Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • 4 weeks later...
Posted

kurczę to ja bedę mówić po adopcji Dyzia(jak nastapi oczywiście), że stukneło mi.... hmmm muszę policzyć :)

Zawszeć to jednak bedzie dużo mniej niż mam aktualnie :D

Posted

No nareszcie udało mi się "taczkę załadować" ;) i mam wieści od Taszki i od Szyszki, a nawet od Tośki!

 

Taszka ma się świetnie, a w kontaktach z Laufrem i z Zuzią obserwuje się coraz większą zażyłość. I jak mówi p. Adrianna - pomimo, że z uporem maniaka gryzie buty i Zuzinkowe zabawki, jest baaaaaaardzo słodka ;)

I jak pięknie wygląda - błyszczy się jak zapastowana!

 

IMG_0373_zpsx6lzkmv5.jpg

 

I z Laufrem

 

IMG_0375_zpsdutwccnz.jpg

 

Na fotki Szyszuni czekam (mam obiecane). P. Aneta podejrzewa, że Szyszka jest psim wcieleniem jej ukochanej, nieżyjącej kociczki, bo dogadują się bez zbędnych słów!

Ogólnie nuuuuuudaaaaa, bo o Szyszolinie można mówić tylko w samych superlatywach, a w skrócie: pies idealny.

No, jedną małą przywarę jednak ma - jest spacerkowym śmieciarzem. Najchętniej zjadłaby wszystko co znajdzie, a p. Aneta z obawy żeby się psina nie struła, udaje że się na nią wtedy gniewa. Udaje, bo przecież nie sposób się gniewać, spoglądając w "te moje piękniste oczyska" :)

 

Maila od p. Renaty tu zacytuję, bo streścić się nie da :D

Dawno się nie odzywałam, ale większych zmian w Tosi nie zauważyłam. Proszę zerknąć na zdjęcie.. zbliżenie.. i te oczy:)

Z ostatnich wydarzeń - Tosia została persona non grata u lokalnego weterynarza… zdjęcia na drzwiach z komentarzem „tej pacjentki nie obsługujemy” jeszcze nie powiesili, ale jestem przekonana, że to wyłącznie kwestia czasu.. :D

Niestety popełniłam błąd i z braku czasu zamiast pojechać tradycyjnie do ukochanego weta Roberta, wybrałam opcję szybszą czyli lokalnego weta. Skądinąd bardzo sympatycznego człowieka! Uznałam, że zaszczepić Tosię to można wszędzie.. I tu błąd. Tosi wcale nie można szczepić... i w ogólne nic nie można robić.. Szczepienie zabrało nam ok. 30 minut. Tosia uciekła 3 razy, mnie ugryzła dwa razy, doktora trzy razy, biegała z igłą w grzbiecie i chciała zjeść kota. I porwała „kaganiec”.. Ogólnie udało się za 6-tym podejściem. A doktor wpisując szczepienia do książeczki zauważył, że wszystkie poprzednie wpisy pochodzą od Roberta (znają się ze studiów) i uprzejmie stwierdził:” Wie Pani, nie chciałbym być jakiś niegrzeczny albo nieuprzejmy, ale jakby w przyszłym roku pojechała Pani z Nią na szczepienie do Roberta, to ja bym się wcale nie obraził…”  I w ten sposób już wiemy, że lokalny wet nie dla Tosi;)

 

Odpisałam, że Tośka jest baaaardzo mądra, bo przecież powszechnie wiadomo, że i człowieka i zwierzaka powinien "prowadzić" jeden lekarz :D

A oto mądra Tosinka we własnej osobie (i te oczy!!!) :)

 

IMAG0451_zpsgl1lefqg.jpg

 

Mam też wieści od Zuzi. Jest przekochana, na spacerkach bardzo się pilnuje i biega jak rakieta. Domowników kupiła już wszystkich (albo na odwrót? ;)). Ala Panią kocha najbardziej i gdy ta wychodzi, Zuzka czuje się porzucona i osierocona. Znosi wtedy w jedno miejsce wszystkie rzeczy, które są Pani albo których Pani dotykała. Nie niszczy, ale szaleje po domu... Viola się dziś z Panią skontaktuje i poradzi jak pomóc, by Zuzka zrozumiała, że te 3-4 godziny samotności to naprawdę nie jest żadna tragedia...

Posted

Niestety, gorsze wieści też są :(

 

Wczoraj byłam w naszej lecznicy z Danusią, u której są moje Insekty, czyli Muszka i Pchełka. Pchełka zaczęła kuleć, a potem już tylna łapka bez przerwy była w górze. Doraźne leczenie w warszawskiej lecznicy nie przynosiło efektów, stąd wyprawa do Złotego Doktora.

Okazało się, że Pchełcia zerwała więzadło krzyżowe, a na domiar złego ma tę samą wadę wrodzoną, jaką miała Muszka (i Nionia), czyli nawykowe zwichnięcie rzepki. Czeka ją operacja i to dość poważna i skomplikowana :( Normalnie powinno się w takich wypadkach rozłożyć "naprawę" na 2 zabiegi, ale Doktor poskrobał się w głowę i wymyślił co i jak zrobić, żeby się udało za jednym razem. Danusia stwierdziła, że nie ma na co czekać i Pchlina na stół pójdzie już w najbliższy czwartek... Nie powiem, boję się...

Posted

Wiem, że będzie dobrze, bo w najlepsze medyczne ręce trafi. Tylko tak mi jej żal, że się nacierpi... Wczoraj bardzo się bała, ale była niezwykle dzielna - to już nie ten sam pies! W Danusię jest wpatrzona jak w święty obrazek - i vice-versa ;)

Posted

Nad wyraz dobrze! :D

 

Okazało się, że faktycznie więzadło było zerwane. Trzeba też było znacznie pogłębić kość, żeby rzepka przestała wypadać z bloczka. Do końca czwartku (dzień operacji), Pchełcia spała, nie chciała jeść ani pić. Jeśli się przemieszczała, to na 3 łapkach. Ale w piątek rano - zjadła śniadanie, załatwiła się na dworze (znalazła wreszcie dogodną pozycję, by kucnąć;)), a po wizycie kontrolnej, wyszła z lecznicy na CZTERECH łapkach! :D Wiedziałam, że będzie dobrze, bo Pchełcia jest w najlepszych rękach (Doktora i Danusi), ale nie widziałam, że aż tak i to tak szybko ;)

Tak bardzo się cieszę! :)

 

I kolejny powód do radości - wieści o Szyszuni od p. Anety.

 

P. Aneta pisze,że wszystkie sąsiadki są zachwycone, że Szysza taka grzeczna, piękna, że nie szczeka bez powodu - same pochwały! :) Na spacerkach Szyszka jest grzeczna, dopóki jakiś pies jej nie podskoczy - wtedy sprowadza delikwenta do parteru, krótko i dobitnie powie co o nim myśli i spokój ;) Szyszunia jest coraz pewniejsza siebie, czuje wsparcie swoich ludzi i zachowuje jak prawdziwa dama.

I ostatnie zdanie w mailu:
"Patrząc na Szyszę uważam, że lepszego przyjaciela, wróć - przyjaciółki nie mogłam dostać od losu."

 

Fajnie, co?... :D

 

Szyszka3_zpsxabzm1hf.jpg

 

Szyszka2_zpsydzaw4wn.jpg

 

Lilciowa nauka nie poszła w las ;) :D

Szyszka1_zpsdyagp3tl.jpg

Posted

A jeszcze pytałam p. Anety jak z czesaniem, bo na fotkach widać, że Szyszolina pięknie wyczesana. P. Aneta mówi, że ma na nią sposób - chwilę daje się czesać, a potem - jak to określa p. Aneta "dostaje bączka". Musi polatać, powygłupiać się, trzeba się z nią chwilę pobawić i można czesać dalej :D

 

A teraz gorsze wieści. Igła jednak musi zmienić dom. Sprawa jest o tyle prostsza niż w lipcu, że na nowy dom będzie czekała mieszkając z p. Henrykiem. Ta trudna decyzja zapadła po wielu przemyśleniach i dywagacjach. Sytuacja p. Henryka - życiowa i zawodowa - jest na tyle niestabilna, że nie możemy ryzykować. Żeby nie doprowadzić do sytuacji, że staniemy pod ścianą i będziemy musieli znaleźć inny dom dla Igiełki z dnia na dzień.

Tak więc zaczynamy ją ogłaszać...

Posted

Z czesaniem, podobnie miała Bliss. Na szczęście, z latami - normalnieje. Mnie się wydaje, że obie panny w szczerej młodości, czesane nie były ;). Blisia, też musiała sobie polatać - najszybciej jak umiała - żeby rozładować emocje, a potem mozna było ja czesać dalej :)

 

Szkoda, że nie ma samych dobrych wieści :(. Cóż - życie......

  • 3 weeks later...
Posted

Tegoroczna Tośkowa pogoń za lisem ;) Nie znam efektu, ale moim zdaniem lis nie miał żadnych szans :D

 

DSC06778_zpsspp2zshm.jpg

 

P. Renata napisała, że po całym dniu (od 9.00 do 21.00) takich gonitw, Tosia nie miała siły wyjść z samochodu i trzeba ją było zanieść... prosto pod kołdrę, gdzie spała snem sprawiedliwego do rana, po czym zjadła śniadanie i dalej spała prawie do 15ej. A potem? A potem jej przeszło :D

Posted

A myślisz, że ja bym nie chciała? Z Hopcią i Polą też bym się chętnie zamieniła ;)

Nie pamiętam czy o tym pisałam, ale gdy Doktor się dowiedział, że Czetka jedzie do Helsinek, rzekł: "Do Helsinek?... Pani Magdo, to może ja też mógłbym zostać wyadoptowany?" - "A pewnie, wezmę Pana na tymczas i poszukamy super domu!" :D

  • Upvote 1

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...