Jump to content
Dogomania

Wścieklizna - raz na 3 lata.


joanika

Recommended Posts

[quote name='panbazyl']ja też, ale mam badania zrobione w laboklinie. czarno na biały z pieczęciami urzędowymi.... czyli co - miedzy bajki włożyć skutecznośc szczepionek.[/QUOTE]
ależ ja nie negowałam Twojego stwierdzenia tylko zastanawia mnie jak to faktycznie jest z tym szczepieniem może przez nieskutecznośc mamy nadal przypadki wścieklizny ? przerażają mnie "zbiegi okoliczności " tzn gwałtowny rozwój chorób nowotworowych w niedługim czasie po szczepienich.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 132
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Temat szczepeiń p/w wsciekliźnie to temat rzeka.
Wypowiem sie z punktu widzenia praktyka ;)

Jesli chodzi o szczepienia wirusowe - znam mało weterynarz, którzy uważaja, że trzeba szczepic co roku, często nawet sie to odradza, ale to inna kwestia.

Co de szczepień p/w wsciekliźnie i dyskusji o zmianach.

Jesli chodzi o badania na poziom przeciwciał - mozna zrobic, z tym, że nacisk kładziecie na zmiane prawa, a to byłoby zbyt niebezpieczne, bo o ile nam - psiarzom nie byłoby szkoda wydać 300 zł. na zbadanie poziomu przeciwciał i ew. doszczepienie co roku, to wiekszośc pospolitych posiadaczy psów jest szkoda wydac 20 zł. na coroczne szczepienia, a co dopiero taka kwote 'za nic jak i tak musieliby ewentualnie doszczepic' - ja mam praktyki na nocnym dyżurze, i pracuje z takimi ludźmi. Wygląda to mniej wiecej tak - opowiem przypadek z wczoraj 'Witam. Czy ja dodzwoniłem się do weterynarii? Tak, słucham. Wie Pani co, bo mam pieska, i piesek od piątku ma biegunkę z krwią, wymiotuje, nic nie je i nie pije. <dalsza częśc rozmowy, wywiad - piesek ma 7 lat, pinczerek>. Ale Prosze Pania ja jestem chora, mam gorączke, czy myśli Pani, że może poczekac, że mu przejdzie, a może ja mu coś w domu podam? Na co moja odpowieź brzmi, że samo nie przejdzie, to krwotoczne zapalenie jelit i może byc groźne dla malego psa. Odpowiedx Pani 'ale wie Pani ja z mężem mamy tylko emerytury i ile to będzie kosztowac, bo nie mamy pieniądzy na jego leczenie' - odpowiadam, że mozna rozłożyc na raty, na co Pani oburzona 'Ale my w ogóle nie mamy pieniądzy - ani teraz przed świętami, ani później też'.
Pana przyjełam po kosztach, bo pies musiał dostać na boga pomoc.
Ale wygląda to tak, że ludzie z bólem serca wyciągną z kieszenie 40 zł., a co dopiero taka kase.

W tym wypadku rodzi nam sie prosta analogia, skoro prawo nie będzie nalegało na coroczne doszczepinianie, a min. 50% właścicieli psów nie zrobi badan na poziom przeciwciał, a co za tym idzie nie doszczepi zwierzaków w 'krytycznym' momencie rodzi nam sie zagrożenie epidemiologiczne. [wiekszośc psów nie ujrzy weterynarza przez całe życie, bo nie będzie potrzeby - nie raz słysze, ale wie P|ani on nigdy w życiu nie chorował, do weterynarza to tylko na szczepienie chodził - patrze w książeczke, a tam luuka, a pies umierający, bo za późna diagnoza...]


Trzeba pamietac, że wscieklizna to nie katar, to bardzo powazna choroba, która zabija co spotka na swojej drodze, nie ma na nia lekarstwa, a rozprzestrzenia sie w tępie zawrtotnym.

Abstrahując od krajów, gdzie wścieklizna nie występowała od dziesięcioleci, w Polsce wścieklizna była i jest. Jesteśmy krajem narazonym, mamy dużo lasów w przeciwieństwie do krajów wysoko rozwiniętych, klimat sprzyja rozwojowi wirusa, a jednoczesnie mamy zwierzyne, która wirus rozsiewa. Największym problemem są nie lisy, tylko nietoperze.

Co do stwierdzenia 'nie mamy pewności czy pies, którego zwierze chore nie pogryzie nie zachoruje' - trzeba sobie zdac sprawe z innego faktu, zwierzeta szczepione maja chronic ludzi! Pies pogryziony przez CHORE ZWIERZE idzie od razu do eutanazji w specjalnych warunkach, bo ZAWSZE sie zarazi. Ale wirusem wścieklizne nie zaraza sie tylko przez UGRYZIENIE!

Wścieklizna mozna zarazic sie przez śline, droga kropelkową, jelitową (przez zjedzenie odchodów), inghalacyjną --> spore ryzyko u nas, jaskinie z ew. nietoperzami zarażonymi, oraz wszczepienną (znany przypadek przeszczepu rogówki!). Przeciw takim droga zakażenia chroni szczepionka.

Polska nie jest krajem wolnym od wścieklizny, tylko w tym roku był wyznaczony 18 km. obszar zapowietrzenia w okolicach Olkusza, gdzie znaleziono 2 czy 3 zarażone nietoperze. Pewnie ich jest więcej.

Szczepienia profilaktyczne p/w wścieklixnie są głównie tak wyostrzone dla ochrony ludzi.

Wybaczcie, ale pies to pies - żyje 10-20 lat i umiera, jak ma zle zdrowie to i takiego wieku nie dozyje, pomyślcie jak wychodząc z domu (zakładając brak szczepień, i znamiona epidemii) widzielibyście 'dzikiego' psa i balibyście sie o swoje dzieci, że umrą nie dozyjąc 10 roku zycia, 15... Byly czasy, gdy wścieklizna zbierała ogromne plony wśród ludzi i dlatego są teraz działania, żeby nie dopuścic ponownie do takiej sytuacji...

Wiadomo jednak, że kazdy organizm reaguje inaczej, jeden się uodporni, inny nie, jednak immunologia jest dośc nieznana jeszcze dziedziną...


My sobie myslimy 'przeciez wścieklizn nie ma, nikt jej nigdy nie widział, tylko ciągle w nas bajeczki wmuszaja, że jest i że trzeba!, a to nie jest tak, wścieklizna była i jest, ale to własnie to coroczne doszczepianie od kilkudziesięciu lat (o ile dobrze pamietam to pierwsze uchwały nt. temat wyszły w 1929r.) spowodowało, że mozemy bezpiecznie wyjść na ulice i nie martwic sie o naszych pupili, o to, że jak capną jakąś mysz czy kupe na dworze to się nie zarażą itp.
Dzięki temu nie popadamy w paranoje i nie poddajemy masowym eutanazjom z czystej obsesji!

Z punktu prawa temat jest krótki - lepiej, żeby umieraly psy, niż ludzie.
Ja powiem szczerze mimo owych badań wole swoje psy co roku normalnie zaszczepić (choc mogłabym przy odrobinie kreatywności to ominąc, cóz to jest wystawic sobie zaświadczenie?), niż za 20-40 lat patrzec jak na wścieklizne umiera moje dzicko, mąż, czy wnuczek...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']a ja uważam, ze szczepionki p/wściekliźnie sa do doooopy. I pisze to na serio. Szczepilam swojego psa, a ze dużo jeżdżę po wystawach za granicę to stwierdziłam, ze zrobię mu badania na przeciwciała. I zrobilam. I co sie okazało? że ma za mało tych przeciwciał..... a przecież szczepiony. Od tamtego czasu żądam szczepienia nowo otartą ampułką a w dodatku sama robię iniekcję, bo już nie mam zaufania, czy na pewno w psa szczepionka czy przez psa idzie na druga strone skóry.
a po drugie - jaką pewnośc daje nam to, ze jesli nasz pies szczepiony to nie zachoruje po ugryzieniu przez chorego psa?
(...)
Reasumując - dla mnie to wszystko jak jakas magia sympatyczna z elementami ogolnokrajowego terroru.[/QUOTE]

Dokładnie.

[quote name='Ewcia38']Teraz niemowlaki szczepi sie przeciw ospie wiecznej..za moich czasów ..ospę trzeba było przejśc i odpornośc na całe życie....niestety gwarancji takiej nie ma po zapodaniu ospy w igle.[/QUOTE]

[quote name='bejasty']przerażają mnie "zbiegi okoliczności " tzn gwałtowny rozwój chorób nowotworowych w niedługim czasie po szczepienich.[/QUOTE]

[quote name='BoUnTy']
Co do stwierdzenia 'nie mamy pewności czy pies, którego zwierze chore nie pogryzie nie zachoruje' - trzeba sobie zdac sprawe z innego faktu, zwierzeta szczepione maja chronic ludzi! [COLOR="red"]Pies pogryziony przez CHORE ZWIERZE idzie od razu do eutanazji w specjalnych warunkach, bo ZAWSZE sie zarazi.[/COLOR] Ale wirusem wścieklizne nie zaraza sie tylko przez UGRYZIENIE!

Wścieklizna mozna zarazic sie przez śline, droga kropelkową, jelitową (przez zjedzenie odchodów), inghalacyjną --> spore ryzyko u nas, jaskinie z ew. nietoperzami zarażonymi, oraz wszczepienną (znany przypadek przeszczepu rogówki!). Przeciw takim droga zakażenia chroni szczepionka. [/QUOTE]

CO? Jakim cudem w takim razie ta szczepionka ma kogokolwiek chronić? Daje wybiórczą odporność immunologiczną?! Przecież to niemożliwe...!

[QUOTE]Wiadomo jednak, że kazdy organizm reaguje inaczej, jeden się uodporni, inny nie, jednak immunologia jest dośc nieznana jeszcze dziedziną...[/QUOTE]

Święte słowa... . Tak naprawdę szczepienia to eksperyment. A ludzie i ich psy to króliki doświadczalne. Szczepienie może zadziałać ( wg farmaceutów) ale niekoniecznie działa ( cyklicznie powtarzające sie plagi różyczki w przedszkolach - a przecież każde dziecko jest zaszczepione przeciwko różyczce :razz: ). Co wiecej wiele organizmów choruje na choroby autoimmunologiczne. Organizm przezywa szok, gdy nagle zostaje mu wstrzyknięta porcja wirusów/ bakterii, pominąwszy wszelkie bariery ochronne organizmu.

Do tego dochodzi bardzo kontrowersyjna jak dla mnie kwestia, że te wirusy, na które rzekomo mamy sie uodpornic i sa nam wstrzykiwane, podlegają wcześniejszym modyfikacjom. A tak naprawdę wszystko co modyfikowane, zmienia swoje własciwości. I nawet sami twórcy tyh modyfikacji nie sa w stanie do końca przewidzieć JAK zmieniły się modyfikowane organizmy lub wirusy i jak zmieniły sie ich właściwości.

Niepokoi mnie bardzo sam fakt przymusu szczepienia. racja - ze zwirzetami jest o tyle mniejszy problem, że jeszcze jakos zniesiemy ta świadomość, ze farmaceuci robia sobie na nich eksperymenty.
gorzej, jesli w gre wchodza nasze dzieci...

Nie podoba mi się np. szczepienie niemowląt, zaraz po urodzeniu. Bezbronne dziecko ma od razu wstrzykiwane dawkę mutantów i musi się z nimi zmierzyć. wystarczy, ze jednoczesnie zarazi się jakimś syfem w szpitalu i już mamy tragedie - podwójny atak an organizm maluszka, często niestety nie radzący sobie z takim problemem... .
Znam takie cholerne przypadki, aż mnie coś zatyka w środku jak sobie pomyśle, że byc może gdyby nie ta cholerna szczepionka, to te dzieci miałyby większe szanse na przezycie.
Ale to też temat morze...

Nie podobają mi się szczepionki, nie wierze w ich skuteczność i jestem wściekła, że w temacie swoich psów nie mam wyboru. Albo będą szczepione, albo nie wejdą na żadna wystawę, nie wyjada za granicę... .

Link to comment
Share on other sites

Moja córka po szczepieniu na różyczkę miała taką różyczkę, że zaraziła męża. Po szczepieniu na odrę chorowała na odrę.
Jak nadszedł kolejny termin szczepienia na różyczkę powiedziałam pielęgniarce, że dziecko chorowało na różyczkę. Próbowała mnie zmusić do szczepienia, dopiero lekarz interweniował, że nie potrzeba.

Ze szczepieniami jest tak jak z antybiotykami. Należy podać profilaktyczne usłyszłam i u lekarza i u wetrynarza. O jakiej profilaktyce my mówimy?

Żaden lekarz nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za leczenie i profilktykę. Nie powie, że nie potrzeba, bo jak się coś stanie to pacjent postawi go przed sądem. Więc wali z grubej rury. Jak wirusówka to co roku, bo jakby pies zachorował to on nie będzie odpowiadał. A że psu grozi nowotwór. Jakie to ma znaczenie. Nowotwór może być także z innego powodu i nikt weta nie oskarży o zaniechanie szczepienia.

Nie szczepię psów na żadne choroby wirusowe. Teraz mieszkam na wsi, więć nie ma tekiej potrzeby. Jak mieszkałam w mieście, też nie szczepiłam.

Suczka wzięta z azylu ponoć po jednym szczepieniu zachorowała na nosówkę. Psa już nie szczepiłam wogóle. Teraz suka ma 10 lat, pies 8. I żyją i nigdy nie chorowały.
Znam natomiast kilka psów, które po szczepieniu albo chorowały na wirusówkę, albo wręcz odzeszły na tamten świat z tego powodu.

Szkoda gadać, ze szczepieniami tak ja ze środkami przeciwbólowymi. Należy jeść rano wieczór i w południe, najlepiej kupić duże opakowanie, żeby nie zabrakło.

Link to comment
Share on other sites

[B]BoUnTy[/B] proszę odnieś sie do szczepień skojarzonych dla psów na ile sa one dobre i do którego roku życia psa tzreba je szczepić (przy założeniu że pies szczepiony praktycznie od urodzenia tymi szczepionkami).

a co do szczepień ludzkich, to mieliśmy w dalszej rodzinie (ale dawno temu) dość bolesny przypadek śmierci dziecka po szczepionce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bączek']
Nie szczepię psów na żadne choroby wirusowe. Teraz mieszkam na wsi, więć nie ma tekiej potrzeby. Jak mieszkałam w mieście, też nie szczepiłam.

Suczka wzięta z azylu ponoć po jednym szczepieniu zachorowała na nosówkę. Psa już nie szczepiłam wogóle. Teraz suka ma 10 lat, pies 8. I żyją i nigdy nie chorowały.[/QUOTE]

heh woda na młyn dla wetów...
Nie sądziłam że dalej żyjemy w wiekach średnich, od parowozów nie niosą się kury...

Brak szczepień to niebywałe ryzyko nie tylko dla "nieszczepionych".
Krótkowzroczność zabija. Zapamiętaj te słowa.
Obecnie w Polsce poza popularną wścieklizną która WYSTĘPUJE, panoszy się kilka innych wirusów wśród psów. Owszem są przypadki kiedy nieszczepiony nabywa odporność poprzez przebywanie w "skażonym" terenie. Jednak to totolotek i podobnie wygrana jest jedna a masa przegranych.

My szczepimy bo widzieliśmy przez co przeszła córka znajomej kiedy zakaziła się pneumokokami. Znajoma też opowiadała takie dyrdymały o rzekomej masowej szkodliwości szczepień. Dziecko niestety nie wygrało losu na loterii.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl']ja też, ale mam badania zrobione w laboklinie. czarno na biały z pieczęciami urzędowymi.... czyli co - miedzy bajki włożyć skutecznośc szczepionek.[/QUOTE]

Ja tez robiłam niedawno przeciwciała, i szczeka opadła i nam i wetom jak wrócił wynik- 0.002 - jak powiedzieli weci wyzsze wyniki daje badanie u szczeniat które szczepione nigdy nie były, a odpornosc maja tylko z mleka matki.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='karenina']Ja tez robiłam niedawno przeciwciała, i szczeka opadła i nam i wetom jak wrócił wynik- 0.002 - jak powiedzieli weci wyzsze wyniki daje badanie u szczeniat które szczepione nigdy nie były, a odpornosc maja tylko z mleka matki.[/QUOTE]
az odkopię moje psie dokumenty i zaraz spojrzę.
u nas bylo 0.07 czyli dooopa, 300 zł wsadzone psu w nos tyle tylko, ze wiedzę zdobylam, że szczepionki tez do dooopy.

Link to comment
Share on other sites

Znalazłam coś takiego:
"Szczepienie przeciwko wściekliźnie
Ustawa z dnia 24.04.1997 r. "O zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej" znosi obowiązek corocznego szczepienia zwierząt przeciwko wściekliźnie. O kalendarzu szczepień decyduje teraz lekarz weterynarii. "
tutaj: [url]http://www.piesikot.jky.pl/szczepienie_i_odrobaczenie_psa.html[/url]

I odnośny fragment ustawy:
Art. 8
Psy w wieku powyżej dwóch miesięcy żyjące na obszarze całego kraju oraz lisy wolno żyjące na obszarach określonych przez Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej podlegają obowiązkowemu ochronnemu szczepieniu przeciwko wściekliźnie.
Posiadacze psów obowiązani są doprowadzać psy na smyczy do wyznaczonych przez powiatowego lekarza weterynarii punktów szczepień:
w terminie dwóch miesięcy od dnia ukończenia przez psa wieku dwóch miesięcy lub
[B]w terminie określonym przez lekarza weterynarii podczas poprzedniego szczepienia.[/B]

Z tego wnioskuję, że jeśli pies będzie zaszczepiony szczepionką inaktywowaną, która daje odporność na 2-3 lata, to mogę rozmawiać z wetem, żeby wpisał w książeczkę termin za dwa lata - czy tak?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Znalazłam coś takiego:
"Szczepienie przeciwko wściekliźnie
Ustawa z dnia 24.04.1997 r. "O zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej" znosi obowiązek corocznego szczepienia zwierząt przeciwko wściekliźnie. O kalendarzu szczepień decyduje teraz lekarz weterynarii. "
tutaj: [URL]http://www.piesikot.jky.pl/szczepienie_i_odrobaczenie_psa.html[/URL]

I odnośny fragment ustawy:
Art. 8
Psy w wieku powyżej dwóch miesięcy żyjące na obszarze całego kraju oraz lisy wolno żyjące na obszarach określonych przez Ministra Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej podlegają obowiązkowemu ochronnemu szczepieniu przeciwko wściekliźnie.
Posiadacze psów obowiązani są doprowadzać psy na smyczy do wyznaczonych przez powiatowego lekarza weterynarii punktów szczepień:
w terminie dwóch miesięcy od dnia ukończenia przez psa wieku dwóch miesięcy lub
[B]w terminie określonym przez lekarza weterynarii podczas poprzedniego szczepienia.[/B]

Z tego wnioskuję, że jeśli pies będzie zaszczepiony szczepionką inaktywowaną, która daje odporność na 2-3 lata, to mogę rozmawiać z wetem, żeby wpisał w książeczkę termin za dwa lata - czy tak?[/QUOTE]
Niestety, nie.
[URL]http://www.wetgiw.gov.pl/files/2193_Dz-U-2004-69-625.pdf[/URL]

[B]USTAWA[/B][B] z dnia 11 marca 2004 r.[/B][B] o ochronie zdrowia zwierz[/B]ą[B]t oraz zwalczaniu chorób zaka[/B]ź[B]nych zwierz[/B]ą[B]t[/B].

Art. 56.
1. Psy powyżej 3 miesiąca życia na obszarze całego kraju oraz lisy wolno żyjące na obszarach określonych przez ministra właściwego do spraw rolnictwa podlegają obowiązkowemu ochronnemu szczepieniu przeciwko wściekliźnie.
2. [B]Posiadacze psów są obowiązani zaszczepić psy przeciwko wściekliźnie w terminie 30 dni od dnia ukończenia przez psa 3 miesiąca życia, a następnie nie rzadziej niż co 12 miesięcy od dnia ostatniego szczepienia.[/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Bez sensu, że prawo zmusza do szczepienia mimo, że są dostępne szczepienia dające przedłużoną odporność :/
Dlaczego wycofano się z tego, żeby to weterynarz decydował?[/QUOTE]
nie wiem dlaczego tak jest, ale de facto i tak decyduje ktoś na bramce przed wystawą czy wpuści tego psa czy nie, pan w pks czy pies "szczepiony", mamy po prostu rządy "sprząteczek"

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bączek']Moja córka po szczepieniu na różyczkę miała taką różyczkę, że zaraziła męża. Po szczepieniu na odrę chorowała na odrę.
Jak nadszedł kolejny termin szczepienia na różyczkę powiedziałam pielęgniarce, że dziecko chorowało na różyczkę. Próbowała mnie zmusić do szczepienia, dopiero lekarz interweniował, że nie potrzeba.[/QUOTE]

Nieźle. Tez słyszałam o tym, że wiele dzieci po szczepieniach na dana chorobe po prostu na nią choruje.:shake:
Syna nie zamierzam szczepic na różyczkę, a jesli miałabym w przyszłości córke ( czego sobie bardzo zyczę :cool3: ) to jeśli mała nie złapie różyczki nigdzie w przedszkolu to ja zaczepie w wieku jakiś 13 lat. Wolałabym żeby odchorowała, bo wtedy odpornośc na całe życie, ale jesli nie, to jednak nie chcę podejmować ryzyka, że może zachorowac będąc w ciąży. Ja byłam szczepiona mając kilkanaście lat i tak teraz myślę, czy nie bedę musiała sie zaszczepić przed kolejną ciążą... po szczepieniu niestety odporność nie jest na całe życie i trzeba ją odnawiać. taki cwany biznes :razz: pod warunkiem, ze w ogóle odpornośc po szczepieniu istnieje.:razz:
Ale troche się boję, bo tez sie naczytałam jakiego syfu sie pcha jako konserwanty do szczepionek. najgorzej jest w skojarzonych. :razz:

[QUOTE]Ze szczepieniami jest tak jak z antybiotykami. Należy podać profilaktyczne usłyszłam i u lekarza i u wetrynarza. O jakiej profilaktyce my mówimy?[/QUOTE]

No własnie.:razz:

[QUOTE]Żaden lekarz nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za leczenie i profilktykę. Nie powie, że nie potrzeba, bo jak się coś stanie to pacjent postawi go przed sądem. Więc wali z grubej rury. Jak wirusówka to co roku, bo jakby pies zachorował to on nie będzie odpowiadał. A że psu grozi nowotwór. Jakie to ma znaczenie. Nowotwór może być także z innego powodu i nikt weta nie oskarży o zaniechanie szczepienia.[/QUOTE]

Dokładnie. :shake:

[QUOTE]Nie szczepię psów na żadne choroby wirusowe. Teraz mieszkam na wsi, więć nie ma tekiej potrzeby. Jak mieszkałam w mieście, też nie szczepiłam.[/QUOTE]

Kurde, a mnie wkurza, że jesli będę chciała psy wystawiac to będę je musiała szczepić na wściekliznę co rok! Mimo, że np. miałyby dostateczna liczbe przeciwciał :shake:

[QUOTE]Szkoda gadać, ze szczepieniami tak ja ze środkami przeciwbólowymi. Należy jeść rano wieczór i w południe, najlepiej kupić duże opakowanie, żeby nie zabrakło.[/QUOTE]

Byle płacić farmaceutom. A oni zapłacą lekarzom za zimowy wyjazd na narty do Włoch itp. :razz:
haha...a propos sponsoringu - teraz mi się przypomniało, jak byłam w zeszłym roku u lekarza pierwszego kontaktu z przeziębieniem ( w tym roku byłam mądrzejsza i zamiast tego, po prostu nażarłam sie syropu z czosnku i cebuli, leżałam plackiem 2 dni i przeszło jak ręką odjął ), a gdy poszłam do apteki z receptą za mna ustawiła się kolejka pacjentów od tego samego lekarza ( u nas jest jeden na okolicę) i wszyscy kupowali te same leki. :razz:

[quote name='panbazyl'][B]BoUnTy[/B] proszę odnieś sie do szczepień skojarzonych dla psów na ile sa one dobre i do którego roku życia psa tzreba je szczepić (przy założeniu że pies szczepiony praktycznie od urodzenia tymi szczepionkami).

Nie wiem jak jest ze szczepieniami skojarzeniowymi dla psów, ale wiem jak jest z tymi dla ludzi ( podejrzewam, ze jest tak samo). Otóż te 3w1, 5w1, 6w1, maja najwięcej syfu, najwięcej szkodliwych konserwantów i to potwierdzają sami lekarze :p
zalecając przy tym, aby szczepić pojedynczymi szczepionkami ( oczywiście jesli ktoś zaneguje te skojarzeniowe, bo jak nie, to nie pisną słówka ). Szczepionki skojarzeniowe reklamuja tylko koncerny farmaceutyczne, bo maja z nich mega zysk, bo sa nierefundowane i drogie. I *** ich obchodzi, że sa bardziej szkodliwe dla dzieci :p

[quote name='kiwiadams']heh woda na młyn dla wetów...


[QUOTE]Brak szczepień to niebywałe ryzyko nie tylko dla "nieszczepionych". [/QUOTE]

ta jasne. najbardziej mnie rozbraja, jak nawiedzone mamuski wykrzykują, że dziecko nieszczepione w przedszkolu, jest zagrożeniem dla reszty dzieci. JAKIM CUDEM?!! skoro ich dzieci sa takie super odporne dzięki szczepieniom? Przecież choroby sa w powietrzu, a nie w dzieciach. A jak juz wypominałam, WSZYSTKIE dzieci wciąż choruja na różyczkę, świnke, ospę itd. mino obowiązkowych szczepień. :razz:

[QUOTE]My szczepimy bo widzieliśmy przez co przeszła córka znajomej kiedy zakaziła się pneumokokami. Znajoma też opowiadała takie dyrdymały o rzekomej masowej szkodliwości szczepień. Dziecko niestety nie wygrało losu na loterii.[/QUOTE]

Akurat co do skuteczności szczepionek na pneumokoki i meningokoki, to sami lekarze maja mieszane uczucia . Rozmawiałam o tym także z położną środowiskową, która była u mnie po porodzie i sama przyznała, że to nowe szczepionki i jest sporo kontrowersji co do nich.

I smutne, że biznes nakręca się na nieszczęściu dzieci - pneumokoki i meningokoki zbierają straszne żniwo, wszyscy sie tego boją, dlatego tak łatwo sprzedać towar pod nazwą "cudowny środek przeciwko pneumokokom i meningokokom" - nawet za tak kosmiczne sumy, nawet przy braku potwierdzeń co do ich skuteczności...:roll:

jakis czas temu 9 kilka lat wstecz) moja mama zaszczepiła mnie i siostre przeciwko rakowi szyjki macicy. media rozdmuchały przypadki chorych jako plagę. Lekarka namówiła mamę, na szczepienie za które moja mama wybuliła ponad 3 tys.

Tymczasem czytam obecnie, że nie dość, ze te szczepionki nie mają ŻADNYCH potwierdzeń w skuteczności, to istnieją też obawy, ze moją wręcz podnosić ryzyko wystąpienia raka... . Ale przeciez liczy sie tylko biznes farmaceutów. :p

[quote name='karenina']Ja tez robiłam niedawno przeciwciała, i szczeka opadła i nam i wetom jak wrócił wynik- 0.002 - jak powiedzieli weci wyzsze wyniki daje badanie u szczeniat które szczepione nigdy nie były, a odpornosc maja tylko z mleka matki.[/QUOTE]

Nieźle. Aż mnie kusi, zeby zrobić swoim psom przeciwciała. Dopiero co były szczepione na wścieklizne. :razz:

[quote name='panbazyl']nie wiem dlaczego tak jest, ale de facto i tak decyduje ktoś na bramce przed wystawą czy wpuści tego psa czy nie, pan w pks czy pies "szczepiony", mamy po prostu rządy "sprząteczek"[/QUOTE]

i to jest najbardziej frustrujące. Co za kraj pieprzonych przymusów. Państwo wie lepiej co dla ciebie dobre. Państwo wie lepiej, co dla ciebie szkodliwe.

Aż dziw, że mają koło dupy jakie trucizny siedza w wielu produktach spożywczych sprzedawanych legalnie jako zdrowe dla dzieci. :mad:

Link to comment
Share on other sites

Nie cytuje postów, bo nie umiem <wstydnis>

Co do szczepien skojarzonych powiem szczerze, że kazdy mówi inaczej ;>
Jesli chodzi o choroby wirusowe mi w szkole mówili, że to nie sa dokładnie znane dane, wlasnie przez samą immunologie - jest to dziedzina 'delikatna'. Teoretycznie odpornośc p/w wirusowym utrzymuje sie przez 4-7 lat, ale to WSZYSTKO ZALEZY OD ORGANIZMU.


Z innych szczepien skojarzonych jest jeszcze 'nowa edycja' boreliozy, w podobnym cyklu co ludzka żółtaczka, ale znane sa tylko broszurki firm farmaceutycznych i nikt jeszcze nie zbadał ;>


Jesli chodzi o odpornośc szczeniaków nieszczepionych - to tez zalezy. Mleko matki daje odpornośc na pewna część patogenów, ALE TYLKO jeśli matka sama była chora, LUB REGULARNIE SZCZEPIONA i sama ma wytworzone przeciwciała (i sa na dobrym poziomie).


Wracając do sprawy szczepień p/w wirusom psim (abstrahując od kocich bo to odrebny temat), musimy pamiętac, ze szczepionka glównie była stworzona z myslą o parwowirusie. A jak wiadomo na parwowiroze chorują albo zwierzeta młode, albo stare (lub chore).
Kiedy pies ma nawet odpowiedni poziom immunologiczny przeciwciał, gdy spada odporność stan ten może sie zmieniac. Ba, nawet on nie musi sam w sobie sie zmienic, ale organizm nie bedzie umiał wyslac odpowiedniej odpowiedzi na atak i wtedy potencjalnie każdy pies jest zagrożony, choc w praktyce spotkalam sie z wirusami psimi u dorosłych psów jedynie przewlekle chorych, lub osłabionych długotrwałą chorobą.

Powiem tak, ja wole sie wypowiadac o przepisach, po co i dlaczego (czy o samych ciekawostkach o wściekliźnie jako chorobie - pamietajmy, TO NIE KATAR), bo nie moge ze swojego punktu widzenia powiedziec 'nie szczepmy', bo to nie jest tak! Nie jestem przeciwna, ale nie jestem tez za szczepieniami corocznymi...

Tak samo jak szczepienie kotów niewychodzacych na wscieklizne ;]





Co do cytowania moich słów, że ugryziony pies jest zarażony - owszem. Mówie, tutaj trzeba zrozumieć, że sa inne drogi szerzenia, a wirus Rabies jest bardzo zjadliwy i agresywny. Szczepienia psów sa dla ich ochrony, ale także dla ochrony ludzi, bo dopóki organizm psa wytwarza przeciwciała to sam wirus ma utrudnione namnażanie, a przez co dalsze siewstwo.
Jesli chodzi o eutanazje takiego psa to wcale nie jest taka prosta sprawa.
Najpierw trzeba zabic zwierza podejrzanego o nosicielstwo (na podstawie charakterystycznych objawów, założenia,wywiadu sanitarnego oraz braku szczepien), wysłac mózg do badania (pies pogryziony w tym czasie jest w specjalnych warunkach na obserwacji), gdy wynik badania okaże sie jednoznaczny dopiero pies idzie do uspienia.

Ale to taki baaardzo uproszczony schemat, do tego poruszana jest masa szczebli 'dowodzenia' po drodze...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='panbazyl'][B]BoUnTy[/B] proszę odnieś sie do szczepień skojarzonych dla psów na ile sa one dobre i do którego roku życia psa tzreba je szczepić (przy założeniu że pies szczepiony praktycznie od urodzenia tymi szczepionkami).

a co do szczepień ludzkich, to mieliśmy w dalszej rodzinie (ale dawno temu) dość bolesny przypadek śmierci dziecka po szczepionce.[/QUOTE]


Na ile sa dobre - są bardzo dobre, jesli chodzi o choroby wirusowe tj. parwowirus, koronowirus (jesli chodzi o reszte zestawu to nie wypowiem sie, bo znam teorie, ale praktyka za mała ;>). Podane w odpowiednim okresie życia sa dobre (i w odpowiednim stanie zdrowia zwierzecia!) i nie miałam sytuacji jeszcze, zeby pies po szczepieniu zachorował bez przyczyny. Po głębszym wywiadzie okazywało sie, że przyczyną był stan zdrowia np. 'czy piesek ostatnio chorował?' 'nie, nie' - a jak tak później właściciel pomyslał, no to chrząkał cos ostatnio 'ale to pewnie od tej nowej karmy, bo sucha zaczął jeść' - no a to zapalenie GDO ;>

Najważniejsze jest pierwszy zestaw (jesli nadal mówimy o chorobach wirusowych w latach wiadomo szczenięcych), gdy psiak przekroczy magiczny wiek szczenięcy (w zalezności od rasy psa - wielkości) to wtedy odswierzamy pamięć immunologiczną co 2-4 lata ;> Ale to trzeba spojrzec indywidualnie, jesli wiemy, że pies ma 8 lat i 'poczekamy jeszcze 2 lata, bo nie musi) to mozemy sie nadziać, bo to pies starszy, a byc moze zaraz zachoruje na cos innego i będzie klapa, bo ani doszczepic, ani nic.
Najbezpieczniejsze sa psy w wieku 1 - 6/7 lat w zalezności od rasy, predyspozycji i wielkości.






Tutaj padł przykład psa, który po szczepieniu zachorował - szczeniak nie był zapewne do końca zdrowy, może osłabiony azylem? Nie miał tak intensywnej reakcji immunologicznej co wskazuje na to, że jego pola obronne zajmowały sie inna infekcja najprawdopodobniej (utajoną)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Patisa']

jakis czas temu 9 kilka lat wstecz) moja mama zaszczepiła mnie i siostre przeciwko rakowi szyjki macicy. media rozdmuchały przypadki chorych jako plagę. Lekarka namówiła mamę, na szczepienie za które moja mama wybuliła ponad 3 tys.

Tymczasem czytam obecnie, że nie dość, ze te szczepionki nie mają ŻADNYCH potwierdzeń w skuteczności, to istnieją też obawy, ze moją wręcz podnosić ryzyko wystąpienia raka... . Ale przeciez liczy sie tylko biznes farmaceutów. :p



Nieźle. Aż mnie kusi, zeby zrobić swoim psom przeciwciała. Dopiero co były szczepione na wścieklizne. :razz:



i to jest najbardziej frustrujące. Co za kraj pieprzonych przymusów. Państwo wie lepiej co dla ciebie dobre. Państwo wie lepiej, co dla ciebie szkodliwe.

Aż dziw, że mają koło dupy jakie trucizny siedza w wielu produktach spożywczych sprzedawanych legalnie jako zdrowe dla dzieci. :mad:[/QUOTE]

Co do szczepionek na raka szyjki macicy, one sa skuteczne, ale jest jeden warunek o którym sie nigdy nie iformowało, i nie informuje. Żeby były skuteczne powinny byc zaszczepione dziewczynki przed okresem dojrzewania/dziewice.
Dlaczego, nie wiem ;> Wykladowca kiedys porównywał na tych szczepionkach jakies psie, nie pamiętam co to bylo, tylko zapamietalam ten fragment - reszte chyba przespalam<wstydnis>



"Co za kraj pieprzonych przymusów. Państwo wie lepiej co dla ciebie dobre. Państwo wie lepiej, co dla ciebie szkodliwe. "
Szczepienia p/w wściekliźnie podlegają zwalczaniu z urzedu chyba na wszytskich kontynentach, przeciez Państwo nie każe szczepic na brucellozę czy wąglik...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BoUnTy']Nie cytuje postów, bo nie umiem <wstydnis>

Co do szczepien skojarzonych powiem szczerze, że kazdy mówi inaczej ;>
Jesli chodzi o choroby wirusowe mi w szkole mówili, że to nie sa dokładnie znane dane, wlasnie przez samą immunologie - jest to dziedzina 'delikatna'. Teoretycznie odpornośc p/w wirusowym utrzymuje sie przez 4-7 lat, ale to WSZYSTKO ZALEZY OD ORGANIZMU.[/quote]

No własnie właśnie... mnie też nie podoba się brak dopilnowania stanu zdrowia przed podaniem szczepionki - z tym, ze o ile u psów to faktycznie głównie wina właściciela, choć nie zawsze, bo często weterynarz nawet nie pyta, nie interesuje sie stanem zdrowia psa tylko po prostu przyjeżdża na rutynowe szczepienie psa przeciwko wściekliźnie. Szczepi i tyle. "Next"... . O tyle przeraża mnie podejście lekarzy medycyny. Szczepia małe dzieci często na tej samej zasadzie! I jak czytam po forach "mamuśkowych" to naprawde dzieje się to nagminnie. Czestotliwośc wystepowania Nieporządanych Odczynów Poszczepiennych ( NOP'ów ) jest niepokojaco duża. Wiele noworodków płacze i ma groźne stany gorączkowe, często kończące się szpitalem. Lekarze oczywiście wypieraja się, jakoby miało to jakikolwiek związek z podaniem szczepionki, a nieswiadomi rodzice mimo to podają za jakis czas kolejna dawke szczepień i historia sie powtarza... no bo co maja zrobić? Nie zaszczepić? A jak tego nie zrobia i coś się dziecku stanie, co wtedy? Przeciez społeczeństwo takich ludzi by zaszczuło.:razz:

Swoja droga martwi mnie skład szczepionek dla psów. Bo skoro w szczepionkach, które podaje sie noworodkom w pierwszej dobie życia znajdują się toksyczne substancje konserwujące, w tych finansowanych przez NFZ także thimerosal - substancja zawierająca rtęć - rtęć jak wiemy odkłada się w mózgu powodując trwałe uszkodzenia neuronów- to co może znajdowac się w takiej szczepionce dla psa? Dla psa, który jest przecież "tylko zwierzęciem"? Kto wie, może to właśnie przez zatrucia rtęcią po podaniu szczepionki, u organizmów bardziej na nią wrażliwych, dochodzi do trwałych uszkodzeń układu nerwowego, co w kolejności owocuje zaburzeniami w zachowaniu typu nadmierna strachliwość/agresywność?

Sama nie raz czytałam na tym forum wypowiedzi dziewczyn pracujących z psmai porzucanymi, które miały iść do adopcji i niejednokrotnie w takich opowieściach pojawiały się zwierzęta, które niestety trzeba było uśpić, bo przejawiały niewyjaśnioną agresję, albo takie, które miały tak silne napady lęku, ze nie nadawały sie do żadnej adopcji... ?
To tylko taka hipoteza, która sama wysnułam, byc może ktoś kiedys przeprowadzi badania w tym kierunku i okaże się, ze mam rację? Choć szczerze w to wątpie. Skoro wielokrotnie już badania niezależnych lekarzy, odnośnie skuteczności czy tez szkodliwości szczepionek dla ludzi były wielokrotnie obalane przez innych lekarzy, prowadzących badania na zlecenie koncernów farmaceutycznych, będących głównymi producentami szczepionek...?

Na chwilę obecna koncerny farmaceutyczne zarabiaja zbyt wiele, przez co mają zbyt wielką władze na tym świecie, by ludzie mieli prawo do poznania całej prawdy na temat szczepień.
Ale wierzę, ze to się niebawem zmieni. Bo coraz wiecej ludzi po prostu o to pyta, chce wiedziec jak jest na prawdę.

[QUOTE]Jesli chodzi o odpornośc szczeniaków nieszczepionych - to tez zalezy. Mleko matki daje odpornośc na pewna część patogenów, ALE TYLKO jeśli matka sama była chora, LUB REGULARNIE SZCZEPIONA i sama ma wytworzone przeciwciała (i sa na dobrym poziomie).[/QUOTE]

Czyli wiemy, ze jeśli przechorowała, to przeciwciała sa na odpowiednim poziomie, a jesli nie była doszczepiana regularnie, albo ( jak wspominały dziewczyny wyżej o takich przypadkach) jeśli podano gównianą szczepionkę to poziom przeciwciał był niski - i tyle z odporności dla szczeniąt na te choroby. :shake:

Powiem tak, ja wole sie wypowiadac o przepisach, po co i dlaczego (czy o samych ciekawostkach o wściekliźnie jako chorobie - pamietajmy, TO NIE KATAR), bo nie moge ze swojego punktu widzenia powiedziec 'nie szczepmy', bo to nie jest tak! Nie jestem przeciwna, ale nie jestem tez za szczepieniami corocznymi...

Tak samo jak szczepienie kotów niewychodzacych na wscieklizne ;]





Co do cytowania moich słów, że ugryziony pies jest zarażony - owszem. Mówie, tutaj trzeba zrozumieć, że sa inne drogi szerzenia, a wirus Rabies jest bardzo zjadliwy i agresywny. Szczepienia psów sa dla ich ochrony, ale także dla ochrony ludzi, bo dopóki organizm psa wytwarza przeciwciała to sam wirus ma utrudnione namnażanie, a przez co dalsze siewstwo.
Jesli chodzi o eutanazje takiego psa to wcale nie jest taka prosta sprawa.
Najpierw trzeba zabic zwierza podejrzanego o nosicielstwo (na podstawie charakterystycznych objawów, założenia,wywiadu sanitarnego oraz braku szczepien), wysłac mózg do badania (pies pogryziony w tym czasie jest w specjalnych warunkach na obserwacji), gdy wynik badania okaże sie jednoznaczny dopiero pies idzie do uspienia.

Ale to taki baaardzo uproszczony schemat, do tego poruszana jest masa szczebli 'dowodzenia' po drodze...[/QUOTE]

[quote name='BoUnTy']Co do szczepionek na raka szyjki macicy, one sa skuteczne, ale jest jeden warunek o którym sie nigdy nie iformowało, i nie informuje. Żeby były skuteczne powinny byc zaszczepione dziewczynki przed okresem dojrzewania/dziewice.
Dlaczego, nie wiem ;> Wykladowca kiedys porównywał na tych szczepionkach jakies psie, nie pamiętam co to bylo, tylko zapamietalam ten fragment - reszte chyba przespalam<wstydnis>



[quote]"Co za kraj pieprzonych przymusów. Państwo wie lepiej co dla ciebie dobre. Państwo wie lepiej, co dla ciebie szkodliwe. "
Szczepienia p/w wściekliźnie podlegają zwalczaniu z urzedu chyba na wszytskich kontynentach, przeciez Państwo nie każe szczepic na brucellozę czy wąglik...[/QUOTE]

Przede wszystkim chodzi mi o samo słowo [COLOR="red"]PRZYMUS[/COLOR]. Nie podoba mi się to, ze jestem zmuszana do robienia czegoś, do czego nie jestemw pełni przekonana. Mam wolną wolę.
Wg mnie w państwie, które tak szczyci się WOLNOŚCIĄ ( która na chwilę obecna pobrzmiewa jedynie w ironii ) ludzie powinni przede wszystkim decydować sami za siebie. A by tak sie stało musza mieć jasny wybór - musza poznac CAŁĄ PRAWDĘ na temat szczepień, czyli wszystkie za i przeciw, o których sie pisze drobnym druczkiem na ulotkach od szczepionek, a których nawet nie dadzą nam do przeczytania przez zaszczepieniem siebie, dziecka czy psa. Powinniśmy być w pełni świadomi, jakie korzysci może nam przynieść dana szczepionka, ale że niekoniecznie musi te korzyści przynieść,a nawet istnieją takie przypadki, w których może wręcz nam zaszkodzić.
Myślę, że każdy na własna rękę potrafiłby zadecydować o własnym życiu i zdrowiu.

Ja bynajmniej nie chcę by decydowano o tym za mnie.

O skutkach ubocznych szczepień musiałam wyszukiwac informacje sama na własną rękę. Po rozpoczeciu polemiki na ten temat z lekarzami, zazwyczaj spotykam się z frustracja, moim zdaniem wywołana przede wszystkim brakiem argumentów z ich strony. Mnie równiez wkurza, że nie potrafia przedstawic mi konkretnych argumentów za koniecznością szczepień. rzucają hasła rodem z reklam, zazwyczaj wjeżdżając na moje matczyne uczucia " a jak się cos stanie? CHCE PANI MIEC WŁASNE DZIECKO NA SUMIENIU???" Ciekawe kto mi da gwarancję, że nic sie nie stanie, jesli dziecko zaszczepie...?:razz:

Wiem, ze immunologia to temat jeszcze nie zbadany. Tylko dziwi mnie, ze ja o tym wiem, podczas gdy lekarze twardo wierzą, że wiedza na ten temat już wszystko.
To co im wklepano na ich uniwersytetach powtarzają jak mantrę. szkoda, ze nawet do edukacji medycznej dobrali sie farmaceuci. choc liczę, że nie wszyscy dali się ogłupić.
Niektórzy pisali o lekarzach, którzy na boku ( bo przeciez oficjalnie nie moga ) przyznawali, ze sami nie dokońca ufają danym szczepieniom.

No jak już było powiedziane na wstępie - temat rzeka ;)

I spuentuję to tak - w wolnym kraju KAŻDY powinien miec możliwośc decydowania o własnym zdrowiu oraz zdrowiu swoich dzieci i podopiecznych.
Sanpid nie jest dla mnie instytucja, która powinna rozpatrywać co jest dobre dla mojego dziecka lub - jak w tym temacie - psa, bo poza tym, że dla nich dobro jednostki jest niczym, to uważam, że w kwesti szczepień wiedzą tyle, ile im powiedzieli producenci szczepionek.
czyli SZCZEPIĆ ( przecież musimy na was zarobić...:diabloti: ) ... .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BoUnTy']Co do szczepionek na raka szyjki macicy, one sa skuteczne, ale jest jeden warunek o którym sie nigdy nie iformowało, i nie informuje. Żeby były skuteczne powinny byc zaszczepione dziewczynki przed okresem dojrzewania/dziewice.
Dlaczego, nie wiem ;> Wykladowca kiedys porównywał na tych szczepionkach jakies psie, nie pamiętam co to bylo, tylko zapamietalam ten fragment - reszte chyba przespalam<wstydnis>[/QUOTE]

Akurat o tym, ze trzeba byc dziewicą to byłysmy poinformowane - o tym akurat dość głośno było. ;) Ale już o tym, że to nowa szczepionka o NIEPOTWIERDZONEJ skuteczności to juz nie :) Ale co tam... 1500zł za fiolkę bezwartościowego płynu. Pikuś dla szarego, polskiego zjadacza chleba z trójka dzieci i zarobkami równymi naszej zajebistej polskiej średniej krajowej ( jakim była moja matka. nadal jest :) ) .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Patisa']
Na chwilę obecna koncerny farmaceutyczne zarabiaja zbyt wiele, przez co mają zbyt wielką władze na tym świecie, by ludzie mieli prawo do poznania całej prawdy na temat szczepień.
Ale wierzę, ze to się niebawem zmieni. Bo coraz wiecej ludzi po prostu o to pyta, chce wiedziec jak jest na prawdę.
.. .[/QUOTE]
Oto kolejny przykład komercjalizacji. Choroba stała się towarem!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Patisa']
I spuentuję to tak - w wolnym kraju KAŻDY powinien miec możliwośc decydowania o własnym zdrowiu oraz zdrowiu swoich dzieci i podopiecznych.
Sanpid nie jest dla mnie instytucja, która powinna rozpatrywać co jest dobre dla mojego dziecka lub - jak w tym temacie - psa, bo poza tym, że dla nich dobro jednostki jest niczym, to uważam, że w kwesti szczepień wiedzą tyle, ile im powiedzieli producenci szczepionek.
czyli SZCZEPIĆ ( przecież musimy na was zarobić...:diabloti: ) ... .[/QUOTE]

Zgadzam sie z postem, jednak co do puenty i psów, dyskusja z tematów wscieklizny zeszła na inne, mnie tez sie nie podoba ludzka profilaktyka szczepionkowa narzucona, ale co innego jest u psów. Państwo narzuca wscieklizne, i to popieram w 100% - bo edukacja ludzi jest za mala, a w przypadku nawet niewielkiej obszarowej epidemii 'te wsioki niektóre' ( to ironizacja ludzi, których tutaj znamy z 'bo jak nie to psa łopata w łeb zdziele') nie zgłosiłyby tego nigdzie. Psa by zakopał.
Popatrzcie na ten przymus z nie psiejskiej strony. Niektóre psy widza weterynarza tylko raz w roku, tylko na szczepieniu, i ten pies tylko wtedy może liczyc na pomoc 'bo on taki wie Pani, lysy ze starości, <a pchły skaczą na metry!>'.
W tym wypadku trzeba patrzec na ogól, ja nie chciałabym, żeby przez takiego 'wsioka' zachorował ktoś z mojej rodziny.
I na to nie ma co narzekac.


A co do szczepien innych - zadne inne nie są narzucone przez kogokolwiek. Jak przychodzi do mnie wlasciciel z pacjentem, owszem musze zerknąć w książeczke, bo to ułatwia wywiad i dojście do problemu, moge włascicielom powiedzieć, że pies rok nie był szczepiony (choc na to zwykle nie zwracamy uwagi, chyba, że jest cos z objawów wskazujących na dana jednostke chorobową), czy odrobaczany od 5 lat, ale nikogo nie możemy zmusic do tego, żeby szczepił - to jego wybór!
Także nie narzekajcie na brak wyboru.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BoUnTy']Co do szczepionek na raka szyjki macicy, one sa skuteczne, ale jest jeden warunek o którym sie nigdy nie iformowało, i nie informuje. [B]Żeby były skuteczne powinny byc zaszczepione dziewczynki przed okresem dojrzewania/dziewice. [/B]
[/QUOTE]
Oczywiście, że o tym informowano, przynajmniej w PL, i każdy rozsądny lekarz informował również, że szczepienie dotyczy konkretnego wirusa odpowiedzialnego za jakiś tam niezbyt duży procent raka szyjki macicy - bo ten ma dużo bardziej złożone przyczyny niż tylko wirus.
A że tego nie było widać w reklamach szczepionki, to insza inszość - ta komercyjna inszość.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...