Jump to content
Dogomania

MonikaP

Members
  • Posts

    3601
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by MonikaP

  1. Wypowiadałam się w tym wątku, a ponieważ nie uciekam przed odpowiedzialnością za swoje słowa, wypowiem się jeszcze raz, mimo, iż jego autorka, jak widzę, jest zbanowana. Ma Pani z pewnością wielkie serce dla zwierząt, Pani Romo i wiem, ile Pani dla nich zrobiła. Jednak [B]nie ma Pani racji w sprawie poznańskiego schroniska[/B].
  2. Czy ktoś ma na ten temat jakieś informacje?[URL="http://wtkplay.pl/video-id-3284-zagadkowa_smierc_psow_w_schronisku_przy_bukowskiej"] http://wtkplay.pl/video-id-3284-zaga...rzy_bukowskiej[/URL]
  3. A myślisz, że podczas transportu i oczekiwania na ubój "nierytualny" zwierzęta się nie stresują? Stan "po ogłuszeniu" trwa czasem minutę albo niewiele dłużej. Wiesz, ile zwierząt odzyskuje świadomość, zanim zostaną wykrwawione? Podejrzewam, że ubój bez ogłuszania dokonywany przez osobę, która się na tym zna (wie, w jaki sposób błyskawicznie wykrwawić zwierzę), nie przysparza zwierzęciu o wiele więcej stresu i bólu, niż ubój z ogłuszaniem, dokonywany byle jak przez pracownika "z łapanki". Uważam, że zamiast ubojem rytualnym media i opinia publiczna powinna się zająć chowem przemysłowym świń i drobiu, a także intensywną produkcją mleka i jaj. Tam dopiero jest stres, ból i cierpienie. No, ale przecież każdy chce kupować tanie jajka, mleko czy mięso, więc temat by nie chwycił, prawda? A potępiając ubój rytualny, obcy naszej kulturze, czujemy się zaraz tacy "lepsi"....
  4. W Poznaniu szaleństwo. Ponad 22 osoby na miejsce, próg to chyba 86 pkt na 100 możliwych. Z tego, co wiem, gdy parę miesięcy temu ogłaszano konkursy na wykładowców (pracownicy samodzielni), zainteresowanie było duże, więc może jednak - wbrew "czarnym" przewidywaniom - będzie tam komu uczyć, a bojkot "środowiska" wcale nie jest taki oczywisty? ;-)
  5. [quote name='justyska2']ehhh trochę to takie nie fajne, że nie liczy się to co się wie, jakie ma się podejście do zwierząt i predyspozycje tylko to co napisało się na maturze... szkoda, że nie ma takiej rozmowy wstępnej, testu psychologicznego ;)[/QUOTE] Liczyć się ma przede wszystkim Twoja wiedza, a nie test psychologiczny. Widziałam całą klinikę wet. pełną lekarzy o super podejściu do zwierząt i co z tego, skoro cała reszta kulała? Predyspozycje to m.in. także wyjście poza "ach, ja kocham pieski" na rzecz "mam przed sobą chore zwierzę, i co mogę zrobić, wykorzystując swoją wiedzę, żeby mu pomóc". A wiedza to także chemia, matematyka i tysiące innych rzeczy, o których nawet teraz nie podejrzewasz o przydatność.
  6. [quote name='nathaniel']A ja chciałabym zauważyć, że głupotą jest otwieranie kolejnych wydziałów med. weterynaryjnej. Rynek i tak jest zapchany, a Poznań z całym szacunkiem w żaden sposób mnie nie przekonuje. Jeden przedmiot rekrutacyjny, tylko 60 miejsc, jakieś to takie mało poważne.[/QUOTE] Jak już wspomniałam w innym wątku na ten temat, "tylko" 60 miejsc to akurat bardzo poważne - może dzięki temu na zajęciach praktycznych każdy student będzie miał okazję rzeczywiście coś robić, a nie tylko oglądać plecy kolegi.
  7. [quote name='nathaniel']MonikaP, owszem to jest jakiś argument za. A jeśli za Poznaniem poleci Kraków? Więcej uczelni nie oznacza wcale, że przybędzie lepiej wykształconych lekarzy. Sama rekrutacja na UP w Poznaniu też mnie nie przekonuje. "Biologia albo chemia albo matematyka?" Jakie albo albo? Dziwne to naprawdę. [/QUOTE] Nie wnikam w zasady rekrutacji, bo ustala to uczelnia, z pewnością w oparciu o jakieś "odgórne" wytyczne. Nie mam żadnych kompetencji, żeby to oceniać. Czy za Poznaniem pójdą inne ośrodki? Jeśli spełnią odpowiednie wymagania, dlaczego nie? To, czy lekarze będą lepiej, czy gorzej wykształceni, zależy oczywiście od "bazy" przygotowanej przez uczelnię (choćby od wspomnianego dostępu do zajęć praktycznych) , ale tak naprawdę zawsze będzie zależało od samych studentów. Jeśli ktoś tę swoją pasję traktuje poważnie i rzeczywiście chce zdobyć wiedzę, a nie tylko "zaliczać" kolejne przedmioty, z pewnością będzie miał taką możliwość. Stąd się biorą dobrze wykształceni ludzie - to ci, którym się chce robić coś więcej, niż minimum.
  8. Ja mam jeszcze pewną uwagę n.t. poznańskiej weterynarii. Owszem, "środowisko" bywa sceptycznie nastawione, ale parę dni temu byłam na konferencji, w której uczestniczyli niemal sami weterynarze z całej Polski (głównie ze środowiska akademickiego) i coraz więcej jest również i takich głosów, że otwarcie nowego wydziału pozwoli na "rozłożenie" liczby studentów, a co za tym idzie, choćby na lepszą organizację zajęć praktycznych w toku studiów. Bo uczyć 100 osób na roku, a 50 to jednak wielka różnica - i dla prowadzących, i dla studentów.
  9. A czy ja piszę, że odebrano je bez przyczyny??? Ta Pani napisała mi, że sąsiad źle traktował swoje zwierzęta i zostały mu odebrane. Jednak boi się, że przy okazji zabrano Jej kota, który chodził swobodnie na dworze - być może przeszedł na teren sąsiada i osoby, które robiły interwencję, również go zabrały, sądząc, że należy do sąsiada. A ma takie podejrzenia, ponieważ nie może znaleźć swojego kota właśnie od dnia tej interwencji. Czy teraz wyraziłam się jasno?
  10. Już wyjaśniam, o co mi chodzi, żeby uniknąć zamieszania. Napisała do mnie Pani z Witkowa, której zginął kot. Niedawno u Jej sąsiada była interwencja, odebrano zwierzęta, ale Ona sama nie zna szczegółów (albo nie chce znać, nie wnikam w to). Boi się, że być może "przy okazji" zabrano Jej kota, jeśli np. chodził gdzieś w pobliżu. Stąd moje pytanie o tę interwencję.
  11. Hm, kozy z natury swojej w smalec nie obrastają, więc jak ją tuczą???? Poza tym czy ta koza również rodziła w garażu? [quote name='aganiechaa']Koza od ubiegłego roku nie daje już mleka więc właściciele tuczą ją na mięso i przede wszystkim na smalec, którym smarują się gdzie popadnie bo tym specyfikiem leczą co się da. Kozy muszą się pozbyć bo piwnica/garaż gdzie zwierzak jest od urodzenia trzymany zostanie zburzony (część budynku juz została przebudowana). Właściciele z "żalem serca" nie rozmnażają kozy bo nie mają już możliwości lokalowych na trzymanie zwierząt więc jest to ich ostatnia koza.[/QUOTE]
  12. Czy któraś z organizacji robiła ostatnio interwencję w Witkowie k.Gniezna?
  13. To bardzo szlachetne z Twojej strony, ale jak chcesz mu zapewnić tę spokojną starość? To kosztuje znacznie więcej, niż 3 tysiące....
  14. Dziękuję za linki, jednak nie o to mi chodziło, tzn. wątki na końskich forach są znam znane. Tematem jest zainteresowana moja córka, która nota bene uczestniczyła w kursie prowadzonym przez jedynego chyba w Polsce "przedstawiciela" dr Strasser i swojego konia sama werkuje "naturalnie". Miałam nadzieję, że znajdzie się tutaj ktoś, kto miał osobiście do czynienia z tą metodą i mógłby coś ew.doradzić albo podzielić się swoim doświadczeniem.
  15. Wy się lepiej zastanówcie nad tym, czy niektóre z tych koni nie potrzebują już jedynie eutanazji...bo koszty leczenia będą ogromne, a cierpienie nie opuści tych zwierząt do końca życia...
  16. Chyba muszę zabrać głos, chociaż na Dogomanię wchodzę już bardzo rzadko. Pani Romo, nie dzięki mnie, chociaż być może byłam najbardziej upierdliwą osobą, jaka się w tym schronisku kiedykolwiek pojawiła. A więc nie dzięki mnie, tylko dzięki ludziom, którzy chcieli pomagać - bo to ONI wpłacali pieniądze i to dzięki NIM szpitalik dla kotów udało się doprowadzić do jako takiego stanu (choć nie byłam w nim od bardzo długiego czasu i już pewnie nie będę, więc nie wiem, w jakim teraz jest stanie). [B]DZIĘKI GONI P, Z KTÓRĄ TERAZ SIĘ PANI SPIERA. [/B]Dzięki wielu innym osobom, których Pani nie zna i o których istnieniu nie ma Pani pojęcia. Proszę też uaktualnić swoje informacje. Pan Dźwig nigdy nie był kierownikiem schroniska. Koty wolnożyjące nie są w schronisku kastrowane, bo wprowadzono nowe zasady i zdaje się, że biorą w tym udział kocie fundacje i wybrane gabinety na terenie miasta - szczegółów nie znam, ale są chyba na stronie www schroniska. Kociarna taka, jaka jest, moim zdaniem może spełniać swoje funkcje. Problem tkwi oczywiście w obsłudze, opiece i organizacji tej opieki. Jednak gdyby zajrzała Pani na stronę schroniska, do galerii kotów, to zobaczyłaby Pani, że prezentowane koty są szczepione - a to już jest bardzo dużo, bo przedtem tego nie było. Nigdy nie sądziłam, że będę stawała w obronie tego miejsca, ale uważam, że należy być obiektywnym. Proszę nie mierzyć wszystkiego miarą, której używa Pani w Niemczech. I tym bardziej proszę nie bazować na informacjach sprzed 5 czy więcej lat i to w dodatku mocno "przetworzonych", bo przypomina mi to rozmowy z panią K., która pewnie dotąd opowiada wszystkim, że w poznańskim schronisku prowadzą pseudohodowlę psów w garażach.
  17. Bardzo lubię jeże i podczytuję od czasu do czasu ten temat, ale wtrącę się zupełnie OT. Na litość boską, który moderator zaliczył jeże do [COLOR=red]PŁAZÓW[/COLOR]???????
  18. Saksano, tak rzadko zaglądam ostatnio na Dogomanię, że dopiero teraz zauważyłam ten wątek. Zastanawiam się, jak Ci pomóc...brałabym ją do siebie, gdybym nie miała "wściekłej" foksterierki, rzucającej się na wszystkie psy...i gdyby moja osobista sytuacja była trochę inna... Czy Sonia dobrze słyszy? Może zostawianie włączonego radia coś by pomogło? Albo płyty z nagranym Twoim głosem, odtwarzanej raz za razem (tylko pytanie, ile wytrzymałby tak eksploatowany odtwarzacz ;-)...). Może warto byłoby poszukać "niani" przez jakiś portal ogłoszeniowy - gumtree, czy na poznańskim forum "gazety"?
  19. Goniu, ja tak z doskoku, bo nie mam teraz za bardzo możliwości pisać regularnie...Jeśli ten pan jest nieufny i uważa, że chcecie mu psa odebrać i uśpić, to może jednak spróbuj z nim pogadać innym tonem...Jeżeli tak trudno byłoby mu podjąć decyzję o uśpieniu psa - a wierzę, że niekoniecznie przez nieczułość, a raczej przez zagubienie i strach..., to może warto mu pokazać, że jest inny sposób, niż trzymanie psa na balkonie...Jeśli pies sika pod siebie, to może jakaś klatka, czy choćby prowizoryczna "zagroda" w domu, wyłożona podkładami albo folią malarską i gazetami? Jeśli pies cierpi, jeśli go boli, to może trzeba zaproponować facetowi kontakt z dobrym wetem, który mu wskaże, jakie środki p/bólowe psu podawać? Może on po prostu nie wie, jak się zachowywać w obliczu cierpienia psa, który był z nim przez wiele lat? Może potrzebuje rozmowy o tym jak "człowiek z człowiekiem"? Pokaż mu, że wiesz, jak to jest mieć takie dylematy - ale nie jako "fundacja", tylko Małgosia, która płakała już po tylu odchodzących zwierzętach...
  20. [quote name='loczki']Haha no co Ty to należy takie rzeczy sprawdzać ?! O zszokowałaś mnie ! Oczywiście że sprawdziłam, i oczywiście że znam ang, jestem w Pensylwanii co wakacje, i całe wakacje potrafię spędzić w SPCA a nie RSPCA, bo jest taka różnica, ale widać że nie orientujesz się. RSPCA to organizacja w szwecji. a w USA i okolicach jest SPCA. I jest dużo lepiej! Bynajmniej w Pensylwanii, Houston, Miami. Bo tam byłam, to widziałam i wiem jaka jest różnica....[/QUOTE] RSPCA to organizacja brytyjska, a nie szwedzka. Stawiana za wzór. Niestety nie taki znowu świetlany, jak się dokładniej przyjrzeć. Bardzo Ci się chwali, że spędzasz wakacje w SPCA. Wierzę, że w Huston czy Miami jest lepiej. Czy masz dane, jaki procent eutanazji stoi za tym "lepiej"? Bo skoro we wzorcowej RSPCA spora część zwierząt znajdujących się pod ich opieką poddawana jest eutanazji, to nie podejrzewam, aby inne organizacje miały lepsze pomysły. A, nie, przepraszam, dla niektórych sposobem jest np. nie zabieranie podczas interwencji psów agresywnych - po prostu zgłoszenia do takich przypadków nie są przyjmowane.
  21. [quote name='loczki']Wiem że tak jest... Ale gdzie tak jest, żeby dopłacać do swojej pracy ??? Tylko w Polsce !!!!!! Ja chcę wyjechać za granice i pracować w SPCA. To jest zupełnie inna bajka, w porównaniu do "Straży dla zwierząt" która tutaj się znajduje. Ahhh rozpisałam się :) Ale widzę że został poruszony(w końcu) konkretny temat :):):)[/QUOTE] A kto Ci powiedział, że działalność w RSPCA jest pracą zarobkową? Może wejdź na ich stronę i poczytaj, jeśli znasz angielski. I dodatkowo poszukaj w tym języku w internecie artykułów na temat tej organizacji, ale nie reklamówek. Mocno się zdziwisz. Trochę mnie bawi zakładanie, że zootechnika jest kierunkiem dla miłośników zwierząt. Proponuję najpierw sprawdzić, czym zajmuje się zootechnik - jego "działka" to chów i hodowla, czyli wszystko, co związane z utrzymaniem zwierząt, rozrodem, żywieniem itd. itp. - i to nie po to, żeby zwierzątka czesać i głaskać, tylko żeby je użytkować. Nie musi się to kłócić z sympatią czy szacunkiem do zwierząt, jednak pamiętajmy, że nawet, jeśli na zootechnice mówi się o dobrostanie itd., to tak naprawdę nie są to kwestie moralności, a prostego rachunku - zwierzę zdrowe i zadbane da więcej mleka, mięsa, wełny, jaj lepszej jakości. I można oczywiście płakać nad losem zwierząt w chowie przemysłowym, ale gdybyśmy mieli pójść do sklepu i za mięso,jaja, mleko czy masło zapłacić kilka razy więcej, niż dotychczas, to ciekawe, jak długo nasza miłość do zwierząt byłaby argumentem.
  22. [quote name='Paulina_mickey']Jeśli rzeczywiście będziemy mieć z tym facetem co nam niby mówili, to on sam nie wie co mówi. Mieliśmy z nim genetykę populacji i cech ilościowych, sam się gubił w tym co mówił, a błędów tyle robił, że szok. Jak się mu zwróciło uwagę to zawsze tylko: to tak ma być albo nie ma czasu na tłumaczenie...Trzeba będzie go przycisnąć tym razem. A jak egzamin wyglądał u Was?[/QUOTE] Jeśli mieliście już genetykę populacji i cech ilościowych, to mieliście już sporo - bo u nas wchodziło to w zakres materiału z metod. Egzamin u nas to było chyba ok. 10 (albo i mniej) pytań - niektóre z nich to wyjaśnianie pojęć, albo dość krótkie pytania, a przynajmniej jedno bardziej opisowe (np. o globalizacji w hodowli). Zdarzała się też jakaś macierz spokrewnień, ale zadań jako takich nie było. Z tym, że np. wyjaśniając te pojęcia (w rodzaju "co to jest inbred/inbred cząstowy, wagi ekonomiczne, model ojca, wariancja fenotypowa poligenicznego modelu dziedziczenia cech, od czego zależy itd., wartość hodowlana i metody szacowania, indeksy rodzinowe itp.,odziedziczalność, powtarzalność, cechy nisko i wysokoodziedziczalne, korelacje, co to jest MOET, Interbull, Interstallion - właściwie tych zagadnień, terminów itd. jest tak dużo, że można wymyślać i wymyślać ;-).
  23. [quote name='Paulina_mickey']Pachnie mi biochemią i podobną sytuacją.[/QUOTE] Ależ, biochemia jest przecież bardzo interesująca :-). Jeśli mogę Ci coś doradzić w sprawie metod. to od samego początku się uczcie, nie odpuszczajcie, zwłaszcza na ćwiczeniach i jeśli czegoś nie rozumiecie, każcie sobie tak długo tłumaczyć, aż wszystko będzie jasne. Nie pozwalajcie, żeby prowadzący szedł na łatwiznę.
  24. [quote name='Paulina_mickey']O kurcze, to ja już widzę nasz rocznik w pocie czoła zdający wszystko od razu:diabloti: Tym bardziej, że nie mamy za ciekawego pana z tego przedmiotu mieć. Tzn on właściwie w ogóle nic nie tłumaczy:shake:[/QUOTE] Powiem wprost - bez naprawdę porządnej pracy "własnej" trudno to zdać. Niestety brakuje też dobrych podręczników - jest książka... nie pamiętam tytułu.."Genetyka i podstawy hodowli zwierząt" czy jakoś tak (Nowickiego chyba), na pewno ją znasz...poza tym jest skrypt wydawnictwa UP z Wrocławia, ale trzeba się mocno wczytywać, żeby coś z tego pojąć...no i jest skrypt naszego Profesora Strabla, do ściągnięcia ze strony naszego UP: [URL]http://jay.up.poznan.pl/~strabel/dydaktyka/[/URL] - musisz znaleźć Genetykę ilościową zwierząt w praktyce. Ja ucząc się do egzaminu właściwie niemal każde zdanie z prezentacji z wykładów osobno sobie opracowywałam - korzystając z w/w książek i internetu.
  25. [quote name='Paulina_mickey']No właśnie cokolwiek, bo słyszałam że ludzie narzekali ale czy to takie straszne rzeczywiście jest??[/QUOTE] Tak, to prawda, metody to trudny przedmiot, co nie znaczy, że nie jest ciekawy. Tzn. dla mnie na przykład jest, ale może jestem mało reprezentatywna ;-). Ogólnie rzecz biorąc nie da się tego zrozumieć bez znajomości genetyki i statystyki matematycznej. Inbred,spokrewnienia, krzyżowanie, kojarzenie, selekcja, indeksy selekcyjne, BLUP - o, takie na przykład tematy, ale i sporo innych, zresztą to jest dziedzina, która się cały czas rozwija. O trudności niech świadczy fakt, że na mojej uczelni rok w rok ogromna liczba osób ma z tym spore problemy - do tego stopnia,że egzamin za pierwszym podejściem zdają tylko nieliczni (chociaż jest dość "preferencyjny" system dodatkowych punktów za dobrze napisane kolokwia na ćwiczeniach - i te punkty podwyższają ocenę na egzaminie), a często bywa i tak, że warunki warunków warunków warunków z metod ciągną się za niektórymi aż do zakończenia I stopnia studiów - usiłują zdać po raz kolejny i nic z tego ;-). Być może błędem jest bezmyślne uczenie się na pamięć, bo jeśli się zawziąć i postanowić ten przedmiot zrozumieć, to naprawdę nie ma z nim większych problemów. Większość studentów go przeklina, ale moim zdaniem we współczesnej hodowli o metodach trzeba mieć choćby jakieś pojęcie.
×
×
  • Create New...