Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Jagoodkaxd']Pies nie podleciałby do obcego psa .. i nie narażałam jego życia !! I jak go zawołałam , to od razu przyleciał![/QUOTE]

hm to jeżeli tak od razu popędził do Ciebie to jakim cudem właścicielka psa na lince miała czas żeby rzucać kamieniami?



hihi też mi się wydaje że to raczej Pan Właściciel foxów budzi zainteresowanie, a psy to tylko pretekst żeby zagadać. Bo jak się zaczną bawić to można spokojnie porozmawiać:evil_lol:

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Zanim napiszę reste to nic nie mam do małych psów ale do duzych tez nie.
Jak moja madusia była mała(Golden)to ide sobie z nią na smyczy wracamy do domu a na przeciwko idzie pani z Yorkiem. Madi podchodzi powąchała yorka a York zacząl szczekac cienniutkim głosikiem i "straszyc" Madi madi przyjeła pozycje do zabawy a ta pANI:CO PANI ROBI? TEN OLBRZYM ZARAZ POGRYZIE MOJEGO ZBIC:mad: GO PANI POWINNA! biedna Madi chciała się tylko pobawic....:shake:

Posted

Takie paniusie z yorkami czy chihuahua'ami zazwyczaj nakazują zbić wszystkie wielkie psy jak zbliżą się do ich 'bezbronnych, malutkich, nikogo nie krzywdzących piesków'. :roll:
Nie mówię tu oczywiście o wszystkich ludziach którzy mają yorki lub chihuahua, ale te właścicielki/właściciele co noszą yorczki na rękach (zamiast dać NORMALNIE pobiegać dla psa), w torebeczkach i je rozpieszczają, bo 'taki mały yorczek przecież nic nikomu nie zrobi!' to dokładnie tak robią. Znam kilka takich osób, jak się zbliżam z Waderem to jest wielki krzyk, zebym zabrała tą krwiożerczą bestię :shake:

Posted

Madusia, pani z yorkiem miała pełne prawo nie chcieć aby Twój pies zbliżał się do jej psa. Nieważne, że Twoja suka 'chciała się tylko pobawić'.

Posted

[quote name='Madusia']Zanim napiszę reste to nic nie mam do małych psów ale do duzych tez nie.
Jak moja madusia była mała(Golden)to ide sobie z nią na smyczy wracamy do domu a na przeciwko idzie pani z Yorkiem. Madi podchodzi powąchała yorka a York zacząl szczekac cienniutkim głosikiem i "straszyc" Madi madi przyjeła pozycje do zabawy a ta pANI:CO PANI ROBI? TEN OLBRZYM ZARAZ POGRYZIE MOJEGO ZBIC:mad: GO PANI POWINNA! biedna Madi chciała się tylko pobawic....:shake:[/quote]

A zapytałaś wcześniej czy możecie podejść? Czy pieski mogą się pobawić?
Wiesz jak się często pieski bawią? - "pacają" łapką. I teraz wyobraź sobie jak twoja goldenka chce się z yoreczkiem ładnie pobawić i "paca" go łapką w grzbiet. Na moim osiedlu był taki przypadek że duża suka bawiąc się z małym pieskiem uderzyła go łapą - piesek stracił wzrok, miał też problemy z chodzeniem. A suczka chciała się tylko pobawić :multi: .
A i żeby nie było mam yoreczka i dożycę :p i mojej dożycy trochę czasu zajęło zanim zrozumiała że zabawa w łapki z yoreczką to nie jest dobry pomysł.

Posted

Mnie zastanawia jedna laska u nas na osiedlu. Ma sporego, czarnego psa. Pies ma wyraźnie coś z nogami, bo kica. Nie wiem - uraz albo spora dysplazja. Wychodzi z nim na luzaku, bez smyczy [nawet w ręku], bez obroży. Raz do nas podleciał, ale że był łagodny, a ona daleko, to siedziałam cicho. Dziś wypadł na nas z przejścia i zbaraniał. Chłopaki grzeczne na szczęście, ale paniusia się pojawiła kilka sekund później na zupełnym luzie, podziwiając śnieg. Rzuciłam w jej stronę zgryźliwie, że pewnie smycz jest dla niej za droga... Nie odpowiedziała. A co mnie zastanawia? A to, że jakby taki Baaj wskoczył na tego psa, albo jakby mi się nóżka w glanie poślizgnęła, to pies byłby jeszcze większym kaleką. Lata luzem, jej sprawa. Ale odwołania nie ma żadnego, podlatuje do psów. Kiedyś trafi kosa na kamień, bo w jego przypadku nie musi to być nawet agresywny pies. Czy tylko dlatego, że on jest niepełnosprawny, to ja mam fruwać?

Posted

[quote name='tuskazet']A zapytałaś wcześniej czy możecie podejść? Czy pieski mogą się pobawić?
Wiesz jak się często pieski bawią? - "pacają" łapką. I teraz wyobraź sobie jak twoja goldenka chce się z yoreczkiem ładnie pobawić i "paca" go łapką w grzbiet. Na moim osiedlu był taki przypadek że duża suka bawiąc się z małym pieskiem uderzyła go łapą - piesek stracił wzrok, miał też problemy z chodzeniem. A suczka chciała się tylko pobawić :multi: .
A i żeby nie było mam yoreczka i dożycę :p i mojej dożycy trochę czasu zajęło zanim zrozumiała że zabawa w łapki z yoreczką to nie jest dobry pomysł.[/quote]
dokładnie, tym bardziej że podrośnięty szczeniak goldena jest strasznie niedelikatny w zabawie z innymi psami.. :roll:

Posted

Nieważne, czy duży, czy mały pies - pies podbiegający luzem bez wzajemnej akceptacji tego zachowania przez właścicieli obu psów, jest nie tylko narażony na nieprzyjemności, nie tylko może być potencjalnym agresorem, ale też "pięknie" potrafi zepsuć masę pracy, jaką wkłada się w swoje zwierzę. Ja np każdą wizytę w Szczecinie staram się wykorzystać, żeby ćwiczyć z psami "miasto", tzn. chodzenie na smyczy, siadanie przed światłami, obojętne mijanie szczekających za płotem psów, ignorowanie ludzi.

Ostatnio szłam z Łapą, ona ma ok 7 mies., nakręca się na psy, w pierwszym kontakcie potrafi zareagować lękiem, a w zabawie szczypać. To oznacza, że wymaga spokojnych, planowanych kontaktów wyłącznie z psami, które znamy, żeby problem wygaszać, a nie go potęgować. I co? I podczas jednego 20 minutowego spaceru doskoczył do niej wielki pies w typie owczarka (właścicielka była na końcu smyczy, ale nie umiała psa utrzymać...) i Łapa ze strachu się posikała, a następnie, ledwo zdołała ochłonąć i choć trochę skoncentrować się z powrotem na pracy, z pod ziemi wyrósł wielki labrador, który na mnie nawarczał (!!) a Łapę zaczął przyciskać do ziemi i kopulować. Właściciela nie było w zasięgu wzroku.

Tygodnie pracy poszły się... :siara:

Posted

ja nie wiem... po to ludzie mają paszczę, którą mogą sobie gadać, żeby jej używać właśnie w tego typu sytuacjach. przynajmniej ja w pytaniu "czy psy mogą się pobawić/zapoznać/cośtam?" nie widzę nic złego ani wstydliwego.

przypomniało mi się jak szłam z akitem-dominantem późnym wieczorem i nagle jak spod ziemi wyrósł nam szczeniak cockera przed nosem. wiem, moja wina, nie zauważyłam, [SIZE=1]okulary miałam ale ciemno było jak w d...[/SIZE] :oops: no ale to, że idzie inny pies nie znaczy, że mamy swojego szczeniaka luzować na lince, bo chce się pobawić :loveu: jakbym nie wyjęła szczeniakowej głowy (ryczącej potwornie) z pyska dorosłego to by się już nie miał jak bawić... a dorosły wbrew pozorom nie chciał go napocząć tylko tak własnie się "bawi" :roll: [SIZE=1](i uprzedzę pytania, akit to nie mój pies, ja z nim nie pracuję, miałam go tylko na przechowanie...)

[SIZE=2]inna sytuacja: wyjeżdżam sobie spod bloku, na polu biega luzem czarna suka 'żenibylabrador', tak na oko nie więcej niż 8miesięczna, po chwili wbiega na nią ogromny żółty lab, sukę za łeb, na glebę i próbuje ją pokryć :roll: suka w pisk, właścicielka otworzyła buzię i stoi, właściciel labka: on chce się tylko pobawić :multi:[/SIZE]
[/SIZE]

Posted

Miałam dziesiątki takich sytuacji z jednym labem. Jakoś właściciel przez 4 lata codziennego mijania się z nim nie umie zapamiętać, że moja suka boi się jego psa, że ja nie życzę sobie kontaktu (w ogóle nie umie zapamiętać, że mój pies to suka, ale to już nie dziwi:razz:). Powtarzam to zawsze jak go widzę, zawsze dostaję odpowiedź "niech pani puści swoje, on chce się bawić". Wiele razy spotykam laba luzem (biedny, jest brudny, powycierany, wygląda jak bezdomny :roll:). Jak Luka miała cieczkę, to miałam wesołą zabawę w odplątywanie się ze smyczy mojego przerażonego biegającego wokół mnie psa i przytrzymywanie za kolczatkę spuszczonego, napalonego laba. Właściciel nie raczył podejść. Lab też rzuca się na sznaucera mojej koleżanki. Ona bierze swojego psa na ręce, lab skacze po niej i próbuje dorwać jej psa, a pan udaje, że to nie jego pies - mimo że koleżanka i pan są sąsiadami (dzieli ich tylko płot) i doskonale się znają :shake:

Posted

A laby to my wszyscy znamy i kochamy :diabloti:... chociaż okoliczni właściciele labków jak się dowiedzieli, że Birma może pogryźć ich grzeczne, chcące się bawić pieski to się jakąś odczepili :loveu:. Teraz Birma bawi się z paroma labkami, których właścicieli znam i którzy wiedzą jak trzeba do młodej podejść, żeby chciała sie z psem bawić [nie "spuszczamy pieseczka i niech połamie pudelkowi kręgosłup", tylko grzecznie, spokojnie się obniuchać i już można szaleć]

Posted

no i znowu wracam wściekła ze spaceru. bo tak - wracam do domu, przez zaspy śniegi i zamiecie, buty przemoknietę, rękawiczki przemoknięte, zimno, do bani, myślę tylko o wannie z ciepłą wodą. idę, z daleka piesiunio :diabloti: lata sobie, więc staram się ominąć, bokiem przejść ale gdzie tam. piesiunio razem z panem jakieś 100 metrów dalej. podbiega się wita, i z zębami. drę się coby zabrać psa. nic, zero, właściciel widmo. drę się dalej, właściciel domyśla się, że to chyba o niego chodzi. kieruje swe kroki w moją stronę ale nie fatyguje się coy przyspieszyć. w tym czasie ja swojego psa duszę na obroży coby awantury nie było.
jako że zażądałam zapięcia psa na smycz bo tu nie wolno puszczać [bo nie wolno teoretycznie] i że skoro pies jest totalnie nie posłuszny [na wołanie z oddali Max-czy jakoś tak- idź do przodu - jakoś nie poszedł do przodu :diabloti:] to się go raczej nie puszcza - dowiedziałam się że jestem wojskowa czy coś tam takiego.
trudno, jak mnie będą w okolicy brali za wariatkę, tym lepiej, może z obawy o własne psy trochę bardziej je przypilnują.

oczywiście - jakbym miała psa troszkę większych gabarytów i piesiuńciowi na "dzień dobry" odgryziono by łepek to by były pretensje, że pies bez kagańca, ale małe pod kolano biegać i zaczepiać może i problemu nie ma.

Posted

Ja przestałam prosić, od osób które już spotkałam zaczełam wymagać pamiętania że ich pieseczek może mieć nie fajne spotkanie ze mną, lub moim pieseczkiem. Choć czasem wystarcza gromkie przesłanie z dużą dawką emocji i pieseczek się zawija jeszcze szybciej niż się pojawił:diabloti:
Jedna pani wciąż twierdzi że jestem okropnie nieuprzejma - bo widząc ją z jej psem dalej bawie się z Su a nie chce jej suce rzucać zabawek, ani sobie nie pójdę (bo tamta na widok innego psa stoi i nie chce się ruszyć:roll:) i jeszcze śmiałam poprosić o zabranie psa żeby nie było denatów:cool3: (a Su się już cieszyła na zabawę:evil_lol: pieskiem)

Posted

moich wypowiedzi sprzed kilku godzin nijak do "próśb" się nie da dopasować, bo byłam z lekka nie w humorze :angryy: ale nie chciałam tak na forum się przyznawać, że jestem niemiły gbur :cool3: co z tego, jak ani prośby ani darcie się na całą ulicę - nie skutkuje zmianami na przyszłość?:roll:
jeden taki facet z małym czekoladowym kundelkiem, który lubi szukać zwady - raz na mnie trafił nie w humorze i potem się omijaliśmy ładnie a czasami nawet smycz miał :-o[bo jego piesek chodzi luzem bo nie jest przyzwyczajony do smyczy]. ostatnio jednak - jest po staremu czyli bez smyczy a facet udaje, że to nie jego pies. ale ok - pies nie podchodzi nie zaczepia tylko idzie swoją drogą - mnie to wisi i powiewa.

Posted

Wieczorny spacerek idę sobie w kierunku łąk z pieskiem ale na horyzoncie pojawiła się moja "ulubina sąsiadka" z wnuczką i psem, którego mój pies (ze wzajemnością zresztą)"bardzo kocha", więc zrobiliśmy mały zwrocik i poszliśmy w inną stronę. Na okręta weszliśmy na łąki a tu patrze piesek leci w naszą stronę a za pieskiem wnusia na oślep przez zaspy i chaszcze za psem a pani stoi na alejce i udaje że to nie jej przychówek. Jeszcze raz udało nam się stracić z pola widzenia, więc tragedii nie było. Wracamy do domciu. I znów spotkanie z sąsiadką pieskiem i wnusią ale tym razem było ekstremalnie. Babeczka stała na górce przed moim blokiem i zajęta plotami z koleżanką na nic nie zwracała uwagi. Wnusia lat 5 z pieskiem na smyczy jako zbędny balast została ściągnięta z górki po tym jak pupilek postanowił przyatakować mojego psa. Pies wyrwał smycz z ręki dziecka które było tak ściorane że wyglądało jak bałwanek (babcia oczywiście nic nie zauważyła bo była pochłonięta klachami). Pies zaczął lecieć na nas a za nim dziecko z płaczem i błaganiem"Babciu pomóż, Maksiu nie idź do pieska". I teraz dylemat co robić bo jak psy zaczną się gryźć to biorąc pod uwagę determinację dziecka to wpadnie między nie i będzie próbowało uratować swojego Maksia. I powiedzcie co byście zrobili w takiej sytuacji???

Posted

W tym momencie przydaje się wspomniany wcześniej łańcuch :cool1: Rzuciłabym w babcię...
Od razu telefon na policję, że nie jest w stanie upilnować dziecka z psem i naraża je na poważne obrażenia.

Posted

Poszłam z moją sparaliżowaną Frotką na wózku do weta po leki, kolejka jak zwykle, czekamy na zewnątrz. Wyszła ze środka pańcia na papieroska, popatrzyła i pyta:
-a co się pieskowi stalo?
-nie wiem, ktoś znalazł przy drodze w takim stanie.
-czemu nie dobił?
-pani jest katoliczką?
-tak (zdziwienie)
-no to jak zwykle wam się myli, zrobieni "na obraz i podobieństwo" a nie Bogami. To nie pani stworzyła tego psa.
Obrażona weszła do środka ruszając ramionami, pan za mną stojący stwierdził, że to samo co ja myśli.

Posted

[quote name='JoSi']Poszłam z moją sparaliżowaną Frotką na wózku do weta po leki, kolejka jak zwykle, czekamy na zewnątrz. Wyszła ze środka pańcia na papieroska, popatrzyła i pyta:
-a co się pieskowi stalo?
-nie wiem, ktoś znalazł przy drodze w takim stanie.
-czemu nie dobił?
-pani jest katoliczką?
-tak (zdziwienie)
-no to jak zwykle wam się myli, zrobieni "na obraz i podobieństwo" a nie Bogami. To nie pani stworzyła tego psa.
Obrażona weszła do środka ruszając ramionami, pan za mną stojący stwierdził, że to samo co ja myśli.[/quote]

Odnośnie przygód wetowych to strasznie wkurza mnie jak ktoś przychodzi z psem, bez smyczy, bez obroży, pies lata samopas po lecznicy, zaczepia wszystkie psy i roznosi Bóg wie co a pancio sobie siedzi i ma wszystko w d...:mad:

Posted

Miałam taką przygodę jak pańcia chciała puścić swojego yorczka, żeby pobiegał i nawet nie pomyślała, żeby się mnie spytać :mad:. Nawet nie zrobiłam awantury, po prostu jak pieseczek [bez niczego, bo szelki mu ściągnęła, żeby sie nie męczył] już był odkładany na ziemię, to powiedziałam do Birmy "Patrz, zaraz obiadek przybiegnie" :evil_lol:... Kobieta obrażona psa nie położyła na podłogę, tylko trzymała na kolanach, a ten mały sambójca wyrywał się cały czas do mojej lezącej spokojnie [ale wtedy bardzo agresywnej] Birmy :diabloti:.

Posted

[quote name='tuskazet']A zapytałaś wcześniej czy możecie podejść? Czy pieski mogą się pobawić?
Wiesz jak się często pieski bawią? - "pacają" łapką. I teraz wyobraź sobie jak twoja goldenka chce się z yoreczkiem ładnie pobawić i "paca" go łapką w grzbiet. Na moim osiedlu był taki przypadek że duża suka bawiąc się z małym pieskiem uderzyła go łapą - piesek stracił wzrok, miał też problemy z chodzeniem. A suczka chciała się tylko pobawić :multi: .
A i żeby nie było mam yoreczka i dożycę :p i mojej dożycy trochę czasu zajęło zanim zrozumiała że zabawa w łapki z yoreczką to nie jest dobry pomysł.[/quote]

nie nie pytałam ponieważ stałam tam z moim psem na krótkiej smyczy aby pani mogła sobie dalej przejsc(myslałam ze wezmie na smycz yorka albo chociaż na ręce)
Ja mam w rodzinie mopsa... bawią sie bezpiecznie.....

PS.nie obrazam sie ;):cool1:

Posted

[quote name='Madusia']nie nie pytałam ponieważ stałam tam z moim psem na krótkiej smyczy aby pani mogła sobie dalej przejsc(myslałam ze wezmie na smycz yorka albo chociaż na ręce)
Ja mam w rodzinie mopsa... bawią sie bezpiecznie.....

PS.nie obrazam sie ;):cool1:[/quote]

Wybacz ale tutaj

[quote name='Madusia'] [...] to ide sobie z nią na smyczy [...] Madi podchodzi ...[/quote]

nie było mowy o staniu z psem na krótkiej smyczy.
Swoim postem nie miałam zamiaru nikogo obrazić, po prostu nie zawsze właściciele młodych, energicznych i chcących się bawić piesków zdają sobie sprawę że taka zabawa może się skończyć tragicznie dla takiego małego pieseczka. Ja wiem że yorka nie można izolować od innych psów, moja też gania z dogami, z tym że puszczam ją dopiero wtedy kiedy dogi się przywitają :evil_lol:. Ale właściciele dużych psów powinni zrozumieć że to, że ich piesek jest łagodny nie znaczy wcale że nie jest w stanie zrobić krzywdy takiemu kurdupelkowi.
Choć nie ukrywam że właściciele miniaturek często są zbyt przewrażliwieni na punkcie swoich maluszków, z drugiej strony właściciele łagodnych olbrzymów zbyt lekkomyślnie puszczają swoje psiaki bo przecież "on nic nie zrobi" i tak mamy błędne koło.

Koniec tego moralizatorstwa, więcej nie będę :eviltong:

Posted

[quote name='JoSi']Poszłam z moją sparaliżowaną Frotką na wózku do weta po leki, kolejka jak zwykle, czekamy na zewnątrz. Wyszła ze środka pańcia na papieroska, popatrzyła i pyta:
-a co się pieskowi stalo?
-nie wiem, ktoś znalazł przy drodze w takim stanie.
-czemu nie dobił?
-pani jest katoliczką?
-tak (zdziwienie)
-no to jak zwykle wam się myli, zrobieni "na obraz i podobieństwo" a nie Bogami. To nie pani stworzyła tego psa.
Obrażona weszła do środka ruszając ramionami, pan za mną stojący stwierdził, że to samo co ja myśli.[/quote]

JoSi, będę korzystac z tej riposty, pozwolisz?

co to za wet, kolejki az na ulicę :crazyeye:??


[quote name='Chefrenek']Odnośnie przygód wetowych to strasznie wkurza mnie jak ktoś przychodzi z psem, bez smyczy, bez obroży, pies lata samopas po lecznicy, zaczepia wszystkie psy i roznosi Bóg wie co a pancio sobie siedzi i ma wszystko w d...:mad:[/quote]
w życiu nie widziałam u weta psa bez smyczy w poczekalni...

Posted

[QUOTE]co to za wet, kolejki az na ulicę :crazyeye:??[/QUOTE]
w naszej przychodni to też norma, poczekalnia duża , czynne od 9 a już o 8.30 zazwyczaj czeka kolejka na kilka osób, a potem w mgnieniu oka robi się pełna poczekalnia i kolejka 'wychodzi' aż na dwór ;)
Bo wet świetny, z całego Śląska ludzie do niego zjeżdżają ;)

Posted

[quote name='NATKA'] Na okręta weszliśmy na łąki a tu patrze piesek leci w naszą stronę a za pieskiem wnusia na oślep przez zaspy i chaszcze za psem[/quote]
Nie moze go utrzymac czy nawet nie próbuje? Jaki duzy to pies?
[quote name='NATKA'] Pies zaczął lecieć na nas a za nim dziecko z płaczem i błaganiem"Babciu pomóż, Maksiu nie idź do pieska". [/quote]
Babcia chociaz pomogła?

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...