Jump to content
Dogomania

Bezdomniaki makowskie(Mazowsze)


Recommended Posts

Będę dzisiaj dzwonić do Pani Asi (młoda dziewczyna, która ma prowadzić przyszły punkt przetrzymań) - może Ona coś wymyśli. Szogun już zupełnie się ze mną zaprzyjaźnił, a Pomidorowa zaczyna brać jedzenie z reki. Bez jedzenia, jeszcze nie podejdzie, pogłaskać - też się nie da.

Link to comment
Share on other sites

Jestem bardzo dumna z naszej konfirm, i pani Krysi, i innych Pań :)
Trzeba będzie kupić w przyszłym tygodniu nasz Tygodnik, bo Krysia była sensacją tego posiedzeniu rady, zabrała głos, udzieliła wywiadu :)Ot, jak to na wsi mówią "miastowa, to i odezwała osoba :)

Link to comment
Share on other sites

Oj tam, oj tam ;)

 Ile będzie boksów - jeszcze nie wiem. Byłam tylko na zebraniu RM i nie chciałam dłużej(po godzinach pracy), zatrzymywać przemiłej Pani i Pana, którzy się  tą sprawą zajmują. Powiedzieli, że za 2-3 tygodnie nas tam zaproszą i wszystko pokażą. Oby tak było. W każdym razie, dobra wola jest, a to dużo.

 Dzisiaj kilka razy widziałam się z psami. Ponieważ po raz pierwszy od dłuższego czasu pojechalismy z nasza sfora do lasu, do auta, musieliśmy sie przekradać "opłotkami", żeby reszta koleżeństwa, nie przyłączyła się do wycieczki ;) - no, Szogun, to na mur beton :). Widziałam, jak poszły w czwórkę(Szogun, pomidorowa, Collar i Dziadeczek) za miasto. Jak wróciliśmy, na miejscu był tylko Dziadeczek. Prowodyrem zabaw i wycieczek, jest Szogun. Za nim - wierna Pomidorowa, Collar, szczekający i zaczepiający Szoguna jako ten trzeci i Dziadeczek(bez jednego oczka), na samym końcu

Psy się coraz bardziej oswajają z ludźmi, ale to nie jest dla nich dobrze. Boje się, że komuś zaczną przeszkadzać. Dzisiaj przed południem, oszczekiwały wychodzących z Urzędu Podatkowego, a potem Szogun z Pomidorową radośnie ganiały się po trawniku przy Urzędzie i naszym bloku. Mam dla Was film. Collar leży i obserwuje zabawy Szoguna i Pomidorowej. Kręciłam przez szybę balkonu. W tle - dźwięk z telewizora i piszcząca zabawką Lerka,  która zachęcała mnie do zabawy :) - czemu pani tak stoi, zamiast rzucić psu zabawkę?

 

https://www.youtube.com/watch?v=qaK_Uzj2I5Y

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Rano po psim spacerku, przeszukałam całe osiedle, dawną ciepłownię, dawny ZREMB i  Dworzec PKS, czyli wszystkie miejsca, gdzie widywałam psy. I.....nic. Nigdzie.

Tylko Dziadunio był z wycieczkowej czwórki, ale jego widziałam jeszcze wczoraj po południu. Widać, szybko odłączył się od wyprawy. Szogun, Collar i Pomidorowa - zniknęli bez śladu....

Tylko na terenie dawnej ciepłowni, spotkałam samotnego Onkopodobnego, którego już kiedyś widziałam przy drodze. Zawołałam, otworzyłam torbę z jedzeniem, obrałam z folii i dałam mu psi baton. Zjadł, zamachał ogonem. Pogłaskałam go i....poszliśmy każde w swoją stronę. Czy ja wiem, czy on bezdomny, czy domny inaczej? Po osiedlu - nie biega, chociaż do cieczkujacych suk - przychodził. Oczywiście, obroży nie ma....

 Zmachana wróciłam do domu, pojechaliśmy na spacer do lasu z naszą sforą. Wróciliśmy, dałam psiakom jeść i....do samochodu. Tomek mnie obwiózł po dalszej okolicy - i....nic. Szoguna, Pomidorowej i Collara - ani śladu :(

Na zdjęciach - Onkopodobnyz terenu dawnej ciepłowni i kolejny czarny dziadeczek z Dworca PKS - miejscowy? bezdomniak?

Link to comment
Share on other sites

Jestem. Ledwo żywa po emocjach. Wczoraj po 22, telefon od Pani Marzenki - Krysia, psy wróciły są pod balkonami.  Złapałam batony z lodówki i biegiem - karmić i przyzwyczajać. Ba, ale gdzie te psy? po ciemku, nic nie widzę. Wreszcie, one mnie znalazły. Był Szogun, Pomidorowa, Dziadeczek. Collara nie było. Nakarmiłam, wygłaskałam Szoguna i Dziadeczka i do domu. Proszek na sen i...spać.

 

Rano spacerek z własnymi psicami. Z Lerką - z daleka od śmietnika - żeby nie płoszyć przedwcześnie. Potem z Bliss, już blisko - psów nie ma....gdzie poszły? o matko! Pytałam już wcześniej malagos, czy mogą oboje z TZtem potymczasować makowiaka. Tak. A którego - no, co złapiesz.  Tylko że  w sobotę - żadnych psów nie było....... i dopiero po 22 się pojawiły, a w niedzielę, malagossy miały być w domu po 13.

 

Wróciłam z Bliss do domu, zabrałam batony z lodówki i poszłam szukać psów. Wybiegły z chaszczy. Nadal - bez Collara. Nakarmiłam całą trójkę - starałam się karmić z ręki, potem zaproponowałam mizianie - tylko Szogun był chętny......

 Wróciłam do domu. Psy poszły spać na trawie pod śmietnikiem. Co chwila, patrzyłam, czy jeszcze są. TZ mówił, że nie zgadza się na przyprowadzanie kolejnego psa, nawet na krótko. Ale - dał się ubłagać. Była 11. #0 - nie ma psów! Znowu jedzenie do torby - tym razem parówki, smycz i obroża zaciskowa i....pod śmietnik. Są! 

Próba łapania Pomidorowej, a gdzie tam :(. Ona jest szybsza, Szogun pod ręką - no to wkładam mu obrożę, przypinam smycz i namawiam. Nie chce iść. Trzymam pod nosem parówkę. Idzie. Pod klatkę, parówka do pyska, otwieram drzwi. Z kolejna parówka po schodach. Do domu, wciągaliśmy go oboje z TZtem.

W domu, juz nie chciał parówek, pił wodę, piszczał, ziapał, ja z niego wyciągałam mnóstwo kleszczy - mniej, lub bardziej opitych,  wycinałam dredy z ogona, zakrapiałam Ektoparem, TZ wychodził z naszymi psami, Lerka szczekała, Bliss zwymiotowała na dywan. Pandemonium.

 

 O 13.30 wsiedliśmy do samochodu, tj ja wciągnęłam Szoguna na siebie na tylną kanapę i....pojechaliśmy do malagossów. Szogun - wtulony we mnie, ja cały czas z niego wyciągam kleszcze, rozgniatam w chusteczce o bok drzwi i....wyrzucam przez okno. Kleszczy było ponad 20 i pewnie nie wszystkie. Mam nadzieję, że babeszjozy z tego nie będzie.....

Szogun, albo Shaggy (bo to teraz zwykły Kudłaty) zamieszkał w kojcu u malagos - bardzo, bardzo dziękuję :). Wiem, że biedak jest teraz pod najlepszą opieką. Żałuję, że nie udało się złapać Pomidorowej, ale jak miejscówka u malagossów wolna - trzeba korzystać ;), psy zaczepiają ludzi pod Urzędem i mogą gdzieś przepaść......

 Pomidorową będę nadal oswajać i łapać. Jak wróciliśmy, przywitała mnie pod śmietnikiem.....Pomidorowa. Odprowadziła mnie pod blok! No to złapałam baton i pognałam pod śmietnik. Teraz jak nie ma Szoguna  - Shaggy`ego, może się ze mną zaprzyjaźni? Wtedy będę ją miała szansę złapać. Wspólnie z Paniami Makowskimi, szukamy dla niej pomocy. Żałuję, że to nie ją złapałam(kobieca solidarność, no i te ew.  szczeniaki), ale to mogło długo trwać i nie wiadomo, z jakim skutkiem. Mam nadzieję, że bez Szoguna  - Szagiego, będzie mniej mobilna i łatwiej się do mnie przywiąże. Póki co, dotrzymuje jej towarzystwa Dziadeczek. Trzymajcie za nas kciuki

Ciekawe, co z Collarem?

 

Malagos, bardzo, bardzo za wszystko Tobie i Tomkowi dziękujemy z moim TZtem . Mało, że zwaliliśmy Wam na głowę sporego  psa, to jeszcze pyszny obiad dostaliśmy :)

Dzięki :)

 

Wieczorem, wrzucę jedyne zdjęcie Szagiego, zrobione  u nas w domu. Teraz idę wyprowadzać nasze piesy, które dodatkowo spsikałam fiprexem. Będę się rozglądać za Pomidorową :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

A my mamy Szoguna - młody śliczny pies. Ogon ma łysowaty, bo konfirm musiała go "odrzepić", ale co za kolor! Co za odcień tego brązu!
Na smyczy ładnie chodzi, ale do kojca już raczej nie chce - ale przekupstwem miziankowym dało radę po spacerze. Zaraz kolejne wyjście, i po 22.00 kolejne.
Krysia psa zakropliła, od jutra odrobaczenie i zaszczepimy na wściekliznę.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...