Jump to content
Dogomania

taks

Members
  • Posts

    5279
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    3

Everything posted by taks

  1. taks

    Psia moda by taks

    Moje problemy z dostępem do internetu niestety nadal aktualne więc i bazarków na dogo na razie nie jestem w stanie robic . Kochana Joteska ratując sytuację wystawia teraz na fb rzeczy które jej podesłałam. Dochód ze sprzedaży jak zwykle na bezdomniaki https://www.facebook.com/events/825422577566360/ zaglądnijcie tam proszę
  2.     dla pewnosci zapytam: pies nie ma chipa? został zgłoszony w schronisku?
  3. Pyralgina to zdecydowanie nie jest najlepszy srodek p.bólowy dla psa ( zwłaszcza bezposrednio po zabiegu chirurgicznym). Porozmawiajcie z wetem aby zlecił odpowiedniejszy na bóle pooperacyjne bo na prawdę jest w czym wybierać więc nie powinien mieć z tym kłopotu.
  4.     tu jest: http://www.dogomania.com/forum/topic/145040-pity-2014-obowi%C4%85zek-podatnika-wsparcie-dla-vivki-do-25-04-2015/
  5. Dlaczego tak uparcie podtrzymywane jest założenie że to wyłącznie alergia , na dodatek pokarmowa i na tak niezliczoną ilość alergenów? Jeszcze raz napiszę, że objawy skórne wcale nie są tu jednoznacznie wskazujące na alergię. Nawet tylko oceniając na podstawie zdjęć uważam że diagnostyke należałoby rozszerzyć w stronę zaburzeń hormonalnych Teraz kolejny problem potwierdza moje przypuszczenia. Może warto pokazać psa innemu wetowi żeby nie sugerując się swoimi wczesniejszymi założeniami,, świeżym okiem popatrzył na psa. Cieczki nadal nie ma? Ile ona ma teraz miesięcy?
  6. Na początek polecam lekturę tego artykułu: "Co jedzą psy ? Pytanie pozornie banalne. Na 100 zapytanych osób, 95 odpowie bez namysłu, że mięso, bo wiadomo, drapieżnik - wilk - polowania, itd. Pozostałe 5 skomentuje zgryźliwie, że głównym pożywieniem psa są meble, buty bądź nogawki od spodni - zależnie od tego, co właśnie ,,rozpracował" ich pupilek. Wydawałoby się, więc, że problematyka żywienia psów nie powinna nastręczać większych kłopotów, zwłaszcza wśród znawców przedmiotu. Nic bardziej mylnego, o czym przekonał się każdy, kto ,,dorobił się" własnego psa. Nawet dla urodzonych psiarzy, którzy wychowywali się w domach pełnych zwierząt, sprawy żywieniowe to temat trochę mglisty, bo z reguły ,,było ugotowane'' i wystarczyło przełożyć z garnka do miski. Pies jadł, co mu dano, w międzyczasie coś tam podkradał, coś tam użebrał u domowników i zakończył życie w wieku lat 18-tu, do ostatnich dni ciesząc się doskonałym apetytem i cokolwiek zaokrągloną figurą. No, ale teraz mamy własny dom i własnego czworonoga, dla którego chcemy jak najlepiej i naukowo. Zwłaszcza, że to pies rasowy, a wiadomo - zwłaszcza przy dużych ,,mięśniakach" - żywienie to podstawa prawidłowego rozwoju. No to ,,zasięgamy języka'' i zaczyna się... - Na czym gotować? No, kasza manna, jęczmienna... - Co, jęczmienna? W życiu! Tylko gryczana albo ryż! - Jaka kasza? Odbiło ci? Pies tego nie trawi! Tylko makaron! - Tylko pamiętaj, żadnych kasz ani makaronów! Jedynie płatki owsiane! - A nie próbuj czasem dawać płatków owsianych, tylko kasza jęczmienna! Po ustaleniu bazy podstawowej, przychodzi kolej na resztę. Dowiadujemy się, że najlepsza jest: wołowina / cielęcina / konina / baranina / mięso z nutrii lub królika / drób (niepotrzebne skreślić), przy czym mięso ma być: surowe / obgotowane / gotowane i podawane: w dużych kawałkach / siekane / mielone. Podroby - tak, kości - nie. Podroby - nie, kości - tak. Kości: młodemu - tak, staremu - nie. Kości: młodemu - nie, staremu - tak. Jajka: ile się chce, najwyżej jedno na tydzień; tylko surowe, tylko gotowane - na twardo / miękko, tylko żółtko! I koniecznie podawaj..., bo... . I pamiętaj, nigdy nie dawaj psu...., bo... . Listy ciągną się długo; zalecenia, dlaczego należy / nie należy podawać tej czy innej karmy stają się coraz bardziej fantazyjne i powoli dochodzimy do wniosku, że każdy z doradców mówi o innym gatunku zwierząt, w dodatku z dość kontrowersyjną fizjologią i przemianą materii. I każdy powołuje się na autorytety hodowlane i weterynaryjne, przytacza książki, z których wyczytał owe mądrości i zaklina się, że on zawsze tak żywił, i proszę - demonstruje dorodny psi okaz. Lekko oszołomieni tym natłokiem mniej lub bardziej sprzecznych rad, zaczynamy rozważać, że może jednak sucha karma, przynajmniej na początek... W hipermarkecie kolejny zawrót głowy. Kolorowe torby z roześmianymi psimi pyskami i oczywiście: ,,nr 1 w Europie'', ,,pokarm championów" itd... Każda z najlepszych składników, polecana przez najlepszych hodowców, w pełni pokrywa zapotrzebowanie twojego psa. Czytamy ulotkę, może skład nam coś powie: z tasiemcowej listy substancji, o połowie nawet nie słyszeliśmy; część znamy, ale nie sądziliśmy, że nadają się do jedzenia. I to wszystko okraszone suto naukowym żargonem: aglutynowane, chelatowane, postać skoagulowana, identyczne z naturalnym, liofilizowane, naturalnie stabilizowane, z dodatkiem substancji poprawiających właściwości takie i siakie... Poddajemy się i kupujemy tą z najładniejszym obrazkiem. W drodze do domu zaglądamy do specjalistycznego sklepu. Rzeczywiście, sprzedawca zna towar i potrafi doradzić, chociaż ceny pasz są tu zdecydowanie wyższe. Dowiadujemy się, że karma z marketu ,,to nie to'' a poza tym i tak musimy dokupić odżywki, bo to ,,sama karma nie wystarcza, a błędy żywieniowe z młodości..." Te słowa znamy na pamięć, więc cierpliwie obserwujemy jak na ladzie pojawiają się słoiki i pudełeczka z kolejnymi specyfikami: ten na sierść, ten na mineralizację kości, ten na stawy, jeszcze coś przeciw krzywicy i mieszanka mikroelementowa, i kolejna - witaminy. Stos rośnie, suma na kasie również. Chcemy zaprotestować, że to chyba przesada, ale oczami wyobraźni widzimy wielki billboard ze zdjęciem naszego pupila: rachitycznego, pokrzywionego, bez sierści i zębów oraz podpisem ,,bo moi właściciele oszczędzali na jedzeniu". Płacimy. Jeszcze tylko apteka i środki, które ,,koniecznie'' zalecił weterynarz i nareszcie do domu. I tu przekonujemy się, że nasz pies kompletnie lekceważy zasady prawidłowego odżywiania; jakimś cudem udało mu się upolować gołębia, którego pożarł z apetytem i większością piór, mając w głębokiej pogardzie kwestie siekania, mielenia i gotowania. Oczywiście, powyższy scenariusz został trochę przerysowany, ale tylko trochę!. Każdy ,,psiarz'' pamięta nieskończone dyskusje nad wartością takiej a nie innej karmy, gdy dochodziło niemal do śmiertelnej obrazy ,,bo ja czytałam, że...". Mnożą się racje i argumenty, przytaczane są wyniki badań naukowych. Padają mrożące krew w żyłach przykłady jak ten i ów podawał psu (bądź nie podawał) to czy tamto i w efekcie.... Zwolennicy ,,suchego'' gotowi są niemal przysięgać, że psy wynaleziono razem z granulowaniem pasz, zwolennicy ,,mokrego'' - że ich system żywienia jest bardziej naturalny. I każdy jest święcie przekonany o swojej słuszności. Po czyjej stronie jest więc racja? I co ma zrobić biedny właściciel psa, który chce jak najlepiej dla swojego czworonoga? Prawda jest taka, że nie ma ,,jedynej słusznej'' diety, o czym możemy przekonać się choćby na przykładzie ludzi. Obok ,,mięsożerców" żyją jarosze, wegetarianie, makrobiotycy, weganie, zwolennicy diety Diamondów i wielu innych systemów odżywiania, a nawet parę osób, które - jak twierdzą - żywią się wyłącznie energią kosmiczną. I każdy twierdzi, że to właśnie on żywi się najbardziej prawidłowo, zgodnie z prawami natury / fizjologii itp. I tylko nie potrafi wytłumaczyć, jak to jest, że ,,ci inni'' też żyją zdrowo i mają się dobrze. Czyżby mieli inną fizjologię? Jak to więc jest z tymi zasadami żywienia? Podstawowa reguła prawidłowego żywienia brzmi - żadnych reguł! Ogólne wytyczne organizmu (te same dla ludzi i dla zwierząt), mówią: daj mi to, co potrzebne i tyle, ile potrzebne; w sprawach szczegółów jakoś się dogadamy. Głównymi składnikami odżywczymi są białka, węglowodany, tłuszcze i minerały (mikro-, makroelementy i witaminy) i organizm musi je otrzymać. A czy węglowodany będą pochodziły z ryżu, pszenicy, kukurydzy czy jęczmienia - to już są ,,szczegóły do dogadania''. Jeżeli naszemu psu najbardziej smakuje makaron - niech je makaron, jeśli woli kaszę - dajmy mu kaszę. Możemy mu dietę urozmaicać, podając przemiennie różne gatunki kasz, płatki owsiane i ryż. Nie zawadzi wypróbować inne pasze, nawet jeśli nie są wymieniane w podręcznikach. Jeśli ktoś ma rodzinę lub znajomych na wsi - godna polecenia jest śruta zbożowa (grubo zmielone ziarno pszenicy lub pszenżyta). Od kaszy odróżnia ją wyższa zawartość składników odżywczych (przede wszystkim cennego białka z zarodka nasiennego) i włókna - wskazanego zwłaszcza dla osobników dorosłych. Wiele psów chętnie je grysik kukurydziany, chociaż nie jest on zalecany, ze względu na słabej jakości białko i wysoką kaloryczność. Jeśli jednak będziemy podawać go wymiennie z innymi kaszami (zwłaszcza z dodatkiem 1 - 2 łyżek siemienia lnianego), z pewnością nie przyniesie szkody a w korzystny sposób wzbogaci dietę naszego czworonoga. Podobna zasada rządzi mięsem: może być każde, jeśli będą i inne. Pies to nie miś panda, że bambus albo nic. Zje zarówno koninę jak i baraninę, nie pogardzi wołowiną, a jak mu się raz na jakiś czas trafi wieprzowina - to też nie będzie dramatu i pożre ją z całym cholesterolem. Mięso podajemy w różnej postaci: oprócz gotowanego w kaszy, nasz pupil chętnie zje surowy korpus z kury czy dobrze obrośniętą mięsną kość. Jeżeli trafi się nutria, to dużemu psu można podać ją w całości, nie patroszoną a kurę nawet z piórami (ale poza domem i raczej w bezwietrzną pogodę). Generalnie, im więcej namieszamy - tym mniej zaszkodzimy. To z pewnością brzmi jak herezja w stosunku do wszystkich podręcznikowych zaleceń, ale taka jest właśnie praktyka. (Większość poradników pisana jest chyba dla chowu przemysłowego; jak gdyby właściciel miał kenel na 140 psów a nie jednego pieszczocha, któremu osobiście przeżuwałby co twardsze kawałki, gdyby była taka potrzeba). Nie znaczy to, że możemy ,,odpuścić" sobie literaturę jako nieprzydatną. Wystrzegajmy się jedynie autorów, występujących z poziomu ,,jajakoznawca'', operujących nakazami i zakazami, ubranymi w pseudonaukową otoczkę typu: ,,badania naukowe wykazały'' czy ,,amerykańscy naukowcy stwierdzili, że...". Wybierajmy te pozycje, gdzie autorzy w sposób przystępny i rzeczowy wyjaśniają powody takiego a nie innego postępowania i czytajmy je ze zrozumieniem - przecież nie będziemy karmić wszystkich czworonogów, tylko jednego, konkretnego i unikatowego. Jeśli większość psów ma kłopoty trawienne po mleku, nie znaczy to, że mamy odmówić naszemu miski mleka, o ile do tej pory mu służyło. Jeżeli ktoś pisze: ,,nie wolno podawać psu wątroby" - to jest to kompletna bzdura i wysyłamy podręcznik wraz z autorem w Pireneje. Gdy zaś czytamy, że wątroba jest bogata w wit. A i podawanie jej w dużych ilościach, zwłaszcza surowej, może doprowadzić do przedawkowania, ponadto -jako śmietnik organizmu - zawiera wiele substancji szkodliwych i dlatego nie jest zalecana dla psów, wiemy przynajmniej, o co chodzi. Nie powinniśmy raczyć naszego pupila kilogramem wątroby wołowej 7 dni w tygodniu, ale nie zaszkodzi, jeśli co jakiś czas ugotujemy kawałek w kaszy. Podobnie ma się sprawa czekolady: wielu autorów krzyczy gromkim głosem, że ,,czekolada dla psa to śmierć, żadnej czekolady", podczas gdy wiemy z praktyki, że gdyby tak było, to połowa znanych nam psów dawno powinna wędrować po lepszym świecie. Jak to więc jest w rzeczywistości? Substancją niebezpieczną dla psa jest zawarta w ziarnie kakaowym teobromina (związek podobny do kofeiny i o podobnie pobudzającym działaniu), która w organizmie psa bardzo wolno się rozkłada (ponad dobę; kofeina - około 3 godz). Przeciętna dawka śmiertelna dla psa waha się od 200 mg do 400 mg/kg masy ciała, ale już przy 100 mg mogą wystąpić bardzo poważne zaburzenia, z konwulsjami włącznie. W 100 g czekolady mlecznej zawartość teobrominy wynosi około 150 mg. Tak więc byłoby to dużo dla ratlerka (chociaż raczej też jeszcze nie śmiertelne) ale z całą pewnością nie zaszkodziłoby 40 - kg rottweilerowi. Tak więc poczęstowanie naszego łasucha kawałkiem batonika czy herbatnikiem w polewie nie otruje go - problem tkwi w tym, żeby się sam przez przypadek nie poczęstował. Jeśli pozostawiony w domu zwierzak dobierze się do naszej zakamuflowanej urodzinowej bombonierki - oszczędzi nam jedynie paru centymetrów w biodrach, ale jeżeli natrafi na odłożone do wypieków 2 - 3 tabliczki gorzkiej czekolady (zawartość teobrominy 10 x wyższa niż w mlecznej) - może być z nim bardzo źle. Z tego też powodu powszechnie zaleca się unikania czekolady w menu psa - a od właściciela zależy, czy podejmie ryzyko zapoznania go z jej smakiem. Pit na wybiegu ma relatywnie mniejszą szansę na zdobycie śmiertelnej dawki tego smakołyku niż łakomy jamniczek u rodziny z dziećmi. W podobny sposób analizujemy wszystkie uwagi i wskazówki; patrzymy przede wszystkim pod kątem naszego psa; jego wielkości, rasy, płci a przede wszystkim właściwości osobniczych, upodobań i przyzwyczajeń. Tak więc literaturę i dobre rady traktujmy z rozsądną rezerwą. Wskazana ona jest zwłaszcza gdy dochodzi do delikatnej kwestii witamin i preparatów mineralnych. Chcemy jak najlepiej dla naszego psa ale pamiętajmy, że nadmiar szkodzi równie mocno jak niedobór. Jeżeli ma urozmaiconą dietę, bogatą w różne gatunki mięsa i warzyw, z reguły nie potrzebuje żadnych dodatków mineralnych, za wyjątkiem okresów szczególnie intensywnego wzrostu. Podawanie w nadmiarze różnorakich suplementów ,,na wszelki wypadek'' nie jest obojętne dla zdrowia psa - dotyczy to zwłaszcza tak hojnie szafowanych preparatów wapniowych (może dojść do zaburzeń gospodarki fosforanowo - wapniowej). Suplementacja składników mineralnych powinna odbywać się wyłącznie na zalecenie lekarza weterynarii i pod jego kontrolą, a nie dlatego, że ,,kolega to dawał i psu służyło''. Jeżeli zwierzęciu brakuje jakichś składników - zwykle sygnalizuje to poprzez nienormalny apetyt: liże ziemię, kamienie czy zardzewiałe rury. To sygnał, że pora przeanalizować jego dietę, a jeśli to nie pomoże - złożyć wizytę weterynarzowi. Jeśli nasz pies jest przyzwyczajony (a trzeba to robić od szczeniaka) do urozmaiconego żywienia, łatwiej jest nam zbilansować prawidłowo jego dawkę pokarmową. Dorosłe zwierzę znacznie gorzej znosi zmiany i może dojść do zaburzeń przewodu pokarmowego, gdy wprowadzimy nową paszę, np. na wniosek weterynarza. Z tego też powodu, wcześniej czy później każdy właściciel staje przed pokusą: a może by tak sucha karma? W końcu po to została wymyślona, żeby ułatwić życie osobom, które nie znają się na żywieniu psów bądź nie mają na to czasu. Nie trzeba się martwić o składniki i ich bilansowanie, czego za dużo, czego za mało - od tego są fachowcy. Wszystko przygotowane, sprasowane w poręczny granulat, dawkowanie wypisane - sypiemy z worka do miski i gotowe. No, po prostu wash and go! Wystarczy wybrać najlepszą karmę i mamy raz na zawsze kłopot z głowy. Przepis na znalezienie ,,tej najlepszej'' nie jest skomplikowany. Odszukujemy psy pokrewnej lub tej samej rasy, żywione wyłącznie suchą karmą jednego producenta; jeżeli będą w wieku 15 -18 lat, zdrowe i w dobrej kondycji a rachunek od weterynarza będzie się składał głównie z opłat za szczepienia - karma nie jest zła. Proste, nieprawdaż? Jest tylko jeden, mały problem - chyba nikt nie widział 18-letniego psa, karmionego wyłącznie suchą karmą. Przy tym ,,nowoczesnym'' żywieniu jakoś trudno im dojść do wieku, który osiągają czworonogi na naturalnej bądź kombinowanej diecie. (W USA, kolebce pasz suchych, pies 7-letni uważany jest za starego!). W Polsce też coraz bardziej rozpowszechnia się pogląd, że ,,duże psy nie żyją długo" i jakoś nie widać, żeby robiło to wrażenie na hodowcach. Rzecz jasna, w kwestii długości życia punkty widzenia hodowców i właścicieli będą rozbieżne: hodowca chce mieć zbyt na szczenięta, właściciel chce mieć swojego psa jak najdłużej. Czy więc zrezygnować z granulatów? Oczywiście, nie! Mają przecież wiele zalet. Przede wszystkim wspomniana wygoda, istotna zwłaszcza w lecie, gdy nie musimy się obawiać, że zepsuje się w wysokiej temperaturze. Stały i stabilny skład - cecha ważna szczególnie w podróży lub gdy zostawiamy naszego pupila pod czyjąś opieką - unikamy stresu żywieniowego. I z całą pewnością lepiej zbilansowany skład, niż zapewnili by niektórzy właściciele. Tak więc, choć nie jest to rozwiązanie optymalne, nie jest też takie złe. Jednym z ważniejszych problemów, związanych z granulatami jest słabsza przyswajalność tłuszczów, co wynika głównie ze sposobu ich konserwacji i przechowywania. Ze względów ekonomicznych kupujemy większe worki paszy, która stoi otwarta przez 2-3 tygodnie. W tym czasie dochodzi do utlenienia znacznych ilości kwasów tłuszczowych (wystarczy powąchać karmę ze świeżo otworzonego worka i z jego końcówki - można wyczuć wyraźną różnicę), zmienia się przyswajalność składników i misternie zbilansowana karma pozostaje wspomnieniem. Co ciekawe, większość producentów nie fatyguje się zamieścić na opakowaniu wskazówki o sposobie przechowywania i terminie zachowania składu paszy po otwarciu worka. Kolejnym problemem jest wielkość dawki suchej karmy - wynosi ona wagowo około 25 - 30 % ,,mokrej", mała jest też jej objętość. Istnieje ryzyko, że pies zje jej za dużo, a jeśli ograniczymy mu porcje - będzie ciągle głodny i podkradał co się da. Szczególnie niebezpieczne są karmy, które producent zachwala jako ,,wysoko przyswajalne, ze znikomą ilością resztek", czyli, że pies będzie pozostawiał mało odchodów. Zestawianie dawki pokarmowej pod kątem wielkości (a raczej małości) kupek, przeczy fizjologii i zdrowemu rozsądkowi; pomijając już drobiazg, że jest to prosta droga do schorzeń jelitowych. Albo więc potencjalny właściciel wcześniej przemyśli kwestię satysfakcjonującej go wielkości psich odchodów i stosownie do niej wybierze sobie odpowiednie zwierzę albo zdecyduje się na psa ,,z przyległościami". (A swoją drogą, byłby to niezmiernie ciekawy element charakterystyki ras, nie wspominając o pięknych zdjęciach w katalogach J). Brak jest danych o doświadczeniach na temat wpływu długotrwałego żywienia psów wyłącznie suchą karmą na ich zdrowie, natomiast wyniki 10-miesięcznych badań, przeprowadzonych w Instytucie Weterynarii AR we Wrocławiu przez Nicponia i wsp. wykazały gorszą przyswajalność pasz suchych (przy tym samym składzie co kontrolna ,,mokra'') oraz zmiany mikroskopowe w śluzówce żołądka młodych (od 2 do 12 mies.) psów. To może rzeczywiście odrzucić granulaty w obawie przed wizją owrzodzonego, zrakowaciałego żołądka naszego pupila? Chyba nie ma takiej potrzeby. Sucha karma to nie trucizna, a racjonalnie wykorzystywana może być dla nas prawdziwym wybawieniem. Możemy zastosować tzw. żywienie kombinowane, czyli kompromis między naturą a wygodą. Gdy mamy czas - gotujemy, w dni ,,pracowite" - granulat (plus ewentualnie nasze resztki - może być praktycznie wszystko, byle bez przypraw). Nie będzie też kłopotu, gdy będziemy musieli zostawić psa lub zabrać go na urlop. Nawet jak przez kilka tygodni będzie jadł ,,na sucho'' - nic mu się nie stanie, nadrobi ewentualne niedobory po powrocie do normalnego żywienia. Jeśli natomiast pies zaczyna mieć problemy typu alergicznego - lepiej zapomnieć o granulatach. Przy tym trybie żywienia możemy z powodzeniem wykorzystać tańszą, zwykle nieco gorszej jakości karmę. Odpowiednią ilość składników pokarmowych i tak dostarczymy w gotowanym jedzeniu, więc sprawdźmy jedynie, która będzie psu odpowiadać; mniej ważne są rewelacje na etykiecie. Pamiętajmy, że zwierzę to nie fabryka i nie wszystkie składniki musi dostać na raz a nawet jest to niewskazane; np. niektóre witaminy i minerały mogą hamować lub blokować przyswajanie innych. Dlatego skuteczność preparatów wieloskładnikowych typu ,,all in one'' jest dużo niższa, niżby to wynikało z ich składu (o czym zapewne przekonał sie każdy, kto stosował dostępne w aptekach ,,kompleksy witaminowo - mineralno - enzymatyczno - Bóg wie jakie", po których - teoretycznie - powinien przypominać skrzyżowanie Pameli Anderson i Rambo). O prawidłowości stosowanego menu najlepiej świadczy wygląd i samopoczucie naszego pupila. Jeżeli jest żywy i energiczny, wygląda zdrowo i dobrze się czuje - to znak, że wszystko jest w porządku. Warto przy tym zaznaczyć, że łatwiej jest popełnić istotne błędy w żywieniu małych psów niż przedstawicieli większych, cięższych ras. Dotyczy to zwłaszcza ,,grzechów dietetycznych'', czyli podawania niewskazanych przysmaków. Jak wspomniano wcześniej, w zasadzie mało jest takich pokarmów, których nie wolno jeść psom, ale - podobnie jak ludzi - obowiązuje je zasada: ,,co za dużo to niezdrowo". Problem w tym, że częstując naszego ukochanego czworonoga, zwykle stosujemy ,,ludzkie" kryteria wielkości porcji. Jeśli nasz piesek jest dorodnym, 50-kilogramowym nowofunlandem - nie ma większego problemu; kromka chleba z masłem i miodem (bo on tak bardzo lubi) zniknie bez śladu w przepastnym żołądku. Ale ta sama kromka w żołądku pekińczyka to zupełnie inna historia. Lepiej więc uważać i nie przesadzać ze szczodrością. Jeśli ktoś koniecznie musi wyładowywać nadmiar uczuć przez karmienie - doskonale do tego celu nadają się przedstawiciele płci męskiej ludzkiego gatunku. Jeżeli więc chcemy, żeby nasz czworonożny towarzysz dożył w zdrowiu późnego wieku, pamiętajmy, że ,,szczypta rozsądku i garść umiaru to podstawa każdej zdrowej diety". Autor Dr Ewa Walkowicz Źródło: www.arcturus-pl.com "
  7. Mam bardzo mieszane odczucia gdy ktoś chce do staruszka, na dodatek jedynaka dokooptować szczeniaka.Oczywiście mówie tu o prawdziwych staruszkach czyli psach u których wiek i stan zdrowia narzuca juz wyraźne ograniczenia Może łatwiej będzie wytłumaczyc moje wątpliwości przekładając to na ludzką sytuację. Proszę sobie wyobrazić że do mocno starszej osoby , ze wszystkimi ułomnościami, ograniczeniami wynikajacymi z podeszłego wieku i PRZYZWYCZAJENIAMI dającymi poczucie bezpieczeństwa i stabilizację zarówno psychiczną jak i fizyczną zostaje nagle "dokwaterowany" dzieciak. Świat takiej osoby staje na głowie. Dzieciak ma swoje potrzeby, to normalne że jest żywiołowy, wszędobylski "niezniszczalny" w eksploracji swiata, .A starośc to juz okres kiedy "przemodelowanie" życia nie przychodzi tak łatwo i bez sladów także na zdrowiu . I tu może pojawic sie na prawde poważny problem z łączeniem wody i ognia.Szczeniak sobie pewnie poradzi ale czy staruszek wytrzyma taką bombę niespożytej energii u boku ? Czy własciwie odczyta fakt że nie cała uwaga opiekuna jest skupiona na nim, ze nagle musi sie dzielić wszystkim z "intruzem"? Prosze pamietac że w powiedzeniu "starych drzew sie nie przesadza" jest bardzo dużo prawdy. Silne emocje ( nawet te pozytywne) sporo kosztują organizm zwłaszcza jak juz nie jest w pełni sprawny. Miałam juz taką sytuację gdy musiałam dac schronienie szczeniakowi a w domu były dwa staruszki. Pierwsze godziny było super, psy sie ozywiły i próbowały dorównać młodemu. Impreza jak ta lala. Ale schody zaczęły sie w kolejnych dniach - staruszki były wykończone, rozdrażnione i wyraźnie bezradne wobec nadmiaru wrażeń a mały nie rozumiał czemu go unikają albo próbują odgonić. Miałam na prawde sporo pracy i gimnastyki aby wszystkim zapewnic to czego potrzebowały a co było wzajemnie sprzeczne. Część dnia psy były izolowane ( trochę spokoju dla staruszków). Szczeniak za to wymagał dużo wiekszej niz normalnie pies w tym wieku dawki spacerów ,zabaw, kontaktów w młodymi , sprawnymi psami aby "przekierować" jego energię max poza dom .W praktyce życie było jak w matrixie - jeden swiat trzeba było stwozyc dla staruszków a drugi dla szczyla. Niestety mimo wysiłków stan zdrowia staruszków skokowo sie pogorszył i dopiero po tej "przygodzie" udało sie jeszcze na jakis czas ustabilizować ich serduszka. Emocje i zamieszanie w domu jednak zrobiły sporo złego. U mnie to była konieczność do czasu jak mały trafił do DS ale po tych doswiadczeniach byłabym już bardzo ostrożna przy podejmowaniu takiej decyzji jak branie szczyla do odchodzącego psa.Ja bym po prostu poczekała , dała seniorowi pełną uwagę i wyłącznośc na ten ostatni etap jego zycia i dopiero brała szczeniaka. Dwa i wiecej psów w domu to swietna sprawa ale o tym najlepiej pomysleć wczesniej , gdy psów nie dzieli tak wielka róznica wieku i kondycji. Moim zdanem potrzeby szczeniaka i 15 latka sa tak rózne że tworzenie takiej pary może okazać sie niewypałem.
  8. poprawka - dogo niejadalne "ciasteczka " sieje nadal czyli w Firefoxie trzeba po każdym wejściu na forum wyczyścić ciasteczka. Jeśli sesja trwa dłużej, może się zdarzyć , że ciasteczka i tak się w którymś momencie zainstalują i wtedy trzeba całą operację powtórzyć. Uwaga - wtedy poza usunięciem ciasteczek trzeba odświeżyć stronę i ponownie się zalogować. Zabawa przednia, administrator może być dumny z nowej wersji dogo tak przyjaznej dla uzytkowników...
  9. chcecie emotki to teraz trzeba "ręcznie" wpisac np :) trzeba wpisać ( tylko bez spacji) : ) ;) ; ) :( : ( :D : D :o : o
  10.     Dwie flexi - jedna w lewej , druga w prawej ręce Odpowiednio psy uczę chodzic przy lewej i prawej nodze. Skrócenie czy popuszczenie smyczy bez angażowania drugiej reki( niewykonalne przy zwykłej smyczy ) stad uwazam ze flexi jest tu bezcenna
  11. Dwójnik na pewno nie jesli psy nie potrafią grzecznie chodzic na luźnej smyczy. Co z tego że niby masz je na uiezi jesli wzajemnie beda sie szarpały i plątały.Spalisz tylko korekty smyczą bo przyzwyczają się do tego, że smycz je szarpie w dowolnych kierunkach i niespodziewanych momentach. Jak dla mnie optymalnym rozwiazaniem są właśnie 2 flexi. Flexi ma taki magiczny przycisk blokujacy taśme /linkę i w sekunde mozna z niej zrobić smycz o stałej długości- to smycz która spełnia wszystkie funkcje zwykłej smyczy( po zablokowaniu) plus daje szereg innych mozliwosci.I co bardzo istotne mozna ją w pełni obsługiwać jedną ręką . Od wielu lat mam po kilka psów ( bezdomniaki na róznym etapie nauki chodzenia na smyczach , róznych gabarytów i witalnosci)i na "miejskie" wyjscia najczęsciej wyprowadzam je parami .Przerabiałam rózne warianty ale zdecydowanie najlepiej sprawdzają sie właśnie flexi no i... paroletnie doswiadczenie w posługiwaniu sie nimi bo to faktycznie może wymagać trochę ćwiczeń aby lewa i prawa ręka obsługiwała smycze równie sprawnie i kazdy z psów był korygowany niezaleznie.
  12. zapisuję a przy okazji - Ciocie czy nie da się tych licznych banerków bardziej skumulować ( np ustawić po 2 w linii ) bo takie wielgaśne podpisy okropnie utrudniają przewijanie strony- plisss
  13.     jesli faktycznie prowadzi firmę i była umowa na usługę to krótka piłka - trzeba zgłosić na policję kradzież towaru ( tak, tak w swietle prawa rasowy szczeniak to towar o określonej wartosci handlowej). Policja bez kłopotów namierzy właściciela firmy. No a jesli to była "okazja" aby tanio i szybko wyekspediować psiaka i szczeniak został wydany "na piękne oczy" "pani co przewozi pieski" to pewnie juz dawno sprzedany gdzies po drodze i możecie sobie szukac wiatru w polu. Zastanawia mnie tylko jedno - skoro jak widac mozna w necie znaleśc inf że korzystanie z usług tej pani juz raz skonczyło sie wpadką to dlaczego nikt tego PRZED wydaniem psa nie sprawdził. I jak tu nie wierzyc w porzekadło że mądry Polak po szkodzie...
  14.     otóż to i wracamy do źródeł... a skoro ten dzis utworzony przez Ciebie i tak nie jest podklejony czyli w żaden sposób nie spełni swojej funkcji to może warto posprzątać czyli edytować , usunąć wpisy w poscie a w tytule dać "do usuniecia" . Samo nie zniknie , spadnie tylko na dalsze pozycje ale "rozdwojenie jaźni" dalej będzie trwało i może kogoś zmylić. Do tego moderator na szczęście nie jest potrzebny.
  15. A co na to "hodowla shih -tzu" ? Przecież najprościej tam się zapytac jak szczeniak był karmiony i pojony
  16. Rozumiem że te "ćwiczenia" o których piszesz to nic co ma związek z działalnością leczniczą bo to by niestety zmieniało sytuację.Zakaz wprowadzania psów obejmuje całość placówek słuzby zdrowia w tym także pomieszczenia gdzie nie wykonuje sie zabiegów ( np pomieszczenia socjalne personelu)i tu faktycznie nie ma zmiłuj. Natomiast jesli to np siłownia, sala gimnastyczna itp to juz tego zakazu nie ma. Na prawdę najprościej jak skontaktujesz się bezposrednio z sanepidem nawet anonimowo ( albo podając inne namiary firmy ale o podobnym profilu jeśli obawiasz się zaostrzenia konfliktu )i poprosisz o wykładnię prawną. To podwójnie Ci pomoże bo po pierwsze dowiesz sie dokładnie czy na pewno nie ma jakis szczegółowych przepisów dot. działalnosci Twojej firmy a po drugie mozesz się na tę rozmowę powołac przy powtórnym spotkaniu z kontrolerką co niewątpliwie da jej do zrozumienia że nie jest wszechwładna
  17. Podstawę prawną zabraniającą obecnosci psa w pomieszczeniu biurowym powinna podać Ci "zbulwersowana pani z sanepidu" jesli takową zna. Ja osobiscie takiej nie znam ( z wyłączeniem miesc gdzie jest dostęp do zywności,niektórych usług, placówek służby zdrowia - generalnie tam gdzie jest wymuszony szczególny rezim sanitarny definiowany szczegółowymi przepisami).W innych miejscach decyzja nalezy do własciciela/ zarzadcy posesji. Jesli nie są przekroczone inne przepisy porządkowe( obowiązek kagańca , pies na uwiezi - to w wypadku psów/ras ogólnie objetych tym przepisem w miejscu publicznym na terenie danej gminy)to pani nie ma tu nic do gadania. Poza tym kontrola nie może byc niezapowiedziana - powinna byc ustalona konkretna data i zakres kontroli."Naloty" dopuszczalne są tylko w wypadku bezposredniego zagrożenia zdrowia lub zycia Proponuję zadzwonić do sanepidu a jeszcze lepiej napisać i poprosić o wykładnie przepisów w tym zakresie.
  18. Suuuper - to teraz dopiero zrobi się bałagan. Wątek reklamowy jest, działa, jest podpięty i wiele osób ma go w subskrypcji czyli droga do niego przetarta. Ma aktualne wpisy czyli widać wyraźnie że jest ciągnięty na bieżąco wiec jaki bałagan? Zgoda, że tytuł w częsci juz nieaktualny ale czy to powód to aż takiego lamentu? Bez przesady. Jak zwykle na dogo nadmiar gorliwości i działania szybsze od myśli tylko bokiem wychodzą...
  19. Mnie to ( na podstawie zdjęć) wygląda na zapalenie tarczki ogona. Zaburzenie hormonalne występujące także u suk przy nieprawidłowej pracy jajników. Zresztą jest o tym sporo w necie wiec mozna sobie doczytać
  20. Tak tez od początku podpowiadałam że to nie foch tylko coś z karmą nie tak. Niestety Bosch to tania karma i na dodatek niemiecka( tu mam złe osobiste doswiadczenia co do jakości karm koncernowych z tego kierunku) i to zwieksza ryzyko że juz na etapie produkcji do tej partii zakradł sie felerny składnik ( gł. podejrzewam zanieczyszczone zboże).Pewnie mnie tu zaraz ludzie zakrzyczą ale niestety taka jest prawda że zbijajac koszty, duże koncerny do produkcji popularnych i tanich karm kupują badziewne składniki w tym i takie, odrzucone do spożycia przez ludzi. Najgorsze z tego wszystkiego jest nie mieso ( ono w procesie produkcji traci większość toksym) co zboża z których patoskładników praktycznie nie da sie wyeliminować. Przy karmie w cenie 7-8 zł za kg raczej nie podejrzewam żeby komuś chciało sie i ryzykował przepakowywanie worków i podmienianie - bo niby na co aby było opłacalne?. Zbyt to przekombinowane.Duzo bardziej prawdopodobne jest w wypadku takiej karmy nietrzymanie jakości czyli partie które róznią się nawet organoleptycznie , co "wyłapał" Twój piesek. A co do reklamacji to wydaje mi sie że nie zaszkodzi skontaktować sie z krakvetem i przedstawić problem. Możesz też zapytac tu http://www.e-bosch.pl/ czy wiedzą cos na temat tej konkretnie partii karmy Bo byc może nie Ty jeden miałes ten problem a dystrybutor i przedstawiciel powinien byc ( przynajmniej teoretycznie) zainteresowany utrzymaniem dobrej marki swojego produktu
  21. Woda podawana psu musi być koniecznie przegotowana- banalne a bywa ( zwłaszcza przy zmianie miejsca zamieszkania) powodem rewolucji żołądkowych. Na lużne stolce wynikające z podrażnienia jelit dobrze robi dieta tylko mięsno warzywna. Chude mieso ugotowane z marchwią,pietruszką , selerem i zmielone do konsystencji pasztetu. BEZ DODATKÓW w postaci wypełniaczy ryzowo makaronowych a juz na pewno bez kaszy - to wszystko tylko wywołuje fermentacje w jelitach i pozywke dla bakterii.Mięso i jarzyny w zupełnosci zaspokoją potrzeby energetyczne psiaka nie obciążając chorych jelit. Do tego cos osłonowego na jelita - tu preferuję najzwyklejszą smectę podawaną 2 x dziennie między posiłkami, w formie gęstej zawiesiny ( łyzką lub wygodniej strzykawką bezpośsrednio do pyska. Smecta przyspieszy regenerację nabłonka, zagęsci stolec i co ważne zwiąże toksyny i ułatwi ich wydalenie. To tani i dobry lek działający miejscowo ( nie przenika przez sciany jelit)i mozna go bez obawy podawać psu nawet kilka/kilkanaście dni.
  22. mamy prawo mieć odmienne zdanie... i niesprawiedliwa krytyka też może zdenerwować ale ogólnie jest cool ... więc w czym problem?
  23. Nie tyle percepcji co padaczki. Ale nie panikuj , zeby mówic coś na pewno trzeba jeszcze obserwować , odczekać bo może pies się po prostu przestraszył jakiegoś jaskrawego obrazu i jeszcze to pamieta. Pisząc o padaczce użyłam dużego skrótu wiec zebyś się nie wystraszyła wyjaśniam skad to przypuszczenie: Stymulacja mózgu szybko drgającym jaskrawym swiatłem to bardzo silny bodziec - u wiekszości bez odczuwalnych objawów ( poza lekkim dyskomfortem)ale u częsci wywołuje silny niepokój a nawet może sprowokować atak padaczkowy. Siła z jaką mózg reaguje na ten bodziec to cecha osobnicza - po prostu u niektórych wywołanie w mózgu patologicznych fal elektrycznych jest łatwiejsze niz u innych. Na razie nie zmuszałabym psa do "obcowania" z telewizorem - jesli sam tego unika to pozwoliłabym mu na ten wybór i spokojnie poczekała
  24. piasek w nerkach leukocyty i to wcale nie tak mało białko też w ilosci której nie mozna lekceważyć do tego wzdęty, napięty i tkliwy brzuch i wet nie wie co psu dolega?! "Może chora watroba" - to przepraszam na co czeka? Nie słyszał o badaniach parametrów wątrobowych? To przecież młody jeszcze pies a widze u weta ( przynajmniej tak wynika z relacji)jakąs niechęć do podjęcia sensownego leczenia Bezwzględnie trzeba zrobic przynajmniej podstawowy profil diagnostyczny , to powinno dać wstępna odpowiedź w jakim stanie są nerki, wątroba , trzustka. A tak na marginesie , jesli pies z padaczką to jak rozumiem na lekach- nikt Ci nie mówił że one mocno obciązają i watrobę i nerki i że trzeba regularnie robic badania kontrolne nawet gdyby "na oko" nic się nie działo? espumisan podac mozna to akurat nigdy nie zaszkodzi tylko obawiam sie że tu w niczym nie pomoże - jesli pies byłby zagazowany to byłoby to widoczne na usg Nie wiem czy moja przedmówczyni doswiadczyła na własnej skórze jakie odczucia towarzyszą niewinnemu piaseczkowi w nerkach jak zaczyna schodzić i orać moczowody ale zapewniam że doznania sa wysoce niemiłe od bólu po odczyn mięsniowy z wzdęciami powodującymi że brzuch przypomina balon , zaparciami i pieczeniem dolnych dróg moczowych takim że zyc sie odniechciewa
  25. Psy słyszą ultradźwięki- może coś w bebechach Twojego odbiornika zaczęło piszczeć i to psu przeszkadza. Nakryj ekran włączonego odbiornika tak żeby pies go nie widział i sprawdź jaka jest reakcja- czyli czy pies boi sie obrazu czy dzwieku ( także tego którego Ty nie słyszysz
×
×
  • Create New...