Jump to content
Dogomania

Hopka już wie jak wygląda prawdziwe psie życie w cudownej Rodzinie


Nutusia

Recommended Posts

  • Replies 4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Oj tak. W domu zastalismy wszystko w najlepszym porzadku, dzieciaki daly sobie rade koncertowo i wzmocnily wiez siostrzano-braterska, a ze byl to dla nich jednak wysilek psychiczny niech swiadczy fakt, ze po naszym powrocie oboje zasneli po poludniu ;) W Paryzu bylo aktywnie, duzo chodzilismy, odnalezlismy grob Slowackiego na cmentarzu na Montmartre, bylismy w kinie i na dwoch wystawach, ale co najwazniejsze sprawdzilismy po raz kolejny, ze nadal lubimy razem byc i wciaz mamy o czym rozmawiac :) Za to nieobecnosc w pracy drogo kosztowala i przez ostatnie dni pracowalam do 20.00 a potem gotowalam ulubione potrawy studenta, bo ten wczoraj rano wylecial z powrotem do Aberdeen. Wroci za 2,5 miesiaca na tzw przerwe wiosenna. Brak nam go bardzo i choc wiemy, ze tak ma byc, to jednak ciezko sie do tego przyzwyczaic.

W piatek spadl u nas snieg i zrobilo sie bajkowo. Dzis rano byl lekki mrozik i slonce, poszlismy na pola. Po upewnieniu sie, ze nikogo nie ma wokol spuscilismy Hopke ze smyczy a Poleczka byla na dlugiej, automatycznej. Zosia szalala na sniegu i robila sporo halasu. W pewnym momencie o 300 m od nas z lasu wypadl lis i pognal wielkimi susami przez biale pola do lasu po drugiej stronie. Pola nic nie zauwazyla, ale Hopka po kilku sekundach rzucila sie w poscig. I miala spore szanse dogonienia lisa, ale zaczelismy ja wolac, ona zwolnila i to wystarczylo, by lis zniknal w lesie. Wolelibysmy, zeby nie doszlo do konfrontacji miedzy nimi, bo oba zwierzaki moglyby ucierpiec. Hopcia wrocila cala radosna i widac bylo, ze gonila lisa nie w zlych zamiarach, tylko czysto sportowo. Potem na obiad przyszla do nas moja przemila kolezanka z pracy i przyniosla rozne kolorowe papiery i naklejki, ktorymi we dwie z Zosia ozdobily pudeleczko na roznosci i maly zeszycik. I wyobrazcie sobie, ze Pola nie tylko przyszla z wlasnej woli do "salonu" i towarzyszyla nam caly czas (jak Hopka, ale w jej przypadku to nic nowego), ale sama podeszla do Justyny i dala sie poglaskac! Obcej, nigdy nie widzianej osobie! Tak ja to wyczerpalo, ze po wyjsciu Justyny Polcia spala ciurkiem 2 godziny :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Oj no bo kto to wymyślił, że człek musi pracować? Przecież tyle ciekawszych i mniej ciekawszych zajęć jest poza pracą..

Super, że dzieci tak Sobie dały radę (upsssss jeden to pewnie by się obraził za to dziecko) A długo się "szwendaliście"  po tych Placach Pigall (Nutusiu - jak się to pisze??) i innych rue??

W sumie to same dobre wieści, oprócz tego, że student znowu wyfruwa z gniazda. No ale nie jest to zła wieść, tylko smutba. Trzeba Sobie tłumaczyć, że niestety taka jest kolej rzeczy i że przecież znowu przyjedzie i bezie fajnie :)

Link to comment
Share on other sites

no z praca to tak bywa. Niby urlop, a jak sie wraca to nie wiadomo do czego ręce włożyć, bo to czekało i tamto i tego też się nie dało. 

Zazdroszczę Wam trochę Waszych spacerów i rozmów . Pięknie jest u mnie, tylko czasem żałuję, że oprócz psiaków nie mam z kim podzielić się wrażeniami. No, ale żeby nie było tak smutnawo to dodam, że spokojnie :komuna" by mi wystarczyła :D

Ja do lasu idę z Luśką na smyczy, a Marley luzem. Luśka jakby wypruła za lisem, sarną, dzikiem, to żadna siła by jej nie odwołała. Raz tak miałam i więcej nie chce mieć. Skończyło się dobrze, bo wróciła do domu cała i szczęśliwa. Po zaprowadzeniu Marleya do domu poszłam jej szukać do lasu. Fajnie chodzi się samemu z latarka po ciemnym lesie :) A efekt końcowy to zawał serca, bo słyszycie , że coś biegnie w Waszą stronę, łamiąc gałęzie, a nie widzicie. I wypada na Was wielki pies, cały ścieszony. Ozorem robiąc Wam lifting :D

 

Link to comment
Share on other sites

O 17.01.2016o22:50, Mattilu napisał:

Oj tak. W domu zastalismy wszystko w najlepszym porzadku, dzieciaki daly sobie rade koncertowo i wzmocnily wiez siostrzano-braterska, a ze byl to dla nich jednak wysilek psychiczny niech swiadczy fakt, ze po naszym powrocie oboje zasneli po poludniu ;) W Paryzu bylo aktywnie, duzo chodzilismy, odnalezlismy grob Slowackiego na cmentarzu na Montmartre, bylismy w kinie i na dwoch wystawach, ale co najwazniejsze sprawdzilismy po raz kolejny, ze nadal lubimy razem byc i wciaz mamy o czym rozmawiac :) Za to nieobecnosc w pracy drogo kosztowala i przez ostatnie dni pracowalam do 20.00 a potem gotowalam ulubione potrawy studenta, bo ten wczoraj rano wylecial z powrotem do Aberdeen. Wroci za 2,5 miesiaca na tzw przerwe wiosenna. Brak nam go bardzo i choc wiemy, ze tak ma byc, to jednak ciezko sie do tego przyzwyczaic.

W piatek spadl u nas snieg i zrobilo sie bajkowo. Dzis rano byl lekki mrozik i slonce, poszlismy na pola. Po upewnieniu sie, ze nikogo nie ma wokol spuscilismy Hopke ze smyczy a Poleczka byla na dlugiej, automatycznej. Zosia szalala na sniegu i robila sporo halasu. W pewnym momencie o 300 m od nas z lasu wypadl lis i pognal wielkimi susami przez biale pola do lasu po drugiej stronie. Pola nic nie zauwazyla, ale Hopka po kilku sekundach rzucila sie w poscig. I miala spore szanse dogonienia lisa, ale zaczelismy ja wolac, ona zwolnila i to wystarczylo, by lis zniknal w lesie. Wolelibysmy, zeby nie doszlo do konfrontacji miedzy nimi, bo oba zwierzaki moglyby ucierpiec. Hopcia wrocila cala radosna i widac bylo, ze gonila lisa nie w zlych zamiarach, tylko czysto sportowo. Potem na obiad przyszla do nas moja przemila kolezanka z pracy i przyniosla rozne kolorowe papiery i naklejki, ktorymi we dwie z Zosia ozdobily pudeleczko na roznosci i maly zeszycik. I wyobrazcie sobie, ze Pola nie tylko przyszla z wlasnej woli do "salonu" i towarzyszyla nam caly czas (jak Hopka, ale w jej przypadku to nic nowego), ale sama podeszla do Justyny i dala sie poglaskac! Obcej, nigdy nie widzianej osobie! Tak ja to wyczerpalo, ze po wyjsciu Justyny Polcia spala ciurkiem 2 godziny :)

Jesteście PIĘKNĄ RODZINĄ!

 

Link to comment
Share on other sites

O ‎17‎.‎1‎.‎2016o23:02, AMIGA napisał:

Oj no bo kto to wymyślił, że człek musi pracować? Przecież tyle ciekawszych i mniej ciekawszych zajęć jest poza pracą..

Super, że dzieci tak Sobie dały radę (upsssss jeden to pewnie by się obraził za to dziecko) A długo się "szwendaliście"  po tych Placach Pigall (Nutusiu - jak się to pisze??) i innych rue??

W sumie to same dobre wieści, oprócz tego, że student znowu wyfruwa z gniazda. No ale nie jest to zła wieść, tylko smutba. Trzeba Sobie tłumaczyć, że niestety taka jest kolej rzeczy i że przecież znowu przyjedzie i bezie fajnie :)

Prawda, praca ważna w życiu, ale tyle innych rzeczy czeka na nasze ręce i umysł.

A co do studenta - sobie tłumaczymy :) I raz to działa, a raz nie ;)

22 godzin temu, DoPi napisał:

no z praca to tak bywa. Niby urlop, a jak sie wraca to nie wiadomo do czego ręce włożyć, bo to czekało i tamto i tego też się nie dało. 

Zazdroszczę Wam trochę Waszych spacerów i rozmów . Pięknie jest u mnie, tylko czasem żałuję, że oprócz psiaków nie mam z kim podzielić się wrażeniami. No, ale żeby nie było tak smutnawo to dodam, że spokojnie :komuna" by mi wystarczyła :D

Ja do lasu idę z Luśką na smyczy, a Marley luzem. Luśka jakby wypruła za lisem, sarną, dzikiem, to żadna siła by jej nie odwołała. Raz tak miałam i więcej nie chce mieć. Skończyło się dobrze, bo wróciła do domu cała i szczęśliwa. Po zaprowadzeniu Marleya do domu poszłam jej szukać do lasu. Fajnie chodzi się samemu z latarka po ciemnym lesie :) A efekt końcowy to zawał serca, bo słyszycie , że coś biegnie w Waszą stronę, łamiąc gałęzie, a nie widzicie. I wypada na Was wielki pies, cały ścieszony. Ozorem robiąc Wam lifting :D

 

Pewnie, dzielenie się to podstawa - każde przeżycie podzielone z innymi jest lepsze. Nasza komuna byłaby super, bo już teraz, na odległość świetnie działa!

Godzinę temu, jola_li napisał:

Jesteście PIĘKNĄ RODZINĄ!

 

Jolu, Ty to umiesz sprawić, że się człowiekowi robi ciepło na sercu :) Dzięki!

 

Dorwałam się wreszcie do dogo i przez czysty przypadek działa - od wczoraj toczę z nią walkę, czy Wy też? bez przerwy coś się zawiesza tak, że normalne odpisywanie na wątkach i branie udziału w bazarkach jest problemem.

 

A poza tym zauważyłam jeszcze coś - na nowej dogo pojawiły się na różnych, spokojnych do tej pory wątkach, złośliwe trole. Sieją zamęt i złośliwymi komentarzami utrudniają normalne funkcjonowanie wątków. Ta bezinteresowna złośliwość, chęć szkodzenia bulwersują mnie. Jak bym mogła, to bym do nich strzelała. Mam nadzieję, że chociaż nasze wątki, na których jest tak miło, szczerze, bezpośrednio i pomocnie się uchronią od tych wrednych osób.

Link to comment
Share on other sites

To dla milszej atmosfery zapraszam Wszystkich na walentynkowy bazarek. Mam nadzieję, że Hopencja i Polencja mi nie będą miały za złe.

Sa tam prześliczne małe cudowności robione przez jedną z miłośniczek sznaucerów. A druga część to moja radosna twórczość :)

Jakby ktoś chciał, a nie ma konta na fb to mogę służyć jako pośredniczka w licytowaniu :)

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

O ‎29‎.‎1‎.‎2016o20:01, inka33 napisał:

Pozdrawiam caluśkie psio-państwo Hopciostwo! :)

O! Inka się nam objawiła! My też Cię bardzo serdecznie pozdrawiamy, wpadaj częściej na dogo :)

23 godzin temu, AMIGA napisał:

I ja pozdrawiam i czekam na jakieś wieści z Hopko-Polciowego raju

Bardzo dziękujemy za pozdrowienia, już śpieszymy z wieściami :)

5 godzin temu, Nutusia napisał:

I ja do czekających dołączam :)


Przepraszam za ciszę, ale ostatnio w pracy tak dają w kość, że wieczorem nie mam już siły na rozgryzanie nowej dogomanii. No nie moge się wezwyczaić do tych nowości, wszystko jest teraz trudniejsze, a wieczorne godziny nie sprzyjają zaznajamianiu się z nowościami :(

U dziewczyn wszystko ok, choć zdarzają się różne wpadki tu i tam (jakieś siusiu na dywanie, czy też kupon) ;-) Są zdrowe, jedzą: Hopka za trzech, Pola za dwóch, rządzą na osiedlu i obszczekują wszystkie, dosłownie wszystkie psy, jakie napotykają na swej drodze. Najgorzej jak to jakiś malamut czy inny doberman, który najpierw ten jazgot znosi ze spokojem, ale w końcu nerwy mu puszczają i rusza do dziewczyn a one (obie na smyczach) chodu za mnie. Hopka na dodatek nadal od czasu do czasu wyskakuje z jazgotem do biegających facetów, więc na wszelki wypadek biorę ją na smycz gdy tylko z daleka takiego dojrzę. Zakraplam je regularnie przeciwkleszczowo, bo zima u nas letka i boję się, że kleszcze gdzieś mogą łazić. Pola kocha polować na ptaki a Hopka na myszy. Staram się pilnować: ptaki i tak zawsze zdążą uciec, ale myszy/nornice/ryjówki już nie zawsze i wtedy jest straszny płacz Zosi. Pola robi się coraz bardziej przytulniasta i zdarza mi się siedzieć na kanapie obłożona z dwóch stron psami, ale rzadko. Najwięcej z Polą może zrobić Zosia - one chyba obie uznały, że Pola jest psem Zosi :) Do obcych jest zawsze bardzo ostrożna i nie daje się głaskać, ale przychodzi do salonu gdy są goście i nam towarzyszy z daleka. Plaster z Hopki zawsze gwarantowany - każdy kto przysiądzie gdzieś na dłużej jest od razu przez pannę anektowany. Goście również. Ostatnio Stefano był zazdrosna, bo Hopka starannie wylizywała ręce naszego przyjaciela ;-) Została przez pana nazwana "świnią".

Co tu więcej mówić - mamy fisia na ich punkcie, kochamy je obie bardzo, a one kochają nas. Chyba nie kochają siebie nawzajem i zawsze czujnie śledzą co kto dostaje i czy na pewno po równo (zarówno jeśli chodzi o michę jak i o przytulanki), ale na zewnątrz trzymają sztamę a w domu się tolerują.

Jutro idą obie do weta na przegląd.

Link to comment
Share on other sites

Ja myślę, że to porównywanie zawartości mich i ilości mizianek nie wskazuje na to, że dziewczynki się nie kochają. U mnie jest tak samo, ale jak wychodzę gdzieś tylko z jedną i wracam do domu, to druga wyraźnie się cieszy na powrót tej pierwszej.

Link to comment
Share on other sites

U mnie to samo, tylko razy sześć :)

Hopcia jest psem rodzinnym, a Polcia Zosiowym. To była miłość od pierwszego wejrzenia - widziałam na własne oczy ;)

Pieski są po to, żeby głośnym szczekaniem obwieszczać światu swoje szczęście z powodu domności, a Pańcia po to, żeby pieski bronić przed wszelkim złem (wliczając w to dobermany i malamuty) :D

Link to comment
Share on other sites

Hmm, hmm, muszę w takim razie kiedyś wyjść z domu tylko z jedną, żeby sprawdzić, czy jak wrócimy to będzie radość, że ta druga wróciła ;-) Na razie dziewczyny są zawsze razem: wychodzą z domu razem i zostają same w domu razem, więc nie wiem, czy się cieszą jedna drugą - a w łóżku przy miziankach zdarza się jednej warknąć na drugą (częściej jednak tą warczącą jest Hopcia). No i dalej się razem nie bawią, ale to ewidentnie dlatego, że Poleczka nie umie się bawić. Gdy Hopka zaczyna swoje szaleństwa i daje Poli kuksańce nosem, Pola nieruchomieje i czeka, aż Hopka przestanie. Nie biega też za piłeczką ani innym szarpakiem, nawet nie lubi sprasowanych kostek do gryzienia, chyba że są już dobrze wymamlane przez Hopcię ;) Lubi smaczki i dla smaczka jest gotowa nawet zrobić siad, ale tylko metodą Joli_li (smaczek nad głową i pies musi usiąść).

A co jak pańcia też się boi malamutów i dobermanów? To co wtedy?

Link to comment
Share on other sites

Nic wtedy. I tak będzie bronić do krwi ostatniej, jak przyjdzie co do czego ;)

Pamiętam naszą Nutkę jak jeszcze mieszkaliśmy w Warszawie. Sławek wychodził z nią na taki skwerek przed domem i sobie czasem przysiadał na ławce. Gdy ktoś się do ławki zbliżał, Nuta zaczynała szczekać, a gdy ten ktoś nic sobie z tego nie robił i nadal się zbliżał, wskakiwała na ławkę obok Sławka, a w oczach można było wyczytać wielki napis: "obronisz mnie, prawda?" :D

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...