Jump to content
Dogomania

On w dawnym stylu ma wspaniały dom w Warszawie


konfirm13

Recommended Posts

  • Replies 276
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Nutusia']Wizyta jest bezwzględnie potrzebna! Najlepiej z Maxem, bo wcale nie jest powiedziane, że chłopcy się polubią od razu i bezwarunkowo ;)[/QUOTE]

Do wizyty p.a. będę się przymierzać, ale transportem zarządza mąż ;) bo ja bezprawna :(. Będę o tym z Nim rozmawiać.
Ten drugi chłopak jest po operacji (w gipsie), a Max spokojny nie do opisania ;), ale oczywiście, nic nie jest przesądzone. Panu mówiłam, żeby do domu najpierw wprowadzić Maxa, a potem psa domowego - łatwiej będzie o wzajemna akceptację. Jak pan przyjedzie, to wszystko ze szczegółami omówimy, a może...... to my zawieziemy mu Maxa, (jadąc za nim). W końcu nie co dzień oddaje się super psa z domu :-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='malagos']Mam przy okazji prośbę do Martens - czy mogłabyś przy okazji powiesić tez ogłoszenie o Greyce? Taki fajny plakacik zrobiła Ryjonek w poscie 620....[/QUOTE]

Dostałam pw, właśnie drukuję 10 sztuk i rozwieszę w Makowie - zostawię jeden na wycieczkę do weta w Pułtusku; mają tam na takie ogłoszenia specjalną tablicę ;) Tyle, że będą czarno-białe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Dostałam pw, właśnie drukuję 10 sztuk i rozwieszę w Makowie - zostawię jeden na wycieczkę do weta w Pułtusku; mają tam na takie ogłoszenia specjalną tablicę ;) Tyle, że będą czarno-białe.[/QUOTE]

Martens, a która to taka dobra lecznica w Pułtusku? możesz dać namiary?
Oczywiście, dziękuję za Greykę malagos :)

Mąż się zgodził na zawiezienie psa osobiście. Pojedziemy z Maxem, bo nie wiemy, czy wsiądzie do jakiegokolwiek samochodu(nie było to przez nas sprawdzane) i jeżeli już, to prędzej do takiego, który pachnie nami i Bliss (która oczywiście, zostanie w domu). Inaczej też pies zareaguje na przekazanie go przez nas nowemu właścicielowi, niż jak go zabiorą(porwą) i wywiozą w nieznane ;). A przy okazji - będzie wizyta p.a. Umowę adopcyjna znalazłam i wydrukuję.

Piszę te słowa, a Max leży przy moich nogach. Wrócił ze spaceru, zjadł kolację i przysypia. Ufa nam. Czuję się jak Judasz - tyle, że niebiorący za zdradę srebrników :(

Link to comment
Share on other sites

Znam doskonale to judaszowe uczucie (po tymczasach u mnie :-( ) ale nie możesz tak myśleć, zrobiłaś dla Maxa bardzo dużo, gdyby nie Ty kto wie co mogłoby się wydarzyć, jaki los by go spotkał?? Offtop: Patrzę na zdjęcia chłopaczka i widzę w nim mojego ONka
[*] :placz:

Link to comment
Share on other sites

Jeśli psy raz otworzyły zapadkę to może i drugi raz sie to zdarzy?

Psy mogą w każdej chwili wejsc do domu, ale generalnie to sa w kojcu - hmm trochę dziwne.
Jeśłi nie jest bardzo daleko to sami sprwdzcie. Przyzwoity kojec dla pana nie musi być byc prezyzwoity dla was. A w ogóle szkoda go do kojca. I tak jam mówi Nutusia samce w podobnym wieku nie musza sie polubic

Link to comment
Share on other sites

No z samcami w podobnym wieku to taka loteria trochę. Ja na tymczas mogłam np. brać tylko szczeniaki bo mój ON innych pod swoim dachem nie tolerował (bez względu na płeć) a maluchy za to totalnie zlewał. No ale bądźmy dobrej myśli, mój to trochę taki indywidualista był. Poza tym myślę, że wiele Onków żyje w kojcach i ma się dobrze ale Max wygląda mi na takiego typowo domowego ONka co to człowieka musi mieć przy sobie :cool3: Ja bym chyba tym tropem szła przy adopcji, ale to tylko moje gdybanie

Link to comment
Share on other sites

A moze ktos jest z okolicy ,kto by pojechal na PA?Nie chce,zeby konfirm odebrala to,jako krakanie,ale zajmuje sie adopcjami juz z 15 lat i duzo rzeczy widzialam.Trzea by obejrzec to miejsce i kojce,oraz zabezpieczenia.Poza tym zoaczyc Mame ,tego Pana ,pogadac i mimochodem dowiedziec sie ,jak czesto Pan wyjezdza.Zeby sie nie okazalo,ze Pana ciagle nie ma ,a psy w kojcu,a Pani sobie nie radzi.
Druga rzecz-to specyficzna sytuacja,chocby ze wzgledu na on-kowe charaktery.Ten starszy wie,ze to jego terytorium,a ze jest niepelnosprawny,to moze sie zachowac roznie ze strachu.Moze nie byc rozkosznie,jak chory wracajacy do swojego domu on-ek zobaczy tam intruza.Wg mnie psy powinny sie spotkac na neutrealnym terenie,poza domem zdecydowanie.
Naprawde nie chce komplikowac,ale juz teraz ,po roznych dziwnych sytuacjach,dmucham na zimne.
Mam tez taka zasade,ze na PA nigdy nie jade z psem,bo jesli mi sie cos nie spodoba,to latwiej sie wycofac nie majac przy sobie psa.

Link to comment
Share on other sites

Ja znam Krystynę osobiście i nie wierzę, że zostawi psa, jeśli w nowym domu będzie coś nie tak ;) Co do kojca - wiele ONków żyje w kojcu/na posesji, i dopóki mają możliwość odwiedzania domu i zainteresowanie właściciela (a tak sobie gdybając, jakie ma mieć inne wielce ciekawe zajęcia pracujący facet mieszkający z matką, poza zajmowaniem się psami swojej ulubionej rasy), to wszystko jest ok. Raczej nie widuję zaniedbanych jazgoczących podwórkowych ONków wyposażonych w Kiltixa i chipy ;) i nikt nie tapetuje ogłoszeniami po ich zaginięciu miast w promieniu kilkudziesięciu km; sprawa furtki też była omówiona. Można się zawsze umówić na wizytę poadopcyjną - nawet nie w takim formalnym znaczeniu tego słowa, tylko ot tak, że jak będziecie np. jechali do W-wy to kiedyś się odezwiecie i wpadniecie odwiedzić Maxa, bo bardzo się do niego przywiązaliście. Sama reakcja na taką propozycję dużo Wam powie.

Też trochę adopcji już widziałam, tragiczną ONkową też w ostatnim czasie - i wiem, że zapowiedź katastrofy da się wypatrzeć dość szybko, o ile ktoś chce ją widzieć, a nie tylko wypchnąć psa, a o to bym Krystyna nie posądzała, w przeciwieństwie niestety do kilku innych pań pomagających z Makowa.

Edited by Martens
Link to comment
Share on other sites

[quote name='yumanji']A moze ktos jest z okolicy ,kto by pojechal na PA?Nie chce,zeby konfirm odebrala to,jako krakanie,ale zajmuje sie adopcjami juz z 15 lat i duzo rzeczy widzialam.Trzea by obejrzec to miejsce i kojce,oraz zabezpieczenia.Poza tym zoaczyc Mame ,tego Pana ,pogadac i mimochodem dowiedziec sie ,jak czesto Pan wyjezdza.Zeby sie nie okazalo,ze Pana ciagle nie ma ,a psy w kojcu,a Pani sobie nie radzi.
Druga rzecz-to specyficzna sytuacja,chocby ze wzgledu na on-kowe charaktery.Ten starszy wie,ze to jego terytorium,a ze jest niepelnosprawny,to moze sie zachowac roznie ze strachu.Moze nie byc rozkosznie,jak chory wracajacy do swojego domu on-ek zobaczy tam intruza.Wg mnie psy powinny sie spotkac na neutrealnym terenie,poza domem zdecydowanie.
Naprawde nie chce komplikowac,ale juz teraz ,po roznych dziwnych sytuacjach,dmucham na zimne.
Mam tez taka zasade,ze na PA nigdy nie jade z psem,bo jesli mi sie cos nie spodoba,to latwiej sie wycofac nie majac przy sobie psa.[/QUOTE]

Masz rację i na zimne należy chuchać, ale ......ja jednak nadal wierzę ludziom :). Za poradą Mazowszanki(dzięki), poproszę doświadczoną w adopcjach malagos (bidulka, jeszcze o tym nie wie), o wspólną wycieczkę z nami i Maxem w okolice Pułtuska . Co dwie pary dogomaniackich oczu, to nie jedna ;). Jak coś nie tak, Maxa do auta i ....do domu. Ale cały czas mam nadzieje, że jest to wymarzony jego dom.
Też uważam, że psy powinny sie spotkać na neutralnym gruncie, czyli, jeżeli pies rezydent nie chodzi, poprosić Pana o jego wyniesienie poza teren, no i my zarrzymamy sie bez wjeżdżania na posesję? Przez furtkę, pierwszy przejdzie Max, a jego Pan będzie go miział zasłaniając mu sobą widok. Potem - psy razem w obejściu, karmione smakami przez właściciela. Przekazanie Maxa właścicielowi z rąk do rąk(po podpisaniu umowy adopcyjnej). Co radzisz zmienić?

[quote name='Martens']Ja znam Krystynę osobiście i nie wierzę, że zostawi psa, jeśli w nowym domu będzie coś nie tak ;) Co do kojca - wiele ONków żyje w kojcu/na posesji, i dopóki mają możliwość odwiedzania domu i zainteresowanie właściciela (a tak sobie gdybając, jakie ma mieć inne wielce ciekawe zajęcia pracujący facet mieszkający z matką, poza zajmowaniem się psami swojej ulubionej rasy), to wszystko jest ok. Raczej nie widuję zaniedbanych jazgoczących podwórkowych ONków wyposażonych w Kiltixa i chipy ;) i nikt nie tapetuje ogłoszeniami po ich zaginięciu miast w promieniu kilkudziesięciu km; sprawa furtki też była omówiona. Można się zawsze umówić na wizytę poadopcyjną - nawet nie w takim formalnym znaczeniu tego słowa, tylko ot tak, że jak będziecie np. jechali do W-wy to kiedyś się odezwiecie i wpadniecie odwiedzić Maxa, bo bardzo się do niego przywiązaliście. Sama reakcja na taką propozycję dużo Wam powie.

Też trochę adopcji już widziałam, tragiczną ONkową też w ostatnim czasie - i wiem, że zapowiedź katastrofy da się wypatrzeć dość szybko, o ile ktoś chce ją widzieć, a nie tylko wypchnąć psa, a o to bym Krystyna nie posądzała, w przeciwieństwie niestety do kilku innych pań pomagających z Makowa.[/QUOTE]

Martens, dzięki za wiarę we mnie ;). Jak coś Ci przyjdzie do głowy ws zapoznawania psów - proszę, napisz. I po jakim czasie od przekazania Panu Maxa można wpaśćzobaczyć psa, nie zakłócając jego adaptacji do nowego domu? Bo dzwonić do Pana, będę pewnie natrętnie ;).
No i jakznasz sposób, żebym nie ryczała w drodze powrotnej - też pisz :(

Link to comment
Share on other sites

Na ryczenie sposobu brak, to Ci od razu mówię...
Zapoznanie będzie super nietypowe, jeśli rezydent niechodzący. Można tylko mieć nadzieję, że jeśli zapałają do siebie sympatią od pierwszego wejrzenia, po stanięciu na 4 łapy rezydent jednak nie zechce zmienić zdania ;) Pies w kojcu to nie jest moja bajka, więc się nie będę wypowiadać w tym względzie i poprzestanę na zaciskaniu kciuków.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='beka']Jeśli psy raz otworzyły zapadkę to może i drugi raz sie to zdarzy?

Psy mogą w każdej chwili wejsc do domu, ale generalnie to sa w kojcu - hmm trochę dziwne.
Jeśłi nie jest bardzo daleko to sami sprwdzcie. Przyzwoity kojec dla pana nie musi być byc prezyzwoity dla was. A w ogóle szkoda go do kojca. I tak jam mówi Nutusia samce w podobnym wieku nie musza sie polubic[/QUOTE]


mój onek też ma kojec ... ma dlatego że nie lubi obcych o psach innych w ogóle nie ma mowy więc jest w kojcu jak ktoś przychodzi - z resztą same wiecie że i nie każdy ludź lubi dużego psa, niektórzy się poprostu boją - po to w moim mniemaniu jest kojec
normalnie biega po terenie, śpi w domu itd i gramy w grę wpuść mnie/wypuść mnie ;) czyli ma dostęp do domu kiedy chce

może u tego pana też jest to w ten sposób zorganizowane?

trzymam kciuki za najlepszy dom dla tego pięknego mądrego psa - życzę mu na święta końca tułaczki

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję za kciukanie, ale miałam nadzieję, że i o technikach powstrzymywania łez, czegoś się dowiem ;).

Tu Max w całej okazałości obok mnie, jeszcze jako bezdomniak. Bliss z otwartą buzią, stoi z tyłu. Max wybitnie zyskał na urodzie, po kilkudniowym(od ostatniego wtorku) pobycie u nas w domu. Charakter ma nadzwyczajny od samego początku :), więc trudno go nie pokochać.

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/482/cbfd91eade552ebamed.jpg[/IMG][/URL]

Edited by konfirm13
literówka
Link to comment
Share on other sites

Ja bym radziła uważać z mizianiem psów w ich obecności przez ich przyszłego właściciela ;) czy to rezydenta, czy nowo przybyłego. Żadnego z psów nie faworyzować, właściwie to nawet nie puszczałabym ich do wąchania od razu, tylko postała/posiedziała z kwadrans na neutralnym terenie, psy kilka metrów od siebie niemiziane przez nikogo, każda próba nieprzyjaznej reakcji z obojętnie której strony "skrzyczana".

Jak psy się sobie "opatrzą" i skumają, że siedzą sobie razem w takiej małej gromadce, można je do siebie podprowadzić po łuku. Rezydent w ogóle nie chodzi? Czy po prostu kuleje? Bo to może być problem, jeśli do psa chorego, osłabionego, który wie, że nie ma możliwości ucieczki, nagle podprowadzimy obcego dużego samca - i tylko i wyłącznie z tego powodu reakcja może być nieprzychylna.

Gdyby to były moje psy, na moim terenie, w ogóle odłożyłabym ich bezpośrednie kontakty na 1-2 tygodnie... I nie puszczała ich razem po posesji, tylko np. jeden pies w kojcu, drugi luzem, żeby miały okazję się przyzwyczaić, że ten drugi też tu mieszka, i zaakceptować go jako część inwentarza.

I nie ma faworyzowania któregokolwiek z psów, nie ma karcenia tylko jednego - jak którykolwiek pies warczy, wpatruje się prowokująco, sztywnieje = bura dla obydwu ;) wtedy będą unikać konfliktów, jako wysoce nieopłacalnych. Buczący będzie wiedział, że buczeć nie warto; ten na którego buczano, że w razie zaczepek lepiej się zmyć, bo można zebrać opierdziel ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='konfirm13']Dziękuję za kciukanie, ale miałam nadzieję, że i o technikach powstrzymywania łez, czegoś się dowiem ;).

Tu Max w całej okazałości obok mnie, jeszcze jako bezdomniak. Bliss z otwartą buzią, stoi z tyłu. Max wybitnie zyskał na urodzie, po kilkudniowym(od ostatniego wtorku) pobycie u nas w domu. Charakter ma nadzwyczajny od samego początku :), więc trudno go nie pokochać.

[URL="http://www.fotosik.pl"][IMG]http://images65.fotosik.pl/482/cbfd91eade552ebamed.jpg[/IMG][/URL][/QUOTE]

Technik powstrzymywania lez nie znam, generalnie w takich sytuacjach mam oczy w bardzo mokrym miejscu:) jak oddawalam tymczasowe szczeniaki ryczalam przez pare dni. Ale jesli nie mozna zatrzymac zwierzaka, a zapewnia mu sie inne bezpieczne lokum z dobrym czlowiekiem w zestawie, to trzeba jakos pozwolic zatryumfowac rozumowi.

Link to comment
Share on other sites

Nie przyszlo mi do glowy posadzac konfirm o chec wypychania psa.Nie chce tez,co zreszta pisalam,prorokowac katastrofy,tylko pisalam o zwrocenie uwagi na pewne rzeczy,ktore w moim odczuciu sa wazne.W ogole adopcja doroslego samca do drugiego samca nie jest latwa sprawa,tym b w tych okolicznosciach.
Temat lez:ja maluje rzesy drogim tuszem ,a poza tym mowie sobie po cichu.ze nie wolno mi plakac,bo mi szkla kontaktowe wyplyna.
Temat pt co moze robic samotny facet,ktory mieszka z matka i pracuje,ale nie,jak zrozumialam 24 h na dobe-proponuje zalozyc osobny watek,bo wiele moznaby napisac;).

Link to comment
Share on other sites

Jesli chodzi o zapoznanie,nie jestem behawiorysta,natomiast wyeliminowalabym wszystko,o co moze byc awantura:mizianie,smakolyki itd.Natomiast nie mam pojecia ,jak to urzadzic ze wzgledu na to,ze jeden jest chory.Ja normalnie czekam,az psy sobie same ustala hierarchie,ale raczej z zaznaczeniem,ze faworyzowany jest ten,ktory byl w domu pierwszy.Tu moze byc trudno,bo mlodszy samiec,Max wyczuje ,ze tamten jest slaby i moze chciec go zdominowac.Jesli mu sie uda,to tamten ma pzrechlapane we wlasnej chalupie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Ja bym radziła uważać z mizianiem psów w ich obecności przez ich przyszłego właściciela ;) czy to rezydenta, czy nowo przybyłego. Żadnego z psów nie faworyzować, właściwie to nawet nie puszczałabym ich do wąchania od razu, tylko postała/posiedziała z kwadrans na neutralnym terenie, psy kilka metrów od siebie niemiziane przez nikogo, każda próba nieprzyjaznej reakcji z obojętnie której strony "skrzyczana".

Jak psy się sobie "opatrzą" i skumają, że siedzą sobie razem w takiej małej gromadce, można je do siebie podprowadzić po łuku. Rezydent w ogóle nie chodzi? Czy po prostu kuleje? Bo to może być problem, jeśli do psa chorego, osłabionego, który wie, że nie ma możliwości ucieczki, nagle podprowadzimy obcego dużego samca - i tylko i wyłącznie z tego powodu reakcja może być nieprzychylna.

Gdyby to były moje psy, na moim terenie, w ogóle odłożyłabym ich bezpośrednie kontakty na 1-2 tygodnie... I nie puszczała ich razem po posesji, tylko np. jeden pies w kojcu, drugi luzem, żeby miały okazję się przyzwyczaić, że ten drugi też tu mieszka, i zaakceptować go jako część inwentarza.

I nie ma faworyzowania któregokolwiek z psów, nie ma karcenia tylko jednego - jak którykolwiek pies warczy, wpatruje się prowokująco, sztywnieje = bura dla obydwu ;) wtedy będą unikać konfliktów, jako wysoce nieopłacalnych. Buczący będzie wiedział, że buczeć nie warto; ten na którego buczano, że w razie zaczepek lepiej się zmyć, bo można zebrać opierdziel ;)[/QUOTE]

Dzięki :) [B]Zaraz to sobie wydrukuję i jak Pan zadzwoni, przedyskutuję to z Nim. [/B][B]Bardzo cenne rady :)[/B]

A [B]Max(Rex?) zrobił mi dzisiaj niespodziankę - dobrą i złą.[/B]
Wychodzę z psami w południe - osobno z każdym z nich(mąż poza domem). Dzisiaj dla odmiany, pierwszy wyszedł Max.
W czasie spaceru, [B]spotkałam dwie przemiłe Panie[/B](matkę i córkę) razem z 2-3 letnim dzieckiem. Panie [B]dokarmiały Maxa=Rexa [/B] i inne bezdomne psy (to ten garnek z jedzeniem), są zachwycone psem, widziały moje ogłoszenie na śmietniku, kojarzą mnie, że kiedyś chodziłam ze starą, chorą suką, a teraz z młodą i energiczną i....bardzo się cieszą, że przygarnęłam Rexa=Maxa. [B]Powiedziałam , że to tylko na tymczas [/B]i Panie się bardzo zmartwiły. Same (z różnych względów) nie mogą przygarnąć kolejnego psa. Cóż, życie........
[B]Panie regularnie dokarmiaja psy i koty [/B]i proszą o pomoc. Oczywiście,wesprę, chociaż zdecydowanie nie jestem kociarą, ale - kotów też żal, no i psy również otrzymuja pomoc ;).
Panie są w kontakcie z "panią od środowiska".

[B]Dopytywały się o Pana [/B](przyszłego właściciela) i też radziły, żeby wszystko sprawdzać). Wymieniłyśmy "dane osobowe" i adresy, [B]dziecko głaskało Maxa=Rexa, Panie też - idylla[/B].
[B]Nie do końca :([/B]
Razem z Paniami, szedł luzem Śleputek, starszy i bezdomny piesek, który poprzednio wspólnie z Maxem(jeszcze bezdomnym) bawił się spokojnie. Ja też widziałam, że w czasie bezdomności, Max był bardzo przyjazny do wszystkich psów, a tylko ludzi omijał dużym łukiem. To się zmieniło. [B]Max ma dom i jest teraz Pan Pies. Na poszczekującego Śleputka, całkiem poważnie warczał i wyrywał się do przodu[/B], aż musiałam stanąć nad nim okrakiem i mocno ścisnąć nogi. Obroża też była ściśnięta, a smysz skrócona zupełnie i mocno trzymana w ręku.
Oj, [B]to będzie wiedzę, trudna sprawa z zaakceptowaniem wzajemnym dwóch samców - powypadkowego rezydenta i odkarmionego Maxa :(. [/B]Tym bardziej, prosze o dobre rady.To była ta zła wiadomość.

[B] A teraz -wiadomość dobra :)[/B]
Panie potwierdzają, że Max=Rex błąka się po MM od ostatniego listopadowego jarmarku. I że ponieważ podchodził do dzieci wracających ze szkoły, które karmiły psa kanapkami to komuś to się bardzo nie spodobało. Duży, bezpański pies, chodzi za dziećmi. [B]Był telefon do burmistrza, przyjechali łapacze ze schroniska[/B] (w piątek, tylko nie wiem, w ten czy tamten; Max od wtorku jest u nas). Maxa nie złapali. [B]Cudowny pies o włos był od odwiezienia do schroniska[/B]. Na całe szczęście, tam sie nie znalazł........

Link to comment
Share on other sites

[B] Przepraszam, że piszę post pod postem - wiem, że tak nie należy ;)
[/B]
[quote name='egradska']Technik powstrzymywania lez nie znam, generalnie w takich sytuacjach mam oczy w bardzo mokrym miejscu:) jak oddawalam tymczasowe szczeniaki ryczalam przez pare dni. Ale jesli nie mozna zatrzymac zwierzaka, a zapewnia mu sie inne bezpieczne lokum z dobrym czlowiekiem w zestawie, to trzeba jakos pozwolic zatryumfowac rozumowi.[/QUOTE]

Będę sobie powtarzała o tym rozumie

[quote name='Nutusia']I wybeczeć się tej drugiej, bezrozumnej, czyli duszy ;) :)[/QUOTE]
No, właśnie ;)

[quote name='yumanji']Nie przyszlo mi do glowy posadzac konfirm o chec wypychania psa.Nie chce tez,co zreszta pisalam,prorokowac katastrofy,tylko pisalam [B]o zwrocenie uwagi na pewne rzeczy,ktore w moim odczuciu sa wazne.W ogole adopcja doroslego samca do drugiego samca nie jest latwa sprawa,tym b w tych okolicznosciach.[/B]

[COLOR=#ff0000]Coraz bardziej zdaję sobie z tego sprawę :([/COLOR]

Temat lez:ja maluje rzesy drogim tuszem ,a poza tym mowie sobie po cichu.ze nie wolno mi plakac,bo mi szkla kontaktowe wyplyna.
Temat pt co moze robic samotny facet,ktory mieszka z matka i pracuje,ale nie,jak zrozumialam 24 h na dobe-proponuje zalozyc osobny watek,bo wiele moznaby napisac;).[/QUOTE]

Tuszu do rzęs nie używam, bo mam oczy w mokrym miejscu :(

[quote name='yumanji']Jesli chodzi o zapoznanie,nie jestem behawiorysta,natomiast [B]wyeliminowalabym wszystko,o co moze byc awantura:mizianie,smakolyki itd.Natomiast nie mam pojecia ,jak to urzadzic ze wzgledu na to,ze jeden jest chory.Ja normalnie czekam,az psy sobie same ustala hierarchie,ale raczej z zaznaczeniem,ze faworyzowany jest ten,ktory byl w domu pierwszy.Tu moze byc trudno,bo mlodszy samiec,Max wyczuje ,ze tamten jest slaby i moze chciec go zdominowac.Jesli mu sie uda,to tamten ma pzrechlapane we wlasnej chalupie[/B].[/QUOTE]
[COLOR=#ff0000] Też się tego obawiam, zwłaszcza po dzisiejszych wydarzeniach :([/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='yumanji']Ja normalnie czekam,az psy sobie same ustala hierarchie,ale raczej z zaznaczeniem,ze faworyzowany jest ten,ktory byl w domu pierwszy.Tu moze byc trudno,bo mlodszy samiec,Max wyczuje ,ze tamten jest slaby i moze chciec go zdominowac.Jesli mu sie uda,to tamten ma pzrechlapane we wlasnej chalupie.[/QUOTE]

Przy psach, które ja mam, czekanie aż same się dogadają, albo faworyzowanie któregokolwiek szybko doprowadziłoby do konfliktu, jak nie krwawej jatki ;)
To co radzę, wiem na własnym doświadczeniu i z rad osób, które trzymają w domu kilka-kilkanaście psów różnej płci i niezbyt przyjaznych wobec innych psów ras.
Żadnego psa faworyzować nie wolno, choć "ludzka" etyka nakazywałaby biadolić nad domownikiem-połamańcem - tyle że takie faworyzowanie go może się skończyć jego nadmiernym poczuciem pewności siebie i utwierdzeniem w przekonaniu, że ma prawo wyeliminować "nowego". Żelazną regułą na minimum kilka tygodni powinno być to, że psy nie zostają same bez nadzoru nierozdzielone. Czy później będzie można je tak zostawiać - okaże się "w praniu". Kastracja może pomóc, ale zanim opadnie testosteron, mogą minąć miesiące. Nie ma co się bawić w kolejność głaskania, karmienia - to nie ma znaczenia. Dużo ważniejsze jest podkreślanie na każdym kroku, że jakiekolwiek przejawy agresji wobec drugiego psa, będą skutkowały solidnym ochrzanieniem OBU. Zawsze, kiedy skarcony zostanie tylko jeden, równowaga będzie zachwiana; jeden pies będzie czuł, że ma większe "wsparcie" i może chcieć sobie pojeździć po rywalu. Jeśli przy każdym przejawie agresji, sprzeczce, będą karcone oba - zakodują sobie, że jakiekolwiek zachowania agresywne w interakcji z drugim psem skutkują nieprzyjemnościami od przewodnika ;) więc lepiej nie zaczynać, tudzież jak zaczyna drugi, przezornie się oddalić. ONki płci męskiej są psami, które bardzo dobrze reagują na awersję (chyba najlepiej ze wszystkich ras, które znam) i często kiedy zwyczajnie szukają guza czy gnębią innego psa, pomóc może solidna korekta na kolcach i przypomnienie psu, że nie jest pępkiem świata ;) bo pozytywnie czy delikatnie w takich sytuacjach często do nich nie dociera ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...