Jump to content
Dogomania

Cudowne Szczeniaczki znalezione w lesie już w domkach!!!


escalade74

Recommended Posts

Proszę mi takich trudnych pytań nie zadawać :diabloti: Z resztą miłość to chyba to uczucie, którego się nie da opisać ;)

Mogę Wam natomiast napisać, że Klusek jest niesamowicie radosny, tylko patrzy co by tu zbroić :razz: , szaleje z radości na widok moich psiaków i jest POTWORNIE głodny.. :evil_lol: Zjada ze smakiem nawet swoją papkę zabarwioną na różowo od tabletki ;) Hakita dziś dzwoniła do naszych [nieodpowiedzialnych] wetów i Klusio może jutro dostać ryż z kurczaczkiem.. Myślę, że radocha z tego powodu będzie wielka :loveu:

aaa.. i chciałam się w imieniu Kluska pochwalić, że wyraźnie sygnalizujemy już potrzebę wyjścia na dwór :cool1: Hakita świadkiem ;)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 558
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dragoniasta mysle ze nie na miejscu jest ta ironia co do wypominania nieodpowiedzialnych wetów.
Wszystkie tutaj porady były tylko i wyłacznie dla dobra psa ,a osoba która Wam doradzała apropo surowicy ma w tej kwesti doswiadczenie.

Ciesze sie ze z klusiorem wszystko ok.pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[B]Klusek miał wielkie szczęście, i trzymam kciuki, by wyzdrowiał zupełnie i wyrósł na pięknego i silnego psa.
[/B]
Nie wiem dlaczego wypowiedzi Dragoniastej przepełnione są taką ironią i żółcią. Ponieważ jest bardzo młodą osobą, należy wybaczyć i położyć to na karb niedoświadczenia.

Zacytuję opis parwo:
[I]"Do zakażenia parwirozą dochodzi głównie za pośrednictwem układu pokarmowego (głównie poprzez kontakt z kałem chorych zwierząt). [B]Badania udowodniły, że po 5-6 dniach chory pies wraz z kałem wydala 1 000 000 000 000 wirionów w 1 gramie kału. Biorąc pod uwagę, że około 1000 wirionów to dawka zakażająca, łatwo uzmysłowić sobie skalę szerzenia się choroby. Teoretycznie 1 gram kału może wywołać chorobę u 1 mld zdrowych, lecz niezaszczepionych psów. [/B]

Okres inkubacji choroby wynosi 3 - 8 dni. Objawy pojawiają się nagle. Początkowo są to uporczywe, męczące wymioty, po 24 godz. dołącza do nich silna biegunka, początkowo szara, potem zazwyczaj krwawa. Zwierzęta, u których nie wystąpiło krwawienie mają większe szanse na przeżycie. Uporczywe wymioty i biegunka w ciągu kilku godzin doprowadzają do krańcowego odwodnienia. Chore psy wykazują silne osłabienie, leżą, nie reagują na otoczenie. Postępujące odwodnienie organizmu objawia się utratą elastyczności skóry, zmatowieniem i wypadaniem sierści. Gałki oczne sprawiają wrażenie zapadniętych, a rysy pyska ulegają zaostrzeniu. Błony śluzowe są blade i bardziej suche.

Parwowiroza atakuje psy bez względu na wiek, płeć i rasę. Jednakże ponad 80 proc. przypadków - to psy od 2 do 12 miesiąca życia. [B]Podejmując działania terapeutyczne celowym jest podanie swoistej gammaglobuliny.[/B] Poza tym konieczne jest podawanie leków przeciwkrwotocznych i przeciwwymiotnych. Nie wolno zapomnieć też o prowadzeniu kuracji wodno - elektrolitowej (uwzględniającej kwasicę lub zasadowicę). Ze względu na możliwość powikłań wywołanych przez bakterie, niezbędne jest także podawanie antybiotyku o szerokim spektrum działania."[/I]

Czy wobec powyższego odpowiedzialnym było wyprowadzać Kluska na spacery wokół kliniki?

Czy odpowiedzialnym było narażać jego wycieńczony organizm na podłapanie innych wirósów, np. nosówki - obecnych zapewne na tych trawnikach?

Nadmienię jeszcze tylko, że wielu lekarzy weterynarii stosuje stare metody leczenia, bo po prostu nie znają najnowszych. Wielu nie wie o istnieniu surowicy, której zdobycie, do niedawna graniczyło z cudem. Prowadzą zatem leczenie książkowe, czerpiąc często ze starych źródeł.

Na szczęście surowica ne jest już potrzebna Kluskowi.
[COLOR=Red]Proszę zatem o zlokalizowanie jej, odpowiednie zabezpieczenie w czasie transportu, i oddanie go w ręce Moniki P, która zapewne zrobi z niej użytek, i uratuje tym samym jakieś zagrożone życie.[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Może i ironia jest nie na miejscu, dlugo nie wypowiadałam się na temat całej sprawy właśnie dlatego, że mam lat 19 i napewno nie posiadam takiej wiedzy i doświadczenia jak Wy, drogie Panie.
Chyba nie ma sensu nakręcać całej sprawy, jeśli ktoś poczuł się urażony to przepraszam. Może niesłusznie odbierałam te zarzuty jako atak w moją osobę.
W każdym razie Klusek jest zdrowy dzięki nam wszystkim i dziękuje nam za to w każdej chwili swoim merdającym ogonkiem i położonymi uszkami.. :loveu: Serdecznie zapraszamy wszystkich do odwiedzin :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Dragoniasta, mam wrażenie, że jednak nie do końca zrozumiałaś. Klusek czuje się lepiej, ale nie możesz mieć pewności co do tego, czy nie zarazi innego psa. Może to zrobić nawet nie bezpośrednio, a na rękach, ubraniach czy butach osób, które tak zachęcasz do odwiedzin. Ty sama możesz roznieść wirusa.
Nie powinnaś się dziwić, że Gonia zdenerwowała się tymi spacerami - przecież w ten sposób naraziliście na poważne niebezpieczeństwo szczeniaki, które przychodzą do tamtej lecznicy, a także psy chore, które mają osłabioną odporność (a szczepionka nie chroni w 100% przed parwo).
Wirus parwowirozy potrafi przetrwać przez wiele miesięcy, podobnie jak wirus panleukopenii u kotów. Naprawdę nie ma z tym żartów.
A wracając do surowicy - jeśli tylko nie była otwierana (bo jeśli była, a potem po namyśle zniej zrezygnowano, to można ją śmiało wyrzucić do kosza), to b.proszę o zabranie jej z kliniki i przewiezienie (wyjętej prosto z lodówki i umieszczonej albo w termosie, albo w kilku warstwach folii aluminiowej) do Goni lub do mnie. Nie chciałabym,żeby gdzieś zginęła w lecznicy, a nam w każdej chwili może się przydać.

Link to comment
Share on other sites

Drogie Forumowiczki,
Jako jedyny odmieniec płci przeciwnej na tym forum i załozyciel tego wątku wzywam do zaprzestania wszelkiego rodzaju ataków i niesnasek, które nigdzie nie prowadzą.
Możemy mówić o nieodpowiedzialności w tym przypadku także mojej i nas wszystkich, bo nikt mi (laikowi) nie powiedział, że wirus parwowirozy jest tak groźny i może nawet rok utrzymywać się w kale.
Pytam, dlaczego nikt wcześniej nie pisał i nie ostrzegł nas o tym niebezpieczeństwie. Oczywiście można mieć pretensje do weterynarzy, ale chyba ciężko sobie wyobrazić, że Dragoniasta będzie miała żal do lekarza, który uratował jej Wychowanka (ja też się nie odważę).
Także uprzejmie proszę sprawy sporne: nieodpowiedzialność weterynarzy przelewanie żółci i zarzuty o ironie przenieść do innego wątku pod dowolnym tytułem.
Ten wątek ma służyć wzajemnej pomocy dla zwierzaków i nie życzę sobie nawet grama złych nastrojów tutaj.
Jednocześnie pragnę zapewnić, że Dragoniastą poznałem osobiście i nie ma w niej nawet jednego wiriona złości, żółci i tym podobnych.
Gonia w Tobie też nie zauważyłem wyżej wymienionych, więc wyleczmy się z tych nas atakujących wirusów i szanujmy się tak jak szanują nas nasze zwierzęta...
No i witamy nową forumowiczkę Monikę...
Serdecznie dziękuję za ofiarowanie nam surowicy, gdybyśmy zastosowali ją na początku pewnie niedoszłoby do tych animozji, ale cóż...
Klusek ozdrowiał, niestety jak już wiemy posiał kupą koło lecznicy i teraz tylko możemy zwrócić uwagę weterynarzom, żeby zdesynfekowali te trawniki, bo faktycznie jest tam siedlisko wirusów.
To tyle...
(Oświadczam, że zarzucenie mi ironii w tym poście będzie bezsasadne - nie ma jej tu)
pozdrawiam i wzywam do szacunku...:lol:

Link to comment
Share on other sites

Przychodząc dziś do pracy, chciałam podzielić się moimi wrażeniami z weekendu spędzonego w towarzystwie Kluseczka-Aniołeczka, ale...widzę, że trochę się tu zmieniło...i zrobiło się dość niemiło...
Przeglądając różne wątki na tym forum, wielokrotnie zastanawiałam się, dlaczego pojawia się tu tyle kłótni...? No i doszło również do nas...
Tym bardziej moje pytanie nabiera dla mnie większego znaczenia...
Czy to wynik czasem nieprzemyślanych, może i niezamierzonych postów?
Czy może chęć uświadomienia, że "ja wiem najlepiej"?
Pozostawiam każdego z nas z przemyśleniami na temat powyższego...i liczę, że każdy wyciągnie odpowiednie wnioski...
Po raz kolejny powtórzę, że dziękuję bardzo GoniP za zainteresowanie sprawą i chęć pomocy, jak również MoniP za załatwienie surowicy (która oczywiście zostanie zwrócona).
Powtórzę również, że otrzymaliśmy informację, że podanie dodatkowych przeciwciał mogłoby zabić Malca w danej chwili...gdyby jego stan się pogorszył, surowica zostałaby użyta... Dlatego nie mogliśmy nalegać na jej podanie (nie chcę pisać o tym 100 razy). Na szczęście Klusek czuł i czuje się lepiej.
Powtórzę również, że ostrożności powinno być jak najwięcej, ale wiadomo przecież, że przede wszystkim lecznice i ich okolice są środowiskiem, gdzie jest pełno różnego rodzaju wirusów.
Co do przenoszenia choroby...można przenieść ją na ubraniach, czy butach (poprzez kał, wymioty), ale równie dobrze możemy ją poprostu przynieść każdego dnia do domu wogóle o tym niewiedząc. W każdym środowisku może być pełno tych zarazków, oczywiście to, gdzie Klusek teraz przebywa czy przebywał jest bardziej narażone. Ostrożności nigdy za wiele, ale nie popadajmy w przesadę...
Jeżeli chodzi o osobę Madzi, to prosiłabym wszystkich o rozważne wypowiedzi na temat Jej osoby.
To Magda zabrała Kluska z lasu i długi czas się nim opiekowała, tylko Ona była chętna podjąć się tej opieki. Poza tym Klusek od początku nie czuł się najlepiej i to Magda jeździła z nim do lekarza, opiekowała się nim podając zastrzyki i kroplówki i to wszystko z własnych pieniędzy. Praktycznie do momentu, kiedy nie nastąpiło pogorszenie. W między czasie Klusek był jeszcze u Asi, która również zapewniła mu najlepszą opiekę. Podczas całego pobytu Kluska w lecznicy, Madzia przyjeżdżała kilka razy dziennie by być przy Maluchu i zabrała go również do siebie teraz. Wielokrotnie musiała zwalniać się z lekcji, choć jest teraz w klasie maturalnej i powinna wiele czasu poświęcić na naukę. Praktycznie wszystko sama finansowała. Poza tym widziałam i widzę na codzień Jej poświęcenie i oddanie dla sprawy.
Sądzę, że jej wiek nie ma tu żadnego znaczenia, a doświadczenie zdobywa się cały czas. I myślę, że wiedza, którą posiada mogłaby wielu zaskoczyć. Tym bardziej, że rośnie nam przyszła Pani weterynarz.
Reasumując, nie rozumiem w sumie skąd się wzięły te wszystkie nieporozumienia...?
Przecież to cudownie, że Maluch czuje się lepiej i wszystko jest na dobrej drodze... To jest najważniejsze...
Proponuję, abyśmy wszyscy powrócili do tematu psów, które pozostały w lesie i zaprzestali sporów.
Po raz kolejny poddaję ten temat pod dyskusję, ponieważ za chwilę będziemy łapać kolejne leśne Kluski. Sprawa jest bardzo trudna, ale nie można tego pozostawić samemu sobie. Jak już wspomniałam, jeżeli uda mi się zebrać dużą grupę ludzi, ale ludzi niedoświadczonych i bez specjalnego sprzętu, to nic nie zrobimy. Dlatego oczekuję, że specjaliści nam pomogą, wtedy jest szansa coś zrobić...

Link to comment
Share on other sites

[B][I]"Tyle tylko powinniśmy się zastanawiać nad błędami drugich, ile z nich korzystać mozemy dla poprawienia własnych "[/I][/B]
[B][/B]
[B][/B]
Goniu pamiętam, jak jakiś czas temu powiedziałaś mi, że jesteś spokojna wiedząc, że Klusek jest u Madzi, ponieważ ma Ona ogromne serce. Zgadzam się z Tobą.

Wiem, że wszyscy chcemy jak najlepiej, ale czasami odnoszę wrażenie, że być może za szybko reagujemy na pewne sytuacje, że ponoszą nami emocje...
Przeciez nie chodzi o to, aby udowodnic kto był nieomylny, kto miał rację... bo jakie to tak naprawdę ma znaczenie dla zwierzaków?
Skoro Kluseczek wraca do siebie to cieszmy się tym wszyscy, działajmy razem, bo razem możemy więcej działać !!

Wierzę , że pomimo różnic wieku , wiedzy i doświadczenia dążymy wszyscy do tego samego...

Walczmy z ludźmi, którzy krzywdzą zwierzaki , a nie z tymi, którzy chcą Im pomóc !!
[B][/B]

Link to comment
Share on other sites

Dziś Pani dr była zachwycona poprawą, jaka nastąpiła u Kluska :D Malec jest wiecznie głodny i ruchliwy, nie wymiotuje w ogóle i normalnie się załatwia. Chyba można zaryzykować stwierdzenie, że jest zdr... a może jeszcze nie wypowiadajmy tego na głos ;)

aaa i jeszcze poważna sprawa - Klusek podnosi już nóżkę jak siusia ;) Rośnie nam mężczyzna :razz:

Link to comment
Share on other sites

Co do surowicy.. Rozmawialam dzisiaj w lecznicy na ten temat i jest ona oczywiście stosowana i dostępna w klinice, jednak Pani dr w naszym wypadku postanowiła użyć krew innego Kluseczka, co jak pokazał czas, okazało się trafnym wyborem.

Dzisiaj przeszłam się z Kluskiem na ręku po okolicy kliniki i nie natrafiłam nawet na ślad psiej koopy, czy czegokolwiek innego, co świadczy o tym, że teren ten musi być regularnie sprzątany. Nie gwarantuje to oczywiście tego, że nie ma tam wirusów, bakterii i innych. Stwierdzam jedynie, że ktoś o to dba, a temat nie jest pozostawiony sam sobie.

GoniaP i MonikaP - Wasza surowica jest nienaruszona i czeka w lodówce.

Link to comment
Share on other sites

Hmm od czego by tu zaczac zeby sie nikt na mnie nie obrazil...
jestem weterynarzem,co prawda mlodym,ale jednak :) pracuje w gabinecie z malymi zwierzetami,chociaz i jezdzimy do koni.czytam tutaj goraca dyskusje odnosnie Parwo i nie tylko,tego jak to weterynarze inni sa glupi i niedouczeni,a jakie to niektore osoby tutaj sa wszechwiedzace...i dziwi mie arogancja..
Czy wiecie ile jest chorob ktore maja podobne objawy?wiele..i jak ciezko podejmuje sie pewne decyzje,ile rzeczy na tym zawaza itd itd
jesli chodzi o to ze dziewczyny tutaj wychodzily z leczonym psem na sikanie-to nie jest niezgodne z niczym,nie jest tez zle,o ile ten zwierz nie mia kontaktu z innymi psami.Poza tym na parwo narazone sa najbardziej nieszczepione psy,ale przeciez z nimi wlasciciel ma zabronione wychodzenie na "psie laczki"i kontakty z innym nawet szczepionymi psami.Poza tym nie wyobrazam czekac tyle czasu z psem sikajacym w domu,jak sie ma np dobermana,bernaryna czy terriera rosyjskiego(duzy pies-zaleje i zabrzudzi cale mieszkanie),ze nie wspomne o tym ze idac gdziekolwiek mozna wdepnac w kupe z wirusem parwo i co?i nic bo nie wiemy w co sie wdepnie.
Ale minimalizowanie ryzyka rozumiem,z psem mozna wyjsc na wlasny ogrodek np jesli sie go ma....
Wybielacz chlorowy swietnie sie sprawdza jako odkazacz i jest baaaardzo skuteczny a przy okazji i tani ,prawda?wiec jesli ktos ma ochote moze odkazac sie caly za kadym razem jak w cos wejdzie-tylko czy to ma jakies znaczenie?Skoro nie da sie w pelni usunac tego wirusa?? nie ma takiej metody
czy ktos tak robi?wirus to wirus i tylejest wszedzie i to wlasnie czyni je klopotliwymi.Tak wiec jesli jakies miejsce nie jest stale odkazane to i tak w nim znajduje sie wirus.I tak naprawde wszedzie mozna sie zarazic tym wirusem,w sensie kazdy pies,ale ryzyko zwieksza sie w miejscu gdzie jest tego wirusa wiecej.
Zachorowanie i infekcja zaleza od ilosci wirusa,od stanu ukladu odpornosciowego(wczesniejsze szczepienia lub ich brak) oraz od warunkow(czyli czy zwierze zyje w stresie,jak jest zywione itd).
Teraz odnosnie leczenia.Jest mozliwe tylko paliatywne,oznacza to ze nie ma lekarstwa na te chorobe,a sa leki ktore moga wspomagac organizm w w walce i ulatwiac przejscie tego schorzenia.Do tych metod naleza nawadnianie,podwanie surowicy lub przetaczanie krwi od osobnikow, ktore juz przeszly parwo-kazdy chwyt dozwolony-byle ratowac zycie.Bo przeciez surowice wlasnie tak sie otrzymuje,od zwierzat z reguly-specjalnie infekowanych ,zeby otrzymac przeciwciala w czystej postaci....Poza tym kontroluje sie temperature ciala,elektrolity itd i podaje sie odpowiednie leki i srodki. Zwierzeta ktore przezyly parwo moga ponownie na nia zapasc wiec zachorowanie nie daje pelnej odpornoscii pies ktory wlasnie wychodzi,moze ponownie w ciagu paru dni zachorowac i ulec wirusowi.Nie ma zadnych regul.
Sa nawet ziolowe,homeopatyczne lekarstwa,co prwada nie wiem czy na polskim rynku,ktore podobno mozna zastosowac w przypadkach parwo(sklada sie miedzy innymi z echinacei,miety,czosnku,alkohol jako czesc nalewki),wazny przez 4lata nawet :) wiec tak tez mozna wspomgac zwierza ,jelsi ktos wierzy w dzialanie homeopatii..
Leczenie daje ok 80%szans na przezycie..tak twierdza madrzy ludzie ;)
Aha i zeby bylo jasne-ZADNA SZCZEPIONKA NIE DAJE ZADNEJ GWARANCJI ZE NIE POJAWI SIE DANA CHOROBA-ONA MA MINIMALIZOWAC RYZYKO ZACHOROWAN!!No i zalezy tez od organizmu jak zareagowal na szczpienie,czy wtko na pewno chwycilo ,czy nie..stad powtarza sie szczepienia i podaje tzw dawki przypominajace.A tu trzeba dodac ze ten piesek nie tylko mial parwo ale jeszcze robale go toczyly....
Aha i nie piszcie prosze takich pierdół, ze surowica w lodowce,bo to jest logiczne i nie musi byc mowione wetowi-My nie jestesmy glabami,zalezy nam na ratowaniu zyicia-a ze roznie z tym bywa i nie zawsze sie nam udaje-no coz....
Aaaa no i jeszcze gdzies czytalam ze podobno sa rasy jednak bardziej podatne na tego wirusa,ale powiem szczerze ze nie wiem czy to tak naprawde ma jakies znaczenie
No to tyle mam poki co do napisania..uffff;)

Link to comment
Share on other sites

Pani Aniu, nie zamierzam z Panią polemizować, bo to Pani jest lekarzem, a nie ja. Jednak pytanie o nosówkę lub parwo GoniaP zadała w tym wątku 10 marca- nikt nawet nie zainteresował się jej obawami.
O ile wiem, w handlu są już od jakiegoś czasu dostępne testy na parwo. Może więc zamiast zastanawiać sie, co psu dolega, można by zrobić test i po dwóch minutach mieć odpowiedź. Oszczędziłoby to maluchowi sporo cierpień, gdyby leczenie od razu szło w odpowiednim kierunku.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MonikaP']Pani Aniu, nie zamierzam z Panią polemizować, bo to Pani jest lekarzem, a nie ja[/quote]

Dlaczego nie dyskutować, uważam, że teraz jest pole do dyskusji. Mamy Panią Weterynarz na forum, więc proponuje rozpocząć merytoryczną dyskusje.
Herb Fundacji z całym szacunkiem dla Was Panie nie upoważnia Was do zwracania komuś uwagi i traktowania kogoś z góry. Uważam, że wszyscy wykonaliśmy dobrą robotę, a Wasze dygresje po czasie na temat tego czy ktoś cos zrobił źle są bezsasadne.
Wg tego co mówicie należałoby piętnować każde wyjście chorego psa na siku czy kupę w obrębie każdej lecznicy, także zachęcam fundacje do działań. Flagi i pod lecznice, bo widzę, że to jest główny problem.
Ja nie zamierzam dyskutować o tym co się już stało złego, bo to się nie odstanie, mam naprawde szereg innych problemów...
A czy Gonia mówiła o szczepionce czy nie..dzisiaj nie ma to znaczenia!!! Mogła nawet mówić o uzdrowicielu - bioenergoterapeucie i tak lekarze zrobiliby wszystko żeby ratować Malucha i chwała Im za to.
Z weterynarzami jest jak z lekarzami ludzi, więc dysputy moznaby prowadzić długie...
Ponawiam prośbę o nieujadanie, nie wracanie do przeszłości i nie zwracanie uwagi komuś kto chce dobrze...
Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Po co dalej toczy sie ta dyskusja?Kazdy juz chyba wyraził swoją opinie na ten temat ?
Temat ten dotyczy psów z lasu ,jesli ktos zapomniał i choc jestem daleko i nie moge pomóc ,mysle o tych biedakach :-( odwaliliscie kawał dobrej roboty ,w grupie siła wiec przestancie
Klusek zdrowy to najwazniejsze.

Link to comment
Share on other sites

Jesli dobrze rozumiem to sprawa dotyczy 2 problemów:
1/ wychodzenie na siku z nieszczepionym chorym szczeniakiem
2/ niepodanie dostępnej surowicy.

ad.1
Z wielkim zdziwieniem czytam słowa psiarzy i weterynarza, którzy nie znaja zasad kwarantanny u nieszczepionych psów.
A zasada jest prosta - dopóki nie jest min.2 a najlepiej 3x zaszepiony powinien siedzieć w domu i sikac na gazete. Dopiero gdy nabierze minimum odporności - wychodzi na dwór i uczy sie załatwiac na dworze.
I szczerze powiem nie rozumiem zdziwienia w tym zakresie. Co z tego że duży szczeniak robi duzo sików??? :-o tych kilka tygodni można jakos przeżyć - naprawdę ;)
To tak jakbyscie się dziwili, ze na wscieklizne szczepi sie co roku.

Smaczku dodaje fakt że pies jest chory czyli rozsiewa wirusy. Pewnie ze sa wszędzie - ale w ten sposób przyczyniacie się do zwiększenia ich ilości narażając inne psy na zachorowanie.
Oraz narażacie szczeniaka na kontakt z większą ilością wirusów narażając go na złapanie czegos jeszcze.

ad.2
Jesli jest dostępny lepszy, wydajnieszy sposób walki z choroba to dlaczego stosować gorszy i mniej wydajny (czyli zamiast surowicy dosteopnej podano krew szczeniaka - osłabiając tym samym tez psa, który dopiero co zaczął nabierac sił po chorobie) ??

Link to comment
Share on other sites

PaulinoT

Proponuje na początek schować Twoje wielkie zdziwienie...dla mnie tu nie ma nic dziwnego.
Nie znam Koleżanki, ale widzę, że tu się zrobił jakiś obóz...nie no wyraźnie zawiązuje sie koalicja i opozycja.
Ale chce powiedzieć wyraźnie i po raz kolejny, że to nie miejsce do rozstrzygania sporów czy ktoś zrobił dobrze czy źle.
Ja kompletnie nie znam się na zasadach kwarantanny i leczeniu psów, więc jeśli pies jest chory to jadę z nim do lecznicy i tyle i albo mu tam pomogą albo nie.
Czy Ty myślisz, że jak mój Kocur był zapchany to mu lewatywe robiłem?? Dziewczyno gdzie Ty żyjesz.
A jesli cytujesz mi te wszystkie mądrości to gdzie byłaś na początku choroby psiaka. Jesteś tu po to żeby cos komuś udowodnić czy jak??
Mówiłem nie pisać mi już tych bzdur o zachowaniu ostrożności. Mówie pakujcie plecaki pod lecznice, oflagujcie się i nie wiem, może zbierajcie te psie kupy jedna po drugiej i wytaczajcie sprawy po uprzednim zbadaniu każdego psiego stolca i ten który z wirusem czy robakami - pod sąd!!
Naprawde juz sam się łapie na tym, że jestem ironiczny, za chwilę się złapie na tym, że jestem niegrzeczny a skończy się arogancją...
Nie wiem co to za stwierdzenie, że smaczku dodaje to, że pies rozsiewa wirusy - Ty się zastanowiłaś nad tym co piszesz, czy ktoś Tobie pisał to przemówienie??
A punktu Ad 2 kompletnie nie rozumiem...wynika z tego, że kompletnie nie znasz tematu, więc dalej nie komentuje. Pretensje co do sposobu walki z parwowirozą nie tu na forum tylko do lekarza skoro Ty jestes taka obeznana.
Słuchaj specjalnie dla Ciebie zrobiłem krótką analizę wydalania MAlucha.
Więc pod lecznicą zrobił dwie kupy i 6 razy siku, u mnie w domu raz zafajdał parkiet, a pare tygodni wcześniej nawoził ogródek Dragoniastej!!
Nie zawracajcie mi tu gitary bardzo Was proszę jakimś zawirusowanym stolcem, ponieważ juz jest musztarda po obiedzie, no zrobił kupe i tyle. Pod lecznicą powinni desynfekować, jeżeli tego nie robią mówie flaga, barykady i tam walczyć, nie tu z jednym Psiakiem, który ledwo wyszedł z choroby, a mi tu go stresują!!

Link to comment
Share on other sites

Halo!!!
Jestem zdegustowana tym, że...
Klusek jest już można powiedzieć zdrowy, a tu trwa jakaś dyskusja, spory i nie wiadomo, co jeszcze...:shake:
Ponawiam temat w tej chwili [COLOR=red][B]NAJISTOTNIEJSZY!!![/B][/COLOR]
W lesie pozostały psy, zarówno duże i małe. I coś trzeba zrobić, żebyśmy za chwilę nie łapali kolejnego miotu albo miotów!!!
Dlatego jeszcze raz proszę wszystkich, a przede wszystkim specjalistów, którzy tu zaglądają o pomoc w tym zakresie, choćby pisemną...

[SIZE=1]P.S. Ponadto dodam, że ktoś mnie prześladuje...:cool1: i zrobił problem u moderatora, że mam za duży podpis... A najlepsze jest to, że chodziło o linijkę z linkiem tego wątku...:cool1:[/SIZE]

Ludzie, o co tu chodzi??? Łączmy się w pomocy dla tych biednych Zwierzaczków, bo one nas potrzebują, a nie naszych kłótni...:roll:

Link to comment
Share on other sites

Mało tego, że nie są mile widziane, to będą piętnowane!!!
Ile można wysłuchiwać, że coś ktos zrobił niby źle skoro tego się już nieodwróci. Nie mam zamiaru jak z resztą większoć z nas dyskutować na temat: "Metodologia walki z wirusami i sposoby kwarantanny na przykładzie Klusek złapany w lesie"...To nie ten wątek...
I mówie jeśli ktos ma ochotę dyskutować na tematy wirusów i walki z nimi to proponuje założyć wątek WIRUSY i tam się przenieść tylko po każdym poście, pamiętajcie to ważne>>>> KWARANTANNA!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='escalade74']Dlaczego nie dyskutować, uważam, że teraz jest pole do dyskusji. Mamy Panią Weterynarz na forum, więc proponuje rozpocząć merytoryczną dyskusje.
Herb Fundacji z całym szacunkiem dla Was Panie nie upoważnia Was do zwracania komuś uwagi i traktowania kogoś z góry. Uważam, że wszyscy wykonaliśmy dobrą robotę, a Wasze dygresje po czasie na temat tego czy ktoś cos zrobił źle są bezsasadne.
Wg tego co mówicie należałoby piętnować każde wyjście chorego psa na siku czy kupę w obrębie każdej lecznicy, także zachęcam fundacje do działań. Flagi i pod lecznice, bo widzę, że to jest główny problem.
Ja nie zamierzam dyskutować o tym co się już stało złego, bo to się nie odstanie, mam naprawde szereg innych problemów...
A czy Gonia mówiła o szczepionce czy nie..dzisiaj nie ma to znaczenia!!! Mogła nawet mówić o uzdrowicielu - bioenergoterapeucie i tak lekarze zrobiliby wszystko żeby ratować Malucha i chwała Im za to.
Z weterynarzami jest jak z lekarzami ludzi, więc dysputy moznaby prowadzić długie...
Ponawiam prośbę o nieujadanie, nie wracanie do przeszłości i nie zwracanie uwagi komuś kto chce dobrze...
Pozdrawiam[/quote]
Tak jest Mikołaju. Wszystko zrozumiałam, nie musisz już nic więcej dodawać.
Również surowicę sama z kliniki odbiorę, a wybierając się tam, nie zapomnę zabrać flagi a nawet dwóch :lol:
Pisząc co pisałam, miałam nadzieję, że zrobicie z moich słów użytek na przyszłość, bo mam nadzieję, że na pomocy psiakom z lasu nie zakończycie swoich działań.
Ale skoro opowiadam brednie, a do tego jestem arogancka i obrażam innych, to pakuję manatki i zabieram się stąd na dobre by wyładować energię i chęć pomocy tam, gdzie mnie potrzebują. Pozdrawiam wszystkich serdecznie, a Kluskowi i wszystkim Kluskom, życzę dlugiego, szczęśliwego życia.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...