Jump to content
Dogomania

Lusia


joanka40

Recommended Posts

Oj Lusiu,szykuje się tobie niezwykłe wydarzenie:(tylko jak ty zniesiesz narkozę ,bo kiedyś nie była  tobie  obojętna:(narkoza to poważna rzecz,niektóre zwierzaki bardzo źle ją znoszą,nasz Bosek niedawno miał czyszczone zęby,po tym zabiegu po dwóch godzinach już biegał w pokoju u weta ,gdy nagle zaniemógł :paraliż ,trudności z oddychaniem,podanie tlenu ,kroplówek,leków,na drugi dzień,musiałyśmy pożegnać się z naszym Bosiem,teraz biega za Tęczowym Mostem :-(  :-(  :-(  :-(  :-(  :-(

 

Tak Różo, Luśka źle reaguje na jeden ze środków znieczulających. Pojawia się u niej wtedy dosłownie furia.

Potem jednak, kiedy była kolejna próba sterylki i powiedziałam lekarzowi /dr Jarzębowski/ o takiej reakcji na "głupiego jasia", zastosował On inny środek. Głupiego jasia Luśka dostała przy mnie i od razu widać było,  że lekko podsypia, a potem zabieg ładnie się udał, bez żadnych komplikacji.

Okazuje się jednak, że jeśli koci ogon, tak jak u Luśki żyje własnym życiem, czyli czucie w ogonie jest upośledzone, to można ogon przyciąć w znieczuleniu miejscowym.

Na razie zrobiłam inne nacięcie w pampersie - jest ono jedynie kreseczką, a nie "na krzyż" i zobaczymy jak u Luśki taka zmiana się sprawdzi.

 

Różo, Bosek  to Wasz piesek, prawda ?
Zaraz znajdę wątek Beatki.

Rany Julek, to straszne...bardzo mi przykro.

Niestety wiem, że czasami narkoza jest katastrofalna w skutkach: może dojść do uszkodzenia  wątroby, psa czasami trzeba reanimować...

Niestety, każda narkoza, to duże ryzyko.

Mój pies ma zęby z dużą ilością kamienia, jest już stary - ma około 14 lat i w jego przypadku bardzo boję się narkozy, tym bardziej, że od czasu do czasu Maniek ma problemy z wątrobą.

Tu nie ma mądrych, niestety, człowiek chce dobrze, bo zęby wiadomo - powinny być czyste, a wątroba najlepiej zdrowa, tylko, że czasami życie pisze kiepskie scenariusze...

Link to comment
Share on other sites

Oj Lusiu,szykuje się tobie niezwykłe wydarzenie:(tylko jak ty zniesiesz narkozę ,bo kiedyś nie była  tobie  obojętna:(narkoza to poważna rzecz,niektóre zwierzaki bardzo źle ją znoszą,nasz Bosek niedawno miał czyszczone zęby,po tym zabiegu po dwóch godzinach już biegał w pokoju u weta ,gdy nagle zaniemógł :paraliż ,trudności z oddychaniem,podanie tlenu ,kroplówek,leków,na drugi dzień,musiałyśmy pożegnać się z naszym Bosiem,teraz biega za Tęczowym Mostem :-(  :-(  :-(  :-(  :-(  :-(

 

Tak Różo, Luśka źle reaguje na jeden ze środków znieczulających. Pojawia się u niej wtedy dosłownie furia.

Potem jednak, kiedy była kolejna próba sterylki i powiedziałam lekarzowi /dr Jarzębowski/ o takiej reakcji na "głupiego jasia", zastosował On inny środek. Głupiego jasia Luśka dostała przy mnie i od razu widać było,  że lekko podsypia, a potem zabieg ładnie się udał, bez żadnych komplikacji.

Okazuje się jednak, że jeśli koci ogon, tak jak u Luśki żyje własnym życiem, czyli czucie w ogonie jest upośledzone, to można ogon przyciąć w znieczuleniu miejscowym.

Na razie zrobiłam inne nacięcie w pampersie - jest ono jedynie kreseczką, a nie "na krzyż" i zobaczymy jak u Luśki taka zmiana się sprawdzi.

 

Różo, Bosek  to Wasz piesek, prawda ?
Zaraz znajdę wątek Beatki.

Rany Julek, to straszne...bardzo mi przykro.

Niestety wiem, że czasami narkoza jest katastrofalna w skutkach: może dojść do uszkodzenia  wątroby, psa czasami trzeba reanimować...

Niestety, każda narkoza, to duże ryzyko.

Mój pies ma zęby z dużą ilością kamienia, jest już stary - ma około 14 lat i w jego przypadku bardzo boję się narkozy, tym bardziej, że od czasu do czasu Maniek ma problemy z wątrobą.

Tu nie ma mądrych, niestety, człowiek chce dobrze, bo zęby wiadomo - powinny być czyste, a wątroba najlepiej zdrowa, tylko, że czasami życie pisze kiepskie scenariusze...

Link to comment
Share on other sites

No widzisz Asiu :) Ja również ci mówiłam, że Luśce ogon nie jest potrzebny i ja bym go dawno ciachnęła.

Jak się człowiek zaczyna męczyć z tymczasem, to jest porażka :( Ja mam dwa takie.Obaj są na specjalistycznych, drogich karmach. Obaj leją wrrrr

W kwestii jeży. Udało nam się odebrać 11 jeży od pewnej kobiety. Wszystkie w różnym stadium. Wszystkie dostały leki i wymagają odkarmienienia, część jest na antybiotykach. Najlepsze w tym wszystkim, że chętnych do zaopiekowania się jeżykami- po prostu brak.

 

Tak Dorotko, mówiłaś.

Ja wiem, że Ty dużo wiesz, co ja mówię: wiedzę masz ogromną :).

 

Jeśli zaś chodzi o jeże to dalej prosimy o pomoc osoby ze Śląska.

Czasami chodzi jedynie o 2, 3 tygodnie opieki nad jeżem:

1/ odrobaczenie

2/ podkarmienie i zważenie, czy przybiera nawadze

3/ a potem trzeba wypuścić zwierzaka w bezpiecznym miejscu.

 

Zima ma być podobno łagodna, więc przez 3 tygodnie jeża można ładnie podtuczyć.

Link to comment
Share on other sites

Joanko, w tym całym śmiesznym ( w najlepszym tego słowa znaczeniu!) pięknie, barwnie i soczyście kreślonym wątku w takie dni jak wczoraj

trafiam na takie słowa, trochę gorzkie, o tym, że ciężko, o tym, że brak siły i cierpliwości i robi mi się momentalnie wstyd, jak tylko sobie przypomnę swoje codzienne narzekanie, jakieś wyimaginowane problemy. Nie wiem czy przeciętny, zajęty swoim życiem człowiek zdaje sobie sprawę, że jest coś takiego jak pampersowanie kotów. Że są ludzie ktorzy maja pieluszkowe koty i małymi krokami udoskonalają swoje umiejętności w tym zakresie. Że niepełnosprawne zwierzę może tak przewrócić świat do góry nogami.

Postawić go na głowie. Ja nie mogę pomóc, ale zawsze jak tylko tutaj zagladam, posyłam w Waszym kierunku swoje myśli, ściskam kciuki, albo wspominam Św. Franciszkowi w modlitwie o Was, o Luśce.

Jesteś cudna Joanko, I niezwyczajna  :oops:  :oops:

Link to comment
Share on other sites

Joanko, w tym całym śmiesznym ( w najlepszym tego słowa znaczeniu!) pięknie, barwnie i soczyście kreślonym wątku, w takie dni jak wczoraj trafiam na Twoje słowa, trochę gorzkie, o tym, że ciężko, o tym, że brak siły i cierpliwości i robi mi się momentalnie wstyd, jak tylko sobie przypomnę swoje codzienne narzekanie, jakieś wyimaginowane problemy. Nie wiem czy przeciętny, zajęty swoim życiem człowiek zdaje sobie sprawę, że jest coś takiego jak pampersowanie kotów. Że są ludzie ktorzy maja pieluszkowe koty i małymi krokami udoskonalają swoje umiejętności w tym zakresie. Że niepełnosprawne zwierzę może tak przewrócić świat do góry nogami.

Postawić go na głowie. Ja nie mogę pomóc, ale zawsze jak tylko tutaj zagladam, posyłam w Waszym kierunku swoje myśli, ściskam kciuki, albo wspominam Św. Franciszkowi w modlitwie o Was, o Luśce.

Jesteś cudna Joanko, I niezwyczajna  :oops:  :oops:

 

Link to comment
Share on other sites

To dobrze,że zabieg byłby w znieczuleniu miejscowym u Lusi.Twój piesio ,Joanko ma tyle lat ,co nasz Bosek dożył......Beatka nie ma zbyt wiele  teraz czasu ,więc rzadko jest na dogo....

 

Różo, to źle wyliczyłam wiek  Boska, bo weszłam na wątek Waszych zwierzaków i wyszło mi, że Bosek miał 17 lat.

Czyli Bosek miał tyle latek co obecnie ma mój pies -14.

I  dlatego właśnie, podobnie jak Ty, bardzo boję się znieczuleń ogólnych.

Jeden z naszych psiaków po zabiegu w znieczuleniu ogólnym zaczął chorować na wątrobę.

I po roku choroba zwyciężyła, niestety...Było to z 8 lat temu, ale dobrze to pamiętam.

 

Kiedyś miałam w subskrypcjach taki temat o starszym psiaku, gdzie konieczne wręcz było wyleczenie zębów w znieczuleniu ogólnym i niestety piesek po tygodniu zmarł.

Znieczulenie ogólne często ratuje życie, ale niestety często ma wiele skutków ubocznych...

Jest to ogromne obciążenie dla zdrowia.

 

Różo, bardzo, ale to bardzo mi przykro z powodu Boska.

Wiem jak Go uwielbiałyście.

To był pies o cudnym charakterze i pięknym pycholku.

Link to comment
Share on other sites

Joanko, w tym całym śmiesznym ( w najlepszym tego słowa znaczeniu!) pięknie, barwnie i soczyście kreślonym wątku, w takie dni jak wczoraj trafiam na Twoje słowa, trochę gorzkie, o tym, że ciężko, o tym, że brak siły i cierpliwości i robi mi się momentalnie wstyd, jak tylko sobie przypomnę swoje codzienne narzekanie, jakieś wyimaginowane problemy. Nie wiem czy przeciętny, zajęty swoim życiem człowiek zdaje sobie sprawę, że jest coś takiego jak pampersowanie kotów. Że są ludzie ktorzy maja pieluszkowe koty i małymi krokami udoskonalają swoje umiejętności w tym zakresie. Że niepełnosprawne zwierzę może tak przewrócić świat do góry nogami.

Postawić go na głowie. Ja nie mogę pomóc, ale zawsze jak tylko tutaj zagladam, posyłam w Waszym kierunku swoje myśli, ściskam kciuki, albo wspominam Św. Franciszkowi w modlitwie o Was, o Luśce.

Jesteś cudna Joanko, I niezwyczajna  :oops:  :oops:

 

Jasza, Dobry Człowieku, bardzo Ci dziękuję za ciepłe słowa.

Ale ze mnie to niezły potwór jest. To jest informacja pewna na bank :).

Link to comment
Share on other sites

Joanko, dobra i dzielna kobieto, wiem, że ględzenie w necie w niczym nie pomaga, ale podziwiam Twoją odporność i determinację. Moje zwierzaki nie są pampersowane, a i tak czasami mam ochotę je zamknąć w piwnicy (oczywiście tylko koty, bo pies jest zazwyczaj bardzo grzeczny - chyba wie, że nie może tego mi robić i być paskudem jak kocidła). Dziś w nocy przespałam może ze 3 godziny, bo koty źle znoszą zmianę pogody na chłodniejszą i same nie wiedzą co ze sobą zrobić w nocy - to znaczy wiedzą na pewno, że nie chcą spać. A najstarsza kociczka musiała być dziś na czczo przed badaniem krwi (wczoraj miała dziwny atak drgawkowo - padaczkowo i trzeba ustalić przyczynę) - i dla niej sytuacja, że chce jeść i natychmiast nie dostaje michy jest absolutnie nie do zaakceptowania. Szaleństwo i wścieklizna trwały od 5 rano. O 7 się poddałam i pojechaliśmy do całodobowej lecznicy. Także i moja miłość do kotów jest dziś nieco słabsza ;)) Ale jak pomyślę, co Ty przechodzisz, to mi wstyd. 

Link to comment
Share on other sites

Joanko, dobra i dzielna kobieto, wiem, że ględzenie w necie w niczym nie pomaga, ale podziwiam Twoją odporność i determinację. Moje zwierzaki nie są pampersowane, a i tak czasami mam ochotę je zamknąć w piwnicy (oczywiście tylko koty, bo pies jest zazwyczaj bardzo grzeczny - chyba wie, że nie może tego mi robić i być paskudem jak kocidła). Dziś w nocy przespałam może ze 3 godziny, bo koty źle znoszą zmianę pogody na chłodniejszą i same nie wiedzą co ze sobą zrobić w nocy - to znaczy wiedzą na pewno, że nie chcą spać. A najstarsza kociczka musiała być dziś na czczo przed badaniem krwi (wczoraj miała dziwny atak drgawkowo - padaczkowo i trzeba ustalić przyczynę) - i dla niej sytuacja, że chce jeść i natychmiast nie dostaje michy jest absolutnie nie do zaakceptowania. Szaleństwo i wścieklizna trwały od 5 rano. O 7 się poddałam i pojechaliśmy do całodobowej lecznicy. Także i moja miłość do kotów jest dziś nieco słabsza ;)) Ale jak pomyślę, co Ty przechodzisz, to mi wstyd. 

 

Agatko, daj spokój.

Mnie się wydaje, że zabrakło mi  techniki, przestałam szukać nowych rozwiązań odnośnie Luśki i powtarzałam ciągle te same błędy.

 

Luśka odkąd usłyszała moje obsesyjne teksty o obcięciu ogona uspokoiła się.

Tak jak radziła Szenila, zrobiłam inne nacięcie w pampersie i jest duża poprawa.

 

Jeśli zaś chodzi o Twoje koty,  to wiem o czym piszesz.

Rozumiem, że Ty nie masz możliwości ich wypuszczania na dwór ?

Ja wiem, że czasami w nocy, w koty wchodzi jakiś demon i niestety człowiek ma wrażenie, że znalazł się w epicentrum trzęsienia  Ziemi.

Ja część kotów wystawiam wtedy na dwór i przychodzą wymamłane ruchem i świeżym powietrzem, i bardzo śpiące.

Ostatnio wypuszczam je jedynie w weekendy, kiedy ruch samochodowy jest minimalny.

I czekam na deszcze i ochłodzenie, bo wtedy koty nie chcą wychodzić na dwór.

 

Ciekawa jestem skąd te drgawki u Twojego kota.

Napisz koniecznie, jak już coś będziesz wiedziała, co mogło być przyczyną. I oczywiście co powiedział weterynarz i jak wyszły badania.

 

To prawda co piszesz, że miłość do kotów jest ambiwalentna.

Raz człowiek pławi się w miłości do nich, a  raz wysłałoby się kociska na Marsa, beż możliwości powrotu.

 

Wie to każdy,  kto ma większą ilość zwierząt, że miłości do zwierząt często towarzyszy huśtawka nastrojów.

Link to comment
Share on other sites

Joanko, link do Twojego wątku podała mi Ajula. Czytam Twój wątek ale jestem dopiero na początku i nie przeczytam na raz 75 stron, a potrzebuję porady na cito, a Ty masz już w tym doświadczenie,

Proszę doradź jakie pieluchy kupić dla kota 3,8kg, ma kikut ogona czy robić na niego otwór?, jak zabezpieczyć żeby pielucha się trzymała na kocie?, na razie używam podkłady i ręczniki, ale legowiska muszę prac codziennie i niestety przy tej pogodzie nie ma szans żeby wysychały na bieżąco, więc pieluchy trochę by mi pomogły.

Nie wiadomo czy moje znalezisko przeżyje, bo weci na moje pytania odpowiadają że nadzieja jest zawsze. Mimo że Pako ma wielką wolę życia i dobry apetyt, to niestety ze względu na nerki i pęcherz jego życie jest poważnie zagrożone. Ja sobie pomału Twój watek będę czytała i zbierała doświadczenia, ale pieluchy kupiłabym od razu, tylko nie wiem jakie i jak je kotu założyć żeby się trzymały. Pozdrawiam.       

Link to comment
Share on other sites

Joanko, link do Twojego wątku podała mi Ajula. Czytam Twój wątek ale jestem dopiero na początku i nie przeczytam na raz 75 stron, a potrzebuję porady na cito, a Ty masz już w tym doświadczenie,

Proszę doradź jakie pieluchy kupić dla kota 3,8kg, ma kikut ogona czy robić na niego otwór?, jak zabezpieczyć żeby pielucha się trzymała na kocie?, na razie używam podkłady i ręczniki, ale legowiska muszę prac codziennie i niestety przy tej pogodzie nie ma szans żeby wysychały na bieżąco, więc pieluchy trochę by mi pomogły.

Nie wiadomo czy moje znalezisko przeżyje, bo weci na moje pytania odpowiadają że nadzieja jest zawsze. Mimo że Pako ma wielką wolę życia i dobry apetyt, to niestety ze względu na nerki i pęcherz jego życie jest poważnie zagrożone. Ja sobie pomału Twój watek będę czytała i zbierała doświadczenia, ale pieluchy kupiłabym od razu, tylko nie wiem jakie i jak je kotu założyć żeby się trzymały. Pozdrawiam.       

 

Jagusiu, witam serdecznie w klubie Lejków i Sroluchów.

No, jak kot ma kikut, to jest OK :).

Wtedy nie trzeba robić na niego nacięcia  w majtach. No chyba, że kikut jest dość długi i odchody będą wyciekać i wypadać przez nogawki.

Jagusiu, pieluchy trza kupić, bo inaczej człowiek zwariuje.

Ja próbowałam bez pieluch przez kilka tygodni i od tej pory jestem trochę stuknięta.

Pieluchy kupowane przeze mnie to Dada z Biedronki.

Moja Luśka waży 3 kg i u  mnie sprawdzają się pieluchy o przedziale wagowym 7-18 kg. Jest ich w opakowaniu 54 sztuki i kosztują 29,99 zł.

Ponoć najlepsze są Huggiesy, ale byłam wczoraj w Realu i ich tam nie było, więc znowu kupiłam te z Biedronki.

Zaraz poszukam filmiku z miau, jak zakładać pieluchę kotu z kikutem.

Ten film był dla mnie wybawieniem,  bo okazało się, że u kota pieluchę przyklejamy rzepami NA PLECACH, a nie tak jak u dzidziusia na brzuchu.

Nie wiem jaki poziom kultury reprezentuje Twój kot, bo moja Luśka to kawał chama jest i kąpiel uwłacza jej godności.

Ja kilka razy ją kąpałam, ale na co dzień używam chusteczek dla niemowląt, i polewam krocze ciepłą wodą z butelki nad kuwetą, a następnie wycieram dupsko papierem toaletowym.

To lecę szukać tego filmiku ratującego ludziów od szaleństwa.

Link to comment
Share on other sites

No, filmik już mam.

Imię kota -tzn. głównego bohatera filmu pamiętam jak paciorek

Kotek Uterus prezentuje:

https://www.youtube.com/watch?v=E4MAYdKvK8Y

 

Zaraz sprawdzę, czy się otwiera ładnie.

Jeśli chodzi o rozmiar pieluch, to jest  to kwestia dyskusyjna.

Trzeba próbować.

Niestety nigdy nie miałam dostępu do przetestowania pojedynczych egzemplarzy.

Ale mimo, że kot waży od 3 do 4 kg,  to Newborny /takie do 5 kg/, absolutnie się u mnie nie sprawdziły - zszywałam po dwa Newborny.

Potem testowałam większa i pozostałam wierna rozmiarowi od 7 do18 kg. Przy tym rozmiarze najmniej wypada z pampersa.

Ostatnio ratowałam mnie tu od załamania psychnicznego Szenila i Ona stosuje Huggiesy, rozmiar 3 - ponoć mają tak długie zapięcia, że po przeciągnięciu ich przez plecy, można podpiąć je na brzuchu.

Szenila ma mi podesłać sposób mocowania - wzmocniony plastrem.

Mniej więcej wiem chyba o co chodzi, no ale lepiej zobaczyć to na zdjęciach.

Mój Siuśkot ma jeszcze chwilowo ogon i ja do tej pory robię nacięcia.

Link to comment
Share on other sites

Jagusiu, czy Twój kotek jest bardzo ruchliwy ?

Podałam Ci na PW nr telefonu, dzwoń jakby co.

Jeśli chodzi o utrzymanie czystości w domu, to różnie to bywa.

Czasami wpadam po prostu w furię, a czasami przez kilka dni jest miło i przyjemnie.

 

W każdym razie, po ostatnich wskazówkach Szenili, uspokoiłam się, ogarnęłam, ładnie nacinam pieluchę jedną kreseczką, a nie "na krzyż" i nie mam już wizji zamachu na Siuśkota :) /z detonacją włącznie miał być zamach/.

Szenila dzięki, dzięki, dzięki.

 

A, i nie kupujemy Pampersów firmy Pampers, bo tam granulat wysypuje się ochoczo, gdyby przykładowo pampers się przetarł.

Link to comment
Share on other sites

Jak oglądam film z Uterusem, to stwierdzam, że Uterusik jest raczej grzecznym kotkiem.

Muszę Wam nakręcić kiedyś Siuśkota: to warczenie, odgłosy jak przy egzorcyzmach wydawane przez 3-kilogramową kotkę, to jest coś. Może ona jakaś opętana jest czy co ?

I scenariusz opętanego kota jest niezmienny od września 2013 r.

Musi być wycie, groźby gryzienia i koniecznie UCIECZKA, jeśli sytuacja nie nadarzy.

Stanie w miejscu to obciach, trzeba spierdzielać gdzie pieprz rośnie, bo pielucha to samo zło.

 

Egzorcyzmy odprawiamy dwa razy na dobę, chyba, że jest sraka, to wtedy częściej.

Link to comment
Share on other sites

Joanko jesteś wspaniała divers2288.gif, dziękuję Ci po stokroć, bo już z tymi podkładami zaczynałam się załamywać,  Filmik kapitalny, zdaję sobie sprawę że do takiej wprawy nie dochodzi się szybko, ale może Pako (daj Boże) nie będzie na stałe kotem pieluchowym, cały czas mam nadzieję że pęcherz ruszy. jestem wdzięczna Ajuli że mnie do Ciebie skierowała, pewnie kupiłabym jutro pieluchy za małe, i patent ze wzmocnieniem zapięcia plastrem też mi się podoba divers2341.gif

Mój Pakulec stracił cały ogon, kikutek jest taki jak na filmie instruktażowym więc nacięć robić nie muszę, i przynajmniej na razie, bardzo cierpliwy i spokojny, ale też bardzo wychudzony, nie wiem czy waleczny duch lwa w niego nie wstąpi wraz z przyborem masy ciała, bo to duży kocur będzie. W tej chwili jest zagłodzony, mięśni zero, jest problem z zastrzykami domięśniowymi a mimo to waży 3,9kg. Dzisiaj jeszcze wyszło że strzelano do niego z wiatrówki bo ma wrośnięte śruty. Bardzo bym chciała żeby Pako na przekór wszystkiemu co przeżył i jak bardzo skrzywdzili go ludzie żył, choćby w pieluchach.

Numer telefonu sobie skopiowałam, w razie czego pozwolę sobie skorzystać.

Jeszcze raz serdecznie Ci dziękuję, bo na razie w tym temacie jestem jak dziecko we mgle, pozdrawiam i mizianko dla Luśki ode mnie i pięknego kawalera Pako.

Link to comment
Share on other sites

 

Egzorcyzmy odprawiamy dwa razy na dobę, chyba, że jest sraka, to wtedy częściej.

Mojej córce (jak jeszcze była w gimnazjum), powiedziała Pani katechetka, że jak pies jest agresywny, to trzeba go pokropić wodą święconą. Bo ma w sobie złego ducha. Ona tak pokropiła swojego jamnika, który na nią warczał, i jamnik przestał od tej pory. 

Więc może spróbuj pokropić Luśkę  :megagrin:  ....wtedy z   :evilgrin: przemieni się w  :angel:

Link to comment
Share on other sites

Mojej córce (jak jeszcze była w gimnazjum), powiedziała Pani katechetka, że jak pies jest agresywny, to trzeba go pokropić wodą święconą. Bo ma w sobie złego ducha. Ona tak pokropiła swojego jamnika, który na nią warczał, i jamnik przestał od tej pory. 

Więc może spróbuj pokropić Luśkę  :megagrin:  ....wtedy z   :evilgrin: przemieni się w  :angel:

 

 

Ajula, rewelacyjna metoda :) Chyba na mojej Marudzie wypróbuję  - tylko oby wody święconej nie brakło jak połowa dogo po nią ruszy ;)

 

 Trzymam mocne kciukasy za wszystkie pieluchowce  :kciuki:

Link to comment
Share on other sites

Po co niektórzy adoptują kotki

https://www.facebook.com/325356154277382/photos/a.325360064276991.1073741828.325356154277382/548151661997829/?type=1&theater

Najlepiej ją zanurz w wodzie święconej, ale całą, a potem nam zdaj relację. Jak Luśce pomoże to zrobię kąpiel swoim. Mogłabym zanurzyć monitor, albo go chociaż pokropić.

 

Dorotko, widziałam to zdjęcie na FB.

Koty jako przynęta na polowaniu...nie będę komentować...

 

Merlina też bym w całości zanurzyła w kropielnicy. Może im co pomoże w końcu ?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...