Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

To ja chętnie opowiem historię, kiedy jeden jedyny raz ktoś wyprowadził mnie z równowagi.

Zajmowałam się psem (suką) mojego sąsiada, pies 30 kg. skrzyżowanie boksera z jakimś gończym. Byłam raz świadkiem jak sunia zabiła innego psa w walce, nie miałam szans żeby go uratować. To tak na wprowadzenie.

Zawiozłam psa do weterynarza, była po zabiegu sterylizacji miała małe komplikacje. Pies podenerwowany bo weta nie lubi, wracamy ale musimy 20 minut czekać w parku na busa. Sunia na smyczy, ma kaganiec ale za duży poza tym zdjęłam go jej na chwilę bo gorąco jak cholera- siedziałyśmy daleko od alejek i ludzi. Nagle w naszą stronę idzie sobie kobietka z haszczakiem na smyczy flexi i z dzieckiem. Podchodzi co raz bliżej, a ja ciągle naiwnie miałam nadzieje ze nas ominie. A ona mówi do mnie że ten haszczak ma mało kolegów:D i chce się tylko zaprzyjaźnić. Ja mówię że moja sobie nie życzy, ona na to że haszczak jej nic nie zrobi. A ja na to wymowne "Spierdal..." Odeszła.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Owszem, zaczyna, pod warunkiem że czuje, że Ty wiesz więcej i lepiej i bezdyskusyjnie.
Tak sądzę.[/QUOTE]

Cesar Millan w nadmiarze? :roll:
Serio, trochę mnie bawi takie podejście, bo o ile ze szczeniakiem to działa, to z psem problematycznym (a ja do tej pory tylko takie miałam) to już inna kwestia.

Dodatkowo, polecam popracować sobie z molosami, szczególnie takimi z krwi i kości, np kaukaz, CC, i wtedy możemy się wymienić spostrzeżeniami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Klaudia M.']To ja chętnie opowiem historię, kiedy jeden jedyny raz ktoś wyprowadził mnie z równowagi.

Zajmowałam się psem (suką) mojego sąsiada, pies 30 kg. skrzyżowanie boksera z jakimś gończym. Byłam raz świadkiem jak sunia zabiła innego psa w walce, nie miałam szans żeby go uratować. To tak na wprowadzenie.

Zawiozłam psa do weterynarza, była po zabiegu sterylizacji miała małe komplikacje. Pies podenerwowany bo weta nie lubi, wracamy ale musimy 20 minut czekać w parku na busa. Sunia na smyczy, ma kaganiec ale za duży poza tym zdjęłam go jej na chwilę bo gorąco jak cholera- siedziałyśmy daleko od alejek i ludzi. Nagle w naszą stronę idzie sobie kobietka z haszczakiem na smyczy flexi i z dzieckiem. Podchodzi co raz bliżej, a ja ciągle naiwnie miałam nadzieje ze nas ominie. A ona mówi do mnie że ten haszczak ma mało kolegów:D i chce się tylko zaprzyjaźnić. Ja mówię że moja sobie nie życzy, ona na to że haszczak jej nic nie zrobi. A ja na to wymowne "Spierdal..." Odeszła.[/QUOTE]

No nie dziwię się też bym odeszła. Dodatkowo zniesmaczona. :roll:
Ja rozumiem, że można mieć psa problematycznego, i nie życzyć sobie kontaktu, ale takie odzywki świadczą o chamstwie. Twoim.
Czasami ludzie, z resztą jak widać w tym wątku, nie pojmują, że ktoś może nie chcieć kontaktu swego futra z obcym psem. Ale to nie jest powód, żeby takimi tekstami sypać.

Link to comment
Share on other sites

Czyli moja metoda będzie działać na szersze grono ludzi, bardzo mnie to cieszy i muszę to zapamiętać. Nigdy nie miałam się za damę, i jak mówię zdecydowane NIE to, oznacza właśnie NIE. Nie zamierzam dorosłemu człowiekowi tłumaczyć dlaczego ktoś moze sobie nie życzyć kontaktu dwóch obcych psów. Nie zamierzam wchodzić z taką personą w zbędne dyskusje, nie szukam przyjaciół na spacerach i wychodzę z założenia ze chamstwo czasami jest najlepszą metodą na ludzki debilizm.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Klaudia M.']Czyli moja metoda będzie działać na szersze grono ludzi, bardzo mnie to cieszy i muszę to zapamiętać. Nigdy nie miałam się za damę, i jak mówię zdecydowane NIE to, oznacza właśnie NIE.[/QUOTE]

nie to nieco inne slowo niz spier...

ja to w ogole nie kumam jak mozna przeklinac na ulicy.
jak tu czasem czytam, ze ktos wrzeszczy na psa "kuuur...cos tam", to zawsze mysle, ze to siara.

Link to comment
Share on other sites

Napisałam, że słowo NIE niestety nie zadziałało. Więc użyłam innego, bardziej wymownego.
Siara by była, gdyby dwa duże psy pogryzły się w środku miasta. Zrobiłoby się nieprzyjemnie gdyby "moja" sunia w walce, przez przypadek ugryzła dziecko albo mnie. (co się mi już raz zdarzyło) Psina nie ma szczepień, bo sąsiad ma to w głębokim poważaniu. Więc konsekwencje byłyby nie małe. Czy wstyd mi że powiedziałam Sp...? biorąc pod uwagę co mogłoby się stać gdyby nie moja reakcja, to zdecydowanie nie.

Mnie też rażą wulgaryzmy w miejscach publicznych, ale znacznie bardziej doprowadzają mnie do szału nieodpowiedzialne matki a potem ich lament po fakcie.

Edited by Klaudia M.
Link to comment
Share on other sites

Klaudia ja uważam że dobrze powiedziałaś nie zawsze człowiek ma dobry dzień i nie zawsze ma ochote się szarpać z psem na smyczy(np jeśli to jest już któryś raz w ciągu tego samego spaceru) ja również pare razy w ten sposób potraktowałam ludzi " bo on chce sie tylko przywitać " . skoro jedno NIE ZYCZE SOBIE nie starcza trzeba wytłuamczyć inaczej .

ja miałam wczoraj sytuacje nie chamską tylko właśnie bardzo miłą mam na dzielnicy chłopaka dorosłego który ma 2 pit bulle obie suki zawsze na smyczy , nigdy się nie rzucały na nikogo , natomiast moja suka nienawidzi ttb a suk to już w ogóle więc to moja suka stanowi problem bo się burzy na nie zawsze , one nie reagują .
wczoraj musieliśmy się minąć więc przeszłam na drugą strone ulicy , mój pies staffik młody zabawowy zaczał merdać ogonem i cieszyć się w ich strone , jedna z tamtych suk szarpnęła właściela który się tego nie spodziewał i puścił smycz , suka idzie merdając ogonem w nasza strone... moja wrze nie wiem co robić , jakby podeszła do suki to koniec jatka więc puściłam smycz psa i pozwoliłam podejść się przywitac w tym czasie podeszłam do osiedlowego pijaczka(znam go od dziecka) który stał 10m dalej i poprosiłam o potrzymanie suki mojej , tamten chłopak zdążył już podejść i złapać swoją smycz ale nasze psy nadal "bawiły się" na środku ulicy osiedlowej (mało uczęszczana ale jednak) przeprosił mnie , pogadaliśmy chwile i każdy poszedł w swoją strone .
jednak mieć 2 totalnie różne psy jest problemem , jakby te suki były samcami to pewnie byłoby na odwrót i to pies by się burzył a suka olała .

Link to comment
Share on other sites

Dziękuje za zrozumienie:)

No widzisz, Ty umiałaś zareagować właściwie bo znasz swoje psy. A ja z obcym psem, po 25 h. zmianie w pracy, żar leje się z nieba... ja zmęczona , a sunia cała zestresowana. Podchodzi do nas jakieś babsko i chce się zaprzyjaźnić z psem który wygląda groźnie. Inni ludzie mijali nas na ulicy łukiem. Wiem, ze gdyby doszło do walki nie byłabym w stanie odciągnąć dwóch psów. Nie mam takiej siły w rękach.

PS: Przemyślałam to i jednak mam siłę. Raz odciągałam mixa doga z boxerem od pona. Ale oba psy dobrze znałam, miałam tylko pogryzioną rękę.

Link to comment
Share on other sites

Ja na chamstwo niestety odpowiadam chamstwem.

Wiem, że czasami mógłbym wyluzować, ale jeśli wiem, że ja odciągam swojego psa, a właściciel drugiego nic nie robi z tym, żeby nie doszło do zatargów między psami to niestety dostaję białej gorączki i zaczynam krzyczeć na tego właściciela.
Jeśli wiem, że wina leży po mojej stronie to nic nie mówię tylko staram się robić.

Link to comment
Share on other sites

Ludziom trudno czasem zrozumieć, że pies który wygląda niegroźnie może być groźny. Ja ostatnio bardzo często bywałam na klinikach wrocławskich z psem, bokserem Zeusem, problemowym z różnymi przypadłościami charakteru związanymi z "poprzednim" życiem. Zeus miał krwiaka i inne zmiany w jamie miednicznej więc był obolały i bardzo chudy, a w tylnej łapie miał niedowład... Wiadomo jak reagujemy na takiego psa, współczujemy i chcemy go pogłaskać żeby mu było lepiej. Zawsze w poczekalni siadałam w miejscu oddalonym od psów i ludzi, ale oni i tak podchodzili... To było dopiero stresujące dla psa, który bardzo ceni swoją intymność i nie lubi dotyku... Ja jestem bardzo wyczulona na to, ,może dzięki niemu, i cenię prywatność nie tylko ludzi-właścicieli, ale i samych psów. Mówiłam ludziom, że on jest obolały, że nie lubi pieszczot i że może ugryźć. Jedni to rozumieli inni nie, dlatego od ugryzienia dwa razy uratowałam te mniej rozumne osoby ja. W pierwszym przypadku swoją ręką gwałtownie odsunęłam rękę, która zmierzała w stronę Zeusa z zaskoczenia... Jedną osobą był Pan, który sam był z bokserką i wcale jakby nie usłyszał, że ja do niego właśnie powiedziałam że nie chcę aby go głaskał i wyciągnął rękę do leżącego Zeusa... Wiecie pies chory, nie chciałam go stresować dodatkowo kagańcem, szczególnie, że on sobie tylko leżał. Innym razem sąsiadka jak zabierałam się do wnoszenia Zeusa po schodach do domu też chciała pocieszyć go chyba i pogłaskać. Zapytała co jej jest, powiedziałam że to on i wytłumaczyłam czemu tak wygląda, odsunełam się dwa kroki w tył i powiedziałam, że musimy iść, bo Zeus długo nie może stać. Na to ona rękę do nas i tekst: No chodź malutka. Do psa, nie do mnie (ja malutka nie jestem :P). Oddzieliłam ich swoim okazałym ciałem ;) Zeus zdążył warknąć doniośle. Zeusek teraz już biega po niebieskich łąkach. Ostatnio sąsiadkę spotkałam w sklepie, pytała co z sunią. Powiedziałam, że Zeusa już nie ma. W każdym razie wiem, że Pani ta chciała dobrze we wszystkich swoich działaniach, jest przemiłą starszą Panią :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']A większość psów "z odzysku" U MNIE (choć z opowieści innych wydaje się, że wszędzie tak jest) to agresywne psy, szarpiące się na smyczach, a co najgorsze - ich właściciele nad nimi nie panują, tłumacząc że to psy po przejściach.

Samo życie, prawda?[/QUOTE]

I znowu odnosisz się tylko do tej części mojej wypowiedzi, która Ci pasuje. A co z tą pierwszą, w której Ci tłumaczę, dlaczego Twój podbiegający pies może skrzywdzić inne? Miałam Cię za lepszego rozmówcę, naprawdę.

Masz rację. U mnie jest podobnie z tymi psami po przejściach (ale przynajmniej chodzą na smyczy, mimo że się szarpią, to nie podbiegają). I co z tego? Dlaczego czujesz się urażona moimi wypowiedziami dotyczącymi yorków, skoro swoje uważasz za dobrze wychowane? Mój pies po przejściach był agresywny, wtedy sprawowałam nad nim maksymalną kontrolę, szelki, obroża, smycz, początkowo kaganiec, linka i taśma treningowa, flexi. Pracowałam z nim, jestem dumna z tego, że stał się cudownym psem, który już nie rzuca się na psy, ignoruje je, a ja mogę mu ufać i nie martwię się, że z naprzeciwka idzie pies i będę miała problem z przejściem.
Dlatego Twoja wypowiedź mnie nie rusza. Samo życie - właściciele yorków mają gdzieś, że ich psy są niewychowane i prowokują inne. Właściciele psów trudnych nic nie robią z problemami, bo uważają, że tak to już jest. Właściciele haszczaków olewają to, że ich psy im zwiewają, bo taka rasa. Właściciele labradorów i goldenów nie wychowują ich i puszczają je luzem, bo to taka łagodna rasa. Samo życie! Dlatego jest ten wątek. I dlatego wszyscy próbują Ci wytłumaczyć, że puszczając nieodwoływalnego psa, zaliczasz się do tego szacownego grona uprzykrzaczy życia.

Link to comment
Share on other sites

Odnośnie małych podbiegaczy- miałam ostatnio bardzo niefajną sytuację i nie wiedziałam ( nie wiem wciąż) jak powinnam się zachować:
Byłam na spacerze z psami (oprócz swojego wyprowadzałam małą goldenkę), kończymy spacer, psiaki już na smyczach. Pojawia się babka z cavalierkiem, psiak podbiega (chociaż ja specjalnie się zatrzymałam żeby nie szarpać się na smyczach) no ale trudno. Właścicielka zero reakcji, jej psiak zachęca do zabawy. W końcu spuściłam swoje, zrobiły z małym dwa kółka i wracamy. Tu pojawił się problem. Babka znikła (tzn. kontynuowała spacer, tyle, że bez psa) a mały zaczął gwałcić mojego. Mango próbował wykonywać "równaj' i ignorować małego, ale nie dawał rady (nie dziwię się, ciężko zignorować to,że jest się gwałconym) w to wszystko wskakiwała jeszcze ,goldenka ('baaawimy się!!"):angryy: Byłam już nieźle wściekła, a babki jak nie było tak nie ma. Postałam jeszcze 10 min., przy wyjściu z parku i nic. Efekt był taki,że psiak odprowadził nas pod bramę. Szkoda mi tego cavaliera, bo biedak pewnie nie mógł później trafić do domu. No ale co mogłam zrobić w tej sytuacji ? Właścicielka nie odwracała się, nawet widząc,że jej pies idzie z nami,nie wołała, no zero zainteresowania. A ja na początku byłam pewna,że to zwykły zabawowy podbiegacz, który zaraz spieprzy do swojej pani.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bdom']Odnośnie małych podbiegaczy- miałam ostatnio bardzo niefajną sytuację i nie wiedziałam ( nie wiem wciąż) jak powinnam się zachować:
Byłam na spacerze z psami (oprócz swojego wyprowadzałam małą goldenkę), kończymy spacer, psiaki już na smyczach. Pojawia się babka z cavalierkiem, psiak podbiega (chociaż ja specjalnie się zatrzymałam żeby nie szarpać się na smyczach) no ale trudno. Właścicielka zero reakcji, jej psiak zachęca do zabawy. W końcu spuściłam swoje, zrobiły z małym dwa kółka i wracamy. Tu pojawił się problem. Babka znikła (tzn. kontynuowała spacer, tyle, że bez psa) a mały zaczął gwałcić mojego. Mango próbował wykonywać "równaj' i ignorować małego, ale nie dawał rady (nie dziwię się, ciężko zignorować to,że jest się gwałconym) w to wszystko wskakiwała jeszcze ,goldenka ('baaawimy się!!"):angryy: Byłam już nieźle wściekła, a babki jak nie było tak nie ma. Postałam jeszcze 10 min., przy wyjściu z parku i nic. Efekt był taki,że psiak odprowadził nas pod bramę. Szkoda mi tego cavaliera, bo biedak pewnie nie mógł później trafić do domu. No ale co mogłam zrobić w tej sytuacji ? Właścicielka nie odwracała się, nawet widząc,że jej pies idzie z nami,nie wołała, no zero zainteresowania. A ja na początku byłam pewna,że to zwykły zabawowy podbiegacz, który zaraz spieprzy do swojej pani.[/QUOTE]

czarny podpalany?:)

Link to comment
Share on other sites

hahaha nie zostanie skrocony, bo i tak jest krotki.
poza tym pluto ma instynkt samozachowawczy i nie zaczepia nikogo, kto moglby mu spuscic lomot.

to jest po prostu pluto, jeden z bohaterow naszej dzielni.
raczej u nas nikt nie ma napinki z powodu tego malego zboczenca. potupiesz noga i sobie idzie.
ja tylko pilnuje, zeby sie na niego moja jedza nie rozdarla, bo to pluta strasznie kreci:)))

Link to comment
Share on other sites

no pluto to jest taki gosc, ze jak go widzisz to myslisz "o nie, pluto". wiadomo ze przyleci i sie nie odczepi przez chwile, bo jest zboczony.
on jest po prostu tubylcem i trzeba go tolerowac:)))

moze ciezko wam to sobie wyobrazic, ale to jest slodki maly cavis i jak sobie wyobrazicie taka napalona wlochata mala kulke, to nabierzecie cieplejszych uczuc do pluta:)))

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...