Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Omry - mój Bąbel ( szpic) był tydzień temu kastrowany.Ma ok 8 lat.Kilka dobrych miesięcy temu dzieliłem się wątpliwościami na ten temat.Zdecydowanie za była m-dzy inn.Sybel.Pies zniósł zabieg bdb.Był oczywiście poprzedzony badaniami moczu i morfologią.
Kamień mi spadł z serca.Bardzo bałem się raka prostaty.Mogę powiedzieć że polecam.

Posted

Ja już sama nie wiem co niektórzy ludzie mają w głowach :shake: na moim osiedlu pewna kobieta ma baaaardzo agresywną sukę, mieszanca amstaffa z pitbullem. Kobieta ledwo ja na smyczy utrzymuje bo suka tak sie szarpie, szczeka i wyrywa z wyszczerzonymi klami jak zobaczy jakiegokolwiek psa :shake: ostatnio wyszłam z moja mała koło 23 pochodzić między blokami i spotkalysmy ta kobiete. W jednej chwili byla 4 metry od nas a ani sie obejrzalam,a baba podprowadzila swoja suke w jednej sekundzie do Neli :angryy::angryy: nie wiem co ona sobie myslala,ze sie grzecznie powachaja i pobawia czy co?! oczywiscie suka sie rzucila na moja, szczescie,ze zdarzylam ja odciagnac. Bylam w takim szoku,ze nawet nic babie nie nagadalam :shake: i zaluje. Niektorzy ludzie absolutnie nie powinni miec takich psow. Nie zebym miala cos przeciw amstaffom czy pitbullom, najepsza kolezanka mojej malej to roczna amstaffka, skarb nie pies :p

Posted

byłam wczoraj z moim psem nad takim alutkim stawikem w którym pływają se rybeczki kiedyś nawet ludzie się tam kąpali ale teraz jest cały zarośnięty jakimś badziewiem a o czystości tej wody już nie wspomnę. Słyszę plusk czyżby kogoś wrzucili do wody? :diabloti: po chwili się dopiero zorientowałam kogo kiedy usłyszałam pisk pieska wrzucili, już pomijając to że nie wyobrażam sobie żeby rzucić psem to jeszcze w miejscu w którym nie miał jak wyjść:shake: takie płytki na brzegu i dosyć stromo płakał tak dłuższą chwilkę w końcu ktoś go wyciągnął ale właściciel miał niezły ubaw:mad:

Posted

[quote name='Yorkomanka']byłam wczoraj z moim psem nad takim alutkim stawikem w którym pływają se rybeczki kiedyś nawet ludzie się tam kąpali ale teraz jest cały zarośnięty jakimś badziewiem a o czystości tej wody już nie wspomnę. Słyszę plusk czyżby kogoś wrzucili do wody? :diabloti: po chwili się dopiero zorientowałam kogo kiedy usłyszałam pisk pieska wrzucili, już pomijając to że nie wyobrażam sobie żeby rzucić psem to jeszcze w miejscu w którym nie miał jak wyjść:shake: takie płytki na brzegu i dosyć stromo płakał tak dłuższą chwilkę w końcu ktoś go wyciągnął ale właściciel miał niezły ubaw:mad:[/QUOTE]



:mdleje: zatukłabym....

Posted

[quote name='kiniaaa']A takie teksty to są najlepsze, co tam jakiś psi język, mowa ciała, właściciel i tak wie swoje :lol:

Wychodzi na to, że ja jakaś dziwna jestem, trzymam mojego na krótkiej smyczy, nie spuszczam luzem. Mój pies też jak na yorka dziwny, nie jazgocze (nigdy nie zdarzyło się!), nie podgryza, nie podbiega. Ba, nawet bawi się z amstaffami, labkami, sznaucerami, spanielami, z kundelkami dużymi i małymi. Nie no naprawdę dziwni jesteśmy :evil_lol:[/QUOTE]

Niestety nie każdy człowiek kupuje psa patrząc na jego wymagania... :/ potem niestety biegają małe pieski które gryzą, szczekają, ciągną za nogawki :/ moi znajomi w PL mają 2 kg yorka :D ale ma kontakt z psami , fakt nie z każdym bo wiadomo że boją się o takie chuchro , ale gdy inny pies jest pod kontrolą to dlaczego nie? psich kumpli też ma.. :) uczony sztuczek... ma zajęcie ogólnie mówiąc :) także czasem trzeba się po prostu zastanowić czy chcemy psa.. :)

Ja nie wykastrowałabym 9 letniego psa... bałabym się poddać psa narkozie, tym bardziej że rottek to duża rasa 9 lat to fajny wiek... dla młodego psa taki zabieg to spory wyczyn, nie wyobrażam sobie ile starszy pies musi dochodzić do siebie po tym zabiegu.. tym bardziej że to WIDZIMISIE aby to zrobić... co innego sytuacja zmuszająca nas do zabiegu a co innego "bo nastała moda na kastrowanie wszystkiego co się rusza" ja swoją wysterylizowałam z własnej wygody... tak samo jak suka może dostać ropomacicza tak samo może zejść przy operacji... wszystko niesie ryzyko...

Posted

Jak kiedyś byłam z Dufflem nad wodą, to z drugiej strony do wody podchodził mały kundelek. Łapki zamoczył, trochę się napił, ale raczej nie zamierzał do niej wchodzić. No i co zrobiła jego mądra pańcia ? Podniosła go do góry, pokręciła nim kilka razy, zamachnęła i rzuciła na środek wody :roll: Śmiejąc się przy tym tak, jakby to było coś bardzo zabawnego :shake: A biedny, przerażony psiak rozpaczliwie przebierał łapkami, żeby jak najszybciej dopłynąć do brzegu :shake:

Posted

[quote name='Ewa&Duffel']Jak kiedyś byłam z Dufflem nad wodą, to z drugiej strony do wody podchodził mały kundelek. Łapki zamoczył, trochę się napił, ale raczej nie zamierzał do niej wchodzić. No i co zrobiła jego mądra pańcia ? Podniosła go do góry, pokręciła nim kilka razy, zamachnęła i rzuciła na środek wody :roll: Śmiejąc się przy tym tak, jakby to było coś bardzo zabawnego :shake: A biedny, przerażony psiak rozpaczliwie przebierał łapkami, żeby jak najszybciej dopłynąć do brzegu :shake:[/QUOTE]


co za kretyni :/ :/ mojego Mikiego poprzedni właściciele urządzili dokładnie w taki sam sposób... pies do końca życia nie chciał wejść dalej jak do "kostek" :/ :/ kretynizm...

Posted

[quote name='motyleqq']my mamy taką sąsiadkę z yorkiem, co go od razu bierze na ręce jak idziemy, bo 'on się boi', a tak naprawdę, to z radością by się pobawił, zawsze jak na smyczy jest to się rwie do zabawy, no ale cóż, Etna za duża, zbyt intensywnie się bawi itd... a nawet nie spróbowała ;)
ale mamy drugą, lepszą. york wymuskany, postawa piękna, ogólnie widać że kobieta nie żałowała i nadal nie żałuje kasy na psa. no i jedzie z tym psem i moim facetem windą, i pies jak to zwykle pies, obwąchuje buty mojego Piotra. babka w panice psa zabiera, Piotr mówi, że nic się nie stało przecież, a ona na to 'panu nic się nie stało, ale ja potem będę musiała po weterynarzach jeździć, wie pan ile zarazków na takich butach jest' :razz: jednak ogólnie kobieta traktuje swojego psa jak normalnego psa, nie nosi go na rękach non stop, piesek biega, bawi się z innymi, więc spoko :)[/QUOTE]

Dzięki czytaniu tego wątku, zaczęłam zwracać uwagę na zachowanie właścicieli psów york lub generalnie malizn. Ku mojemu zaskoczeniu większość nich na widok, że idę z dwoma psami - chyc swojego na ręce. A oba moje na smyczy, przy czym Zuzia raptem 6 kg waży. Obserwacja nie dotyczy tylko mnie, tzn nie tylko moje psy wzbudzają taki efekt. Jakaś dziwna prawidłowość tym rządzi.

Posted

Mój poprzedni psiak miał 6kg mały był, jak dla mnie przynajmniej... :) raz w życiu wziełam go na ręce bo biegł na nas rozwścieczony pies... skończyło się tak że skoczył mi na plecy, przewrócił, ugryzł i podrapał przy okazji.... ale ja dzielna dziewczynka ratowałam swojego pieska :)) dzieci zdecydowanie nie powinny chodzić z psami na spacer.. dla przykładu powiem, że pracuje z węgierką która kupiła "swojej" córce psa.. JRT dziewczyna ma 13 lat więc w sumie powinna być odpowiedzialna, pies do 9 miesiąca życia załatwiał się w domu, ale co się dziwić jak dzieciak psa nawet na ogródek nie wypuścił... zdarzało się że pies w ogóle nie wychodził na dwór więc załatwial swoje potrzeby w domu... w jednym tygodniu potrącił im samochód kota, w drugim psa.. oba zwierzaki za TM.. i co? kupują nowego zwierzaka... super życie dla psa...

Posted

[quote name='zaba14']Niestety nie każdy człowiek kupuje psa patrząc na jego wymagania... :/ potem niestety biegają małe pieski które gryzą, szczekają, ciągną za nogawki :/ moi znajomi w PL mają 2 kg yorka :D ale ma kontakt z psami , fakt nie z każdym bo wiadomo że boją się o takie chuchro , ale gdy inny pies jest pod kontrolą to dlaczego nie? psich kumpli też ma.. :) uczony sztuczek... ma zajęcie ogólnie mówiąc :) także czasem trzeba się po prostu zastanowić czy chcemy psa.. :)

[/QUOTE]
Mały pies to też pies, szkoda że większość właścicieli zapomina o tym i traktuje jak laleczkę;/
Ja rzecz jasna też nie pozwalam mojemu na kontakt z wszystkimi napotkanymi psami, wiadomo że do rzucającego się agresora nie podejdę... ale bez przesady, dajmy psu trochę kontaktu z innymi, przecież to dla niego też frajda obwąchać się z innymi, troszkę pobawić się.
I zgadzam się z Tobą, że niektórzy chyba nie wiedzą na co się decydują kupując psa. Przykładowo, na yorki większość ludzi patrzy przez pryzmat wyglądu, a całkowicie zapomina że to terier. Mały, ale cały czas terier ;)

No i później wszyscy właściciele yorków są wsadzani do jednego worka, dzięki takim ludziom.

Posted

Ja z kolei wychodzę na spacery w takim składzie: stafficzka, westik, i jedna albo dwie chihuahua. Jedna chi chodzi na smyczy, bo się nie słucha:diabloti: i zaczepia inne psy- patrząc przy tym na Ariel-stafficzkę-kumpelę, która przecież "obroni maleństwo"- taki chyba sobie Milusia układ wymyśliła.;) Druga- aniołek- chodzi przy nodze, grzeczna, nie szczekliwa. Ta chodzi bez smyczy- wiem że nie zaczepi żadnego psa. I chociaż znam swoje psy, często słyszę "To ta czarna (stafficzka) jeszcze nie zagryzła tych małych?"- na szczęście ludzie z najbliższego otoczenia dzięki takiej parze zobaczyli, że i bullowate mogą być łagodne dla innych psów. Co nie znaczy że puszczam Ariel do obcych psów- tu jeden jej podpasuje, drugi już nie...
Kiedy była młodsza, szczeniak, biegała czasem luzem po osiedlu- wieczorem głównie. Miałam dwa b. przykre zdarzenia- raz pan-właściciel dwóch shih-tzu, powiedział mi :"jeszcze raz tą k...ę tu zobaczę to zastrzelę". Druga sytuacja- Arielka 4-ro m-czna może- idzie baba z pudlem. Pudel na szczeniackie zaczepki, w stylu trącania nosem i przewracania na się plecy zaczął warczeć. Co zrobiła pańcia? Zaczęła machać tłustą nogą, próbując trafić w mojego szczeniaka... Bardzo mało brakowało że nie skończyło się to rękoczynem z mojej strony. Ograniczyłam się jednak do ratowania psa- Dzisiaj czasem spotykam babsko- ucieka z tym pudelkiem jakbym to ja chciała zrobić jej krzywdę:shake: A Arielka spuszczana jest tylko na terenach "pewnych"- tam, gdzie nikt się do nas nie przyczepi...Ja cieszę się, że pomimo tej historii z pudlowatym nie ma urazu do tych psów- co innego psy w typie husky- na jednym z pierwszych spacerów została przewrócona na plecy przez sukę tej rasy i zdominowana "mimo woli"-zapamiętała to.

Posted

a jeśli chodzi o psa mordercę, to u mnie na osiedlu mieszka taka jedna czarna suka, w wieku mniej więcej Etny(7-8 miesięcy). z początku rozumiałam, że babka nie puszcza psa ze smyczy, bo jeszcze nie usłuchany, bo może uciec, bo coś tam. wczoraj ją spotkałam, a nie widziałam ze 3 miesiące. pies urósł, piękny jest i co... kobieta ANI RAZU nie spuściła jej ze smyczy, a do tego prowadza ją na kolczatce, pies rwie się do zabawy i już widać poranioną szyję...

Posted

Koło mnie mieszkają młodzi ludzi - jedni mają psuedo bajgielka, a drudzy pseudo TTB. Psy mają ok roku i NIGDY nie były spuszczane ze smyczy, bo się nie słuchają :p Kiedy napomykałam o lince, szkoleniu, smaczkach czymkolwiek to się dowiadywałam, że to bez sensu, bo te rasy już tak mają, że się ich nie spuszcza:cool3:
Efekt jest taki, że bajgielek wygląda jak otłuszczony klops na krótkich nóżkach, a amstaf to istny predator próbujący dosiegnąć paszczą każdego napotkanego psa :diabloti:

Posted

[quote name='awaria'] bo te rasy już tak mają, że się ich nie spuszcza:cool3:
[/QUOTE]
No nieźle :eviltong:
Oby kiedyś się chociaż do linki przekonali.

Mój na naszym ogrodzie i na dwóch działkach biega oczywiście sam, ale miejsca spacerowe mamy nieciekawe i blisko ulicę, więc wtedy tylko linka wchodzi w grę.

A znam takie przypadki co ludzie zamiast iść z psem na spacer, to wolą wypuścić go na pół dnia na ogród i mają gdzieś. Nawet moi sąsiedzi tak robią ;/
To chyba jeszcze gorsze od chodzenia z psem na smyczy...

Posted

[quote name='zaba14']Niestety nie każdy człowiek kupuje psa patrząc na jego wymagania... :/ potem niestety biegają małe pieski które gryzą, szczekają, ciągną za nogawki :/ moi znajomi w PL mają 2 kg yorka :D ale ma kontakt z psami , fakt nie z każdym bo wiadomo że boją się o takie chuchro , ale gdy inny pies jest pod kontrolą to dlaczego nie? psich kumpli też ma.. :) uczony sztuczek... ma zajęcie ogólnie mówiąc :) także czasem trzeba się po prostu zastanowić czy chcemy psa.. :)

Ja nie wykastrowałabym 9 letniego psa... bałabym się poddać psa narkozie, tym bardziej że rottek to duża rasa 9 lat to fajny wiek... dla młodego psa taki zabieg to spory wyczyn, nie wyobrażam sobie ile starszy pies musi dochodzić do siebie po tym zabiegu.. tym bardziej że to [B]WIDZIMISIE aby to zrobić[/B]... co innego sytuacja zmuszająca nas do zabiegu a co innego "bo nastała moda na kastrowanie wszystkiego co się rusza" ja swoją wysterylizowałam z własnej wygody... tak samo jak suka może dostać ropomacicza tak samo może zejść przy operacji... wszystko niesie ryzyko...[/QUOTE]


Każdy psi behawiorysta powie ci, że popęd seksualny to dla psa meczarnia, kiedy nie może mu dać ujścia. RSPCA traktuje brak kastracji u psów nieużywanych jako rozpłodowce jako 'questionnable handling', właśnie z powodu szkód, jakie to wyrządza w psychice.

Co do ropomacicza a zejścia przy operacji, to poczytaj może statystyki. Ropomacicze w 98% prowadzi do śmierci, operacja niekoniecznie.... Pomijam wahania nastroju podczas cieczek, starcia z innymi sukami itp. Widać nie wszystkich obchodzi psychiczny dobrobyt zwierzęcia... . To, że Ty kierowałaś się swoją wygodą anie dobrem suki, nie znaczy, że dla każdego to właśnie wygoda jest argumentem.

Posted

[quote name='kiniaaa']A znam takie przypadki co ludzie zamiast iść z psem na spacer, to wolą wypuścić go na pół dnia na ogród i mają gdzieś. Nawet moi sąsiedzi tak robią ;/
To chyba jeszcze gorsze od chodzenia z psem na smyczy...[/QUOTE]

Pseudo owczarek niemiecki mojej koleżanki nigdy nie wystawił nosa poza ogród 'bo ciągnie', za to drugi jej pies peudo pinczerek miniatura biega po całej wsi samopas. Nie przekonało jej nawet to, że kilka miesięcy temu wsiowe burki zagryzły jej kundelka, który też biegał samopas. Teraz ma tego pseudo pinczerka 'w zamian' i też go puszcza.
Gdy próbuję coś wytłumaczyć, to patrzy na mnie jak na nawiedzoną, 'bo na wsi to jest inaczej'. Sama, kurde, na wsi mieszkałam ale jakoś nie miałam problemów z wyprowadzaniem psa na smyczy..

Posted

[quote name='zaba14'] dzieci zdecydowanie nie powinny chodzić z psami na spacer.. dla przykładu powiem, że pracuje z węgierką która kupiła "swojej" córce psa.. JRT dziewczyna ma 13 lat więc w sumie powinna być odpowiedzialna, pies do 9 miesiąca życia załatwiał się w domu, ale co się dziwić jak dzieciak psa nawet na ogródek nie wypuścił... zdarzało się że pies w ogóle nie wychodził na dwór więc załatwial swoje potrzeby w domu... w jednym tygodniu potrącił im samochód kota, w drugim psa.. oba zwierzaki za TM.. i co? kupują nowego zwierzaka... super życie dla psa...[/QUOTE]
Wd nich to z tego co rozumiem, nie jest żywa, czująca istota, tylko po prostu gadżet, zabawka- jakoś nie wyobrażam sobie takich ludzi w sytuacji gdyby pies ciężko zachorował, czy chociażby się zestarzał... Przestanie być "przydatny"?
[B]Żaba14[/B], próbowałaś rozmawiać z tą Węgierką? Chociaż obawiam się, że to walenie głową w mur...:wallbash: Ale 13-sto letnia dziewczyna to już nie jest dziecko- w takim sensie, że nie zdaje sobie sprawy z odpowiedzialności. Odpowiedzialny dzieciak w tym wieku (podkreślam odpowiedzialny) spokojnie dbałby o swojego yorka a psiak mógłby być jego najlepszym przyjacielem (ja np pierwszego własnego psa- jamniczkę Tinkę- dostałam od Mamy właśnie w wieku 13-stu lat. Opiekowałam się nią sama- bo taka była umowa- wiem więc, że jest to wiek, kiedy można już być odpowiedzialnym za inne życie). W wypadku Twojej znajomej i jej córki najwyrażniej po prostu dziecko nie zostało nauczone miłości i szacunku do zwierząt.:evil:

Posted

[quote name='strix']Każdy psi behawiorysta powie ci, że popęd seksualny to dla psa meczarnia, kiedy nie może mu dać ujścia. RSPCA traktuje brak kastracji u psów nieużywanych jako rozpłodowce jako 'questionnable handling', właśnie z powodu szkód, jakie to wyrządza w psychice.

Co do ropomacicza a zejścia przy operacji, to poczytaj może statystyki. Ropomacicze w 98% prowadzi do śmierci, operacja niekoniecznie....[/QUOTE]

Psy samce są bardzo różne, jedne dostają szajby kiedy jakakolwiek suka w promieniu kilku km ma cieczkę, inne ledwo zauważają cieczkę u suki sąsiadów. Moim zdaniem bardziej męczy się kryjący reproduktor o rozbujanym popędzie, podczas gdy kryć może zwykle jakieś kilka razy do roku, niż niekastrowany samiec, który nigdy nie krył i cieczki za specjalnie go nie interesują. Mój poprzedni pies cieczkę u suki w tej samej klatce zauważał tylko w taki sposób, że po drodze na/ze spaceru obwąchiwał wycieraczkę pod drzwiami jej właścicieli. Nic poza tym, żadnego siedzenia pod drzwiami, płaczu, ucieczek, niejedzenia. A nie był staruszkiem. Obecny też nie interesuje się specjalnie sukami; jak już to bardziej nogami gości :cool1:

A według jakiej to statystyki 98% przypadków ropomacicza kończy się śmiercią. Chyba tylko te nieleczone mają taką śmiertelność? :razz:
Według danych, z którymi ja miałam styczność, ryzyko śmierci suki wskutek ropomacicza (śmierci, nie samego zachorowania) to ok. 1-2%. Identyczny odsetek mają śmierci suk podczas zabiegu operacyjnego, jakiegokolwiek.

Posted

[QUOTE]Druga sytuacja- Arielka 4-ro m-czna może- idzie baba z pudlem. Pudel na szczeniackie zaczepki, w stylu trącania nosem i przewracania na się plecy zaczął warczeć. Co zrobiła pańcia? Zaczęła machać tłustą nogą, próbując trafić w mojego szczeniaka... Bardzo mało brakowało że nie skończyło się to rękoczynem z mojej strony. [/QUOTE]

O co Ty się oburzasz? Twój pies podbiega do jakiegoś psa bez pytania, pies warczy (może ze strachu), a Ty się dziwisz, że właściciel odgania psa nogą? Z mojej strony mogło by Cię czekać dokładnie to samo. A raczej Twojego psa. Z Twojej winy. ;]

Posted

[quote name='kiniaaa']No nieźle :eviltong:
Oby kiedyś się chociaż do linki przekonali.

Mój na naszym ogrodzie i na dwóch działkach biega oczywiście sam, ale miejsca spacerowe mamy nieciekawe i blisko ulicę, więc wtedy tylko linka wchodzi w grę.

A znam takie przypadki co ludzie zamiast iść z psem na spacer, to wolą wypuścić go na pół dnia na ogród i mają gdzieś. Nawet moi sąsiedzi tak robią ;/
To chyba jeszcze gorsze od chodzenia z psem na smyczy...[/QUOTE]

no cóż, moi rodzice też kiedy przyjeżdżam najchętniej wywaliliby mojego psa na dwór, żeby spokój był ;) ale poniekąd wynika to z tego, że są tam 3 koty, które się chowają gdy jest pies, i w ogóle po domu nie chodzą:roll:
aczkolwiek mój tata jest osobą świetnie pracującą z psem i to widać od razu, piesek grzeczny, żadnego skakania po jednym, krótkim 'nie', no i jemu oddaje patyk, a mi nie :diabloti:

Posted

A ja Wam napiszę, że moje psy- kiedy jedziemy do rodziców mieszkających w domu z ogrodem (ogrodem, nie ogródkiem), są przeszczęśliwe- hasają do woli, do domu wracają wieczorem zmęczone, brudne i szczęśliwe. Po takim weekendzie psy śpią przez dwa dni ;)

Posted

[quote name='Szura']O co Ty się oburzasz? Twój pies podbiega do jakiegoś psa bez pytania, pies warczy (może ze strachu), a Ty się dziwisz, że właściciel odgania psa nogą? Z mojej strony mogło by Cię czekać dokładnie to samo. A raczej Twojego psa. Z Twojej winy. ;][/QUOTE]

Po pierwsze- nie mówię o "odganianiu"- ale kopaniu w stronę mojego szczeniaka...:shake:I co jest złego w kontaktach psów? No chyba że Ty, jak niektórzy, na siłę odciągasz swojego psa od innych- tak jak wspomniana kobiecina, a efektem jest właśnie agresja w stosunku do szczeniaka-zarówno baby, jak i psa (nie było to warczenie ze strachu- dorosły, normalny pies nie boi się szczylka ok 4-ro m-cznego...).:roll:. Dobrze, że baba ze 100kg ważyła, to nie wcelowała, bo skończyło by się to o wiele bardziej niemiło. A moja wina jest jaka? Że szczeniak był spuszczony i podbiegł do innego psa? No ludzie, a które szczenięta tego nie robią? To min nazywa się socjalizacją, na której mi szczególnie zależało, mając małego staffika- żeby jako szczeniak poznała inne psy.

No i jeszcze jedno- zamiast próbować kopnąć psa, wystarczyło powiedzieć, czy nie mogłabym jej wziąć na smycz...ja byłam tuż za moją suką. Ale to kwestia kultury...

Posted

arielka, tutaj na forum po prostu jest totalne ześwirowanie na punkcie podbiegania psów... ;) mnie tam nie przeszkadza, że jakiś pies idzie się przywitać z moim. gdyby był agresywny, to co innego, ale szczeniaczek przewracający się na trawie... bez przesady:roll:

Posted

[quote name='arielka186']A ja Wam napiszę, że moje psy- kiedy jedziemy do rodziców mieszkających w domu z ogrodem (ogrodem, nie ogródkiem), są przeszczęśliwe- hasają do woli, do domu wracają wieczorem zmęczone, brudne i szczęśliwe. Po takim weekendzie psy śpią przez dwa dni ;)[/QUOTE]

no tak, ale raz na jakiś czas, to co innego niż przez całe życie, wtedy staje się to dla psa nudne ;)

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...