Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Pomidorowa śpi z Dziaduniem w chaszczach pod śmietnikiem.

Wyszłam z Lerką, podeszłam, dałam do pyszczka po dwa plasterki kiełbasy. Zjadły i spały dalej. Jak wyszłam z Bliss, wyczuły nas, podbiegły zrobiły z nami kółko koło bloku. Odprowadziłam je pod śmietnik i...poszły spać. Dziadunio, nie tak jak Szogun - nie jest wodzem, nie prowadzi w świat za przygodą - trzyma się śmietnika, bo tam dostaje jeść i pić. Może Pomi do niego się przyklei i nie będzie się szlajać nie wiadomo gdzie? Prosiłam Panią Ewę(od Rudzika, teraz dokarmia inne bezdomniaki),która mieszka w  bloku "w miejscu strategicznym" - balkony, śmietnik, chaszcze - żeby miała oko na Pomi i Dziadeczka. Jutro się dowiaduję, co z tą nieszczęsną sterylką aborcyjną - kto tutaj nam ja zrobi i gdzie przetrzymać Pomi?

 

Pani Ewa mi powiedziała, że widziała dzisiaj  na poboczu, przejechanego rudego psa.

Boję się myśleć, że to mógł być .....Collar :(.

A w czwartek, "nasz" Pan doktór, jeździł do innego przejechanego w tym miejscu   psa.......Pies już nie żył....To przelotówka, którą jeżdżą na Ciechanów tiry

 

Malagosku, dzięki za wieści :). Cieszę sie, że Szogunowi - Szagiemu już nic nie grozi. Teraz muszę myśleć, co z Pomi......

 

Na zdjęciu, Szogun - Szagi jako pies domowy. Widać, że mu gorąco. Ogon ma zarzepiony i posklejany, ale jeszcze nie obłysiony

Posted

Jedyny mankament, to to, że chyba długo się włóczył - sądząc po stanie ogona i ilości kleszczy :(.

Ale to b. młody pies i przyjazny do ludzi. Szarpałam go za futro przy czesaniu zgrzebłem obrotowym  i wyciąganiu kleszczy, ciągnęłam za ogon - a on - nic. Mam nadzieję, że szybko znajdzie dobry dom.

Posted

Witam się wieczorem :) przeczytałam wszystko i jestem pełna podziwu. Konfirm, malagos, chapeau bas :)

Szogun jest naprawdę piękny, troszkę jakby w typie hovawarta jak na mój gust, ale najważniejsze, że ma fajny charakter, jest młody, przyjazny, myślę, że szybko znajdzie dom.

 

Co do Pomidorowej, to nie mam pomysłu; co do sedalinu, to trzeba z nim ostrożnie, wiadomo że dawka powinna być do wagi dostosowana, pies może różnie ragować, kiedyś dziką sunię łapałyśmy na sedalin, padła po ok. 20 min; nie wiem jak się ma sedalin do ciąży, ogólnie do niedawna uważałam, że sedalin jest względnie bezpieczny, ostatnio jednak dochodzę do wniosku, że sedalin to rozwiązanie po które można sięgać w razie ostateczności. Zresztą wiemy jakie jest jego działanie, paraliżuje ruchy ale zwierzę zachowuje świadomość, pewien wet we Wrocławiu powiedział mi kilka miesięcy temu kiedy u niego kupowałam ten środek, że ponoć teraz wysprzedawane są zapasy bo wkrótce mają wycofać sedalin z UE jako środek niehumanitarny, nie wiem ile w tym prawdy, czas pokaże.

Myślę, że dawka powinna być bezwględnie dostosowana do wagi, a w tym przypadku trudno ją ocenić tak naprawdę jeśli wziąć pod uwagę ciążę (i wagę i dawkę). 

Po drugie, moim zdaniem, i na podstawie doświadczenia, sedalin powinien być używany tylko na zamkniętej przestrzeni.

 

Jednak jeśli Pomidorowa zaczyna jeść z ręki to trzeba mieć nadzieję, że uda się ją złapać w porę. Najlepiej by było gdyby w kilka osób zagonić ją w jakieś ogrodzone miejsce (może jakiś plac przy szkole, plac zabaw), jeśli pójdzie za jedzeniem to nawet byłoby łatwiej, potem można próbować zwabić ją w jakiś róg czy krzaki i może uda się założyć pętlę. Tak ostatnio łapałyśmy dziką sunię bez podania sedalinu, udało się ją złapać, choć historia zakończyła się smutno :(

 

Ogólnie, cieszę się na zmiany, inne schronisko i punkt przetrzymań to naprawdę dobre wieści. Trzymam kciuki, żeby wszystko szło w dobrym kierunku :)

Posted

Nie mam doświadczeń z sedalinem, ale póki co, Pomidorowa nawiewa jak wyciągam rękę. Na szczęście, trzyma się śmietnika i jak mnie widzi, przybiega na jedzenie. Przed innymi osobami - ucieka, chociaż też ją karmią.

Pani Asia mówiła, że punkt przetrzymań jest w trakcie budowy i pierwszy boks i buda, może będą już za dwa tygodnie.

Na wątek Szoguna, czekam razem z Wami, aż go założy malagos. Masz rację, Kasiu - istny hovawart :) ;) , tyle że mniejszy

http://cdn.pedigreedatabase.com/dogbreeds/hovawart.jpg

  • Upvote 1
Posted

W Makowie - bez zmian. Pomi mieszka z Dziaduniem pod śmietnikiem, przybiega do mnie na wołanie i gwizd,  macha ogonkiem. Je mi  z ręki, ucieka przed moją drugą ręką i innymi karmiącymi ją osobami. Jak nie mam jedzenia - nie podejdzie. Zje wszystko i w każdej ilości.

Czas ucieka......

Posted

Nie nadążam za Krysią i bezdomniakami makowskimi, sytuacja co minutę inna, ale KRYSIA DZIAŁA!!

Kciuki trzymać proszę mocno, mocno!! Pomidorowa już u konfirm!

Posted

No nie mogłam wytrzymać i piszę nie czekając na Krysię.

Pomidorowa złapana !!!!:):):)

Jutro o 14-ej jedzie do Ostrołęki na sterylkę aborcyjną. Do zdjęcia szwów ma gdzie mieszkać: u jednej z Pań spod Makowa.

A potem ? Trzeba się zastanowić.

 

Wielkie brawa dla Krysi i Tomka :)

Bez Kochanych TZ-ów niewiele byśmy zawojowały.

  • Upvote 1
Posted

Krysia jest niesamowita! dopięła swego! A jeszcze rano szukała sedalinu na jutro, umawiała sterylkę, planowała miejsce po sterylizacji - a tu wszystko jak po maśle się ułożyło!

Posted

Jest jeszcze lepiej niż myślicie :) Dr Ślusarz powinien dostać jakieś dogomaniackie odznaczenie :)

 

Pomidorowa prawdopodobnie już po sterylce.

Krysia miała ją odebrać (i pewnie już odebrała) o 15-ej.

Nie obeszło się bez mrożących krew w żyłach przygód, ale o tym lepiej niech Krysia napisze.

Posted

Z bezdomniaków makowskich, ubył następny :) . Szaggi pod opieką malagossów, a biedna Pomi(Pomidorowa), samotna i ciężarna. Zabrałam jej faceta, ale  ona widać kojarzyła mnie z nim, bo przychodziła na wołanie, jadła z ręki, machała ogonkiem - nawet trochę(na odległość), chodziła za mną po okolicy. Od innych - uciekała. No, to nie mogłam jej zawieść. Od 6 rano jej dziś szukałam(żeby karmić i przyzwyczajać do siebie), a jej nie było. Pojawiła się dopiero po 10. Poszłam pod śmietnik, nakarmiłam

 

Najpierw wspólnie z moim Panem Doktorem, wymyśliliśmy alizin. 

Miałam ją jutro łapać na sedalin(którego, póki co - nie mamy i został zamówiony  na jutro). Zadzwoniłam do malagoss, a ona - spytaj dr Ślusarza z Ostrołęki. Zadzwoniłam i spytałam. Powiedział, że alizin OK, ale jeśli poniżej 40 dnia ciąży. A kto ją wie, od kiedy ona w ciąży??A czy Pan Doktór, może jej zrobić sterylkę aborcyjną? - Tak. Jutro o 14.

Zadzwoniłam do swojego Pana Doktora i mówię, co i jak. On, że to super, ale sedalin będzie późnym popołudniem. Dzwonię pod Karniewo(do Pani Krysi od psów szczęśliwych, która zgodziła sie poopiekować Pomidorową), czy przyjmie ją po sterylce aborcyjnej - Kolejne tak :).

No, to ............będę łapać Pomidorową bez sedalinu. Teraz. Jest po 11. Pytam TZ, czy jak ją złapię, zawiezie nas pod Karniewo, żeby tam przetrzymać sunię do jutra?TZ popatrzył i mówi.....przetrzymamy do jutra w domu. Podziękowałam Mu  i...lecę łapać Pomi :)

 

Pomi, która najedzona spała z Dziadeczkiem (też nakarmionym), nawiała spod śmietnika na mini działki i w chaszcze, bo pod śmietnik, przyszli panowie geodeci i coś mierzą. I pokrzykują. Dziadeczek, też gdzieś poszedł. W krzakach - schowana Pomi. Wołam, żeby przyszła, wabię kiełbasą, odciągam dalej od geodetów.

Idzie. Próbuję nałożyć obrożę dławiącą - za luźna, pętlę ze smyczy - a gdzie tam - cofa się. To oburącz, za głowę, pętlę na szyję i - idziemy. A gdzie tam. Rozpłaszcza się. Nie ugryzie, ale nie pójdzie. Biorę na ręce(cholernie ciężka !!), serce w gardle - niosę do domu. W domu, kładę na podłodze, Lerka ją radośnie wita, Bliss powąchała i się wycofała do przedpokoju. Piszę sms do malagos - mam Pomidorową!! Odpisuje - to może dzisiaj ta sterylka?Dzwonię do Pana dr Ślusarza, a On mówi, że OK, ale żeby być na 13. Jest pół do 12. Będziemy. A że najedzona? - nie szkodzi, zwymiotuje. OK

 

TZ idzie po samochód do garażu, ja łapię kolejno Lerkę , potem Bliss - przebieżka dookoła bloku na siusiu. Chrupki wrzucone do misek - psy zostają!

 

 Pomidorowa na ręce i do auta (nie chodzi na smyczy). Jedziemy. Jadę z Pomi z tyłu.

Pomi w aucie spokojna, ale mocno się ślini. Przed samą Ostrołęką - wymiotuje. Zbieram wszystko w szmaty i ręcznik papierowy i kładę na przednie siedzenie. Dojechaliśmy. Wynoszę na rękach Pomidorowa i wnoszę do kliniki. Dostaje zastrzyk i wychodzimy z nią na dwór. Wręczam TZtowi smycz z Pomi i swoją torebkę i robię kilka kroków w stronę auta, żeby sprzątnąć wymiociny. Pomi, widząc, że sie oddalam, wyszarpuje głowę z obroży i TZ zostaje ze smyczą i obrożą  - bez psa. Pomi ucieka przed siebie, w stronę dużego, ruchliwego skrzyżowania......Oczywiście, na wołanie nie reaguje.....

 

Biegnę za nią. Znowu serce w gardle - i...cała reszta ;). Zabiegam drogę -zmienia kierunek i  ucieka w stronę domków jednorodzinnych. Biegnie uliczką, ja za nią. Byle nie stracić jej z oczu!! Jest!!!!

Po drodze otwarta posesja, zaganiam ją tam. Wychodzi właściciel - głupio się tłumaczę, że pies mi uciekł po zastrzyku u lekarza. Facet mówi  - "trzeba pilnować psa". Cóż, ma rację......

 

Zapędzam Pomi w róg i próbuję ją sięgnąć ręką - kłapie zębami. Chce gryźć. Skończyły się amory. Dociera TZ z moja torebką(z telefonem!), obrożą i smyczą. Stoimy nad Pomidorową i czekamy, aż trochę bardziej padnie. Teraz!!

Nakładam obrożę, smycz. Oczywiście, Pomi nie idzie. Co robić? Biorę ją na ręce. Może nie ugryzie? - Nie gryzie :).  Przepraszamy kolejny raz właściciela posesji i wychodzimy. Niosę ją na rękach. Ciężka, jak jasna cholera.....

 

TZ mówi, że ją poniesie? A jak Go zje? Niosę. Ale nie daję rady. Pomi przegoniła nas z dobre 600m. Oddaje ją TZtowi. Niesie ja spory kawałek. Ciężka ......Mówię - daj teraz ja. Już blisko. Jesteśmy pod lecznicą .

 

Stawiam Pomi na ziemii, a ta - myk pod stojące obok auto i nie daje się wyciągnąć. Zaraz znowu ściągnie obrożę i będzie powtórka z rozrywki. Oczywiście, znowu kłapie zębami. Proszę TZta, żeby poszedł do lecznicy po pomoc.Przychodzi Pani Doktór ze strzykawką i Pan Doktór z petlą na kiju. Pomi dostaje zastrzyk. Nic.

Strasznie trudno jest założyć taką pętlę psu, który walczy o życie pod samochodem......No i żeby nie wyciągnęła głowy z normalnej obroży.

 

Wreszcie została wyciągnięta i zaciągnięta do lecznicy. Walczyła, jak mogła. Została ubrana w lecznicowy kaganiec i zabrana na operację. Mamy przyjść za 1,5 godziny. Jeden z robotników(w lecznicy trwa remont), który widział całe zajście, zapytał TZta, czemu ten nasz pies jest taki do nas agresywny? TZ odpowiedział, że to nie nasz pies, a bezdomny. Pa nie mógł tego zrozumieć.......

 Idziemy się umyć, a potem na miasto, na kawę i coś zjeść, bo od 7 rano, nic nie jadłam.

 

Odbieramy Pomi. Przytomna, ale trochę kołowata... Zanoszę ją do auta, a TZ odnosi kaganiec i załatwia formalności.

Koszt sterylizacji, to 230 zł.  Może coś z tego zwróci Akcja Sterylizacja? Została wystawiona faktura, ale Pan doktór nie uwierzył, że sunia nazywa się "Pomidorowa"(jak zeznał TZ) i jest na rudą sukę mix.

Okazuje się, że Pomi była w zaawansowanej drugiej połowie ciąży, były cztery bardzo duże płody i piąty zresorbowany. Alizin by sprawy nie rozwiązał, samodzielny poród, byłby bardzo trudny.......

 Pomoc przyszła w ostatniej chwili.......

 

Dodam jeszcze, że w drodze Pomi była spokojna, podstawiała łepek do głaskania, czasem machnęła ogonkiem. Oczywiście, jechałam obok niej.

 

Pomi będzie teraz pod Karniewem, u Pani Krysi(kolejna Krysia :)), od psów szczęśliwych. Za 10 dni zdejmiemy szwy (to już w Makowie) i.........zobaczymy, co będzie z nią dalej? Może kojec w gminnym punkcie przetrzymań, może inna opcja? Dziś jeszcze nie wiem

 Z całego serca dziękuję mojemu najlepszemu TZtowi. Ale Mu zrobiłam niezapomniany "Dzień Mężczyzn" (podobno, to dzisiaj)

 

Na zdjęciach - Pomi u nas w domu, obłaskawiana przez Lerkę, Pomi w aucie w drogę na sterylizacje i....już po

  • Upvote 1
Posted

Ufff co za dzień! :) Jesteście wspaniali, ukłony w stronę TZ, rzeczywiście miał niezapomniany Dzień Mężczyzny, bo to faktycznie dzisiaj ;)

 

Uratowałaś kolejne stworzenie a właściwie, jakkolwiek to nie zabrzmi w tych okolicznościach, to można powiedzieć, że kilka istnień.

 

Co do kosztów sterylki, to jeśli nie pokryje tego Akcja Sterylizacja czy UM to zrobimy 'zrzutkę', no i suni trzeba będzie znaleźć dom. 

Ale wszystko po kolei :) Najważniejsze, że jest już bezpieczna@

Posted

I dziękuje Wam wszystkim, za dobre, ciepłe myśli. To one pozwoliły nam zakończyć dzień sukcesem. Z malagos i Mazowszanką, cały czas byłam w kontakcie telefonicznym - pytając  i uzyskując wsparcie na bieżąco. Dziękuję  :)

Posted

Dzisiaj jedziemy do Pomi. Zawiozę drugą koszulkę na zmianę i octenisept. No i zupkę kurczaczkową.

Wczoraj, najbardziej zadziwiła mnie Lerka - jaka była miła, słodka, przyjazna i zapraszająca w stosunku do przerażonej Pomi. Jak bardzo, chciała ją uspokoić. Wspaniała sunieczka. Jak wrócę to napiszę co u malutkiej.

 

Napisałam na wątku Akcja Sterylizacja, prośbę o refundację. Może wyrażą zgodę?

Posted

Nie wchodziłam kilka dni a tu takie wieści.

Moje wielkie gratulacje.

Nie dość,że udało się złapać sunię to na szczęście nowe bidulki się nie pojawią na tym łez padole.

A Szogun cudniasty ,już u niego na wątku pisałam.

Gdyby ktoś chciał podarować dużą budę,to można by u mnie na działce postawić.

Rasti może z czasem by się przyzwyczaiła do tymczasowania psiaków.

Jest miejsce,żeby małym nakładem kojec zrobić.Tylko ta buda.

Niestety finanse mi nie pozwalają na kupno,ale może gdzieś likwidują.......

Gdybyście coś wiedziały,dajcie znać.

Tylko ,żeby nie było wątpliwości.

Tylko na zewnątrz mogła bym ewentualnie tymczasować.

Mam obawy jak sama psychicznie dam radę wiedząc,że psinka jest w budzie czy w boksie.....

Myślę jednak,że zawsze to pomoc w kryzysowej sytuacji.

Napiszcie co myślicie.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...