Jump to content
Dogomania

skąd masz swojego kundelka?


zaba14

Skąd masz swojego pieska??  

1419 members have voted

  1. 1. Skąd masz swojego pieska??



Recommended Posts

  • Replies 601
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Tych wspomnień nikt ci nie odbierze, a z czasem ból minie i wszystko się uspokoi, zobaczysz. Jak odszedł moj poprzedni pies, to żeby tak ciagle nie płakać, urządziliśmy taką właściwie stypę, zaczęliśmy wspominać te najfajniejsze momenty i nagle zrobiło sie wszystkim tak jakoś lżej na sercu...

Ale musiało minąć ładnych parę miesięcy, żebyśmy znów mogli pokochać psiaka... no i teraz mamy naszą uroczą łobuziarkę - Lunę. :)

Link to comment
Share on other sites

Micholek zasnął 18 dni temu i jak na razie wszystkie piesie jakie spotykam przyrównuje do niego a to chyba niedobrze... :(

I zawsze będziesz przyrównywać, to tylko dobrze o Tobie świadczy. Ja po 2 latach wzięłam psa ze schroniska i dalej porównuję (na dodatek podobny!), ale tego też kocham :angel: Niestety każdy z nas biorąc psa musi pamiętać, że one żyją tylko 12 - 16 lat :(

Link to comment
Share on other sites

Micholek zasnął 18 dni temu i jak na razie wszystkie piesie jakie spotykam przyrównuje do niego a to chyba niedobrze... :(

Rosa, też przyrównywałam. Następna po Perle miała być identyczna... i nie jest. Takiej dupy wołowej dawno nie spotkałam :lol:

Po prostu spojrzałam w te oczęta przez schroniskową siatke i... wpadłam :oops:

Link to comment
Share on other sites

  • 9 months later...

Hej!

Mojego "Maksymiliana" mama przyprowadziła z pod Apteki w której pracuje. Pewnego grudniowego,mroźnego dnia zobaczyła jak w przedsionku leżał zwiniety w kłębek niewielki piaskowo-czarny kundelek. Dała mu poduszke , żarełko i ciepłe mleko. Jak przyszło do zamykania apteki to psisko nie chciało sie ruszyc z posłania :) A potem jecsez biegło kawałek za taksówką :( Szkoda sie zrobiło takiego psa,ale przeciez mógł sie komuś zgubić. Obiecałysmy sobie że jak ten pies jutro tam bedzie to go weźmiemy. No i był :) . Potem bezproblemowo wskoczył do autka i tak pojechał do nas do domu. I juz został :) . I nareszcie mam takiego "swojego" psa ;) Łazi za mna ta znajda krok w krok i jest poprostu kochany. Chociaz przez pierwszy miesiąć spał na parapecie ( od wewnętrznej strony,oczywiście ;) ) przy uchylonym oknioe bo było mu za goraco. I po miesiacu tez zaczął strasznie kaszleć. Okazało sie że ma wade sercai rzez to kaszle. Teraz dostaje codziennie porcje leków i jest szczęśliwy i zdrowy:) Nawet przy rowerku biega jak szalony ;)

No i jest jecsez " tutinka" ( tzn. Tutek;) ) To Jamnik coprawda,ale nie ma papierów więc z niego taki "rasowy" kundelek ;) Jego Kupilismy na przed stadionem ŁKS'u w łodzi :) Był jedynym "chłopczykiem " w miocie i jedyny miał "dziczą" maść :)....

Do tego dochodzi jeszcze kot (bez ogona bo ktos poszczół na niego psa :x i trzeba było Tygryskowi ogonek obciąć :P )

To są te "żyjące" sposrud moich piechów Bo inne kundelki biegaja teraz po "teczowym moście ['] ['] ['] ['] [']

To by było na tyle

Narqa:)

Link to comment
Share on other sites

Skoro temat odżył to może i ja dorzucę swoje parę groszy:

dokładnie dwa lata temu wyprowadziłam się z domu do malutkiej kawalerki zabierając ze sobą 2 kroliki - 1 uchroniony przed wykorzystaniem na pasztet, papugę i akwarium, psa w ogóle nie palnowałam bo po 1 pracuje i nie ma mnie w domu 10 godzin z dojazdami a po drugie moja druga polowa nigdy nie miala psa i raczej nie wyrażała zgody delikatnie to ujmując. Ja całe życie miałam psy i strasznie tęskniłam za psiaczkiem i po długich negocjacjach udało mi się uzyskać zgodę na malutkiego yorczka - no i długo czekać nie musiałał, w nocy ok. 23 dnia następnego (na szczęscie mojej drugiej połowy nie było w domu) zadzwoniła moja mama że znalazła kundelka starszego przymarzniętego do śniegu i nie wie co ma z nim zrobic bo sama ma suczkę owczarkę niemiecką ktora nie toleruje żadnych obcych psów i ludzi a na dodatek z cieczką, to ja wiele nie myśląc zorganizowałam transport i po niecałych 30 minutach już byłam po psiaka, piesek miał coś z terierkiem, przetrąconą łapę, był już dość wiekowy no i wzięłam go do siebie. Na Paluchu wtedy nie przyjmowano psów z tego co pamiętam to stwierdziłam ze odszukam jego właścicieli, dawałam ogłoszenia wszedzie, rozwieszałam u siebie na osiedlu i nic. Moja druga polowa jak go zobaczyla dnia następnego to bylo cięzko, piesek z yorczkiem miał tylko wspólny kosmyk włosków na czubku na ktorym można bylo zawiązać kokardke a wagowo byl ok. 3-4 razy większy prawie 12 kg, chociaż w sumie wzrostowo nie taki duzy tylko mały krępy i nabity........... no i jak można przypuszczać został u mnie bo stwierdziłam że staruszka to juz nikt nie przygarnie. Na początku miał się nazywać Shrek bo był brzydki i śmierdział ale po kąpieli okazało się ze dość przystojny z niego chłopak a raczej dziadek. Zmienilimsy mu imię na Fafik i został największą miłością moją i mojego chłopaka, zakochał się w nim po uszy i sam stwierdził ze nigdy ale to przenigdy go nie odda.

No i na tym by był koniec historii bo nigdy nie przypuszczałam że zgodzi się na 2 psa, suczka 4 letnia pekinczynka po bardzo ciężkich przejsciach, gryząca, nerwowa, z połamanymi żebrami, bojąca się wszystkiego - miała być u nas tylko chwilkę aż znajdziemy jej nowy domek no i została, nazywam ją "córusią tatusia" zapatrzona w niego jak w świety obrazek - :lol: wiedziała komu się podlizywać i przez mojego chlopaka nazywana jest księzniczką, już 3 dnia w nocy obudził mnie z pytaniem co zrobimy jak będziemy musieli oddać naszą księzniczkę i wtedy już wiedziałam że wpadł po uszy :lol:

no i tym razem to koniec, na razie w 30 m kawalerce są 2 akwaria, 2 króliki, 2 psy, była jeszcze papużka i kanarek ale niestety :( papużka zmarła po 8 latach a kanarek który był jej następca zmarł z powodu jakiejś podobno choroby genetycznej.

Link to comment
Share on other sites

Moja psina byla niechciana przez poprzednich wlascicieli, bo pewno mysleli, ze to czysty wilczur... Zaproponowali, ze jak mi sie spodoba, to moge go wziasc. Mnie sie nie spodobal , ale go wzielam. I jest ze mna juz 12 rok - mam nadzieje, ze jest z nami szczesliwy, bo my z nim bardzo! Dzieki Bogu, ze sa takie psy... I wiem, ze jest najpiekniejsza i najcudowniejsza Paskuda, jak go nazywamy, mimo, ze chlopak... A tak naprawde wabi sie Atos.

p.s.Niestety, marzenia moje o tym, by zostal jak najdluzej sie nie sprawdzily - 22 pazdziernika 2004 roku musialam Go pozegnac... Do dzis tesknie....

Link to comment
Share on other sites

Barona (emblemat) wzieliśmy prawie rok temu ze gdyńskiego schroniska jako 9 tyg szczenię. Na jego szczęście spędził tam tylko jedną noc... ale i tak był bardzo przestraszony :-? Teraz to kochany, pełny energii nasz SKARB :D

Bingo, hmm, można powiedzieć, że rodzice kupili go razem z... nieruchomością :-? Po prostu poprzedni właściciele nie mogli/nie chcieli go zabrać ze sobą :roll: Może to dziwne, ale my z tego powodu byliśmy szczęślwi, zapewniam, że pies TEŻ. To była odwzajemniona miłość od pierwszego spojrzenia. Taka miłość, na którą Bingo nie mógł liczyć przez poprzednie 10 lat swojego życia. A na pewno zasłużył na dobrą emeryturkę i starość. Jest piękny i kochany. Patrz niżej :D

Link to comment
Share on other sites

Sota36 - podejrzyj tu i poczytaj .

A nuż przyjdzie oświecenie :D :wink:

http://www.dogomania.pl/index.php?name=PNphpBB2&file=viewtopic&t=15516

Jakby co mogę służyć pomocą i wstawić fotkę Atosa 8)

Jescze raz Piękniś :D Bingo ma taką maść, że nie widać po nim wieku, ale niestety ma dość spore problemy ze stawami i poruszaniem się - zdjęcia tego nie oddają :-? Biedactwo ma już 13 latek - na takiego DUŻEGO(40kg) misia to juz sporo... ale dbamy o niego i cieszy się jeszcze życiem. Oto dowód :wink:

futro.jpg

Link to comment
Share on other sites

Mojego pierwszego psa, Dajanę przywieźliśmy ze sobą z wczasów. Mieszkaliśmy w domkach kempingowych w lesie i błąkały się tam dwa psy jamnik i moja Dajanka (kundelek). Psy były wygłodzone więc je dokarmialiśmy. Dajana zrobiła sobie norkę pod naszym domkiem i zaczeła tam spać, przy okazji nie pozwalając by obcy kręcili się zbyt blisko. Ja miałam wtedy tylko 6 lat, ale udało mi się jakoś przekonać mamę i do domu wróciliśmy już z psem :D . Jamnika przygarneli sąsiedzi z domku obok.

Myślę, że Dajanę wyrzucił ktoś z samochodu :evil: , bo do końca życia panicznie się bała jazdy samochodem. Niestety nie ma jej już ze mną :cry: , a był to wspaniały, wierny i mądry pies.

Mój drugi kundelek Ziuta, był szczenięciem nieplanowanym, skutkiem niedomkniętej furtki u mojego wujka :wink: . Kiedy było już wiadomo, że będą szczeniaki po raz kolejny namówiłam moją rodzicielkę na psa. Był tylko jeden warunek, że miał to być pies, nie suka. I wreszcie nastąpił ten dzień. Dokładnie 12 lat temu 30 sierpnia 1992 r. urodziły się... 4 suczki. A ja już w godzinę po narodzinach trzymałam na rękach mojego wymarzonego szczeniaczka. Najwyraźniej to suńka była nam pisana :wink: .

Link to comment
Share on other sites

Gucio trafil do nas prawie 10 lat temu jako maleńki uroczy puchaty szczeniaczek. Zjawil sie na swiecie za sprawa nieodpowiedzialnych wlascicieli jego matki,ktorzy wypuszczali suke luzem po dworze az w koncu przyszla z brzuchem.Gucio byl jedynym psiakiem w miocie z dluga sierscia wybrala go moja siostra (ja mialam wtedy 6 lat :P ) byl to najmniejszy piesek ostatni przyszedl na swiat (stad tez wrodzona wada tylniej nogi, gdy za bardzo sie zmeczy kuleje tak jest od zawsze) Rodzenstwo Gucia znalazlo nowe domki a matka zostala oddana do schroniska :(

Nie zaluje ze Gucio do nas trafil bo jest najkochanszym psem na swiecie :)

Link to comment
Share on other sites

Ja mojego Dina widziałam już 2 godziny po urodzeniu. Koleżanki sznaucerka z domieszką, uciekła i oddała się jakimś kawalerom;). Z czego urodziło się 7 cudnych szczeniąt. Jednym z nich był Dino. Koleżanka jest z mojego osiedla, mieszka 2 bloki dalej, więc państwo mają kontakt z dzieckiem swojej ukochanej suczki. Dinuś jest z nami już 7 lat...

Link to comment
Share on other sites

hm...skad mam Aze? czesc osob chyba wie, bo mam ja dzieki dogomanii!:) Aza (wczesniej Mycha) to sunka znaleziona przez tajdzi na ulicy jednej z warszawskich dzielnic. Po stracie naszej koffanej Bety (ze schroniska zreszta) szukalam nowego futrzaka tutaj na dogomanii, potem chcialam pojechac na Paluch, ale nie dojechalam:) Znalazla mnie tajdzi i oto sunka jest z nami juz 2 miesiace, albo dopiero :D Prawdopodobnie zostala porzucona z powodu wakacji, poniewaz w czerwcu blakala sie na ulicy:( to chyba tyle:) Azowe zdjecia jakby co sa w galerii;)

Link to comment
Share on other sites

  • 4 months later...

Ja moja Sierotke dostalam z ulicy. Kolega jechal i zobaczyl ja na poboczu potracona przez samochod. I od razu przywiozl do mnie, wiedzial gdzie, hahaha.
Miala byc tylko do wyzdrowienia, bo miala polamane nogi, ale zostala na zawsze. Byla ze mna 8 lat i przeznacznie mi ja zabralo :cry:

Mam jeszcze Parysa, jego dostalam jako szczeniaka, alternatywa bylo uspienie, to co mialam zrobic :lol: . Z niego to dopiero niezla bestia daje popalic :wink: Po szkoleniu, kastracji a agresja taka ze hoho. No ale nic moj futrzak i koniec.

mam obecnie jeszcze Rudiego. Jutro idzie do nowego domku i ciezko mi z tym, bo go bardzo pokochalam. Jest przeciwienstwem mojego Parysa, lagodny, mily i przyjacielski. Wszedl calym soba w moje serce :) No ale tak to jest jego miejsce zajmnie inny biedak w kolejce do nowego domku. Takie zycie

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Chipusia mam od koleżanki. U jej mamy sunia miała 3 szczeniaczki, które chciano uśpić. Prędko pojechałam, zobaczyłam i wyszło do mnie z legowiska coś czarnego i ugryzło (na tyle na ile mogło wtedy) na powitanie. To go wzięłam kilka dni później.
Drugiego wzięła siostra a trzeciego znajoma. :D

Link to comment
Share on other sites

Jamniki, Niuńka i Tubę, przywiozłam aż z Mazur, z zaprzyjaźnionej jamniczej rodzinki, miały po 6 tygodni. Były... zaplanowane. :wink:
Wychowywały się z kotką Mizieką i Abą, ON-ką.
Niestety, Mizieka jakiś czas temu odeszła w wieku... 23 lat! :o
Niedługo po niej odeszła Aba, była bardzo chora, miała 13 lat...
Wkrótce po tym pojawił się Brynio! :D
Znalazł go na ulicy mój mąż, spał na trawniku przy samej ulicy, żywił się sporadycznie odpadkami z pobliskiego baru mlecznego. Zabraliśmy go w ostatniej chwili, miał ciężką anginę, długo trwało leczenie, wszystko skończyło sie dobrze, jest z nami do tej pory, a to już 8 lat...
Niestety, w dwa lata po jego przygarnięciu oślepł zupełnie... :cry: bez nadziei na odzyskanie wzroku... prawdopodobnie w wyniku jakiegoś wcześniejszego urazu, wypadku, kto wie...
No i przyszła pora na Zamożnego... to jest dłuższa historia.
Wracałam w piękny, upalny, lipcowy dzień z wakacji z Mazur, w samochodzie teść, teściowa, syn i dwa jamniki. No i ja.
Przed Płockiem, na szosie, zauważyłam jakieś zamieszanie. Wielki TIR przede mną ostro zahamował, inne samochody też... ja też...
Okazało się, że po szosie biega w tę i z powrotem jakaś przerażona bieda z wielkimi czarnymi uszami.
Oczywiście nie zastanawiałam się długo, po hamulcach i na pobocze.
Stało tam już dwóch oprychów, z obrzydliwym uśmieszkiem czekających na tragiczny finał.
Na moje pytanie czyj to pies, natychmiast wskoczyli do samochodu i dali wióra! :evil:
Zabrałam się więc wraz z synem za odławianie nieszczęśnika.
Ale gdzieeee tam!
My w jedną stronę, psina w drugą, tu TIRy, tam rozpędzone osobowe, omijają, hamują, teść z teściowa bladzi i zieloni na przemian, ja z synem rajd miedzy jednym TIRem a drugim, horror! :o
Tak z pół godziny, psina cudem uniknęła smierci, w końcu my wykończeni w tym upale, padliśmy na pobocze. Psina w pewnej odległości też.
No i synek mój, powolutku, na czworakach, zbliżył się do niego na wyciągnięcie reki.
I łaps!!! Był nasz!!!
Jest do tej pory, już 6 lat i jest najfantastyczniejszym psem pod słońcem, o kryształowym charakterze, chociaż długo trwało zabliźnianie urazów psychicznych.
A teść do tej pory mi wypomina, że narażałam życie jego wnuka... dla jakiegoś tam psa... no cóż... może i tak...
Ufff, trochę chyba przydługo... sorry... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Autenaki, cudne te Twoje historie, szczegolnie ostatnia. Oby jak najwiecej bylo takich ludzi.
U mnie bylo tak:
Sena, wzieta z jednostki policyjnej. Pewnego czerwcowego dnia zadzownila kolezanka z Warszawy z pytaniem, czy nie chce pieska. mialam 10-letnia Sabcie "kierowniczke" i zdecydowana przeciwniczke wszsytkich psow chodzacych po ziemi :-? a mimo to zdecydowalam sie przygarnac maluszka. Po 2 tyogdniach Saba zaprzestala protestow i zaakceptowala Senkę. Sabcia już nie żyje, Senka ma 5,5 roku. Po śmierci Sabci znowu zadzwoniła koleżanka (ta sama) i powiedziała, że na Paluchu jest śliczna mała sunia do wzięcia. Ma złamaną łapkę i łysinkę, ale jest cudowna. Pojechałam i wzięłam :D . Okazało się, że piesek wpadł pod samochód, własciciel nie chciał jej leczyć, kazał zostawić pieska na na ulicy, niech go coś dobije. Wylądowała w schronisku. Teraz ma 2, 5 roku. No i Ayana. Od trzech tygodni ze mną. Wymarzona, wyśniona przez lata rodezjanka.
No, to tak w skrócie :wink:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...