Jump to content
Dogomania

Proszę odwołać....


Guest Mrzewinska

Recommended Posts

Czy to wlaśnie nie przez trzymanie psa na krótkiej smyczy, uniemozliwianie mu kontaktów z innymi psami - czynimy je "agresywnymi" czy nieprzyjaznymi dla otoczenia? Wydaje mi się, że w tym wieku sygnał napiętej smyczy czy omijanie psa z daleka, daje sygnał psu, że coś jest nie tak..
Mam szczeniaka, przyjaznego dla każdego żywego stworzenia, chętnego w kontaktach z innymi.. Mój pies po prostu musi się przywitać, inaczej piszczy i "dusi" się na obroży. Kiedy widzę niezadowolone miny właścicieli z daleka, psa muszę trzymać krótko i czekać aż nas ominą.. i właśnie od tego czasu zaczęlo sie obszczekiwanie innych psów i jeżenie sierści na grzbiecie. Czy w ten sposób sami nie prowokujemy takich zachowań?
Jestem początkującym właścicielem psa i problem ten mnie bardzo interesuje.
Mój pies w miejscach publicznych jest zawsze na smyczy, natomiast w bezpiecznych punktach, gdzie jest mało ludzi lub wcale, psa puszczam wolno. Jak tylko widzę innego psa, zapinam swojego na smycz. Nie zawsze mi się udaje i pies jest szybszy i niestety w tej chwili głuchnie. Na nasze szczęście do tej pory spotykałam wyrozumiałych właścicieli i łagodne psy. Zawsze mówię grzeczne przepraszam, gdzyż to mój pies pojawił sie znienacka przy innym.. myślę, że jest to w porządku. Odwołanie psa przy innym psie idzie mi kiepsko..a nawet nazwałabym to porażką.. :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Moderna']Czy to wlaśnie nie przez trzymanie psa na krótkiej smyczy, uniemozliwianie mu kontaktów z innymi psami - czynimy je "agresywnymi" czy nieprzyjaznymi dla otoczenia? [/quote]

Często tak jest. Ale myślę, że tu ważne są trzy kwestie:
1. socjalizacja z innymi psami,
2. nauczenie psa, że psy psami, ale kontakt z przewodnikiem i posłuszeństwo są fajniejsze, opłacalne, atrakcyjniejsze,
3. szarpanie smyczą w momencie kiedy zbliża sie inny pies zwiększa prawdopodobieństwo agresji na smyczy w przyszłości.

O psach agresywnych na smyczy i radzeniu sobie z tym:
[URL="http://www.dogs.gd.pl/kliker/agresja/fido.html"]www.dogs.gd.pl/kliker/agresja/fido.html[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Moderna'] Mój pies po prostu musi się przywitać, inaczej piszczy i "dusi" się na obroży. Kiedy widzę niezadowolone miny właścicieli z daleka, psa muszę trzymać krótko i czekać aż nas ominą.. i właśnie od tego czasu zaczęlo sie obszczekiwanie innych psów i jeżenie sierści na grzbiecie. [/quote]
Kiedy widzisz z daleka zblizającego się psa, to daj szczeniakowi zajęcie zamiast czekac. Np. dajesz siad i pasiesz smakołykami albo zajmujesz psa zabawką. Najlepiej rzadko uzywaną, taka do której nie ma dostepu na co dzień. Skojarzenie ma byc takie: inny pies = atrakcje i przyjemności ze strony przewodnika

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Szarpanie smycza na pewno jest zlym sygnalem - ale tez na pewno ruchliwa ulica to nie miejsce na zaprzyjaznianie psow.

Moim zdaniem musi obowiazywac zasada - jesli ktos prowadzi psa na smyczy, to drugi pies puszczony luzem nie ma prawa podbiegac, a wszelkie zabawy sa dopuszczalne po wyrazeniu aprobaty przez oboje wlascicieli. W miejscu, gdzie te zabawy beda dla wszystkich bezpieczne.

Nie nasza sprawa, dlaczego ktos nie chce kontaktu wlasnego psa z naszym, jesli trzyma swoje zwierze na smyczy, to obowiazuje nas trzymanie bezpiecznego dystansu.

Zofia

Link to comment
Share on other sites

Zosiu , to co napisałaś marzenie niejednego normalnego psiarza :)
Tak właśnie powinno być ,ale niestety nasz egoistyczny narodek nie potrafi i nie chce zrozumieć innych.A wystarczy nie robić komuś co nam nie miłe ;)

Moja suka miała na karku ok 15 cm szew , po wycięciu krwiaka.Ja rozumiem , że są osoby które serce boli jak widzą zacerowanego psa , chętnie odpowiadałam na pytania ,ale szłam z suką na kontrole do weterynarza , szew świeży to było kilka dni po zabiegu , niestety samochód od lecznicy musiałam zaparkować dość daleko , bo nie było miejsca.
Idę z Lalką , leci do nas średniej wielkości pies , proszę by zabrano psa , bo jest po operacji i ma szwy ... Odpowiedź a co gryzł sie i stąd te rany ? :mdleje: pies podchodzi coraz bliżej , ponawiam prośbę , a pani zamiast zabrać psa zadaje kolejnych kilkanaście pytań ..... (prowadziłam pitbulla i pytania były adekwatne do rasy ..) pies podszedł do Lalki , proszę ponownie o zabranie psa , zamiast reakcji pytanie - a co rzuci się ? pies łagodny , moja suka też chciały się pobawić ,ale w jej stanie było to niemożliwe ... zaczęły się szamotać , skakać zachęcać do zabawy ...... więc krzyknęłam by zabrała psa bo zasune mu kopa jak mi suke rozpruje .... To zostałam obrzucona błotem , że nie daje się własnemu psu pobawić ... i że szkoda jej mojej suki że ma głupią właścicielkę :diabloti: Próby wyjaśniania że suka po operacji , szwy w bardzo ruchliwym miejscu , ciężko się goją , pies ma zakaz biegania/skakania etc bo to zagraża jego życiu nie zdały egzaminu ... Pani wiedziała lepiej .. a jeszcze wykład strzeliła ,że jej pies biega luzem by był łagodny i przyjacielski .. pies prowadzony na smyczy staje się agresywny.
Ciekawe kiedy go coś przeżuje ,albo ktoś mu naprawdę kopa strzeli ...

Ja widząc chore zwierze , w opatrunkach czy jakiś ubrankach zabezpieczających "rany" omijam , nie narzucam swojej osoby ani tym bardziej nie pozwalam mojemu psu podchodzić.Owszem mogą się psy powąchać ,ale na smyczach tak by nie zrobił zdrowy , choremu , może krzywdy niechcący ...

A koło ulicy , to już w ogóle podziwiam osoby które puszczają swoje psy metr od ruchliwej warszawskiej ulicy gdzie nie jeżdżą szybko tylko nisko latają .... Przecież to jest moment i nieszczęście.
....... Bo pieski muszą się wybiegać .......

Link to comment
Share on other sites

Guest Mrzewinska

Vectra, ulica to i tak pikus w porownaniu z "zaprzyjaznianiem" pieskow w poczekalni u weta... zwlaszcza ze nie ma osobnych poczekalni dla chorych zakaźnie zwierzat. Ale puszcza sie pieska - bo taki lagodny - zeby powachal sie z innymi, niech sie poznaja.

Moim marzeniem jest wracajacy w snach obrazek z kanadyjskiej terenow pod Lethbridge - pusto, idziemy na trening, pies biega luzem. O 150 metrow widac nagle drugiego wlasciciela z psem. Bez slowa obaj panowie przywoluja zwierzeta, biora na smycz, mijaja sie z uprzejmym pozodrowieniem, po przejsciu odpowiedniego dystansu obaj odpinaja psy.
Holenderski rynek w Hadze - idzie dresiarz z pitem, naprzeciwko drugi z wyzlem. Psy przy nogach, luzem, w ulamku sekundy przywolanie psow, wlasciciele biora na smycze, w tyl zwrot, mijaja sie w duzym dystansie.
Ale wszedzie tam sa straszliwe kary finansowe za atak jednego psa na drugiego, ze o pogryzieniu czlowieka nie wspomne. Widac inaczej z ludzmi sie nie da. Wszedzie moze pies wyjsc z reki, moze byc moment nieuwagi, diabli wiedza co, nieszczescie moze nas dogonic, tyle ze to powinien byc przypadek, a nie polska regula - jeden wlasciciel prosi zeby odwolac, a drugi ma to w miejscu, ktorym kura jajko znosi....

Zofia
PS na jednym z nowohuckich osiedli regula jest szczucie pitopodobnych na wszystkie inne, zwlaszcza te na smyczach, na moim w Krakowie - puszczanie luzem ON-kopodobnych i bokseropodobnych miedzy blokami, oraz wypuszczanie samopas na wiele godzin z blokow wsiego, co dosiegnie z jazgotem do kostki.

Link to comment
Share on other sites

hmm... Skaryszak, sobotnie popoludnie. chodzimy sobie z dwoma sredniakami, jeden luzem, Forest na lince. Podbiega wielgachny bernardyn-najpierw do Atosa-tam przywitanie ok, potem do foresta-poczatkowo spokojnie, ale forest /byl trzymany na lince juz, ale luzno/ nie wytrzymal w koncu przewagi masy i sie zdenerwowal.. Bernardyn nic sobie nie zorbil z tego, wiec zaczelysmy go straszyc i odpedzac. W koncu dostal kawalkiem lancucha, z czego tez niewiele sobie zrobil. Odbiegl, bo mu sie znudzilo. Odchodzimy, za nami leci pani kolo 30tki. Ktos jej powiedzial, ze rzucamy w jej psa patykami! i czemu? bo nie chcemy zeby podchodzil do naszych. a czemu?on to jest codziennie, to jego przestrzen, a ona nas tu widzi pierwszy raz, a poza tym on jest szczeniaczkiem! i jest RASOWY!!!!!!!!!!!!!!!!! i jak chcemy zeby nie podchodzil, to mamy doniej glosniej zawolac, to go zabierze. Dodam, ze kiedy on przybiegl pani w ogole nie bylo widac. Po tej wymianie zdan, pani odeszla, za to pies przybiegl, dolaczyl do psow naszych znajomych i biegal kilka minut z nimi-pani udawala, ze moze go zawaolac, caly czas oddalajac sie od nas-na co pies nie reagowal w ogole. I co? rece opadaja......... pierwszy raz spotkalam sie z takim argumentami i takim podejsciem.........

Forest raz w zyciu mi uciekl do psa w lesie, gdzie zawsze bylo pusto i oszczekiwal go strasznie-ja myslalam, ze splone ze wstydu, bardzo przepraszalam wlasciciela /pomijam fakt, ze to byl pies, z ktorym forest nie mialby szans, teoretycznie to Forest moglby ucierpiec-ale to moja wina i koniec/

powiny byc kary i to duze.

Link to comment
Share on other sites

Do kolekcji:

Mój najstarszy Coś czyli yorek ma za sobą straszliwe chwile, epizod padaczkowy, zakażenie bakteryjne, jest bardzo wycieńczony tym wszystkim, na szczęście sytuację udalo się opanować (szczerze mówiąc były obawy że sprawa skończy się na psim cmentarzu :-().

W kazdym razie znajduje się w okresie rekonwalescencji i ma jedno zalecenie - spokój, spacerki na wysikanie i to drugie i - na posłanko.
Tragiczny w skutkach moze być każdy wstrząs - uderzenia, a nawet nagły przestrach. :-(

Nigdy nie udało mi się zebrac tyle "smrodku dydaktycznego" co teraz, kiedy chronię małego psiaka przed stratowaniem przez duże i wesolutkie jak diabli psy.

Bo one chcą "tylko powąchać" (na ogół skaczą radośnie po psiaku czterema łapami bo jego mikry wzrost i bardzo niepewny chód wydaje im się szalenie zabawny i prowokujący), bo przecież nic się nie stanie, a ja wychowam kolejnego małego szczekacza ktory będzie atakował inne psy bo "nie daję mu się socjalizować" (slowem, także na Dogomanii pokutujący wzorek "histerycznej pańci z yorkiem na rękach" do natychmiastowego zniszczenia i wypalenia ogniem i żelazem).
:angryy:
Abstra***ąc od tego że pies ma 11 lat, jest bardzo prawidłowo zsocjalizowany i nigdy w zyciu nie odezwał się brzydko do innego psa, to do ciężkiego licha jednak to ja mam prawo decydowac czy pies ma się z psami kontaktować, czy nie.
:cool1:
Wychodzi na to, ze jednak nie - i pouczają mnie mlodzi i starzy, kobiety i faceci, mlodzież i staruszkowie.

Święta "socjalizacja" stała się modna - tyle, że socjalizacja to często wygodny wykręt dla właścicieli totalnie niepanujących nad swoimi psami.
:evil_lol:

W jednym jedynym przypadku na moją prośbę o zabranie psa pani od labradorka przybiegła, zapięła go na smycz (odwołać go, a jakże, nie zdołała, ale się przynajmniej starała) ze słowami "chodź, ten piesek jest chory i stary i nie chce się bawić".

Dla reszty kynologicznego świata jestem obiektem polowania - po to tylko, żeby mi udowodnić... co? Że "źle wychowuję pieska"? :diabloti:

To niestety chyba tkwiący w ludziach duch przekory i chęć podraznienia się - zaznaczam że naprawdę jestem czlowiekiem uprzejmym i staram się grzecznie i spokojnie formulować prośbę o zabranie psów... :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska']Vectra, ulica to i tak pikus w porownaniu z "zaprzyjaznianiem" pieskow w poczekalni u weta... zwlaszcza ze nie ma osobnych poczekalni dla chorych zakaźnie zwierzat. Ale puszcza sie pieska - bo taki lagodny - zeby powachal sie z innymi, niech sie poznaja.

Moim marzeniem jest wracajacy w snach obrazek z kanadyjskiej terenow pod Lethbridge - pusto, idziemy na trening, pies biega luzem. O 150 metrow widac nagle drugiego wlasciciela z psem. Bez slowa obaj panowie przywoluja zwierzeta, biora na smycz, mijaja sie z uprzejmym pozodrowieniem, po przejsciu odpowiedniego dystansu obaj odpinaja psy.
Holenderski rynek w Hadze - idzie dresiarz z pitem, naprzeciwko drugi z wyzlem. Psy przy nogach, luzem, w ulamku sekundy przywolanie psow, wlasciciele biora na smycze, w tyl zwrot, mijaja sie w duzym dystansie.
Ale wszedzie tam sa straszliwe kary finansowe za atak jednego psa na drugiego, ze o pogryzieniu czlowieka nie wspomne. Widac inaczej z ludzmi sie nie da. Wszedzie moze pies wyjsc z reki, moze byc moment nieuwagi, diabli wiedza co, nieszczescie moze nas dogonic, tyle ze to powinien byc przypadek, a nie polska regula - jeden wlasciciel prosi zeby odwolac, a drugi ma to w miejscu, ktorym kura jajko znosi....

Zofia
PS na jednym z nowohuckich osiedli regula jest szczucie pitopodobnych na wszystkie inne, zwlaszcza te na smyczach, na moim w Krakowie - puszczanie luzem ON-kopodobnych i bokseropodobnych miedzy blokami, oraz wypuszczanie samopas na wiele godzin z blokow wsiego, co dosiegnie z jazgotem do kostki.[/quote]

Niestety za granica tez mozna spotkac wlascicieli ktorzy maja w nosie odwolywanie swoich psow. Ostatnio latal biszkoptowy mocno podbuzowany labrador. Dropa usadzilam przy nodze Gryfowi dalam luz na flexi zeby sie z nim przywital...i utrzymal na odleglosc od Dropa tego delikwenta...A wlascicielka mijajac nas tylko rzucila tekst do kolegi...ze to pierwszy raz jak jej ''misiu'' nie zrobil zadymy i byla mocno niezadowolona.Nie mowie juz o tym ze odwolywanie tego labradora zabralo pani okolo 20 minut...Hmmm.

Na spacerach niejednokrotnie spedzam dlugie minuty z psami przy nodze siedzacymi czekajac az inny wlasciciel skuma ze chcialabym sobie spokojnie sie minac- i zeby swojego pieska zlapal...
Jestem zmeczona panowaniem ciagle nad moimi i cudzymi psami w sytuacji gdy szybkie odwolanie obcego psa przez wlasciciela zaoszczedziloby mi mnostwo wysilku.

No ale paru wlascicieli juz nas zna- i mamy dopracowane mijanie sie, a jaka przyjemnosc jak moje ida na luznej smyczy cichutko...a tamte wisza na kantarkach i ujadaja :diabloti:.I to nie jest w Polsce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']
Moja suka miała na karku ok 15 cm szew , po wycięciu krwiaka.Ja rozumiem , że są osoby które serce boli jak widzą zacerowanego psa , chętnie odpowiadałam na pytania ,ale szłam z suką na kontrole do weterynarza , szew świeży to było kilka dni po zabiegu , niestety samochód od lecznicy musiałam zaparkować dość daleko , bo nie było miejsca.
Idę z Lalką , leci do nas średniej wielkości pies , proszę by zabrano psa , bo jest po operacji i ma szwy ... Odpowiedź a co gryzł sie i stąd te rany ? :mdleje: pies podchodzi coraz bliżej , ponawiam prośbę , a pani zamiast zabrać psa zadaje kolejnych kilkanaście pytań ..... (prowadziłam pitbulla i pytania były adekwatne do rasy ..) pies podszedł do Lalki , proszę ponownie o zabranie psa , zamiast reakcji pytanie - a co rzuci się ? pies łagodny , moja suka też chciały się pobawić ,ale w jej stanie było to niemożliwe ... zaczęły się szamotać , skakać zachęcać do zabawy ...... więc krzyknęłam by zabrała psa bo zasune mu kopa jak mi suke rozpruje .... To zostałam obrzucona błotem , że nie daje się własnemu psu pobawić ... i że szkoda jej mojej suki że ma głupią właścicielkę :diabloti: Próby wyjaśniania że suka po operacji , szwy w bardzo ruchliwym miejscu , ciężko się goją , pies ma zakaz biegania/skakania etc bo to zagraża jego życiu nie zdały egzaminu ... Pani wiedziała lepiej .. a jeszcze wykład strzeliła ,że jej pies biega luzem by był łagodny i przyjacielski .. pies prowadzony na smyczy staje się agresywny.
Ciekawe kiedy go coś przeżuje ,albo ktoś mu naprawdę kopa strzeli ...

Ja widząc chore zwierze , w opatrunkach czy jakiś ubrankach zabezpieczających "rany" omijam , nie narzucam swojej osoby ani tym bardziej nie pozwalam mojemu psu podchodzić.Owszem mogą się psy powąchać ,ale na smyczach tak by nie zrobił zdrowy , choremu , może krzywdy niechcący ...

A koło ulicy , to już w ogóle podziwiam osoby które puszczają swoje psy metr od ruchliwej warszawskiej ulicy gdzie nie jeżdżą szybko tylko nisko latają .... Przecież to jest moment i nieszczęście.
....... Bo pieski muszą się wybiegać .......[/quote]

o matko.. szok, normalnie.. wiele juz przeczytalam w tym topicu ale to juz jest szczyt :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mrzewinska'] na jednym z nowohuckich osiedli regula jest szczucie pitopodobnych na wszystkie inne, zwlaszcza te na smyczach, na moim w Krakowie - puszczanie luzem ON-kopodobnych i bokseropodobnych miedzy blokami, oraz wypuszczanie samopas na wiele godzin z blokow wsiego, co dosiegnie z jazgotem do kostki.[/quote]

U mnie takoż samo. Ja dziś mogłabym epistołę na ten temat napisać, ale jutro rano idę na spacer z grubasem i zabieram telefon, dodatkową smycz i jak jeszcze raz podleci do mojego psa rodezjan (jeszcze!!! młody), to dzwonię natychmiast do straży miejskiej. Pies fajny (choć mój Bilbo był odmiennego zdania), ale właścicielka:mad::angryy:. Ani razu nie udało mi się jej spotkać w promieniu pół kilometra od psa.


PS I tak dodam tylko, żem była poczytać u Psubratki i bym kciała bezczelnie więcej fotek Raszeńki. Widocznie jestem zboczona :diabloti:, bo bardzo mi się "ten rzekomy" kundelek podoba. Piękna sunia z niej wyrosła.:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Może ja też się wypowiem jak sprawa smyczy i odwoływania wygląda za granicą, gdzie mieszkamy.

W naszym mieście nie ma obowiązku prowadzenia psa na smyczy, natomiast właściciel ma obowiązek dopilnować aby pies nie wyrządził żadnych szkód innym psom czy ludziom. .. jeżeli taka sytuacja by się zdarzyła, można liczyć się nawet z rozprawą sądową..
Większość osób posiada jednak ubezpieczenie dla psa, gdyby ten wyskoczył na ulicę, pogryzł innego psa czy pobrudził ubranie drugiej osoby itd.

Najczęściej spotykamy osoby prowadzące psy na smyczy, czasem zdarzają się wyjątki.. ludzie są tutaj z reguły uprzejmi, a jeżeli psu zdarzy się uciec i podbiec do innego psa, trzeba przeprosić i zapiąć psa na smycz i odejść. (nam się zdarzyło kilkakrotnie ucieczka - zawsze przepraszam w takich momentach, najczęściej wywiązuje sie rozmowa i psy w tym czasie chwilę się pobawią).. jeżeli ktoś nie życzy sobie kontaktu zawsze poinformuje o tym, a druga osoba bez żadnych komentarzy czy kłótni zabiera swojego psa. Oczywiście zdarzają się wyjątki, jak wszędzie i druga osoba ma gdzieś nasze prośby o zabranie psa. Na szczęście należy to do rzadkości.
Jeżeli prosimy o odwołanie psa, reakcje są pozytywne i nikt nie dyskutuje czyja wina..

My mieszkamy na przedmieściach gdzie jest dużo przestrzeni i psy bezpiecznie mogą biegać luzem... w mieście nie odważyłabym się NIGDY spuścić psa na smyczy czy pozwolić na zabawę.

Raz mieliśmy sytuację jak moj beagle był jeszcze malutki (3 miesiące). Spacerowaliśmy na smyczy i widzę,że idzie gość z dwoma jamnikami luzem. Odsunęliśmy sie na trawnik, żeby mógł sobie spokojnie przejść (mój pies był jeszcze wtedy skoczny i chciał się witać z każdym pieskiem)... oczywiście jamniki podeszły do nas a gość nie zareagował, że moj pies się dusi na smyczy a tamten go prowokuje.. poluzowałam wtedy flexi z blokady, żeby nie był na krótko.. a gość sie na mnie zaczął wydzierać że ja mam zabrać psa, bo ten skacze po jego jamniku.. czy to była moja wina i ja miałam zabrać swojego psa, ktory byl na smyczy?

Link to comment
Share on other sites

No bywa niestety.. Dziś jakaś starsza kobieta z rottkiem na smyczy popędzała mnie, żebym szybko sobie już szła z moim psem, bo tamten się się denerwuje, a ona go nie utrzyma.. Dodam że psisko tańczyło na tylnych nogach i naprawdę czym prędzej się oddaliłam, choć miałam ochotę powiedzieć to i owo..

Link to comment
Share on other sites

to ja miałam taką sytuacje ze spaceruje sobie pod domem z moja sunia na smyczy oczywiście,a pani nadchodzi z psem spuszczonym ze smyczy i z daleka krzyczy zebym ze swjoą sie oddaliła gdzies zeby jej pies jej nie widział bo ona chce przejsc tamtą ulica obok której ja stała na trawniku....ja jej mowie czy nie prościej zeby złapała psa na smycz..w dodatku było w centrum obok ruchliwych ulic...a ona na to ze to ja staje jej na drodze i ze mam sie usunąć jej i jej psu z drogi...buuhahaa

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kate89']to ja miałam taką sytuacje ze spaceruje sobie pod domem z moja sunia na smyczy oczywiście,a pani nadchodzi z psem spuszczonym ze smyczy i z daleka krzyczy zebym ze swjoą sie oddaliła gdzies zeby jej pies jej nie widział bo ona chce przejsc tamtą ulica obok której ja stała na trawniku....ja jej mowie czy nie prościej zeby złapała psa na smycz..w dodatku było w centrum obok ruchliwych ulic...a ona na to ze to ja staje jej na drodze i ze mam sie usunąć jej i jej psu z drogi...buuhahaa[/quote]

:evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol: uroczo :evil_lol: :evil_lol::evil_lol::evil_lol: oczywiście powinnaś , przeprosić , psa pod pachę i ucieć by paniusia mogła przejść :evilbat:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Vectra']:evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol: uroczo :evil_lol: :evil_lol::evil_lol::evil_lol: oczywiście powinnaś , przeprosić , psa pod pachę i ucieć by paniusia mogła przejść :evilbat:[/quote]
No nie mów, że nie byłaś w takiej sytuacji??? :diabloti: Pies sie na twoje burki - absolutnie spokojne - rzuca, a ty dostajesz zjebkę za psy bez kagańca? :evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Ja w takich sytuacjach zawsze sobie wmawiam, że spełniłam dobry uczynek - pozwoliłam się frustratowi nieszkodliwie wyładować. Bo lepiej, żeby na mnie nawrzeszczał, niż na przykład swoje dzieci lał ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']No nie mów, że nie byłaś w takiej sytuacji??? :diabloti: Pies sie na twoje burki - absolutnie spokojne - rzuca, a ty dostajesz zjebkę za psy bez kagańca? :evil_lol::evil_lol::evil_lol:

[/quote]
na palcach jednej ręki mogę policzyć kiedy nie dostałam zjebki :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: bo to ZAWSZE była wina moich piesków :diabloti: jedna pani mi powiedziała nawet że moje psy prowokują wyglądem :evilbat: :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Jakis tydzień temu szłyśmy z psica na taka łączke na której cwiczymy.pies był na lince.Nagle zza trawy wysokiej wylecial pies-pies typu bull i wlaścicielka.Stanęłysmy i TZ mówi grzecznie czy może wziąc psa na smycz.Wlascicielka od niechcenia zapina psa(wyraźnie chcacego zaatakowac mą sucz:mad:) i mowi wrednie czy my musimy tu przychodzic:crazyeye:.TZ na to czy to jej prywatny teren a ona ,że jestesmy niewychowani i niegrzeczni:evil_lol:.Przeszlam obok niej i na łączce puścilam sucz,wyciągnęłam piłke i było po zawodach:cool1:.Niestety to jedna z tych,które w kazdej sytuacji czuja sie panami swiata bo maja psa i nie zawahaja sie go użyc.:shake:

A w lesie na czesto uczeszczanej drodze zawsze mam psa na smyczy.Las jest takim miejscem,gdzie nie wiadomo kiedy zza drzewa nie wyskoczy pies,dziecko,banda dzieci,dziki,itd.

No i odwieczny problem-małe pieski bez smyczy gryzące nas po nogach:angryy:.Prośba o wziecie psa na smycz-ale on jej nic nie zrobi-jest duzo mniejszy:shake:.Ale teksty typu-jak pani pies jest bez smyczy to moj tez zaraz bedzie,a jest bardzo agresywny.:diabloti::cool1::evil_lol:
zawsze pomaga.Uwagi,że jestem taka i owaka i,że pies ma byc w kagancu albo uśpony olewam.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Pies sie na twoje burki - absolutnie spokojne - rzuca, a ty dostajesz zjebkę za psy bez kagańca?[/QUOTE]
Ja kiedyś dostałam ochrzan za psa bez kagańca jak szłam sobie ulicą na spacer z bullowatą sunią mojej cioci i dzieckiem wtedy ok. 4-letnim. Nagle z otwartej bramy wyskoczyła suka wielkości i postury mniej więcej drobniejszego goldena i ze szczekiem mi wystartowała do dzieciaka. Saba odrazu zareagowała agresją (warczenie) ale ją trzymałam i odganiałam się i dziecko od tamtej. Właściciele nic nie zareagowali. Później suka rzuciła się na Sabę i się zaczęła wojna. Właściciel zobaczył, że jego sukce może się coś stać i zaczął wrzeszczeć. Ja Sabę odciągałam ale tamta agresorka nie dawała za wygraną. W końcu facet z łopatą wpadł między psy i swoją zagonił na podwórko. Właścicielka która się temu przyglądała zaczęła się na mnie wydzierać, że nie można chodzić z psem tutaj (:crazyeye:), że kaganiec, że głupia jestem i jak sobie z psem nie radzę to żebym go nie wyprowadzała :cool1:. Ja psa miałam na smyczy i to my zostałyśmy zaatakowane, ale babka tego nie przyjęła do wiadomości. Jak by mi suka dziecko ugryzła to bym tą babkę... nie darowałabym. Ale na szczęście nikomu się nic nie stało.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Jestem włascicielką niewychowanego (moja wina!), "małego stwora". To cudowny pies, ale w kontaktach z innymi psami jest niestety nieprzewidywalny. Z jednymi bawi się a na innych jeży i warczy, a już na pewno na widok psiego koleżki głuchnie na moje wołania. Z tego powodu zawsze spaceruje na smyczy, biega i bryka albo sam na pustych łąkach albo z innymi pieskami - tylko wtedy gdy właściciel tego drugiego wyrazi zgodę "czy mogą pobiegać razem". Po co o tym opowiadam? Bo wiem, że gdyby mój pies biegał cały czas luzem z pewnościa zaczepiał by inne psy i wiem jak denerwowałoby to je i ich właścicieli. Znam też ten dreszcz stresu gdy podbiega do nas inny, często większy, puszczony luzem pies, czy się dwa gady pobiją i jakie ma w tym starciu szanse mój pikuś. Dla tego stwierdzam że obowiązek "pies na smyczy" to nie jest głupi pomysł.Pozdrawiam!

Link to comment
Share on other sites

Oj, wiem o czym mowicie... Ten dreszczyk strachu gdy biegnie pies bez smyczy w strone mojej 3 miesiecznej suni... I wolanie pana/pani; "nic nie zrobi". Moja mala czesciej jest na smyczy, bawi sie z dwoma znajomymi psami, podobnych gabarytow (choc troche starszymi) i z innymi szczeniakami w psim przedszkolu.
Juz cwiczymy przywolanie, ale jeszcze troche czasu potrzeba. Na razie nie ma "zlych nawykow" wiec chetnie przyjme rady jak zrobic to na prawde dobrze, zeby ZAWSZE przyszla.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]jak zrobic to na prawde dobrze, zeby ZAWSZE przyszla.[/QUOTE]
Ćwiczyć przywołanie. Psiak musi wiedzieć, że przyjście do właściciela jest bardzo opłacalne (smakołyki, ulubiona zabawka czy kijek jak jest u nas obecnie).
A do tematu, dzisiaj rzucając kijek Aresowi zobaczyłam pana z labradorem na smyczy, więc zaczęłam się odsuwać dalej od nich. Pan na nasz widok odpiął labkowi smycz i ten podleciał do Aresa. Wiedziałam jak to się skończy i go zawołałam ale niestety psy miały spięcie :shake: bo labek za nim poszedł. Jak pan to zobaczył to odwołał psa i stwierdził, że myślał że to suczka (może z Hexą go pomylił :cool1:) i się pobawią. A ja się pewnie odsuwałam jak najdalej pewnie dla zabawy :angryy:. Wiem że Ares bywa agresywny więc unikam najczęściej innych psów, chyba że je znamy i wiem że są bezpieczne. Dzisiaj na przykład dwa szczeniaczki bawiły się niemalże na nim, a ten miał kija i one sobie mogły ganiać w kółko. Suczka mu nawet kijka zabrała :lol:.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...