Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

iiii tam gotowane - opracowałam już konga odpowiedniego dla Patryczka, zmielone za łatwo wychodzi :diabloti: siekam serca, upycham do oporu a przekładam mieszanką pasztetu z pokruszonymi smaczkami - na koniec teaser w postaci paszteciku wychodzącego zalotnie na zewnątrz i do zamrażary na kilka godzin :diabloti:

niezamrożonego rozwala w 5-10 minut, a po ostrym mrożeniu dochodzi zabawa do pół godziny. ogarnął, co trzeba robić i wylizuje do cna, po prostu NIC nie zostaje :D dziś w ramach zwiększenia trudności wepchnę kość z kaczego korpusu - będzie dłubanie :diabloti:


dodam też, że chyba zafunduję tż-towi eksmisję, bo Patryczek bez obecności mego wybranka jest fantastyczny dla mnie - wczoraj późną nocą przylazł do mnie piszącej na kanapie, położył łeb, dostał w przypływie czułości HOP (chociaż kanapa jest zakazana) i uwaga - wlazł, ale tylko do połowy :cool3:, tj. nogi na podłodze, wtulił się jak szczeniaczek i...zasnął.
spał tak na stojąco z półtorej godziny :loveu: a jak się budził, to lizał mnie z czułością i ogólnie najwspanialszy piesek na świecie.

biorę go też na ręce normalnie, wczoraj i dziś na próbę znienacka go podniosłam, tylko stęknął jak staruszek, zero agresji. chwalę, smaczkuję i jest super, choć na spacerze współczynnik darcia mordy jest taki, jak zawsze - przeprowadziłam luzem koło dwóch psów, ale na trzeciego już wyskoczył, dobrze że na smyczy..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='agutka']to teraz Profesorka musisz okazać Patrykowi dużo miłości żeby wiedział że ty nie samo zło :evil_lol:[/QUOTE]

już okazałam, jak wyłapał z kapcia rzuconego przez całe mieszkanie :diabloti: dziś wyjątkowo dużo psów w okolicy się darło, a królewna oczywiście NIE WYTRZYMIE jak się też nie wydrze, ale powoli go uczę "cicho" i "spokój" - dziś pouczył kapeć :diabloti:

dobry to straszak, nawet dla mnie, która brutalności wobec psa nie lubi - to piankowy japonek, waży kilka deko, jak pióreczko, nawet ostry zamach takim kapciem zrobi tylko głuche PAC bez bólu, ale sam fakt lecącego obiektu go nieco onieśmiela :diabloti: no i czasem mu się zdarzy zamknąć jak tylko podniosę ten klapek i lezie obrażony z BURRRR pod nosem na posłanie :grin:

[quote name='ewaal1982']Jakby to młodzież powiedziała LOL :D[/QUOTE]

młodzież :grin: powiedziała emerytka! :grin:

Link to comment
Share on other sites

no i właśnie tak zrobię, choć do tej pory jako hard były po prostu zamrożone :eviltong: ale jestem zadowolona, podeszła mu zabawka, kiedyś miał kość z otworami to olewał i smętnie się wgapiał, nie ogarnął, że można zacząć z niej wyjadać, a tu proszę - taka niespodzianka ;)
szybko załapał, może ZA szybko :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

dobra, spacerek :angryy:

idzie przed nami para z mopsem, mopsik jak mopsik, skacze bez smyczy, ot taki wesołek.
Patryk wydarł mordę bo rozmawiałam przez telefon jak idiotka, zamiast pilnować czy nic nie idzie.. no i mi się wije na smyczy, wije - mopsik do nas podbiega, myślałam że to taki samobójca na zasadzie "o, piesek, kij że szczeka, idę kochać" - a tu zdziwko - mopsik Z ZĘBAMI do Patryka! :crazyeye:

i go gryzie w dupsko! tak bezczelnie :D (Majkowska - gorzej, niż Pat denerwował Waldka, o wiele gorzej), Patryk wrzeszczy w furii, ja okręcam psa wokół siebie żeby nie zabił mopsa ze złości, a mops swoje - WR WRR i za dupsko :crazyeye: głupek!

właściciele wołają, ale tacy na luzie totalnie, chyba nie zdawali sobie sprawy z powagi sytuacji i że gdybym poluzowała smycz,to byłoby pewnie po mopsie. dopiero po [I]delikatnej [/I]uwadze zabrali, mops całą drogę harczał i burczał, bardzo agresywny, pierwszy raz w życiu widziałam takiego mopsa :roll:

wracając spotkaliśmy ich znowu..mops znowu bez smyczy więc myślę sobie kij, popamiętacie - idę twardo, Patryka uspokoiłam w miarę, tzn. szedł najeżony ale bez wyskoku, na co mopsik ZNOWU zaczyna do nas lecieć :loveu: krzyknęłam, że nie będę miała oporów przed sprzedaniem mu kopa albo puszczę psa, to nagle okazało się, że właściciele umieją biegać.

zabrali, ale co mi zepsuli Patryka, to moje... od dziś nie lubimy więc również mopsów i na wszelki wypadek obszczekamy wszystkie na zapas :roll:


w nagrodę idę na dwa grille :diabloti: ahoj, cioteczki, zapewne do jutra!

Link to comment
Share on other sites

Szczerze to Ci się dziwię, ze tak późno zareagowałaś :roll:

Ja jak widzę, że pies leci z zębami na mojego to już wołam właścicieli. Albo sprzedałabym mu kopa i swojego psa zagrodziła sobą. Wzięła na ręce, biegłabym w drugą stronę. No na pewno nie czekałabym aż piesek sobie podziamdzia mojego.... No ja jestem na tym punkcie uczulona :roll:


Raz jak wyleciała na nas Cziłała to Ciapka na ręce brałam. Jak na Sonię poszła to odwróciłam się i zachęciłam Sonię do biegu w tym samym kierunku co ja. Bo S. nie czeka na właścicieli, tylko sama takie rzeczy chce rozwiązać :diabloti: Gandzika od razu też odwołuję, mimo, ze rzucającego Yorka zachęcał do zabawy :p

Dobrej zabawy i smacznego ;) my też dzisiaj mamy grilla :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kalyna']Szczerze to Ci się dziwię, ze tak późno zareagowałaś :roll:

Ja jak widzę, że pies leci z zębami na mojego to już wołam właścicieli. Albo sprzedałabym mu kopa i swojego psa zagrodziła sobą. Wzięła na ręce, biegłabym w drugą stronę. No na pewno nie czekałabym aż piesek sobie podziamdzia mojego.... No ja jestem na tym punkcie uczulona :roll:


Raz jak wyleciała na nas Cziłała to Ciapka na ręce brałam. Jak na Sonię poszła to odwróciłam się i zachęciłam Sonię do biegu w tym samym kierunku co ja. Bo S. nie czeka na właścicieli, tylko sama takie rzeczy chce rozwiązać :diabloti: Gandzika od razu też odwołuję, mimo, ze rzucającego Yorka zachęcał do zabawy :p

Dobrej zabawy i smacznego ;) my też dzisiaj mamy grilla :)[/QUOTE]

późno, bo zazwyczaj jak biegnie młody piesek 'w paszczę lwa', to wystarczy moje tupnięcie i głośne NIE, piesek się płoszy i odchodzi. tak czy siak, jestem wk*wiona jak osa :angryy: i mam ochotę tego durnego psa udusić.

poszłam na grilla nr 1 na skałki, dosłownie na godzinkę zjeść kiełbachę, bo zaraz jadę na głównego. wzięłam Patryka, niech sobie posiedzi - odludzie totalne, pojawiło się parę osób ale nic specjalnego. Pata miałam na smyczy, bo widziałam niedaleko w krzakach kota i wolałam nie puszczać...i co? chwila nieuwagi i Patryk wyrwał mi smycz z rąk, tak pociągnął, wyleciał jak opętany na małego pieska idącego z właścicielem, ale piesek był luzem.
pognałam jak nienormalna za nim, zero reakcji, tryb polowania - dopadł tego pieska, ale mały się dzielnie bronił, nie doszło do starcia, było tylko WRR WRR i leciały groźby.

jego właściciel przydeptał smycz i złapał Patryka, ja oczywiście przeprosiłam :oops: ale małemu się nic nie stało, nawet go nie dziabnął, może tylko za pióra na ogonie.

Patryk dostał w łeb na otrzeźwienie, przywiązałam go do drzewa i tak sobie siedział...aż tu nagle nadchodzi młodzież z młodym beaglem :roll: oczywiście awantura, ale tym razem w kagańcu + trzymałam go mocno, nie wyrwał się. miał jednak TAKI napad, że myślałam, że go zabiję i tych kretynów którzy stali z beaglem zamiast odejść też :angryy:

no po prostu dramat, gotuję się i mam dość tego durnego psa, mam dość wychowywania go, kiedy w ciągu jednego dnia wszystko idzie się j*bać. wszystko - miał taki napad plucia się, agresora i darcia ryja że NIC nie pomagało, dopiero jak wydarłam się na młodziaków żeby do cholery odeszli z tym psem (ja byłam w wąwozie, nie miałam dokąd odejść) to się [I]powoli [/I]uspokoił.
miałam napad szału, darcia ryja, wierzgania - przewróciłam go na ziemię i trzymałam, uspokajałam, nawet wymachiwałam cholerną kiełbasą przed nosem - NIC, tak się morderczo nakręcił, że jawnie było mi wstyd... a tamci stoją w 10 osób z tym beaglem na luźnej smyczy i się gapią na spektakl :angryy::angryy::angryy::angryy::angryy: wszystkiego mi się odechciało...

NIE WIEM już co robić, eskalacja wyszła sama z siebie - zobaczył psa, zaczął szczekać. koniec. nie mam nic do gadania, nie jestem w stanie go uspokoić, ani prośbą, ani groźbą, ani szarpaniem, ani głaskaniem, NIC. uwierzcie, mocowałam się z nim jak z 50-cio kilowym bydlakiem.

Link to comment
Share on other sites

KONG to wybawienie dla nas. Jedna z nielicznych zabawek, którą kundel akceptuje :lol: Tylko trochę nie ogarnia z opracowaniem jej ;)
O matko, co za przygoda. Faktycznie brzmi to tak, jakbyś za późno zareagowała, ale pewnie byłaś mocno zaskoczona zaistniałą sytuacją, ja bym była :lol:

Miłego grillowania.

Link to comment
Share on other sites

aha, i dodam że dziś to nie było szczekanie na zasadzie "odejdź, mój teren" - to była furia, jakby wyleciał,to zrobiłby mu krzywdę, stąd ten kagan na ryjcu pro forma.

to był atak prawdziwej furii, z pianą na gębie, próbami kąsania mnie (chopo...) w zamian za uniemożliwianie, po prostu HORROR. oczywiście jak beagle odszedł, to musztra, wszystkie komendy, piesek potulny i machamy ogonkiem.

wiecie, że zaczynam się zastanawiać, czy on nie ma nic z głową? :roll: to jest NIEMOŻLIWE,ja go NAPRAWDĘ konsekwentnie i twardo prowadzę, a dziś po prostu z psami jest tragedia... wstyd mi z nim iść po ulicy, każdego dziś oszczekał i na każdego wyskoczył, naprawdę NIE WIEM już co robić... na smaczki się czasem uda minąć, ale to jednego, max dwa - w sytuacji takiej jak dziś (czyli pies się zbliża) - zero reakcji, ZERO. podkreślam, że go wyszarpałam za skórę mocno, nie byłam w stanie go wybić z tego transu, pierwszy raz dostał takiego pierd*lca, a ja mogłam tylko patrzeć...

Link to comment
Share on other sites

ahaaa, żeby nie było - do mnie jest dalej cudny, przytula się, mizia w domu, macha ogonkiem - wydawało mi się, że skoro złapał ze mną kontakt kiedy nie ma tż-ta i jestem jego jedynym człowiekiem :diabloti:, to będzie nam się też lepiej pracowało na zewnątrz.

NIC z tego, a przecież się uspokoił, noszę go na rękach od paru dni, jest potulny i fajny dla mnie... no kuźwa :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Majkowska, być może - nie widziałam płci, młodziak, taki może 8-9 miesięcy, obróżka może i faktycznie czerwona.. jeszcze ta ekipa stała jak kołki i rozważała, czy aby na pewno nie mogą ustawić grilla obok moich znajomych, a Patryk w tym czasie wykrztuszał sobie płuca od darcia mordy...

Link to comment
Share on other sites

makabra, najgorsze jest to, że ja jestem typem człowieka, który chętnie brałby psa gdzie popadnie, a powoli zaczynają odpadać normalne, codzienne sytuacje takie jak grill w krzakach na ogromnym, dzikim terenie - jest sezon, mnóstwo ludzi, no i co - mam trzymać Patryka do 23 w domu, aż się przeludni?

nie wiem co mu odbiło, ale jest krytycznie, tak mnie zdenerwował koszmarnie, że szkoda gadać.. macie jakiś sposób na uspokojenie psa? dodam, że to autentyczna furia i agresor z rzucaniem się na smyczy, szarpanie (bardzo mocno) nic nie dało, przewracanie też, bo wstawał i dalej swoje. odejść nie było gdzie, bo za mną wielka skalna półka, a przed nami beagle..

Link to comment
Share on other sites

Z transu ciężko wybić,co z tego że go wywalisz, mogłabyś mu nogi połamać, jak on ma cel to ma cel i koniec. Znam ten typ , taki był Am.
Jedyne co można zrobic chyba to nie dopuścić.
I przede wszystkim umów się z tym Jurkiem, bo sam człowiek się gubi.

Gdybym to była ja to pewnie bym Waldka puściła. Albo darłabym się jak opętana do ludzi żeby sobie poszli, bo puszczam psa.
Choć też nie ich wina - ja sama czasem stoję jak ta dupa, bo co, mój pies spokojny, a jakiś pieniacz stanie i toczy pianę....

Link to comment
Share on other sites

Moja się luzuje jak wchodzimy tylko za bramkę naszej posesji... na szczęście, ale bywało że z Sagatem bójki były... bo nie mogła wyładować :roll: Ja też należę do osób które psa by wszędzie brały... no niestety z Ledą to nie wchodzi w grę a Sagat nie może za dużo spacerować. Mamy psy ułomne:placz:

Link to comment
Share on other sites

JA w związku z dniem wolnym, odpuściłam sobie spacer. U nas zawsze multum ludzi, w święta, a jak już pisałam , u mnie małe pieski na łąki nie chodzą, tylko głównie duże i najczęściej agresywne.
Połażilismy na smyczy i poćwiczyli trochę chodzenie przy nodze, i tak wrócił i chrapie i tak ;-)
Niecierpię ludzi, od małych piesków, które sa agresywne i rzucają się na większe. Ludzie niefrasobliwie do tego podchodza, bo co ten mały niby zrobi, nikt nie patrzy, że wielkiego psa krew zalewa i szarpie właścicielem. Szczególnie w parkach takie sytuacje są częste.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...