Jump to content
Dogomania

Agresja do innego psa


agni

Recommended Posts

  • Replies 567
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Na przykład tutaj:

[URL]http://aukcja.onet.pl/show_item.php?item=728259161[/URL]

[URL="http://aukcja.onet.pl/show_item.php?item=726984248"]SMYCZ DO TRENINGU PSA, LINKA NA ŚLAD 10 M TRIXIE (726984248) - Aukcje - Onet.pl. Aukcje internetowe dla każdego.[/URL]

Są różne długości - 5 metrów, 10, 15. Możesz także pójść do jakiegoś sklepu bodajże budowlanego (u mnie taki zwie się 'U rzepki') i kupić dowolną długość takiej linki. W zależności od grubości, ceny się wahają od 1 zł do kilku. Następnie samemu doczepić karabinek i linka gotowa. ;)

Link to comment
Share on other sites

Linki te są wytrzymałe moim zdaniem. Znam psy, które długi czas w takowych biegają po lasach i innych miejscach. Nawet holowały przyczepione pniaki do ich końców. Poza tym myślę, iż super wytrzymałość linek nie jest chyba najważniejsza(?) One mają służyć jako ewentualny bezpiecznik. W razie czego nadepnąć, podtrzymać. :)

Link to comment
Share on other sites

Jasne, że te linki dają radę. Tak tylko wspomniałam odnośnie drobnych wątpliwości Pauliny.;)
Ja po prostu wolałam nieco grubszą i z inaczej zamocowanym karabińczykiem, bo ten mój to diabeł był, a im cieńsza linka, tym większe zagrożenie dla rąk, jakby co.

Link to comment
Share on other sites

paulina - przygody nie zazdroszczę, brr :shake: A z mojego linkowego doświadczenia - wiem, że rada wydaje się głupia :eviltong: - zanim rzucisz psu aport czy patyk, zawsze patrz, czy linka nie jest zawinięta wokół Twoich nóg (mam jedną bliznę od linki, teraz leczę drugą ranę - ze swojej głupoty :cool3: krwista bransoletka na nodze to nie jest coś, o czym można marzyć :evil_lol:). I przydają się rękawiczki, takie jak na rower, z "wolnymi" palcami. Wtedy nawet jak ją zawiniesz wokół ręki a pies jednak się pociągnie, to Cię nie pokaleczy. Na lince warto zrobić kilka dużych węzłów, w razie przydepnięcia nie wyśliźnie się spod podeszwy. Do używania linki i pies i właściciel muszą się przyzwyczaić, ale jak się to załapie, to jest świetnie - pies ma swobodę, a człowiek nie ma stresu ;)

Przyszłam się pochwalić, że "żołnierska" metoda ostudzania agresji psa u mnie podziałała :multi: Przechodziliśmy z Frotkiem obok ujadającego za płotem psa, którego zresztą mój wiewiór raczej bardzo nie lubi. Wyskoczył dwa razy, dwa razy dostał za to głośne "nie wolno!", szarpnięcie i komendy, za których wykonanie dostał dobre żarcie. Potem już szedł luzem, nie zwracał na ujadanie uwagi. Na psy idące do niego bokiem, prostopadle, tyłem, to już w ogóle nie zwraca uwagi. Najgorzej z psami luzem oczywiście. Ale dziś była jedna świetna suczka, luzem, ale siedziała jakieś 4 metry od ścieżki, którą szłam z psem. Nie ruszyła na Frotka, nie reagowała w ogóle. Ten się pienił, ale złapałam go za obrożę (inaczej staje na tylnych łapach i robi swoje wywijasy) i kazałam usiąść. Nagrodziłam wykonanie, znowu dwa kroki, znowu się pieni, komenda, entuzjastyczna nagroda. Najpierw było ciężko, potem się uspokoił, dało się przejść. Właściciel psa miał oczy jak pięć złotych, chyba w szoku był, nie wiem - że pies się rzuca, czy że nagradzam psa i gadam do niego? :eviltong: W każdym razie wytłumaczyłam mu, że pracuję z psem, żeby nie był agresywny, ale chyba tego nie pojął, nie odezwał się nawet ;) Potem był collie za płotem, wyskoczył nagle, Frotek podskoczył, ale szybko go opanowałam, przeszedł potem koło niego spokojnie.

Fakt faktem, najważniejszy jest spokój. Nerwy wszystko psują. A zachowanie Frotka to niestety wierna kopia mojego stanu umysłu, więc muszę być jak najbardziej pozytywnie nastawiona ;) Dziękuję wszystkim doradcom, będziemy pracować, oby było coraz lepiej ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']
Przyszłam się pochwalić, że "żołnierska" metoda ostudzania agresji psa u mnie podziałała :multi: Przechodziliśmy z Frotkiem obok ujadającego za płotem psa, którego zresztą mój wiewiór raczej bardzo nie lubi. Wyskoczył dwa razy, dwa razy dostał za to głośne "nie wolno!", szarpnięcie i komendy, za których wykonanie dostał dobre żarcie.
[..............]
Nagrodziłam wykonanie, znowu dwa kroki, znowu się pieni, komenda, entuzjastyczna nagroda. Najpierw było ciężko, potem się uspokoił, dało się przejść.
[/QUOTE]
Czyli wycelowałas idealnie w sedno z siłą awersji i z motywacją.
Pies nie tylko zauwazył ze cos od niego chcesz, ale zareagował na kontre bez rozpłaszczania sie z bólu czy strachu. No i zjadł nagrode czyli złapał kontakt z rzeczywistoscią. (Moje psy teraz tez nie pogardza ale dawniej w takiej sytuacji miały najlepsze smakołyki pod ogonem...najwazniejsze było naszczekanie na wroga...)
[QUOTE]Fakt faktem, najważniejszy jest spokój. Nerwy wszystko psują. A zachowanie Frotka to niestety wierna kopia mojego stanu umysłu, więc muszę być jak najbardziej pozytywnie nastawiona ;) [/QUOTE]
Do szkoły gdzie często bywam trafiła kilka miesiecy temu dziewczyna z dużym psem skazanym na śmierc z powodu agresji. To drobna, spokojna, delikatna osoba, która miała poprzednio przez wiele lat równie spokojnego psa bedacego wcieleniem łagodnosci. "Dzięki" działaniom członków pewnej fundacji została w pewien sposób zmuszona do adopcji nieobliczalnego agresora i przyszła do szkoleniowca szukac pomocy bo pies odpalał niespodziewanie z zebami na inne psy a co gorsza równiez na ludzi.
Sytuacja wygladała z pozoru na beznadziejna bo kontrole nad psem świezo upieczona właścicielka miała raczej symboliczna i zaczynała stawac sie kłębkiem nerwów.
Przez kilka tygodni obserwowałam z boku ich zmagania.
Szkoleniowiec zaczał od kolców, kaganca i demonstracji jak reagować w sytuacjach zapalnych. Gdy włascicielka przekonała sie ze potrafi zapanowac nad psem, że umie szarpnac i skarcić psa wtedy sie wyraźnie odblokowała. Coraz bardziej zaczynała wierzyc w sukces, coraz mniej była napieta a pies coraz bardziej sie wyciszał a ona coraz lepiej go kontrolowała..... Pod koniec szkolenia dotarło do niego, ze inne psy nie służa do gryzienia i ze z niektorymi mozna sie nawet bawić(!).
Z tego szkolenia mozna było nakrecic doskonały film ukazujacy jak emocje przewodnika wpływaja na psa.
[SIZE="1"]Nawiasem mówiac właścicielka bywa na tym forum [/SIZE]

[QUOTE]Właściciel psa miał oczy jak pięć złotych, chyba w szoku był, nie wiem - że pies się rzuca, czy że nagradzam psa i gadam do niego? :eviltong: W każdym razie wytłumaczyłam mu, że pracuję z psem, żeby nie był agresywny, ale chyba tego nie pojął, nie odezwał się nawet ;)[/QUOTE]Pewnie ze nie pojął. "Normalny" własciciel w takich sytuacjach zadziera psa do góry tak ze ten idzie na tylnych łapach i wydziera sie albo przynajmniej terkocze cichonocichopieseczkunomówiecicichobądźnoczemuszczekasz... :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Hahaha trening "odblokuj swoją agresję" :evil_lol: Skąd ja to znam.. jak musiałam się nauczyć ryczeć (nie krzyczeć, bo to umiałam) na swojego psa :diabloti:

Właśnie o to w tym wszystkim chodzi, żeby pokazywać psu wyraźnie emocje. Mój kiedyś-wielki-agresor dzisiaj na spacerze tylko się zjeżył na miotającego się ze złości do niego psa. Chciał wystartować, bo jak tu przepuścić okazję do zadymy, ale moje (teraz już) spokojne "nie" i od razu pochwała jak złapał ze mną kontakt spowodowały, że... zaczął się cieszyć jak głupi, merdać ogonem, ogromna duma "zobacz - potrafię być grzeczny" ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Saite']Jasne, że te linki dają radę. Tak tylko wspomniałam odnośnie drobnych wątpliwości Pauliny.;)
Ja po prostu wolałam nieco grubszą i z inaczej zamocowanym karabińczykiem, bo ten mój to diabeł był, a im cieńsza linka, tym większe zagrożenie dla rąk, jakby co.[/quote]
Linki może tak,gorzej z zapięciami.Gdy uczyłam moją sukę na lince komendy wróć,to karabinek doslownie się rozprysnął:evil_lol:Po treningu usiedliśmy na dużym trawniku a suczydlo było uwiązane do drzewka obok miała wtedy z 6 miesięcy.Mój TZ oddalił się do baru,który był obok a suczka koniecznie chciała mu towarzyszyć i pokłusowa za nim.Nie zrobiła tego z całego rozpędu tylko tak sobie zakłusowała:evil_lol:karabinek szlak trafił,nit pękł.Teraz kupuję specjalne pancerne karabinki dla pitów,te dają radę.Ale ogólnie linka to rzecz bardzo przydatna.Jeszcze nie raz z niej korzystamy.

Link to comment
Share on other sites

Zmierzchnica, to masz wyjasniona agresje "lekowa" ;). I powodzenia w "katowaniu" biednego pieseczka, my mielismy po jednym takim spacerze SM i policje w domu.
Paulina, odadzalabym flexi kiedykolwiek, pieknie zaucza psa ciagnac, jesli pies szarpnie - duze ryzyko, ze smycz kiedys nie wytrzyma, podobnie puszczanie nieodwolywalnego, dopiero przygarnietego psa luzem, rownie szybko mozna go stracic...
A na lince swietnie sie pracuje, mozna kupic linke wspinaczkowa/zeglarska, dobry karabinczyk i gotowe.
Natomiast na zwykle wyjscia wystarczy rownie zwykla smycz.

Link to comment
Share on other sites

Karabińczyk rzecz zawodna i .... krucha. Dlatego przywiązuję ogromną wagę do tego elementu smyczy i dlatego też, jak pisałam wcześniej, zdecydowałam się kupić linkę w zoologu, którą wykonano wedle mojego życzenia (tego chyba wcześniej nie dodałam, ale żadna sztuka i problem zamówić sobie taką, jaką się chce i z niestandardowym karabińczykiem).

Link to comment
Share on other sites

Z traktowaniem psa "po żołniersku" można dyskutować, ale moim zdaniem warto tę metodę czasem wykorzystać i ja tak robię ku rozdarciu serca mojego męża ;)

W ogrodzi mamy dużo jeży w sezonie, to jest dobry trening po zmierzchu na odwoływanie i przyhamowanie zapędów (jeża niełatwo zeżreć). Kiedy wychodzimy wieczorem psy myślą tylko o tym, żeby zapolować na jeża, prześcigaja się, który pierwszy znajdzie. Trening trwał całe lato. Teraz wystarczy moje jedno "gdzie?" i psy są koło mnie. "My? nigdzie, tak sobie wąchamy..." Ale na początku zdarzało się, ze musiałam lecieć za nimi i bronić jeża niemalże zębami.

Ostatnio byłam na spacerze ze znajomą i jej całkowicie nieposłusznym seterem, uczyłam go nieciągnięcia metodą drzewa, karabinek się odpiął i pies zwiał, a złapać go potem na smycz graniczy z cudem. Postanowiłam sprawdzić, co będzie jak psa ochrzanię, za jej pozwoleniem. Kiedy zatoczył pięciokilometrowe koło i zbliżył się do nas stanowczym tonem powiedziałam: "A Ty gdzie łazisz, co sobie myślisz?" A ten wykonał komendę "waruj" bez komendy i spokojnie zapięłam go na smycz.

Myślę, że pies tak jak dziecko powinien wiedzieć, że coś nam się nie podoba w jego zachowaniu, chociaz nie wiem co na to zwolennicy metod wyłącznie pozytywnych...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='puli']Czyli wycelowałas idealnie w sedno z siłą awersji i z motywacją.
Pies nie tylko zauwazył ze cos od niego chcesz, ale zareagował na kontre bez rozpłaszczania sie z bólu czy strachu. No i zjadł nagrode czyli złapał kontakt z rzeczywistoscią. (Moje psy teraz tez nie pogardza ale dawniej w takiej sytuacji miały najlepsze smakołyki pod ogonem...najwazniejsze było naszczekanie na wroga...)[/QUOTE]

Na to wygląda ;) Sama się zdziwiłam, że tak szybko zwrócił na mnie uwagę. Nie szarpnęłam go mocno, tak, żeby zabolało.. Ale tak, żeby się "obudził". Wcześniej to raczej wyglądało jak przeciąganie się, a pies miał mnie pod ogonem... Teraz zauważył, że rzeczywiście szarpać się nie wolno... i nie warto :cool3: Cieszę się, że on łasy na żarcie jest.

[QUOTE]Do szkoły gdzie często bywam trafiła kilka miesiecy temu dziewczyna z dużym psem skazanym na śmierc z powodu agresji. To drobna, spokojna, delikatna osoba, która miała poprzednio przez wiele lat równie spokojnego psa bedacego wcieleniem łagodnosci. "Dzięki" działaniom członków pewnej fundacji została w pewien sposób zmuszona do adopcji nieobliczalnego agresora i przyszła do szkoleniowca szukac pomocy bo pies odpalał niespodziewanie z zebami na inne psy a co gorsza równiez na ludzi.
Sytuacja wygladała z pozoru na beznadziejna bo kontrole nad psem świezo upieczona właścicielka miała raczej symboliczna i zaczynała stawac sie kłębkiem nerwów.
Przez kilka tygodni obserwowałam z boku ich zmagania.
Szkoleniowiec zaczał od kolców, kaganca i demonstracji jak reagować w sytuacjach zapalnych. Gdy włascicielka przekonała sie ze potrafi zapanowac nad psem, że umie szarpnac i skarcić psa wtedy sie wyraźnie odblokowała. Coraz bardziej zaczynała wierzyc w sukces, coraz mniej była napieta a pies coraz bardziej sie wyciszał a ona coraz lepiej go kontrolowała..... Pod koniec szkolenia dotarło do niego, ze inne psy nie służa do gryzienia i ze z niektorymi mozna sie nawet bawić(!).
Z tego szkolenia mozna było nakrecic doskonały film ukazujacy jak emocje przewodnika wpływaja na psa.
[SIZE=1]Nawiasem mówiac właścicielka bywa na tym forum [/SIZE][/QUOTE]

Nie dziwię się jej nerwom... Nie ma nic gorszego, niż świadomość, że nie panuje się nad psem, z którym trzeba przecież codziennie wychodzić. Dobrze, że im się udało :p Z Frotkiem podobnie, im lepiej ja reaguję, im bardziej spokojna jestem, tym lepiej mi się go kontroluję. Kupa pracy przed nami, ale najważniejsze, że wiem jak pracować ;)

[quote]
Pewnie ze nie pojął. "Normalny" własciciel w takich sytuacjach zadziera psa do góry tak ze ten idzie na tylnych łapach i wydziera sie albo przynajmniej terkocze cichonocichopieseczkunomówiecicichobądźnoczemuszczekasz... :evil_lol:[/quote]
No, chyba pan czegoś takiego się spodziewał :diabloti:
[B]
an1a[/B] - gratuluję :cool3: u Frotka jeszcze daleko do olania psa, który wyraźnie mu grozi, ale myślę, że i to wypracujemy. Zdarzało się, jak był bardzo zajęty jakimś zadaniem, że na pieniącego się psa tylko burknął, więc jest nadzieja ;)
[B]
karjo2[/B] - łoł, zarzucili Ci znęcanie się nad psem? :crazyeye: U mnie SM jest tylko w teorii, jakoś ich nigdy nie widuję, policja do takich spraw nie przyjeżdża. Poza tym mamy tu "szkoleniowców", którzy uczą psy chodzić na smyczy, szarpiąc i wrzeszcząc... Wątpię, by na kims wrażenie zrobiło moje "usadzanie" psa. Może i lepiej by było, jakby ludzie się interesowali :roll:

[B]paulina2904[/B] - z flexi jest taka zabawna sprawa, że jest ciągle napięta. Więc jeśli pieskowi zależy... to łatwo się uwolni. Kiedyś szłam z moją suczką, Chibi, która wtedy jeszcze miała chęci do ucieczek pańci i w ogóle wolała wolność niż smycz, bo to dzikus był. Nigdy nie prowadziłam jej na flexi, ale wtedy akurat zmęczyłam ją wcześniej, więc uznałam, że dam jej trochę luzu. Chibi szła przodem, za mną Luka. Nagle Lusia w swoim stylu wpadła łapką w ślinę, czy jemiołę i trzeba było ją ratować. Odwróciłam się do niej na sekundę, nagle widzę - flexi się wciąga, podnoszę wzrok, mówię "O, Chibi, przyszłaś?"... A psa nie ma :diabloti: Wołam ją, nagle przybiega z dyndającym z obroży karabińczykiem, cała uchachana. No co, uwolniła się, po to ma się zęby, czyż nie :evil_lol: Wolę zwykłą smycz, a do wybiegania linkę jednak... Oczywiście, flexi przepadło, jak się wciągnęła taśma to koniec, mechanizm poszedł w drobny mak.
[B]
mamanabank[/B] - zwolennicy metod pozytywnych zwykle nie mieli poważnych problemów z psami :cool3: Też byłam przeciwna jakiemukolwiek przymysowi, kiedy miałam tylko Lusię. Teraz mi przeszło :lol: Oczywiście, nauka pozytywnie, jeśli da się, to tylko łagodnie - ale jeśli się nie da, to korekty są konieczne. Szczególnie, jeśli pies znajduje sobie rozrywkę w olewaniu pańci. Ja wykorzystuję "żołnierską" metodę jeszcze w jednej sprawie - saren. Frotek na widok saren po prostu dostaje do głowy. Luce i Chibi już zwierzynę wybiłam z łebków, teraz pora na niego. Oczywiście, za olanie saren i skupienie na mnie dostaje nagrodę czy pochwały, ale sam szał na ich widok muszę przerwać dość brutalnie :roll: (Oczywiście, psy są zawsze na smyczy tam gdzie jest zwierzyna, mówię o świrowaniu na smyczy, ciągnięciu, wyrywaniu do przodu itd ;))

Link to comment
Share on other sites

Tak mi się przypomniało , bo ktoś tutaj mi zarzucił że mój pies ma mnie gdzieś i woli zabawki niż moje towarzystwo ;) w domu on mnie na krok nie odstępuje , leży cały czas koło mnie , jak ja się ruszę on od razu wstaję , jak idę do toalety siada koło drzwi i czeka aż wyjdę , jest dosłownie cały czas koło mnie , gdyby to tak samo wyglądało na dworze to chyba oszalała bym ze szczęścia ;) a co do ludzi to też zawsze patrzą na mnie jak na głupią , kiedy wyzywam Nerona , bo każe mu wtedy zrobić siad i wydzieram się na niego a on spuści głowę i oczami zbitego psa na mnie patrzy :roll: a ludzie pewnie sobie myślą jaki to biedny piesek a ta pani dla niego taka niedobra :shake:

Link to comment
Share on other sites

[B]zmierzchnica [/B]napisałam o wczorajszym zdarzeniu - prawie 1,5 roku od rozpoczęcia szkolenia :evil_lol: więc te trochę czasu już jest za mną ;)

[B]Mala[/B] nie musisz się tłumaczyć, a nawet tłumaczysz się głupio :evil_lol: Dla mnie skarcenie psa to moment - ostre "nie" i impuls, za chwilę nagroda jak się uspokoi, a nie wydzieranie się na psa i patrzenie jak wtedy wygląda.
Taka praca z psem to wyrwanie z "amoku" skarceniem, wyrwanie ze stanu pokrzywdzonego psa przez odwrócenie uwagi i nagrodzenie.

Ludzie patrzą się co najmniej dziwnie na taką metodę, bo nie spodziewają się po takim "łomocie" ogromnego entuzjazmu, radości właściciela i nagrody dla psa za uspokojenie się.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='puli']To nie ma nic wspólnego z więzia emocjonalną.
W taki sam sposób typowy owczarek kontroluje owce, kozy, krowy i wszystko co należy do jego stada.
[/quote]
Mala, nie czytasz psa, jego zachowan, usilnie trzymasz sie wlasnych pogladow, nie dopuszczajac innej opinii.
Powyzej jasno okreslono, dlaczego onek tak Cie "pilnuje", to nie jest kontakt. I zachowania w domu tez to dotyczy.
Zmierzchnica, na mnie SM i policja naslali pobliscy zule, sami mnozacy psy na potege, na tanie wino, kradnacy psy w typie rasy itp., w sytuacji, gdy dlugo byl z moim futrem spokoj i raptem wystartowal do nowej akity na dzielnicy. Gdybym nie zareagowala dosc ostro, prawdopodobnie nie byloby co zbierac...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2']Mala, nie dopuszczajac innej opinii.
[/quote]


Dopuszczam inne opinie , bo po to tu jestem żeby ktoś kto sie zna na tym pomógł mi w moich problemach , teraz jestem na etapie uczenia Nerona skupienia , przychodzenia do nogi i aportowania tak jak ktoś powyżej mi radził ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala90210'] a co do ludzi to też zawsze patrzą na mnie jak na głupią , kiedy wyzywam Nerona , bo [B]każe mu wtedy zrobić siad i wydzieram się na niego a on spuści głowę i oczami zbitego psa na mnie patrzy[/B] :roll: a ludzie pewnie sobie myślą jaki to biedny piesek a ta pani dla niego taka niedobra :shake:[/quote]

mala, rozumiem, iż w momencie, kiedy rozkazujesz psu np. usiąść, wydzierasz się do niego, wówczas pies wykonuje komendę z tego powodu, gdyż BOI SIĘ, a nie dlatego, iż nauka, kontakt z właścicielem sprawia mu radość i pogłębia Waszą więź?

Ja jestem zwolenniczką metod pozytywnych w wychowywaniu psów. Mam małe i wrażliwe psy, więc metoda C&V działa na nie rewelacyjnie. Również zdała egzamin w oduczeniu Chico agresji do psów.
Jednak nie mogę powiedzieć, iż w żadnym przypadku nie popieram awersji. Nigdy nie miałam do czynienia z psami typu agresywny amstaff. Myślę, iż w ostateczności awersji można użyć, jednak w sposób dopuszczalny /nie traktując psa rozżarzonym łańcuchem np./. Mówię tutaj o sytuacjach typu 'atak na psa, człowieka'. Jeśli natomiast chodzi o naukę psa komend typu 'siad', 'noga', itp. z całą pewnością metod awersyjnych nie popieram, nie zależnie od rasy. Nauka ma sprawiać radość i zabawę zarówno dla właściciela, jak i oczywiście psa, pogłębiać więź.
Psa uczy się komend nie tylko z tego powodu, by ułatwić sobie życie, ale przede wszystkim, by urozmaicić miło psi żywot i budować w psie zaufanie do naszej osoby. ;)
PIES MA WYKONYWAĆ POLECENIA, GDYŻ SPRAWIA MU TO RADOŚĆ, A NIE Z POWODU LĘKU PRZED KONSEKWENCJAMI - rozdartym właścicielem, szarpnięciem kolczatki, itp.

Takie wtrącenie moje.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]PIES MA WYKONYWAĆ POLECENIA, GDYŻ SPRAWIA MU TO RADOŚĆ, A NIE Z POWODU LĘKU PRZED KONSEKWENCJAMI [/QUOTE]

Pewnie że tak, ogólnie to prawda najświętsza. Ale gdy pies ma wykonać komendę zamiast np. jego wybryków - na które się nie godzimy, to watpię czy mu to sprawia radość. :evil_lol: Mój kundel nie wygląda na uszczęśliwionego gdy używam "siad" do opanowania emocji uzewnętrznianych np. poprzez dzikie gryzienie smyczy albo skakanie na gości. Myslę że wolałby robić swoje! :lol: Ale czy to oznacza złe szkolenie?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...