Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='WŁADCZYNI']Ale kurcze swoje a nie cudzych zwierząt! :shake:[/quote]



Oj, zebys wiedziała, ze jak zbieram to sprzatne przy okazji cudze gowno, gdzie moj pies zrobi na innym gownie. Wiec wiem, jak to jest sprzatac cudzą psie kupę.

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Jeśli ktoś nie widzi nic złego w zostawieniu kupy na pasie zieleni przy czyimś płocie, a jendocześnie oburza się na wg mnie bardzo kulturalną zachętę do sprzątania, jaką jest podanie jednorazówki, to prawdopodobnie nigdy nie musiał kosić takiego paska zieleni.

Są tylki dwa rozwiązania. Jedno, to uzbroić się w lateksowe rękawiczki, kilka(naście) jednorazówek i wysprzątać kupy cudzych psów, najgorzej jest latem, gdy w upale trzeba się schylać nad tym ochydnym smrodem, oglądać z bliska te kupy z robalami, niestrawionymi resztkami jedzenia itd. Drugie rozwiązanie, którego jednak nie polecam, to kosić trawnik bez uprzedniego wysprzątania go... co grozi pryskaniem najechanej kupy z pod ostrzy kosiarki, nad szczegółami nie będę się rozwodzić, bo na samo wspomnienie mam odruch wymiotny.

Między innymi z powodu obsrywania trawnika za płotem (pasek szerokości ok 60 cm) moja Mama zlikwidowała trawę i posadziła róże. Bardzo kolczaste dzikie róże :diabloti: No i [B]teraz musi sprzątać kupy z chodnika[/B]. A zdawałoby się, że to takie eleganckie osiedle...

Posted

[quote name='Diana S']Moze nie mieszkam w domku jednorodzinnym, ale mam trawę przed blokiem w ktorym mieszkam i uwierz mi, ze nie w jedną kupę weszłam, by przejsc do klatki.[/quote]
Kompletnie nie zrozumiałaś... Zapytałam,czy pozwalasz [B]swojemu[/B] psu obszczywac bramy i płoty, skoro się oburzyłaś,że ja swojemu nie pozwalam...
Jak wyglądają trawniki przed blokami, klatki schodowe i piwnice wiem, bo mieszkałam w bloku 25 lat...





[quote]Twoim obowiązkiem moze byc, ale to nie Twoj teren. Twoj teren jest przed Twoim ogrodzeniem, a ze sprzątasz poza ogrodzeniem to sie bardzo chwali.[/quote]
Nie sprzątam dla pochwał, tylko dlatego,że nie mam ochoty oglądac przez okno psiej toalety, oraz dlatego,że jakby nie było jest to mój obowiązek...Nie chce mi się szukac przepisów i tłumaczyc Ci, myślę,że jak zadzwonisz do Urzędu Miasta to wszystkiego się dowiesz...
Nadmienię tylko,że jeśli ktoś poślizgnie się w zimie na nieodśnieżonym chodniku, który przebiega przy mojej posesji, to choc chodnik moją własnością nie jest, to ja zapłacę odszkodowanie...




[quote]Powiem tak, mam trzy psy w tym, dwa borzoje, dlamatyczyka i wiem jak to jest sprzatac: minimum trzy kupy dziennie po psie, a wiedz, ze dziennie sprzatam wiecej, niz trzy kupy.[/quote]
A co w tym dziwnego,że sprzątasz po swoich psach?
Ja mówię o sprzątaniu po cudzych...
Według ciebie co mam zrobic w sytuacji kiedy widzę beztroskiego pana z kupkającym pieskiem? Wyjśc przed dom z woreczkiem, czekac grzecznie,aż piesek skończy i posprzątac z uśmiechem po nim machając na do widzenia panu?:diabloti:


[B]Graven[/B] pomyślę o Tobie kosząc dzisiaj mój trawniczek....:evil_lol:
Opis bardzo widowiskowy i jakże prawdziwy... Ja zawsze wybieram wersję pierwszą....:roll:

Posted

[quote name='bonsai_88']A ja dzisiaj dostałam opieprz za nie sprzątnięcie po swoim psie... szkoda tylko, że Birma ma otrą biegunkę [wybieramy się do weterynarza, bo boję się odwodnienia młodej] , więc nic nie byłabym wstanie chwycić :roll:.
Pomijam fakt, że jestem jedyną w okolicy, która sprząta oraz jedyną, której się czepiają jak nie sprzątnie :razz:[/quote]

Trzeba było poprosić opieprzacza o wskazówki, jak to zebrać "do kupy"? Najlepiej, żeby sam zaprezentował, skoro taki specjalista :diabloti:

Posted

A ja dzisiaj dostałam opieprz za nie sprzątnięcie po swoim psie... szkoda tylko, że Birma ma otrą biegunkę [wybieramy się do weterynarza, bo boję się odwodnienia młodej] , więc nic nie byłabym wstanie chwycić :roll:.
Pomijam fakt, że jestem jedyną w okolicy, która sprząta oraz jedyną, której się czepiają jak nie sprzątnie :razz:

Posted

za jakie grzechy ja mam takich sasiadów:angryy: :angryy:

Albo szczują psa w typie asta na mojego i pozniej daja dzieciakowi na spacer:angryy: Dziecko ledwo co jest w stanie go utrzymac, teraz jak ich widze to odrazu schodze im z drogi, za duzo by z Aresa nie zostało, po takim spotkaniu:shake:

A dzisiaj jestem na spacerze, moj pies na smyczy, grzecznie omija jazgoczace za brama psy, przechodzimy kolo jednej posesji, trwaja sasiedzkie pogaduchy. Za ogrodzeniem taki male szczekajace cos:lol: Darło sie na nas niesamowicice, Ares nic nie robil tylko patrzyl, szedl grzecznie kolo nogi,
nagle sasiad(wlasciciel psa) otwiera furtke i do swojego jazgoczacego psa chodz chodz pobawisz sie z pieskiem, no chodz chodz bierz go:angryy: :angryy: :angryy: i woła go zeby wyszedł:roll:
Na szczescie piesek pana mial w D... i nie posluchal, sam sie nie kapnal ze brama jest otwarta i zostal za ogrodzeniem

Ale jakby wybiegl to zapytalabym sie czy swojego tez mam puscic zeby sie pobawil:roll: tylko ze moj pewnie zareagowalby agresja, bo przez takich wlasnie sasiadow, ma agresje lękową:roll: z ktora caly czas walczymy

Posted

Ja się ostatnio spotkałam z większością mądrych psiarzy :cool3:. Psiak nr 1 beagle, dzieciak 5 miesięcy, na smyczy. Państwo z psiakiem na smyczy i pan zapytał czy może szczeniak podejść i powąchać Hexę. Ja zdziwiona pytaniem odrazu smycz poluzowałam i chwilę sobie psiaki poskakały :). Kolejny psiak bokser, bez pytania, ale za moim niemym przyzwoleniem. Pobrykać bez smyczy nie pozwoliłam, ale się trochę powąchały i pan z psem się oddalił. ON zabrany odrazu na smycz, mimo jego wielkich chęci na wąchanie z Hexoliną. Byłyśmy wtedy zajęte kijkiem i pan nam nie przeszkadzał. Zakochany staffik bez smyczy :evil_lol:, na innego psa nie zareagował, ale do Hexi podszedł i się odczepić nie chciał. Szczerze mówiąc się przestraszyłam, że sucz zacznie drzeć paszczę, ale wyjątkowo jej odpowiadał (nie lubi bullowatych) i pochwały same ode mnie dostała. Później jeszcze kilka podchodzących psów było, ale tylko tak na chwilkę i odwołane odchodziły. Nasz długi weekend pod względem psiowym udany był :lol:.
Za to chamstwo rodziców z dzieckiem mnie wczoraj powaliło :angryy:. Jak jeszcze raz dziecko będzie mi psa chciało pobić, to mimo że dzieci lubię dostanie po łapkach albo nogą odepchnę :mad:. Nie po to pracowałam 2 lata z Hexą i chrześniakiem, żeby dzieci się nie bała, żeby idioci mi wszystko psuli i się cieszyli ze swojej słodkiej pociechy. Dobrze, że Hexolina nie reaguje agresją, bo by wesoło nie było- dziecko ok. 1,5 roku :shake:. Szczegóły opisałam w wątku [URL="http://www.dogomania.pl/forum/f25/mozna-poglaskac-inne-pytania-zachowania-przechodniow-74719/"][COLOR=#000000]Można pogłaskać? ... i inne pytania i zachowania przechodniów ...[/COLOR][/URL] .

Posted

My dziś miałyśmy miłe spotkanie z jrt - jrt powąchał się z Su i poszedł niuchać trawę za to jrtowi państwo wymiziali mi suczusia.

Ale i tak najbardziej lubię spacerki w okolicach północy - pustki i spokój.:diabloti:

Posted

[quote name='Arwilla']Kompletnie nie zrozumiałaś... Zapytałam,czy pozwalasz [B]swojemu[/B] psu obszczywac bramy i płoty, skoro się oburzyłaś,że ja swojemu nie pozwalam...
Jak wyglądają trawniki przed blokami, klatki schodowe i piwnice wiem, bo mieszkałam w bloku 25 lat...[/quote]

Nie oburzyłam sie, a napisałam co o tym myśle, zadnych znaków interpunkcyjnych ( wykrzykników, emotek) nie zastosowałam, byś wysnuła taki wniosek, ze jestem oburzona.

[quote]A co w tym dziwnego,że sprzątasz po swoich psach?
Ja mówię o sprzątaniu po cudzych...
Według ciebie co mam zrobic w sytuacji kiedy widzę beztroskiego pana z kupkającym pieskiem? Wyjśc przed dom z woreczkiem, czekac grzecznie,aż piesek skończy i posprzątac z uśmiechem po nim machając na do widzenia panu?:diabloti:[/quote]
A, gdzie ja sie dziwię, ze sprzatam po swoich psach? nie raz pisałam, taki moj psi obowiązek.
Ok. nie mieszkam w domku jednorodzinnym, nie wiem jak to jest, kiedy cudzy pies sra przed moim ogrodzeniem.
Wiem, jak to jest jak psy srają na trawie, gdzie mam balkon, okno. I nigdy nie powiem, ze facet, kobita ma sprzątnąć po swoim psie, chodz nie raz mnie korciło by to zrobić. Nie mam na tyle smiałośći by komuś na to zwrócić uwagę. O tyle. I nigdy nie uzyłam sformułowania, ze to "moj" blok, badz "moj" trawnik, tylko dlatego, ze okno jest po stronie, gdzie jest trawa i sraja na niej psy.

Posted

[quote name='Diana S']Ok. nie mieszkam w domku jednorodzinnym, nie wiem jak to jest, kiedy cudzy pies sra przed moim ogrodzeniem.[/quote]
To ja Ci powiem, jak to jest. WKURZAJĄCO.

Właściciel psa ma narzucony prawem obowiązek posprzątania tego paskudztwa, ale jeśli ulotni się niezauważony (a chyba trzeba by cały dzień wartować na posterunku, żeby wychwytywać kolejnych ludzi zatrzymujących się z psami "na sekundkę" przy płocie, czy pod furtką, albo wynając sobie całodobowy patrol straży miejskiej), to niestety brudną robotę musi odwalić właściciel posesji. Przecież nie będzie hodował stosu kup na chodniku pod swoim domem.

Posted

No to Władczyni możesz sę natknąć na mojego TZ, on wtedy wychodzi z dużą.
Mój ostatni spacer to 21 z małym glutem a i tak trochę z duszą na ramieniu po spotkaniu z zaczajonym podrywaczem z nożem w kieszeni:roll:
Znowu miałam starcie z dalmatynką. Jej właścicielka upiera się, że jej pies to dogoterapeuta dzieci autystycznych i nie ma w nim cienia agresji. No to w takim razie pytanie, dlaczego ten dogoterapeuta notorycznie doskakuje do moich suk? Dzisiaj byłam tylko z małą sheltie a ona nie reaguje na zaczepki, ale z dużą szkotką to już problem......
Czy moja szkotka ma znienawidzić wszystko co w kropeczki?Dalmatynka rzuca się na moją sukę a pani z uporem wmawia mi, że to nie jest agresja i że moje psy są winne. Dalmatynka biega luzem, całe osiedle należy do niej. Tylko jak raz wpadła w zęby szkotki to pani miała pretensje, że kagańca nie noszę (moja była na smyczy), kolejnym razem szkotka miała kaganiec i została poszarpana przez dalmatynkę to pani wciskała mi że mój pies agresywny bo przydusił jej sukę kagańcem(chyba myśli że trafiła na idiotkę). Dzisiaj dalmatynka zaatakowała mojego szeltika, który nawet obronić się nie umie a pani znowu udaje, że nie widzi i znowu upiera się, że jej pies nigdy do psów nie doskakiwał i nie ujadał, no chyba więc mam halucynacje:roll:.Ciekawe jak wygląda dogoterapia w wykonaniu tej"łagodnej" dogoterapeutki?:crazyeye:

Posted

[quote name='badmasi']Diana S-więcej śmiałości! Jak ktoś będzie demolował przystanek to też nie zareagujesz bo nie jest on twój?Z twoich wypowiedzi wynika, że jak coś nie jest czyjeś tylko wspólne czyli niczyje to można to niszczyć. Trochę pokrętna logika:p[/quote]


Mogłaś to tak odebrać. Ale prosze Cie, nie oceniaj moich pobutków, tylko dlatego, ze logikę w tym widzisz pokrętną. Jasne, ze nie mozna niszczyć przystanów, ale co ja mogę sama? widząc, ze chmara młodzieży dewastuje ten nieszczęsny przystanek? Moge jedynie zadzonic na Policję. Tak bym zrobiła.

Posted

[quote name='badmasi']Ciekawe jak wygląda dogoterapia w wykonaniu tej"łagodnej" dogoterapeutki?[/quote]
Do ludzi, do dzieci może być super. Chociaż jakoś trudno mi w to uwierzyć, przeczytawszy Twój opis nieodpowiedzialnego zachowania jej właścicielki...

Moja pitbullka, gdybym puściła ją luzem na jakimś osiedlu, to zabiłaby (albo przynajmniej ambitnie próbowała) pierwszego psa na swojej drodze. Potem szukałaby następnych. A do ludzi? Rewelacja. Miłość, całusy, pokazywanie brzuszka, dawanie łapek, wdrapywanie się na kolana. Można jej wsadzić palec w oko, do pyska, zabrać każdą zabawkę i kość, grzebać w misce, miętolić i przekładać z boku na bok jak śpi... jak nie śpi, to oczywiście też :evil_lol:

Na zboczeńców i atakujące psy kup gaz pieprzowy.
Po co ryzykować, po co się stresować. To jest tanie, małe (możesz nosić w kieszeni, albo w torebce) i łatwe w użyciu.

Posted

Diana S-więcej śmiałości! Jak ktoś będzie demolował przystanek to też nie zareagujesz bo nie jest on twój?Z twoich wypowiedzi wynika, że jak coś nie jest czyjeś tylko wspólne czyli niczyje to można to niszczyć. Trochę pokrętna logika:p

Posted

Greven-słyszałam, że tak niektóre psy odreagowują stres po zajęciach czyli rzucają się na inne psy, tylko należy się spytać czy w takim razie taki pies nadaje się do dogoterapii skoro wyrządza to i krzywdę jemu, osobom postronnym i innym psom. Właścicielka idzie też nieustająco w zaparte, że pies dogoterapeuta jest zwolniony z obowiązku noszenia kagańca i chodzenia na smyczy:crazyeye:
Nie wiem gdzie ta osoba szkoli tego psa, ale nie jest to chyba dobry ośrodek skoro przystają na takie zachowanie. Znam goldena, przewodnika niewidomej, to pies bez cienia agresji, nadpobudliwości, oaza spokoju no i psi geniusz. Choćby mu machać kotem czy psim jazgotem przed oczami to pozostanie niewzruszony.
Co do twojej pitbullki to nie jestem zaskoczona, moi znajomi mają psy tej rasy i też są to niezłe pieszczochy. Jedna suka ma 10 lat a zachowuje się jak szczeniaczek, zawsze z jakąś zabawką w pysku, jest bardzo delikatna....szkoda, że ludzie tak panicznie się jej boją.
Ach ten gaz...już namierzyłam gdzie można go kupić-w sklepie dla zwierząt:roll:
Ze zbokiem rozwiązałam sytuację pokojowo, tak go wkręciłam, że sam zadzwonił do straży miejskiej bo wcisnęłam mu że tam są fajniejsze dziewczyny niż ja:evil_lol:

Posted

Badmasi jeżeli chodzi o podejście do terapii to na jakimś blogu natknełam się na opis goldenki przytrzymywanej siłą(!!!) przy dziewczynce mającej napad epilepsji - goldenka próbowała uciec, ale była trzymana przez dwie dorosłe osoby - dziewczynce podobno szybciej przeszło niż zwykle, ludzie zachwyceni.
Dodam że goldenka nie szkolona do dogoterapii, absolutnie nie gotowa do takiej pracy.
No ale cóż...są różni ludzie i różne metody, tylko psa mi szkoda.

o 12 to ja nikogo nie spotykam - wiatr li tylko hula w koronach drzew:diabloti: i nie muszę patrzeć czy nic mi nie zje psa:roll:

Posted

Z dogoterpaią jest najwidoczniej tak, jak z hipoterapią - jedni szkolą się, doskonalą, zdobywają "papierki" i pracują dzień w dzień ze swoimi zwierzętami, a inni żadnego kursu nie skończyli, żadnej publikacji nie przeczytali, ale zwą się terapeutami, bo mają spokojnego psa, albo niedużego konia... I niestety na mieniu się nie kończy, bo "modny" sposób zarobku wyczuli - TERAPIĘ.

Co z tego, że "terapeuta" pojęcia o niczym nie ma, a zwierzęta mają tylko nikogo nie zabić, co sprowadza się do tego, że psa mogą dzieci pogłaskać bez utraty rączki, a na koniu być oprowadzone w kółko bez upadku na glebę.

Porażka, porażka i jeszcze raz porażka. Ale to niestety realia.

Posted

co do tych terapeutow to znalam amstaffa
[*] ktory byl wlasnie po kursach i byl psim terapeuta
byl bardzo agresywny do innych psow , zadnemu nie przepuscil ale mial odpowiedzialnych wlascicieli i nigdy nikomu nic nie zrobil
do ludzi byl zupelne inny , tak jak juz ktos mowil swietny pies , tylko by sie piescil i bawil ;)

Posted

[quote name='gops']co do tych terapeutow to znalam amstaffa
[*] ktory byl wlasnie po kursach i byl psim terapeuta
byl bardzo agresywny do innych psow , zadnemu nie przepuscil ale mial odpowiedzialnych wlascicieli i nigdy nikomu nic nie zrobil
do ludzi byl zupelne inny , tak jak juz ktos mowil swietny pies , tylko by sie piescil i bawil ;)[/quote]
To jest dla mnie nie do przyjęcia :shake: Przecież wiadomo, że dzieciom poddawanym terapii wykształcają się silne skojarzenia - terapia z goldenem = wszystkie goldeny są super, terapia niufem = wszystkie niufy są super. I co potem na podwórku blokowiska, gdzie amstafy ze swoimi szemranej prowieniencji właścicielami występują w takiej roli, jaką wszyscy znamy aż za dobrze? A już pies zdolny do wykazywania agresji? Co z tego, że "tylko" do psów - kto jest w stanie zaręczyć, że pies nie potraktuje silnie upośledzonego dziecka jak psa (silne przykurcze, niektontrolowane, często gwałtowne ruchy, dziwne dźwięki)?
Zdaje się, że jakieś półtora roku temu była afera w którejś ze śląskich dogoterapeutycznych (pożal-się-boże) fundacji właśnie z powodu używania do terapii astów.

Posted

tak samo jak asta można i na spacerze spotkać agresywnego labka, goldena czy jakiegokolwiek innego psa.

i nie rozumiem dlaczego asty maja być wykluczone z dogoterapii??
jeżeli są odpowiednio wychowane nie widze przeszkód, a dzięki właśnie takim psom niektórzy ludzie może przestana o nich mysleć jedynie w kategorii psów zabujców

Posted

[quote name='filodendron']To jest dla mnie nie do przyjęcia :shake: Przecież wiadomo, że dzieciom poddawanym terapii wykształcają się silne skojarzenia - terapia z goldenem = wszystkie goldeny są super, terapia niufem = wszystkie niufy są super. I co potem na podwórku blokowiska, gdzie amstafy ze swoimi szemranej prowieniencji właścicielami występują w takiej roli, jaką wszyscy znamy aż za dobrze? A już pies zdolny do wykazywania agresji? Co z tego, że "tylko" do psów - kto jest w stanie zaręczyć, że pies nie potraktuje silnie upośledzonego dziecka jak psa (silne przykurcze, niektontrolowane, często gwałtowne ruchy, dziwne dźwięki)?
Zdaje się, że jakieś półtora roku temu była afera w którejś ze śląskich dogoterapeutycznych (pożal-się-boże) fundacji właśnie z powodu używania do terapii astów.[/quote]
Tragedia :roll: a jak takie biedne dziecko sobie silnie skojarzy, że te goldeny, które mają dodatkowy gen miłości są super, a trafi na agresywnego?
I który rodzic puszcza samopas dziecko, żeby łasiło się do każdego psa?
Mój pies miał częste spięcia z labami i goldenami - gdzie zgubiły gen miłości?

Najpierw polecam odpowiednią lekturę zanim zaczniesz wypisywać bajki.

Posted

Jak to gdzie labki zgubiły gen miłości? Odpadł im po spotkaniu 3 stopnia z Birmą :diabloti:.
A na poważnie bardzo się ucieszę jak wszyscy właściciele retriverów zrozumieją, że moja suka NIE chce się bawić z ich psami :angryy:

Posted

[B]Bonsai[/B], właściciele to, że nie do wszystkich wolno podbiegać i jest bezpiecznie szybciej chyba pojmą niż same pieseczki.

Bo taki jeden retrieverek z drugim musi poważnie dostać od drugiego pieseczka nie retrieverka, żeby dotarło, że się nie podchodzi.

Jakiś czas temu miałam takie zdarzonko z samowyprowadzającym się "wykarmionym" goldenkiem szukającym konfrontacji.
Chłopak nie chciał pojąć przez długą chwilę, że odpędzając go co sił, ratuje mu tyłek, a raczej gardło.
Zmachałam się odpędzaniem, próbą ucieczki, ale ten nie dawał za wygraną, natarczywość po prostu nie do opisania, w końcu skoczył mi na jednego z psów i po 10 sekundach bliskiego kontaktu z moim futrzakiem trzeba było zadymiarza reanimować. Nie mógł się podnieść, ja nie chciałam go tak zostawić, moje psy się przez to zdarzenie nakręciły, po prostu makabra.
A to przecież nie jedna nasza historia z samotnym retrieverkiem w tle, poprzednia skończyła się w sądzie.
No, ale rasy z genem miłości mogą się przecież same wyprowadzać i nie trzeba ich kontrolować.;)

Posted

[quote name='filodendron']Przecież wiadomo, że dzieciom poddawanym terapii wykształcają się silne skojarzenia - terapia z goldenem = wszystkie goldeny są super, terapia niufem = wszystkie niufy są super. I co potem na podwórku blokowiska, gdzie amstafy ze swoimi szemranej prowieniencji właścicielami występują w takiej roli, jaką wszyscy znamy aż za dobrze?[/quote]
No właśnie, ale w tym problem, że nie wszystkie goldeny są super. I nie wszystkie niufy, labki etc.

Powiem więcej - z roku na rok obserwuję coraz więcej agresywnych goldenów, agresywnych zarówno w stosunku do ludzi, jak i psów. Prysnął mit psa idealnego, mit który sprowadził nieszczęście na tę rasę i prowadzi do dalszej jej degeneracji - goldeny rozmnażane są na potęgę, bo są modne, a przyszłych nabywców media karmią radośnie powielanymi przez otoczenie (i oczywiście samych hodowców) bajkami o "psie rodzinnym", "psie, który kocha dzieci", "psie, który jest tak mądry, że nie trzeba go niczego uczyć", "psie, który sam się wyszkoli".

Jakoś trudno mi uwierzyć, że takie upośledzone, bądź niepełnosprawne dziecko na dogoterapi wdrukuje sobie dokładnie rasę psa, który jest jego terapeutą (a nie tylko charakterystyczne cechy, np. że pies jest duży i żółty, ma długą sierść) i potem na dodatek zostanie puszczone na dwór bez dozoru dorosłych i będzie próbowało konfrontować się z każdym psem tej właśnie konkretnej rasy :roll:

Wg mnie nie rasa jest ważna, a osobnicze predyspozycje psa do wykonywania danej pracy. Nie bałabym się oddać dziecka "w ręce" odpowiednio przygotowanego i odpowiedzialnie prowadzonego amstaffa.

[quote name='filodendron']I co potem na podwórku blokowiska, gdzie [B]amstafy ze swoimi szemranej prowieniencji właścicielami[/B] występują w takiej roli, jaką wszyscy znamy aż za dobrze? [/quote]
Bez przesady. Ja w Szczecinie dawno już nie widziałam dresa z astem. Fakt, pewien typ ludzi potrzebuje takiego psa dla uzupełnienia swojego image, ale moda chyba na szczęście zaczyna przemijać. Fajnie lansować się psem, ale jeszcze fajniej tuningowanym szrotem, albo markowymi ciuchami - po nich nie trzeba sprzątać kup, ani zniszczeń w domu.

Zazwyczaj trafiam na amstaffy, pitbulle (i wszystko, co w typie) z ludźmi dorosłymi, w średnim wieku, często wręcz starszymi. Najbardziej cieszy widok amstaffa idącego spokojnie koło wózeczka ;)

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...