Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy?


Gosia>>>

Recommended Posts

[quote name='ulvhedinn']Aa-są za to kosze po drugiej stronie bloków, przy ulicy.... Raz, przy ulicy staram się nie chodzić, bo jednak stężenie spalin znacznie większe, dwa- ktoś kto wymyslił te kosze to w życiu z psem nie był na spacerze!!!! Otóż żeby wyrzucić urobek, trzeba podnieść klapkę na sprężynie. Czyli jedną ręką trzymam psy, drugą podnosze, a chyba trzecią wrzucam, tak????
Wrrrrrr i bądź tu człowieku porządny......[/quote]

woreczek mozesz sobie przytrzymac w zebach :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Hehe co do dzieci. Ja nie bardzo lubie małe, wrzeszczące bahorki i zawsze rodzina się śmieje, że Juna ma tak po mnie. "Jaki właściciel, taki pies" :evil_lol:
A co do kup. U mnie nie ma specjalnych koszy na psie kupska, ale jak idę przez moją wieś to jak zrobi na chodniku to sprzątam i wrzucam do zwykłego kosza. Lepiej sprzatnąć i wrzucić do zwykłego niż niech sobie takie kupsko leży :roll:

Link to comment
Share on other sites

odnośnie piesków i łańcucha - nie pizgnę w psa którego właściciel coś robi, ale jak widzę że atakuje mnie coś po raz kolejny, a właściciel co najwyzej podejmuje akcję kiedy ja opier****alam jego psa i skacze z pyskiem do mnie że czemu ja się dre na jego pieseczka to mam dosyć.
Większość psów w okolicy jest większa niż moja suka i nie życzę sobie zębów, prób zagryzienia etc (od małych psów też nie, ale takich nie dużo) jak również zwykle nie pozwalam suce się (z) pieskiem bawić. Bo ja wiem do czego jest zdolna i wiem których psów nie lubi i się napewno nie zaprzyjaźni tylko najchętniej by zagryzła/przeczołgała. Bo jak pies leży brzuchem do góry to jest spoko bez względu na rasę:evil_lol:

Erotomanów też nie cierpię, zwłaszcza jednego bo on myśli tylko penisem i zwykle jest niezatrzymywalny.

Dzieci/dorośli szczekający na mojego psa są opieprzani z góry na dół.

I nie rozumiem rodziców którzy przeciągają dziecko na siłę przy psie bo nie przełamią w ten sposób lęku:mad:

W mojej okolicy kup na chodniku masa, na trawnikach też czasem to strach wejść posprzątać pomijam że pozamykali większość koszy na wielkie bramy bo tylko dla mieszkańców jakiś tam bloków:angryy: żesz kurde no więc ja teraz zostawiam przed, bo mam prawo wywalić do każdego kosza a już nie mam otwartego w okolicy :angryy::angryy:

Link to comment
Share on other sites

Ja już przestałam się przejmować bezpieczeństwem psów podbiegających-spuszczający psa człek powinien być świadomy możliwości utraty pieska i nie mnie naprawiać brak wyobraźni u dorosłego człeka:shake: Zwracam uwagę na takie incydenty bo nie po to poświęcam psu kupę czasu, pieniędzy na szkolenia i seminaria, nie po to nadwyrężam nerwy usiłując ułożyć swojego psa, żeby cudzy pies zepsuł wszystko,co osiągnęliśmy do tej pory na przestrzeni miesięcy/lat,dosłownie w kilka sekund.Dlatego będę rzucać łańcuchem i niech kto spróbuje pyskować(a liczę się z taką pożliwością).Oczywiście w samego psa celować nie będę:evil_lol:
Strasznie mnie irytuje tego typu ignorancja.Zdarzyło się kiedyś, że mój pies przemielił dwa razy mniejszego psiaka,który wszdł mu do paszczy podczas gdy pańcia rozmawiała przez telefon(ten scenariusz robi się już oklepany).Oczywiści skończyło się na pretensjach i końcu znajomości-liczyły się tylko straty na niczego niewinnym(bo cóż on na głupotę właścicielki poradzi) uszkodzonym psiaku a nie zawalenie całej mojej pracy nad Fadzikiem:-( Przecież ci ludzie nie robią tgo perfidnie-to wynika jak zwykle z braku świadomości,wyobraźni i względu na komfort innych użytkowników danego terenu.Kobita pała teraz do mnie nienawiścią bo nie zasłoniłam jej spuszczonego psa własnym ciałem szamocząc się z moim usmyczonym acz słusznie sprowokowanym bydlakiem, nie rozumie i nie chce zrozumieć mojego punktu widzenia bo każdy dostrzega tylko punkt własnego hamskiego siedzenia:angryy:
Wracając do łańcucha...Mam pewne obiekcje bo często sytuacja aż prosząca się o użycie tego wynalazku ludzkości ma miejsce blisko ruchu ulicznego...Co wtedy?Rzucać czy nie rzucać?Chyba raczej nie bo nie chciałabym mieć psiego życia na sumieniu, o właścicielu z policją nie wspomnę...od darcia mordki na nas pod koła samochodu w takim wypadku bardzo blisko:roll:

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście, że nie!:shake:
JA wyobrażam sobie jednak sytuację, w której gówienko biegnie w naszym kierunku(w bliskim otoczeniu jakakolwiek ulica), rzucam łańcuch a pies przestraszony niefortunnie zmienia trajektorię lotu i ląduje pod kołami samochodu, którego jeszcze przed chwilą nie było nawet widać. Jasne, że główna wina leży po stronie właściciela, który dopuścił się takiego zaniedbania.Jednak ja jako osoba, która świadomie i rozwagą przestraszyła psa(na przebieg reakcji oczywiście nie mając już wpływu) na zawsze miałabym świadomość, że przyczyniłam się do takiego wypadku, nieważne kto złamał przepisy...
Gdyby mój pies będący na smyczy zagryzł coś biegającego luzem, sytuacja wyglądałaby inaczej bo w tym momencie nie masz żadnego wpływu na zachowanie luzaka.Rzucając łańcuchem przy ruchliwej ulicy masz już swój wkład.Zaprzeczysz?:lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja kiedyś przez nieodpowiedzialnych właścicieli musiałam narazić labka na przechodzenie za mną i Hexi przez ulicę. Właścicielka stała 50 metrów dalej i patrzyła jak się szarpię z Hexą i odganiam laba, co jakiś czas pokrzykiwała, ale dupy po psa ruszyć nie raczyła. Ja musiałam do weta iść w miarę szybko i na odprowadzanie psa ochoty ani czasu nie miałam. Po przejściu na trawę poczekałam chwilkę i wpieniona zerową reakcją pani ruszyłam do weta. Jak wyszłam od niego pies stał i czekał na schodach (Hexi po sterylce, cieczki nie ma, jak by tak było to bym psa pewnie odprowadziła). I znowu motanie, do tego telefon mi dzwonił. Wściekłość mnie ogarnęła, ale właściciele się pojawili. Gdyby nie telefon to bym objechała równo :mad:. Do tego lab mi i innym sąsiadom obsrywa trawkę wzdłuż ogrodzenia i obsikuje słupki od bramy :angryy: (będąc oczywiście wyprowadzany na spacerek fizjologiczny).

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Do tego lab mi i innym sąsiadom obsrywa trawkę wzdłuż ogrodzenia i obsikuje słupki od bramy :angryy: (będąc oczywiście wyprowadzany na spacerek fizjologiczny). [/QUOTE]Pewnie jak miliony innych piesiów:evil_lol:
Nie piętnujmy od razu rasy:eviltong:

Link to comment
Share on other sites

Ja rasy absolutnie nie piętnuję, wręcz przeciwnie zarówno ja jak i Hexi kochamy labki :loveu:, ale nie lubimy masakrowania nas ich masą. Hexa mimo że lab na nią sobie usiadł jak miała 2,5 miesiąca to i tak dalej go uwielbiała, nigdy nie broniłam jej się bawić z większymi psami i do laba tylko jego właściciel pretensje miał że maleńką skrzywdził.
A co do tego załatwiania się przy ogrodzeniu, to moja ciocia zauważyła że właściciele akurat tego psa tu wyprowadzają. Gdyby to był mix, ON, york czy inny też bym się wkurzała. Raz mi Hexi przed furtką w kupę weszła i mnie cholera bierze jak widzę psy robiące mi przy bramie :angryy:. Do jakiegoś radnego już zgłoszone, ciocia mu gdzieś przy okazji marudziła ;) (zresztą on chyba też laba ma tylko innej maści :evil_lol:). U nas chodniki czasem tak obsrane, że muszę slalomem iść. Psów samopas kilka na krzyż i nie raz widziałam, że chodniki są paskudzone przez pieski na smyczy, z właścicielami :mad:. Rozumiem, śmietników u nas nie ma, ale chodnik to nie ubikacja :angryy:. I nie po to ja na pola ganiam z Hexą, żeby mi ludzie pod ogrodzeniem psią toaletę robili. Ja nie chodzę do kogoś pod bramę żeby pieska wykupkać to niech i mi nie przychodzą. Bo jak się wkurzę to w końcu w woreczku państwu wręczę albo z Hexą na spacer tam powędruję :razz:.

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj myślałam, że wyjdę z siebie.
Już kilka razy pisałam o starym bucu (wyjątkowy cham) z mixem ONka, który puszcza go luzem (co mnie obchodzi, że w kagańcu :angryy:) i nie pilnuje, a druga opcja 'spaceru' to smycz 1m, siku na trawnik, ew. fascynująca trasa blok-monopolowy-blok.

No więc wczoraj idę z psem na spacer. Było już ciemno. Nagle coś po prostu na nas ZASZARŻOWAŁO. Bardzo szybko i z bulgotem. Nie widziałam co to za pies i czy ma kaganiec. I oczywiście - mój ulubieniec :angryy: Pana nigdzie nie ma. Ja psa na ręce (psa który ma gdzieś , że atakuje go onek, tylko drze japę :roll:) i próbuję odgonić psa, który obskakuje nas, mniej-więcej z odległości metra -dwóch. W końcu widzę tego idiotę, krzyczę 'zabieraj pan tego psa!!!' Co słyszę ?! "Zamknij się gówniaro!" Rozumiecie to? :angryy: Ciężki szok. Zabrał psa, ja zaczęłam coś krzyczeć nie bardzo panując nad emocjami ale na pewno powiedziałam, że jego pies nie ma prawa mnie atakować, że zadzwonię po SM i że jest starym skur...lem.

A co mi pan na to? Że to jest żywe zwierzę i musi się wybiegać!!! Że ma kaganiec to ma prawo biegać! Tak kurna tylko nie terroryzując przy okazji wszystkiego co się da! I mówi to człowiek który ma ONka a jego spacery... już pisałam na czym polegają.
No po tym tekście nie miałam już argumentów. Powiedziałam jeszcze coś niemiłego zanim burak zdążył wejść z psem na klatkę.

Nie zadzwoniłam do SM. Po pierwsze wtedy szłam na spacer a nie do domu a po drugie nie miałam przy sobie komórki.
I co ja bym mogła powiedzieć straży?
Czy on rzeczywiście ma prawo puszczać tego psa luzem bez kontroli jeśli ma kaganiec? :shake:

Co gorsza dzisiaj znowu widziałam taką sytuację, że pies biega po osiedlu kilkanaście metrów od faceta, na szczęście byłam bez psa i widziałam to z daleka. Ale mam po prostu dość kolesia i chcę mu narobić koło ogona zwyczajnie, czuje się zaszczuta w tym momencie :shake:

I przestałam się już dziwić, że mój pies na widok dużych psów, a zwłaszcza w typie boksera i onka, dostaje spazmów i się rzuca. :angryy: Myślałam, że to mój błąd a to błąd idiotów, którzy nie pilnują swoich bydlaków :angryy:

Link to comment
Share on other sites

To moze troche nie na temat :roll:ale:
dzisiaj rozdawalam ulotki i chodzilam po osiedlu gdzie sa same domki jednorodzinne i sie ostro wkurzylam bo w co 5 domku byla otwarta furtka i na ogrodzeniu napis- uwaga zly pies :angryy: raz podeszlam i wrzucilam do takiej skrzynki ulotke (oczywiscie otwarta brama, tabliczka) i nagle wychopdzi na ulice pies ale ja szybko aczkolwiek spokojnie odeszlam...
Głupota ludzka nie ma granic :shake:

Link to comment
Share on other sites

Bzikowa swoje imie i nazwisko, gdzie doszło do sytuacji, nie ważne czy kaganiec był czy nie. Kaganiec nie zwalnia z obowiązku kontroli nad psem.
[QUOTE]
W miejscach mało uczęszczanych przez ludzi dopuszcza się zwolnienie psa ze smyczy i kagańca pod warunkiem zachowania przez właściciela lub opiekuna pełnej kontroli zachowania psa[/QUOTE]

to fragment obowiązującej ustawy.

Link to comment
Share on other sites

hmm. Mój wója kiedyś szedł z amstafem. Wabi sie Huragan ale jest mega przytylaśny i kochany i wogóle ciepła klucha.:):):loveu: i z naprzeciwka szedł małolat który wpierw zaczepiał wója ale oboje przeszli obojętnie na to chłopak zaczoł szczuc swojego owczarka na huragana i spuścił go ze smyczy.:angryy: Huragan nienawidzi zaczepiajacych go psów...no i biedny wója nie wiedział co zrobić więc zdjoł kaganiec z pyska Hurka i powiedział mu broń sie piesku, bo na dobra sprawę co miał zrobić? spuścił go ze smyczy Huragan dziabnoł owczarka i pognał go na działki po chwili wrócił sam z radochą a malolat pozostał zdziwiony. Huragan był czysty więc dzieki bogu odpuścił i nie dogonił psa. Szczeście w nieszczęściu bo przeciez nie piesek był winny tylko głupi właściciel.:shake: Ale wója nie omoieszkał powiedzieć na dowidzenia...więc teraz szukaj psa. :mad:Huragan był postawnym psem i miał piekne walory więc i mi na spacerze zdarzyło sie ze inny facet szczuł amstafkę na Hurcia na szczęście było to w parku przy ludziach ale widział to mój kolega i w szkole powiedział mi że gdyby było to gdzie indziej spuścił by ją bo widział kiedyś taka sytuację nad jeziorem.I że najpewniej on bierze udział w walkach bo widział jak kiedyś szli do lasu z innymi psami które ewidntnie zachowywały sie wobec siebie agresywnie a mało tego były szczute:angryy::angryy: Każdemu z nas może się cos takiego przydarzyć. Co wy byscie zrobili na moim lub wója miejscu. Jak byście zareragowali?:) Co byscie zrobili gdybyście podejrzewali że widzicie ludzi przygotowujacych się idacych czy bioracych udział w psich walkach:mad::angryy:Odpisujcie jestem ciekawa Waszych opini! Pozdrawiam:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sunshine']hmm. Mój wója kiedyś szedł z amstafem. Wabi sie Huragan ale jest mega przytylaśny i kochany i wogóle ciepła klucha.:):):loveu: i z naprzeciwka szedł małolat który wpierw zaczepiał wója ale oboje przeszli obojętnie na to chłopak zaczoł szczuc swojego owczarka na huragana i spuścił go ze smyczy.:angryy: Huragan nienawidzi zaczepiajacych go psów...no i biedny wója nie wiedział co zrobić więc zdjoł kaganiec z pyska Hurka i powiedział mu broń sie piesku, bo na dobra sprawę co miał zrobić? spuścił go ze smyczy Huragan dziabnoł owczarka i pognał go na działki po chwili wrócił sam z radochą a malolat pozostał zdziwiony. Huragan był czysty więc dzieki bogu odpuścił i nie dogonił psa. Szczeście w nieszczęściu bo przeciez nie piesek był winny tylko głupi właściciel.:shake: Ale wója nie omoieszkał powiedzieć na dowidzenia...więc teraz szukaj psa. :mad:Huragan był postawnym psem i miał piekne walory więc i mi na spacerze zdarzyło sie ze inny facet szczuł amstafkę na Hurcia na szczęście było to w parku przy ludziach ale widział to mój kolega i w szkole powiedział mi że gdyby było to gdzie indziej spuścił by ją bo widział kiedyś taka sytuację nad jeziorem.I że najpewniej on bierze udział w walkach bo widział jak kiedyś szli do lasu z innymi psami które ewidntnie zachowywały sie wobec siebie agresywnie a mało tego były szczute:angryy::angryy: Każdemu z nas może się cos takiego przydarzyć. Co wy byscie zrobili na moim lub wója miejscu. Jak byście zareragowali?:) Co byscie zrobili gdybyście podejrzewali że widzicie ludzi przygotowujacych się idacych czy bioracych udział w psich walkach:mad::angryy:Odpisujcie jestem ciekawa Waszych opini! Pozdrawiam:)[/quote]

walki psów są nielegalne, co bym zrobiła? jeśli tylko miałabym przy sobie telefon - zadzwoniłabym na policję.
współczuję spotkań z "psiarzami" :roll:

Link to comment
Share on other sites

Nie było mnie w weekend siostra wyprowadzała Hadara. Raz Spotkali sie z jednym z jego wrogów. Hadar był na smyczy a tamten pies luzem i własciciel rzucał mu patyk przy naszej bramie - on nie tam mieszka - widział ze moja siostra chce z Hadarem wracac do domu ale nie przerwał rzucania zeby ona mogła wejsc.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bogarka']Nie było mnie w weekend siostra wyprowadzała Hadara. Raz Spotkali sie z jednym z jego wrogów. Hadar był na smyczy a tamten pies luzem i własciciel rzucał mu patyk przy naszej bramie - on nie tam mieszka - widział ze moja siostra chce z Hadarem wracac do domu ale nie przerwał rzucania zeby ona mogła wejsc.[/quote]
U mnie sąsiad z klatki obok notorycznie wypuszcza swojego psa bez smyczy więc czasami stoje w klatce o ile mi się uda dojżeć jego psa i czekam jak wariat aż tamten się zmyje (zaleta przeszklonych drzwi) Psy się niecierpią więc do tragedi droga prosta. Jakiś tydzeń temu wychodziłam bez psa wieczorem, pan jak mnie zobaczył nerwowo zaczął łapać psa, ja z przekąsem powiedziałam że tym razem jestem bez pieska na jego szczęście bo inaczej była by jatka. Okazuje się że nie dotarło bo wczoraj rano ledwo udało mi się jakimś cudem psa spowrotem do klatki wciągnąć :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Byłam z Fiona na spacerze na łace- spacer mimo ze krotki (ok 30-40 min) bardzo pechowy- zostalysmy bowiem zaatakowqane trzy razy przez psy. Za pierwszym razem mix pekinczyka z jamnikeim (warkniecie Fione i moje uspokojenie łobuza), potem dwie rude suki z ktorych jedna to szczeniak a druga jego matka. Wyleciał szczeniak, Fiona sie obrocila zeby zaobaczyc co ja maca po tylku, pisnal i zaczal uciekac przed Fiona, doleciała do nas jego matka (obydwie suczki to 1/3 mojej) z zebami na wierzchu. Fiona popedziła ja troche warknieciem i zjezeniem karku-znowu moj krzyk: "Spokoj" i suka znow wederuje grzeczne czekajac az ja puszcze.

Potem wracamy i znow zostalysmy zaatakowane przez dwie rude suki.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...