Jump to content
Dogomania

Cudowne Szczeniaczki znalezione w lesie już w domkach!!!


escalade74

Recommended Posts

"Surowica jest w lodówce, dzwoniłam do koleżanki z lecznicy"



Goniu, w takim razie może w tej sytuacji najlepiej byloby, abyś zadzwoniła do tej swojej znajomej z lecznicy, jeszcze raz wszystko przedyskutowała i być może poprosiła Ją, aby podano Mełemu surowicę??
To na pewno lepiej wypadnie jeśli ta Twoja znajoma, czyli ktoś bezpośrednio z lecznicy się tym zajmnie, niż w sytuacji, kiedy lekarzowi zwraca uwagę i mówi co robić -laik...

Co Ty na to?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 558
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='ellfica']"Surowica jest w lodówce, dzwoniłam do koleżanki z lecznicy"



Goniu, w takim razie może w tej sytuacji najlepiej byloby, abyś zadzwoniła do tej swojej znajomej z lecznicy, jeszcze raz wszystko przedyskutowała i być może poprosiła Ją, aby podano Mełemu surowicę??
To na pewno lepiej wypadnie jeśli ta Twoja znajoma, czyli ktoś bezpośrednio z lecznicy się tym zajmnie, niż w sytuacji, kiedy lekarzowi zwraca uwagę i mówi co robić -laik...

Co Ty na to?[/quote] koleżanka nie jest lekarzem. Nie mogę tego zrobić. Tu decydujący głos mają escalade, Hakita i Magda...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GoniaP']koleżanka nie jest lekarzem. Nie mogę tego zrobić. Tu decydujący głos mają escalade, Hakita i Magda...[/quote]

A cóż ja mogę zrobić? :shake: Lekarze powiedzieli mi, że przetoczyli krew od innego szczeniaka, który akurat jest u nich w szpitalu po leczeniu parwo i właśnie z tego wyszedł. Przetoczenie tej krwi z przeciwciałami jest ponoć równoznaczne z tym, co podanie surowicy. Rozmawialiśmy też o tym z niezależnym lekarzem i potwierdził to. Po przywiezieniu wczoraj surowicy, lekarz konsultując się z innymi, powiedział że podanie Małemu w obecnej sytuacji surowicy, zabiłoby go..., ponieważ dostał już odpowiednią dawkę przeciwciał. Dlatego trudno mi mówić, a już tym bardziej nakazać lekarzowi, że ma podać, skoro on mówi, że zabije tym Malucha...:-( Jestem bezradna...w końcu komuś musimy też zaufać...
Dziękuję Gosiu za szybką reakcję i chęć pomocy, ale w tej sytuacji musimy czekać i wierzyć, że wszystko będzie dobrze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GoniaP']Surowica jest w lodówce, dzwoniłam do koleżanki z lecznicy.
Co do powyższej wypowiedzi nie zgodzę się tylko ze stwierdzeniem, że surowicy nie podaje się by leczyć... Surowica to przeciwciała, podane leczą, jeśli organizm jeszcze walczy. Mogą oczywiście nie zadziałać, jeśli choroba jest bardzo zaawansowana. No ale wtedy, to już nic nie pomoże.[/quote]


Gosiu, surowica działa wspomagająco, tzn. nie jest lekiem na parwo, tylko daje organizmowi siły, by z nim walczyć. A podkreśliłam to, bo moim zdaniem ktoś w klinice rozumuje błędnie - surowicę powinno się podać [B]zanim[/B] będzie źle, a nie - [B]ponieważ [/B]jest źle i inne sposoby nie działają.

Link to comment
Share on other sites

Kochani, biegnę z niusami...:loveu:
Wczoraj po południu Kluseczek czuł się troszkę lepiej, merdał ogonkiem, był dość kontaktowy i byliśmy 2 razy na spacerku na siusiu. :loveu: Niestety tuż przed naszym wyjściem dość mocno wymiotował :shake: , ale lekarze powiedzieli, żeby się nie martwić, bo tego dnia to dopiero 2 albo 3 raz, więc nie jest źle. :roll:
Wieczorem dzwoniłam do kliniki i Maluszek już więcej nie wymiotował i nawet sobie siedział, czuł się całkiem nieźle ponoć. :razz:

No a dziś!!! :loveu: Właśnie dzwoniła do mnie Madzia (ja niestety nie mogłam od rana dziś pojechać) i Mały czuje się o wiele lepiej!!! :multi: Madzia jest z nim teraz na spacerku i Maluszek chodzi zadowolony z meradającym i podniesionym do góry ogonkiem, próbuje podgryzać trawkę i ziemię, ale Madzia oczywiście Go pilnuje...:diabloti: Nie miała jeszcze możliwości rozmawiania z lekarzem, czeka na wizytę, ale w biegu przekazali jedynie informację, że jest o wiele lepiej!!! :loveu:
Czekam na telefon po wizycie i napiszę, co i jak...:razz:
Kluseczku zdrowiej, zdrowiej jak najszybciej, bo już do domeczku chcemy Cię Kochany zabrać!!! :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Naprawdę jakoś pięknie zaczął się dziś dzień ! Neruś chyba znalazł domek, Kluseczek kochany wraca do siebie....

Aniu kochanie dziękuję za wspaniałe wieści !! :multi: :multi: :multi: :multi:
Niech Klusek nabiera sił i nam zdrowieje!!
Asiu zgadzam się z Tobą... wiara czyni cuda...

Link to comment
Share on other sites

Jak przyjechałam, to już wybawiony i wyspacerowany spał wtulony w Cioteczkę Madzię...:evil_lol: i nie mogłam naocznie się przekonać o tej wielkiej przemianie...:roll:
Po chwili jednak poszłyśmy z nim ponownie na spacerek. Trawka, kamyczki, patyczki...cóż by tu zjeść...??? :roll: Poźniej słodki, błogi sen Szczeniaczka...:loveu: Cioteczka Madzia pojechała, więc mogłam do woli tulić Maleństwo...:diabloti: :loveu: Tuż przed wyjazdem kolejny spacerek, siusiu i poszukiwanie jakiegoś jedzonka na podwórku...:cool1:
Lekarka powiedziała, że jak będzie cały czas tak dobrze, :loveu: to Maluch jutro pojedzie do domeczku!!! :multi:
Kluseczku, po południu też przyjedziemy...:loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hakita']A cóż ja mogę zrobić? :shake: Lekarze powiedzieli mi, że przetoczyli krew od innego szczeniaka, który akurat jest u nich w szpitalu po leczeniu parwo i właśnie z tego wyszedł. Przetoczenie tej krwi z przeciwciałami jest ponoć równoznaczne z tym, co podanie surowicy. Rozmawialiśmy też o tym z niezależnym lekarzem i potwierdził to. Po przywiezieniu wczoraj surowicy, lekarz konsultując się z innymi, powiedział że podanie Małemu w obecnej sytuacji surowicy, zabiłoby go..., ponieważ dostał już odpowiednią dawkę przeciwciał. Dlatego trudno mi mówić, a już tym bardziej nakazać lekarzowi, że ma podać, skoro on mówi, że zabije tym Malucha...:-( Jestem bezradna...w końcu komuś musimy też zaufać...
Dziękuję Gosiu za szybką reakcję i chęć pomocy, ale w tej sytuacji musimy czekać i wierzyć, że wszystko będzie dobrze.[/quote] Aniu, wiem, że chcecie dla Kluseczka jak najlepiej i bardzo się staracie. Zdaję sobie też sprawę, że jako laicy musicie polegać na opinii i wiedzy weterynarzy, do Was zatem nie mam żadnych pretensji. [U]I bardzo się cieszę, że Kluseczkowi jest już lepiej, i wygląda na to, że się udało.
Ale
[/U]Miałam się już więcej nie odzywać, zacisnąć zęby i nie mącić, jednakże sprawa nie daje mi spokoju.
Przypadek Kluseczka po raz kolejny bardzo zniechęcił mnie do TEJ kliniki a działania weterynarzy świadczą o rażąco niskim poziomie ich wiedzy i doświadczenia w leczeniu parwo...
Powiedzcie mi na jakiej podstawie mówią, że przetoczona krew ozdrowieńca, dostarczyła Małemu wystarczającą ilość przeciwciał, jeśli w ogóle? Przecież im więcej przeciwcial tym lepiej, zwłaszcza, jeśli zawarte są w surowicy, specjalnie w tym celu opracowanej.
Jak wiecie, parwowiroza, to bardzo zjadliwy i zaraźliwy wirus.
Jak lekarze po primo, mogą pozwolić na spacery i rozsiewanie parwo na okolicznych trawnikach, po których spacerują inne psy, często nieszczepione?
I secundo, jak mogą swoim przyzwoleniem na spacery, narażać Kluska na podłapanie innych wirusów? Przecież jego organizm jest wycieńczony chorobą, a i odporność ma w tej chwili pewnie żadną... Dlaczego świadomie go eksponują na niebezpieczeństwo?
Czy uprzedzili Was, że przenosicie wirus na swoich ubraniach? I że w przypadku parwo stosuje się bardzo restrykcyjne środki zapobiegawcze? (np. odkażanie?)
Ja w każdym razie jestem zbulwersowana sprawą.
Jak chcecie, to mnie zlinczujcie, ale ja w każdym razie nie powierzę żadnego zwierzaka, który znajdzie się pod moją opieką w tak nieodpowiedzialne ręce.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GoniaP']Aniu, wiem, że chcecie dla Kluseczka jak najlepiej i bardzo się staracie. Zdaję sobie też sprawę, że jako laicy musicie polegać na opinii i wiedzy weterynarzy, do Was zatem nie mam żadnych pretensji. [U]I bardzo się cieszę, że Kluseczkowi jest już lepiej, i wygląda na to, że się udało.[/U]
[U]Ale[/U]
Miałam się już więcej nie odzywać, zacisnąć zęby i nie mącić, jednakże sprawa nie daje mi spokoju.
Przypadek Kluseczka po raz kolejny bardzo zniechęcił mnie do TEJ kliniki a działania weterynarzy świadczą o rażąco niskim poziomie ich wiedzy i doświadczenia w leczeniu parwo...
Powiedzcie mi na jakiej podstawie mówią, że przetoczona krew ozdrowieńca, dostarczyła Małemu wystarczającą ilość przeciwciał, jeśli w ogóle? Przecież im więcej przeciwcial tym lepiej, zwłaszcza, jeśli zawarte są w surowicy, specjalnie w tym celu opracowanej.
Jak wiecie, parwowiroza, to bardzo zjadliwy i zaraźliwy wirus.
Jak lekarze po primo, mogą pozwolić na spacery i rozsiewanie parwo na okolicznych trawnikach, po których spacerują inne psy, często nieszczepione?
I secundo, jak mogą swoim przyzwoleniem na spacery, narażać Kluska na podłapanie innych wirusów? Przecież jego organizm jest wycieńczony chorobą, a i odporność ma w tej chwili pewnie żadną... Dlaczego świadomie go eksponują na niebezpieczeństwo?
Czy uprzedzili Was, że przenosicie wirus na swoich ubraniach? I że w przypadku parwo stosuje się bardzo restrykcyjne środki zapobiegawcze? (np. odkażanie?)
Ja w każdym razie jestem zbulwersowana sprawą.
Jak chcecie, to mnie zlinczujcie, ale ja w każdym razie nie powierzę żadnego zwierzaka, który znajdzie się pod moją opieką w tak nieodpowiedzialne ręce.[/quote]

Goniu, ja dziękuję Ci bardzo za pomoc i wszelkie rady. Nie widzę nic złego w tym, żebyś dzieliła się z nami swoimi obawami na ten temat, bo im więcej wszyscy na wiele tematów wiemy, tym lepiej dla nas...
Trudno mi powiedzieć, na jakiej podstawie uznali, że Mały dostał dużo przeciwciał, ale z dnia na dzień Jego stan się polepszał i uznali, że na razie nie ma potrzeby podawać Mu więcej. Trudno mi się spierać z lekarzem, kiedy mówi mi, że jak poda surowicę, to zabije tym Malucha... Staram się przekazywać na bieżąco informacje na temat stanu zdrowia Kluseczka, jak i informacje, które przekazują nam lekarze. W obecnej sytuacji byliśmy i jesteśmy zmuszeni zaufać lekarzom z lecznicy. Jak na razie na szczęście, wszystko idzie w dobrym kierunku. Oczywiście to, że Maluch czuje się lepiej, jeszcze o niczym nie świadczy, ale bądźmy dobrej myśli...
Zgadzam się z Tobą, że ostrożności w tym przypadku powinno być jak najwięcej... Spacerki to było raczej tylko wyprowadzenie Malucha na siusiu i z powrotem. Mam nadzieję, że nikt do tej pory swoim działaniem Mu nie zaszkodził i nie zaszkodzi...
Bądźmy dobrej myśli...

Link to comment
Share on other sites

Kochani,
ponadto rano byłam u Kluseczka i czuł się świetnie...
Przywitał mnie wielkimi całusami, merdającym ogonkiem i niesamowitą energią...:loveu: Ponoć inne Psiaki nie mogły przez niego spać w nocy, bo się nasz Maluszek nieźle oszczekiwał...:eviltong:

A około godziny 14 razem z Madzią pojechałyśmy do lecznicy zabrać Malca do domku na 5 dniowy okres próbny... Lekarze uznali, że Jego stan na tyle się polepszył, że można spróbować wypisać go ze szpitala, z nadzieją, że już tam nie wróci...ewentualnie na kontrolę...:eviltong:
Kluseczek jak mnie widzi to się bardzo cieszy, ale jak widzi swoją ukochaną Madzię, to trudno opisać tą radość...:loveu:, tą miłość...:loveu: Madziu, jak On Cię kocha...:crazyeye: :loveu: :eviltong: :evil_lol:
I tak nasz cudowny Kluseczek pojechał do ukochanej Madzi i zapewne jest teraz wniebowzięty...:eviltong: :loveu:
Czekamy na relacje z frontu...:razz:
Jutro będę miała ten zaszczyt spędzić z Nim cały dzionek...:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Chciałam tylko zauważyć, że te jakże nieodpowiedzialne ręce, uratowały nam Kluseczka. I obyło się bez surowicy, ponoć ostatniej deski ratunku. Jak wszyscy wiemy, Klusek miał przetoczoną krew od innego pieska, który właśnie wygrał z chorobą. Podane przeciwciała chronią od razu - we krwi biorcy tuż po iniekcji zaczynają pływać gotowe przeciwciała przeciwko (w tym wypadku) wirusowi parwo.
Ciekawi mnie opinia, że przetoczenie tej krwi było bezsensowne i miało na celu tylko naciągnięcie nas na dodatkowe koszta, szczególnie, że nie jestem pewna, czy w ogóle nas to cokolwiek kosztowało. Oczywiście istniało ryzyko wstrząsu wywołanego przetoczeniem obcej krwi, o czym zostałyśmy uprzedzone przed transfuzją.
Surowica to jakby ekstrakt z krwi gotowych przeciwciał wytworzonych przez inny, odporny organizm - czy nie spełniłby w organizmie Kluseczka takiej samej roli jak przeciwciala podane we krwi?

A teraz wiadomości z ostatniej chwili.. Klusek jest już ze mną w domku!! :loveu: Szybko się męczy i jest jeszcze bardzo słaby, ale interesuje się wszystkim wokół, znów za mną wszędzie chodzi, a jak go gdzieś samego zostawię to szczeka i wyje :diabloti: Miejmy nadzieję, że poprawa się będzie utrzymywała, bo jak Pani dr stwierdziła, "został wypuszczony do domu na próbę".. Wierzymy, że próba się powiedzie :):)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dragoniasta']A teraz wiadomości z ostatniej chwili.. Klusek jest już ze mną w domku!! :loveu: Szybko się męczy i jest jeszcze bardzo słaby, ale interesuje się wszystkim wokół, znów za mną wszędzie chodzi, a jak go gdzieś samego zostawię to szczeka i wyje :diabloti: Miejmy nadzieję, że poprawa się będzie utrzymywała, bo jak Pani dr stwierdziła, "został wypuszczony do domu na próbę".. Wierzymy, że próba się powiedzie :):)[/quote]

Wierzymy i cały czas paluchy mocno zaciskamy...:evil_lol:
Ależ u Ciebie teraz anielsko...:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Fajnie, fajnie...wszystko fajnie...żeby tylko nawrót nie nastąpił. A tak po za protokołem to jestem bardzo niepocieszony stosunkiem Kluska do mojej skromnej osoby. Mało, że uratowałem go z zimnego, groźnego lasu...natychmiast pojechał do oazy spokoju i jego druhów, jeździłem do niego w odwiedziny do lecznicy, kurde martwiłem się o niego. A on nawet się nie cieszy na mnie, nawet nie machnie kitą, co ja mówie!! On odwraca wzrok!!! A do Dziewczyn lgnie i merda tą swoją cienka kitką...Eeeeechchchch..losie niewdzięczny...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='escalade74']Fajnie, fajnie...wszystko fajnie...żeby tylko nawrót nie nastąpił. A tak po za protokołem to jestem bardzo niepocieszony stosunkiem Kluska do mojej skromnej osoby. Mało, że uratowałem go z zimnego, groźnego lasu...natychmiast pojechał do oazy spokoju i jego druhów, jeździłem do niego w odwiedziny do lecznicy, kurde martwiłem się o niego. A on nawet się nie cieszy na mnie, nawet nie machnie kitą, co ja mówie!! On odwraca wzrok!!! A do Dziewczyn lgnie i merda tą swoją cienka kitką...Eeeeechchchch..losie niewdzięczny...[/quote]

:glaszcze: nie martw się Kochany...:buzi:
Ale coś w tym jest, że wszystkie złapane Kluski nie tolerują specjalnie męskiego towarzystwa...:roll:

Link to comment
Share on other sites

Mądry, mądry...ale czy kobiety lepsze?? Nie wiem, nie wiem naprawde...Chcę wierzyć, że go nie skrzywdzicie Cioteczki...Bo nie ma nic gorszego niż nadmiar miłości:lol: :lol: :lol: :lol:
:evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:
:evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:
:evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol::evil_lol: :evil_lol:
:evil_lol: :evil_lol:
:evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:
:evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...