Jump to content
Dogomania

Agresja do innego psa


agni

Recommended Posts

margo106 - może odczul go na duże psy? Wybierz się z jakimś na spacer, tak że psy idą równolegle do siebie oddzielone właścicielami, wspólne szkolenie, zabawa z właścicielem w jakiejś odległości od siebie? Może psiak musi się przekonać, że nie każdy duży pies od razu chce się z nim "bawić", co może dla takiego pieska być bolesne... Miał wcześniej jakiś kontakt z dużymi psami, bawił się z jakimś? Może któryś go nadepnął i teraz woli "dmuchać na zimne"?

Ja jestem w szoku. Spotkaliśmy z Frotkiem spasioną labradorkę (kij z tym, że była luzem, jej "opiekunem" był 6letni chłopczyk, a akcja się rozgrywała przy jednej z bardziej ruchliwych ulic w moim miasteczku). Frot na widok laba od razu włączył agresora. A sunia zaczęła ćwierkać, CSować. Robiła dwa kroki, siadała, odwracała łeb, znów dwa kroki, oblizanie się + ćwierkanie. Frotek nawet zaczął merdać do niej ogonem i popiskiwać :-o Ale całe szczęście (bo dzieliła ich ulica :cool1:) labradorkę złapało to dziecko i odciągnęło... do piaskownicy :roll: Cieszę się, bo myślałam, że ta agresja Frotka już zupełnie mu przesłoniła intencje psów. Okazuje się, że jeśli pies bezpośrednio do niego nie podbiega, tylko z daleka okazuje przyjazne zamiary, to Frotek nie ma ochoty go zjeść na śniadanie... Jak miło. Szkoda, że nie ma więcej takich psów w sąsiedztwie.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 567
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Na szczęście żadnych nieprzyjemności ze strony dużych psów nie miał, więc tym bardziej nie wiem skąd u niego takie zachowanie. Może masz racje zabawa w niedużej odległości od dużego psa może go trochę przekona ale on nie na wszystkie olbrzymy tak reaguje. Ale spróbować warto.;)

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się, że im więcej takich spotkań z dużymi psami, gdzie będzie spokojnie ćwiczył obok, tym lepiej :cool3: Może uzna wtedy, że wszystkie duże psy nie są groźne i można przy nich skupiać się na pańci. Może zwyczajnie boi się tego, ze te psy są większe, plus niektóre mogą zachowywać się trochę nadpobudliwie i straszyć Twojego psiaka...

Link to comment
Share on other sites

ja stosowałam różne metody ale w końcu pomyślałam o innej niecodziennej jak widzę psa na widok którego mój pies już się spina to każę mu warować. ;) Doszło już do tego, że czasem mój psiak zamiast ujadać na końcu smycz na widok psa który go dnerwuje sam waruje i patrzy na mnie :p

Link to comment
Share on other sites

Już na 99% jestem pewna że Neron ma agresję smyczkową (nie znam fachowej nazwy) , jak idę z nim na smyczy a idzie inny warczący pies to się rzuca na niego a dziś był spuszczony na spacerze i znienacka wyszły na nas dwie panie z małymi mieszańcami też luzem , ja strach w oczach , tamte psy warczą a Neron podbiegł do nich , powąchał je pomerdał ogonem i pobiegł dalej wąchać krzaczki :crazyeye:

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem czy wszystko robie dobrze, ale ja robie tak: Jak zobacze psa na którego Hadar moze sie chciec rzucic to staram sie zmienic kierunek zanim Hadar go zawuazy, a jak zauwazy to go wołam jak na samo wołanie nie reaguje mówie "chodz Hadar i pociagne za smycz, potem sie staram odwrócic jego uwage, mówie mu komende "patrz na mnie" a jak spojrzy daje mu smakołyk, a jak juz sie zacznie rzucac szarpne smycza i mówie "fuj" a potem karze mu na mnie patrzec i ja to zrobi dostanie nagrode. I staram sie odejsc tak, zeby Hadar psa nie wdział. Dzisiaj na porannym spacerze szłam z nim ulica a po jej drugiej stronie pojawiły sie dwa małe jazgotki i zaczeły Hadara obszczekiwac. Hadar nie pozostał im dłuzny znowu mocno pociagnełam i powiedziałam "fuj" potem kazałam mu usiasc i na mnie patrzec az te małe pieski nie odejda tak zeby Hadar ich nie widział.

Link to comment
Share on other sites

mamy 14 miesiecznego rottweilera - do 10 miesiaca zycia mieszkal na zamknietym terenie - bez socjalizacji. Psy widzial biegajace po drodze i uzeral sie z nimi przez siatke. Potem trafil dso nas - do bloku.
Nasze pozostale psy zaakceptowal od razu bez problemow, ale...
spacery bywaja horrorfem.
Zaden smakolyk nie jest w stanie odwrocic jego uwagi od zauwazonego psa.
Rece opadaja zanim dojdziemy na miejsce spacerow i podczas powrotow.

A u nas mieszka duuuuuuuzo psow na osiedlu i nie da sie ich uniknac. Pomijam tu puszczane luzem jazgoty, ale ostatnio spotkalismy psa wielkoscia porownywalnego luzem - na moja uwage zeby pani zlapala psa - powiedziala ze moj agresywny w kagancu musi byc. Swietnie - zazwyczaj jest w kagancu ale to wcale nie zmienia faktu ze trzeba go utrzymac:/
(tak btw pijaczek z agresywna amstaffka jest bardziej odpowiedzialny od tej pani - jak sie widzimy z dalka natychmiast bierze sucz krotko i mijamy sie jak najwiekszym lukiem).

No ale wracajac do tematu - JAK go odczulic chociaz troszke. Nie oczekujemy ze bedzie sie bawil z psami, ale chociaz w miare spokojne mijanie...

Pies zna komende rownaj, siad, waruj - ale nie ma opcji zeby wykonal cokolwiek w podnieceniu wywolanym widokiem innego psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Senga_sk']mamy 14 miesiecznego rottweilera - do 10 miesiaca zycia mieszkal na zamknietym terenie - bez socjalizacji. Psy widzial biegajace po drodze i uzeral sie z nimi przez siatke. Potem trafil dso nas - do bloku.
Nasze pozostale psy zaakceptowal od razu bez problemow, ale...
spacery bywaja horrorfem.
Zaden smakolyk nie jest w stanie odwrocic jego uwagi od zauwazonego psa.
Rece opadaja zanim dojdziemy na miejsce spacerow i podczas powrotow.

A u nas mieszka duuuuuuuzo psow na osiedlu i nie da sie ich uniknac. Pomijam tu puszczane luzem jazgoty, ale ostatnio spotkalismy psa wielkoscia porownywalnego luzem - na moja uwage zeby pani zlapala psa - powiedziala ze moj agresywny w kagancu musi byc. Swietnie - zazwyczaj jest w kagancu ale to wcale nie zmienia faktu ze trzeba go utrzymac:/
(tak btw pijaczek z agresywna amstaffka jest bardziej odpowiedzialny od tej pani - jak sie widzimy z dalka natychmiast bierze sucz krotko i mijamy sie jak najwiekszym lukiem).

No ale wracajac do tematu - JAK go odczulic chociaz troszke. Nie oczekujemy ze bedzie sie bawil z psami, ale chociaz w miare spokojne mijanie...

Pies zna komende rownaj, siad, waruj - ale nie ma opcji zeby wykonal cokolwiek w podnieceniu wywolanym widokiem innego psa.[/quote]

Senga, masz dużego, silnego, zarówno fizycznie, jak i psychicznie psa. Na Twoim miejscu udałabym się na szkolenie. Oczywiście nie to, które TRESUJE METODAMI AWERSYJNYMI (kolczatka, itp.), gdyż wielokrotnie widziałam psy po takim szkoleniu i ich zachowanie znacznie pogorszyło się, zamiast się polepszyć... Takie szkolenie nie nauczy Was, tzn. Ciebie i Twojego psa WSPÓŁPRACY, bez której ani rusz, tylko nauczy Twojego psa, że MA SIĘ CIEBIE BAĆ. Chyba nie tego oczekujemy?
Polecam szkolenia pozytywne.
Będzie Was to kosztowało wiele czasu i cierpliwości, ale efekt będzie olśniewający. Poznasz swojego psa, on pozna Ciebie. Naprawdę warto. ;)

Link to comment
Share on other sites

Mada, nie bylabym tak hurraoptymistyczna do szkolen "pozytywnych", widzac jakie pomoce uzywaja, jak je oceniaja i jaka krzywde moga zrobic psu.
Raczje bym pomyslala nad doswiadczonym szkoleniowcem, dostosowujacym metody do psa.
Zwlaszcza, ze troche inaczej pracuje sie z doroslym, zapuszczonym, problemowym dziczkiem, z brakami w socjalizacji, zapedami agresywnymi, w nieciekawym okresie rozwojowym, a szczylkiem - tabula rasa, zauczanym wszystkiego od podstaw.
Senga, odezwij sie moze do Berka, Puli, znaja rynek dobrych szkoleniowcow, moze zajrzyj i porozmawiaj tu:
[url=http://www.cywil.pl/warszawa.htm]Cywil Tresura, Szkolenie Psów - Warszawa - psie przedszkole[/url]

Link to comment
Share on other sites

Właśnie dlatego że to dziki dzik i do tego w ogóle bez socjalizacji to szukamy pomocy.

Wszystkie psy dotad mieliśmy od szczeniaka - i sami uczyliśmy wiekszości potrzebnych rzeczy - druga suka kupiona jako dorosła ale wychowana w poprzednim domu.

Natomiast tu tragedia - oprócz agresji niesamowite niszczenie domu i w ogóle cuda:angryy:

A jednocześnie nie mogliśmy go nie zabrać z poprzedniego domu:mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Senga_sk']Właśnie dlatego że to dziki dzik i do tego w ogóle bez socjalizacji to szukamy pomocy.

Natomiast tu tragedia - oprócz agresji niesamowite niszczenie domu i w ogóle cuda:angryy:
[/QUOTE]
Tym bardziej polecam [url=http://www.aki.pl/]AKI[/url]
Po prawej w słupku są imiona psów. Kliknij w Addi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karjo2']Mada, nie bylabym tak hurraoptymistyczna do szkolen "pozytywnych", widzac jakie pomoce uzywaja, jak je oceniaja i jaka krzywde moga zrobic psu.
Raczje bym pomyslala nad doswiadczonym szkoleniowcem, dostosowujacym metody do psa.
Zwlaszcza, ze troche inaczej pracuje sie z doroslym, zapuszczonym, problemowym dziczkiem, z brakami w socjalizacji, zapedami agresywnymi, w nieciekawym okresie rozwojowym, a szczylkiem - tabula rasa, zauczanym wszystkiego od podstaw.
Senga, odezwij sie moze do Berka, Puli, znaja rynek dobrych szkoleniowcow, moze zajrzyj i porozmawiaj tu:
[URL="http://www.cywil.pl/warszawa.htm"]Cywil Tresura, Szkolenie Psów - Warszawa - psie przedszkole[/URL][/quote]


Jestem zwolenniczką pozytywnego szkolenia i tak pozostanie. Owszem, popieram karanie psów poprzez odbieranie im tego, czego w danym momencie pożądają, ale nie popieram obroży elektrycznych, kolczatek, bicia i innych tego typu metod awersyjnych. Oczywiście, że szkolenie pozytywne dla psa z przeszłością, który ma już zakorzenione pewne nawyki, musi być indywidualne, gdzie szkoleniowiec wie, w jaki sposób rozpocząć pracę nad psem. Tym samym trener musi być doświadczony, a szkoła posiadać dobrą opinię. Oczywiście, że inaczej pracuje się ze szczeniakiem, inaczej z psem dorosłym, inaczej z agresywnym yorkiem, a zupełnie inaczej z agresywnym amstaffem. Ale w każdym przypadku naprawdę warto spróbować pozytywnie!

Link to comment
Share on other sites

Witajcie!

Mam prawie 5. letnią sukę (wilczak). Mąż wybierał szczeniaka, niestety wziął największą "sierotkę" z miotu (jak to facet..) - bała się wyjść z kojca, chowała się w kącie, podczas, gdy inne radośnie podchodziły. Ot ujęła jego serce, nie myślał o konsekwencjach.

Dziewczyna od początku była lękliwa, demolowała mieszkanie, gdy zostawała sama. Staraliśmy się ją uczyć odpowiednich zachowań, ale - co dziwne - ja mogłam ją zostawić w domu i nic nie robiła, a gdy mąż ostatni wychodził, to była panika i rozwalanie wszystkiego. Był to bardzo energiczny szczeniak, wyrósł na takiego psa.

Byłam z nią na szkoleniu, gdy miała niecały rok, przez pierwszy tydzień po prostu mnie gryzła po rękach, nie chciała słuchać, miała problem z koncentracją, nie chciała wykonywać komend przy innych psach itp. Szkoleniowcy uważali, że jest agresywna i myśleli, że przy ćwiczeniu, gdy wszystkie psy biegają luzem, będzie problem, jednak była spokojna, wmieszała się w tłum. Ćwiczenie polegające na pozostawieniu przypiętego psa i odejście na kilkanaście metrów powodowało panikę, gdyzienie smyczy, kopanie, a przy podejściu i wydaniu komendy "siad" potrafiła skakać i podgryzać.

Spokojny spacer po mieście właściwie wykluczony, bo cały czas się czegoś bała - to śmetnika, to np. skrzynki na listy, folii - wszystkiego. Staraliśmy się ją socjalizować, ale nie zawsze mieliśmy na to odpowiednią ilość czasu.

Z wiekiem dziewczyna zrobiła się bardzo silna i zaczęła dominować inne psy. Duże samce są całowane i chce się z nimi bawić, jednak suki czy samce, które się jej boją, są przewracane na ziemię. Staje nad nimi, jak się ruszają, to jakby uderza je zębami (nie gryzie, nie ma ran, ale uderza otwartym pyskiem po sierści). Oczywiście do tego nie dopuszczam, ale kiedyś miałam kilka takich sytuacji..

Gdy suka miała 1,5 roku, dokupiliśmy dla niej spokojną towarzyszkę, by miała z kim biegać i spacerować. Często dominowala tę sukę, gdy ona np. przechodziłą pierwsza, od razu "pokazywała jej swoje miejsce", gdy się nie widziały np. 2 tygodnie, trzeba było je oswajać, bo dominująca suka zachowywała się w stosunku do niej jak do obcego psa. Niestety spokojna suczka przy tej pobudliwej sama zaczęła się bać innych psów i strasznie szczekała z daleka, po podejściu bliżej było ok. W tym też jest na pewno moja wina, bo przecież widząc psa juzwiem, co będzie i się denerwuję..

Jest bardzo pobudliwa. Wystarczy, że np. dziecko zrobi podejrzany ruch, ona już się "napala" i chce postąpić z nim tak, jak z psem (identyczna reakcja). Raz mało nie skoczyła na dziecko, które przechodziło obok - gdy już przeszło, ona skoczyła na nie od tyłu (oczywiście nie doskoczyła, bo zareagowałam). Często właśnie jeśli chodzi o ludzi nie chce atakować od przodu, tylko właśnie od tyłu, gdy chyba czuje się bezpieczniej.

Możecie sobie wyobrazić, czym są dla mnie spacery. Od kilku lat mieszkam tuż przy lesie, więc spotkania z innymi psami czy ludźmi są bardzo ograniczone, a jesli są, to wyglądają jw. - suka chce polecieć do psa, wyrywa się, o ile nie uda mi się skręcić w inną ścieżke. Nawet mojemu mężowi podczas takiego wyrywania wybiła kolano (miał potem operację).

Suka jest strachliwa - szczeka i ucieka od listonosza, bo się boi jego torby, fajerwerki to koszmar, podobnie coś podejrzanego jak np. wózek. Jednocześnie skacze na gości, czasem podgryza. Żeby tego nie robiła, muszę ją uspokoić, kazać siedzieć kilka minut i dopiero wtedy spokojnie podchodzi. Jest bardzo emocjonalna.

Jednocześnie ten tchórz atakuje inne psy, nie wiem, czy ze strachu. Czy można dominować ze strachu?

Proszę o porady.. ostatnie kilka misięcy zaniedbałam jej wychowanie, bo moja druga suczka była b. poważnie chora (nie żyje od niedzieli) i teraz zaczynam pracę, muszę się przyłożyć, by nasze życie w końcu wyglądało normalnie, a nie polegało na ciągłym stresie. Nagradzałam za siedzenie, gdy w lesie przejeżdżał obok wózek lub spokojni rowerzyści, ale przy 2 bodźcach na raz lub przy psie ona jest jakby w amoku, nie ma mnie, nie ma niczego, tylko obiekt jej agresji.. Nie muszę wspominać chyba, że "równaj" w takiej sytuacji nie działa - jest posłuszna, gdy nie ma bodźców (np. w domu lub w lesie, gdy niczego podejrzanego nie słyszy). Czasem ją spuszczam ze smyczy w miejscu, gdzie mam pewność, że nei będzie ludzi i zwierząt, ale to i tak wielki stres i już nie chce tak żyć.

będę wdzięczna za rady i przepraszam za tak długi post, ale coś w końcu z tym muszę zrobić.

Link to comment
Share on other sites

Mada, nie bardzo widze, co mozna "zabrac" agresywnemu, atakujacemu psu tak zupelnie pozytywnie ;).
Natomiast wielu szkoleniowcow "pozytywnych" promuje ignorowanie psa, uzycie "smyczy treningowych" ( czyli zwyklych dlawikow) i haltera, jako niby przyjaznych dla psa. A jak z takimi pomocami jest naprawde, to wystarczy pomyslec....
Poza tym, majac problemowego psa, duzego, mogacego stanowic zagrozenie dla otoczenia, nie czekalabym az moze po xxx miesiacach/latach pracy "uglaskiwaniem" badz w efekcie zestarzenia MOZE zlagodnieje, raczej uzylabym wszelkich mozliwosci, by do niego dotrzec, przekierowac na prace z czlowiekiem i spowodowac, ze spacery, zycie z takim psem staloby sie latwiejsze i przyjemniejsze dla obu stron.
Dlaczego mam wrazenie, ze negujesz pewne pomoce, bo nie, nie znajac nawet zasady dzialania i rozmiaru problemu?


PS. Kocia Dusza, bardzo dobry szkoleniowiec na juz. Licz sie z tym, ze 5 lat zawalonej pracy, to dlugie odpracowywanie, pewnie dozywotnie.
Skad jestes, jesli okolice Wawy, to jest na forum dziewczyna z wilczakiem, z podobnymi problemami, ale mlodszym i pracuja z nim od poczatku, moze bedzie potrafila wiecej pomoc.

Link to comment
Share on other sites

Tu masz namiar :
[url=http://www.dogomania.pl/forum/members/65835.html]Dogomania Forum - Zobacz Profil: AngelsDream[/url]
I zajrzyj moze na podforum wilczakow w rasach.
No i uprzedzam, ze wyprostowywanie psa moze nie byc mile, wrecz moze byc bardzo niemile, dla Was i dla psa.

Link to comment
Share on other sites

Napisałaś do mnie PW, więc się pojawiam i cóż... Macie to, co kupiliście i wychowaliście. Z wilczakiem nie ma żartów. Ważne jest z jakiego jest miotu, po jakich rodzicach, czy wiecie, jak zachowuje się rodzeństwo suki? To wszystko jest wbrew pozorom istotne. Suka ma zaniedbany nie tylko socjal, ale również podstawy wychowania. Teraz odkręcanie wszystkiego może trwać tydzień, a może i lata - koniecznie pod okiem trenera. Ja na forum nie podejmę się dawania rad. Szczególnie, że Baaj to zupełnie inna półka. Wilczaki są psami podatnymi na agresje lękowe i dominacyjne. To, że suka boi się szelestów czy hałasów nie ma nic do rzeczy i nie przekłada się na psy. Reakcja na własną płeć i słabsze od niej psychiczne samce jest właściwie tabelkową reakcją dorosłego wilczaka, który w odpowiednim momencie nie trafił na szkolenie. Podobnie reakcja na gwałtowne ruchy, obcych ludzi, etc. Jedynym punktem wspólnym jest demolka, gdy pies zostaje sam, ale o tym też dużo się mówi, zanim ktoś kupi wilczaka. To nie są w zasadzie psy do samotnego zostawania w mieszkaniu na niewiadomo ile czasu, ale z moich doświadczeń suki akurat wydają się pod tym kątem mniej problemowe. Aczkolwiek, nawet wilczaka z lękiem nauczysz prawidłowego wykonywania komendy zostań [ze znikaniem z oczu], czego Baaj właśnie jest najlepszym przykładem. Myślę, że jedyne, co mogę doradzić na 100%, to dobry trener, dobre metody - dopasowane do psa i ocean cierpliwości.

Link to comment
Share on other sites

witaj! dziękuję, że zajrzałaś :) z suką uczęszczałam na szkolenie, ale widać albo było ono za krótke albo nasze umiejętności/samodyscyplina niewystarczające. Rodzeństwo i matka niestety podobno też lękliwe. Suczka na testach psychologicznych otrzymywała opinię, że jest lękliwa.
Dzięki za odpowiedź- będziemy szukać i pracować.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kocia dusza']witaj! dziękuję, że zajrzałaś :) z suką uczęszczałam na szkolenie, ale widać albo było ono za krótke albo nasze umiejętności/samodyscyplina niewystarczające. Rodzeństwo i matka niestety podobno też lękliwe. Suczka na testach psychologicznych otrzymywała opinię, że jest lękliwa.
Dzięki za odpowiedź- będziemy szukać i pracować.[/QUOTE]

Osobiście wydaje mi się, że szkolenie nie było dobrze przeprowadzone i stąd problemy. Zabrakło podstaw. Baaj zaczął źle reagować na psy, poszło dosłownie kilka lekcji prostego PT i chodzi luzem, na równaj w szeregu z innymi psami, samcami. Nawet, gdy wyłamał się z komendy z innym samcem zaczął się najpierw bawić. Czy znasz książkę o sygnałach uspokajających? Jeśli nie, spróbuj ją zdobyć i przeczytać. Być może to pomoże wam skomunikować się lepiej z psem.Co na pewno mogę doradzić - dużo pracy w domu, prostych sztuczek, które będą się suce udawały. Być może czeka was praca na kolczatce - pamiętajcie, żeby pannicę motywować wtedy mocnymi pozytywami. Siłą nie zdziałacie nic. Czy suka jest kastrowana?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...