Jump to content
Dogomania

Proszę odwołać....


Guest Mrzewinska

Recommended Posts

Nie no, jasne Berku, są i patologie - czyli tacy, co to uważają, że cały świat ma przed nimi z drogi schodzić :lol: Nie raz zdarzało mi się słyszeć wygłaszane niecierpiącym sprzeciwu tonem żądania, żebym wzięła burki na smycz, bo jakiś tam piesek jest agresywny/strachliwy/po przejściach, itp. Zazwyczaj mówię, że nie ma takiej potrzeby, bo moje nie podejdą - i mijamy się z uśmiechem na twarzach. Czasem jednak zostaję zwyzywana, zmieszana z błotem i postraszona SM. No cóż... :diabloti: Moja empatia ma swoje granice ;)

Nie mniej jednak nawet taka "pańciunia z onkiem" ma święte prawo wymagać, żeby do jej pieseczka żaden inny pies nie podbiegał. Co innego oczywiście, jeśli drugi pies jest pod kontrolą i nie podbiega, a mija tego problemowego. Wtedy, to agresora powinno sie usunąć z drogi - jeśli ma się problem z zapanowaniem nad nim...

Link to comment
Share on other sites

Jak słyszę "dobrze niech ugryzie" to mam ochotę pomóc mojej suce w zagryzaniu, jestem ciekawa reakcji włascicieli jak bym im psa pogryzła:diabloti: Rozważam zakup gazu bo o ile rozumiem że ktoś psa nie zdążył złapać, uczy szczeniaka przywołania dopiero, wypadła mu smycz, zerwał się karabinek tak nie rozumiem wypuszczania psów samych z klatki wogóle nie tylko na szybkie siku, ani nie używanie smyczy kiedy pies jest agresywny i nieusłuchany. Szczytem było jak moja suka przy nodze szła, nie pyszczyła, ja chwale nagradzam no cyrk na kółkach i mijająca nas pani z agresywnym psem opieprzyła mnie od góry do dołu że ja i mój pies śmiemy iść tędy i denerwować jej psa (tamta suka chciałą zjeść moją):angryy:
Albo na wyraźną prośbę o odwołanie właściciel nie reaguje, a później ma pretensje że moja suka zrobiła WRRR jak jego pies postanowił na nią polować.
Jeszcze fajniejszy typ właściciela - bawie się z suką frisbee jakiś pies mi się wcina, własciciel przychodzi po psa zabiera go, minutę później pies znowu się wcina, właściciel przychodzi zabiera, za piątym razem wyskakuje z pretensjami do mnie że on nie może na ławce siedzieć bo jego pies odbiega.
Ja uprzedzam że mam niemiłego psa, który lubi polować na inne i chyba jedyne metody jakich jeszcze nie próbowałam to łańcuszek zaciskowy, kolczatka i OE, ale chyba nie mam zamiaru ich próbować przynajmniej na razie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']
Jeszcze fajniejszy typ właściciela - bawie się z suką frisbee jakiś pies mi się wcina, własciciel przychodzi po psa zabiera go, minutę później pies znowu się wcina, właściciel przychodzi zabiera, za piątym razem wyskakuje z pretensjami do mnie że on nie może na ławce siedzieć bo jego pies odbiega.
[/QUOTE]

Takich cudów to jeszcze nie słyszałam :lol::lol::lol: Ale że mam skądś iść z tym swoim psem, bo tamten się denerwuje to i owszem :p

Link to comment
Share on other sites

Ja właśnie nie rozumiem jednej rzeczy - dlaczego właściciele psów nieułożonych totalnie uważają , że wszyscy mają im schrodzić z drogi i nie 'przeszkadzać'. Często jak z Bzem trenujemy gdzieś posłuszeństwo i skupianie (bo to ostatnio element nad ktorym bardzo pracujemy ostatnio, niestety nie mam psa na 100% skupionego) to kręcą się wokół nas gdzieś inne psy. Wkładam mnóstwo energii w to, żeby mój pies je olał (chyba, że mam zabaweczkę :evil_lol:) a właściciele bezskutecznie sobie krzyczą "Azoooor.... choooooodź..." A w końcu i tak jest na mnie, że moj pies rozprasza inne. :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']No i czego się czepiasz, w końcu przecież rzeczywiście je rozprasza, prawda? :evil_lol::evil_lol::evil_lol:
;)[/quote]
oooo tak tak , to jest piękne .. kiedyś słyszałam , że przez mojego psa, na smyczy, jednej pani pies sie nie słucha i zamiast za nią idzie za mną :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

mi kiedyś ojciec kupił gaz na psy, na szczęście nigdy nie miałam aż takiej sytuacji żebym musiała go użyć i właściwie to noszę go bardziej dla obrony przed ludźmi niż przed psami
zauważyłam też pewną prawidłowość, właściciele agresywny psów uważają często, że każdy pies powinien chodzić na smyczy, a właściciele niewychowanych, ale łagodnych psów, że agresywne psy powinny chodzić w kagańcach

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

czytając ten wątek naszła mnie refleksja jak dużo ludzi jest niedojrzałych do posiadania psa i odpowiedzialności za swojego pupila.Również miałam kilka takich sytuacji. Mam dwa pieski: pekińczyka i sukę owczarka niemieckiego, a mój sąsiad coś w typie owczarka i jak różne są jego reakcje na spotkanie z moimi pupilami, gdy szłam z pepinkiem na smyczy i jego pies lecąc luzem zaatakował moje maleństwo to usłyszałam,że to tylko pies i go nie zagryzie, natomiast gdy idę ze swoją onką, która jest dość masywna i nie da se w kaszę dmuchać (poza działką i pustą łąką codzi na smyczy choć na komende zawsze wraca) to on swojego od razu czepia na smycz ( najwyrażniej boi się w tej sytuacji konfrontacji psów, co mu nie przeszkadza z moim małym)
i rzuca uwagi na temat agresji. Jak to poglądy można szybko zmieniać?

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

ja majac swojego psa na smyczy czesto prosze kogos by odwolal swojego psa...moj nie nalezy do lagodnych pieskow, nie rzuca sie pierwszy ale jak juz do ataku dojdzie to poznije trudno go opanowac...
w zwiazku z tym czesto zdarzalo mi sie prosic kogos o odwolanie swojego malutkiego beignacego z glosnym warkotem lub ujadaniem pieska...
nie zdarzylo mi sie zeby ktos go odwolal...zwykle moiwa, ze przeciez ich piesek jest malutki i mojemu sie nic nie stanie to czemu sie czepiam, lub ze jak dostanie po tylku od mojego to sie nauczy zeby nie podchodzic:(
efekt...ostatnio pekinczyk musial byc zszywany a sprawa o malo nie skonczyla sie w sądzie...skonczylo sie na mandatach...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Niki-lidka']jak dostanie po tylku od mojego to sie nauczy zeby nie podchodzic:(
[/QUOTE]

Tylko, że kiedy mała jazgocząca psina naprawdę dostanie przykładowo kagańcem w łeb, to można usłyszeć że kto to słyszał trzymać w domu takiego mordercę (tudzież wiele innych pełnych inwencji komentarzy, po grożenie policją i SM włącznie) :lol:

Link to comment
Share on other sites

ja mialam ostatnio taka sytuacje, nie chcialo mi sie ruszyc do parku z psica, wiec włoczylam sie z nia po osiedlu, niestety bylo ok 16-17, czyli godzina w ktorej CALE osiedle wychodzi z psami. zatrzymalam sie za blokami na takim nibyboisku i cos z Rasta robilam, nie pamietam juz co, ale mialam pilke w reku, a dla Rasty pilka w moim reku = kazdy podchodzacy pies to zlo, bo na pewno ma zamiar jej ta pilke zabrac. w kazdym badz razie, rzucalam jej ta pilke w ramach nagrody, za ktoryms razem jak rzucilam to uslyszalam dzikie wysokie ujadanie malego psa, zobaczylam ze do Rasty leca dwa malutkie, rozdziamgane pieski :roll: szybko ja zawolalam, zabralam pilke, pochwalilam, zakonczylam zabawe, zapielam ja na smycz i odwrocilam sie z Rasta juz na smyczy w przeciwna strone. wlascicielka pieskow w ogole nie zwrocila uwagi na to, ze najwyrazniej nie zycze sobie bezposredniego spotkania z jej dziamgaczami.. a te za to 'otoczyly' Raste, jeden zaczal ja obszczekiwac, drugi zaczepiac i klapac :shock: Rasta zrobila tylko duze oczy i nie zwrocila na nie wiekszej uwagi, ale tak sie zastanawiam - byla 4 razy wieksza od nich, gdyby ona im sie odgryzla, to jestem pewna, ze kobieta podnioslaby wrzask i wszystko byloby na mnie - a swiadkow nie bylo. Jak sobie radzicie w takich sytuacjach (spacerujac sobie tak po prostu nie boje sie ze moj pies sie komukolwiek odgryzie, co prawda nie lubi natretow, ale nie atakuje, tylko raz klapnie i sie oddala, ale jesli nie przerwalabym zabawy pilka albo wlasnie z nia pracowala, to na pewno odgonilaby te pieski)? ja chyba zaczne nosic gaz, podobno to wspanialy sposob na to, zeby wlasciciele przypomnieli sobie przywolanie.. :roll: niestety miewam BARDZO duzo sytuacji, kiedy ide ze swoim psem po ulicy/parku/czymkolwiek i moj pies jest atakowany/agresywnie zaczepiany przez przechodzacego psa, mimo ze nie zwraca na niego uwagi.. :roll:

Link to comment
Share on other sites

Ja miałam podobną sytuację.
Byłam dziś (w przerwie między ulewami:angryy:) na takiej małej "łączce". Ćwiczyliśmy posłuszeństwo i trochę nakręcaliśmy na zabawkę. Nagle z klatki wybiegł mały rudy dziamgający piesek. SAM. Zobaczyłam tylko rękę pani/pana która otworzyła pieskowi drzwi i nie zdążyłam jakkolwiek zareagować. Na szczęście piesek był z tej kategorii , że ustawił się w odległości 20 metrów od nas i miarowo dziamgał. Na szczęście mój pies postanowił akurat dziś być posłuszny :multi: i w ogóle nie zwracał na niego uwagi a ja miałam możliwość poćwiczenia skupiania przy pewnym rozproszeniu, więc w sumie mi to na rękę :evil_lol:. Normalnie moj pies poleciałby do takiego, ustalił kto tu ma jakie prawa i dlaczego małe-rude-pieski są gorsze niż małe-białe-pieski (wg mojego psa:oops:). Ewentualnie jak suka - poszedłby ją oczarować swym niezaprzeczalnym wdziękiem. A tu zonk, pies na moje 'do mnie' odwrócił się i ładnie przyszedł :loveu: i nawet został w waruj kiedy odeszłam olewając rudego szczekacza i nawet się do niego nie odwracał. Jestem z niego przecholernie dumna.:loveu::cool3:

No a co do rudego pieska - to niestety na moim osiedlu jest takich samotnych spacerowiczów więcej i z nimi jest najgorzej. Bo same się nie odwołają :angryy::angryy::angryy: A ulica niedaleko... +wiele innych psów luzem - czasem agresorów - a właściciele i tak puszczają swoje psy z klatki i mają wszystko gdzieś :mad:i nic nie można zrobić. Jeden taki piesek po wyjściu z klatki załatwia się w obszarze 50 metrów od klatki a potem kładzie się przed klatką i nudzi, czasm obszczekując przechodzących ludzi. Nie ma co- niezły spacer. Ostatnio -kiedy były te mrozy - kilka razy wpuszczałam go na jego klatkę - przynajmniej trochę cieplej... Najgorsze jest to, że ci ludzie myślą, że robią coś dla psa najlepszego :shake:
A ten rudy piesek PIERWSZE co zrobił gdy tajemnicza ręka wypuściła go- pobiegł od razu ku nam nie patrząc z jakim psem ma do czynienia. A gdyby trafił na agresora? :shake: Nóż się w kieszeni otwiera, ot co!

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]
Co robicie, gdy ktos majac psa na smyczy prosi o odwolanie Waszego puszczonego luzem?

[/QUOTE]

Dobry temat - ale tez i temat zmora:angryy:

Polacy nie maja zbyt wiele kultury i generalnie maja w nosie prawo innych do spokoju i prywatnosci.

Kiedys slyszalam takie fajne przyslowie:
"Jesli ktos zapina psa na smycz to albo jest nienormalny, albo ma ku temu powod" - uszanujmy to!

Dobra metoda - to poinformowac, ze mamy chorego psa - dziala:)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Odkopuję wątek. :razz:

Ostatnio dużo jeździmy ze Scoobym na rowerze i, chociaż staramy się robić to w miejscach mniej uczęszczanych, to trafiamy nieraz na psy.
I co drugi pies (a może nawet każdy?), który nie jest trzymany na smyczy, zawsze musi do nas podlecieć. Krew mnie zalewa, gdy jadąc, wpada mi takie stworzenie prawie pod koła, a Scoobiemu dosłownie pod nogi. Połowa właścicieli nie reaguje, tylko czeka, aż pies sam wróci, stojąc kilka metrów od nas i nie racząc podejść po swojego pupila. :angryy:
Nie dość, że przez takie coś musimy się zatrzymywać (bo inaczej pies leci za nami), to jeszcze Scooby mi się rozprasza i nawet jak już ruszymy to przez jakiś czas próbuje ciągnąć mnie do tyłu.
:shake:

Link to comment
Share on other sites

zdecydowanie słowa " proszę odwołać swojego psa" itp urażają dumę, są wręcz zamachamem na ich honor! :evil_lol: oczywiście honor tych, który nie mają zbyt dużo wiedzy na temat psich zachowań.
z moim pierwszym psem (kundelkiem sięgającym do połowy łydki) przeważnie chodziłam na smyczy, bo sam od czasu do czasu miał złe dni, gdy obszczekiwał wszystkie możliwe psy. czasami na spacerach spotykałam taiego starszego pana z bokserką. zazwyczaj nasze psy się poobwąchciwały pomerdały ogonami i koniec. ale któregoś dnia moj pies miał ten gorszy dzień. więc powiedziałam panu żeby lepiej zapiął swojej suce smycz na co on mi odpowiedział "a co też pani wygaduje! może pani ma gorszy dzień!" po chwili psy rzuciły sie na siebie. szczęśliwie pan też szyko opanował swojego psa, ja swojego i nic się nie stało, oprócz obslinionych karków. po tym wydarzeniu omijaliśmy siebie ;-)
z kolei moja sąsiadka miała amstaffa, który, póki był szczeniakiem, był miłym i fajnym psem do zabawy z moim. gdy już "urosło" mu się zaczęła się udręka. przeważnie sąsiadka wysiadając z windy miała już spuszczonego psa. kilka razy ten jej spuszczony pies wysiadający z windy, spotkał mojego, który razem ze mną czekał na tę windę. nie musze mówic co się dzuało :shake: nie pomogły prośby żeby trzymała go na smyczy, gdy wysiada, więc zaczęłam swojego brać po prostu na ręce, gdy czekałam na windę... :shake:
teraz mam dwa psiaki w typie husky. nie spuszczam ich :evil_lol: na spacery chodzę na łąki, do lasu (wyprowadziłam się z bloku na wieś :evil_lol: ). rzadko zdarza się nam spotkać inne psy. ale...pewnego dnia wracając już do odmu szłam pod lasem spokojnie z moimi psami gdy nagle zauważyłam małego jamnika a za nim (jakieś 300 metrów) dziewucha nastoletnia (właścicielka) z koleżaneczką. jamnik najpierw przystanął i czaił się na moje psy. głośnym tonem powiedziałam do właścicielki, żeby zabrała swojego psa, na co ona nie zareagowała. jamnik zaczął szczekac na moje psy, podbiegać do nich na kilkadizesiat centymentrów, odbiegać i tak w kółko. a dziewucha sobie spokojnie szła i plotkowała z koleżanką. ja resztą sił trzymałam swoje zdenerwowane do granic możliwości psy, gdy jamnik z zębami rzucił się na moje. w tym momencie padłam na ziemię :evil_lol: jamnik zaczął uciekać, więc zostałam przeciągnięta po ziemi kawałek :evil_lol: w końcu właścicielka przyśpieszyła krok i zaczeła wrzeszczeć "lordzik chodź tu!" i tak z kilka razy.w końcu lordzik odszedł, a ona nawet się nie zapytała czy nic mi się nie stało, czy może pomóc mi wstać. na moje słowa, żeby nastepnym razem pomyślala i przypięła psu smycz w podobnej sytuacji tylko spojrzała na mnie jak na nienormalną i poszła. a jej koleżaneczka zaczęła sie smiać.
na szczeście są tez inni, normalni wlaściciele psów, którzy do myślenia używają mózgu. spotkałam też parkę z psiakiem. gdy zobaczyli mnie z psami na smyczy swojego tez przywołali i zapięli im smycz. wymieniliśmy uśmiechy i tyle.

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...
  • 2 months later...

Przeczytałam cały wątek,ale powiedzcie mi, jak mam poznać ,gdy idę ze swoim mało wychowanym psem na smyczy, że idący naprzeciwko mnie pies bez smyczy jest odwoływalny? Na wszelki wypadek zawsze proszę o zapięcie smyczy, bo zwyczajnie nie jestem pewna swojej wręcz niewyuczalnej kundelki,a wiem,że w starciu z innym psem poszkodowany będzie mój. I tak omijam wszelkie psie parki, psie godziny itd, ale - do diabła - ja też muszę gdzieś z nią chodzić.... Zaznaczam,że mój pies nie chodzi bez smyczy. Spotykałam się nawet z takimi opiniami,że to moja wina, bo pies nie jest zsocjalizowany i nie pozwalam mu się wybiegać, a to ponoć zwiększa psia agresję aż trzykrotnie...Tyle tylko,że moje zwierzę od początku było takie.Nie chce być nieodpowiedzialną paniusią z dziamgoczącą cholerą, która tańczy na dwóch łapach na widok każdego innego psa,którego nie zna lub nie lubi... Nie pomogły żadne piłeczki, przysmaki,skakanie przez ławke itp.Zwyczajnie, na widok obcego duzego psa dostaje szału, a wiem,że i odwoływalnego takie cos może wkurzyć...Za to nie wykazuje żadnej agresji np do kotów...

Link to comment
Share on other sites

a nie możesz jej w inny sposób , może mniej przyjemny , sprowadzić do parteru ?
musi wiedzieć , że NIE WOLNO się rzucać ...

[QUOTE]Nie pomogły żadne piłeczki, przysmaki,skakanie przez ławke itp.[/QUOTE]
a nie rzucała byś się gdyby Cię za to spotykała nagroda ? ;)
I nie musisz jej bic , szarpnij mocniej smycz , wydrzyj się NIE WOLNO ...

[QUOTE]Przeczytałam cały wątek,ale powiedzcie mi, jak mam poznać ,gdy idę ze swoim mało wychowanym psem na smyczy, że idący naprzeciwko mnie pies bez smyczy jest odwoływalny?[/QUOTE]
Na to pytanie odpowie Ci tylko właściciel psa którego napotykasz

Link to comment
Share on other sites

Vectro, był czas,że nawet kolczatki próbowałam,choć to mało ludzkie...Ja naprawdę poświęcałam jej zawsze dużo czasu...Teraz do domu doszła nowa suka i jakoś się dogadują.Na spacerki chodzimy osobno, bo nie chcę by nowa przejęła zwyczaje starej...Wet powiedział,że ona jest "niezrównoważona" bo ma kłopoty hormonalne (zanika jej kora nerkowa :placz:)ale gdyby tak było, to i w domu by miała wyskoki, a nie ma...

Link to comment
Share on other sites

[B]gagata[/B]
[quote] Vectro, był czas,że nawet kolczatki [B]próbowałam[/B],choć to [B]mało ludzkie[/B]...Ja naprawdę poświęcałam jej zawsze[B] dużo czasu[/B]...[/quote]
Mówisz, że [I]próbowałaś[/I] kolczatki - być może problem tkwi w tym, że po prostu nie wiedziałaś, w jaki sposób trzeba tej kolczatki użyć, gdzie się ją powinno zapiąć i czemu ona służy. Nikt nie rodzi się z wiedzą, ale człowiek ponoć nie jest głupim ani asocjalnym stworzeniem i potrafi szybko ją przyswoić. Wówczas kolczatka nie kojarzyłaby Ci się z czymś mało ludzkim. Między innymi.
Jezeli [I]naprawdę [/I]poświecałaś suce dużo czasu a nie ma żadnych postępów... Trochę to jest nielogiczne.

Link to comment
Share on other sites

witajcie:)
mój piesek jak pisałam w innym wątku jest u mnie od 2miesięcy. Nie do końca jeszcze reaguje na imię i ma awersję do innych psów na spacerach (wyjątek stanowią niektóre suczki:)). Uważam, że zdecydowanie to jeszze nie czas żebym spuszczała go ze smyczy, ale usłyszałam od bliskiej mi osoby, że właściele, którzy kurczowo trzymają psa na smyczy i go z niej nie spuszczają. Sami są winni agresji psa bo piesek na smyczy zazdrości temu bez smyczy:shake: i dlatego na niego szczeka. Powiedziała mi że to ja muszę mieć jakiś problem ze sobą:crazyeye:a pieski są szczęśliwe puszczone luzem, a chodzenie na smyczy to katowanie. A ja jestem wściekła, że czasami nie mogę wziąć mojego psiaka na łąkę, bo lata tam piesek bez smyczy i obroży a jego właściel na reaguje na moje prośby.:mad:

Link to comment
Share on other sites

Psa powinno się spuszczać albo wtedy, gdy jest na pewno odwoływalny albo tam, gdzie wiesz, że nie ma innych psów i jesteś w stanie go zainteresować sobą i w razie czego wziąć na smycz... Jeśli smycz jest katowaniem, to większości właścicieli psów powinno się odbierać psy pod zarzutem złego traktowania :cool3: Dlatego moim zdaniem dobrze i odpowiedzialnie robisz, że nie spuszczasz psa, skoro wiesz, że niekoniecznie wróci.

Ostatnio miły pan próbował odwołać psa od mojej suni: "Łatek, Łatek, no nie zaczepiaj pieska, no nie bądź namolny, Łatek, chodź" i tak dobre parę minut :razz: W końcu zdenerwowałam się, wzięłam Lukę na ręce, poszłam kawałek dalej i tam ją postawiłam. Nie jest to dobre rozwiązanie, ale ów Łatek był wybitnie namolny i nastawiony na jedno, podczas gdy moja suka biegała wokół mnie na smyczy uciekając przed nim :mad: Teraz pan na mój widok psa zawsze zapina na smycz, tyle dobrego :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...