Jump to content
Dogomania

Proszę odwołać....


Guest Mrzewinska

Recommended Posts

Ja dawno z Hexoliną awaryjnego przywołania (czyli "do mnie") nie ćwiczyłyśmy, bo jakoś u nas na polu nie mamy takiej potrzeby i tylko mówię/krzyczę chodź. No i dzisiaj mi suńka wystartowała do zabawy z psem i dzieciakami, którzy byli z 50 metrów od nas i po drodze jest czasem uczęszczana przez samochody polna uliczka. No to ja najpierw krzyczę stój (nie do końca opanowane), a suńka nic. Później wrzasnęłam do mnie, a moje słoneczko zawróciło :loveu: w połowie drogi i przybiegło. Na szczęście, bo widziałam że właściciele raczej nie życzyli sobie kontaktu mojej niuńki z ich psiakiem i dziećmi. Hexa ma dobrą pamięć i wie za co są najlepsze przysmaki (psia kiełbaska) i na do mnie przeważnie reaguje.

Link to comment
Share on other sites

Sama mam dosc malego psa (15 kilo ) ale gdy widze psa obojetnie czy znajomego czy nie zawsze go zapinam. Gdy znajomy i chce sie pobawic to najpierw rownaj witanie dopiero potem mowie baw sie. Nie cierpie jak jakie kolwiek psy podbiegaja do mojego. Kiedys to olewalam a teraz nie zamierzam. Tez slyszalam podobne komentarze jak wy ostatnio jak poprosilam o odwolanie pan sie mnie spytal czy skonczylam 10 fakultetow a ja ze 12 i dalej prosze o odwolanie psa bo moj jest na smyczy i nie zycze sobie zeby sie z tamtym kontaktowal a gosciu mowie ze moj nawet moze byc na krawacie i zebym brala psa i spieprzala stad to juz nie wytrzymalam i powiedzialam tez cos mniej kulturalnego. Dzis jak podlecial do nas jakis psiak i zaczal mi psa kopulowac to od razu mowie prosze zabrac psa gosciu z glosem pelnym wrogosci krzyczy do psa chodz tu pies odlecial od nas i byl spokoj, ale zazwyczaj nie obejdzie sie bez zbednych komentarzy ze strony drugiego wlasciciela...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Mowa o sposobach, mialam jeden, z ONem. Moj ONek kochal wszystkie psy, ale ja jestem nerwowa i nie cierpie jazgotow dziamiacych przy tylnych lapach psa.
Kiedys szlam i lezie takie cos i dziamie, a pancia nic. Leo spokojny, ja mniej. Poinformowalam grzecznie, ze jak nie zabierze swojego, to zaraz spuszczam mojego ze smyczy. Pomoglo.
Sposob 2 - latwiej mi bo mam bullowate, ale moze ujsc z kazdym psem.
"Prosze zabrac psa. Jest szkolony do walk, a nie planujemy wlasnie teraz treningu. Chyba, ze pan/pani sobie zyczy. to my bardzo chetnie teraz jakas sesyjke z zagryzania" :diabloti:
No, ale mowie mi latwiej, bo mam bullowate :)

Link to comment
Share on other sites

No, ale te metodę to można zastosować, jak właściciel jest choćby w pobliżu. Ja często nadziewam się na psy teoretycznie bezdomne:diabloti:, bo ten od smyczy jest gdzieś w ogólnej przestrzeni, ale akurat nie przy psie. Szału dostawałam zwłaszcza zimą, szłam na minispacer z psem w kołnierzu, który miał trzy dreny (pies, oczywiście, nie kołnierz), ledwo łaził i nadziewałam się na takie niespodzianki:angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bila']No, ale te metodę to można zastosować, jak właściciel jest choćby w pobliżu. [/quote]
No temat topicu jest "prosze odwolac..." czyli z zalozenia mowi, ze wlasciciel jest blisko. To nie moja wina, ze wszyscy zaczeli pisac, ze nie puszczaja luzem.
A do bezdomnych psow na szczescie mam szczescie i ich nie spotykam.

Link to comment
Share on other sites

Pies mojego znajomego właśnie cierpi przez głupotę swojego pana, który odpowiedniego wychowania mu nie zafundował :roll: Niestety pies ma brzydki zwyczaj podbiegania do innych psów i oszczekiwania. Jakiś własciciel oszczekiwanego psa się zdenerwował, poszła w ruch smycz... i tak się nieszczęśliwie złożyło, że pies dostał końcem tej smyczy w oko. Wciąż nie wiadomo, czy oko w ogóle da się uratować :-(

Link to comment
Share on other sites

Owszem, proszę o odwoływanie piesków i nie az spotkałam się z niemiłymi komentarzami do mojej osoby alepoprostu to ignoruje i odpycham psa reka i mowie nie zdarza sie ze czasem mam zapasowa smycz i przypinam pieska i zaprowadam do właściciela jeśli osoba jest nieletnia czasem proszę o interwencje rodziców. i myśle że niektóre osoby już mnie kojarzą na osiedlu że lepiej już przypiąć pieska i uniknąć zbędnej wymiany słów na temat tego czy pies powinien być zapięty. ^^

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

kiedyś nie reagowałam gdy podbiegał do nas pies luzem i witał się, bawił z Irish
Jednak po paru przypadkach, kiedy pozornie przyjazny pies nagle pokazał zęby i próbował Irish ugryźć, a także ze względu na to, że Irish nie może skakać zaczęłam prosić o odwołanie psa. Jest parę wyjątków w przypadku dobrych znajomych, ale poza tym bezwzglednie proszę. Nigdy dotąd nie spotkałam się z odmową, czy niemiłym komentarzem.

Link to comment
Share on other sites

Ostatnio właściciel odwoływał swojego psa od Wiki przez 15 minut :-)
Wtedy postanowiłam mu pomóc, stanęłam nieruchomo, zawarowałam Wikę, stwierdziłam że może to coś da - ale gdzie tam, nawet nieruchome byłyśmy dla tej suki atrakcyjniejsze niż ten facet :evil_lol: W końcu przyszedł, próbował sukę złapać, uciekała, zaczął się oddalać, zniknął z pola widzenia, wrócił, znów próbował złapać... W końcu odniósł sukces, udając że ma w ręku coś do jedzenia :evil_lol:

A psica była strasznie fajna, przyjazna, tylko trzeba byłoby jednak poćwiczyć z nią trochę ;)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

ja znowu nie bardzo wiem jak mam reagować na podbiegające do nas psy, kiedy ewidentnie widzę, że pies biegnie się tylko grzecznie przywitać to nie robię problemów, najwyżej nie spodoba się Fidze i go pogoni, ale nie zawsze potrafię prawidłowo odczytać intencję innego psa, nawet nie zawsze do końca jestem pewna zachowania swojej suni czy jej ktoś przypadnie go gustu czy nie, a co dopiero obcego, niedawno miałam dwie takie "przygody", zauważyłam dwie babki z bokserkami, wiem, że Figa niekoniecznie lubi tą rasę, a suczki tym bardziej, więc wzięłam ją na smycz i poprosiłam, żeby te panie swoje psy odwołały, oczywiście nie zdążyły i już jedna do nas podleciała, nie umiałam ocenić czy biegnie się rzucić czy przywitać i przyznam, że oberwała ode mnie na wstępie parę razy zanim właścicielce udało się ją złapać, trudno wybrałam mniejsze zło niż gdyby miały się pogryźć, niedawno podbiegł do nas york nie zareagowałam, bo myślałam, że chce się przywitać, a on z zębami na Figę, miał pecha, bo mu się odgryzła
jak zachowujecie się w takich momentach gdy nie zawsze jasne są intencje psa reagujecie jakoś czy czekacie jak sytuacja się rozwinie?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='frruzia']jak zachowujecie się w takich momentach gdy nie zawsze jasne są intencje psa reagujecie jakoś czy czekacie jak sytuacja się rozwinie?[/quote]

Ja przede wszystkim obserwuję psa. Jednego i drugiego. Zwykle jednak widać co się dzieje. Generalnie jak najmniej interweniuje, poruszam się jak najwolniej, mówię cicho, puszczam smycz jeśli to możliwe, daję psom przestrzeń. Niezależnie, czy psy się bawią, czy sytuacja jest napięta - staram się nie prowokować konfliktów. Widziałam parę psich bójek spowodowanych głupim zachowaniem właściciela. Oczywiście są sytuacje, kiedy trzeba zainterweniować, ale moim zdaniem bardzo rzadkie.

Link to comment
Share on other sites

no tak ale są sytuacje kiedy np. pies biegnie na was to nie bardzo widać jakie ma zamiary, mój pies np. kiedy jest na smyczy i wita się z innym psem na smyczy to wygląda jak by się chciała grzecznie przywitać i czasem grzecznie się wita, a czasem niby jest grzeczna, a nagle skacze z zębami, może nie tyle żeby zaatakować, ale żeby postraszyć, kiedyś gdy obwąchiwała się z jedną labką niby było wszystko ok a raptem z tego ni z owego capnęła ją w tyłek, wolę unikać takich sytuacji i czasem dla dobra obu psów wolę jednego odgonić szczególnie jeśli właściciel jest daleko

Link to comment
Share on other sites

Ja z reguły próbuję być miła i jak widzę że będzie jatka, to drę pyska do właściciela że mam sukę w cieczce (nawet jak nie ma), że jest agresywna, jak nie pomaga to każe psu wy@%%@^ i ewentualnie but/klucze/tupanie. Dla mnie jest to mniejsze zło niż pozwolić na bójkę psów. Bo nie chcę żeby mój pies kogoś zagryzł, po za tym szkoda mi drugiego psa nie jego wina że ma właściciela idiotę.:mad:

Link to comment
Share on other sites

Tyle że takie odganianie może nie najlepiej wpływać na Twojego psa. Przecież to co robisz nie jest dla niego obojętne. Jeśli na widok biegnącego psa zaczynasz krzyczeć, machać rękami itp., Twój pies może to różnie odebrać. Może odbierze to jako sygnał do ataku? A może uzna że dzieje się coś strasznego i trzeba się bać? Zobaczy że Ty psa odganiasz i stwierdzi, że też trzeba go odgonić? A chyba tego nie chcesz.

Nie lubię kiedy jakiś pies do nas podbiega i właściciel ma to gdzieś, ale kiedy już to się zdarzy, staram się jak najmniej prowokować, jak najwięcej uspokajać, łagodzic. Przede wszystkim od zawsze staram się żeby moja suka umiała się zachowywać wobec psów i umiała sama rozwiązywać takie sytuacje. I nigdy nie daję jej do zrozumienia że dzieje się coś złego - choćby sytuacja była napięta. Ona patrzy na mnie, patrzy na moje reakcje, zerka kątem oka. Jeśli ja będę spokojna, to ona też będzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='frruzia']
jak zachowujecie się w takich momentach gdy nie zawsze jasne są intencje psa reagujecie jakoś czy czekacie jak sytuacja się rozwinie?[/QUOTE]

Jeśli nie znam psa i mam obawy co do jego zamiarów, przeważnie stawiam albo sadzam psa za sobą i wyraźnie staję między swoim a nadbiegającym psem. Jeszcze na dokładke biorę się pod boki i patrzę prosto na psa. 90% psów zwalnia i koniec końców rezygnuje. Wiem, że trochę ryzykuję, bo mogę sprowokować psa do ataku, ale takie rozwiązanie odpowiada mi bardziej niż wrzaski, tupanie, itp. bo nie nakręca mojej suki do ataku. Natomiast jeśli pies atakuje na poważnie i mam obawy, że mojemu może stać się krzywda - używam butów :cool1: Postępowania z właścicielami w takich sytuacjach nie mam określonego, bo na ogół ich zwyczajnie nie ma w pobliżu albo są poza zasięgiem głosu. Zresztą po co mam strzępić sobie język, skoro Ci, którzy są w stanie odwołać psa to nieliczny ułamek, a jeśli ktoś psa wyszkolił, to i nie trzeba mu na ogół przypominać o odwołaniu. Przynajmniej u mnie w mieście.


[quote name='frruzia']mój pies np. kiedy jest na smyczy i wita się z innym psem na smyczy to wygląda jak by się chciała grzecznie przywitać i czasem grzecznie się wita, a czasem niby jest grzeczna, a nagle skacze z zębami, może nie tyle żeby zaatakować, ale żeby postraszyć,[/QUOTE]

Mam ten sam problem. Luzowanie smyczy, mówienie miłym głosem nie pomaga, a jak mam u licha oduczyć ją tego zachowania, to nie mam pojęcia, skoro zewsząd złazi się pełno pseudo-bezpańskich psów, które chcą się z nią wąchać, a ona niekoniecznie. Kiedy próbuję odpędzić psa, jest jeszcze bardziej agresywna. Bez smyczy nie ma tego problemu, więc kiedy jesteśmy w bezpiecznym miejscu a podchodzący pies jest przyjazny, po prostu na chwilę puszczam moją sukę.

Link to comment
Share on other sites

ja staram się nie brać jej na smycz kiedy drugi pies idzie luzem to wołam ją tylko do siebie, kiedy drugi pies jest na smyczy wołam ją, każę iść przy nodze, pokazuję np. patyk i staram się minąć łukiem, ale czasem jest mało miejsca i lepiej psa wziąć na smycz
swoją drogą ja mam czasem wrażenie, że ci którzy nie odwołują swoich psów to ich nie lubią, puszczając agresywne, nieodwoływalne psiaki narażają je sami na niebezpieczeństwo, albo w końcu pogryzie je drugi pies, albo oberwą porządnie od właściciela, i jeszcze kwitują to komentarzem "dobrze ci tak po tam lazłeś"...

Link to comment
Share on other sites

A ja uważam że jest też... drugi koniec... problemu - czyli nasze psy, ktore "potrafią reagować agresywnie" itd.

Boję się że część z nas zapomina, ze samo trzymanie psa na smyczy może nie być wystarczające i... niespecjalnie próbuje trochę podszlifowac, ze tak powiem, własnego pieska w temacie "nie pozwalam na kretyńską agresję do psów, mowię ci że masz się uspokoić i tak ma być".

Owszem, zdaję sobie sprawę że ludzie po prostu nie umieją przewalczyć tego problemu, ale nudzi mnie i męczy że się często do tego dorabia alibi - a to że pies ma tak ze strachu więc interweniowac nie można bno się biedacto jeszcze bardziej zestresuje (to nie znaczy ża ma nie dowiedzieć się, że to konkretne zachowanie nam się bardzo nie podoba - a wsparcie od nas też jak najbardziej wskazane, ale nie polega ono na pozwalaniu na ryki, strzelanie zębami itd). A to że pies nie lubi rudych psów, cyklistów, masonów, ratlerkow i istot z kosmosu - tak ma i już.
Bo naprawdę nie musi tak mieć.
;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']A ja uważam że jest też... drugi koniec... problemu - czyli nasze psy, ktore "potrafią reagować agresywnie" itd.

Boję się że część z nas zapomina, ze samo trzymanie psa na smyczy może nie być wystarczające i... niespecjalnie próbuje trochę podszlifowac, ze tak powiem, własnego pieska w temacie "nie pozwalam na kretyńską agresję do psów, mowię ci że masz się uspokoić i tak ma być".

Owszem, zdaję sobie sprawę że ludzie po prostu nie umieją przewalczyć tego problemu, ale nudzi mnie i męczy że się często do tego dorabia alibi - a to że pies ma tak ze strachu więc interweniowac nie można bno się biedacto jeszcze bardziej zestresuje (to nie znaczy ża ma nie dowiedzieć się, że to konkretne zachowanie nam się bardzo nie podoba - a wsparcie od nas też jak najbardziej wskazane, ale nie polega ono na pozwalaniu na ryki, strzelanie zębami itd). A to że pies nie lubi rudych psów, cyklistów, masonów, ratlerkow i istot z kosmosu - tak ma i już.
Bo naprawdę nie musi tak mieć.
;)[/quote]
Dokładnie. Tylko jeszcze pies musi znać i respektować tę komendę "nie" (nie pozwalam)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']A ja uważam że jest też... drugi koniec... problemu - czyli nasze psy, ktore "potrafią reagować agresywnie" itd.

Boję się że część z nas zapomina, ze samo trzymanie psa na smyczy może nie być wystarczające i... niespecjalnie próbuje trochę podszlifowac, ze tak powiem, własnego pieska w temacie "nie pozwalam na kretyńską agresję do psów, mowię ci że masz się uspokoić i tak ma być".

Owszem, zdaję sobie sprawę że ludzie po prostu nie umieją przewalczyć tego problemu, ale nudzi mnie i męczy że się często do tego dorabia alibi - a to że pies ma tak ze strachu więc interweniowac nie można bno się biedacto jeszcze bardziej zestresuje (to nie znaczy ża ma nie dowiedzieć się, że to konkretne zachowanie nam się bardzo nie podoba - a wsparcie od nas też jak najbardziej wskazane, ale nie polega ono na pozwalaniu na ryki, strzelanie zębami itd). A to że pies nie lubi rudych psów, cyklistów, masonów, ratlerkow i istot z kosmosu - tak ma i już.
Bo naprawdę nie musi tak mieć.
;)[/QUOTE]

Zgadzam sie z Tobą. Z moją suką było sporo problemów, zwłaszcza z agresją lękową, i wielu zachowań udało mi się ją oduczyć, zapanować nad jej reakcjami, itp. Staram się nikomu z nią nie zawadzać. Ale naprawdę nie wiem jak poradzić sobie z tym, że kiedy jest na smyczy, potrafi warknąć na obcego psa, który jej się nie spodobał (najczęściej, gdy pies jest niepewny siebie). Dodam, że dzieje się to tylko w momencie bezpośredniego kontaktu wymuszonego przez tamtego psa, nie ma sytuacji, że ona staje dęba i ryczy z daleka na jakiegoś. I nie wiem co mam zrobić, kiedy próbuję iść z nią dalej, a jakiś mały psiak uparcie z nami idzie i dosłownie wtyka jej nos pod ogon. Ja sama bym się zdenerwowała na jej miejscu. Więc może ktoś poradzi mi cos konkretnego?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']A ja uważam że jest też... drugi koniec... problemu - czyli nasze psy, ktore "potrafią reagować agresywnie" itd.

Boję się że część z nas zapomina, ze samo trzymanie psa na smyczy może nie być wystarczające i... niespecjalnie próbuje trochę podszlifowac, ze tak powiem, własnego pieska w temacie "nie pozwalam na kretyńską agresję do psów, mowię ci że masz się uspokoić i tak ma być".[/quote]
Jasne. Tylko trudno "podszlifowywać" własnego psa w momencie, kiedy ten niepilnowany prawie skacze naszemu psu po głowie - czy to dlatego, ze chce go zjeśc, czy dlatego, że chce się "tylko pobawić" ;)
Bo szlifować psa możemy tylko w kontrolowanej sytuacji. A pies latający bez kontroli niestety może zepsuć nam kawał roboty, którą wczesniej z własnym psem odbębniliśmy :shake:

Sama nie mam jakichś mega-agresorów (choć Sabina swoje za uszami ma), ale znajomi i owszem. I umiem się wczuć w ich położenie.
Dlatego, jeśli mój pies, bez wcześniejszego uzgodnienia z drugim właścicielem, podbiegnie do psa... i dostanie od niego bęcki - to nie tylko się nie wkurzam, ale jeszcze przepraszam. Bo to ja nie upilnowałam swojego psa. I nie interesuje mnie, czemu ten drugi pies jest agresywny. Bo bez względu na to, czy właściciel z takim psem pracuje, czy nie - on też ma prawo do odbycia spaceru w świętym spokoju.

Link to comment
Share on other sites

Moja suka wysiedzi przy nodze, wytrzyma w waruju kiedy inny pies podbiega i ją wącha. Czasem coś tam warknie pod nosem jak jest zbyt nachalny. To jest ważna umiejętność, ale moim zdaniem dla dobrych kontaktów co najmniej tak samo ważne jest komunikowanie się z psami bez naszego udziału.

Pisząc o nieinterwencji, miałam na myśli nie zachowanie naszego psa - tu oczywiście powinniśmy w każdym momencie umieć psa odwołać, wydać komendę, przywołać do porządku, chociaż nie zawsze to jest łatwe, szczególnie jeśli pies ma problemy w kontaktach z innymi psami. Chodziło mi o to, że w większości przypadków nasze próby odganiania nadbiegającego psa pogarszają tylko sytuację. Ściąganie smyczy i wykrzykiwanie czegoś do biegnącego psa pogłębi tylko problem naszego psa z lękiem przed innymi psami czy agresją do nich (albo z jednym i drugim) jeśli taki istnieje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher'] Bo bez względu na to, czy właściciel z takim psem pracuje, czy nie - on też ma prawo do odbycia spaceru w świętym spokoju.[/quote]
O, asher, jakże mądrze powiedziałaś :lol:.
Ja czasami bywam w takiej sytuacji, bo posiadam psa agresywnego, choć muszę przyznać, że w okolicy cieszymy się zasłużoną złą sławą i mam ten komfort, że większość osób w sposób mniej czy bardziej rozsądny ratuje swoje pieski przed kontaktem z nami.
Z drugiej strony, przez parę lat życia z Leonem nauczyłam się mieć oczy dookoła głowy i naprawdę trudno nas zaskoczyć niekontrolowaną zaczepką.
Widząc jakiegoś potencjalnego wroga na horyzoncie natychmiast biorę się za odwracanie uwagi mojego psa i muszę powiedzieć, że to działa. Wyciągam smakola czy zabawkę, wykonujemy kilka sztuczek, mamy też komendę "patrz", na szczęście pies to nie mucha, więc oczków na szypułkach nie posiada :evil_lol:. Jeśli pies jest odpowiednio daleko, zdejmuję nawet kaganiec i wtedy Lełon morduje gryzaka, ma wtedy zajętą paszczę. Gorzej, jeśli trafimy na kogoś obcego, który zapewnia, że jego Pimpuś jest bardzo łagodny i na pewno Lełonka nie skrzywdzi. Wtedy, wobec realnego niebezpieczeństwa, że Pimpuś jednak znajdzie się w zasięgu zębów mojego burka, nie mogę zaryzykować zdjęcia kagańca. Zostaje mi tylko przekonywanie tłumoka, że ma szansę dostać piłeczkę, musi sobie jednak na nią zasłużyć. To są jednak sprawy nad którymi pracuję od kilku lat. W początkach naszego wspólnego życia było naprawdę ciężko, więc wiem, jak to jest, gdy się trafi agresywny potwór, dla którego żadna nagroda czy zabawka nie jest lepsza niż realna zadyma z przypadkowo napotkanym piesem :roll:. Dlatego szanuję prawo innych do spokojnego spaceru i Leona do nich nie wypuszczam :evil_lol:.

Link to comment
Share on other sites

Jestem w stanie panować nad swoim psem na tyle, że puszczony luzem bez problemu wraca na zawołanie mimo obecności innego psa. Kiedy jest na smyczy, tez nad nim panuję i nie ciąga mnie gdzie chce. Ale nie mam pojęcia jak mam zabronić mu odwracania głowy i warczenia, kiedy inny pies wtyka mu pysk pod ogon.

[B]Marta i Wika[/B] co do warowania, kiedy podchodzi inny pies, też to testowałam - do czasu aż pewien psiak postanowił wtedy moją sucz ujeździć :roll: Tego już było za wiele - zerwała się, ryknęła i kłapnęła zębami. Pańcia z oddali krzyczała też już przez Was słyszany tekst - "Dobrze, niech go pogryzie, to nie będzie latał!" :wallbash: Ja naprawdę mam dosyć odkręcania urazów mojej suki, które powstaja przez głupotę właścicieli innych psów. Do dziś nie zwalczyłam w 100% urazu do bokserów i psów w kagańcach, który powstał po bardzo przykrym incydencie z takim właśnie psem.

Owszem, mój pies nie ma silnej psychiki, potrafi się przestraszyć, odpowiedzieć agresją ze strachu (aczkolwiek dzięki pracy jest to może 20 % tego co kiedyś), ale mimo to mam prawo do spokojnego spaceru i mam prawo nie życzyć sobie kontaktu z obcym psem.

Link to comment
Share on other sites

Uch, przecież rozumiem, że jest pewna granica... prowokacji.
:razz:

Ale jak czasem podczytuję takie wątki, jak ten - albo obserwuję niektorych (powtarzam - niektorych!) właścicieli, to widać pewną grupkę ktora naprawdę nic nie probuje z własnym psem uzyskać - jeno najglośniej trąbi "wszystkie psy na smyczach i w kagańcach", w domyśle - żeby do mojego nie podchodziły bo moj niuniuś robi AUAUAWRRR i już.

Rekordzista to spotkany w realu :lol: pan z kaukazem ktory wiele metrów przed sobą wyznacza wolną strefę do ktorej nie wolno wejść żadnej żywej istocie bowiem "on nie panuje nad pseeeem!" co ogłasza tubalnie i wszem-wobec.
:lol: :evil_lol:

Bywają też - nie wiem czemu, ale statystycznie jest ich najwiecej - panie z owczareczkami niemieckimi ryczącymi na końcu smyczy na wszystko co się rusza, reakcja właścicielki jest jedyna w swoim rodzaju - głaskanie i ciumkanie do zaplutego psiska - slowem, "Kaziu, nie kop pana bo się spocisz". :lol:
I te panie też najczęściej mają wielkie pretensje do otoczenia że w ogole ktoś smial wyjść ze swoim psem na spacer i zdenerwował ich Reksa przez fakt obecności w tym miejscu i o tej porze.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...