Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='arielka186']Że szczeniak był spuszczony i podbiegł do innego psa? No ludzie, a które szczenięta tego nie robią? To min nazywa się socjalizacją, na której mi szczególnie zależało, mając małego staffika- żeby jako szczeniak poznała inne psy.[/QUOTE]
A co jeśli pudel pogryzłby Twojego psa?to byłby element socjalizacji?

[quote name='arielka186']No i jeszcze jedno- zamiast próbować kopnąć psa, wystarczyło powiedzieć, czy nie mogłabym jej wziąć na smycz...ja byłam tuż za moją suką. Ale to kwestia kultury...[/quote]
Ty zawsze oczekujesz od innych właścicieli,że muszą Cię prosić o zapięcie psa?
Ja ostatnio byłam z psem znajomej. Szedł puszczony luzem,ale gdy zobaczyłam,że z naprzeciwka idzie osoba z psem zapięłam go na smycz. Skoro nie znam psa,nie wiem czy przyjaźnie jest nastawiony to nie wyobrażam sobie puszczać "mojego" psa luzem pomimo tego,że on uwielbia inne psy.
Równie dobrze ta kobieta może o Tobie powiedzieć,że to brak kultury chodzić z psem bez smyczy.
Oczywiście psa nie powinna próbować kopnąć.
[quote name='arielka186']Ja cieszę się, że pomimo tej historii z pudlowatym nie ma urazu do tych psów- co innego psy w typie husky- na jednym z pierwszych spacerów została przewrócona na plecy przez sukę tej rasy i zdominowana "mimo woli"-zapamiętała to.[/quote]
wtedy też Twój szczeniak biegał luzem?

[quote name='motyleqq']arielka, tutaj na forum po prostu jest totalne ześwirowanie na punkcie podbiegania psów... ;-) mnie tam nie przeszkadza, że jakiś pies idzie się przywitać z moim. gdyby był agresywny, to co innego, ale szczeniaczek przewracający się na trawie... bez przesady:roll:[/quote]
A skąd pewność,że pies z naprzeciwka idący na smyczy lubi inne psy?swojego psa znasz,ale innych nie. Jeden właściciel nałoży kaganiec,drugi uzna,że wystarczy smycz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marta666']

A skąd pewność,że pies z naprzeciwka idący na smyczy lubi inne psy?swojego psa znasz,ale innych nie. Jeden właściciel nałoży kaganiec,drugi uzna,że wystarczy smycz.[/QUOTE]

znaczy ja akurat nie mam takiego problemu, mojemu psu tylko raz jak dotąd zdarzyło się podbiec do innego psa ;) poza tym, może po prostu tak się trafiło, że nie spotykam nieodpowiedzialnych ludzi, kilkakrotnie zostałam uprzedzona, że drugi pies nie jest przyjazny. chodzi mi po prostu o to, że jest tu straszna nagonka, a ja uważam, że się zdarza i tyle

Link to comment
Share on other sites

Sorry, idący z naprzeciwka nieduży - chyba średni, pudel, nie wydawał mi się zagrożeniem. I jak już pisałam, szłam za moim psem, w takiej odległości, w jakiej szłabym na średnio długiej smyczy...
Co do historii z huskym- wtedy Ariel była na smyczy- mijałyśmy się z wolno biegającą dorosłą suką husky- i ta bez powodu przewróciła szczeniaka na plecy, co jest oznaką zdominowania.
Odnoszę wrażenie, że jesteście zdania, że z psem to tylko na smyczy! Ciekawa jestem, jak to wygląda w praktyce- bo jeżeli te psy nie mają się gdzie wybiegać, to im współczuję... A jak były szczeniakami to też zawsze tak idealnie się zachowywały (tzn nie podchodziły do innych psów :D?)

[B]Brak kultury chodzenie z psem bez smyczy?[/B] Napiszę tylko-[B] Marto666[/B], że szkoda mi psów Twoich- a już jeżeli masz dalmatyńczyka i go nie spuszczasz nigdzie- wiesz chyba że były to psy które biegały obok powozu? Tzn że potrzebują dużo ruchu (są to psy gończe-gr VI FCI)...

[B]Motyleqq[/B], właśnie zauważam taką tendencję o której pisałaś. Jestem ciekawa, czy wszystkie psy tych, którzy tak krzyczą o niespuszczaniu psów itd, rzeczywiście są tak dobrze ułożone (co ja mówię- jeżeli chodzą na smyczy, to po co im nauka chodzenia przy nodze?)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']no tak, ale raz na jakiś czas, to co innego niż przez całe życie, wtedy staje się to dla psa nudne ;)[/QUOTE]

Nie, jasne- zależy to też od ogrodu-jego powierzchni... Sąsiedzi rodziców mają goldenkę, która pomimo wielkiego placu cały czas siedzi w kojcu :(- już nie mówiąc o tym, że nigdy nie widziałam jej na spacerze- poza bramą... Niektórzy z podwarszawskich "nowobogackich" traktują psy jako gadżet przy domu- siedzi taka psina w kojcu, dużo szczęścia ma jak biega po posesji... A po co im był pies? Chyba zastępował alarm...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marta666']A skąd pewność,że pies z naprzeciwka idący na smyczy lubi inne psy?swojego psa znasz,ale innych nie. Jeden właściciel nałoży kaganiec,drugi uzna,że wystarczy smycz.[/QUOTE]

Widzę, że już nie chodzi tylko o smycz- ale i o kagańce! Nie no, sorry, ja kagańce zakładam tylko w środkach lokomocji- i jakoś mandatu nie dostałam... Czy aż tak jesteście niepewni swoich psów, że na co dzień chodzą w kagańcu?
Aha, i nie mam na myśli chihuahua z bannerka- dla nich kagańce musiałabym chyba na szydełku wydziergać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']poza tym, może po prostu tak się trafiło, że nie spotykam nieodpowiedzialnych ludzi, kilkakrotnie zostałam uprzedzona, że drugi pies nie jest przyjazny. chodzi mi po prostu o to, że jest tu straszna nagonka, a ja uważam, że się zdarza i tyle[/QUOTE]
Ale znajdź się teraz na miejscu tych osób,których psy nerwowo reagują na inne. Widzą z daleka psa bez smyczy i teraz zastanawiają się czy ten pies podbiegnie czy jednak właściciel go zapnie. Widziałam raz sytuację gdy owczarek na smyczy i w metalowym kagańcu uderzył pyskiem mniejszego psiaka,który chciał się z nim bawić. ON nie przepadał za towarzystwem więc był zabezpieczony,a mimo to "skrzywdził" innego psa.

Czasami naprawdę mimo tego,że nasz pies jest przyjazny trzeba pomyśleć czy to właśnie pies idący z naprzeciwka go nie skrzywdzi.

[quote name='arielka186']Napiszę tylko-[B] Marto666[/B], że szkoda mi psów Twoich- a już jeżeli masz dalmatyńczyka i go nie spuszczasz nigdzie- wiesz chyba że były to psy które biegały obok powozu? Tzn że potrzebują dużo ruchu (są to psy gończe-gr VI FCI)...[/quote]
Skąd wniosek,że go nie spuszczam ze smyczy?pisałam coś o swoim psie na tym wątku?a może na dodatek używałam liczby mnogiej?i teraz jestem właścicielką kilku psów?szybko na tym forum wyciąga się wnioski nie wiadomo skąd.
Historii rasy wyjaśniać mi nie musisz i zapewniam,że mój prywatny pies jest wybiegany :cool3:

Dla mnie nie jest problemem zapiąć psa na smycz gdy widzę innego psa idącego z naprzeciwka. Przecież mogą się minąć,powąchać i potem go odepnę. To jakiś problem?
Mogę też go puścić luzem jeśli drugiemu właścicielowi nie będzie przeszkadzała zabawa psów (bo takich co zabawa psów jest nie na rękę też spotkałam).
Pomijam oczywiście psie place itp. miejsca gdzie wiadomo,że psy są po to,żeby się bawić,poszaleć itd.

[quote name='arielka186'][quote]A skąd pewność,że pies z naprzeciwka idący na smyczy lubi inne psy?swojego psa znasz,ale innych nie. Jeden właściciel nałoży kaganiec,drugi uzna,że wystarczy smycz.[/quote]Widzę, że już nie chodzi tylko o smycz- ale i o kagańce! Nie no, sorry, ja kagańce zakładam tylko w środkach lokomocji- i jakoś mandatu nie dostałam... Czy aż tak jesteście niepewni swoich psów, że na co dzień chodzą w kagańcu[/quote]
Proszę czytaj ze zrozumieniem. Napisałam o psie z naprzeciwka. Obcym dla Ciebie psie,którego nie znasz. I ten właśnie pies może być agresywny,a właściciel mu kagańca nie założy.
I dla wyjaśnienia - mój pies też nie chodzi w kagańcu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Marta666']Ale znajdź się teraz na miejscu tych osób,których psy nerwowo reagują na inne. Widzą z daleka psa bez smyczy i teraz zastanawiają się czy ten pies podbiegnie czy jednak właściciel go zapnie. Widziałam raz sytuację gdy owczarek na smyczy i w metalowym kagańcu uderzył pyskiem mniejszego psiaka,który chciał się z nim bawić. ON nie przepadał za towarzystwem więc był zabezpieczony,a mimo to "skrzywdził" innego psa.

Czasami naprawdę mimo tego,że nasz pies jest przyjazny trzeba pomyśleć czy to właśnie pies idący z naprzeciwka go nie skrzywdzi.[/QUOTE]

rozumiem to i dlatego mój pies na osiedlu zwykle jest na smyczy, chyba że puszczam ją do zabawy z psami lub do ćwiczeń. ale nie rozumiem popadania w paranoję, a wydaje mi się, że niektórzy tutaj tak mają ;)

Link to comment
Share on other sites

Jest coś takiego jak kultura. I zdrowy rozsądek. To pierwsze wymaga, aby spytać właściciela psa, czy nasz pies może podejść do jego. To drugie - niespuszczania luzem psa, który nie ma odwołania. Jeśli pies ma odwołanie, to znika problem 'gdzie spuścić psa'.

Już pomijam, co mogło się stać Twojemu szczeniakowi, ale:
1) najpierw problem podbiegaczy poznałam jako DT dla agresywnego amstaffa. Przez pół roku pracowałam nad ignorowaniem psów, a wystarczył jeden podbiegacz za dużo na spacerze, żeby kilka miesięcy ciężkiej pracy szlag trafił. Nie obchodzi mnie, czy Twój to suczka, piesek, agresywny, łagodny - NIE ŻYCZĘ sobie podchodzenia do psa i tyle. Chyba jasne w takiej sytuacji.
2) obecnie jestem właścicielką małego kundelka po przejściach, pies lękowy. Psy owszem, lubi, ale nie wszystkie, nie zawsze, nie wszędzie. Większość szczeniaków, szczególnie większych od niego (a waży 5 kilo...), go po prostu przeraża swoją nachalnością i energią skierowaną na niego. Uczę go zaufania do ludzi i psów, i znowu - jeśli ktoś spyta, czy psy się mogą przywitać, mogę ocenić sytuację i wyrazić zgodę lub odmówić. Podbiegacze sprawiają, że pies dużo wolniej się resocjalizuje.

Wystarczy spojrzeć poza czubek własnego nosa, żeby zsocjalizować psa nie trzeba być chamskim psiarzem.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
[B]Brak kultury chodzenie z psem bez smyczy?[/B] Napiszę tylko-[B] Marto666[/B], że szkoda mi psów Twoich- a już jeżeli masz dalmatyńczyka i go nie spuszczasz nigdzie- wiesz chyba że były to psy które biegały obok powozu? Tzn że potrzebują dużo ruchu (są to psy gończe-gr VI FCI)...[/QUOTE]

Ojapierdziele. Jak Ci się nie chce ruszać, to trzeba było sobie kupić kota albo chomika. Psa się da wybiegać bez spuszczania ze smyczy i często jets to skuteczniejsze niż w przypadku latania luzem, przykład: Ben jest codziennie spuszczany na tych samych polach. Kiedyś adał biegał, a w chwili obecnej obsika kilka krzaczków i kępek trawy po czym trochę się pobawwimy w chowanego, a równie dobrze mogłabym go wziąc na smycz i przebiec z nim powiedzmy 5 km i gwarantuję Ci, że w drugiej sytuacji byłby bardziej wybiegany.

Ogółem, to za przeproszeniem gdzieniegdzie Ci się poprzewracało. Ja na miejscu paniusi skopałabym dodatkowo Ciebie. Bo nie życzę sobie nachalności jakiegoś psa, po którym moge się spodziewać niewiadomoczego. Chcesz swojego socjalizować ? Proszę bardzo. Zapiszcie się do psiego przedszkola albo cokolwiek, ale nie oczekuj, że każdy się będzie cieszyć z tego, że na spacerze przyczepił się jakiś pies i nie daje chwili wytchnienia, bo ciągle zaczepia. Ja nie wyobrażam sobie sutyacji, kiedy mój pies podbiega do inneog obcego psa i wiem jak mogłaby się czuć osoba, dla której mój husky jest wielki (bo są ludzie, którzy się boją większych psów), wygląda groźnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HelloKally']Ojapierdziele. Jak Ci się nie chce ruszać, to trzeba było sobie kupić kota albo chomika. Psa się da wybiegać bez spuszczania ze smyczy i często jets to skuteczniejsze niż w przypadku latania luzem, przykład: Ben jest codziennie spuszczany na tych samych polach. Kiedyś adał biegał, a w chwili obecnej obsika kilka krzaczków i kępek trawy po czym trochę się pobawwimy w chowanego, a równie dobrze mogłabym go wziąc na smycz i przebiec z nim powiedzmy 5 km i gwarantuję Ci, że w drugiej sytuacji byłby bardziej wybiegany.

Ogółem, to za przeproszeniem gdzieniegdzie Ci się poprzewracało. Ja na miejscu paniusi skopałabym dodatkowo Ciebie. Bo nie życzę sobie nachalności jakiegoś psa, po którym moge się spodziewać niewiadomoczego. Chcesz swojego socjalizować ? Proszę bardzo. Zapiszcie się do psiego przedszkola albo cokolwiek, ale nie oczekuj, że każdy się będzie cieszyć z tego, że na spacerze przyczepił się jakiś pies i nie daje chwili wytchnienia, bo ciągle zaczepia. Ja nie wyobrażam sobie sutyacji, kiedy mój pies podbiega do inneog obcego psa i wiem jak mogłaby się czuć osoba, dla której mój husky jest wielki (bo są ludzie, którzy się boją większych psów), wygląda groźnie.[/QUOTE]

no i właśnie o tym mówiłam. nie rozumiem tej agresji i nie zazdroszczę ludziom, których spotykasz. skoro tarzanie się na trawie jest nachalnością, to czym jest skakanie po plecach drugiego psa? sory, ale agresja w postaci skopania psa bo podbiegł jest DUŻO gorsza od zachowania psa... ale cóż, każdy ma swój system wartości.
aha, i nie oceniaj tak od razu ludzi, że się komuś nie chce ruszać... ja np choćbym nie wiem jak chciała nie jestem w stanie biegać z psem ;]

Link to comment
Share on other sites

Jako właścicielka psa z problemem agresji wobec innych powiem tak: to mój psi obowiązek pilnować mojego psa, nawet, kiedy inny podbiegnie. Od tego mam buzię, by powiedzieć, głośno i wyraźnie, że nie życzę sobie, by pies podchodził. Zresztą jak widzę, ze obcy pies kieruje się ku nam, staram się całą sobą dać do zrozumienia, że to mi nie pasuje - biorę psa na krótką smycz, cofamy się, jeśli się da, a jak nie, to pies ma nakazane siadać na zadzie. Szlag mnie ostatnio trafił co prawda, jak wielki owczarek niemiecki zaczął dosłownie włazić na mojego ważącego 14 kg psa, bo chciał go powąchać, a potem usiłował bawić się moim drugim, mniejszym, bo dziesięciokilowym, niskopodwoziowym Felkiem, który był luzem, bo nie zdążyłam go zapiąć. Właściciel wyłonił się po jakimś czasie z komentarzem do mojego psa "oooo... niegrzeczny", a ja była tak wściekła, ze nie mogłam wyartykułować zdania. Jednak to mój obowiązek dopilnować, by mój agresywny pies nie zrobił krzywdy. Jeśli pies jest łagodny, ma prawo latac luzem i jest to zgodne z przepisami. Akurat z tamtym owczarkiem problemy mamy co rusz, bo pan absolutnie niereformowalny, ale inne psy są zwykle łapane, jak pojawimy się na horyzoncie i generalnie kulturalnie się mijamy.
Mój Felek na przykład przez 90% czasu chodzi luzem, bo nie oddala się na więcej, niż 5 metrów, nigdy nie podchodzi do obcych psów, osiedlowe koty mają go gdzieś, a jedyny problem z nim jest taki, ze jeże nie chcą sie z nim bawić (stoi, patrzy na nie i robi "mmmm.... mmmmmmmmmmmmm..." jak na piłkę), więc zaczął je olewać dosłownie, jak krzaki. Na to musimy faktycznie uważać, więc wieczorne spacery są pod kontrolą, ale luzem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='HelloKally']Ojapierdziele. Jak Ci się nie chce ruszać, to trzeba było sobie kupić kota albo chomika. Psa się da wybiegać bez spuszczania ze smyczy i często jets to skuteczniejsze niż w przypadku latania luzem, przykład: Ben jest codziennie spuszczany na tych samych polach. Kiedyś adał biegał, a w chwili obecnej obsika kilka krzaczków i kępek trawy po czym trochę się pobawwimy w chowanego, a równie dobrze mogłabym go wziąc na smycz i przebiec z nim powiedzmy 5 km i gwarantuję Ci, że w drugiej sytuacji byłby bardziej wybiegany.

Ogółem, to za przeproszeniem gdzieniegdzie Ci się poprzewracało. Ja na miejscu paniusi skopałabym dodatkowo Ciebie. Bo nie życzę sobie nachalności jakiegoś psa, po którym moge się spodziewać niewiadomoczego. Chcesz swojego socjalizować ? Proszę bardzo. Zapiszcie się do psiego przedszkola albo cokolwiek, ale nie oczekuj, że każdy się będzie cieszyć z tego, że na spacerze przyczepił się jakiś pies i nie daje chwili wytchnienia, bo ciągle zaczepia.[/QUOTE]

Słońce to chyba Tobie się poprzewracało tu i tam, jeżeli nawet ze zrozumieniem nie potrafisz przeczytać, tego, co napisałam... Czy ja pisałam o swoich psach? Nie... Nie ja mam dalmatyńczyka, za to widzę mnóstwo takich psów z "nadwagą".
A jeżeli masz ochotę mnie skopać...no cóż- zapraszam:D
Jak dla mnie możecie sobie biegać te 5 km dziennie ze swoimi psami- ja nie widzę takiej potrzeby- na szczęście. Szkoda tylko, że dużo osób tak pisze, a jakoś rzadko jest to widziane w realu :D
A tak w ogóle, bo chyba ciężko Ci zrozumieć co piszę- gdzie ja napisałam, że ciężko mi się ruszać z moimi psami? A za rady :razz:Twoje dziękuję, moja suka-ta, o której piałam, ma już prawie 4 lata, więc też nie trafiłaś. I dlaczego przyczepiłaś się do mnie- skoro sama piszesz że puszczasz swojego psa? Można to robić różnie- siedząc na doopie i popijając piwo np, a można też iść z psem np do parku, gdzie na pewno lepiej się wybiega bez smyczy, niż nawet na lince.
[B]Więcej komentarzy że "byś mnie skopała" sobie po prostu nie życzę.[/B]- i to jest właśnie to, o czym mowa w tytule, wspomniana cecha charakteru...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='arielka186']
No i jeszcze jedno- zamiast próbować kopnąć psa, wystarczyło powiedzieć, czy nie mogłabym jej wziąć na smycz...ja byłam tuż za moją suką. Ale to kwestia kultury...[/QUOTE]
Kultura to jest wtedy, gdy się pyta, czy nasz pies może podejść do innego i się przywitać. Wtedy nie trzeba nasłuchiwać, czy ktoś coś powie, abo patrzeć czy nie zacznie machać nogą, czy jeszcze coś innego - i jest pięknie. Tylko - holender - mało ludzi o to pyta.

Link to comment
Share on other sites

No niestety, Polacy chorują na ciężki brak wyobraźni. Nie przyjdzie im do głowy, że czyjś pies może nie lubić szczeniaków i zamiast socjalizacji zafunduje maluchowi uraz na pół życia; że czyjś pies jest chory (być może zakaźnie, ma jakąś chorobę skóry), że... milion innych powodów, dla których powinniśmy NAJPIERW zapytać, a potem puszczać do kogoś naszego psa. I to, że pies wygląda sympatycznie, nie znaczy że taki jest - moja suka ma miłą mordkę, jest kremowa niczym goldenek/labradorek, a na podbiegające i obskakujące ją szczeniaki reaguje rykiem i wywalaniem zębów. Kończy się płaczem szczeniaka i pretensjami jego właścicieli, którzy ani nie raczyli spytać czy pieski mogą się pobawić, ani nawet często nie interesowali się, co robi ich pies, dopóki nie dostał po łbie od mojego. No proszę Was, socjalizacja chyba nie polega na obserwowaniu okiem naukowca jak pies podlatuje do wszystkiego co się rusza i co się stanie, czy będzie zabawa czy oberwie zębami. Po takiej "socjalizacji" można się dochować prędzej psa z agresją lękową...

Teraz mam w sąsiednim bloku trzymiesięcznego "labradora", które po południu prawie non stop biega po okolicy, a gdzieś przy okazji biegają dzieci, które rzekomo go pilnują. Podbiega do psów, skacze na obce małe dzieciaki... Teraz jest słodko, gorzej będzie za kilka miesięcy jak piesek będzie ważył 40 kilo - a właścicielom tym bardziej nie zachce się używać smyczy, bo nie uczą go niczego, więc będzie ciągnął jak parowóz.

I nie rozumiem - jak niepozwalanie na podbieganie musi się koniecznie równać z prowadzaniem psa na smyczy? A co komu przeszkadza, że nasz pies bez smyczy bawi się z nami gdzieś na skwerku? Aaa, bo nie potrafimy pieska odwołać, jak drugiego zwierzaczka zobaczy :diabloti: to trzeba tak od razu; dawno już zresztą zauważyłam, że największy problem z akceptacją dla tego zwyczaju pytania czy psy mogą sie przywitać, mają właściciele psów niewychowanych, dla których po prostu niewykonalne jest zapytanie o zgodę wcześniej, bo ich pies ma ich gdzieś i leci do wszystkiego co się rusza :roll:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]A tak w ogóle, bo chyba ciężko Ci zrozumieć co piszę- gdzie ja napisałam, że ciężko mi się ruszać z moimi psami? A za rady :razz:Twoje dziękuję, moja suka-ta, o której piałam, ma już prawie 4 lata, więc też nie trafiłaś. I dlaczego przyczepiłaś się do mnie- skoro sama piszesz że puszczasz swojego psa?[/QUOTE]
No nie wiem. Może dlatego, że umiem psa odwołać i zazwyczaj jest spuszczany tam, gdzie nie ma innych spacerowiczów?
[QUOTE]
Jak dla mnie możecie sobie biegać te 5 km dziennie ze swoimi psami- ja nie widzę takiej potrzeby- na szczęście.[/QUOTE]
Co sprowadza się do kolejnych wniosków: kup sobie chomika, który ruchu nie potrzebuje albo wykaż się rozumem i oceń, czy kilka kilometrów biegu jest odpowiednią dawką dla Twojego psa, bo każdy ma inne preferencje.


Po ostatnich wypadkach nawet już nie mam sił się łudzić, że podbiegasz ma miłe zamiary, kilka dni temu owczarek niemiecki wydawał mi się przemiłym psem,... pozwoliłam psom się obwąchać... i co? Ależ oczywiście piesek rzucił się bez ostrzeżenia, a ja stoję na środku osiedla kłębującymi się futrami nieopodal placu zabaw dla dzieci nie wiem czy się śmiać czy płakać.

Zabawne jest to, że osoby puszczające luzem podbiegaczy mają pretensje do rodziców nachalnych dzieci oto, że cisną z łapami do ich pupili.

Link to comment
Share on other sites

oczywiście wszystko prawda, to co napisała Martens. ale dla mnie nie idzie już o to, gadanie o wychowanie psów, podczas gdy samej się rzuca tekstami 'skopałabym jeszcze Ciebie'... sory, trochę się to ze sobą kłóci.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']No niestety, Polacy chorują na ciężki brak wyobraźni.[/QUOTE]

Dokładnie...
Czasem wystarczy trochę pomyśleć...


Tak się zastanawiam... czy jak mi obcy facet włoży rękę pod spódnicę, to mam mu przywalić w pysk, czy powiedzieć kulturalnie, że sobie nie życzę? :evil_lol:
Podpowiedzcie, bo nie chciałabym wyjść na chamkę...:cool3:

Link to comment
Share on other sites

To jak we wszystkim - każdy mierzy własną miarką - mam szczeniaka, który lubi się bawić, to znaczy, że wszystkie są takie.
Dla mnie to było szczególnie przykre, gdy mój był malutki, ważył ze cztery kilo i konfrontował się owszem - ze szczenięciem - ale labradora. Takim powiedzmy 10-miesięcznym. Tyle wszyscy piszą o tym, żeby nie brać psa na ręce, a jak nie brać, skoro z przeciwka leci armata i nie wykazuje zamiaru zatrzymania się? Z perspektywy czasu żałuję, że nie brałam go częściej.
Ludziom też nie przychodzi do głowy, że niektóre psy są stare i chore. U mnie po osiedlu chodzi pan z niewidomym psem - ten akurat jest młody i na pierwszy rzut oka w ogóle nie widać, że jest niewidomy - bardzo dobrze sobie radzi, ale to nie jest pies, który będzie się bawił z każdym napotkanym pieskiem, bo żeby czuć się bezpiecznie musi iść przy nodze pana i podbiegacze go zwyczajnie zaskakują.

Link to comment
Share on other sites

Socjalizacja szczeniaków? Zapraszam do mnie:diabloti: Wszystkie teorie dotyczące tego, że dorosły pies nic nie zrobi szczeniakowi padają. Moja suka nic nie zrobi szczeniakowi przechodzącemu obok na smyczy ale wszelkie próby nachalnego witania-obskakiwanie, skowyt, przewracanie się tuż obok, bieganie wokół i szczekanie zakończone zostaną przyciśnięciem delikwenta do gleby. Jeśli ktoś ma ochotę na taką socjalizację i późniejszą niechęć malucha do dużych psów to nie mam nic przeciwko.
Niepokoi mnie jednak fakt, że takie psy, podbiegaczo-witacze kończą rok i ciągle przez właścicieli uważane są za szczeniaki. Właściciel nie zauważa subtelnej różnicy w zachowaniach swojego psa-nagle pełna pokory, szczenięca postawa zamienia się w agresję. Niestety mam taki przypadek z amstafką puszczaną regularnie do mojej suki. Dziewczyna ma kilkanaście miesięcy i merdanie ogonkiem powoli zamienia się w pełną napięcia postawę, nie wróży to nic dobrego...Czy ta suczka, regularnie "gaszona" przez mojego psa nie spróbuje wreszcie swoich sił w regularnym starciu? Moim zdaniem może zdarzyć się i tak.

Link to comment
Share on other sites

Ja już nie mam siły do ludzi i do ich głupoty:angryy: Mój mąż czasami jak się wkurzył to mówił, że połowę społeczeństwa by wystrzelał. Strasznie go ganiłam za te słowa, ale teraz jak czasami wracam ze spaceru, to mówię to samo.

Sytuacja z przed roku: stoję z psem na smyczy przed garażem, mąż coś tam pakuje do samochodu i nagle zza garażów wyskakuje kundel wielkości mojego psa i od razu przystępuje do ataku. Nie miałam szansy zareagować, bo trwało to kilka sekund. Mój oczywiście jak to TTB szybko wczepił się tamtemu w szyję i trzymał, no i dopiero wtedy pojawił się właściciel z krzykiem, że mój pit mu psa zagryza i zaczął mojego kopać w brzuch:angryy: Zamiast rozdzielać psy musieliśmy najpierw tego chłopaczka okiełznać. Jak już nam się z mężem udało psy oddzielić, to ten gówniarz nawet tego swojego psa nie mógł złapać i zaatakował znowu i była "powtórka z rozrywki". Przy tym drugim ataku mój pies oberwał w oko, miał uszkodzoną rogówkę i leczyliśmy to 2 miesiące, dla tego drugiego skończyło się to szyciem.
Czy to tego chłopaka czegoś nauczyło? Nie! - pies dalej biega bez smyczy, a jak zwracam mu uwagę, to wzrusza ramionami, a na przypomnienie tamtej sytuacji odpowiada "no i co z tego".

Takich sytuacji mieliśmy kilka i nigdy nie zdarzyło się, żeby właściciel poczuwał się do odpowiedzialności. Winna zawsze byłam ja i mój pies, bo "takie" psy powinny chodzić w kagańcach, albo powinno się je usypiać bo są agresywne i nie ważne jest, że to ich psy atakowały.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='strix']Każdy psi behawiorysta powie ci, że popęd seksualny to dla psa meczarnia, kiedy nie może mu dać ujścia. RSPCA traktuje brak kastracji u psów nieużywanych jako rozpłodowce jako 'questionnable handling', właśnie z powodu szkód, jakie to wyrządza w psychice.

Co do ropomacicza a zejścia przy operacji, to poczytaj może statystyki. Ropomacicze w 98% prowadzi do śmierci, operacja niekoniecznie.... Pomijam wahania nastroju podczas cieczek, starcia z innymi sukami itp. Widać nie wszystkich obchodzi psychiczny dobrobyt zwierzęcia... . To, że Ty kierowałaś się swoją wygodą anie dobrem suki, nie znaczy, że dla każdego to właśnie wygoda jest argumentem.[/QUOTE]

a myślisz że psy w hodowlach kryją przy każdej cieczce? w hodowli z reguły jest kilka suk i jeden samiec, chyba nie sądzisz że kryje 5 suk 10 razy w roku :D ?? :)))))
Tak mnie w ogóle nie interesuje zdrowie psychiczne mojego psa... wzięłam go ze względu tylko na wygląd... ;]
ot... wyszła moda na kastracje wszystkiego... i mam prawo mieć swoje zdanie na ten temat... psy schroniskowe powinno się kastrować, a wybór innym ludziom dajmy sami... moja sąsiadka ma jamnika niekastrowanego i pies w ogóle nie reaguje na cieczki, ale w sumie czemu go nie wykastrować? :) wszystko trzeba robić z rozwagą... co innego młode zwierzęta, a co innego starsze... jest różnica między rocznym psem, a takim który ma 9-10 lat... zwyczajnie bym starszego własnego psa kastracji nie poddała, czytałam historie jak kastracja może się babrać i długo goić... moja suka doszła szybko do siebie, ale to nie znaczy że każdy pies tak będzie reagował.

Link to comment
Share on other sites

Mój pies ma przerost prostaty, ale nasz wet nawet w tym wypadku odradza kastrację i to nie ze względu na wiek, czy jakieś komplikacje, ale ze względu na zmiany metabolizmu i jednak temperamentu (większość twierdzi, że temperament się nie zmienia). Nie mam problemu z wyciem, ucieczkami, czy staniem psa pod drzwiami w czasie cieczek okolicznych suczek, więc jajka zostają, a na prostatę są leki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']O co Ty się oburzasz? Twój pies podbiega do jakiegoś psa bez pytania, pies warczy (może ze strachu), a Ty się dziwisz, że właściciel odgania psa nogą? Z mojej strony mogło by Cię czekać dokładnie to samo. A raczej Twojego psa. Z Twojej winy. ;][/QUOTE]

Dokładnie.

[quote name='arielka186']Po pierwsze- nie mówię o "odganianiu"- ale kopaniu w stronę mojego szczeniaka...:shake:I co jest złego w kontaktach psów? No chyba że Ty, jak niektórzy, na siłę odciągasz swojego psa od innych- tak jak wspomniana kobiecina, a efektem jest właśnie agresja w stosunku do szczeniaka-zarówno baby, jak i psa (nie było to warczenie ze strachu- dorosły, normalny pies nie boi się szczylka ok 4-ro m-cznego...).:roll:. Dobrze, że baba ze 100kg ważyła, to nie wcelowała, bo skończyło by się to o wiele bardziej niemiło. [B]A moja wina jest jaka? Że szczeniak był spuszczony i podbiegł do innego psa?[/B] No ludzie, a które szczenięta tego nie robią? To min nazywa się socjalizacją, na której mi szczególnie zależało, mając małego staffika- żeby jako szczeniak poznała inne psy.

No i jeszcze jedno- zamiast próbować kopnąć psa, wystarczyło powiedzieć, czy nie mogłabym jej wziąć na smycz...ja byłam tuż za moją suką. Ale to kwestia kultury...[/QUOTE]

Zaraz zaraz - tak, to Twoja wina, ze puszczony luzem szczeniak podbiegł do innego psa. [B]Jeśli ten drugi pies był na smyczy to najwyraźniej właścicielka miała jakiś ku temu powód. [/B]Moja suka na osiedlu zawsze jest na smyczy - ewentualne podbiegające szczeniaki szybko i głośno sprowadza do parteru, jeśli tylko ma okazję (żeby nie było, nie popieram takich zachowań, ale wiem, że gdyby jej dać wolną łapę to by się raczej nie mogła powstrzymać :razz:), więc nie wiem, czy byłabyś zachwycona takim "socjalem". I tak, dorosły pies może bać się szczeniaka, zwłaszcza chrumkającego staffika (skądinąd to cudowne psiaki, ale mój sucz się "chrapaczy" obawia, więc unika a "przyparty do muru" atakuje) a może sobie po prostu nie życzyć zaznajamiania się z obcym, namolnym szczylkiem.

Psy się mogą socjalizować, ba! powinny! Ale po to mamy my, ludzie, otwór gębowy, żeby oprócz jedzenia zapytać drugą stronę czy sobie życzy takich kontaktów. Ja sobie na przykład nie życzę, mój pies jest chory, obce psy nie mają prawa po nim skakać, "bo się socjalizują" no na litość boską! I naprawdę mnie już boli czasami buzia od ciągłego powtarzania "proszę zabrać pieska, proszę zabrać pieska, proszę zabrać pieska..." - już nie mówiąc o idiotycznych tłumaczeniach właścicieli ("on się tylko bawi!" - aha, 40kg labek próbuje wgnieść moją sukę między kostkę brukową, cóż, ona pewnie ma z tego fun, ale ona raczej nie bardzo).

Moja suka jest puszczana luzem tam, gdzie nie ma innych psów, bądź gdzie są psy, które ona lubi lub choćby akceptuje. Nie lubi obcych dużych psów, zazwyczaj się ich boi. Nie lubi też szczeniąt, bo uważa, że są obrzydliwe :evil_lol: Wraca na moje wołanie, więc nie mam problemu, żeby ją zawołać i zapiąć na smycz jak się mijamy z innym psem. Zu przejawia bardzo rozbudowaną agresję lękową w stosunku do ONków. W bloku mam agresywną sukę w typie "starego ON", blok dalej również agresywnego samca - nie miałam z nimi nigdy (sic!!!) żadnego spięcia. Właśnie dlatego, że się mijamy bokami, zapinamy psy na smycze, mamy nad nimi kontrolę.

[quote name='arielka186']I dlaczego przyczepiłaś się do mnie- skoro sama piszesz że puszczasz swojego psa? Można to robić różnie- siedząc na doopie i popijając piwo np, a [B]można też iść z psem np do parku, gdzie na pewno lepiej się wybiega bez smyczy, niż nawet na lince. [/B][/QUOTE]

Ewentualnie lekko problemowy pies (jak mój) wśród wrzeszczących dzieci, rowerków, rolkarzy i biegających psów, na pewno się wybiega na sto dwa! :D

[quote name='awaria']Arwilla, myślę, że w ogóle nie powinnaś nic robić, bo on zapewne chce sie tylko przywitać ;-)[/QUOTE]

:roflt::roflt::roflt:

Ale ale, drogie panie - może hipotetyczny pan jest jeszcze młody i tak się tylko chciał pobawić? :cool3:

[quote name='badmasi']Moja suka nic nie zrobi szczeniakowi przechodzącemu obok na smyczy ale wszelkie próby nachalnego witania-obskakiwanie, skowyt, przewracanie się tuż obok, bieganie wokół i szczekanie zakończone zostaną przyciśnięciem delikwenta do gleby.[/QUOTE]

To może sobie przybić piątkę z moją ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...