Karilka Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 Swojego czasu sytuacje, że haszczak (niby w kagańcu), biegał luzem po parku. Pomijajac fakt, że obszczekał dzieci bawiące sie przy fontannie: dowalał sie do mojego psa. (W parku puszczam Dolara luzem - w kagańcu. No ale...jest posłuszny i łagodny...:roll: ) Haszczak podszedł i sie najeżył - psy najezone stoją i mierzą sie wzrokiem.. Odwołałam psa. Spytacie: gdzie właścicielka haszczaka? Otóż, właścicielka haszczaka po drugiej stronie parku drze sie w niebogłosy - niby wołając psa. Oczywiście pies ma ją w du...:roll: Haszczak po fakcie obszczekania kogoś - wrócił i znów próbował dominować nad Dolarem. Napięcie, kłaki w jeża... Odwołałam psa. Przyszła włascicielka i niby wzieła psa na smycz i poszła w drugą strone.. jednak nie na długo. Zaraz psa puściła i co zrobił pies? Znów sie przypałętał! Tamta znów drze twarz... Haszczak tym razem przesadził. Najeżył sie najmocniej jak umiał, głucho warczał i położył morde na karku mojego... Nie zdążyłam odwołać. Zaczął sie kocioł... Myśle: w kagańcach, nic sobie nie zrobia, sama psów od siebie nie odciagne..:shake: Przybiega pańcia i stoi i sie drze "zabieraj go idiotko! Łap tego po*******eńca czarnego!". Niestety nie zastanawiałam sie i złapałam swojego psa za obroże po czym tamta też niby złapała swojego. Psy odciągnięte. Słyszę" Ty popierd***A idiotko! Dobermana luzem puszczać w parku!?! To jest pies obronny! Mój jest zaprzegowy!!! Twój suko na wszyskie psy w parku sie rzuca!!! (:crazyeye::angryy: )" No i tu też sie nie zastanawiałam i zaczełam drzeć sie, że mój pies jest łagodny i mam nad nim kontrole itd. Oczywiście z natury nie uzywam wulgaryzmów więc brzmiało to łagodnie... (do tej pory żałuję:shake:) Baba odwraca sie i bluźniąc na nas - odchodzi. Po chwili patrze na Dolara - Dolar stoi w kałuży krwi :crazyeye:. Okazało sie, że haszczak odgryzł mojemu 1/4 ucha... Krwotok straszny! Lece za baba, z psem na smyczy i niestety jeszcze w kagańcu... Okazało sie, że haszczak znów spuszczony:crazyeye: i znów podbiega do mojego!:crazyeye: Teraz powiedziałam pare ciepłych słów i pokazałam mojego rannego psa no i zdejmowałam mu kaganiec:evil_lol:... Baba podeszła, zabrała swojego husky, zobaczyła krwotok, odrzekła "spierd*laj" i poszła. Oczywiście my już za pare minut byliśmy w drodze do weterynarza. Pies prawie sie wykrwawił...:-( Link to comment Share on other sites More sharing options...
Martens Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 Stoję sobie dzisiaj z suką na placu, akurat zabierała się za sikanie (luzem, jakieś 10 m ode mnie), kiedy przypałetał się starszy facet z shih tzu bez smyczy. Plac spory, puściutki, ale koleś musiał przejść z pieskiem akurat między mną a moim psem. Zdziwiłam się, ale ok, skoro ma taką fantazję to czemu nie. A tu facet, kiedy był dokładnie pomiędzy mną a moim psem, zatrzymał się i wrzasnął do mojego "A co piesek!!" i klaszcze głośno... :crazyeye: Moja suka zjeżyła się, stoi i warczy dość głośno, a facet wtedy zdziwiony drze się dalej "Uciekaj! Uciekaj stad!!" Suka oczywiście stoi dalej tam gdzie stała i burczy jeszcze głośniej. Wyszłam z szoku i do faceta: "Dlaczego pan drażni mojego psa? Pan chce zostać pogryziony? Jak można zaczepiać obcego psa?" A pan z uśmiechem od ucha do ucha: "Ale on mi nic nie zrobi, ja tylko żartowałem" :-D i poszedł. :mdleje: Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmierzchnica Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 Karilka - makabryczna sytuacja :shake: Zawsze w takim momencie myślę sobie, że zrobiłabym to czy tamto, ale tak naprawdę człowieka zwykle tak zatyka, że nie jest w stanie zareagować. Mi raz człowiek kopnął psa, pisałam tu o tym, też mnie zamurowało. Od tej pory zawsze to ja przechodzę koło ludzi, a pies po drugiej stronie, unikam kontaktów moje psy-nieprzewidywalni obcy jak ognia... Ale tego się nie da uniknąć niestety :roll: Za dużo wokół jest chamów. Martens - całe szczęście, że masz tak zrównoważoną sunię :razz: Koleś naprawdę odważny jest, albo głupi, jeśli myśli, że pies odróżnia żartującego człowieka od poważnego...:roll: Link to comment Share on other sites More sharing options...
AngelsDream Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 Kupa na koryatarzu, to na pewno kupa moich psów, bo one smierdzą i nigdy wcześniej większe brudasy od nas tu nie mieszkały. Sasiad usłyszał, że mu śmierdzi, bo się nie umył jak zwykle, ewentualnie goście menele mu śmierdzą, a moje psy sa czyste. To nie kupa moich psów - jakby im się zdarzyło, to bym sprzątnęła i umyła podłogę. To się dopitolili, że Baaj linieje. Owszem linieje, ale odkurzamy i zamiatamy włosy. Tylko, że widać nie powinniśmy, bo i tak zawsze ktoś sobie znajdzie powód. Link to comment Share on other sites More sharing options...
an1a Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 [quote name='moon_light']A swoją drogą ciekawe czy Panią by też tak "swędziały" rączki do bicia, jakby miała zamachnąć się na doga niemieckiego, dobermana, czy owczarka :diabloti:.[/quote] Swędziałyby pewnie, ale pewnie by się wydzierała po pierwszym ciosie na całą okolicę. Tak samo zrobiła baba, od której mój pies dostał z torby, za to, że spojrzał się na nią jak się mijaliśmy. On do niej wystartował, ona zaczęła się wydzierać na całe gardło w panice. Nero był na smyczy i w kagańcu. Do dziwnych reakcji ludzi trzeba się niestety przyzwyczaić. Mnie zatkało i głupia próbowałam być jeszcze miła!! Jak pewien starszy pan na moje pytanie, po co wkłada patyk w kaganiec mojego psa i go denerwuje, z nieskrywaną dumą powiedział, że to nóż i go pokazał... Ale później hamulce puściły :diabloti: Zofia, jeśli ja się jeszcze przydam, to zgłaszam chęć pomocy ;) Link to comment Share on other sites More sharing options...
_ogonek_ Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 Wiecie co... dosłownie mnie zatkało... Odpowiadając na pytanie z tematu to tak: Jeśli psu nic nie grozi a ktoś tylko bluźni, nie mówiąc nic biorę psa i idę, a jesli pies zaczyna jakieś agresywne podchody robić to łapię za telefon i dzwonię na policję lub Straż miejską. Możecie się ze mną nie zgadzać ale kazdy ma swój światopogląd :razz: ;) Link to comment Share on other sites More sharing options...
Zofia.Sasza Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 To może jakiś spacerek z młodą? Mam urlop w pierwszym tyg. lutego :lol: Odezwę się, bo jak już pisałam znajomi "zużyci", a Neneczka luka nieufnie na ludziów :shake: Link to comment Share on other sites More sharing options...
AngelsDream Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 U nas sąsiedzi uwzięli się na mnie. Tylko się przeliczyli. Jak dogną, to Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego już czeka, a oni wszyscy mają takie piękne, podwójne, nielegalne na takim korytarzu drzwi... Link to comment Share on other sites More sharing options...
Martens Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 [quote name='AngelsDream']Kupa na koryatarzu, to na pewno kupa moich psów, bo one smierdzą i nigdy wcześniej większe brudasy od nas tu nie mieszkały.[/QUOTE] Wiesz, ładnych parę lat temu, kiedy na moim osiedlu posiadanie dwóch psów było dziwactwem, kupa na klatce schodowej należała do moich psów, bo... były dwa. Nieważne, że zawsze schodziłam z nimi na smyczy. Nieważne że nigdy nie trzymałam ich tyle w domu, żeby sr**y po nogach idąc na spacer. Nieważne że połowa sąsiadów swoje psy wypuszczała na samotne spacery i piesek albo sterczał na klatce, bo komuś się nie chciało go wypuścić, albo pod drzwiami od mieszkania, bo nie było komu go wpuścić... Każdy z tych psow mógl postawić klocka, no ale pewno moja wina, bo ja mam dwa psy. Co najśmieszniejsze nikt wtedy nie zwrócił uwagi mi, tylko moim rodzicom (jeszcze w gimnazjum czy liceum byłam), i miałam w domu przechlapane, bo oczywiście wierzyli sąsiadom, a nie mi. Link to comment Share on other sites More sharing options...
zmierzchnica Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 Dawno temu, jak jeszcze moi rodzice mieli rottweilera, to czepianie się mamy wychodzącej z psem było na porządku dziennym. Pies zawsze był na smyczy i kagańcu, był wybitnie posłuszny i nigdy nie dawał się sprowokować, a wiele osób go szczuło psami. Ale wystarczyło, że moja mama szła z psem ulicą, to wychodzili ludzie z domów i darli się na nią, że co ona sobie wyobraża, że tu z psem chodzi. Nie czepiali się o kupy, sikanie, o nic - tylko o psią obecność. Ludzie po prostu lubią mieć powód do marudzenia, najlepiej nie dawać się sprowokować i robić swoje :roll: Link to comment Share on other sites More sharing options...
infers Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 zofia&sasza- ja bym nie wyrobił, tylko spróbowała by tknąć mojego psa, oddał bym jej tylko z 2 razy mocniej. Jak tak można:angryy: Link to comment Share on other sites More sharing options...
Juliusz(ka) Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 [quote name='WŁADCZYNI'](...)Mnie z kupami już nic nie zdziwi - jakiś człowiek załatwił się pod klatką i przysłonił to liśćmi kapusty.[/QUOTE] [b]WŁADCZYNI[/B] - ........!!!:megagrin::cunao: Ja pier****... Niewiele mi brakło przed chwilą do zejścia z tego padołu - ze śmiechu, przez Ciebie :megagrin:. Oj, kapuście mówię stanowcze: NIE!:megagrin::diabloti: Link to comment Share on other sites More sharing options...
WŁADCZYNI Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 [quote name='sleepingbyday']tak, su jest mała i słodka (sorry, władczyni :eviltong:), więc na pewno chciałaby się baba witać... :diabloti:[/QUOTE] uu wtedy musiałabym być nie miła:diabloti: troszeczkę. A już wyciągnięcie łap bez mojej zgody zwykle kończy się bardzo nie miło z mojej strony bo tego nie cierię - ja nie chodzę i nikogo nie głaszczę na ulicy:mad: hihi Su tylko tak wygląda:evilbat: naprawdę jest gorsza ode mnie. Mnie z kupami już nic nie zdziwi - jakiś człowiek załatwił się pod klatką i przysłonił to liśćmi kapusty. Link to comment Share on other sites More sharing options...
badmasi Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 Zaliczyłam dziś pierwszy spacerek ze szczeniakiem (malutkim szeltikiem) w mieście i od razu wtopa. Wszystko przeszło gładko i miło i już zbierałam się do domu. córka stała pod wejściem do bloku z małą a ja utknęłam w pobliżu z niuchającą gówienka dużą za okolicznym drzewkiem. aż tu widzę do córki przyczepiły się dwie matrony z psami i coś trują. jednego psa rozpoznałam-to lokalny rozochocony labek taranujący ludzi i psy bez wyjątku programowo zawsze bez smyczy (zniszczył między innymi moje wyrehabilitowane za 70 zł za godzinę kolano) a drugi to jakiś zakapior w kagańcu.podeszłam bliżej i słyszę jak paniusia od labka wykłada mojej córce że powinna puścić szczeniaczka (trzymanego na rękach) do ich pieskow bo one muszą się poznać bo inaczej będzie miała dzikusa a nie psa.podeszłam i powiedziałam że poznanie jest możliwe pod warunkiem że one wezmą psy na smycz. na co usłyszałam że one łagodne i nigdy nie chodzą na smyczy. nie zdążyła skończyć gdy jeden z psów rzucił się na siedzącą grzecznie moją dużą collie. suka zazwyczaj olewająca takie zachowania(ale nie wobecności mojej córki) postawiła grzywę i ruszyła do ataku takiego całkiem na serio-całe szczęście ręce mam zdrowe więc udało mi się przytrzymać diablicę. ostrzegłam pańcie że następnym razem jak będą się chciały witać bez smyczy to poszczuję je swoim collie pożeraczem labków i innego tałatajstwa. ciekawe ile jeszcze pseudomiłośniczek i pseudoznawczyń psów zaproponuje mi takie miłe doświadczenia socjalizacyjne.znając moją okolicę pewno całkiem sporo. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jogurt Posted January 13, 2009 Share Posted January 13, 2009 [quote name='WŁADCZYNI']uu wtedy musiałabym być nie miła:diabloti: troszeczkę. A już wyciągnięcie łap bez mojej zgody zwykle kończy się bardzo nie miło z mojej strony bo tego nie cierię - ja nie chodzę i nikogo nie głaszczę na ulicy:mad: hihi Su tylko tak wygląda:evilbat: naprawdę jest gorsza ode mnie. [b]Mnie z kupami już nic nie zdziwi - jakiś człowiek załatwił się pod klatką i przysłonił to liśćmi kapusty.[/b][/QUOTE] Mamoo, umarłam :evil_lol: Ja mieszkam na wsi, tu to dopero sa atrakcje :cool3: o psia kupe zrobiona ma uboczu gdzie toralnie nikomu nie przeszkadza i zniknie za dwa tygodnie sie bulwersuja, a że leżą wory że śmieciami to już nikt sie nie czepia :p tak samo jak menel szcza na mur to też jest gut :p wiwat kultura i wielcy ludzie jej twórcy :multi: Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bogarka Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 zofia&sasza, mam nadzieje Nena z tego wyjdzie Link to comment Share on other sites More sharing options...
Darianna Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 W rodzinnym domu mam pseudojamniczkę. Skundelkowaną, ma krótkie łapki, wydłużony tułów i jamnikowatą mordkę. Kadłub ma większy, nie jest upasiona, bo lekko widać żebra, ale rozmiarowo większy niż powinien jamnik mieć. Poza tym po urojonych ciążach ma nieco wiszące sutki. Najczęstsze komentarze - ma/miała/będzie mieć szczeniaki? No i najczęstszy: co ten piesek taki gruby? Najczęściej ostatnie pytanie zadawała mojej mamie pani, która sama tuszą mogłaby obdarzyć pań 2-3. Potężna matrona z pełnymi piersiami, brzuchem dalej niż piersi i rozbudowanymi pośladkami. Pewnego dnia moja mama nie wytrzymała... (Pani) ojoj, a co ten piesek taki grubiutki... (Mama) ona po prostu tak ma (Pani) nie, nie na pewno ją pani przekarmia... (Mama) ależ skąd, ona bardzo mało je... A Pani dużo je? (Pani) nie, ja mało... (Mama) no widzi pani. Je pani mało i jest pani gruba. Ona też je malo i jest gruba... Nic na to nie poradzę... I poszła. Od tej pory miała spokój z komentarzami z jej strony :diabloti: Link to comment Share on other sites More sharing options...
NATKA Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 Proszę odrobina szczerości i cuda się zdarzają ;) Link to comment Share on other sites More sharing options...
Bzikowa Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 Darianna, padłam :diabloti: Świetną masz mamę. ;) Link to comment Share on other sites More sharing options...
AngelsDream Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 My bardzo głośno i bardzo dokładnie i powoli wyczyściliśmy swoją część korytarza. :D Link to comment Share on other sites More sharing options...
gops Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 moze nie o chamstwie ale o glupocie wam powiem wracalam wczoraj wieczorem z polany ,rozejrzalam sie i nikogo nie widze to puszczam psy pod blokiem no i moja suczka (nie lubi suk i wiekszych psow , o kotach nie wspomne) podbiega gdzies tak 20m odemnie i sie cieszy (merda ogonem kladzie sie i skacze) ja podlatuje mysle ze zrobila cos zlego ze tam jakis kot czy cos i sie cieszy a ona podleciala do pani z amstafem na smyczy taki z 4 miesiace moze mial i z 10 kilo mial w kazdym razie mniejszy niz moja Misia a wlascicelka odrazu do mnie "wezmie pani tego kundla bo moj ja zagryzie ,zobaczy pani spuszcze go" :evil_lol: ja tylko spojzalam na nia jak na idiotke bo pies ewidentnie chcial sie bawic i piszczal z radosci ;) zabralam moja sucz i poszlam do domu i mysle ze jesli ta kobieta tak postepuje i nie pozwala na zaden kontakt tego psa z innymi psami,to za jakies pol roku rzeczywiscie bedzie agresorem :roll: Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kisses Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 Byłam dzisiaj na spacerku z kumpelą i z jej psiakiem - yorkiem. Piesek bardzo przyjazny, lgnie do ludzi, daje się głaskać itp. Ale w okolicy jest jeden pies, którego się boi, nie lubi. Gdy była mala ten własnie pies ją zaatakował. Od tej chwili na wlasciciela owego psa i samego psa reaguje szczekaniem, warczeniem. I własnie dzisiaj się spotkalismy w parku. Właściciel b.dobrze wie, że pies ich nie lubi, żeby się nie zblizać, a on, jakby na złość, podszedł (byl z psem) i po prostu zaczął z nami gadać. My starając się go splawić mowiłyśmy, ze się spieszymy i takie różne, a on dalej jak najęty gada o jego psie, jaki to on mądy, a yorczek warczy, szczeka na tego psa (pies - skundlowacony bull). A tu nagle właściciel na nas, że (cytuje) 'Ten kundel mi psa straszy' i już przymierzał się do kopnięcia :angryy: Koleżanke zatkało, wzięła psa na ręce (prawie pogryziona przez tamtego psa) a ja do gościa, że nasz pies to nie kundel, kundlem jest pana pies, dodatkowo nie zna pan jego zachowania, a wiedząc, co się stalo pół roku temu, podchodzi z nim do nas, rozmawia jakby nigdy nic, a później wydziera się Pan, że Lili (york) szczeka i warczy na panskiego psa. Co jak co, ale pies powinien mieć kaganiec z uwagi na taki charakter. Gościa wryło w chodnik, popatrzył się na nas jak na idiotki i odszedl mamrocząc coś pod nosem. Żal mi takich ludzi. A Lili do końca spaceru nie schodziła z rąk (ten gość ciągle sie kręcił koło nas :mad:) Link to comment Share on other sites More sharing options...
NightQueen Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 [quote name='Kisses_xox']Byłam dzisiaj na spacerku z kumpelą i z jej psiakiem - yorkiem. Piesek bardzo przyjazny, lgnie do ludzi, daje się głaskać itp. Ale w okolicy jest jeden pies, którego się boi, nie lubi. Gdy była mala ten własnie pies ją zaatakował. Od tej chwili na wlasciciela owego psa i samego psa reaguje szczekaniem, warczeniem. I własnie dzisiaj się spotkalismy w parku. Właściciel b.dobrze wie, że pies ich nie lubi, żeby się nie zblizać, a on, jakby na złość, podszedł (byl z psem) i po prostu zaczął z nami gadać. My starając się go splawić mowiłyśmy, ze się spieszymy i takie różne, a on dalej jak najęty gada o jego psie, jaki to on mądy, a yorczek warczy, szczeka na tego psa (pies - skundlowacony bull). A tu nagle właściciel na nas, że (cytuje) 'Ten kundel mi psa straszy' i już przymierzał się do kopnięcia :angryy: Koleżanke zatkało, wzięła psa na ręce (prawie pogryziona przez tamtego psa) a ja do gościa, że nasz pies to nie kundel, kundlem jest pana pies, dodatkowo nie zna pan jego zachowania, a wiedząc, co się stalo pół roku temu, podchodzi z nim do nas, rozmawia jakby nigdy nic, a później wydziera się Pan, że Lili (york) szczeka i warczy na panskiego psa. Co jak co, ale pies powinien mieć kaganiec z uwagi na taki charakter. Gościa wryło w chodnik, popatrzył się na nas jak na idiotki i odszedl mamrocząc coś pod nosem. Żal mi takich ludzi. A Lili do końca spaceru nie schodziła z rąk (ten gość ciągle sie kręcił koło nas :mad:)[/quote] Czy york ma rodowód? jeśli nie to jest kundlem więc facet ma rację. Po drugie, to nie jego pies ujada, warczy itd. więc oznacza to że w tym momencie york jest agresywny, być może właściciel nie pamięta zasiniałej sytuacji, bądź nie wie że taka była (mam tu namyśli atak na yorka) byc może jego pies jest wychowany i zachował się tak tylko raz, nie wiem, ale dla mnie w takim momencie to york powinien mieć kaganiec z uwagi na jego charakter. Reszty zachowania wraz z próbą kopnięcia psa nie komentuje bo nie wymaga to komentarza. Ale jak chciałyście by odszedł to trzeba było mu powiedzieć w prost żeby to zrobił, powiedzieć że nie życzycie sobie jego towarzystwa, bo nie wszyscy są domyślni tak żeby ocenić wasze zamiary. Link to comment Share on other sites More sharing options...
Chefrenek Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 No to ja jeszcze dodam, że w mieście każdy ma obowiązek wyprowadzać psa na smyczy, nie zależnie od jego gabarytów.:eviltong: Link to comment Share on other sites More sharing options...
Greven Posted January 14, 2009 Share Posted January 14, 2009 [quote name='AngelsDream'](...)pies najwyżej się nauczy nie podchodzić, jak mu Baaj krzywdę zrobi...[/quote] A jak mu zrobi dużą krzywdę - Baaj, albo inny pies - to się weźmie, albo kupi nowego :multi: Zawsze to powtarzam, pies powinien być dobrem deficytowym. Jeśli już ktoś nie czuje związku emocjonalnego ze swoim zwierzęciem, to może chociaż aspekt finansowy by go naprostował i nauczył myślenia. Strata psa = strata dużej ilości pieniędzy, jestem pewna, że w wiekszości przypadków myślenie w pewnych sytuacjach zaczęłoby się ludziom włączać... Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts