irenas Posted February 6, 2015 Author Share Posted February 6, 2015 Ale problem nie polega na drugim kocie, tylko ogólnie na stresie po przeniesieniu w nowe warunki. Zostawię go w spokoju, to młody, zdrowy kot, w końcu będzie miał dosyć siedzenia w zamknięciu, ciekawość świata na pewno zwycięży. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marysia R. Posted February 6, 2015 Share Posted February 6, 2015 Ale Feliway i obroża feromonowa sprawdzają się nie tylko przy problemach z drugim kotem. One ogólnie obniżają poziom stresu i poprawiają samopoczucie (psychiczne) zwierzaka :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted February 6, 2015 Share Posted February 6, 2015 Uwagę oglądałam i podobnie jak Wy byłam zbulwersowana. Do pasji doprowadziło mnie stanowisko związku kynologicznego w którym hodowla była zarejestrowana i podobno kontrolowana. Pani wetka,córka właściciela hodowli pokazała się z "najlepszej strony". Zapewne transmitowane przed lecznicą urywki popularności jej nie przysporzą. Oczywiście psiaki do schronu oddadzą,a ja uważam,że powinny być umieszczone w hotelikach a kosztami obciążyć właściciela. Dalej jest wielka niewiadoma ich losu.no bo jesli szybko dadzą do adopcji bez sterylki to znowu mogą wpaść w ręce pseudo. Mam nadzieję,że Viwa poradzi sobie logistycznie z tym problemem. Co do kotka nic nie doradzę,ale zostawiła bym go w spokoju w zamkniętym pokoju,a później by przyszedł czas na socjalizację. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 6, 2015 Author Share Posted February 6, 2015 Najnowszy, supergorący njus! Przyszła Tereska (czyli właścicielka) i zabrała Rudolfa! Powiedziała, że całą noc nie spała, tylko się o niego martwiła, że na razie nigdzie nie jedzie, a może mąż zdechnie zanim ona wyjedzie, albo ona zdechnie, kto wie co się stanie... nakrzyczała, nakrzyczała, wpakowała kota do kontenerka, nakrzyczała znowu na Szerloka i tyle ją widziałam. Ha! Zupełne jakbym jej kota zabrała siłą, a ona go odbiła.Wracając do hodowli. W Legionowie mieszka pani Małgosia Luzak, która działa w jakiejś organizacji walczącej z takimi hodowlami. Sama ma sunię - cavalierkę Charles King - z takiej hodowli, pamiętam jak walczyła o znalezienie domów dla 50 pekińczyków (z czego część upośledzonych z powodu chowu wsobnego). Super osoba. Ponieważ mieszka w tym samym domu, co moja przyjaciółka, dość często ją spotykam i zawsze się czegoś ciekawego dowiem. Nie zajmuje się wyłącznie zwierzętami, teraz organizuje jakieś zajęcia dla seniorów. Po prostu żywe srebro!A mnie zastanowiło, jakim cudem nikt z tych, którzy kupowali psy u tych z telewizora, nie zauważył, co tam się dzieje. Przez dziesięć lat nie trafił się żaden sprawiedliwy? Czy może handel odbywał się poza hodowlą? Na przykład u córuni? A ludzie mieszkający w pobliżu? Nie czuli smrodu? Przecież te góry psich gówienek, to zgniłe mięso, brudne zwierzęta, to wszystko musiało strasznie śmierdzieć. I nikt tego nie czuł? Nikt nie zwrócił się do policji, żeby sprawdziła skąd takie wonie? Ta "hodowla" nawet z zewnątrz wygląda podejrzanie. A wygląd + smród powinny już dawno zaalarmować kogo trzeba. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted February 6, 2015 Share Posted February 6, 2015 Cieszę się, że problem kota rozwiązany :D. Czyli - jest kocia miejscówka dla buraska od MarysiO ;). Co do tego, czy ludzie wiedzieli czy nie - pewnie wiedzieli - wiedzą sąsiedzi, jak kto siedzi ;). Ale nie chcieli "zadzierać" z majętnym sąsiadem,a waaadze pewnie były "zaprzyjaźnione" O tej "hodowli" już przynajmniej od 2010r było wiadomo, że coś jest nie tak http://www.shibainu.fora.pl/hodowle,100/pseudo,277.html A bomba wybuchła dopiero teraz. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze - które ktoś dostał, albo - nie dostał :(. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted February 6, 2015 Share Posted February 6, 2015 Podejrzewam,że kupujący "rasowe psy z zarejestrowanej hodowli" nie mieli pojęcia. Kilka suk było zapewne faktycznie zarejestrowane.Te budy były w oddaleniu od domu,mogli mówić,że to hodowla zwierząt futerkowych/z resztą z takiej hodowli zostały zakupione/. Najdziwniejsze jest to,że związek nic nie wiedział mimo przeprowadzanych kontroli i jakoś tak się składa,że Ci co kontrole przeprowadzali już nie żyją!!! Masakra,zaraz idę drugą część oglądać. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 6, 2015 Author Share Posted February 6, 2015 Nie wiem, jak Tobie, ale mnie ta druga część wydała się jakaś taka "ustawiona". Ci panowie weterynarz i rzecznik jacyś tacy sztuczni, jakby recytowali wyuczone uprzednio zdania. No nie wiem... A jeśli chodzi o Vivę, to radziłabym pięć razy sprawdzać osoby, które zdecydują się na adopcję zabranych z hodowli piesków. Zważywszy na cenę szczeniaków podaną w programie, na pewno znajdą się tacy, którzy uznają to za doskonałą okazję do łatwego zarobku. Ludzie potrafią być bardzo cwane! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted February 6, 2015 Share Posted February 6, 2015 Też miałam wrażenie, że jestem na spektaklu teatralnym ;). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 6, 2015 Author Share Posted February 6, 2015 Ciekawe, czy te wszystkie obietnice zostaną spełnione czy wszystko "przyschnie". Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted February 7, 2015 Share Posted February 7, 2015 Za głośna sprawa żeby tak bez niczego przyschło. Mnie w zasadzie było szkoda tego właściciela lecznicy. Faktycznie mógł nie wiedzieć co jego pracownica robi poza pracą. Tym bardziej,że lecznica jest w Łodzi a hodowla w innej miejscowości. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 8, 2015 Author Share Posted February 8, 2015 Obawiam się, że nie ma dość głośnej sprawy, żeby nie przyschło. A co z tą "Krakowianką" od yorków? Albo ja jestem gapa i nie zauważyłam najważniejszej wiadomości, czyli jak to się skończyło, albo po prostu przyschło. Ktoś coś wie na ten temat? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted February 8, 2015 Share Posted February 8, 2015 Podzielam Twoje obawy, Irenko :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 9, 2015 Author Share Posted February 9, 2015 Jeden z moich nowych sąsiadów, właściciel Mikusia, żeby ten się nie nudził w domu, kiedy wszyscy są w pracy czy w szkole, nabył drogą kupna sunię tej samej rasy (krzyżówka maltańczyka z yorkiem. Bardzo ładne pieski, ale ja pierwsze słyszę, a Wy?)!!! To się nazywa miłość do psów. Jestem po prostu zachwycona takim podejściem. Ta mała, jeszcze bezimienna, wygląda mniej więcej tak. Śliczniutka, prawda? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted February 9, 2015 Share Posted February 9, 2015 Bardzo śliczniutka... Czy jest przewidziane - również dla zabicia psiej nudy - posiadanie dużej gromadki psich dzieci, skoro do chłopczyka dołączyła dziewczynka?... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted February 9, 2015 Share Posted February 9, 2015 Ja mało rasowa, z wyjątkiem ON i DON i w dodatku - nie przepadam za yorkami. Pewnie kiedyś los mnie pokarze bezdomna yoreczką z cieczką ;). Co do psich krzyżówek, zainspirowałaś mnie - teraz siedzę i oglądam :) http://chartykas.blog.onet.pl/2011/02/12/znane-i-nieznane-psie-krzyzowki-101-150/ Cóż, to tylko dowód na to, że psy są ....psami i one same - też to dobrze wiedzą. Nie wiem, na ile legalne jest rozmnażanie takich krzyżówek - uprawnienia hodowlane itp. Chociaż, jak wyżej pisałyśmy, żadne Związki Kynologiczne, nie zapobiegną ludzkiej podłości i żądzy pieniądza :(. Co do dwupsowości, to Bliss ma swoje ulubione psy z Rodziny, ale w domu na co dzień, nie widzę, żeby drugi pies jej był potrzebny. Nawet powiedziałabym, że taka Lerka, jest dla niej(przez swoją nachalność w stosunku do niej i do nas), upierdliwa ;). Z Randą, cały czas obie były jak nakręcone. Najlepiej zgadza się z Maxem - podobny temperament? i labradorką bratanicy. Pewnie u psów, jest podobnie jak u ludzi, czyli - różnie :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted February 9, 2015 Share Posted February 9, 2015 Oczywiscie,że pieski mają odrębne charakterki jak ludzie. Temperament jest też bardzo ważny. Pozdrawiam sierściuchy. Dzisiaj nie mam czasu bo do lekarza wybywam/tego co ból leczy/ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted February 9, 2015 Share Posted February 9, 2015 Obiecałam zdjęcie latającego psa. Zdjęcie jest zeszłoroczne, ale Bliss nadal tak fruwa. Niestety, nasze aparaty są zbyt wolne, żeby schwytać psa w locie. Tu - wyjątkowo się udało :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marysia R. Posted February 9, 2015 Share Posted February 9, 2015 Moja Borówcia też tak lata :) Tylko ona raczej w pogoni za piłeczką albo śnieżną kulką :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 9, 2015 Author Share Posted February 9, 2015 Właśnie przeczytałam o dwóch niemal zagłodzonych psach, które zamiast bud miały metalowe beczki niczym w środku niewyłożone. Temperatura powietrza wynosiła - 7 stopni. Na dodatek miały bardzo krótkie łańcuchy. Przedstawiciele OTOZ-u zabrali psy, a w prokuraturze złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. MOŻLIWOŚCI???? Przecież znęcanie się nad zwierzętami JEST przestępstwem. To o czym my tu mówimy? Co do yorczkomaltanki - pewno dzieci są brane pod uwagę, bo po co inaczej byłyby dwie płcie? Tym to ja nie jestem zachwycona, na świecie jest już wystarczająco dużo psów, dobrze chociaż, że takie śliczne maleństwa z pewnością znajdą nabywców - koło mnie co najmniej 3 rodziny mają "wściekłe waciki" (czyli maltańczyki, jakby kto nie znał mojej terminologii). Dzisiaj poznaliśmy Jaśka (to nie jest ludzkie imię, to od poduszki). 150% psa w psie. Znajda, rudasek, bardzo proludzki, propsi i prożyciowy (kwintesencja radości życia). Wiek - około 8 - 9 miesięcy. Poszliśmy na spacer ze znaną Wam już Suzie, a Jasiek do nas dołączył (potem dołączyła jego pańcia, która przemieszcza się zdecydowanie wolniej). Pierwsze kontakty nie były zbyt udane, bo Szerlok, nie bardzo wiedząc, jak się zachować wobec takiego kręcipupka, warknął na niego, ten okazał się zaczepno-obronny i odwarknął, wtedy w obronie młodego wystąpiła Suzie i już chciałam się zbierać, żeby iść w przeciwnym kierunku, kiedy Szerlok pokłonił się głęboko przed smarkaczem, zapraszając go do zabawy. I pooooszło! Dzikie galopy po całym lesie, gonitwy i skoki - czysta rozkosz. Na zakończenie Szerlok wrócił karnie do mnie (on chyba jeszcze nie czuje się na 100% mój), natomiast Suzie i Jasiek przepadli. Podobno to nie pierwszy raz, tak że obie pańcie się nie przejęły. No, ja to się zawsze obawiam, żeby nie trafił się jakiś leśniczy - służbista wyposażony w strzelbę... Spacer był długi, psy zrobiły pewno ze 20 km, do domu wlekliśmy się więc noga za nogą. Teraz śpią. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted February 10, 2015 Share Posted February 10, 2015 Przyznam się, ze moje psy odżyły po tym, jak Aria pojechała do swego domu - bo ona po szczeniacku zaczepiała je, zachęcała do zabawy, podgryzała... Tylko Sonia miała siłę i serce sie z nią bawić. Nutka to się wtedy wściekała, odgryzała, jazgotała, Zulka za to po prostu nieruchomiała. Dziś Zulka wypadła z domu, zrobiła kilka kółek po śniegowej brei, zachwycona, radosna, a jej to się nie zdarza! :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted February 10, 2015 Share Posted February 10, 2015 Sonia poczciwości suczynka - dlatego tak ją lubię :). Może wszystkie Sonie są takie? Lerka też "męczy" Bliss, która nie jest tym zachwycona. Smutniejsza, przestała rano przychodzić się ze mną witać. Brakuje mi tego. Przy innych tymczasach - przychodziła. Może to ta cieczka? I tak wie, że pierwsza wyjdzie ta nowa :(. Jak tylko zaczynam głaskać Bliss. Lerka już jest i muszę cały czas trzymać ją ręką na dystans, a ona i na mnie i na Bliss najchętniej by wlazła. Jak Lerka skończy z cieczką, zmienimy kolejność wychodzenia na spacerki. Widać pierwszeństwo podawania miski, wszystkiego nie rozwiązuje. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 10, 2015 Author Share Posted February 10, 2015 No, to tak jak z dziećmi - ja też przez 7 lat byłam najmłodsza, czyli ukochana księżniczka tatusia, a potem pojawił się ten mały czerwony, czarnowłosy, wrzeszczący potwór i po balu panno Lalu! Potwór na dodatek był wcześniakiem, lekarz stosował niekonwencjonalne (jak na owe czasy) metody chowu i musiałam potwora bujać na balkonie w LUTYM, podczas gdy inne dzieciaki bawiły się na dworze, czemu na dodatek mogłam się z tego balkonu przyglądać do woli. Może z tego powodu nie dogadujemy się z moją młodszą siostrą najlepiej. Pewno psiaki też to tak odbierają, gdzieś czytałam, że pod względem emocjonalnym są na poziomie 2,5 letniego dziecka, nic więc dziwnego, że cierpią, kiedy się je detronizuje. Dziunia wlokła się za nami kilka kroków, w ogóle nie włączyła się do zabawy, chociaż z samym Szerlokiem bawią się świetnie, demonstracyjnie obnosiła minę "nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, pójdę jeść robaki" (a propos pamiętacie tę piosenkę? Śpiewała ją bardzo zabawnie Kraftówna). Czy w makowskim też już ptaszki śpiewają wiosennie? Dziś spotkana wetka doniosła, że u niej w ogródku krokusy mają już kilka centymetrów. Hurra! Sonia u moich sąsiadów, bokserka z cukrzycą, po śmierci swojego kolegi, Stefana, przestała w ogóle wychodzić na dwór, jeśli pańci nie ma, to już nawet nie słucha tego, co pan do niej mówi, trzeba ją wynosić na rękach, żeby się załatwiła. A to nie jest stary pies. Zresztą od samego początku była jakaś "porąbana": strasznie się wszystkiego boi. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego, bo jej właściciele są bardzo spokojni i nigdy przenigdy by jej nic złego nie zrobili. Może w dzieciństwie, zanim do nich trafiła, ktoś ją skrzywdził? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 10, 2015 Author Share Posted February 10, 2015 Mam nowego kolegę do zabawy! Oto on (to z tyłu, co wystaje to ja, Szerlok): Ma jakieś takie dziwne imię, Abrakadabra, czy coś w tym rodzaju. Na ogół siedzi zamknięty w małej zagródce obok domu i strasznie na nas szczeka, jak przechodzimy. Basem, więc trochę się boję. Ale na wolności okazał się bardzo spokojnym, wesołym psem. Potem dołączyła do nas moja ukochana Mela: Znowu było biegania co niemiara, utytłaliśmy się w błocie jak świnki, ale rozeszliśmy się do domów w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted February 10, 2015 Share Posted February 10, 2015 Ale fajne psy :). Tu widać, że Szerlok jest nieduży, ale i ten "dog" - chyba podobnie(jak na doga). U nas błota nie mniej, ale uciekliśmy do lasu - tam przynajmniej, nie jest rozjeżdżone. U nas jeszcze ptaszki nie śpiewają - najwyżej - Lerka ;). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted February 10, 2015 Author Share Posted February 10, 2015 Nie, nie, dog jest całkiem duży, tylko na zdjęciach tak wyszedł. Jakby przykucnął. No i Mela do drobinek nie należy (chociaż na Osiedlu Ekologicznym, gdzie mieszka, jest kilka samców leonbergerów - to są dopiero kolosy!) może dlatego inne psy przy niej wydają się mniejsze. Dogi zupełnie inaczej biegają niż reszta psów - jakby na szczudłach albo w zwolnionym tempie. Zauważyłyście? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.