczonej być przy yorku bo przy ataku, takiego psa można łatwo uszkodzić, ale chyba nie o to chodzi w pracy z psem.. agresja rottwailera może siać strach, bo do duży pies, ale jeśli ktoś boi się dużego psa to nie wierze, że przy ataku yorka będzie spokojny :) [quote name='dog193']No już nie rób z ONów morderców, co ślepo rzucają się na wszystko, co się rusza ;) Ja (na szczęście) takich ONów nie znam.[/QUOTE] To nie o to chodziło :) a o styl w jaki dane psy gryzą/atakują... :) pisałam wcześniej jak moja suka TTB bawiła się z ONem 8 miesięcznym, nie odpowiadał jej styl zabawy tego psa, podbiegał, szczekał/szczerzył zęby, na co ona go odganiała, i nie piszę że ten pies był agresywny!! absolutnie nie! :) on chciał ją zachęcić w taki sposób do gonitwy, ale ona woli przepychanki , żaden z psów nie ucierpiał, nawet nie było trzeba ich nadmiernie pilnować :) Każdy pies jest fajny, gdy jest ułożony, ONki cierpią na taką opinie bo jakby nie było są łatwo dostępne, a taki pies musi coś robić... jak nie robi, to się nudzi, a sami wiemy że gdy pies się nudzi to szuka sam sobie problemów...
filodendron Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='Szura'] Nie ma co się zasłaniać biologią, że 'jesteśmy zaprogramowani' na to czy tamto... Gdyby tak było, nie byłoby [B]jednostek[/B], które dzieci nie lubią, które dokonują aborcji, oddają do domów dziecka czy porzucają noworodki na śmietniku...[/QUOTE] Słowo klucz. Nie nie doceniaj hormonów ;) Potrafią zmienić człowieka o 180 stopni ;)
dog193 Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='zaba14'] To nie o to chodziło :) a o styl w jaki dane psy gryzą/atakują... :) pisałam wcześniej jak moja suka TTB bawiła się z ONem 8 miesięcznym, nie odpowiadał jej styl zabawy tego psa, podbiegał, szczekał/szczerzył zęby, na co ona go odganiała, i nie piszę że ten pies był agresywny!! absolutnie nie! :) on chciał ją zachęcić w taki sposób do gonitwy, ale ona woli przepychanki , żaden z psów nie ucierpiał, nawet nie było trzeba ich nadmiernie pilnować :) Każdy pies jest fajny, gdy jest ułożony, ONki cierpią na taką opinie bo jakby nie było są łatwo dostępne, a taki pies musi coś robić... jak nie robi, to się nudzi, a sami wiemy że gdy pies się nudzi to szuka sam sobie problemów...[/QUOTE] No tak, tu się zgodzę, ONy mają właśnie taki styl zabawy ;) Na pewno inny niż teriery. Jednak nie jestem w stanie uwierzyć, że poprawnie prowadzony ON atakuje na ślepo wszystko, co się rusza (nawet w ferworze walki). Może i dlatego, że nigdy nie widziałam prawdziwej walki psów (i bardzo się z tego powodu cieszę), ale po prostu ONy, które ja znam bliżej to są świetne, zrównoważone psy, wpatrzone w swojego właściciela jak w obrazek.
motyleqq Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='Arwilla'] Będziesz mieć... dlatego się właśnie martwię....[/QUOTE] to nie moja dyskusja, ale nie mogę tego nie napisać: skąd takie założenie? przecież napisała, że NIE będzie mieć dzieci :roll: teraz to już obcy ludzie lepiej wiedzą, co się planuje :roll:
Arwilla Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='Szura']Z mamą, wyobraź sobie, niejednokrotnie rozmawiałyśmy na tematy dzieciowo-psie, tym bardziej, że moja mama jest po pedagogice (ja z psychologii zrezygnowałam po 2 latach). [/quote] Gdzieś słyszałam stwierdzenie, że najgorsi rodzice to pedagodzy i psychologowie... ;) To: [quote]Już się tak bardzo nie martw, za kilka lat planuję podwiązać sobie jajowody - będziesz mogła spać spokojnie. :evil_lol:[/quote] przeczy nieco temu: [quote].... wiem, że gdybym (tfu, tfu) matką została, byłabym świetną mamą. ;)[/quote] Dlaczego "za kilka lat"? Skoro jesteś przekonana w słuszności swojego wyboru, to zrób to teraz... odpadnie Ci stres związany z potencjalną prokreacją... ;) [quote]Nie podziela mojego podejścia (zwierzęta owszem, lubi, ale nigdy nie były dla niej ważne), ale je rozumie i szanuje.[/quote] W dalszym ciągu nie rozumiesz, że wybór między psem a człowiekiem nie zależy od siły uczuć do zwierząt, tylko od naszego człowieczeństwa... Ale, skoro mama nie umiała Ci tego wytłumaczyć (choć uważam raczej, że to ciągły proces wychowawczy, niż jednorazowe "wyjaśnienie"), to ja tym bardziej tego nie zrobię...
evel Posted July 5, 2011 Posted July 5, 2011 [quote name='stroosia83']Nie ma to, jak starać się wychowywać psa na spokojnego, zsocjolizowanego i natrafiać na swojej drodze na właścicieli, którzy duże, nieodwoływalne i agresywne psy puszczają luzem, przez co dochodzi do takich sytuacji. Posiadanie agresywnego psa nie jest przyjemne, a często jest udręką i dlatego wolałabym, aby mój pies nie miał ani jednej takiej akcji za sobą i co za tym idzie nie miał negatywnych doświadczeń i rozbudzonej agresji.[/QUOTE] A posiadanie psa lękliwego, który na naruszenie granic odpowiada agresją, nad czym pracuję od roku i szlag mnie trafia, jak do nas coś podbiega, bo mi to rujnuje miesiące ciężkiej pracy - to dopiero sprawia, że mi para leci z uszu... [quote name='Arwilla'] Co nie zmienia faktu, że ani ja, ani mów pies, nie mamy ochoty być narażanymi na takie atrakcje... :smile:[/QUOTE] No właśnie. I dlaczego inni ludzie tak często nam odbierają to prawo do normalności i spokoju? :roll: Nigdy nie zrozumiem, dlaczego jedni ludzie na nasz widok (o, idzie dziewczyna z psem) zapinają swojego psa na smycz, mijamy się i wszystko jest w porządku, a inni przekonani o własnej doskonałości i cudownym wyszkoleniu swojego pupilka, jak pewien facet wczorajszego wieczora, pokrzykują z krzaków "wracaj! wracaj mówię!" podczas gdy jego puszczona luzem przerośnięta flatopodobna suka startuje z zębami do mojej. Mistrzyni obedience dostała z buta w żebra i poszła z powrotem w krzaki, gdzie stał jej właściciel. Pan zresztą sprawiał wrażenie, że wszystko mu jedno co się dzieje z jego psem, bo jak psy wrzeszczały na alejce i kłapały zębami to nawet łba nie wyściubił, żeby zobaczyć, co się dzieje, tylko sobie tam stał i pokrzykiwał. Na moją uwagę po całym zajściu, że może by piesek na smyczy chodził, skoro się nie słucha - odpowiedział, że przecież chodzi. Widać na niewidzialnej :razz:
Recommended Posts