Jump to content
Dogomania

Pomocy GARWOLIN i okolice!! Aż 4 psy porzucone na jednej stacji benzynowej, jeden z przetrąconą łapą :( :(


agat21

Recommended Posts

Guest Kasia1974

Cały czas liczę, że ktoś z okolic jest, wchodzę na różne strony społecznościowe i cisza....smutne.... jeszcze mi została koncepcja napisania do psiej fryzjerki (przepraszam że w takim tonie nazwałam)w Garwolinie, może ona cokolwiek wie.

Link to comment
Share on other sites

Guest Kasia1974

w środę organizuję akcję zgarnięcia psiaków z trasy lubelskiej, przy okazji  nie omieszkam sprawdzić czy jest Łapek...może będzie

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Guest Kasia1974

Wiec tak dzisiaj przy okazji jazdy na cito z mega sraczką mojego doga Krowę Mańka, akcja próby zgarnięcia psiaków wygląda tak

Dopiero dotarłam do domu, dziękuję wszystkim za zaangażowanie w akcję (Ewajanka, Murka), sytuacja taka, Stadnina koni, teren mający kilkadziesiąt hektarów otoczony elektrycznym pastuchem, sunie należą do właścicielki stadniny z początku nie chciała rozmawiać coś tam burknęła że to jej psy (miała kursanta na koniu)ale w końcu podeszła, powiedziała że rzeczywiście psiaki latają wszędzie, wystraszyła się że może kogoś pogryzły, i że one przyjaźnie nastawione do ludzi, nic psiaki są małe i przechodzą pod drutami, ona na tych pastwiskach nie jest w stanie utrzymać ich w jednym miejscu, obok domu jedna duża podwójna buda, na łańcuch ich nie weźmie, kojca im nie zrobi bo one przyzwyczajone do latania po polach, młodsza urodzona w marcu tego roku ma przetrąconą łapę bo koń ją kopnął, dzwoniła do psiego azylu, ale bez specjalnego efektu, powiedziałam jej że mogę pomóc, zostawiłam telefon,niech się zastanowi. Kobieta wspominała że jest ktoś, kto często na nią nasyła różne patrole i interwencjie (i dlatego tak sceptycznie nastawiona), ale powiem tak, konie zadbane w boksach czysto, kilka koni pod opieką przywiezione z interwencji.  teraz jak byłam, suń ani na terenie stadniny, ani w jej okolicach nie było, Z drugiej strony wiem jak środowisko wiejskie podchodzi do tematu pies z którego ani mleka, ani jajek, ani mięsa ani pieniędzy, u tej pani trochę niestety taka mentalność jest, są bo dzieci je kochają, też tę starszą syn przyprowadził kilka lat temu bo ktoś wyrzucił, oddać ich nie odda, jak coś się będzie działo to będzie dzwonić. czy tak będzie nie wiem, gdyby były gdzieś w pobliżu to tę małą pewnie by oddała, jak wracaliśmy do samochodu to podjechał do nas chłopiec na rowerze około 11/12 lat z  prośbą żebym mu nie zabierała, on o nie dba i je kocha, że Czarna jak urodziła szczeniaki 8 sztuk to on naprawdę je wszystkie w dobre ręce oddał...nie wiem co myśleć....oby było dobrze, jak bym je widziała namacalnie to zawsze jest ta pewność że wszystko jest ok, zostaje jednak coś w głowie, taka oto historia... podejrzewam że dzieciak być może je schował w domu albo nie wiem co, widział nas wcześniej jak się kręcimy w tę i nazat szukając psiaków, tym bardziej że kobieta (przy domu) udzieliła nam pierwszej informacji, powiedziała że w sprawie psów to do właścicielki która jest w stajni, dzieciaki bawiły się przy domu. różnie można myśleć i główkować, zrobiłam wszystko co możliwe....

Padam na twarz, ale jutro jadę do Krępy (jazda lubelską w sprawie Łapka), w domu pod opieką sąsiadów i weta zostawiam Białkę (sunię z pola z pogryzionymi łapami) ma się doskonale, uff, gorzej ze mną bo zaliczyłam kontuzje dwa tyg temu złamanie kości ogonowej, i dzisiaj kontrola bo objawy, które mnie martwią (ucisk na nerwy drętwienie od pasa w dół) kość do resekcji w październiku... wytrzymam, muszę...mało tego diaksem rozciełam udo, więc szycie (roboty budowlane, czasem zrobi się głupotę i efekt jest) zahartowana w bojach jestem, że to już  u mnie standard. trzymajcie kciuki jutro za Łapka. Ściskam ciepło, dobrej nocy

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Guest Kasia1974

Mimo wszystko nie odpuszczam, jazda do Krępy slalomem Osieck (Sunie), Lipówki (Łapek), może wreszcie przyjdzie czas na własne cztery koła, prawo jazdy od trzech lat...być może współpraca z fundacją, będzie łatwiej działać na terenie, ale to wszystko zależy od fundacji, napisałam obszerne listy, liczę na pozytywną odpowiedź, odpisała Psia Fryzjerka z Garwolina, chętna do współpracy jest jeszcze ktoś z Kołbieli, życie nauczyło mnie przenosić góry i przy tym nie deptać mrówek. Krępa czeka, wieczorem dam znać co słychać na trasach...

Link to comment
Share on other sites

Kasiu, jesteś niesamowita. Oby sunie rzeczywiście były zaopiekowane, co tu więcej można zrobić.. szkoda, że nie pomyślą o sterylizacji, bo ile "tych dobrych" rąk na następne szczeniaki będzie? poza tym kretyńska ludzka mentalność powoduje, że psy ze schronisk nie mają szans na domy.

Dbaj o siebie, wylecz kontuzje, życzę jak najmniej bólu i problemów.

Bardzo bardzo Ci dziękuję za zaangażowanie w sprawie Łapka.

Link to comment
Share on other sites

Kasiu, jesteś niesamowita. Oby sunie rzeczywiście były zaopiekowane, co tu więcej można zrobić.. szkoda, że nie pomyślą o sterylizacji, bo ile "tych dobrych" rąk na następne szczeniaki będzie? poza tym kretyńska ludzka mentalność powoduje, że psy ze schronisk nie mają szans na domy.

Dbaj o siebie, wylecz kontuzje, życzę jak najmniej bólu i problemów.

Bardzo bardzo Ci dziękuję za zaangażowanie w sprawie Łapka.

Link to comment
Share on other sites

Guest Kasia1974

W Krępie zasięg się zawiesił, ani się dodzwonić gdziekolwiek, ani internet nie działa, dziura się zrobiła zasięgowa, dziękuję wam za dobre słowo, ale nie zapominajcie o sobie, że też robicie wszystko dla zwierzaków, co się da i jak się im więcej nas tym lepiej, ostatnie dni poświęciłam pomagając nadleśnictwu w Maciejowicach bo stawy w rezerwacie wyschły, gigantyczne ilości umierających w męczarniach ryb i innych stworzeń, ja mam pięć dużych stawów (dzięki współpracy z bobrami u nas wody nie brakuje,w takich sytuacjach jak susza ekologiczna bobry są na wagę złota), początkowo z pracownikiem staraliśmy się wiaderkami to wszystko łapać, ale trzeba było zorganizować beczkowozy, akcja pomyślnie zakończyła się wczoraj w nocy, uff w przyszłym tygodniu jak będę wracać tradycyjnie zaliczone trasy, zapał u mnie czasem też szwankuje, zawsze od dziecka marzyłam żeby mieszkać na wsi, życie w warszawie jest dla mnie uciążliwe,chaotyczne i nie dla mnie klimaty sklepów itp, los obdarował mnie kawałkiem ziemi i właśnie Krępa jest dla mnie bezpieczną przystanią tu rozpędzam swoje pokłady energii na różne przedsięwzięcia, teraz kiedy już mam odpowiedź z fundacji to w głębi serca mam ulgę, (czeka mnie rok,dwa intensywnej pracy) moja Krępa stanie się nie tylko azylem dla dzikich zwierząt, ale również psów, kotów, koni, krów itp. które będą mogły znaleźć u mnie bezpieczne schronienie, nasz pan wójt i jego hycel będą mieli związane ręce. Ściskam was serdecznie

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Guest Kasia1974

Dzisiaj wróciłam do Warszawy, teraz czeka mnie intensywny tydzień spotkań i rozmów z fundacją, tymczasem znowu kolejne dwa wyrzutki sumienia zostawiłam na przechowanie u sąsiadów (dwie sunie cieczkowe siedzą w zagrodzie) dogadałam się z moim wetem wysterylizuje je po kosztach. Tradycyjnie znalazłam je w rezerwacie podczas prób reanimacji wyschniętych stawów. Stado psów  wiadomo z jakich powodów....Łapka nie widziałam, sunie z Osiecka (nie wiem była tylko jedna, starsza (właścicielka oporna...na sterylki ,boi się że ich nie oddam) w sobotę za tydzień znowu trasy zaliczę, w Krępie będę siedzieć do 10 września, zgłosiłam w t-mobile problem z zasięgiem mam czekać 60 godzin, oby to była jakaś techniczna usterka (wcześniej wszystko działało i nagle zasięg padł). Jak wszystko ruszy w dobrym kierunku z fundacją to dam wam znać, bez obaw będę mogła działać oficjalnie w terenie, to dużo. Hycel ze schroniska w Sobolewie buduje nowe kojce, ludzie mówią że likwiduje swoją hodowlę wilczurów w domu?( na podwórku klatki)  i przenosi ją na teren schroniska. Już jest gęsta atmosfera wokół tematu...Serdecznie was pozdrawiam, dajcie znać jak coś na trasie zobaczycie.

Link to comment
Share on other sites

Mozemy się spotkac i podjechać tam, ja nie mogę ich nawet zabrać do samochodu, miałam szczeniaki z parwowirozą miesiąc temu. To jest niby czyjaś posesjaale tam nikogo nie ma i są psy , b zaniedbane ,ale temat na dziś jest nie do ruszenia .Wazne ,żeby te maluchy zabrać,zanim zginą albo ludzie z okolicy zabiora,bo częsc to pewnie sunie.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...