Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Zabrakło mi wczoraj czasu na komputer, przepraszam i już donoszę:

Karutek dzielny chłopak - oznaczył na dzień dobry gabinet pani doktor. Po godzinie juz się wybudzał - oprócz kastracji ma też ogarniętą tę przepuklinę i 3 szwy na brzuszku.

W samochodzie już był całkiem przytomny, na spacerku zrobił siusiu i ubrany  w kołnierz powędrował do naszego gabinetu.

Tak wracaliśmy...

20180308_161459_resized.jpg

20180308_161551_resized.jpg

20180308_161711_resized.jpg

  • Like 1
  • Upvote 2
Posted

Rachunek z gabinetu dr Magdy: 80 zł za: poprzednie ogólne badanie psa, badanie, usg oraz badanie krwi. Zapłaciłam gotówką z "naszych" pieniędzy. Porównajcie teraz ceny, jakie dziewczyny wstawiają z lecznic warszawskich, krakowskich czy wrocławskich...nie ma jak prowincja i uczciwy wet :)

Plus na dojazd do Makowa w ubiegłym tygodniu i wczoraj, razem 23 km x 4 razy = 92 km : 30  zł

Plus karma i miseczki (na fakturze też karma dla kota mojej Agi, i duża miska dla psa,odejmujemy) - zostaje 143,40 zł

20180309_080136_resized.jpg

zooplus_faktura_zamówienie_105944284.pdf

  • Upvote 1
Posted

Dzielny Karusek :). A jak toleruje abażur? 

Na prowincji, wiadomo, że usługi znacznie tańsze (wszystkie) , tyle, że nie wszędzie jest taka dr Magda i dobrze wyposażony gabinet weterynaryjny dla małych zwierząt. Prowincja, to zwierzęta gospodarcze, a dla psów, tylko szczepienia. O kotach, lepiej nie mówić. Dobrze, że to się zmienia. 

  • Upvote 1
Posted
12 minut temu, konfirm31 napisał:

Dzielny Karusek :). A jak toleruje abażur? 

Na prowincji, wiadomo, że usługi znacznie tańsze (wszystkie) , tyle, że nie wszędzie jest taka dr Magda i dobrze wyposażony gabinet weterynaryjny dla małych zwierząt. Prowincja, to zwierzęta gospodarcze, a dla psów, tylko szczepienia. O kotach, lepiej nie mówić. Dobrze, że to się zmienia. 

Niestety tak właśnie jest. W małych miejscowościach to i doświadczenie wetów i wyposażenie gabinetów pozostaje daleko w tyle :(   W większych miastach wszystko jest droższe, nie tylko usługi weterynaryjne.

Posted

Abażur na początek wzbudził przestrach, Karuś chciał go zrzucić, ale wieczorem już jakby pogodzony z losem dreptał na spacerku.

W kojcu gminnym, obok Tinka, od wczoraj duża młoda suczka :(

Posted

Karuś miał szczęście. Niedługo pojedzie do DS. 

A kolejne bidy już czekają. Może też będą miały szczęście.

Posted

Karuś dojechał cały i od razu się zadomowił. Ale po kolei.

Najpierw zapoznaliśmy się ze sporą ludzko-psio-kocią rodzinką Malagosów. Otrzymaliśmy relację z leczenia Karusia i dokumentację, puszki z karmą na początek oraz porcję leków na powtórkę odrobaczania. Samego pieska zobaczyliśmy przed wyjazdem, bo nie mieszkał w domu i najpierw odbywał spacer z Tomkiem. Od razu się do nas przykleił (Karuś, ma się rozumieć) i chętnie zaakceptował szeleczki, a potem legowisko w samochodzie. Cichaczem chciała wskoczyć też Tosia, ale jej nie dali ;).

5aa421d4f16c4_2018_03.10_1KarowyjedazNowegoSielcamini.JPG.8c0c0e51f41f75e24bf109aa385060ab.JPG

Tak wyglądał na podwórku u malagos przed wyjazdem.

5aa421d63e795_2018_03.10_2Karojedziedodomumini.JPG.465fc3f1e88c3469db10007469e69a02.JPG

Po drodze do Warszawy zatrzymywaliśmy się kilka razy, bo piesek bardzo się kręcił i stanowczo mu się nudziło. W końcu to ponad 100 km, bo panu zachciało się jechać tym razem dłuższą drogą ;). Niedaleko Warszawy wyszedł na dłużej i zrobił kupę - przyzwoicie normalną, czyli że brzuszek pracuje już dobrze. Bardzo się ożywił niedaleko za Makowem, w Dzierżanowie. Piszczał, dreptał i gdyby mógł, wyskoczyłby z auta. Może tam był jego dom? Także na Pułtusk reagował z ożywieniem. Ale najbardziej ożywił się przed naszym domem. Chyba zrozumiał, że to koniec podróży. Zaraz wyskoczył z samochodu i poszedł w pojedynkę z panem na obchód okolicy. W tym czasie Laska z Pikusiem były na podwórku i tam, już po spacerze Karuska, zapoznały się z nim. Potem psiak wszedł do domu, a one jeszcze zostały.

5aa421d7e4f35_2018_03.10_3Karowdomu2mini.JPG.526537f07b35413b4992454577f6582a.JPG

Zaczął od napicia się wody, potem zrobił szybki obchód i ostatecznie zadomowił się w kuchni, a jakże! Sprawdził zawartość śmietnika, do którego coś akurat wyrzucałam, pozbierał kruszynki z podłogi, usiadł na dywaniku i uznał, że jest na swoim. Dostał kawałek smaczka i jeszcze bardziej się udomowił.

5aa426cf4fd52_2018_03.10_3Karowdomu5mini.JPG.437ad60c10bc0efd970f8ca8ced8d6bc.JPG

Potem przyszło koleżeństwo i zapoznało się z nim domowo. Żadnej agresji. Pikuś - etatowy tchórz domowy - szybciej wypadł z kuchni, niż wpadł do niej, za to Laska z ciekawością, ale z szacunkiem i dystansem obwąchała kolegę.

5aa426d089c78_2018_03.10_3Karowdomu6mini.JPG.7ccb6a85cbab48071df3a178ca32708c.JPG

Pan usiadł sobie coś przekąsić, a maluch myk pod stołek i tam się zadekował, od czasu do czasu wymownie patrząc na pana, żeby też mu coś dał szamnąć.

  • Upvote 2
Posted

5aa427411f6b8_2018_03.10_3Karowdomu10mini.JPG.92aa292d47e711f856d2de8e6b647086.JPG

Wreszcie i psiaki dostały jeść, każde w innym kątku. Karusek w kuchni. Swoje chrupki zjadł z szybkością błyskawicy, po czym ruszył jak torpeda do misek kolegów. Laska była totalnie skonsternowana, a Pikuś uciekł na swoje posłanie, kiedy dosłownie wydzierałam małemu kolejne miski z kołnierza, bo wciągnąłby wszystko. "Walka" była tak - nomen omen :) -"zażarta", że wyszłam z nim na podwórko, żeby reszta towarzystwa mogła spokojnie się najeść. Były w szoku, więc tylko dziabnęły i po powrocie małemu znów trzeba było łapać miski sprzed pyska. Podwórko mu się spodobało, tylko małe było, więc próbował kołnierzem stratować płoty odgradzające ogródek od części wolnej (Laska i Pikuś to kopary przemysłowe, ich doły sięgają do pasa dorosłemu mężczyźnie, więc musiałam wygrodzić ogród od reszty i niewiele psom zostało).

Po podwórku znów było pićku, próba znaczenia, którą od razu skrzyczałam tak, że psiak uciekł na półpiętro (chciał wyżej, tylko chyba bał się ciemnych schodów).

5aa42742a95b6_2018_03.10_3Karowdomu11mini.JPG.45c202823e930d9e902c485f7276cb1e.JPG

Ale zaraz zszedł i poszedł na posłanie obok Pikusia (Karusek jest w kołnierzu, na dalszym planie). Nota bene, było to akurat posłanie Pikusia, ale ten zwyczajowo i po psiemu zamienia się z kolegami legowiskiem i uwalił się w koszyku podróżnym imigranta, żeby mu pokazać, kto tu rządzi.

5aa427447ff8a_2018_03.10_3Karowdomu12mini.JPG.0e25f8e1312b5c62f81581bb2c390225.JPG

Co w niczym nie przeszkodziło w krótkiej drzemce, po której Karusek z łomotem rzucił ciałkiem o podłogę i rozwalił się - już u siebie! Teraz śpi jeszcze kawałek dalej, pod moim krzesłem.

Musiałam zmienić Karusiowi kołnierz na większy, bo ten jego był jednak za krótki i pies bez problemu wylizywał sobie szwy i co tylko chciał. Na razie mu to nie przeszkadza, ale na spacer może będziemy mu zmieniać, żeby nie zaczepiał o wszystko po drodze, bo uwielbia wtykać nos, gdzie tylko się da.

Na dziś tyle. Zdjęcia wieczorne u mnie w domu kiepsko wychodzą, bo światła mało i aparat jest, jaki jest. Ale widać chyba wszystko, co trzeba. Dobrej nocy!

  • Like 2
  • Upvote 5
Posted

Dobre wieści :)

Dobrego życia, Karusiu!

Grażynko i TŻ Grażynki - dziękujemy!

Grażynka zostawiał większą część puszek dla naszych tymczasów, bardzo się przydadzą, nie ukrywam, bo - jak pisałam - w kojcu gminnym jest też duża suczka. Zostały tez diwe miseczki, też się przydadzą, bo w kojcu są różnej wielkości garnki i garnuszki.

Posted

Ale super relacja :). I w dodatku, z obrazkami :). Nie miałam przyjemności poznać Karusia, ale bardzo  mu kibicowałam i cieszę się przeogromnie, że jest już u siebie. Dodam tylko, że opis zapoznawania się psiaków - wzorcowy, zgodnie z zasadami psiej etykiety :). Dużo szczęścia, na nowej drodze życia Lodku - Karusku :). Teraz już zawsze będzie ci ciepło. Masz wspaniały, dogomaniacki domek :))))

 

Malagosku, kolejna bezdomna bieda w kojcu gminnym :((( ?

Posted

Napisałam cały elaborat zachwytów i mi się wykasowało :(  Teraz więc tylko się podpiszę pod zachwytami i życzeniami konfirm31

Posted

5aa53b8ab4de6_2018_03.10_3Karowdomu13mini.JPG.2b944a708ce6aeb697cec3afc02a22e3.JPG5aa53b8bedcc5_2018_03.10_3Karowdomu15mini.JPG.01209ff9a83992041e3c38d8806a44ba.JPG

Pierwsza noc minęła mniej więcej tak, czyli na waleta. Były jakieś zrywania się i trzepanie kołnierzem, tudzież różne próby dewastacji ścian i puszki z chrupkami, ale to też w celu zdjęcia kołnierza. Potem z powrotem do koszyczka: walet Pik(uś) i walet Karo ;).

  • Like 1
  • Upvote 1
Posted

5aa53cc08d93c_2018_03.11_4Karomini.JPG.e5807687e27dc2383295fa5850dddb2b.JPG5aa53cc273934_2018_03.11_7Karomini.JPG.c58adf5c76bce4a7a7d8f2bae693aeb0.JPG5aa53cc43ab95_2018_03.11_9Karomini.JPG.ad5318d6bd4fbef8adef43ea05ae0bae.JPG

5aa53ddcef450_2018_03.11_11Karomini.JPG.9aff2f4c0f434e9f99367371fce7b285.JPG

Od rana było dużo wyjść na dwór, bo ciepło, a od południa było tarasowanie, czyli byczymy się z Laską na tarasie, bo pan zajmuje się w ogrodzie niebezpiecznymi narzędziami i nie wolno się narażać. Z wysokości 1,5 m świat wygląda z góry i tarasowanie zostało wpisane w dzienny program zajęć.

  • Like 1
  • Upvote 3

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...