Jump to content
Dogomania

Żmije!Uwaga na psy!


Hania:)

Recommended Posts

Słuchajcie, jestem przerażona! Mieszkam na Podbeskidziu, dokładnie w Beskidzie Małym. Często wychodzimy w góry, codziennie biegamy po polach - zawsze z psem. Berek generalnie jest posłuszny - pracujemy nad tym, ale goni.... żmije!
U nas żmij sporo, wygrzewają się na stokach nagrzanych słońcem. W niedzielę byliśmy z TZem i Berkiem na Leskowcu (szczyt w Beskidzie Małym) - kiedy wracaliśmy żmija dosłownie wyskoczyła nam spod nóg. My się cofnęliśmy - Berek naturalnie z całą radością i zaciekłym szczekaniem ruszył za nią. Ona syczałą jak zwariowana, na szczęście Berek jej nie zaatakował - tzn jej nie dotknął zębami, bo z całą pewnością ukąsiłaby go. On waży okolo 4 kg - jest yorkiem - nie przeżyłby tego chyba.

I moje pytanie: czy ktoś spotkał się z takim problemem? Co robić, jeśli nie daj Boże żmija go ukąsi? Czy pomoże surowica? Czy w schronisku PTTK podadzą surowicę psu? Dodam, że Berek był na smyczy, tzn na tzw lince treningowej. Zwinięcie jej nic by nie dało, bo żmija zatrzymała się między nami a psem - tylko bym ja rozjuszyła.


Dawno nie byłam tak przerażona! Uważajcie na swoje psy i na siebie!

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 103
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Pracuj nad bezwzględnym odwołaniem i zatrzymaniem, trzeba również zwalczyć chęć gonienia. Możesz chodzić z kijkiem i stukać - węże uciekają czując drgania podłoża.

Mogą nie podać psu, ale może da się surowicę zakupić /nie wiem jakie są warunki przechowywania/ i moglibyście mieć w domu?
Albo pędzić do weta.
Generalnie postępowanie jak z ukąszonym człowiekiem.
I najważniejsze - młode osobniki i wszystko co się budzi na wiosne jest dużo groźniejsze!

Link to comment
Share on other sites

ja to sie jaszczurek boje bo Czarny je zjeść może! a mamy takie gnazdko koło domu!
a żmije to już masakra. Ja sobie kiedys ide przez las jeszcze z Sonią
[*] patrze a tu wąż. Co prawda zaskroniec ale cockerka sie rwie. a ten z mordą do nas. no i zwiałam, a co miałby zrobić 8 letni dzieciok? :evil_lol:
albo idziemy kiedys z tatą i psem - żmija. Kurde tata z psem a ja na hulajnodze a ta sie stawia. Tata bierze hulajnoge i ją tucze :evilbat: seplasam ale jak by go zjadła???

Link to comment
Share on other sites

Odwołanie trenujemy aż do bólu. Berek jednakowoż jako terrier z krwi i kości uwielbia gonić - daje się w końcu odwołać, ale to "w końcu" może być już za późno w tym przypadku!


Oczywiście mamy alarmowy tel do weta - ale np. w niedzielę byliśmy dość wysoko w górach - nie zdążylibyśmy nawet helikopterem. Pies był wtedy na lince - a i tak to była chyba tylko dobra wola tej żmiji, że postanowiła "dać nogę" w trawę. To były naprawdę ułamki sekundy.
Najgorsze jest trzymać psa na lince i patrzeć, jak obwą****e pełzającego gada i nie móc zrobić NIC. Nie można się poruszyć, nie można linki zwinąć - bo żmija jest pomiędzy nami. Jeszcze przez chwilę miałam nadzieję że to może zaskroniec - ale nie - miała charakterystyczny zygzak. M A S A K R A. Brrrr....:( Wtedy nawet wykonanie przez niego komendy "do mnie" mogłoby się skończyc tragicznie.

Zreszta - najgorsze jest to, że na naszych terenach spacerowych WOKÓŁ DOMU naprawde jest ich sporo - mieszkam prawie w górach.

Zapytam weta o postępowanie w razie ukąszenia - ale boję się jak diabli.

Boże, niektórzy narzekają na kleszcze, a my mamy teren nadziany żmijami!!!:(

Link to comment
Share on other sites

A moze kupcie mu jakies specjalne szelki (jest wiele modeli), do ktorych przypieta by była linka i jak widzicie, ze pies zaczyna dziwnie wąchac, moze ma jakies specyficzne ruchy wtedy jak wyweszy zwierza, Wtedy szybko linka do góry i psa na ręce. A osoba, ktora jest z Toba niech chodzi z kijem, jak poradziła Władczyni.

Link to comment
Share on other sites

berek chadza tylko w szelkach. Zresztą - nawet gdyby był na obroży i tak wyszarpnęłabym go za smycz do góry, choćby sie miał mocno zakrztusić - tu chodzi o życie. Niestety - w opisywanym przypadku się nie dało. On nawet nie ,mógł do mnie podejść - żmija była POMIĘDZY nami. straszne to jest.

Pomysł z kijem dobry, dziękuję! Tylko - jak "używać" takiego kija, zeby węża nie rozjuszyć, albo właśnie nie wypłoszyć na ścieżkę, po której ide. Zawsze słyszałam, że najlepiej powoli się wycofać i nie daj Boże atakować. Zna się ktoś na tym? Proszę.
Zaczęłam się bać wychodzic na spacery. Cały czas patrzę pod nogi ze strachu, że znów jakaś mi wyskoczy. Parku nie mamy - tylko wielkie lasy i pola. Warunki idealne dla psiarzy, tylko...:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='1w0na']Podobno surowicę można zakupić w Aptece, ale nie jest ona tania (ok. 250zł). I wrazie czego musi się odbywać pod kontrolą lekarza.[/quote]

Tania nie jest - ale tu naprawdę może chodzic o życie.

Hm - skąd wziąć lekarza np. w górach. Zwłaszcza, że nie chodzi o człowieka a "tylko" o psa?

Jak podaje się surowicę, co dalej robić?

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze odwołanie - wiem, ze terier i ciekawość świata bierze górę (:evil_lol:) ale to trzeba ćwiczyć... Po drugie jak chodzicie w miejscach gdzie są żmije, pilnujcie go bardzo. Poza tym yorki są dość lekkie więc jak w razie czego pociągniesz go na szelkach szybko do góry (na długiej lince) to nie powinno mu się nic stać. Tylko trzeba uważać bo to może sprowokować węża do ataku.
No i skontaktujcie się z wetem, zapytajcie co trzeba robić w razie ewentualnego ukąszenia - no i nosić ze sobą zawsze wszystko co byłoby w takim wypadku przydatne.

Link to comment
Share on other sites

Po podaniu surowicy pędem do weta może trzeba będzie podać więcej.

Kij - idąc stukasz, węże czują drgania i wieją. Generalnie węże nie dążą do konfrontacji i raczej wybierają ucieczkę. NIe podniesiesz psa na tyle szybko aby nie sprowokować węża. Ćwicz komendę zatrzymania też, może odbiegnięcia - węże raczej nie ganiają ofiar.

Węże naprawdę nie lubią atakować bez sensu - tracą siłę i jad, ja prawie zdeptałam miedziankę odskakiwałam praktycznie z nad niej i mnie nie dziabneła. Żmij sporo widziałam i żadna nie atakowała.

[QUOTE]albo idziemy kiedys z tatą i psem - żmija. Kurde tata z psem a ja na hulajnodze a ta sie stawia. Tata bierze hulajnoge i ją tucze[/QUOTE]
wszytkie gatunki węży są w Polsce pod ochroną:shake: po za tym to WY wleźliście na JEJ teren.

Link to comment
Share on other sites

w razie ukąszenia - unieruchomienie pokąsanego, zapewnienie mu ciepła, opaska uciskowa powyżej miejsca ukąszenia, obmycie miejsca ukąszenia i najważniejsze BIEGIEM po pomoc. Plus sprawdzenie oddechu i tętna i ewentualna resuscytacja.

Link to comment
Share on other sites

1 maja zostaly ukąszone przez żmiję dwa psy z mojego klubu.

Śmieję się przez łzy jak czytam Wasze teoretyzowanie.

:roll: :lol: Darujcie, ale te opowieści o waleniu kijem, albo odwolaniu... :roll:

Psy były na podwórku pod domem w podmiejskiej okolicy. Na placu ćwiczeń na ktorym przez wiele lat codziennie tupoczą tlumy ludzi, psów, koni i owiec (odbywa się tam też pasienie).

Wąż capnął i jedna osoba to cudem zauwazyła, psy podskoczyły - jeden po drugim - i nie zareagowały jakośbardzo gwałtownie. Nie prowokowały żmiji, niechcący znalazły się zbyt blisko po prostu. :cool1:

W calej Warszawie były 3 - slownie TRZY - surowice w jednym ze szpitali, personel wahał się, ale w końcu przestraszył się ew. odpowiedzialności za wydanie cennych szczepionek dla psów w sytuacji gdy może nie starczyć jej dla ludzi.

:shake:
Surowica byla nie do kupienia (dlugi weekend), ZOO nie odbieralo telefonu.

Sytuacja była kryzysowa.

Oba psiaki przeżyły dzięki telefonicznemu zlapaniu (po uruchomieniu łańcucha znajomych) specjalisty zajmującego się ukąszeniami węży (ważne: podobno na dniach ma wyjść ksiązka na ten temat!).
Podstawowa sprawa - płukanie nerek, czyli kroplówki, kroplówki, kroplówki. Podanie środkow przeciwbólowych (a tak!) i czegoś niwelującego opuchliznę (a spuchły fest, straszliwie).

Rozmawialam z kilkoma weterynarzami po tym przypadku. Zgodnie stwierdzili że tylko wielkość i stan zdrowia psów (owczarki niemieckie, użytki, w kwiecie wieku) pozwoliły im przeżyć. Pies wielkości mniej więcej parson russell teriera prawdopodobnie nie przeżyłby nawet kilku minut.
Surowicę trzeba by podać natychmiast i dożylnie.
:cool1: Wtedy może byłyby szanse.

Co do surowicy, produkuje ją wytwórnia surowic i szczepionek w Warszawie, ta na Chełmskiej. Podobno kosztuje niecałe 400 zł. Ale za to ma ważność trzyletnią... :cool1:

Link to comment
Share on other sites

zawsze mi polecano kij/tupanie (choć tupać się bałam bo co jak bym tupneła węża?!) że wąż czuje drgania, że ktoś nadchodzi i wieje ile sił w łapkach. Liczyłam że to skuteczna metoda, teraz nie wejdę do lasu.:placz:
Czy to było w okolicach Warszawy? Brrr mam koszmarne lęki przed pająkami i wężami - wieje z krzykiem:oops:.

Wiesz może coś o przechowywaniu surowicy? Czy noszenie jej przy sobie jej nie zaszkodzi? Czy wymaga np. niższej temperatury?

Link to comment
Share on other sites

Pająki i węże wyczuwają drgania i reagują na nie, piszę to jako terrarysta hodujący te zwierzęta... ALE w powyższym przypadku wąż mógł być przyzwyczajony do tupania [piszesz, że codziennie są tam wypasane zwierzęta] albo czemuś musiał się bronić [znam przypadek, kiedy pies nadepnął węża przez nieuwagę]....

Link to comment
Share on other sites

Władczyni, nie chcę Cię martwić ale to bylo pod Warszawą... :cool1:
Jako tropiciel też mam od tego czasu niewyraźną minę jak się włóczę po nieużytkach i wądołach podmiejskich, ale pocieszam się że co komu pisane... itd. - i ten wypadek mial miejsce w końcu w "cywilizacji"...

P.S.
Znalazłam!
[URL]http://www.simawlw.com.pl/zap.htm[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Przypnij psu do szelek jakiś dzwonek lub cos co robi trochę hałasu. Niewiele to da ale zawsze jest szansa że żmija zareaguje i zdąży uciec. Innej metody nie znam ( poza oczywiście trzymaniem psa tuż przy sobie:shake: i unikaniem nasłonecznionych i "jarowatych" miejsc). Noszenie ze sobą surowicy to raczej utopia bo jeszcze trzeba mieć troche wiedzy i umiejetności by ją właściwie podać...
A na pociechę to Ci powiem że najwyraźniej żyjesz w czystej okolicy bo w naszym syfie to żmii i zaskrońców jak na lekarstwo

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']Po podaniu surowicy pędem do weta może trzeba będzie podać więcej.

Kij - idąc stukasz, węże czują drgania i wieją. Generalnie węże nie dążą do konfrontacji i raczej wybierają ucieczkę. NIe podniesiesz psa na tyle szybko aby nie sprowokować węża. Ćwicz komendę zatrzymania też, może odbiegnięcia - węże raczej nie ganiają ofiar.

Węże naprawdę nie lubią atakować bez sensu - tracą siłę i jad, ja prawie zdeptałam miedziankę odskakiwałam praktycznie z nad niej i mnie nie dziabneła. Żmij sporo widziałam i żadna nie atakowała.


wszytkie gatunki węży są w Polsce pod ochroną:shake: po za tym to WY wleźliście na JEJ teren.[/quote]

a co miał tata zrobić niż ochronić się hulajnogą jak ona sie na niego rzuciła? ważne jest też bezpieczeństwo człowieka a w tej sytuacji byl tata ja - dziecko i pies ... chceliśmy przejść omijając JEJ teren z daleka ale ona troche za daleko się posunęła

Link to comment
Share on other sites

Zgadzam się z Cocker - żmija żmiją, ale dla mnie ważniejsze jest moje bezpieczeństwo, a jakby w takiej sytuacji było przy mnie jeszcze moje dziecko to nie wahałabym się ani chwili tylko zabiła gada co mi chce syna dziabnąć...

Link to comment
Share on other sites

Cocker wybacz, ale nie uwierzę że żmija Was goniła żeby wbić kły. Owszem jest to drapieżnik, ale bez przesady. Kiedy może to ucieka.


Brr jak te gady są pod Warszawą to mi niedługo jakiś do domu zapuka. :shake: A Su to na sterydach upasę żeby była większa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Zgadzam się z Cocker - żmija żmiją, ale dla mnie ważniejsze jest moje bezpieczeństwo, a jakby w takiej sytuacji było przy mnie jeszcze moje dziecko to nie wahałabym się ani chwili tylko zabiła gada co mi chce syna dziabnąć...[/QUOTE]

pytanie co jest bezpieczniejsze - odejście w drugą stronę jak się węża zauważy, czy próby ominięcia i w końcu konfrontacja?:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']Cocker wybacz, ale nie uwierzę że żmija Was goniła żeby wbić kły. [B]Owszem jest to drapieżnik, ale bez przesady..[/B][/quote]
leze i sikam :megagrin: swietnie to napisałas


Co do twojego pytania o ukąszenie.
Znam psa, którego żmija ukąsiła w nos [!] to był dorosły pies, nikt z tym nic nie zorbił)z tego co pamietam), co prawda podobno na początku oczywiście było z tym psem bardzo źle i były watpliwości czy przezyje, ale potem wszystko sie zagoiło. Podkreslam bez pomocy weterynarza .. do tego w nos - najczulsze miejsce. Jak to mozliwe? Nie wiem.

Link to comment
Share on other sites

My ostatnio też mieliśmy spotkania ze żmiją (na szczęście na odległość...). Co prawda w zeszłym roku na osiedlu pojawiła się informacja, żeby uważać na żmije, ale myślałam, że to zwykła panika i ktoś zobaczył zwykłego zaskrońca ;) Aż tej wiosny spotkaliśmy na spacerze takie zwierzę:

[IMG]http://img229.imageshack.us/img229/6426/zmijaji0.jpg[/IMG]

I okazało się, że prawie w Warszawie, tuż obok mojego domu jednak SĄ żmije...

Na szczęście nasza znajomość ograniczyła się do obserwacji i zrobienia paru zdjęć. A od paru tygodni żmijka się wyniosła - pewnie jak zaczął się większy ruch w lesie, to poszukała bardziej odludnego miejsca (wylegiwała się jakieś 30cm od ścieżki :roll:). Z jednej strony mi jej brakuje, ale z drugiej zawsze drżałam na myśl, że mój pies może jej przypadkowo przebiec po głowie... :diabloti:

Faktycznie, żmije nie są agresywne, wolą uciec niż atakować. Jeśli więc po prostu zauważycie leżącą żmiję, to należy od niej odejść i tyle (nie próbować jej zabijać czy w jakikolwiek sposob rozdrażniać). Problemy zwykle zdarzają się wtedy, jak żmii nie zauważymy (ani ona nas). Wydaje się, że nie da się tego przewidzieć, dlatego dzięki Berek za praktyczne rady (chociaż niezbyt optymistyczne, przyznaję...:roll:).

Polecam też wszystkim zapoznanie z [URL="http://www.vetpol.org.pl/ZW2006/2006_07_ukaszenia_zmij_u_psow.pdf"]tym artykułem[/URL].

Link to comment
Share on other sites

Jest ogromna - największe wężyki lądowe jakie widziałam to były 1/4 tej z fotki.
Wygląda na najedzoną bo jakaś taka wypukła brr

zaczełam czytać o wężach w Polsce i występuje też gniewosz plamisty zwany często miedzianką nie jest jadowity ale też może mieć na plecach zygzak - " od żmii odróżnia go jedna okrągła źrenica i żółte zabarwienie oka" - chyba bałabym się sprawdzić;)

Link to comment
Share on other sites

Witajcie, jestem tu od niedawna i czytam watki forumowe. Mam trzy psy różnych ras, więc ciekawi mnie, co tu piszecie.Jeśli chodzi o żmije to u nas -Pojezierze Drawskie jest ich bardzo dużo, częste sa pokąsania ludzi i zwierząt, nasze lecznice są zaopatrzone w surowicę i z zastrzykiem nie ma problemu, niebezpieczeństwo wzrasta kiedy pies jest mały, albo został pokąsany w pyszczek. Żmije nie uciekają przed tupaniem, tylko się "przyczajają" i nieruchomieją- te u nas tak robią...wtedy obchodzimy je duuuużym łukiem, ona jeszcze jakis czas lezy bez ruchu a potem odpełza....nadal jednak nie mogę się do nich przyzwyczaić!!! Jednak na pewno nie gonią ludzi z zębami na wierzchu....:) pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']Cocker wybacz, ale nie uwierzę że żmija Was goniła żeby wbić kły.[/quote]

:evil_lol:
Podnosła łeb do gory i sssss! ja w nogi, pies mnie ciągnie, ja do taty, tata do hulajnogi, wąż syczy! ja wieje po hulajnoge, pies sie wyrwał i do żmiji, tata za psa, ja za psa, hulajnoga i .....
czy cos.w momencie "tata za psa" pies jeszcze bardziej wkurzył gada.
Pozatym to było w takim wąwozie (zrobie fote za ... 3 miesiące :lol:) i tam są żmije pod liśćmi. W lesie. nie miałam większego wyboru co zrobić. Zostawić psa i tate na pastwę losu i wiać. Zwabić żmiję i wiać a tata niech mnie ratuje. brac psa i miec tate w doopie czy brać tate i miec psa w doopie? sama nie poleciałam bo bym sie zgubila. a pozatym kocham ich obu i moglaby mi wyssac krew i tak bym zwiała... na uszach np. :evil_lol:
dziadek mojego dziadka został ukąszony w doope jak zbierał kwiatki na polanie. Podstępne gady! :evil_lol::roll:
dodam jeszcze ze jechalam na hulajnodze po aswalcie, w lesie znaleźliśmysię całkiem przypadkowo idąc do jeziorka

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...