Jump to content
Dogomania

Četka w Helsinkach, Helcia w Zabrzu, czyli podwójny happy-end!


Nutusia

Recommended Posts

Ja sie dziś rozplywalam ;) byłam z niedzielna wizyta robocza. Tzn niby niedzielna ale coś tam trzeba było pomoc przed świetami a w tygodniu tyle roboty ze nie bardzo jest jak i kiedy. I te oczka kota ze Shreka wpatrzone i te pazurki wbite w kolana w oczekiwaniu na głaskanie... Wszystko było ;) No najtwardszy twardziel by zmiękł... Aha miałam jeszcze pisać ze zmiana papu na royal canin exigent - połowiczna porażka. Porażka- bo Helcia nawet nie patrzy na suche kuleczki, a połowiczna, bo kota nie idzie upilnować tak sie tym jedzonkiem zachwycił. Tylko kurcze on nerkowiec :( Dietka to podstawa :( Ale ja tam nie ubolewam, ze Helcia niejadek. Niby nic nie je a 0,2 kg przytyła odkąd u nas zamieszkała. A ze nie więcej... To ja sie akurat cieszę. Jeden klusek wystarczy w rodzinie ;)

Link to comment
Share on other sites

Nie ma problemu.

Już rozkładam kanapę. (nie mam wyjścia, Ziutka juz dłuższą chwilę czeka...) miejsca hektar. Futrzaki nie mają żadnych skrupułów. Nie patrzą swój czy gość. "Ja tutaj będę spała, mnie nie kopnij przypadkiem" i kropka. Pierwsze w łóżku. Oba trzy.

Ino kurcze nic słodkiego w tym tygodniu nie piekłam... to kiepsko NIC do porannej kawy:(.............. ale mam jabłuszka............ i ciasto francuskie........ czyli różyczki mogą być w godzinkę ;)  Wpadajcie :)

Link to comment
Share on other sites

Dobrze, że ja na diecie i zaparta mocno, bo już bym grzała!!!!! :)

A przy okazji uprzejmie donoszę, że się na początku kwietnia spotkam z Czetusią ;)

A na razie wieści z Helsinek są takie:

No i na co mi było chwalić się tą wiosną:( Zima jak się okazuje chyba przypomniała sobie i o nas. Czetulec się cieszył, ja tak sobie...
 
/.../ Dla mnie bez znaczenia gdzie, może być wizyta poadopcyjna na Ursynowie-zapraszam serdecznie, ale zaznaczam, że bez względu na wynik zwrot Czetusi nie wchodzi w grę, a wszelkie niecne próby zostaną zduszone w zarodku:)
 
I z newsów, Czetka ma nowego wroga, uśmiać się można ponieważ przystankom autobusowym mówi stanowcze NIE! Skąd jej się to wzięło pojęcia nie mam, w każdym razie kilka dni temu na spacerze stanęła jak wryta i mowy nie było o zrobieniu kroku naprzód. Na początku nawet nie zorientowałam się że chodzi o przystanek (był oddalony o ok. 30 m. i na dodatek pusty), rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu nie wiadomo czego. Jak już załapałam to wdrożyłam intensywne ćwiczenia każdego dnia i na dzisiaj sprawa wygląda tak, że znamy wszystkie przystanki w okolicy, a Czetulec daje się namówić na przejście obok ale w dalszym ciągu tylko i wyłącznie na moją gorącą prośbę. Jak przystanek jest pusty to od czasu do czasu siadamy na chwilkę na ławeczce.  Będziemy trenować dalej. Za to winda nie robi już żadnego wrażenia, wchodzi nawet do bardzo małych bez chwili zastanowienia, wychodzi jeszcze szybciej:).
Link to comment
Share on other sites

Ciekawe jak będzie wyglądało spotkanie z Czetusią - czy Cię pozna od razu, czy będzie onieśmielona :).

A przystanki najwyraźniej nie pasują do otoczenia :). Zauważyłam, że psy reagują na "dziwne" rzeczy, lub takie nie-na właściwym-miejscu. Pamiętam jak pieska mojej córki obszczekiwała wyrzucony na trawnik telewizor. Najeżyła się jak jeżozwierz i obskakiwała go ze wszystkich stron dobre parę minut :).

Link to comment
Share on other sites

Dzień dobry :)

Czy w zastępstwie wrogich przystanków może być struś Pędziwiatr?

Helcia jak powszechnie wiadomo jest zapaloną biegaczką. Taka to średnio pekińczykowata cecha, no ale na pewno helciowa.

Przekonałam ostatnio jej Pańcię do spuszczenia Pędziwiatra ze smyczki. Bo ja juz wcześniej przetestowałam i wiedziałam, że nie dość że biega jak opętana aż po horyzont, to jeszcze błyskawicznie wraca na zawołanie. Widać, że to ją bardzo uszczęśliwia, więc niech se polata...

No i było tak, że pojechałam w jakimś tam celu i ten piesio tak leży obok mnie na ławie w kuchni i sie gapi... gapi.... dziury wypala oczkami... no czegoś ewidentnie pragnie...No i poszłyśmy. Powiem krótko: zrobić fotkę nie było łatwo....Pies... podwozie jakby jej wymienili. Góra ruda. Dół czarny. Jak do domu wróciła to ją od razu do miski trzeba było wpakować w celu wymucia tej całej gleby. Ale była taka "zrąbana" że sobie w misce na ogon własny usiadła i "rób co chcesz". No i tak od kilku dni chodzi codziennie sobie pobiegać na łąkę :) Trzeba będzie ją do jakiejś drużyny agility / flyball zapisać :))

IMG_0463.JPG

FullSizeRender_1.jpg

FullSizeRender.jpg

Link to comment
Share on other sites

Długa, krótka, wysoka, niska...najważniejsze, że max szczęśliwa :) Ziutka się tylko buja po chodniczkach i obserwuje "przeloty komety". A że właśnie jej by sie trochę więcej ruchu przydało a i mi towarzystwo do marszów (nordic mi sie często zdarza popełnić) to ją pomału wdrażam. Właśnie sie wybieramy :)

My od lat mamy psy kudłate. Zawsze było wycinanie kudłów z różnych dziwnych okolic, czesanie i te wszystkie "kudłate" atrakcje. Przed yorkiem Ziutką miałam goldena. Ta jak wracała ze spaceru to dopiero było co zamiatać :)) Ale była cudownym psem, na bank najinteligentniejszym psem jakiego kiedykolwiek widziałam.

A teraz mamy mikruski, bo trzeba patrzeć praktycznie/perspektywicznie: Pańcia musi podnieść pieska do wanny, utrzymać na spacerze, itd. No więc mamy Ziutke i Helcię. I niech sie brudzą ile im do szczęścia potrzeba :)

Link to comment
Share on other sites

Masz rację :). Powiem Ci jeszcze, że dopiero teraz się przekonałam, że te kudłate(zawsze takie mieliśmy -  ON i w typie), są w sprzątaniu kłaków, mniej kłopotliwe, niż te krótkowłose(krótkowłosą i maliznę, mamy po raz pierwszy). Kłaki Dużej, odkurzacz wciąga bez problemu. Kłaki małej, wbijają się jak rzep w każdy materiał i chyba pęsetą trzeba je wyciągać.

 My niestety, nie umiemy patrzeć perspektywistycznie i pomimo że do schronu pojechaliśmy po małego pieska - wróciliśmy z kolejną ONką. Malizna, odnalazła nas na ulicy sama :)

Link to comment
Share on other sites

Kłaki kudłatych zbijają się w takie "tumany". Przy goldenie miałam istny dziki zachód, pomimo bliskiej znajomości ze zmiotką :). Ale to kwestia wtórna przy tak cudownym psie. Niestety odeszła przedwcześnie (8l) ze względu na koszmarnego nowotwora :((( Cóż czasem sie pomóc nie udaje, pomimo prób.

Potem musiał być mikrus, bo ja dużo pracuję i z moimi psami często zajmują się "dziadkowie" więc nie zapodam im takich 35 kg czystej energii... To musiał być mądra decyzja, ale powiem szczerze, że szła w parze z sercowym wyborem. Bo pojechaliśmy po szczeniaczka yorka do hodowli. Wszystko było dogadane, papierzyska przygotowane. Byliśmy przygotowani na pobyt ok 2 h na miejscu, żeby wszystko obadać. I przez ten cały czas szczeniątko, po które jechaliśmy nawet na nas nie spojrzało. 0 zainteresowania. Cała banda dorosłych i szczeniąt skorych do zabawy... tylko tej jeden nic a nic. Ale za to jej siostra nie odstępowała nas na krok. Ciągle na kolanka. No i tak juz została :)) Zmieniliśmy papiery, plany i zabraliśmy tę, która nas sobie ewidentnie wybrała :)) Kochana jest. Od pierwszego momentu było "to coś". Zaraz poszukam fotki, która niezmiennie mnie urzeka.... poczekajcie Ciocie chwileczkę...:).... o znalazłam. Pierwsze spotkanie. No czy mogliśmy zabrać do domu innego pieska?????

IMG_0437.JPG

IMG_0438.JPG

Link to comment
Share on other sites

Helcia już zabezpieczona, Ziutka tez przy okazji. Ze kleszcze to paskudztwo to wiem bardzo dobrze i co rok zabezpieczam swoje psiury. Sama tez sie oglądam bo ludzie tez w kręgu zainteresowań... Kurcze mam znajomego który właśnie przez kleszcza jest na rencie inwalidzkiej. Ledwo co widzi, serce uszkodzone. Człowiek ma ledwo po 30ce.... Masakra....uważajcie na siebie i swoje zwierzaki...

Link to comment
Share on other sites

wpadłam poczytać "bloga" dla podniesienia się na duchu. 

Kasiapl z ciastek najlepsze są ogórki kiszone :D a spać to ze mną można spokojnie. Jak mi Lusia z Marleyem zajmą 3/4 łóża to śpię zwinięta w precelek, no inaczej nogi wiszą, ręce wiszą i głowa też :)

Cytuj

 

 

Link to comment
Share on other sites

Helutka jak dziecko - im brudniejsza, tym szczęśliwsza! :D

A ja się widziałam z Czetulcem. W niedzielę - o matko, tę półtora tygodnia temu!!!! Nie zrobiłam na niej większego wrażenia - nawet nie drgnęła z kanapy ;) Jest śliczna, zarośnięta, szczęśliwa - po prostu PIES I KASIA - para IDEALNA :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...