Jump to content
Dogomania

myślistwo/ myśliwi złe czy dobre...


renia3399

Recommended Posts

no niestety, ale mój brat nie chce jeść zwykle obiadu, w którym nie ma mięsa ;) owszem, je warzywa, ale jak słyszy, że nie ma mięsa, to się autentycznie wścieka. zwłaszcza, jak ja robię, bo wtedy na pewno jest jakieś dziwne :diabloti:

to ze szpinakiem jest naprawdę dobre! ja wtedy nie miałam świeżych pomidorów, ale niczego to nie popsuło :evil_lol:

edit, a ze słodkości, które są dobre i zdrowe, to polecam to:

[URL]http://www.jadlonomia.com/2013/03/pralinki-pene-zdrowia.html[/URL]

jak ktoś lubi żeby było bardziej słodko, to zamiast moreli można wrzucić daktyle, tylko nieco mniej, bo one bardzo się lepią. mój TŻ jadł to z miodem, bo w wersji z morelami było za mało słodkie :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']argument że potrawy wege kosztuje mięsożerca - jest żaden ..... bo mięsożercy jedzą warzywa i owoce i różne takie ... w których krew nie płynęła :)

ale fajne :) jutro dobiorę brakujące składniki ;) świeży szpinak miałam w planie zeżreć :diabloti:[/QUOTE]

w biedrze jest szpinaczek , pyszoteria w naleśniczkach , robiłam ostatnio , ale ty se pewnie swój przywieziesz ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Alicja']w biedrze jest szpinaczek , pyszoteria w naleśniczkach , robiłam ostatnio , ale ty se pewnie swój przywieziesz ...[/QUOTE]
ja mam takiego dostawcę , co ma krótko terminowe takie warzywka ;)
w biedrze ino tylko korzystam z mrożonek ... bo to co mają na świeżo , to ja ładniejsze do bubla wywalam ;)

Pomidorki , dobre pomidorki - oczywiście że są smaczne i pomidorowe. Niestety bardzo trudno je kupić :)
Na szczęście mam ten zaszczyt i przywilej ...
mogę polecić , pomidorki truskawkowe ... aktualnie jedyne jadalne ... o tej porze roku. Nie walą rybami , plastikiem i co ważne PLEŚNIEJĄ .. a nie rozpadają się na cuchnącą ciecz. Są polskie nasze krajowe :)

Zielsko zielsku nie równie .... tak samo jak lubię dobry kawałek mięsa .... które nie sika wodą podczas obróbki termicznej.
To niemięsne również muszę mieć doskonałe ... bo jak bym miała jeść te gówna marketowe , które faktycznie są tanie , tańsze ... to wolę usmażyć sobie mąki z wodą.

Warzywa i owoce , mają za zadanie dostarczać nam niezbędnych dobrodziejstw , a nie tylko zaspokajać sumienie nazwą. Bo wyglądu to to też nie ma.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']ja mam takiego dostawcę , co ma krótko terminowe takie warzywka ;)
w biedrze ino tylko korzystam z mrożonek ... bo to co mają na świeżo , to ja ładniejsze do bubla wywalam ;)

Pomidorki , dobre pomidorki - oczywiście że są smaczne i pomidorowe. Niestety bardzo trudno je kupić :)
Na szczęście mam ten zaszczyt i przywilej ...
mogę polecić , pomidorki truskawkowe ... aktualnie jedyne jadalne ... o tej porze roku. Nie walą rybami , plastikiem i co ważne PLEŚNIEJĄ .. a nie rozpadają się na cuchnącą ciecz. Są polskie nasze krajowe :)

Zielsko zielsku nie równie .... tak samo jak lubię dobry kawałek mięsa .... które nie sika wodą podczas obróbki termicznej.
To niemięsne również muszę mieć doskonałe ... bo jak bym miała jeść te gówna marketowe , które faktycznie są tanie , tańsze ... to wolę usmażyć sobie mąki z wodą.

Warzywa i owoce , mają za zadanie dostarczać nam niezbędnych dobrodziejstw , a nie tylko zaspokajać sumienie nazwą. Bo wyglądu to to też nie ma.[/QUOTE]

weź tego ze szpinakiem do mnie wyślij , bo biedronkowe serio nie jest złe ( pan ochroniarz zawsze spędza przy mnie dużoooo czasu bo myśli ze ukradnę szpinak jak wybieram ) ale mało go w woreczku :(

pindorki i ogóreczki mam polskie i od znajomych rodziców moich więc musowo takie jak mają być

Link to comment
Share on other sites

ech - nie ma jak to prawdziwe wiejskie na gnoju wyrośnięte :) Jak ma takie marchewki od sąsiadek to aż zupa lepsiejsza.

a to mój stary przepis z czasów bezmięsnych jak karmilismy tym tabuny ludzi na konferencjach - tylko czasu wymaga, niestety.

Moczymy pszenicę - tyle ile się na podoba, to baza całego dania. Moczy się ja dobę, czasem więcej, potem się to gotuje - też długo, aż zmięknie i da się jeść z przyjemnością. A potem to już czysta orgia wrzucania wszystkiego co jadalne - czyli owoce surowe typu banan, kiwi, jabłka, gruszki - co tylko się nadaje do jedzenia, do tego te z konserw typu brzoskwinie, ananasy i różne inne - oczywiście owoce rozdrobnione na cząstki. Można to wszystko miodem polać albo i nie - jak kto lubi. Najsmaczniejsze na liścu z kapusty pekinskiej - też sie konsumuje razem z potrawą. Ilość owoców względem pszenicy - jak kto lubi. To taka murzyńska kutia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Potrujecie się tymi świeżymi warzywami :evil_lol:
O tej porze roku, to się bierze kapustę, szatkuje, soli, do słoi - i po tygodniu jest zdrowo, smacznie i z odpowiednimi bakteriami ;)
W sam raz do schabowego ;)[/QUOTE]

i do rybki :)

Link to comment
Share on other sites

Dosyć ciekawa wypowiedź myśliwego o zimowym dokarmianiu zwierzyny:

[QUOTE]W polskim łowiectwie istnieją dwa dogmaty. Jeden o konieczności dokarmiania, drugi o konieczności selekcji. Wprawdzie ten drugi jest już trochę kontestowany, pierwszy jednak wydaje się niewzruszony.
W 1999 roku w Łowcu Polskim ukazał się artykuł W. Jezierskiego analizujący celowość dokarmiania zwierzyny łownej. Właściwie, przeszedł bez echa. Nie spotkałem później żadnej polemiki odnoszącej się do tego tekstu. A szkoda, gdyż pogląd o braku celowości dokarmiania w świetle przedstawianych badań stoi w opozycji do głoszonego przez wiele lat modelu gospodarki łowieckiej. Wydaje się natomiast być zgodny z ustawowym zapisem …. o ochronie zwierząt łownych i gospodarowaniu ich zasobami w zgodzie z zasadami ekologii oraz zasadami racjonalnej gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej .
W naszym społeczeństwie uważa się powszechnie, że dokarmianie jest jednym z podstawowych zadań prawidłowej gospodarki łowieckiej, pozwala zwierzętom przetrwać okresy krytyczne zapobiegając upadkom, poprawia kondycję zwierząt, przyczynia się do poprawy efektów rozrodczych. Tym samym zwiększa liczebność osobników dokarmianych gatunków, a także poprawia jakość trofeów kozłów i byków.
Dokarmianie zwierzyny rozpoczęto w Polsce w XIX w., podobnie jak w całej Europie Środkowej. Wówczas prawo polowania związane było z posiadaniem ziemi, właściciele dużych majtków zainteresowani byli powiększaniem stanów zwierzyny i zapobieganiem upadkom w zimie. Zwierzynę dziką potraktowano analogicznie jak zwierzęta gospodarskie, uważano, że w okresie zimy występuje deficyt pokarmowy i zwierzynie należy dostarczać dodatkowe ilości karmy. Również w literaturze fachowej przyjęto a priori, że dokarmianie ma korzystny wpływ na populacje zwierzyny łownej.
Ilości wykładanej karmy początkowo niewielkie z czasem wzrastały, poprawiała się tez jej jakość. W ostatnich dekadach dwudziestego wieku i początkiem obecnego stulecia są to już ogromne ilości pełnowartościowej paszy. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, wykładano głownie snopówkę owsa, ziemniaki, buraki i niewielka ilość ziarna zbóż, najczęściej był to poślad. To co obserwujmy obecnie, to np. kilkadziesiąt ton kiszonki kukurydzianej, wysłodki z buraków cukrowych i do tego z kilka lub kilkanaście ton marchwi w jednym obwodzie. Taka bomba energetyczna do której należy dodać resztki pożniwne pozostające na polach, w sposób zasadniczy wpływa na bilans energetyczny poszczególnych osobników i całych populacji z wszystkimi negatywnymi tego konsekwencjami.
W drugiej połowie dwudziestego wieku, rozpoczęto badania mające na celu określenie zasadności wykładania karmy dla zwierzyny dzikiej. [B]Andrzejewski i Jezierski (1978) intensywnie dokarmiali badaną populację dzików bytującą w lesie o powierzchni ok. 2,5 tys. ha. w efekcie tego zabiegu w ciągu trzech lat stan populacji dzika wzrósł z 30 do 250 osobników. Stwierdzono również, żeby osiągnąć taką dynamikę populacji wykładana karma musiała stanowić istotny udział w całości diety.
Analogicznie w naszych łowiskach, dostarczanie coraz większej ilości karmy, szczególnie wysokoenergetycznej (m.in. kukurydzy) doprowadziło do eksplozji populacji dzika i jelenia.[/B] Porównanie pozyskania jeleni i dzików w latach siedemdziesiątych i dziewięćdziesiątych wzrosło kolejno siedmio, i sześciokrotnie pokazując pośrednio, że dokarmianie tych gatunków indukuje wzrost ich populacji.
Sarna i zając jako gatunki o bardzo precyzyjnym behawiorze żerowym sporadycznie korzystają z wykładanej karmy, zapotrzebowanie energetyczne sarny w okresie zimowym wcale nie jest najwyższe. Drożdż (1979) określił je w okresie od listopada do marca jako średniowysokie a bilans energetyczny w zimie jest dość korzystny dla tego gatunku, wynika on z pobierania pokarmu o dużej koncentracji energii. Jest to dowód na precyzję behawioru pokarmowego. Co ciekawe największe zapotrzebowanie energetyczne u kozłów występuje w kwietniu, a u kóz w kwietniu, czerwcu i lipcu.
Jezierski (1999) badając w okresie zimowym zwartość przedżołądków saren
u żadnego osobnika nie znalazł wyłożonego dla nich siana z lucerny. Ponadto patrząc na sposoby lokowania karmisk i paśników (zagęszczenie) i areał osobniczy tego gatunku, tylko nieliczna część populacji saren ma dostęp do wykładanej karmy. Ale jak wspomniano wcześniej nie ma to istotnego znaczenia, ponieważ gatunki te praktycznie nie korzystają z karmisk.
Intensywne dokarmianie jeleni i dzików prowadzi do bardzo dynamicznego wzrostu ich liczebności, natomiast nie ma ono wpływu na wielkość populacji sarny i zająca.
A jaki wpływ ma dokarmianie na ograniczenie upadków zwierzyny w zimie? Jak wykazali Pielowski (1968) i Jezierski (1977) okres zimowy, to czas najmniejszych upadków zwierzyny.
[B]Okazuje się, że nawet bardzo obfite dokarmianie sięgające 2 kg ziarna kukurydzy i owsa dziennie (!) na jednego dzika przez cały rok, nie zapobiega upadkom! Takie dawki stosował w trakcie prowadzonych badań Jezierski (1978) i mimo tak ogromnych ilości karmy, w czasie klęskowej zimy 1969/70 padło w badanym terenie 75 % dzików.[/B]
W terenach w których nie dokarmiano zwierzyny, upadki były równie wysokie, jednak część populacji także przetrwała!
W świetle przedstawionych faktów, zimowe dokarmianie nie przeciwdziała upadkom, indukuje natomiast wzrost populacji szczególnie jeleni i dzików. Biorąc pod uwagę zachwianie równowagi biocenotycznej w naszych ekosystemach dalsze dokarmianie na tak ogromną jak obecnie skalę, wydaje się wręcz szkodliwe. Postulowane w programach gospodarowania populacjami doprowadzenie do równowagi biocenotycznej nigdy nie zostanie osiągnięte, jeżeli znacznie nie ograniczymy dokarmiania zwierzyny. Prowadzona przez organy PZŁ i Nadleśnictwa kontrola łowisk pod katem ilości wyłożonej karmy, przy równoczesnym oczekiwaniu doprowadzenia populacji dzika i jelenia do równowagi z innymi elementami środowiska jest pewnym nieporozumieniem, by nie powiedzieć, że to oczekiwanie schizofreniczne.
Wydaje się również, że takie dostarczanie karmy może zaburzać relacje ekologiczne przyczyniając się między innymi do gradacji chrabąszcza majowego. Dzik otrzymując bez wysiłku doskonałą paszę w postaci kukurydzy znacznie mniej czasu poświęca by dotrzeć do głęboko zakopanych pędraków. Należy zaznaczyć , że jest to tylko moja hipoteza, nigdzie nie natrafiłem na empiryczne doniesienia w tej kwestii.
[B]Istnieje też pewien nieporuszany dotychczas aspekt - przyrodniczy. Zwierzyna którą dokarmiamy żyje na ziemi od milionów lat, przez ten czas na pewno wielokrotnie zimy miały przebieg bardzo mroźny z obfitymi opadami śniegu. Na pewno wielokrotnie głód dziesiątkował te populacje. Skoro gatunki te występują obecnie, więc je przetrwały. Osobniki które nie potrafiły zgromadzić odpowiedniej ilości materiałów zapasowych i nie potrafiły się wyżywić w tych ekstremalnych warunkach zginęły, tym samym nie przekazały swoich „złych genów” następnym pokoleniom. Pula genetyczna która pozostała po okresach głodu dawała szanse na przeżycie następnych okresów krytycznych. Na tym polega dobór naturalny lub jak kto woli - selekcja naturalna. Giną pojedyncze osobniki by mógł przetrwać gatunek.
I między innymi dlatego nie powinniśmy dokarmiać zwierząt. Zbyt długie dokarmianie, takie przez wiele wiele pokoleń, może doprowadzić do dryfu genetycznego i „utratę” tych genów które determinują szeroko rozumianą gospodarkę energetyczną. A efekt tego - przy zaprzestaniu dokarmiania i wystąpienia niedoboru pokarmu – może być zgubny dla całego gatunku.[/B][/QUOTE]

[url]http://forum.lowiecki.pl/read.php?f=11&i=417076&t=417076[/url]

wniosek? - intensywne dokarmianie ma bardzo duży wpływ na wielkość populacji jelenia i dzika ( oraz na wielkość " pozyskania " osobników tych gatunków ) ale nie ma większego wpływu na ich przeżywalność i spadek liczby upadków - poza tym, jest groźne dla przyrody i dla dokarmianych gatunków
widać tu też jak na dłoni, dbałość myśliwych o tych biednych rolników, których, ponoć ochraniają przed " złą " zwierzyną.

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze dieta wegetariańska nie kosztuje więcej niż z mięsem. Gotujemy tak od kilkunastu lat, a nie należymy do nawet średnio zamożnych rodzin. To co droższe nie zawsze jest lepsze.

Po drugie, każda źle zbilansowana dieta jest szkodliwa dla zdrowia.

Po trzecie, nie trzeba jeść więcej na diecie wegetariańskiej aby zyskac to co w diecie z mięsem. Przykładowo te białko o którym przeważnie się mówi, wiecej znajduje się w soi, soczewicy, ciecierzycy. Soczewicą karmiono np. niewolników budujących piramidy co świadczy, że musi dostarczać odpowiednią dawkę energi.
Ludzie w dzisiejszych czasach i tak za dużo jedzą.

Osobiście odżywiam sie dość sezonowo. Mamy tunele z pomidorami, ogórkami, bakłażanami, cukinie, dynie, kukurydzę, fasolę, ziemniaki, i przyprawy plus sad z jabłkami, gruszami, czereśniami oraz sporą uprawę winogron odmian przywiezionych jeszcze z Węgier. Ponadto mamy kilka kóz, które dają mleko, czyli też sery, a w sezonie również kupujemy sery owcze. W zimie nie jem takich warzyw jak pomidor, bo mi nie smakują kupne. Taka wybredność osoby wychowanej na malinówkach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']dobrze skomponowana dieta jest droga
bo ja zjem schabowego z ziemniakiem i surówką z kiszonej kapusty i to jest koszt - serio mega zawyżony ze 20 zł
żeby żarcie bezmięsne miało identyczne właściwości odżywcze .... kosztuje 2 razy tyle
dlatego między innymi w PL bez mięsni odżywiają się marniutko , bo ich na to nie stać.
To jest prawda , bardzo smutna prawda ... ale wiem to od samych bez mięsnych.

Bo może Ty Motylku odżywiasz się tam jakoś sama , ale ja żywię takich jak Ty kilkaset jak nie tysiące :)
I jest to bardziej opłacalny biznes niż sprzedaż mięsa mięsnym :diabloti:

jeśli idzie o dietę , to mam mega wymagający organizm i bardzo dbam o co jem i o różnorodność dostarczanych składników w jedzeniu.
Samym schabowym - który jest najtańszy , niestety się człowiek nie wyżywi.[/QUOTE]
np. kotlety sojowe czy kostki sojowe sa tańsze niż ten kotlet,a dostarczają więcej właściwości odżywczych.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Tak, zwłaszcza ta soja modyfikowana genetycznie dostępna w sklepach ;)[/QUOTE]
Musi być nalepka jesli jest GMO. A w paszach, którymi są karmione zwierzeta na mieśo jest soja i to GMO, ale tego nikt nie napiszę. Czy w wędlinach, jako zapychacz. Tam nie mają obowiązku powiadomienia konsumenta o GMO. Trochę wiedzy nie zaszkodzi.

Link to comment
Share on other sites

Taka ciekawostka ile jest wegetarian na świecie:
[url]http://wegetaria.pl/policzmy-sie-czyli-ilu-z-nas-jest-wegetarianami.html[/url]

Na szczęście liczba wega się cały czas powiększa. W bardzije tolerancyjnych i tym samym bardzije rozwinietych krajach są supermarkety wegetariańskie jak i wegańskie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Alicja']:roflt:dokładnie


Szkoda ze w szkołach wycofali większość lektur starej daty ;) ...wtedy [B]bezag[/B] wiedziała by że ludzie północy jedli jaja ptactwa , jedli wątrobę fok , suszone mięso ... tylko kurna jak sie to ma do jej teorii o niejedzeniu mięcha :hmmmm:[/QUOTE]
Robicie ze mnie najgłupszego człowieka na świecie. To już nei ejst śmieszne,a żałosne.
Zmieniacie moje słowa, dobrze wiedząc, że nie mam zbytnio jak się bronić, bo jestem pojedynczą sztuką przeciwko spędowi.
Nie mam zamiaru odpowiadać na takie prowokację, bo jeśli się wam nudzi, to lepiej pobiegać, a nie zużywać klawiaturę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bezag']Musi być nalepka jesli jest GMO. A w paszach, którymi są karmione zwierzeta na mieśo jest soja i to GMO, ale tego nikt nie napiszę. Czy w wędlinach, jako zapychacz. Tam nie mają obowiązku powiadomienia konsumenta o GMO. Trochę wiedzy nie zaszkodzi.[/QUOTE]

To samo jest z soją ;) Soja jest sprowadzana do Polski i producenci "zapominają" umieścić taką informację, choć jest to nie zgodne z prawem :eviltong:
Poza tym, zgodnie z unijnym prawem producent musi zamieścić informację o obecności GMO jeśli produkt zawiera go więcej niż 0,9 procent swojej masy. Jeśli jest go mniej, może przemilczeć tę informację. Przepisy nie dotyczą np. mleka czy mięsa zwierząt karmionych paszami zawierającymi GMO.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']To samo jest z soją ;) Soja jest sprowadzana do Polski i producenci "zapominają" umieścić taką informację, choć jest to nie zgodne z prawem :eviltong:
Poza tym, zgodnie z unijnym prawem producent musi zamieścić informację o obecności GMO jeśli produkt zawiera go więcej niż 0,9 procent swojej masy. Jeśli jest go mniej, może przemilczeć tę informację. Przepisy nie dotyczą np. mleka czy mięsa zwierząt karmionych paszami zawierającymi GMO.[/QUOTE]
Widzisz i się mylisz. Prócz tego, że ma być znak na opakowaniu, wszystkie informacje można prosto znalźć na internecie. A akurat w wędlinach nigdy Ci nie dadzą pewności.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bezag']Widzisz i się mylisz. Prócz tego, że ma być znak na opakowaniu, wszystkie informacje można prosto znalźć na internecie. A akurat w wędlinach nigdy Ci nie dadzą pewności.[/QUOTE]

Nie mylę się. To co napisałam, to informacje ogólnodostępne dla społeczeństwa, wystarczy tylko poszukać na odpowiednich stronach ;)

A co jest w wędlinach mi zwisa, bo wędliny robię sobie sama ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='magdabroy']Nie mylę się. To co napisałam, to informacje ogólnodostępne dla społeczeństwa, wystarczy tylko poszukać na odpowiednich stronach ;)

A co jest w wędlinach mi zwisa, bo wędliny robię sobie sama ;)[/QUOTE]
To samo znajdziesz o markach dostępnych w sklepach. Istnieją listy produktów bez GMO, toteż kwitowanie wszystkiego jedną miarką jest złe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Aysel']Dziś nie ma NATURALNEJ soi.
Całość dostępnej soi jest zmodyfikowana genetycznie.
Ale to trzeba wiedzieć, czytać... :)[/QUOTE]
Lecz nie każda jest GMO. To jest pewna różnica. Dziś już zapewne nic co jemu nie jest naturalne, lecz wolę wybrać najmniejmniejsze zło.
Ale oczywiście trzeba się znów ( lubię to słowo) czegoś przyczepiać.

P.S i wiem o tym, że wszystkie gatunki soi są już zmodyfikowane,a le czy ja gdzies pisałam, że soja jest sterylnie naturalna? Pisałam o GMO.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bezag']Lecz nie każda jest GMO. To jest pewna różnica. Dziś już zapewne nic co jemu nie jest naturalne, lecz wolę wybrać najmniejmniejsze zło.
Ale oczywiście trzeba się znów ( lubię to słowo) czegoś przyczepiać.

P.S i wiem o tym, że wszystkie gatunki soi są już zmodyfikowane,a le czy ja gdzies pisałam, że soja jest sterylnie naturalna? Pisałam o GMO.[/QUOTE]
a wiesz co znaczy GMO?
genetically modified organism

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...